Kuracja w sanatorium trwała 3 tygodnie (12.10.23-2.11.23).
Od poniedziałku do soboty były zabiegi zlecone przez lekarza.
Niedziele były wolne, więc (po uprzednim zgłoszeniu) mogłam je wykorzystać dowolnie np. na wycieczkę.
22.10.23 zapisałam się w BP na wycieczkę do Poczdamu. Autokar zbierał kuracjuszy z różnych sanatoriów.
Na Wyspie padło kiedyś pytanie, czy ja lubię takie szybkie jednodniowe zwiedzanie w dużej grupie osób, których nie znam.
Otóż -nie! Wolę spokojne indywidualne zwiedzanie. Ale „jak się nie ma, co się lubi…”.
Zapraszam więc na szybki, pobieżny maraton po Poczdamie. Zdjęcia robione w pośpiechu, bo jak grupa (w której są osoby, które się nie znają) ruszy można się łatwo zgubić, więc trzeba się pilnować.
Zaczynamy, proszę biegnąć za mną tak jak i ja musiałam biegać za przewodniczką. Zdjęcia zamieszczam w takiej kolejności, jak je robiłam, co można sprawdzić zerkając na godzinę w prawym rogu.
Wiki: Nowa_Oranżeria (Sanssouci)









Wiki: Kościół Pokoju w Poczdamie



Jeszcze rzut oka na ogrody tarasowe, „wannę” i Dom Chiński.



Teraz historyczne miejsce –Pałac Cecilienhof.
Tu od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 obradowali uczestnicy konferencji poczdamskiej.



Na koniec jedziemy do centralnej dzielnicy Poczdamu. Przebiegamy przez Luisenplatz, rzucamy okiem na kościół św. Piotra i Pawła oraz św. Mikołaja.





Wiki: Kościół św. Piotra i Pawła w Poczdamie
Wiki: Kościół św. Mikołaja w Poczdamie
Wpis zakończę zdjęciem skrzynki na listy.

Zapraszam na „poczdamski maraton”. Mam nadzieję, że dzięki Waszym komentarzom coś mi się rozjaśni, usystematyzuje i pozwoli lepiej zapamiętać z wycieczki po Poczdamie.
Wszak robię to nie tylko dla Was, ale i dla siebie.
Obrazek wyróżniający wpisu-herb Poczdamu.
Jestem i zaraz będę dreptał po Poczdamie, trochę wolniej niż Wy 😉
Wolniej i nie w tłumie. I jeszcze bez strachu, że się zgubisz!
Miłego dreptania Quacku!
Przepiękne to Sanssouci, niepozbawione niemieckiej monumentalności, ale jednak przypominające bardziej założenia z północy Włoch, czy nawet trochę Francji. Natomiast coś, nie wiem co, proporcje, czy coś, sprawiają MOMENTAMI wrażenie przyciężkości (np. na tym zdjęciu na przestrzał przez dwie bramy, bodaj szóstym od góry). Pałac robi wrażenie faktycznie beztroskiego, raz że nie przygniata wieloma kondygnacjami, dwa że kolory żółto-zielone wyglądają dość pogodnie 🙂
Natomiast Kościół Pokoju kojarzy mi się wyłącznie z Hiszpanią, a konkretnie z fragmentami Alhambry w Grenadzie – wewnętrzny dziedzińczyk, łagodne, okrągłe łuki, a nawet całość bryły (to już ze zdjęcia w Wikipedii), co o tyle dziwne, że w Poczdamie to kościół ewangelicki, a w Grenadzie mieszanka arabsko-hiszpańska i zarazem islamsko-katolicka. Więcej światła na tę sprawę rzuca znów Wikipedia: „Projekt kompleksu sakralnego w stylu arkadowym naśladującego północnowłoską architekturę klasztorną sporządził na podstawie wskazówek Fryderyka Wilhelma IV nadworny architekt Ludwig Persius. Budynek wzorowany był na wyidealizowanym wczesnochrześcijańskim przedstawieniu miedziorytowym bazyliki św. Klemensa w Rzymie.”
Pałac Cecilienhof wygląda zupełnie… niewinnie. Ot, myśliwski pałacyk (wrażenie się pogłębia na widok sarenki z brązu na trawniku). Jak się pomyśli, jaka tam polityka odchodziła…
Miasto jest już echt niemieckie 🙂 jeszcze ten kościół św. Mikołaja z kopułą trochę bizantyjską, może troszkę włoską, ale cała reszta mnie się kojarzy jednoznacznie z niemiecka.
Szkoda, że tak w biegu, ale wycieczka w miejsce zupełnie nieoczywiste, zaskakujące i warte odwiedzenia. Muszę kiedyś naciągnąć znajomych, może się wybierzemy większą grupą.
Dziękuję Quacku za Twoje spojrzenia osoby co wiele zwiedziła i zna się na rzeczy.
Zgadzam się z Tobą, że Sanssouci przepiękne. Na Pałac Cecilienhof patrzyłam z lekkim niedowierzaniem -w TAKIM miejscu takie ważne decyzje zapadały?
Z jednej strony szkoda, że w biegu, ale z drugiej nie mam szans, abym pojechała do Poczdamu, więc jakiś tam obraz jednak został co lepsze niż nic.
Jeśli w jakiś sposób zachęciłam Cię do zwiedzenia kiedyś Poczdamu to bardzo się cieszę, bo wtedy moja pisanina nabiera sensu.
No, już tam nie przesadzajmy z tym znaniem się na rzeczy. Ale owszem, w paru miejscach byłem.
No, myślę że ten wbieg to niska cena za zapoznanie się z tymi miejscami.
170 zł za dojazd spod sanatorium na miejsce, przemieszczanie autokarem po mieście, ubezpieczenie i przewodnik.
No i jednak z Kołobrzegu raczej bliżej jak z Krakowa?
Łe, 170 zł to tanio jak barszcz!
Bo to są inne zasady. Chyba jakieś umowy między BP a dyrekcją sanatoriów. Pani z BP przychodzi do sanatorium i zbiera kasę, BP zgłasza w sanatorium nieobecność kuracjusza i tak mają cały autokar zapełniony.
Dlatego, zamiast się nudzić w Kołobrzegu, grzechem byłoby nie skorzystać, prawda?
Oczywiście. Też bym pojechał 🙂
A teraz już zmykam, dobranoc!
Dodam, że Luisenplatz dziwnie przypomina mi Brandenburger Tor w Berlinie 😉 O stylach się nie wypowiem, bo za mało wiem na ten temat.
Dobrze, że PostBriefkasten jest podpisany, bo nigdy bym się nie domyślił!
W Berlinie byłam w następną niedzielę, więc też mogę (jak zechcecie?) zrobić z tego pięterko. Jednak to też był taki jednodniowy maraton z szybkim zwiedzaniem.
Faktycznie gdyby ta skrzynka nie była podpisana to trudno byłoby się domyślić.
Hm, jestem na tak z tym berlińskim pięterkiem!
To prawda, styl tych bram i placów rozpoznawalny 🙂 tylko koni brak na górze.
Może kiedyś i ja tam trafię, wszystko możliwe. A na razie, póki co będzie Bonnn i Ren. Do Renu podobno będę miał 15 minut pieszo, to liczę, że będzie trochę „parostatków” do sfocenia. 😀
Witaj Kneziu!
Miło, że zajrzałeś. Myślę, że sfocisz nie tylko „parostatki”, ale i co nieco w Bonn, bo chyba jest tam co zwiedzać.
Nie jadę tam zwiedzać tylko do roboty.Dobrze jak będzie godzinka wolnego
A później to już noc. 🙂 Nie wiem co będę mógł. 🙂
Wiem, wiem, że do roboty, ale jednak coś zawsze może się uda?
Ja San Francisco zwiedzałam opiekując się parotygodniowym dzieciakiem.
Z wózkiem, pieluchami i butelkami z mlekiem. Choć z takim małym dzieckiem chyba łatwiej ,jak ze starszym.
Zobaczymy, podobno podopieczny lubi spacery, ale głównie po galeriach handlowych. 😀
To już tylko trzeba go odpowiednio zabajerować, aby Cię zaprowadził w inne ciekawe miejsca i przy okazji ćwiczył pamięć co o tych miejscach wie.
Gute Nacht!
Śpijcie zdrowo i spokojnie!
Witajcie!
I niestety już dawno po spaniu! 🙁
Dzień dobry.
Pospane nieco dłużej, ale już wstane. A teraz będzie pite. Kawa, oczywiście.
Pani Gieniu, poprosimy.
Pochmurnie witam!
Niebo szare, bure, nie takie jak wtedy w Poczdamie.
Dzień dobry
Pacholeńciem będąc, pojechałem z rodzicami do Poczdamu

Zwiedzaliśmy pałac Sans souci oraz Cecilienhof ale niewiele już z tego pamiętarm… wiem, że były ładne…
Ech młodość…
Witaj Krzysztofie!
Miło, że zajrzałeś. Sanssouci robi wrażenie jako całość, na mnie chyba jednak nie tylko sam pałac co tarasowe ogrody.
Ty masz problem z przypomnieniem czegoś, co było ileś lat temu, a ja z tym co było wczoraj.
Żeby całkiem nie zapomnieć ,co widziałam w Poczdamie zrobiłam ten wpis, aby sobie trochę utrwalić.
Witaj, Krzysztofie!
Zechciałbyś może dołożyć swoje trzy grosze do wyboru patrona roku? Ankieta w bocznej szpalcie już czeka! 🙂
Witaj 🙂

Nie omieszkam wziąć udziału ww wyborach jednak poprzeczka ustawiona jest wyyysoko
Wszyscy kandydaci mogli by być patronami
Zagłosowałem
Dzięki! 🙂
Ciszaaaa…
Ja też umykam na zebranie naszego Stowarzyszenia.
Uff, po pracy na dzisiaj, odesłane i od jutra nowa rzecz.
A na razie przerwa.
Dotarłem do domu! 🙂
Sukces!
Ja też dotarłam. Potem odbyłam trzy przykre rozmowy, jedną neutralną i zdążyłam na spotkanie na Zoomie.
Aż trzy przykre? Co za nierównowaga! To może chociaż tutaj będzie miło!
Dobry wieczór, Wyspo:)
U mnie podobnie jak wczoraj – Psiuła wyprowadzona i wracam w piernaty.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobrej nocy i dobranoc Leno!
Zdrowiej!
Spokojnej i coraz zdrowszej!
Wygodnych piernatów! 🙂
Dobrych snów, Wyspo! Jutro znów do pracy…
Spokojnej! Też się powoli zbieram.
Tetryk powiedział dobranoc, ale lampki nie zapalił.
Bał się zaprószyć ogień w zabytkowych pałacach?
Witajcie!
Faktycznie, lampka się nie pojawiła! Mea culpa – kod wstawiłem, ale widać ie zauważyłem,że byłem już wylogowany – a wordpress niezalogowanym wycina większość kodów HTML 🙁
Dzień dobry! Chyba jakaś zima idzie czy coś, sen zimowy mnie ogarnia, co dzień, to później jestem w stanie wstać.
Pani Gieniu, pani już wie, co.
Dzień dobry
Chętnie się poczęstuję
Zimowo witam!
Pod moim balkonem lekko przyprószone śniegiem.
Gdy szedłem rano do pracy, na częściowo jeszcze pokrytych żółtymi liśćmi niskich klonach leżała koronkowa warstwa wilgotnego śniegu, który okrywał liście delikatnym, jakby koronkowym wzorem. Niestety było zbyt ciemno, aby fotografować…
Dobry wieczór, Wyspo:)
Męczy mnie już to chorowanie…
Śpijcie dobrze, Wyspiarze:)
Dobry wieczór i dobranoc, spokojnej i zdrowia!
Kuruj się intensywnie Leno!
Tylko proszę nie przekazuj swoich wirusów wirtualnie poprzez Wyspę!
Bo mnie dziś zimno, zrobił się jakiś katar i w ogóle jakoś dziwnie.
Między śniadaniem i obiadem byłam na bardzo krótkim spacerze, potem zakupy i siedzę grzecznie w domu.
No nie, Wyspa jest pod tym względem bezpieczna!
Tak się złożyło, że nie zdążyłam się zaszczepić na grypę, a robię to od lat. Miałam to zrobić zaraz po powrocie z sanatorium, ale wróciłam z covidem i internistka kazała mi odczekać.
Nam się (na razie) udało unikać covida. Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.
Odpocznij przez sen i zwalcz to małe paskudztwo!
Też będę umykać, dobranoc!
Spokojnej, nie daj się choróbskom!
Za dużo stresu to i siada odporność!
Miałam zregenerować siły fizyczne i psychiczne w sanatorium, a wyszło….
No dobra, wyżaliłam się…
DOBRANOC!
Dobranoc już była, zatem: Dzień dobry!
Czyli: Witajcie! 🙂
Dzień dobry, pogoda za oknem dość paskudna: chmury i nieprzyjemne (na oko) wietrzysko, tudzież opady.
Przyda się kawa, nieprawdaż, pani Gieniu?
Witam!
Póki co czuję się jako tako.
Leno a Ty?
Wciąż zagrypione dzień dobry, Wyspo:)
Za oknem też jakoś tak smarkato;)
Witaj, Makówko:)
Byłam w Poczdamie ale nie mam siły o tym pisać.
Czytać też nie, ale obrazki pooglądałam – ładniutko było:)
Rozumiem. Zdrowia życzę. Pięterko nie ucieknie. Jak poczujesz się lepiej zapraszam do podzielenia się swoimi wrażeniami.
Dzień dobry, po pracy i mocno irytującym dniu (zwłaszcza przy wkręcaniu kilku śrubek w spodnią część pewnej szafki, bez możliwości jej ruszenia). Przerwa na uspokojenie nerwów.
Dobry wieczór, Wyspo:)
Przyszłam się zameldować i pożegnać, bo po lekach dosłownie zwala mnie z nóg.
Miłej nocki, Wyspiarze:)
Dobranoc, Leno! Skutecznej kuracji!
Spokojnej! Jak zwala, to znaczy, że leki silne, jak silne, to znaczy, że pomogą wyzdrowieć, howgh!
I Tobie miłej i uzdrawiającej Leno!
Witajcie!
Wieczorny wiatr zdmuchnął nawet Makówkę! Rzeczywiście, wiało tak że nadsłuchiwałem, kiedy zaczną mi latać sprzęty po balkonie…
Dzień dobry, kontynuacja pogody z wczoraj. No to kawę też poprosimy taką jak wczoraj, pani Gieniu.
Witam słonecznie Wyspiarzy!
Dzień dobry po pracy. Nic się poza tym nie działo.
Jutro się trochę zadzieje, od 11 mam ważne zebranie online, wcześniej jeszcze jakieś zakupy i takie tam.
A teraz na przerwę.
Zapluchane dzień dobry, Wyspo:)
Zaraz na spacerek, miejski, bo i ja ciągle zapluchana:)
Oj, opatul się tam! Spacerek w plusze kiepsko się rymuje z przeziębieniem.
Tak, zakapturzyłam się, zaszalikowałam, urękawiczyłam – jak na Syberię:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Ale, sądząc po porze komunikatu, jest już nieco lepiej? Opatulcie się dobrze — tu padał śnieg z deszczem…
A słońce było tylko trochę rano. A potem już …bleeee.
Zdrowiej Leno i uważaj na siebie.
Tu też rano było bardzo słonecznie. Potem plucha się zrobiła okropna.
Uważałam – dzięki. Głownie na to, żeby nie wywinąć orła.
Dobry wieczór, Makówko:)
We dnie już mnie tak gorączka nie telepie, ale pojawia się wieczorem, co jest uciążliwe bardzo:)
U nas też deszcz we dnie, na spacerze zaczęło mrozić, więc zrobiło się ślisko, a teraz chyba trochę posypało, bo znowu biel jest za oknem.
Jako rzekło się Quackowi – okutałam się od stóp do głów:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Tutaj właśnie od około 19-20 niebo sypało śniegiem jak oszalałe, teraz ma przerwę.
A wiem, bo dostałam filmik od Smarkactwa:)
Witaj, Leno!
Zima idzie, nie ma rady na to! 😉
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Znaczy spacerek był krótki, a potem zadziało się zupełnie jak u Brzechwy. Jana Brzechwy:
Miał zjeść kolację, tylko ustami mlasnął.
Miał się położyć spać, nie zdążył – zasnął…
(Leń)
To i ja tak. Wróciłyśmy z szybkiego spaceru, przygotowałam sobie szybką kolację, żeby nie łykać piguł na głodniaka, i przysiadłam tylko na chwilę.
Obudziłam się kwadrans temu. Dobrze że wody sobie nie zaczęłam napuszczać do wanny… 🙂
W czasie snu człowiek zdrowieje, więc to dobry prognostyk.
Dobry wieczór!
Ale żeby aż tak znienacka? Bez żadnego ostrzeżenia?
😉
Widocznie organizm poczuł gwałtowną potrzebę zdrowienia!
¯\_(ツ)_/¯
🙂
Moje blety zaczynają działać, więc pożegnam się, zanim znowu mnie uśpi:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc również!
Dzień dobry, śnieg sypie falami jak szalony!
Kawa koniecznie, żeby się odkopać 😉
Poprosimy!
Witam z szarościami za oknem.
Z komentarza Tetryka poniżej wnoszę, że szarości przerywane słońcem?
Tak, czasami przerywane.
Witajcie!
Pół godziny później nad Krakowem pojawiło się słońce. Na chwilę?
Ha, tutaj też, jak nie sypie, to świeci, i wtedy na dworze bez okularów przeciwsłonecznych słabo się chodzi 🙂
Właśnie zacząłem zebranie na Zoomie, będę pewnie tam chwilę zajęty.
Po zebraniu, ale okazuje się, że jeszcze mnie czeka niedługa wycieczka po nowy router, bo stary wyzionął ducha, dobrze, że mam alternatywne drogi do sieci!
Witojcie! Podobno do was zimno przyszło z północy. U nas dwa dni temu było bardzo gorąco (zamieszki huligańskie w centrum Dublina, rabowanie sklepów, palenie samochodów i autobusu miejskiego, areszty trzeszczą w szwach). Oczywiście, jako obywatel stateczny (zarówno wiekiem jak usposobieniem) w tym szaleństwie udziału nie brałem, ot, jadąc z pracy musiałem stać w korkach i ustępować miejsca pędzącym radiowozom i strażakom.
Ale nie o tym miało być: scena kobiecego tanga bardzo mnie ujęła, aż dziwne, że jej wcześniej nie widziałem. Oczywiście dziękuję Makówce za fotorelację z Poczdamu. Tego miasta też nie widziałem, śniegu w tym sezonie też jeszcze nie. Jutro wybieram się nad morze, poszukać rześkiego powietrza i muszelek. Kto chory, niech wraca do formy!!!
Dzień dobry, Laudate:)
Nie widziałeś? To polecam cały film, jest w nim sporo smaczków:)
A do formy staramy się dochodzić z całej siły – dzięki:)
Wierzę w Twoją siłę, życzę całkowitego powrotu do zdrowia z zaprzestaniem chlipania włącznie 🙂
I tego mi było trzeba – wiary w moją siłę 🙂
Witaj Laudate!
Miło, że zajrzałeś. W tym sezonie nie widziałeś ani Poczdamu, ani śniegu, ale za to widziałeś mnóstwo innych rzeczy.
I zobaczysz morze, muszelki i będziesz oddychać rześkim powietrzem.
Eh, pozazdrościć.
Przymroźne dzień dobry, Wyspo:)
Kogutka bezgorączkowa – pierwszy raz od paru dni:)
Zobaczymy, jak będzie wieczorem.
Za oknem koronkowo, w domu nuuudno, bo do żadnej robótki jeszcze się (sprawdzałam) nie nadaję, chlip. 🙂
Dzień dobry. Kogutka? Jeżeli już kiedyś tłumaczyłaś, wybacz, pamięć mi coraz bardziej szwankuje…
Zapewne pobudka przez pianie koguta 😉
Coś w tym guście, Tetryku:)
Dzień dobry:)
Całkiem niezły, choć już ciemno! 🙂
To nic nie znaczy:)
Wieczór nadchodzi po spacerze, a jutro, gdy wstaję:)
Oto kobieta z zasadami!
A noc między wieczorem a jutrem?
To ten czas kiedy śpię, Makówko;)
Kogutka, Quacku, to wynalazek Smarkactwa, które kiedyś obudziło się na pianie koguta i spytało sennie: „Kogutka? Już?”
Z tego samego sortu jest „redykowanie”:)
Redyk to wypas owiec, żeby zasnąć, liczy się barany, więc chyba logiczne, że „Smarkactwo-redyk” to takie już prawie śpiące dziecię, a redykowanie to po prostu – już-niemal-zaśnięcie 😉
Piękne!
Quackie, ja z innej beczki: wydawnictwo papierowymotyl poszukuje tłumaczy literatury z polskiego na angielski. Wspominam Ci na wypadek, gdybyś szukał zajęcia na długie zimowe wieczory 🙂
O, a masz jakieś bliższe dane? Co chcą tłumaczyć (nawet jeśli nie konkretne tytuły, to może gatunek)? Do kogo z tym uderzać?
Ja w tym kierunku nie tłumaczę, tylko z angielskiego na polski, ale każda taka wieść jest warta podania dalej, znam osoby, które tłumaczą także na angielski.
Jeden baran za drugim przed okiem przemyka
tworząc ciąg nieskończony redyku? redyka?
mgli się obraz i słowa plączą się niesłychanie,
tak do snu głębokiego wiedze redykowanie…
🙂
Hale się kwiecą, trawa bujnie rośnie.
Wszystko zda się wołać, że idzie ku wiośnie…
A baranowi w głowie nie postanie,
Że w sen zapadaniem jest redykowanie…
😉
Myślę, że gdy Wołacza używasz, Tetryku,
To poprawną formą będzie ta: „redyku!”.
Gdy zaś ku Biernikowi myśl Twoja pomyka,
Najlepiej widziana jest opcja: „redyka”.
😉
Przed zaśnięciem słowa plączą się niesłychanie i znaczeniowo, i gramatycznie — taka drobna ilustracja 😉
To był żart, Tetryku.
„Redyk” to rzeczownik nieżywotny i Wołacza (choć oficjalnie istnieje) używa się w takich głównie w funkcji poetyckiej, ewentualnie – ludycznej, a ich Biernik równy jest Mianownikowi:)
Dobry wieczór:)
Leno! Zdrowiej, oszczędzaj się i poczekaj z tymi robótkami !
O! Dzień dobry, Makówko:)
Oszczędzam się. Bo muszę… 😉
Takiemu pracusiowi jak Ty pewnie nie przychodzi to łatwo.
Ale czasem trzeba.
Trudno jest nie mieć zajęcia:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Znam ludzi, którym przychodzi to z łatwością 😉
Dzień dobry, wróciłem i pobędę! Chyba że mnie rzeczywistość odwoła.
Wytłumacz rzeczywistości, że masz mandat nieodwoływalny 🙂
A może rotacyjny? To ostatnio zrobiło się popularne.
Rotacyjny i tak mam, cały czas 🙂
najnowsza wersja to „skromny i rotacyjny” 🙂
Śledzę tę politykę polską bez ustanku. Nałóg, którego nie zamierzam leczyć. Ale przynajmniej nie palę 🙂
Teraz zaczynają być (chyba?) trochę inne czasy. „Złoty a skromny” może trochę „zeskromnieje”. A może jednak naiwna jestem?
Natomiast „skromny rotacyjny” coraz częściej zaskakuje mnie pozytywnie.
Laudate też śledzę tę politykę, ale coraz częściej chciałabym się wyleczyć.
Też nie palę!
A teraz Watrowisko na zoomie…
Szkoda, ze nie powiedziałeś. Jestem w domu. Teraz przeczytałam.
Lepiej późno niż wcale…
A ja się właśnie sposobiłam do spaceru z Rudą:)
Miło było Was zobaczyć, nawet jeśli nie udało się porozmawiać:)
Nie udało się porozmawiać ?
No ja głównie paczałam… 🙂
I jakoś krótko dziś to spotkanie trwało.
Ja się włączyłam późno, więc nie wiem jak długo trwała całość, ale myśmy jeszcze gadali, a Ciebie Leno już nie widziałam.
Próbowałam się doinformować, czy jeszcze gadacie, ale jak przez dziesięć minut (nie grzeszę cierpliwością w takich sprawach, niestety:)) nie doczekałam się odpowiedzi, to wybyłam z psem:)
Szkoda, że po prostu nie spróbowałaś się ponownie zalogować… 😉
Znasz chyba mnie i moje skrupuły:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Aż mnie nieco zdziwiła twoja małomówność…
Oj, mnie też. Bardzo.
Po pierwsze primo – potrzebuję trochę czasu, by się w większym gronie rozkręcić.
Po drugie primo – mam alt nie bas.
Po trzecie primo – z zagrypionym gardłem trochę trudno się rozmawia.
🙂
Sam nie skojarzyłem… Na szczęście dostałem info, że ktoś się włączył na moją sesję 🙂
Jak rosołek?
Ugotowany studzi się na balkonie.
A ja zaraz umykam na przerwę, przerwa będzie (zapewne) długa…
No więc tak:
Obejrzałem „Duchy w Wenecji”, trzeci z „poirotowskich” filmów Kennetha Branagha. Jako film jest to przepiękna rzecz, natomiast Branagh to nie jest i chyba nigdy nie będzie Poirot. Wspaniałe plany, wspaniałe pejzaże Wenecji, świetne wnętrza i zewnętrza, z dbałością o ogół i szczegół, natomiast przez większość filmu miałem wrażenie, że oglądam horror, a nie kryminał wg Agathy Christie.
I z tą myślą idę po dobranockę (nie „szukać”, bo już dobrze wiem, co ma być).
Pospacerkowo zmarznięte dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Ogrzewaj się!
Kąpiel poziomkowa zadziałała jak trzeba:)
Mm, jak to brzmi! Kąpiel? To jakiś tydzień zbierania w lesie!
🙂
A nawet dłużej, Quacku, bo zrywa się najpierw kwiaty, potem owoce (można z listkami) i suszy. Najfajniejsze jest to, że zachowują aromat, który uwalnia się i intensywnieje pod wpływem ciepła.
Susz znakomity także na przeziębienie w formie naparu:)
Napar. Wywar. Przecier.
To ja najbardziej lubię to ostatnie.
Ale jakbym był chory, kto wie?
A ja najbardziej lubię konfitury z poziomek:)
Ale się w nich nie kąpiesz?
Zgadnij
Nawet Kleopatra nie wpadła na to, by się kąpać w poziomkach!
🙂
Może nie miał jej kto ich nazrywać, Tetryku:)
Mnie też nie ma kto nazrywać…auuuu
Nie ma zrywacza poziomek? Też coś!
Mnie to nie tylko że w lektyce, ale nawet na rękach nie ma kto nosić, chlip.
😉
Ja też jakoś nie widzę chętnego do noszenia na rękach.
Ten mój nawet nie musiałby być chętny, byleby nosił… 😉
Aż się zaciekawiłem, jakie minimum odległości (albo pięter) jest dla ciebie akceptowalne w takiej roli?
To zależy…
Jeśli przez całe życie to z kuchni do pokoju by wystarczyło… 😉
Intrygująca odmiana minimalizmu! 😉
Pragmatyzm. Czysty pragmatyzm, Tetryku… 😉
Dobranoc, spokojnej nocy wszem wobec!
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobranoc!
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witam zimowo!
Ja już w autobusie.
Witajcie!
W Krakowie słońce, w Tatrach zagrożenie lawinowe… Dobrze, że Makówka nie chadza zbyt wysoko…
Nigdy nie było bardzo wysoko, a teraz to już coraz gorzej ze mną, czyli raczej „płaskie góry ” wchodzą w grę.
Dzień dobry, spanie do oporu oznacza czasem, że opór znajduje się koło południa.
To może na lunch tę panią poproszę, skoro nie na śniadanie?
Witaj w Ruchu Oporu!
W tym przypadku to raczej w Bezruchu Oporu! 🙂 (co bardzo sobie chwalę)
Bardzo słoneczne (więc i dość mroźne, jak łatwo się domyślić) dzień dobry, Wyspo:)
My już po śniadanku (drożdżowe bułeczki z dybuniem i kubełkiem zbożowej kawy z mlekiem), którego smak wreszcie znowu czułam, spacerku (dość przyjemnym, miejsko bezludnym dziś, bo odbytym w kierunku przeciwnym do okolicznych przybytków wiary) i deserowym cukierku z mocną herbatą, oraz w trakcie snucia planów, jak by wykorzystać resztę tego pierwszego bezbólo(-głowego, -oczowego, -mięśniowego)wego dnia 🙂
To trochę tak jak u nas, mroźno i śnieżnie, ale mniej słonecznie.
Zapomniałem napisać na Wyspie, że w zeszłym tygodniu powiesiłem karmnik na podwórku.
I teraz czatujesz z aparatem?
Na razie najlepszy punkt obserwacyjny, czyli kuchnia, zajęty, bo obiad. Ale tak, mam to w planach 🙂
Zima, panie Quacku, zima:)
Jeszcze nie mam filmikowej relacji od Smarkactwa, ale wczoraj dostałam obłędny filmik sprzeddomowy. Szkoda, że nie umiem go umieścić na Wyspie, bo wart jest tego:)
Czyli możemy liczyć w przyszłości na karmnikowe wieści? 🙂
Jak tylko coś będę miał, oczywiście.
W sumie dostałam ten filmik na Messengera, więc (że tak sobie pozwolę uknuć chytry plan) gdyby Makówka zechciała go dostać i wstawić na Wyspę, to…
Makówko, zechciałabyś?
Zechciałabym jak wrócę do domu
Widzisz, jak mocno trzymaliśmy kciuki? 🙂
Nie tylko widzę, ale także czuję:)
Dzięki wielkie 🙂
No dybra, mam pomysła, łapki świerzbią, więc umykam na małą troszeczkę:)
Powodzenia!
A dziękuję 🙂
Teraz dla odmiany postanowiłam nieco pokółeczkować:)
Wybywam zaraz z towarzyską wizytą do Szypra.
Stopy wody pod kilem!
Umiarkowania w jedzeniu i piciu!
Udanego gościowania (się), Quacku:)
Jestem w domu. Pogoda dopisała; jak zbliżaliśmy się do przystanku autobusowego zachmurzyło się i nawet jakieś płatki śniegu się pojawiły.
Wcześniej bywało nawet błękitne niebo.
Było trochę wędrowania po śliskich liściach, nawet wspinaczki. Były skały, kaczuszki, trochę śmiechu -jak to na wycieczce z kołem PTTK.
Chciałam wyżej napisać, że to super i żebyś dała znać, gdy wrócisz, ale skoro jesteś, to zaraz prześlę filmik. Dziękuję:)
I dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Zerknęłam na filmik. Faktycznie wprowadza w nastrój świąteczny -zima, sarenki.
Jednak ja jedynie umiem odesłać go do kogoś, kogo mam na Messeneger, więc np. do Quackiego. Zamieścić na Wyspie nie umiem.
Ale do Q możesz sama bez mojego pośrednictwa.
Skoro na Wyspie cisza wracam do moich kółeczek:)
Wróciłem, umiarkowanie, ale smacznie najedzony i napity. Bardzo udana wizyta.
A teraz na przerwę niedzielną.
na wszelki wypadek powtórzę pytanie: jak sprytnie przetłumaczyć neologizm bootiliciousness? Masz jakiś pomysł?
na Wyspie cisza, za to w przyrodzie hula. Okazuje się, że wczoraj rzuciłem słowa na wiatr i nad morze nie pojechałem z powodów banalnych: mrzawka i podmuchy wiatru. Zdecydowaine zaciszniej było w lokalnym supermarkecie, ale już naj naj jest przed ekranem kompa, zaledwie 4 m od kominka.
Czy Quackie się jeszcze pojawi? Miałbym do Waszmościa pytanie lingwistyczne: jak przetłumaczyć bootiliciousness? (w kontekście bardzo wygodnych butów konstruowanych przez inżynierów)
Jeszcze zajrzałem.
Zaraz zerknę, co na to źródła i słowniki 🙂
Tu już jest dość wysoko, więc pozwoliłem sobie przedstawić na nowym pięterku autora, którego tu jeszcze nie było. Będzie egzotycznie, nieco magicznie….