Cumulus I
Leżąc gnuśnie na plecach miś zadowolony
że wielkim worem bezów brzuch ma przygnieciony
wesoło macha łapą, nos ku bezom wciska,
radośnie wymachują nad nosem uszyska.
Oczka – ledwo widoczne – zerkają trwożliwie
by podmuch wiatru bezów nie zwiał nieszczęśliwie…
Cumulus II
Poprzez przestwór błękitu susem wytężonym
skacze pies, cały białym futrem pokręconym
pokryty; tylko nogi z dołu kontrastują
i mniej jaskrawą bielą oczy atakują.
Przednie łapy króciutkie, do brzucha przywarte,
łeb w górę uniesiony i ucho zadarte.
Już za chwilę przeskoczy na drugi skraj nieba
lecz teraz zastygł w skoku. Uznał, że nie trzeba?
Cirrusy
Łagodne łuki skrzydeł wielkiego jerzyka
lub raczej jego ducha, kształty tak nieostre!
Główka ptaka już całkiem w rozmyciu zanika,
zanikają w rysunku wszelkie linie proste,
lecz już w pierwszym spojrzeniu nie masz wątpliwości:
widzisz sylwetkę ptaka hen, na wysokości.
Cumulonimbus
Ku szczytom nieba rośnie katedra strzelista
białe wieżyc iglice zachwycają oko –
ta biel jest tak niezwykle klarowna i czysta!
W dole ciemny fundament ciągnie się szeroko.
Mniej pięknie, gdy się znajdę w katedry piwnicach
w strugach deszczu, pod gradem i w wiatru skowycie,
z groźbą zawartą w licznych gromach, błyskawicach –
lecz zanim to nadejdzie, patrzę w nią w zachwycie…
Przy zmiennej pogodzie ostatnich dni na niebie można ujrzeć wszystkie rodzaje chmur. Niektóre są piękne, inne mogą sugerować baśnie, jakie starożytni czytali z gwiaździstego nieba…
Też bym sobie tak poleżała gnuśnie na plecach…
Fajny wierszyk.
Jestem już w domu (własnym!), przyjaciółka w samochodzie wypakowanym po brzegi już na autostradzie Kraków-Wrocław.
Jestem jakaś psychicznie i fizycznie skapcaniała, wypruta z energii…
Ooo, ale kunsztowna wersyfikacja!
Zwłaszcza w wierszu o cirrusach.
A ja po przerwie.
Bardzo kunsztowna, ale brakuje mi ilustracji zdjęciowej.
Mogę poszukać w moich plikach? Jednak nie wiem, czy mogę tak profanować poezję moimi pstrykami?
Coś tam jest w wiodącym obrazku na głównej…
Oczywiście, jeżeli tylko masz coś ładnego, dawaj!

Ładnego nie mam, ale dam co mam, zanim Mistrzowie Fotografii się objawią.
Niestety, nie miałem pomysłu ani okoliczności, aby najpierw sfotografować te chmury – nawet ikonę wpisu wziąłem z internetu…
Dobranoc! Snów pierzastych albo i kłębiastych!
Dobranoc!
Snów pierzastych bądź kłębiastych jest mi obojętne byle spokojniejszych niż w ostatnią noc. Czego i Wam życzę, choć jeszcze trochę zostanę na drugiej zmianie.
Ktoś mi potowarzyszy chwilkę?
Jestem jeszcze chwilę
To dobrze, że jesteś panie Q, bo nawet chmurki w kształcie zwierzątek nie poprawiły mi nastroju, gdyż cały czas chodzi mi po głowie pytanie, czy jestem jakąś dziwną nieżyciową idealistką, czy jednak są tacy co myślą podobnie jak ja?
Ciężkie czasy dla idealistów. Trzeba wchodzić w różne dziwne koalicje, czasem robić dobrą minę do złej gry…
Sytuacja jest taka:
Mama mojej przyjaciółki zmarła 28 lipca. Właściciel kamienicy dał kategorycznie czas na opuszczenie mieszkania do końca września mimo próśb mojej przyjaciółki, aby dał jej czas do października. Znają się od dziecka, są w tym samym wieku i mieszkali w tej kamienicy od urodzenia. Nikt nie czeka na to mieszkanie, facet ma parę kamienic i kupę forsy.
Na dodatek teraz już zażądał zwolnienia jednego pokoju, aby tam mógł wstawić meble z innego mieszkania, gdzie planuje remont. Czy nie można było uszanować żałoby i pozwolić na spokojne przewiezienie wartościowych rzeczy, sprzedanie np. pralki, lodówki, mebli itd.? No i nie wstawiać własnych mebli do mieszkania, za które koleżanka nadal przecież płaci czynsz?
Dziś, zamiast np.pakować porcelanę mnóstwo czasu zajęło nam, opróżnianie jednego pokoju na meble właściciela.
Uff…chyba jednak jest tak, że sentymentalne osły nie mają pieniędzy, mają je ci co nie bawią się w sentymenty i skrupuły. Prawda?
Już nie marudzę…
No cóż. Są różni właściciele kamienic, naprawdę.
Ale w tej branży krąży takie powiedzenie: „Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą d…”. I niektórzy się do niego stosują bezmyślnie, niezależnie od okoliczności i potrzeb.
Mam bliskiego kolegę, który jest właścicielem kamienicy. Powiedział mi, że spokojnie zgodziłby się na likwidowanie mieszkania miesiąc dłużej, gdyby za ten okres był płacony czynsz.
Albo miękkie serce, albo kasa? Nie da się inaczej?
Jak dobrze, że nigdy nie groziło mi, abym miała kasę, więc mogę sobie pozwolić na miękkie serce i głupią idealistyczną naiwność.
Czasami tylko się zastanawiam po kim moje dzieci są naiwnymi idealistami? Po dziadkach?
A widzisz. Czyli nie wszyscy są jednakowo bezwzględni.
Moja mama mieszkała w prywatnej kamienicy. Właściciel podnosił czynsz, lokatorzy procesowali się w Sądzie (ja mamie odradziłam i w jej imieniu dogadywałam się polubownie). Natomiast sąsiadka poszła na ostrą walkę z właścicielem. Jednak, gdy kiedyś przyszła do niej administratorka i dowiedziała się, że sąsiadka właśnie pochowała syna natychmiast powiedziała,że w tej sytuacji na jakiś czas wstrzymają się z podwyżką czynszu. Na jakiś czas, nie w ogóle, ale uszanowała żałobę.
Z różnymi właścicielami kamienic miałam do czynienia, gdyż lokal na BT był zazwyczaj w prywatnych kamienicach.
Wiem. Bynajmniej nie twierdzę, że wszyscy.
Nie wiem, Makóweczko, ale ja chyba nie zgodziłabym się na zwolnienie pokoju. Jeśli przyjaciółka płaci normalnie czynsz, to nadal ma prawo do całego mieszkania. A skoro właściciel nie chciał przedłużyć terminu, to dlaczego ona ma iść mu na ustępstwa?
Już prędzej użyłabym szantażu… udostępnię pokój, jeśli przedłuży termin do października. Jeśli nie, to niech się wypcha.
To byłoby logiczne co piszesz Miralko, ale on ją zaskoczył i nie dał czasu do namysłu. Wykorzystał jej kiepską formę, oczywistą w takiej sytuacji i dlatego jestem taka oburzona.
To opróżnianie pokoju i przygotowywanie tego, przez który trzeba przejść, aby wnieść te meble, zajęło nam mnóstwo czasu, który można było wykorzystać na spokojne pakowanie.
Moim zdaniem było to klasyczne wystąpienie z pozycji siły, choć jak się okazało nie koniecznie zgodne z prawem. Mimo że oczywiste jest, że mieszkanie należało opuścić, bo tylko mama miała przydział.
Nie daje mi to spokoju, gdyż rozumiem stres koleżanki, bo pamiętam swój własny, ale jednak inny, bo nie był związany z żałobą, a jedynie nagłą chorobą moją i mamy. Nie mogłam spać w nocy, bo stale o tym myślałam, choć już wiedziałam, że koleżanka cała i zdrowa dojechała do Wrocławia.
Ok wygadałam się-dziś już myślę będę spać normalnie.
Witaj, Tetryku.
Ponieważ:
„U nas dość głowę podnieść: Ileż to widoków!
Ile scen i obrazów z samej gry obłoków!”
To nie ja, niestety, to pan Mickiewicz. W „Umizgach”, o ile dobrze pamiętam.
Kto, bowiem, powinien odpowiedzieć, jeśli nie inny ekspert od heksametru. Daktylicznego na dodatek:)
Może pani Szymborska z tą swoją żartobliwą przekorą (którą odnajduję na przykład w „Cumulusie II”) perorująca, że „z opisywaniem chmur trzeba się bardzo śpieszyć, bo już po chwili przestają być te, a zaczynają być inne”:)
Albo…
Skojarzeń mam bez liku, za co należy się Autorowi ukłon.
Szczególnie przyjemne przy czytaniu „Cumulonimbusa”, bo bardzo bliska jest mi estetyka gotyku w ujęciu Przybosiowej „Notre-Dame” czy choćby „Katedry” Tomka Bagińskiego:)
Kończę, zanim popełnię Ci tu analizę i interpretację utworu, rozpędzając nie tylko chmurki:)
Pozdrawiam:)
Widzę, że jednak nie jestem sama na nocnej zmianie!
Ukłony, Leno!
Dobranoc!
Dzień dobry



Wielkie brawa, Ukratku!!!
Piękne pięterko
Początkowo myślałam, żeby też dołączyć jakieś chmurki, ale mam ich tak dużo, że nie mogłam się zdecydować…
Makóweczka pokazała swoje (piękne) i dołożyła Zocha (też piękne). Ja nie muszę
Deszczowe Dzień dobry mówi nocna zmiana, która spać nie może…

Witajcie!
Dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie moich miniaturek, zwłaszcza za odnalezienie w nich zalet, o które ich wcale nie podejrzewałem!
Dzień dobry, na niebie długie, cienkie pasma chmur, trochę takie jak na zdjęciach Makówki z Czajowic albo Stróży.
A w Krakowie leje rozpaczliwie, niebo szare zasnute równomiernie.
Na termometrze zaledwie 14 stopni.
Nic tak nie poprawia nastroju jak zaskakujący i miły telefon…
Dzień dobry 🙂 Chmury , temat rzeka ,od sentymentalnych wspomnień , do opisów pełnych grozy i nieszczęść . Pamiętam jednak tylko fragment wiersza Tetmajera : Na szczytach Tatr , na sinej ich krawędzi , króluje w mgłach świszczący wiatr i ciemne chmury pędzi . Jest jedna tylko ciemna chmura i na dzisiaj musi wystarczyć .
Dzień dobry ponownie. Fajrant i przerwa.
Czy ja się kiedyś skarżyłam, że nie mam planów na dluuuugi weekend?
Otóż już mam -wlasnie jadę w kierunku dworca.
Długo się nie namieszkalam…
Nadal w drodze?
Wtedy pisałam z drogi.Teraz już na miejscu .Zupę zjadłam i popijamy drinki.
Tę zupę z plecaka? 😉
Na zdrowie!
Inną.Jednak nie pomyliłam i nie zabrałam ani lodówki ani zupy.Ani cegłówki!
Zuch Makówka! I przytomna przy pakowaniu!
Mało przytomna,ale jakoś się udało.I nawet na busa zdążyłam!
Czyli że koniec przerwy. Czasem szybciej
Dobranoc!

Dzień dobry! Dzisiaj nie pracuję, ale zamiast tego mam ważne spotkanie branżowe. Chwilę pewnie pobędę na Wyspie.
Słonecznie witam ja i Gienia!
Wedle życzeń -kawa,herbatą…
No to kawa, jak zwykle, przydasię.
Witajcie!
Od dzisiaj się obijam święto, a potem urlop
Tetryku!Fajna wycieczka, gdyż dziś pogoda była doskonała na wycieczkę.
Bozenko pisałaś i nawet pokazywałaś zdjęcia.To było na pięterku z Holland.
A ja pamiętam Bożenko,bo to było takie miłe uzupełnienie mojej opowiadania o holenderskim wiatraku. Tyle,że Ty spałaś,a ja tylko zwiedzałam stary młyn.
Wybaczcie małą aktywność — mam gościa, siostra do mnie przyjechała 🙂
A ja po powrocie, po przerwie, po wszystkim właściwie. Trochę padam na dziób, ale dobranockę jeszcze zapuszczę.
Bardzo lubię piosenki Grzesia.
Nie zaglądałam choć nie miałam gościa jak Tetryk,to ja jestem gościem,ale robiliśmy grilla.Mniam ..
Najlepsza była grillowana cukinia z masłem czosnkowym.
A teraz tylko naleweczka…
Dobranoc tym co już śpią…
Coś nas mało dziś…
Ej, grillowana cukinia z masłem czosnkowym? Gdzie i kiedy to masło i w jakiej formie cukinia? Rzuć przepisem!
Cukinia i bakłażan grilujesz w plastrach.A potem smarujesz masłem czosnkowym.Zreszta ja lubię masło czosnkowe z ziemniakami z ogniska, na chlebie itd.Czosnek własny z ogródka,nie jakichś chiński.Tym masłem smarowalam sobie nawet mięso z grilla.
A, czyli masło po grillowaniu, na gorącą cukinię. Okej, dzięki.
(zabrzmiało, jakbym leciał wypróbować, ale nie, jeszcze nie dzisiaj ani jutro).
Ja to z grilla najbardziej lubię karkówkę. Taką zapeklowaną w „teryjaki”. Pychotka
Zmykam również. Jutro od rana mała rajza na ziemie krzyżackie, tfu, na zakupy, potem praca, a wieczorem albo będę w domu, albo nie, bo mam pewną propozycję. Zawodową, ale ciekawą.
Dobrze, że nie jest to „Niemoralna propozycja”,a tylko zawodowa.
A może szkoda, Makóweczko? Te niemoralne też bywają ciekawe…

Dzień dobry

Za taką niewielką (5 funtów, czyli 2,27kg), „zaśpiewali” mi $75
I to według pracownika była najtańsza opcja! Facet mi powiedział, że jeśli paczka będzie ważyła do 4 funtów (czyli niecałe 2kg) to zapłacę „tylko” $60, a za 3 funty – $37… ale zdzierstwo!!! Rozpakowałam i wyjęłam część rzeczy. To nie jest takie pilne, żebym miała aż tak przepłacać. Pracownik poczty, korzystając z tego, że nikogo oprócz nas nie było, powiedział mi po cichu, że powinnam się rozejrzeć za kurierem. Będzie dużo taniej. On sam ma rodzinę w Korei i jak coś do nich wysyła, to nie korzysta z poczty, tylko właśnie z kuriera. Trochę to dziwna rada w ustach pracownika tej instytucji 

Dziś chłodniej (26C) i o wiele przyjemniej
Byłam w końcu na poczcie, żeby wysłać paczkę do brata. Mało mnie apopleksja nie zabiła
Ale faktycznie tak zrobię. Wyjęłam z paczki chipsy. Ani mąż, ani ja tego nie jemy. Muszę to jakoś wyekspediować do Polski. No bo co z nimi zrobię? Chłopcy brata je uwielbiają… to niech jedzą
Na pocztę na pewno więcej nie pójdę, żeby wysłać paczkę. Chyba że do córki. Jakoś te miejscowe są dużo tańsze…
To może wkleję relację z naszej wycieczki do Zion? Co prawda chmurek za dużo tam nie ma… ale nie ma też schodów do pokonania

Zapraszam na nowe pięterko
Dobranoc tym co śpią
Dzień dobry Miralko!
Jak to się stało,że się zrobiła taka dziwna godzina?
Chyba tym razem trochę pomyliłaś, Makóweczko


Wyspiarze zaraz zaczną wstawać, więc im chyba te „dzień dobry”… a ja za moment do łóżeczka, wiec chyba raczej „dobranoc”
Ale to może dlatego, że godzina trochę dziwna…