Koncepcja opowiadania przypominanego poniżej nie jest moja, ja tylko ubrałem ją w słowa i w Zenka, próbując dopasować go do historyjki niezwiązanej z aniołami…
« Złoty polski weekend | ZAMEK » |
« Złoty polski weekend | ZAMEK » |
Koncepcja opowiadania przypominanego poniżej nie jest moja, ja tylko ubrałem ją w słowa i w Zenka, próbując dopasować go do historyjki niezwiązanej z aniołami…
Zenek okazał się nadspodziewanie dobrym bohaterem do umieszczania w rozmaitych historiach…
Będę udawać,że nie widzę żadnych odniesień do obecnej sytuacji, która powoduje, że jesteśmy w czarnej dupie.

Dlatego zwrócę uwagę na fakt, że Tetrykowi nie grozi , że ktoś zawoła do niego Łysy.
Ani rudy!
Abo to wiadomo??
Racja wszak można być Łysym z długimi włosami.Moj starszy syn będąc w szkole tak nazywał Sikorowskiego.
Czasami udaje się jako makowka9 jak wpiszę mail itd,a czasami i tak nie puszcza mi komentarza chlipneła Makówka

Kara za to, że za dużo gadam?
Ktoś mi powiedział kiedyś o właściwym używaniu narządu mowy,ale ja dziś twardo się trzymam wersji blondynki co aluzji nie łapie.
Witaj, Tetryku.
Nie sposób się oprzeć:)
Zwłaszcza, gdy anegdotka fajnie zaadaptowana.
Mam wrażenie, że tego typu historie bawią o wiele bardziej, gdy przydarzają się komuś znajomemu, choćby takiemu żyjącemu wyłącznie na kartach literackiego cyklu.
Pozdrawiam:)
No to Łysy niech pije z tymi z krótkimi włosami,długimi,jasnymi,ciemnymi i rudymi.

Z kucykami,warkoczykami albo z irokezem na głowie.
Pijemy.
Ale nie w kinie!
Nikt z Łysym nie pije?

Ale to nie z „łysym” ktoś miał wypić, a z tym co siedział obok


Z Tobą się chętnie napiję
Z „łysym” też
Dzień dobry

Świetnie ujęte, chociaż kawał z długą brodą
Broda długa,ale cóż skoro kawał wyjątkowo dobrze pasuje do współczesnego świata.
Owszem, historyjkę pamiętam jeszcze z czasów szkolnych i autorstwa koncepcji dociec nie sposób. Lubię czasem na swój sposób opowiedzieć stare historie.
), zmieniają się jedynie okoliczności. Dowodem prawdziwości tezy miała być opowiastka o parze, która kochała się zawsze w tej samej pozycji. Zapytani o przyczynę wyjaśnili, że w innych pozycjach nie mogliby w trakcie oglądać telewizji.
Ponoć prowadzono badania nad krążącymi wśród ludzi dowcipami, i wyszło na to, że ich koncepcje są trwałe i odnawialne przez stulecia (dziś mówilibyśmy o memach
Badacze twierdzili, że zapis takiego żartu odczytali z hieroglifów — tyle że ten zapis mówił o oglądaniu egzekucji…
Dzień dobry

Łysy już śpi, a żółtego nie widać. Za to brązy się panoszą za oknem
Witajcie!
Kto śmiał Alleńce dzień pokręcić? Taki piękny dzień?
Witam!
Połowa października,prawie godz.16,a na słońcu tak cudownie cieplutko.

Aż szkoda dziś wracać do KRK.
No i po obiadku…
Ja i po obiadku i po deserku.Jedzone na tarasie.Jeszcze chwila a zacznę myśleć o kolacji,a Ty panie T. tak późno obiad?
Dobry wieczór Leno!
Wolny wieczór powiadasz? Ja mam wieczór jeszcze takiego nicnierobienia zanim wrócę do domu.
Minął kolejny piękny dzień i tak sobie dumam, że to był już ostatni nocleg w chatce w tym roku?
Szkoda wracać…
Idę odsypiać poprzednią noc, może się uda? Oby!
Dobranoc Kochani
PS Maczku zatęskniłaś za knuciem?
Buziak.
Dziś było takie smutne knucie , trochę miałam wyrzuty sumienia, że wybrałam chatkę.
Tak Skowronku wiadomo było, że zaraz zaczynamy knuć.
Gdy po 18-tej zaczęliśmy wspominki, nad Krakowem pojawiła się ogromna chmara czarnych ptaków. Zakręciły się nad Rynkiem, wysłuchały początku przesłania i odleciały
Usiłuję rozgryźć symbolikę tych ptaków i tego, że odleciały.
A przesłanie wszyscy znamy, ale z realizacją jakoś gorzej.
Myślę, że chciały przypomnieć nam, ludziom w dole, że można wystąpić i licznie, i zgodnie — bez zderzania się w locie…
A ci ludzie tam w dole albo nie zrozumieli, albo szybko zapomnieli?
A ja trochę poknułem, uczciliśmy wydarzenie sprzed dwóch lat…
i już jestem w domu
Melduję, że jestem w Krakowie, w domu.
Na nocnej zmianie jest ktoś?
Bo ja jeszcze chwilkę będę.
Skoro nikogo nie ma to i ja znikam i mówię Dobranoc.
Dzień dobry, pięknie za oknem i w duszy też. Brązy gdzieś się pochowały, a w zamian złocistości z pomarańczem się ścigają
Zapraszam na taras, można na słoneczku jakieś pyszności golnąć. I co z tego, że pora wczesna

Smacznego!
Witajcie!
W pięknym słońcu zaczynamy ostatni tydzień czasu letniego. Czy to już będzie ostatnia zmiana?
Zmiany na lepsze raczej opornie wprowadzają
Wybieramy się na wycieczkę przez Krajanów. Mówi SzanPaństwu coś ta miejscowość??
A już miałem nadzieję, że przez Kraków…
Też bym się ucieszyła, gdyby była przez Kraków.
Hi,hi… moje kochane Krakuski, może kiedyś? Kto wie
Sprawdziłem. Chyba przejeżdżałem tamtędy w zeszłym roku
Przez sam Krajanów chyba nie
ale obok to całkiem możliwe 
Z wizytą do Olgi?
Trzeba przyznać, że mieszka w cudownie spokojnym miejscu. Serpentyną w górę i w górę wąską drogą wśród oszałamiających kolorów. Wieś maleńka, domy porozrzucane. Przy głównej szosie jest ich niewiele. Kilka nowych, kilka odremontowanych, pozostałe proszą o gruntowny remont. Minęliśmy dom z agroturystyką, szyby w oknach nie błyszczały czystością, a i samo obejście też nieciekawe. Do pani Olgi nie dojechaliśmy, ponieważ skręcając wjechalibyśmy na teren prywatny (zakazu nie było). Próbowałam skusić Boguśkę, ale kategorycznie odmówił. Gdybym ja siedziała za kierownicą, to na pewno udałabym, iż pobłądziłam i chociaż kawałek podjechałabym bliżej
Dzień dobry


Trzeba koniecznie skończyć przed zimą naszą budowę, a problemy z nią piętrzą się jak woda przy tamie 

Po ciężko pracującej sobocie, będzie podobna niedziela
Oczywiście o ile deszcz nie zacznie padać
Na razie o wycieczkach mogę zapomnieć
Ale jak to mówi mój kumpel – jestem twarda jak stonka – więc sobie poradzę
Twarda jak stonka i pracowita jak mrówka?
Eh, Ty! Pracusiu!
Paaaaa….
…. jadę knuć.
Knuj, knuj bo wiosna tuż tuż..
Dzień dobry. Wróciłem w stanie używalności!
Weekend spędziliśmy z małżonką trochę tak jak ci państwo z anegdotki (tak a propos wpisu), jak to pytano pana w 50-lecie ślubu, jak to się robi, żeby wytrzymać tyle z żoną, a on na to: – Raz w tygodniu dobra kolacja z najlepszym winem w restauracji, potem taksówką do kina, teatru albo filharmonii, krótki spacer do najbliższego hotelu, potem wspólny prysznic i dziki, nieokiełznany seks aż do całkowitego wyczerpania.
Na to pytający: – I tak dajecie radę, raz w tygodniu, przez 50 lat?!?!
– No pewnie – odpowiada pan małżonek – ja w środy, żona w soboty.
No to ja tak właśnie miałem, tylko bez teatru (kina, filharmonii), hotelu i seksu.
Żona z innymi żonami w spa, a ja z innymi mężami (tych żon)… gdzie indziej.
Bardzo udany weekend!
Nosz Panie Q, a już miałam cichą nadzieję na pikanterię

Witaj, zrelaksowany Panie Q.
Niee, nic z tej strony. Wieczór piątkowy w męskim towarzystwie (opijanie mgr inż – syna jednego z przyjaciół – do 3 w nocy), a potem leczenie kaca do sobotniego popołudnia, i do dzisiaj już grzecznie, bez grama alkoholu.
Też taką miałam nadzieję. A tu panie osobno, panowie osobno.
Nikt nie zasłużył na karę za propagowanie tych brzydkich figli na s.
Ależ mieliśmy wszystko, czego trzeba na „s”. Głównie spokój, i to święty.
Też czekałam na pikanterię
Chociaż też na „s”
Może niekoniecznie ze szczegółami, ale…
Spokój, nawet „święty”, nie jest zbyt ekscytujący w przeciwieństwie do „brzydkich figli”
Ja słyszałam o 25 rocznicy ślubu. Facet chwalił się, że w prezencie zawiózł żonę do „Ziemi Świętej”. Ktoś się zdziwił i zapytał jaki w takim razie prezent wymyśli na 50 rocznicę?

– Zabiorę ją stamtąd – odpowiedział krótko zadowolony małżonek…
I jeszcze druga anegdotka, też o 25 rocznicy.
Mąż złożył żonie życzenia, a potem powiedział marzącym tonem
– Gdybym cię zabił zaraz po ślubie, to już wychodziłbym na wolność… aż żal…
O, tego o Ziemi Świętej nie znałem
Cichutko się ulatniam – spokojnej życząc
Wróciłam z knucia. Idę grzecznie do łóżeczka.
Spokojnej!
Dobranoc!
Witajcie!
Zdecydowanie o tej porze widoki podczas jazdy do pracy są najbardziej efektowne!
Dzień dobry! Dzisiaj śniło mi się, że zaangażowano mnie w roli statysty do przedstawienia musicalowego.
Witajcie!
Gienia śpi?
A niech se odpocznie kobita.
Kelnereczka za bardzo się leni.
Dziś było tak ciepło, że nawet taki zmarzluch jak ja chodził w bluzce
z krótkim rękawkiem. Połaziłam, mamę odwiedziłam, wróciłam do domu i włączyłam TVN.
Załamałam się, gdy jeszcze coś tam doczytałam w necie.
Czy nadal w tym kraju wielu będzie wołać „Łysy!” nie słuchając tych co mówią (po cichu), że ma on bujną czuprynę ?
Zajęłam się więc organizowaniem spotkania klasowego z okazji przyjazdu kolegi z Finlandii. Pogadałam z paroma osobami i zaraz humor mi się poprawił i w duchu pomyślałam, że jednak i mimo wszystko
„jeszcze w zielone gramy”.
Dobry. Fajrant i przerwa…
Ultra zrobiła komentarz (podobnie jak maradag) pod oryginalnym wpisem z 2011 roku.
Oczywiście nic się nie dzieje, ale piszę do Ultry, gdyby przypadkiem zastanawiała się co za diabeł ukradł jej (jak zawsze trafny) komentarz.
Ultro ! Buziaki
Iii po przerwie.
Kochani Wyspiarze!
Czy ktoś coś buduje nowego?
Czy mam coś Wam zrobić do śniadania, czy też są lepsze pomysły?
Oczywiście jak opanuję problemy techniczne.
Ja na razie nic a nic. Bo kolejna reedycja Lajkonika to za czas jakiś.
I ja się zbieram. Trza szybko spać, bo rano pyszne śniadanko będzie czekało, zatem spokojnej Kochani
I Tobie!
Takiej to dobrze!
Tymczasem maczek rano będzie śniadanko w biegu połykać, aby z samego rana jechać na drugi koniec Krakowa do kardiologa.