We wtorek 25 października o północy wróciłam z Malty.
Szczęśliwa, pełna wrażeń, naładowana słońcem i dobrą energią .
Na drugi dzień zostawiłam nierozpakowaną walizkę i namówiłam syna na wspólny spacer.
Było słonecznie, jesiennie kolorowo.
Herbata w termosie, kanapki, ciastka. Wspólnie zachwycaliśmy się widokami na góry i kolorami jesieni.
Syn powiedział, że od paru dni budzi się w nocy z jakimś niepokojem, że ma jakieś złe przeczucia.
Nakrzyczałam na niego, że sam się głupio podkręca.
Teraz nie tęsknię już za Maltą, tęsknię za takim miłym spacerem z synem.
Nawet w deszcz i pochmurną pogodę.
Poczułam potrzebę utrwalenia tego tu na Wyspie. Na Wyspie, gdzie w trakcie pisania komentarza zadzwonił kiedyś telefon, że zmarła moja mama i potem zrobiłam wpis pośrednio mamie poświęcony albo wprost, już nie pamiętam.
Na Wyspie, która jest dla nas Kotwicą i wsparciem w trudnych chwilach.
Dla wszystkich, a dla mnie na pewno.





Trochę się zagadaliśmy, stąd późny komentarz. Miła wycieczka! Warto utrwalać takie wspomnienia!
Dla mnie była bardzo miła, takie uzupełnienie słonecznej Malty.
Na Malcie było ciepłe morze, ale nie było takiej kolorowej jesieni.
Syn też był zadowolony, choć momentami się wyłączał z rozmowy, uciekał w swoje myśli i złe przeczucia.
Nie będę czekać na lampkę.
Dobranoc!
O, widzę, że teraz lampka już jest piętro niżej.
Witaj, Maczku:)
Piękny spacer pod radosnym niebem:)
Życzę Ci, byś jak najszybciej znów mogła się na taki wybrać.
Dziś pogoda równie piękna, niebo równie radosne. Niebo.
Trzymaj się i nie poddawaj, jeszcze będą takie piękne jesienie, na pewno, trzeba w to wierzyć!
Ja nie mogę się poddać, muszę robić wszystko, co się da, najgorsza jest bezsilność.
Siłę czerpię z przyjaciół, dlatego zrobiłam ten wpis.
Bardzo późne dobry wieczór, Wyspo:)
Pobudkę zrobiły mi zaokienne zgrzyty i dygot budynku, a gdy zeszłam na dół, przywitało mnie złośliwie błyskające czerwienią oko rutera:(
Nie wiem, jak będzie jutro z netem, więc daję znać, że jeszcze dycham:)
A teraz wracam do moich frywolitek i pikotków – miłej nocki, Wyspo:)
Ciekawych masz kompanów…
Witam Wyspę!
Dzień dobry. Coś by zjeść, faktycznie.
Ciekawe jakim śniadaniem raczy się dziś Mistrz Q?
Tajemnica zawodowa tłumaczy?
Jo a co Ty jesz na śniadanie?
Bo ja dopiero teraz i biały serek.
Na śniadanie mocna kawa…


Reszta to tylko dodatki
Mój organizm jest tak przystosowany, że mogę jeść duużo a potem przez dłuższy czas obywać się bez posiłku (jak wielbłąd)
Ja odwrotnie.
Małymi porcjami i często.
Ja dziś jadłam owsiankę na zimną (w PRL nazywała się: „Surówka piękności”, co jednak pominę godnym milczeniem 😉 )
Jutro pewnie będzie jajecznica, a w niedzielę Piter robi naleśniki albo gofry.
Owsianka na mleku? Fuj!
Jajecznica, gofry -mniam, mniam.
Oj, nie obrażaj owsianki! Ona nam życie uratowała w tym roku na wakacjach!
Ale tym razem nie, nie na mleku. Płatki owsiane skrapia się wrzątkiem, dodaje miód i odstawia na noc. Rano dodaje się gęsty jogurt, starte jabłko i orzechy.
Aż dziwne, że nie mam jej na oberżynie… Byłam święcie przekonana, że jest!
Ok, bez mleka może być.
A ja się przez nieuwagę przywitałem piętro niżej …
To przywitaj się drugi raz tu.
Witaj, Makówko!
Witaj Tetryku!
A teraz …przywitaj się z Wyspiarzami, to przecież nie mój prywatny wpis.
Ach ci faceci!!!
Dzień dobry
Bardzo przyjemna wycieczka
Dziękuję, miło, że zajrzałeś.
Dzisiejszy i wczorajszy dzień był równie piękny i ciepły jak opisany na tym minipięterku, ale na spacerki nie było czasu ani nastroju, ani możliwości.
Teraz zapanował względny spokój, względny.
Może wreszcie rozpakuję walizkę, przegram i przejrzę zdjęcia z Malty?
Może więc po wpisie patronackim i okolicznościowym na Wszystkich Świętych pokażę coś z Malty? Rozmarzyłam się, że teraz już będzie sielanka i spokój. Względny, no przecież realistka jestem.
Łaskawca I. raczył się na chwilę pojawić, więc mówię:
dobry wieczór, Wyspo:)
I pędzę na spacerek:)
Jaśnie Pan Internet ?
Dobry wieczór Leno, miłego spacerku!
Ale nie licz na takie widoki jak na zdjęciach Makówki! Za ciemno już… 😉
Księżyc i gwiazdy odbijające się w jeziorze to dopiero może być cudny widok!
Nie tym razem, Maczku:)
Niebo było zamglone, Jezioro odbijało spłowiałe niebieskości, ale szemrzący deszczyk rekompensował wizualne niedostatki:)
Widoków rzeczywiście nie było, ale jakie odsłuchy. Też w tonacji blue;)
Czy to był koncert płanetników?
Panowie Mistrzowie Q i T proszeni są o kontakt do Makówki -telefoniczny, smsowy, poprzez Messenger lub WhatsApp.
Mistrzowie się posłusznie skontaktowali 😉
Bardzo posłusznie i na Messenger i na WhatsApp.
Dobranoc zatem!
Nadmiar emocji od paru dni źle wpływa na moją kondycję.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witam i wołam Gienię!
(Okazuje się, że nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej)
Witajcie!
Gienia się spisała, choć to dobrze
Wyspa i Gienia to jedyne co nie zawodzi.
I przyjaciele.
Chwilowo w domu.
Dzień był napięty (jeszcze się nie skończył!), ale wiele punktów udało się zrealizować.
Ja w domu, nie chwilowo, ale w ogóle tzn.dziś już nie planuję wychodzić.
Miłe spotkanie z „naszymi” Panami Mistrzami, potem Targi Książki, obiad z synem, a teraz herbatka i ciastko.
O, zazdroszczę spotkań.
Dla mnie było wspierające i budujące, dla panów…?
No przecież nie będę ich wychwalać, choć na to zasługują…
Lena dalej spaceruje?
Miłej nocki, Wyspo:)
Miłej i Tobie Leno!
Dobrego dzionka! 🙂
Witam razem z Gienią!
I naleśniczkami!
Dawaj jednego! No dobra, dwa!
Tajemnicza Jo.!
Tajemnicza Jo podesłała tajemnicze naleśniki?
No kurka wodna już któryś raz mi tak robi, że zjada część wpisu! Głodny, czy co?
(na FF nadal wywala w kosmos)
Tak, przeniosłem się na chrome. Wujek google podpowiada, że podobne niezgodności FF z WordPressem już się zdarzały w przeszłości, ale żadne ze wskazanych tam rozwiązań u mnie nie zadziałało albo nie dało się zastosować…
Korzystam z Chrome. To dobrze czy źle?
Dobrze — ten problem ciebie nie dotyka.
Witajcie!
Przywitam się jeszcze przed kawą 🙂
Witaj, witaj!
To poranna kawa czy kolejna w dniu pełnym wrażeń i po „nocnych Polaków rozmowach?”
Ale bodaj nie gadam sama ze sobą.
Poranna!
Miłego dnia, Wyspo:)
Witaj, Leno! Jak dzisiaj twoje stosunki z panem I.?
Niedzierla, więc drogowych robót brak i nic (tfu, tfu, tfu przez lewe ramię, żeby nie zapeszyć;)) pana I. nie wypłoszyło:)
Witaj, Tetryku:)
Chyba nie chcesz powiedzieć, że dzięki temu mogłaś spokojnie pracować? 😉
W sensie, że „niedziela” od „niedziełania”, więc pracować nie wypada;)?
A poważnie, to trudno się skupić, gdy cały dom się trzęsie.
A internet jest mi w pracy potrzebny o tyle, o ile. W zasadzie plagiaty wychwytuję bez programu, czasem muszę tylko sprawdzić, od kogo/z czego geniusz zerżnął, a w razie jakichś dylematów interpunkcyjnych bądź składniowych korzystam z wersji papierowych:)
I – tak. Właśnie finiszuję z takim artykulikiem o związkach paradygmatycznym i syntagmatycznym:) Zamierzam się uporać do „przed spacerkiem”:)
Nie dopytuję, aby nie przeszkadzać! 😉
Odpowiedź godna Polityka przez wielkie Pe;)
Nie streszczam, żeby nie uśpić;)
🙂
Witaj Leno!
Dobry wieczór, Maczku:)
Skończyłam, więc dziś przyspacerkujemy trochę wcześniej, bo jeden stres (związany z godzinnym opóźnieniem jedzonka) Psiułce na dziś wystarczy:)
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Niebo było dziś przejrzyście gwiezdne, kryształowe:)
…gwiazdy nade mną i gwiazdy pode mną ?
Eh i jeszcze księżyc:)
Księżyc jeszcze się krył za lasem:)
„Leżę na łodzi
W wieczornej ciszy.
Gwiazdy nade mną,
Gwiazdy pode mną
I gwiazdy we mnie.”
(„Wieczór” – L. Staff)
Już to chyba kiedyś cytowałam, ale… 🙂
Niestety tu brak gwiazd ani nade mną, ani pode mną, ani …we mnie.
Dostrzeż te gwiazdy w sobie! To niezbędne!
Wiem, że niezbędne, ale jeszcze za wcześnie, jeszcze we mnie jest przygnębienie i strach. Jeszcze -to ta nutka optymizmu, że będzie lepiej.
Też się już pożegnam.
Nie idę jeszcze spać, ale te literki dały mi się jednak we znaki i już mi zaczynają łzawić oczy:)
Miłej nocki, Wyspo:)
Dobranoc Wyspo!
Przyzywam Gienię i życzę smacznego.
Pożegnam się na jakiś czas. Może wrócę, nigdy nie wiadomo. Ale źle się dzieje i cholera wie, co z tego wyniknie. Dbajcie o siebie.
Trzymaj się, Jo! i wracaj jak najprędzej! I do zdrowia , i do nas!
Jo proszę trzymaj się.
Witajcie!
Jak to w młynku – coś na chwilę oderwało 😉
Kolejny piękny i pogodny dzień, aż żal w pracy siedzieć!
Witam!
Dzień dobry
Oj tak!

Co się dzieje z polskim szkolnictwem, że takich tumanów wypuszczają z uczelni 
Kawa z rana musi być
Ja od rana w biegu!
Złożyłem wnioski o zwrot kosztów za utrzymanie Ukraińców (dziś ostatni termin), teraz sprawy bieżące a o 14.30 spotkanie u notariusza
„Mój” notariusz na szkoleniu a z innych, których odwiedziłem w ostatnich dniach 90% nie wiedziało jakiego dokumentu od nich potrzebuję
Teraz to się nazywa czarnkoza, ale temat jest znacznie starszy…
Witaj Krzysztofie!
Miło, że zajrzałeś. Z naszym szkolnictwem jak widać od dawna dzieje się nie najlepiej, a teraz…przemilczę.
No dobrze!


Ale, jeśli ja, prosty magister, byłem w stanie zrozumieć co to znaczy „notarialne potwierdzenie zawarcie umowy” to notariusz, bądź, co bądź człowiek wyspecjalizowany w usługach notarialnych powinien to znać tym bardziej…
Ale myślmy pozytywnie
Dobrze, że to nie był lekarz, który miałby mi robić zabieg na otwartym sercu
Umykam…
Dzień dobry. Jestem już w domu i ogarniam się po przyjeździe. Przylocie.
Ślicznie dziękuję Mistrzowi Tetrykowi za przygarnięcie i życzliwe potraktowanie, a obojgu z Makówką – za przemiłe spotkanie w realu! (Chociaż dokładnie rzecz biorąc to w M1 😉 )
Miło nam było cię gościć!
Mam nadzieję, że cię nie zamęczyliśmy gadaniem 
A skąd!
Poza tym odwdzięczałem się pięknym za nadobne
Quacku to ja dziękuję za spotkanie, wejściówkę i uniknięcia stania w kolejce (niektórzy stali podobno ok. 2 godzin).
Mhrrm. Przerwa.
Czy ktoś ma pomysł na listopadową Jeremiadę?
Ja mam. Napisać, jaki, czy po prostu jutro (a może pojutrze?) wrzucić?
(Jestem na przerwie, ale jeszcze chwilowo przy komputerze).
Wrzucić, jeśli możesz 🙂
Choć to nie było pytanie do mnie, ale moje zdanie jest takie, że wrzucić bez pytania, bo wtedy jest element zaskoczenia.
Jak ochłonę uzupełnię ten wpis, póki tu jeszcze jesteśmy, hm? Co Wy na to?
Jasne. A ja już idę po dobranockę.
Pozwoliłem sobie wstawić wpis poświęcony naszym zmarłym. Wybacz, Quacku, myślę, że Patron może poczekać dzień — dwa, nie sądzę, abyśmy chcieli budować rekordowe schodki pod tym wpisem…
Tak, może poczekać, stąd to pojutrze w moim komentarzu.
Dobranoc!
Witajcie. Za oknem paskudnawo, pochmurnie i mało przyjaźnie.
Wczoraj wylatywałem z Krakowa przy pięknej pogodzie, a lądowałem w Gdańsku w niskich chmurach, z których mżyło. Przez cały pobyt w Krakowie nie używałem kurtki i nawet sobie wyrzucałem, że po co ją brałem, a w Gdańsku się przydała.
I może poprosimy panią Gienię?
Witam !
W Krakowie dziś już też pochmurno.
Gienię poproszę o dobrą herbatę, a na śniadanie wszystkiego po trochu.
Tak, aby każdy znalazł coś dla siebie, również ci, których nie ma już wśród nas w świecie realnym.
To jeszcze reminiscencje potargowe (za pośrednictwem Facebooka):
„Przypomniała mi się anegdota, którą opowiadał jeden z pisarzy (właśnie cholera nie pamiętam kto!) Podeszła do niego na targach pani, podsunęła książkę do podpisu i powiedziała:
– Proszę napisać: „Dla Henryczka”.
– Dobrze. I coś jeszcze?
– Nie, nie. To wystarczy.
– No ale może się podpiszę?
– Nie, nie trzeba!
– A może jednak? Może napiszę, od kogo?
– No dobrze – westchnęła. – Niech pan napisze. Niech pan napisze: „Od Halinki”.”
Cóż, Halinka dobrze wie, co Henryczka interesuje…
Quacku dobry pomysł z tymi potargowymi reminiscencjami.
Może porozmawiamy jeszcze o tym tu, na tym pięterku? Następne jest nietypowe, poświęcone zmarłym, więc chyba nie będzie nietaktem pisać jeszcze coś na starym?
Od powrotu z Targów nie miałam czasu ani głowy o tym pisać. Dziś chętnie poczytam Twoje wrażenia i podzielę się moimi.
Jasne! No to może niżej zacznę nitkę, żeby jak najwięcej miejsca było na schodkach.
Słusznie.
Witajcie!
Dodatkowa niedziela w środku tygodnia? Dobry pomysł!
Pani Gieniu, kawę poproszę!
No to tak, na Krakowskich Targach Książki byłem po raz drugi w życiu, ale pierwszy w nowym miejscu. Od strony merytorycznej nie mam uwag, wszystko było cacy, infrastruktura służąca spotkaniom działała.
Natomiast tłumy były przeraźliwe. W piątek zjechały się autokary z młodzieżą szkolną (która dojechała w grupach zorganizowanych również komunikacją miejską), więc przemieszczali się po Targach grupowo właśnie, a w sobotę zjechali goście indywidualni, za to w ilościach hurtowych, więc tłok się zrobił mniej zorganizowany, ale objętościowo jakby nawet większy. Na ten aspekt organizacji narzekali chyba wszyscy, a jeden znajomy redaktor napisał nawet, że w pewnym momencie obawiał się o życie. Chyba niedużo przesadził.
(cdn.)
Czekam na cd.
Moje „trzy grosze” dołożę wieczorem.
Na targach stacjonowałem głównie na branżowym stoisku tłumaczy, a ponieważ niedaleko znajdowało się stoisko wydawnictwa, z którym współpracuję od paru lat, kursowałem między jednym a drugim. W piątek wybyłem jeszcze z targów na Kazimierz, na roboczy lunch w jednej z tamtejszych uroczych restauracyjek; merytorycznie była to bardzo dobra decyzja, ale logistycznie taka sobie, bo przedostanie się w obu kierunkach zabrało nieznośnie dużo czasu. Tuż przed zamknięciem targów wziąłem udział w jednym spotkaniu zorganizowanym przez wydawnictwo, a potem jeszcze udałem się na spotkanie towarzyskie na Starym Mieście.
W sobotę od rana dyżurowałem na stoisku, było bardzo miło, podchodzili najróżniejsi ludzie i pytali o kwestie związane z przekładem, byli także tłumacze in spe, rozważający wybór życiowej ścieżki, rozmawialiśmy również we własnym kręgu – działo się. (Tuż) przed dwunastą wyszedłem na spotkanie z Makówką i Tetrykiem, a po nim wróciliśmy na targi razem z Makówką, na szczęście udało nam się ominąć dwugodzinną (ponoć) kolejkę. Dużo czasu nie minęło, jak spotkałem osoby, z którymi chciałem się umówić na niedzielę – a tu niespodzianka, okazało się, że możemy jechać do nich teraz zaraz albo wcale. Ponieważ poprzednim razem widzieliśmy się na żywo kilkanaście lat wcześniej, zdecydowałem się pojechać z nimi na Bronowice.
Niedziela była zdecydowanie najkorzystniejsza, ludzi było sporo, ale na oko o połowę mniej niż w sobotę. Spędziłem ją na luzie, rozmawiając o różnościach, pomagając dyżurnym niedzielnym, spacerując po halach i przybijając piątki ze znajomymi osobami (redaktor(k)ami, vloger(k)ami, instagramer(k)ami etc.).
Chyba tyle? Jak na takie targi nabyłem niewiele książek, raptem dwie, jedną biografię dla małżonki i jedne eseje o języku dla siebie, ale to głównie dlatego, że w obie strony leciałem samolotem (na trasie Gdańsk-Kraków-Gdańsk ponad dwukrotnie taniej niż regularna cena pendolino) z minimalnym bagażem. Na szczęście nikt nie sprawdzał rozmiarów!
Ja nie próbowałem nawet kierować się w stronę Targów. Ogólnie nie znoszę tłumów, książki ostatnio kupuję w formie ebooków poprzez sieć, więc i o autografy trudno się starać 😉
Gdy czekałem w sobotę na Quacka, około kilometra od wejścia na Targi, mijały mnie takie chmary ludzi, że odruchowo chciało się iść w przeciwną stronę. A zewsząd płyną skargi na spadek czytelnictwa… A może to Kraków jakiś taki wyjątkowy?
Nie mam pojęcia. Nie wiem, jak tłumy, być może targi mają jakieś dane, kto z gości biletowanych był z Krakowa, a kto nie (przynajmniej z tych, którzy kupowali zdalnie, o ile w ogóle było to możliwe), ale wiem, że spora część z pojedynczych osób mi znanych przyjechała z dala, z Łodzi, Warszawy, Poznania…
W sumie mogłem popatrzeć na rejestracje autobusów, ale na to nie wpadłem…
Och, oczywiście, że publiczność to nie były same Krakusy, nie sugerowałem tego na poważnie. A co do autobusów… no cóż, jesteś tłumaczem, a nie dziennikarzem śledczym!
Tak sobie pomyślałam, że Wyspa z bloga poetycko -literackiego przerodziła się w grupę wsparcia.
Nie wszystkim się to podobało (podoba?), cóż przepraszam, bo trochę w tym mojej „winy”.
Ale, ale…blogów poetycko -literackich jest w sieci wiele, fotograficznych-również, a WYSPA-KOTWICA jest jedna, czyż nie?
DOBRANOC WYSPO!
Spokojnej!
Witaj, Maczku:)
Mnie, szczerze mówiąc, właśnie ta poetycko-literackość Wyspy skusiła do bywania, bo wbrew temu, co piszesz, blogów o takim zabarwieniu w sieci nie ma. Dostosowałam się, ponieważ nie zwykłam wycofywać się z obietnic, ale ckni mi się bardzo do pogadania (chociaż czasami) na tematy, które to mnie interesują najbardziej:)
Nadaj ton! Spróbujemy nadążyć 😉
Ok. Jeśli wymyślę coś, co pozwoli nam iść noga w nogę – dam znać, Tetryku:)
Swoją drogą, ciekaw jestem listy tematów, które to ciebie interesują najbardziej!
Mam taki cykl na kartce pt.: „Z piątku na niedzielę”, pod spodem są odnośniki, które mogą być pewnym tropem:)
Też jestem ciekawa.
Jakby tak każdy zrobił taką listę…ciekawe ile byłoby punktów wspólnych?
Witaj Leno!
Dobrą stroną Wyspy jest, że jest wielowątkowa.
Czyli każdy może narzucić swój wątek, na który nie każdy musi odpowiadać.
Albo wręcz równoległe może się toczyć rozmowa na różne tematy.
Czyli Ty narzucasz temat, który Cię najbardziej interesuje, ja sobie marudzę, albo milczę, ale i tak Wyspa trwa.
Narzucanie czegokolwiek nie bardzo jest w moim stylu, Maczku:)
Nawet – wątku, bo i osnowa wtedy jakaś taka zbuntowana;)
Ok, zmieniam na tetrykowe „nadaj ton”.
Dzień dobry, dzisiaj nawet dość słoneczny.
Pani Gieniu, poprosimy.
Tu dzień był pogodowo zakamuflowany:) Mglisty, konturowo rozmyty. A upłynął mi na wpatrywaniu się w pulsujące czerwienią punkciki:)
Witaj, Quacku Powrócony:)
Witam!
Witajcie!
Czym jest poezja i wszelka literatura bez empatii? Prawie cała wielka literatura była wszak kotwicą – dla narodu, dla grup społecznych, dla autora…
Ładnie to napisałeś. Poezja, literatura, obraz, film jest zawsze jakąś kotwicą. Uczy wrażliwości, empatii… Jednak nic tak nie uczy, jak samo życie.
Życie jest ekstensywnym nauczycielem. Jednego nauczy, innego nie — i zdaje się nie przywiązywać do tego wagi…
Życie kopiąc jednego wzmocni, drugiego zabije.
Jak wzmocnić kogoś, kto „daje się zabijać”?
Prawiejużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
„Prawie czyni wielką różnicę…” Skąd my to znamy?
🙂
Jeszcze tylko spacerek i będzie „jużdomowe”.
Jest Lena, jest pan I?
<3
Dobry wieczór, po pracy i na przerwę.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Całkiem ciepło, choć wilgotnawo i dźwiastki za kmurkami.
No i mgły, mgły listopadowe się po okolicy rozsnuły na całego:)
Dobry wieczór! Takie mgły są b. klimatyczne, pamiętam, jak dawno temu Mama Quackie zainspirowana wyprawą na cmentarz namalowała taką akwarelę z mgłą rozświetloną blaskiem od zniczy, drzewami, grobami, ludźmi… aż szkoda, że to gdzieś przepadło w pomroce dziejów.
O! To rzeczywiście szkoda.
Tak. Wzbudzają niepokój, ale potrafią też nastroić melancholijnie:)
Dobry wieczór, Quacku:)
W niektóre ranki i mnie zdarza się podziwiać mgłowe efekty podczas jazdy rano nad Wisłą. Bywają bardzo impresjonistyczne 😉
Każdej nocy przed pójściem do óżeczka lubię sobie popatrzeć na przeddomową uliczkę, a właściwie jedną z oświetlonych alejek. Latem lipy sprawiają, że światło latarni jest seledynowe, jesienią – miedziano-mleczne, zimą – srebrno-błękitne, a wiosną – jasnożółte:)
Piękne, jak zorza polarna prawie. Tylko że na użytek domowy.
Tak. Widok z tych bardzo urokliwych:)
Hm. Dokumentujesz?
Namówiłeś:)
Odfajkowuję ten dobry uczynek na dzisiaj. I dobranoc!
Lampa do pijaka przemawia stałością, do wędrowca światłem, a do plastyczki — kolorami! To naturalna kolej rzeczy.
Z tym pijakiem przypomniałeś mi coś w kontekście latarni
Pretensje
Apsssolutnie-lutnie pijany
stopijany, trzsystapijany
toczę Kosmos jak Konkurencja
gdy obijam uliczne ściany.
Kąkuręcja – astronomicznie
reklamuje swoją potęgę.
Słońce wypsnie lub tęczy wstęgę
oraz gwiazdy ma ziemiotyczne.
A biednemu – nosem w latarnię
plus trzy gwiazdki z koniaku tudzież.
Phantomaty śródplanetarne….
A jak mało, znów nosem uderz.
Kąkurencja – kopernikańsko
A biednego – w mordę primordium.
A biednemu nikt nie napisze
„de revolu…. tionibus orbium”.
Ani w Biblii nie dadzą wzmianki
ani żeby pomnik, mistrzuniu!
Jeszcze zbili, gdy pojechałem
zapomogę prosić w Toruniu!
A zasługi, można powiedzieć
bardzo – bardzo w gwiezdnym zakresie.
Proszę spojrzeć, ruch w interesie,
tak, proszę, że proszę siedzieć!
Lecz że biedny, więc wykrzykiwać
musi sam te… aldebarany
I sam przy tym chwiać się i kiwać
Apsssolutnie-lutnie pijany.
(Julian Tuwim)
To sobie „lutnął”;)
Ziemiotycznie w primordium, aldebaran!
🙂
A do poety;)?
Angelologią z dali! 😉
🙂
Nie wiem, jak udało Ci się odgadnąć, ale kolejnym mini-tomikiem, który zamierzam wstawić po „…historiach” (czyli za jedno wierszydełko) jest właśnie taki cykl o aniołach, cherubach, tronach. Skończony, bo teraz mam na tapecie demonologię (i bliź).
Jesienne mgiełki w górach… To wędrowanie ponad nimi i patrzenie jak snują się u stóp…
Jutro może popatrzę sobie na mgiełki poranne, bo wychodzę z domu przed siódmą. Niestety nie na szlaki górskie…
Początek mojego ulubionego miesiąca był dość męczący, a to jeszcze nie koniec, więc też się już pożegnam:
dobrej nocki, Wyspo:)
Witam Państwa!
Można składać zamówienia.
Bry. Bym się zalogował jakiś czas temu, ale drobiazgi do pozałatwiania online się spiętrzyły.
Pozdrawiam z Czernichowa.
Witajcie!
Kawę zamówię w drugim obiegu Gieni! 🙂
Home, sweet home!
Przedspacerkowo zakucharzykowane dobry wieczór, Wyspo:)
Oryginalne przymioty mają twoje wieczory, zwłaszcza dobre!
Niech będzie dobry!
🙂
Jest niezły:)
W końcu nie każdego dnia suma osobistych cyferek rośnie z dziewięciu do dziesięciu;)
Witaj, Tetryku:)
Jak liczyć w minutach, to każdego!

Najlepszego, Leno!
🙂
Dziękuję.
O, to i ja się przyłączę! Najlepszego, zdrowia, spokoju i miłości najbliższych, tych dwu- i czterołapych!
Dziękuję, Quacku:)
I po pracy. I na przerwę. Nie za dobry dzień dzisiaj, ale mimo przeciwności udało się dobrnąć do końca normy.
Wróciłam do domu.
Trochę połaziłam, trochę się napiłam, na koniec utopiłam w bagnie (skarpetki wymagały wykręcania).
Odreagowałam odrobinę.
Przyjaźń, miłość -nie umiałabym bez tego żyć, stawiać czoła wyzwaniom, walczyć z życiem o …życie.
Dobrze, że poszkodowane były tylko skarpetki. Mam nadzieję, że dzięki starannemu wykręceniu nie przeziębiły się?
Wykręcałam jeszcze w autobusie. Skarpetki, buty i spodnie czekają na pranie.
Padnięta Makówka leży w łóżku.
Myślę, że nadszedł już czas na obiecaną przez Quacka Jeremiadę…
Aaa, oczywiście. Zaraz wrzucam dobranockę tutaj i idę przygotowywać pięterko.
A ja zapraszam na nowe, okolicznościowo poetyckie pięterko.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry. Idziemy na nowe piętro?
Nie musisz powtarzać;)
Dzień dobry, mam kłopot z wejściem na Wyspę, Mistrz T. zawiadomiony.
Tymczasem poprosimy panią G.
Witam!
Dobre wzmacniające śniadanie poproszę panią G.
Wszystkim, którzy tu zaglądnęli i zostawili jakiś komentarz bardzo, bardzo dziękuję. Tym, co tylko kuknęli -również.