« Churchill Woods Chmurki »

A na koniec zawiało

Wpis będzie niedługi, bo niewiele się działo – i taki był plan. Pojechaliśmy do domku Tam, Gdzie Zawsze, nad jezioro. Budziłem się co rano o dogodnej porze, małżonka wówczas już zwykle była na nogach, kawa, śniadanie i zwykle brałem się do pracy. Ale żeby nie było, bo to przecież urlop, pracowałem na pół gwizdka, czyli 50% normy, więc miałem trochę czasu: i żeby do jeziora wejść, i żeby na ptaki popatrzeć…

A właśnie, ponieważ w zeszłym roku obraziłem się na swoją komórkę, że takie kiepskie zbliżenia daje, to od razu na jesieni zaopatrzyłem się w taki zestaw: lunetka, obejma, trójnóg i ustrojstwo (ramka?), za pomocą którego można połączyć zestaw z telefonem komórkowym. Wykorzystałem w tym celu starą, nieużywaną komórkę małżonki, bo co jak co, ale aparat fotograficzny ma przyzwoity. Po połączeniu w całość wygląda to tak jak na zdjęciu poniżej, oczywiście bez sznurka (cumka do deski windsurfingowej).

Niestety nie sprawdza się to tak świetnie, jak reklamował sprzedawca. Np. widzicie, że komórkę podłączyłem do zestawu odwróconą o 180 stopni, bo podłączona normalnie pionowo przeszkadza w regulacji trójnogu, a przekręcona poziomo – ma tendencję do opadania, żebym nie wiem jak mocno przykręcił wszystko, co się da przykręcić. W związku z tym robiłem zdjęcia w pionie (i ewentualnie potem przycinałem). Zacząłem od pajączka na szczycie tui odległej o jakieś 4-5 metrów.

Wyszło całkiem-całkiem, tym bardziej, że w sumie pod światło. Zachęcony takim efektem, skierowałem obiektyw na jezioro. Kormorany czasem podlatują lub podpływają dość blisko, ale perkozom się to nie zdarza, a dotąd podziwiałem je tylko przez lornetkę – a tu proszę, na jednym zdjęciu i perkoz, i kormoran. A w każdym razie tak mi się wydaje, że to kormoran, a nie np. pani perkozowa. A może jednak to pani perkozowa, skoro tak blisko perkoza?

Tutaj już zdecydowanie perkoz, szkoda, że nie bliżej, ale trudno.

Pewnego dnia wybraliśmy się na zakupy i wycieczkę po okolicy. Żeby dostać się z do drogi wojewódzkiej, trzeba przejechać przez wieś, a potem jeszcze kilkaset metrów między polami… i właśnie po jednym z tych pól, dosłownie kilkanaście metrów od drogi, chodziła sobie tutejsza rodzina żurawi – mama, tata i młode, wielkie już i wyrośnięte. Małżonka opuściła okno od swojej strony, a ja wycelowałem komórkę (już bez zestawu, swoją) i pstryknąłem niemal na ślepo 2 zdjęcia, z których jedno wyszło na tyle, żeby je tu pokazać.

W piątek i sobotę wiało strasznie, może nie tak, na szczęście, żeby zrywało dachy, ale na jeziorze pojawiły się spore fale, a ręczniki (na tym zdjęciu ich nie ma) na sznurku chwilami stały poziomo. Uwieczniłem widok z tarasu na rozwiane jezioro.

W związku z tym ptaków nie było, albo były daleko – mam taką hipotezę, że na środku nie groziło im ewentualne roztrzaskanie o brzeg. Jedna mewa wszakże najwyraźniej dostała choroby morskiej (jeziornej) albo co, bo zdecydowała się już dłużej nie kołysać na falach, zamiast tego instalując się na samym końcu pomostu.

Z kronikarskiego obowiązku wypada mi wspomnieć jeszcze o burzliwym zakończeniu tego tygodnia: w sobotę przyjechało do nas znajome małżeństwo. Połączenie niekorzystnych czynników (nachylenie brzegu ku jezioru; lejący jak z cebra deszcz; uciekający pies; śliskie, gumowe trampki; chodniczek z betonowych płyt) sprawiło, że znajomy wyszedł z tego z mocno uszkodzonymi górnymi jedynkami. Zdjęcia nie było i nie będzie.

A kiedy wracaliśmy do domu, okazało się, że akurat trwa triatlon (o czym wiedzieliśmy) i nasz jedyny dojazd do domu zamknięto (czego nie podejrzewaliśmy z różnych względów). Dlatego musieliśmy zostawić samochód w jednej z bocznych uliczek, ale już deskę i maszt zanieść do domu na piechotę. Ostatecznie rozładowywanie skończyliśmy dopiero ok. 17.00. Końcówka nam się nie udała, chociaż całość pobytu oceniam na bardzo dobrze!

95 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    No to zapraszam na nowe piętro. Tu już na pewno nie będzie tak wietrznie – ani nie będzie takich ptaków.

  2. Tetryk56 pisze:

    Ech, te nieoczekiwane komplikacje! Ale dzięki nim życie jest ciekawsze 🙂

    • Quackie pisze:

      Tak. Znajomy przez cały wieczór usiłował znaleźć zastosowanie dla nowej przerwy między zębami. Beaten-up

      • Tetryk56 pisze:

        Czy pomyślał o kaszalotach? One naturalnie wykorzystują takie przerwy do filtrowania planktonu…

        • Quackie pisze:

          Myślę, że nie pomyślał, bo raz że ma się za przystojnego mężczyznę i żadne skojarzenie z kaszalotem by mu nie przyszło do głowy, a dwa, że plankton to nie jego dziedzina, on woli grube ryby! Pleasure

  3. Max pisze:

    Na Mazurach , podejrzałem pająka , który swoją olbrzymią sieć rozpiął między trzciną , a kołkiem do cumowania łódki . Musiał być niezłym pływakiem , bo siec była imponująca . Żałuję ,że nie miałem aparatu , a sieć pajęczą niestety musiałem utopić w jeziorze . Thinking

    • Quackie pisze:

      Hmm, kiedyś czytałem, że pająki tworzą takie wielkie sieci, wypuszczając pierwszą nić przy sprzyjającym wietrze, aż dosięgnie punktu docelowego, a potem po niej biegają, ciągnąc kolejne. Nie wiem, jak to wyglądało u Ciebie na Mazurach, ale raczej nie podejrzewałbym pająka o sukcesy pływackie.

      A ten z mojego zdjęcia wykorzystał sprzyjającą przerwę na szczycie tui.

      • miral59 pisze:

        To fakt. Pająki są niesamowicie ciekawe. Nie rozróżniam gatunków, ale podziwiam jak wielkie i gęste sieci potrafią zbudować Pleasure
        Chociaż są i takie, które atakują ofiarę bez sieci Delighted Skaczą jak pchły na grzebieniu Wink Sama widziałam w swoim ogródku. Małe, a tak szybkie… Pleasure

  4. Tetryk56 pisze:

    To na dobranoc dasz dziś Darię Zawiałow? Wink

  5. Zocha pisze:

    Wybasz Mistrzu wtręt off topic…
    Z kronikarskiego obowiązku uzupełnię wzmiankę o dzisiejszym triatlonie, w którym startowało jedno z zaprzyjaźnionych „dzieci” 😉 Oto osobisty komentarz po zakończeniu tej morderczej konkurencji:
    „3h58′ ‼️ Debiut na trasie Enea IRONMAN 70.3 Gdynia kończę z nowym rekordem życiowym i 2. miejscem wśród Polskich zawodników. Wiara w proces, spokój, konsekwencja i cierpliwość.”
    Gratulacje wielkie, brawa dla Jaculi!!!

  6. Makówka pisze:

    Miały być wakacje w których tylko cisza, spokój i nie ma o czym pisać a tymczasem urosło sympatyczne pięterko.
    Gospodarze wrócili, oglądamy zdjęcia z obu wesel i z wakacji.
    Jutro wyjeżdżam , jadę do Krakowa do domu,ale nie swojego.
    Dobranoc

  7. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ciekawa opowieść (jak zwykle), chociaż na pozór nie tak wiele się dzieje Pleasure
    Żurawie cudne In Love Trochę inne niż u mnie, ale to nie ma znaczenia. Jest parę gatunków żurawi… są nawet całkiem białe, ale gniazdują na Syberii Happy-Grin
    Może na te wyjazdy zabieraj normalny aparat, bo jakoś to „ustrojstwo” do komórki nie najlepiej działa Wink Ja wiem, że pod słońce zdjęcia wychodzą paskudnie, ale…
    A w sumie, to cudownie tak sobie odpocząć nad jeziorem. W ciszy i spokoju. Nawet jak się pracuje… Happy
    Też bym tak chciała… Approve

    • Quackie pisze:

      No właśnie sęk w tym, że całe to ustrojstwo zostało kupione z braku aparatu – a w każdym razie takiego, który dawałby sensowne zbliżenia. A do tych idiotenkamer, które mam, nie doczepię żadnego teleobiektywu. Pondering

      • miral59 pisze:

        Ja się nie znam na sprzęcie… mój aparat nie ma teleobiektywu i nie da się do niego dołączyć żadnego innego. Kiedyś nawet wyczytałam, że w zasadzie to nie aparat, a lornetka z możliwością zapisania obrazu Wink

  8. Makówka pisze:

    Witam!
    Dzień dobry Wyspie..

  9. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    No to mamy przerąbane, jak mówi Bożenka. Jakieś plany na długi weekend?

  10. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Koniecznie kawa od Gieni!

  11. Makówka pisze:

    Pozdrawiam już z Krakowa.Nadal nie u siebie w domu.W mieszkaniu w którym byłam całe mnóstwo razy.Bede pomagać przyjaciółce spakować co potrzebne, wyrzucić czego się zabrać nie da.Jej mama zmarła 28 lipca,ale właściciel kamienicy kazał kategorycznie opuścić mieszkanie do końca września.Najpierw umiera człowiek,a potem jego rzeczy…

    • miral59 pisze:

      Do końca września jeszcze trochę czasu zostało… jeszcze nie ma połowy sierpnia…
      Ale rozumiem, że łatwo nie jest. Całe szczęście nie musiałam robić porządków po śmierci mamy, ani teściowej.
      Po mamie zrzekłam się praw do domu, mój brat też i siostra została jedyną właścicielką. A po teściowej sprzątały dwie jej córki. Specjalnie poleciały do Polski w tym celu. Mieszkanie należało do PKP i trzeba było je zwolnić. Znalazły kogoś, kto zabrał meble, trochę zdjęć i drobiazgów przywiozły, a reszta poszła na śmietnik Sad
      Ale tak to jest… zbieramy, lubimy, przywiązujemy się, a potem to wszystko ląduje na śmietniku Sad
      Zostaje osoba w naszej pamięci…
      Misio

  12. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa!

  13. Makówka pisze:

    Jednak zupełnie inaczej jest gdy mieszkanie zostaje w rodzinie…Ja miałam jeszcze inną sytuację.Mialam miesiąc czasu na opuszczenie mieszkania mamy i sama musiałam zdecydować co za jej życia zrobić z jej rzeczami.Moglam z nią tylko pewne rzeczy uzgadniać.

    • Tetryk56 pisze:

      Ech, nawet banalna przeprowadzka stawia człowieka przed mnóstwem pytań o sens zabierania licznych pamiątek, przydasiów, i całej masy innych rzeczy, które z całą pewnością okażą się niezbędnie potrzebne do tygodnia po ich wyrzuceniu… A co dopiero, gdy w ten sposób zamykasz nie swoje życie…

      • Makówka pisze:

        Dziś teraz razem z przyjaciółką zamykamy życie jej mamy.Jednak też część naszego wspólnego życia,te godziny tu przegadane od 8 roku życia do jeszcze parę tygodni temu.Przegadane my między sobą,ale i też moje z jej mama.Moja przyjaciółka mieszka we Wrocławiu…teraz nie będzie już tak często przyjeżdżać.Eh… Chlip

  14. Quackie pisze:

    To była raczej długa przerwa. Idę po dobranockę.

  15. Tetryk56 pisze:

    Deszcz, a nawet burzę mieliśmy w realu. Liczę na raczej suchy sen! 😉

  16. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie dziś (poniedziałek) pada niemal cały dzień. Na zewnątrz jest „zupa”… formalna sauna. Nie ma czym oddychać. Niby się cieszę, że nie muszę podlewać, ale wyjście z domu, to wyzwanie Weary

  17. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Po nocnych burzach dymią góry, dymią lasy i wciąż duszno, choć chłodniej.
    Mnie ominął dar leworęczności. Zainteresowanym polecam książkę Jerzego Pilcha „Bezpowrotnie utracona leworęczność”. Oj, jak go Senator nie lubił!

  18. Makówka pisze:

    Kawka
    Podstawiam filiżankę z prośbą o mocna herbatę, gdyż spałam krótko,nerwowo budząc się co chwilę…

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry, w kurkach schowała się chyba lisówka pomarańczowa, bo od wczoraj mam, hm, sensacje. Ale nic poważnego.

    Kawy!

  20. Alla pisze:

    Listopadowe (!) dzień dobryyyy, witam wypoczętego Pana Q Happy

    • Quackie pisze:

      A dziękuję, kłaniam!

    • Makówka pisze:

      Tu raczej ciepło.Chyba,bo jeszcze nie wyszlysmy z domu.Pakujemy jeszcze,przygotowujemy i oczywiście gadamy.Prawie 30 worków ubrań poszło już do DPS.Zawsze łatwiej komuś coś dać niż wyrzucać.W tym DPS każdy ciuch się przyda.Dzis jednak wracam już do swojego domu,a koleżanka do Wrocławia.

  21. Tetryk56 pisze:

    Znaczy, stukamy się filiżankami! Delighted Delicious

  22. Quackie pisze:

    A tu fajrant i przerwa.

  23. Tetryk56 pisze:

    Skoro tak cicho, to zapraszam między chmurki na nowe pięterko. Happy

  24. ajw pisze:

    Marzy mi się pojechanie Tam Gdzie Nigdy, bo strasznie nie lubię Tam Gdzie Zawsze 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)