W październikową sobotę powiozło mnie na południe Polski, na ważne cokwartalne spotkanie w sprawach zawodowych. Szefowa nalegała na to, by odbyło się ono w Janowcu nad Wisłą, mającym to do siebie, że trudno tam dojechać pociągiem i komunikacją zbiorową. Trochę kręciłem nosem (i nie tylko ja), ale ostatecznie się zgodziłem. Do tego przyplątało się przeziębienie, które ostatecznie spacyfikowałem do znośnego poziomu… Przez złotą polską jesień dojechaliśmy do zabytkowego dworku.

Szybko rozgościliśmy się w pokojach, z których rozciągał się widok na park i skarpę nad doliną Wisły…

…a potem poszliśmy na spacer po miejscowości, żeby przeczekać jakoś na przyjazd pozostałej części ekipy. Koło kościoła doszliśmy do takiego widoku na południową fasadę zamku.

A dalej w stronę Wisły było jeszcze piekniej. Na zboczu skarpy drzewa żółciły się, czerwieniały i pomarańczy… pomarańczowiły.

Do Wisły jednak nie dotarliśmy, bo czas był już wracać. Reszta ekipy rozgościła się w dworku i zeszła do miasta, gdzie zjedliśmy razem znakomity obiad, popijany polskim winem (byłem zdumiony, że polskie wino potrafi tak smakować), produkowanym przez pana o tym samym nazwisku, co Wieszcz. Wróciliśmy do dworku, jeszcze szybka rundka po parku na krawędź skarpy, skąd widać Wisłę i wzgórza od strony Kazimierza Dolnego…

…oraz szybki obrót wokół osi, żeby zdjąć panoramę, przedstawiającą dworek i parkowe otoczenie…

I udaliśmy się na spotkanie. Trwało z przerwami 9 godzin, zakończyło się po północy i było bardzo owocne. Następnego dnia rano zdążyłem jeszcze zobaczyć na ścianie pobliskiej stodoły rzeźbione ptaki, całą kolekcję.

A potem udaliśmy się do Czarnolasu, gdzie odbywał się ciąg dalszy, część już nie robocza, ale oficjalna. Oczywiście w Muzeum Jana Kochanowskiego.

Obok głównego budynku Muzeum znajdował się mniejszy, pomocniczy i skąpany w dzikim winie. O wiele bardziej urodziwy niż Oficjalny Widok.

Zdążyłem jeszcze odwiedzić miejsce, gdzie stała lipa, pod którą Mistrz Jan pisał różne swoje wiersze, w tym Treny. Obecnie lipy już nie ma, ale na pamiątkę postawiono tam obelisk.

A potem musiałem już uciekać do Warszawy, gdzie na styk zdążyłem na pociąg. Dojechałem do Gdyni, zagłosowałem – i tyle było tej weekendowej, mocno roboczej eskapady.
Ale do Janowca tobym jeszcze wrócił!
No to się udało. Słońce świeciło tak zacnie, że część zdjęć wyszła poprześwietlana, ale przynajmniej nie ma mrocznych zakątków w innych miejscach.
Mam od razu prośbę do Mistrza Tetryka o podlinkowanie całości panoramy w osobnej zakładce albo okienku po kliknięciu w wersję mini w tekście.
Poprawne wyświetlanie (w poziomie) może wymagać wyczyszczenia buforów przeglądarki…
U mnie działa!
I oczywiście pięknie dziękuję!+
U mnie też działa!
Swoją drogą, patrzcie, jak nam te zamki na Wyspie obrodziły
Zamki powiadasz panie Q?
To mi nasunęło pomysł na jakieś moje kolejne pięterko.
Zamek Belvedere -chcecie?
Pewnie że tak.
A gdzie to?
Palma de Mallorca. Miał być cykl Makówki na Wyspach hiszpańskich, ale zamiast kontynuować, zachciało mi się zaprowadzić Was do Dobczyc.
Przyjemne z pożytecznym. Do tego dopisała pogoda. No i zdrowie jednak.
Miło było popatrzeć na piękne kolory jesieni.I miło, że się z nami tymi widokami i wrażeniami podzieliłeś.
Sympatyczne pięterko na ukojenie nerwów ostatnich godzin.
Aż bym chętnie sobie usiadła na skraju skarpy i popatrzyła na Wisłę i wzgórza od strony Kazimierza Dolnego.
A w parku nad tą skarpą jakieś niebywałe setki tysięcy grzybów, oczywiście kompletnie niejadalnych, wielkości średnich maślaków, ale nawet nie zdążyłem zrobić zdjęcia, bo już wołali do pracy.
Czymś się Wyspie naraziłam, bo co pisałam komentarz to był odrzucany.
Traktowana byłam jak jakaś podejrzana osoba, która musi podać mail itd.
A jako gość, gdybym chciała?
Może przekroczyłam ilość komentarzy i zostałam ukarana za gadulstwo?
Albo za nieprawomyślne polityczne dywagacje?
Łoj!
Ee, na Wyspie, nieprawomyślność?
A bo ja wiem? Nieufna zrobiłam się ostatnio!
Miesiące knucia i proszę, jest efekt.
Chyba tak. Tak to już jest z tym knuciem.
Nie pomogło wielogodzinne łażenie po Lasku Wolskim.
Jako gość też musisz podać mail. Nie podają jedynie zalogowani (podali już wcześniej 😉 )
Do tej pory było tak, że od czasu do czasu nagle byłam niezalogowana i wtedy gdy pisałam komentarz byłam nie jako Makówka tylko makowka9.
A dziś kręciłam się w kółko i system mnie nie puszczał.
Zrozumienie tego przerasta oczywiście mój mały rozumek.
Witajcie!
Chwila przerwy i już się człowiek spóźnia na autobus, którym codziennie jeździ 🙁
Witam Pana, a dzie rower? Już schowany na zimę?
O jeden dzień wolny za dużo?
Dzień dobry
Przepiękna złota polska jesień w ciekawym miejscu. Uwielbiam takie dworki. Stanowczo za krótki i zbyt intensywny pobyt Panie Q ?
Dokładnie tak. Tamtejszą okolicę powinno się smakować powoli…
Dzień dobry pani Allu!
Chata już mniej pełna?
Mam kilka spraw do załatwienia poza domem, więc powrócę na popołudniową kawę
do popotem.
Dzień dobry



Tam jest pięknie, Mistrzu Q
Dzięki, że nam pokazałeś
Lasy i parki o tej porze roku są cudne… z gamą kolorów, z liśćmi szeleszczącymi pod nogami… aż się rozmarzyłam
Zgadzam się . Kolorystyka jesieni jest jak fantazja , bo serwuje czasami kolory trudne do określenia . Trzeba się śpieszyć z rejestracją bo sytuacja zmienia się bardzo szybko ,dosłownie z godziny na godzinę . Wpływ na to ma słońce , wiatr i czas . Ranek jest jest inny niż wieczór ,lub dzień pochmurny . Zatem nie ma co odkładać spacerów do parków , czy wycieczek w tzw. tereny zielone , bo możemy przegapić najładniejsze widoki . Dzięki Mistrzu Q , bo zdążyłeś uchwycić piękne obrazy , które ogląda się trochę z żalem , że nas tam nie było …
Maksiu, nie tylko spacerów i wycieczek nie należy odkładać.
Życia nie należy odkładać, bo można przegapić najciekawsze chwile.
Były tam i żywe ptaki, nie tylko rzeźbione, ale te mniejsze, co pituliły za oknem, uciekały szybciej, niż zdążyłem je ogarnąć wzrokiem, a co dopiero sfotografować, a większe – to kruki, latające dość wysoko (ale głos nie do podrobienia). Gdzieś po drodze w lesie przed samochodem mignęła mi też sójka, ale to właściwie wszystko.
Z ptakami tak to bywa
Spryszczają w trybie natychmiastowym. 
Cudne portreciki…
Z małżonkiem mamy już wprawę w polowaniu na nie, a i tak nie policzę ile zdjęć z każdego wyjazdu ląduje do kosza.
Mark mi mówił, że jego przyjaciółka (też fotografka) zaprzyjaźniła się z krukami. Nie nawiewają od niej i może robić zdjęcia jakie chce. Nawet widziałam kilka tych zdjęć i dech mi zaparło
Kruki w ogóle – jak słyszałem – są piekielnie inteligentne. I krukowate, jak sroki i cała reszta.
Kruki i papugi to bardzo inteligentne ptaki. Są dużo mądrzejsze od np. psów. Nie tylko potrafią używać różnych narzędzi do zdobycia pokarmu, ale potrafią je sobie zrobić. Mają też emocje… potrafią się bawić i odczuwać smutek. Wiedzą też czy człowiek chce im zrobić krzywdę. Wyczuwają to momentalnie. Od pierwszego wejrzenia rozpoznają charakter. Potrafią też rozróżniać ludzi po twarzach. Między innymi dlatego, ta przyjaciółka Marka mogła się z nimi zaprzyjaźnić.
Czasami powinniśmy się uczyć.
Kruk krukowi oka nie wykole.
A ludzie ? Jeden walczy z drugim często zupełnie bez powodu.
Ale i też popierają się ci, których łączą nie zawsze uczciwe interesy.
Bo proszę Pani , obowiązuje u nas taka zasada , Ze tym chata bogata – co ukradnie Tata . Zasada powyższa jest powszechna , od wiejskiego kmiecia , po premiera rządu RP.
Żeby to tylko premiera…
Bardzo dziękuję za słowa uznania, wyjazd, poza tym, że męczący, miał – jak widać – i plusy.
Plusy dodatnie i plusy ujemne?
No a u mnie jak zwykle – fajrant i chyba jednak przerwa za chwilkę.
Dobranoc!
Rozpieszcza nas kolorowy październik i Mistrz Q…
Dobranoc Państwu, a jutro znikam łowić jesienne barwy jeszcze bardziej na południu
Ale nie Antarktyda?
Tylko południowe Morawy i na chwilę
Do niedzieli zatem…
Pięknych wrażeń!
Pokażesz nam zdjęcia?
Witajcie!
Piękne kolorystycznie poranki mamy tej jesieni! Często żałuję, że po drodze do pracy nie mam jak robić zdjęć…
Dzień dobry, a ja się obudziłem z przeświadczeniem, że jakbym sobie przypominał, co mi się śniło, to mógłbym to sprzedać jako nieźle kasowy scenariusz do Hollywood. Ale oczywiście poza tym przeświadczeniem nic nie pamiętam
Też mi się zdarza, że miałam jakichś sen, który warto byłoby opowiedzieć i …przypomnieć sobie nie mogę.
Dzień dobry, niech będzie

Pada. Sobie równo.
A z domu i tak trzeba się ruszyć,o!
Będę, jak wrócę. Chyba, że nie wrócę. No!
Witaj, witaj Skowroneczku!
Zamiast wracać do deszczu, przyjedź do Krakowa.
Tu słońce, termometr balkonowy na słońcu pokazuje plus 36 stopni, od kuchni w cieniu -plus 21 stopni.
Dzień dobry
Pewnie przyniesie zmianę pogody… nie wiem tylko na lepsze, czy na gorsze 


U mnie wieje tak, że łeb z płucami urywa
No i kwestia tego, co komu lepsze
Miłego dnia Wyspiarze
Nic sobie nie daj urwać, Miralko!
Słusznie,bo i płuca i łeb warto mieć.

Nic mi nie urwało, chociaż niewiele brakowało


Takie wiatry to nie nowina… nie darmo Chicago zwane jest „wietrznym miastem” („Windy City”)
Nie mylić z Rzymem, który jest „wiecznym miastem”
Wiecznie wietrzne?
Dobry wieczór. Mocno zmęczony-m po tym dniu. Fajrant i przerwa.
Czyli że oczywiście po przerwie.
Ale przed dobranocką…
A i owszem.
Spokojnie,nastrojowo ,bardzo pięknie i jakoś tak smutno.Ale to tak mnie akurat, choć sama nie wiem gdzie mogłabym zostać.Albo kto mógłby zostać…
Smutno? Coś podobnego!
Dobranoc!

Spokojnej. I ja umykam.
Witajcie!
Świty i zachody słońca są o tej porze roku wyjątkowo piękne!
Racja. Ładnie wczoraj słońce zachodziło za góry.
Wschod?Hm…zza drzew i tak nie byłoby widać.
Dzień dobry. Dzisiaj zasypiam już od rana.
Witajcie!

Witaj, kolorowy Maczku
Dzień dobry będzie

Zapowiada się pięknie i ja się cieszę, o! Ktoś mi zabroni? Hę?
Cieszę się A/S razem z Tobą patrząc na niebieskie niebo i jesienne kolory.Choć słońce jeszcze za drzewami, więc chłodno.
Dzień dobry
Fajrant i sami-wiecie-co-dalej…
I po przerwie.
No to sprawdzimy czy sny będą b.progresywne, dobrej nocy
Dobrych, dostatecznie progresywnych snów!
Spokojnej. I b. przepraszam, ale jak było widać po godzinie fajrantu, ja też umykam, bo dzień był owocny w pracę. Jutro na kawie jeszcze będę…
Pozytywnej wyprawy!
Baw się dobrze Q!

Progresywnych snów Wyspo!
Bry…
Witajcie!
Czyzby Makówka jakby trochę wstała?
Jakby i tylko trochę. Budzik dziecka dzwonił na całą chatkę zanim wreszcie wstał.Syn wstał,nie budzik!
Coś mu się do pracy wstawać nie chciało.
Makówka dawno urodzona nie musi już do pracy, więc korzystać będzie z pięknego dnia z dala od smogu krakowskiego.
Dzień dobry:)
Niedawno wróciłam, więc na razie tylko przywitanko i zerknięcie na urokliwe zakątki na zdjęciach:)
Jak trochę odpocznę i zacznę „widzieć na oczy”, napiszę coś bardziej sensownego:)
Pozdrawiam:)
Dzień dobry! To ja poproszę kawkę, bo jeszcze przed wyjazdem cokolwieczek do zrobienia (aczkolwiek już nie pracowego).
Ja również.Udanego wyjazdu,dobrej pogody i ładnych zdjęć.Bedzie z tego wpis?
Udanego, Mistrzu Q
180 komentarzy…tak tylko policzyłam.
Może ktoś, coś?
A tak w ogóle, to wczoraj widziałam junki zwyczajne. Już przyleciały do nas na zimę… czyżby miała nadejść wcześniej?
Witam.
Odpoczęłam, pokontemplowałam widoki (Janowcowe i własne) i tak mi się skojarzyły…
„Bardzo wcześnie jest jesień. Coraz wcześniej słońce
Za jezioro z ołowiu w drżące spada trzciny.
Dzień jest po to, by sennie płynęły godziny,
A wieczór, by oglądać gwiazdy spadające.”
…z „Czerwonym winem” Jana Lechonia:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Twoje komentarze tak ładnie wprowadzają powiew poezji.
Pasują do tego co teraz mam przed oczami. Zachodzące słonce.Szkoda,że nie za jezioro.
Nie ma trzcin,ale są mgiełki.
Gwiazdy będą pewnie wkrótce,choć raczej nie spadające.
Witaj, Makówko.
Miło mi to czytać, dziękuję.
U mnie jeziora to widok powszedni, ale z tych, które nigdy nie nudzą:)
Pozdrawiam:)
Jezioro,morze taki widok nigdy mi się nie nudzi.Ale góry -też.
Zanim ktoś wystawi coś porządnego, zapraszam państwa na przeczekajkę: dawno nie było żadnej reedycji!
Uff.Bo już dostawałam zadyszki,a Wyspa znów mnie nie rozpoznaje.
Przeczekam albo się wycofam . W końcu też mnie tu tyle co nic
Elizo!
Ale co i czemu? Dlaczego miałabyś się wycofywać???