« Majeczka w USA cz.4 Wydłubane w dyni »

Niespodzianki kalendarza

Po kolejnej długiej sobocie Zenek obudził się znów z ciężką głową. Dzielnie zwlókł się jednak z łóżka, powlókł się tam, gdzie go przyczyna przebudzenia prowadziła, i zaznawszy ulgi wrócił do sypialni. Zegar wskazywał poranek, choć zasunięte zasłony przepuszczały mało światła. Powoli odsunął jedną z nich, aby popatrzeć na świat – nigdy nie wiadomo, czym świat nas zaskoczy!
Tym razem zaskoczył, i to nieźle! Wczorajszy szary, deszczowy krajobraz zniknął – wszystkie kałuże i błotniste zacieki, które tak utrudniały wczorajszy powrót do domu – na ile go Zenek pamiętał – zniknęły, przykryte niezbyt grubą ale wciąż narastającą warstwą białego, mokrego śniegu. Zenek odruchowo popatrzył na kalendarz, wiszący na ścianie. Ramka była na swoim miejscu, wskazywała niechybnie ostatnią niedzielę października – Kryśka zawsze przed spaniem aktualizowała wskazanie kalendarza. Gdzie jeszcze do zimy!
Zenek zastanowił się głęboko. Rozważył koncepcję dotyczącą przeciągnięcia się ostatniej imprezy o ponad miesiąc. Ale w takim układzie kalendarz byłby dalej do przodu. Owszem, można sobie wyobrazić, że wkurzona Kryśka wyjechała do mamy. Ale przecież nie zaraz następnego dnia! Nawet najbardziej zasadne zdenerwowanie musi chwilę dojrzewać, a co dopiero tak drastyczna decyzja! Odrzuciwszy ostatecznie tę koncepcję, Zenek zapuścił żurawia pod ścianę. Ufff! Kryśka spała na swoim normalnym miejscu, posapując cichutko.
Głęboka ulga zadziałała na Zenka otrzeźwiająco. Zrezygnował z powrotu do łóżka. Poszedł cichutko do kuchni, aby dalej zastanawiać się nad fenomenem gwałtownej zmiany za oknem. Jeszcze, gdyby to była zmiana w drugą stronę – no cóż, wiele mówi się ostatnio o globalnym ociepleniu – choć zdaje się, że to nie ma być gwałtowne zjawisko??? Ale o groźbie zlodowacenia Zenek dawno nie słyszał.
Ustalmy. Chyba faktycznie jest niedziela. Można zatem spokojnie zrobić sobie szklankę mocnej herbaty. Bo na kawę jest jeszcze za wcześnie. Po chwili siedział już nad kubkiem parującego, mocnego naparu. Skwapliwie podniósł go do ust. Gorące! Skrzywił się nerwowo, odstawił kubek i odczekał dłuższą chwilę. Teraz herbata dała się już pić małymi łyczkami. Niestety, spodziewane olśnienie nie nadeszło. Zenek smętnie siedział w kuchni, siorbał resztki herbaty i gapił się w jaśniejącą za oknem biel.
Odgłosy kuchennej samodzielności męża obudziły Kryśkę. Jak co dzień wstała, odprawiła w łazience parę zwykłych rytuałów powszechnej kobiecej magii, narzuciła coś na siebie i skierowała się do kuchni. Spodziewała się tam zastać męża, zastała kupkę nieszczęścia.
– Czym się tak martwisz, Zenek?
– Daj spokój, Kryśka. Wczoraj wyszedłem z domu, była jesień. No może nie bardzo ciepła, ale jesień. No przecież mamy październik! A dziś za oknem grudzień, czy coś takiego…
– Przestań, Zenek, przestań. Kiedy ty zaczniesz myśleć poważnie o życiu? Zapomniałeś, że dziś w nocy była zmiana czasu? No to mamy czas zimowy…
Tak jedno krótkie zdanie małżonki przyniosło Zenkowi ukojenie i rozwiało dylematy. Proste, jak konstrukcja cepa. Jest czas zimowy, jest śnieg!

123 komentarze

  1. Tetryk56 pisze:

    OOps! Przygadywałem Miral, a sam ustawiłem publikację na 17-tą, nie pamiętając że serwer posługuje się czasem letnim!
    Długo się chłopisko chował, ale przyznacie – tak aktualnych informacji jeszcze o nich nie było!
    Happy-Grin

  2. Quackie pisze:

    Dzień dobry i tu! Zaraz co prawda wychodzę, ale muszę przyznać, że dawno nie odczułem takiej ulgi, jak po przeczytaniu tego tekstu, i nie jest to ulga poranna, jaką odczuwał Zenek, a raczej ulga z powodu czytelnego objaśnienia, co się dzieje i dlaczego, a już czułem niepokój, że coś tu jest wbrew naturze 🙂 A swoją drogą, jakże często zdrowy rozsądek bywa domeną Pań, zwłaszcza w kwestiach zasadniczych, filozoficznych i fundamentalnych (bo w kwestiach tymczasowych, momentalnych i efemerycznych bywa już różnie)! I wcale nie pisałem tego dlatego, że jakoby Pani Quackie odgrażała się, że zacznie zaglądać na Wyspę!

    • Tetryk56 pisze:

      Myślę, że niezależnie od walorów intelektualno-emocjonalnych Kryśki, pani Quackie będzie tu zawsze mile widzianą.
      Pani T. trzyma się twardo Pondering

  3. Quackie pisze:

    A teraz pardon, ale wybywam. Zapewne będę wieczorem, jeno spadnę z nieba 😉

  4. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))

    Ja wszystko rozumiem (no: prawie), ale żeby dorosły człowiek – nawet po utrudnionym okolicznościami powrocie do domu – pił następnego dnia mocną herbatę to mi się normalnie w głowie nie mieści!

  5. miral59 pisze:

    Witam wszystkich Wyspiarzy Hi
    Dziękuję za tak logiczne wyjaśnienie zagadki 🙂 Wiem już czemu u mnie nie ma śniegu. My jeszcze nie przestawialiśmy czasu na zimowy, to skąd miałby ten śnieg padać ROTFL

  6. Incitatus pisze:

    Moi drodzy, czy ktoś z Was potrafi mi powiedzieć który to czas jest prawidłowy, no podstawowy, rzekłbym nawet:naturalny? Ten co go mamy teraz, czy ten co go już od trzeciej w nocy nie mamy!? Nie ukrywam że problem ten dręczy mnie już lat kilka z lekkim hakiem, a hak w stronach z jakich pochodzę potrafi być solidny. Tambylec, informując że do Zapupia Wielkiego jest trzy kilometry z hakiem, może uginającego się pod monstrualnym plecakiem niedoświadczonego globtrotera o zawał przyprawić gdy ten po długiej wędrówce stwierdzi z rozpaczą, że hak miał kilometrów dziesięć!

    • Tetryk56 pisze:

      Czas astronomiczny jest inny dla każdego południka – inny więc w Szczecinie niż w Lublinie – ale średnio dla Polski właściwszy jest obecny; kiedyś -dawno temu – wprowadzono pierwszą zmianę czasu na letni.

      • Incitatus pisze:

        Tetryku, ja – jakoś tak przypadkowo – coś niecoś o południkach, ba nawet o równoleżnikach, słyszałem. Mało bo mało ale jednak. Nawet istnienie stref czasowych nie jest dla mnie tajemnicą. Wiem, że mieszkańcy drugiej półkuli chodzą do góry nogami i gdy u nas jest lato – tam zima. Jak więc widzisz moja wiedza jest niemała i głęboka jak Rów Mariański (skąd to wiem, tego nie wiem, ale wiem!). Chciałem jeno w ubóstwie wiedzy swojej wiedzieć czy wróciliśmy do czasu sprzed zmian czasu, czy jesteśmy w czasie zmienionego czasu. Nic więcej!

        • Jasmine pisze:

          Cytuję, znowu. 🙂
          Czas letni – czas lokalny, który dany kraj przyjmuje dla danego okresu roku, zazwyczaj różniący się o godzinę od standardowego czasu geograficznego.
          Jesteśmy w czasie zmienionego czasu. 🙂

        • Tetryk56 pisze:

          Senatorze, ja naprawdę nie wątpię w twoje wykształcenie! Z tego co ja się doczytałem czy dosłuchałem, wróciliśmy do czasu sprzed zmian. 🙂
          Jak pisze niżej Jasmine, to czas letni był wprowadzany i odwoływany.

      • Jasmine pisze:

        Aż tak bardzo dawno temu to nie. 🙂 W Polsce zmiana czasu została wprowadzona między I a II wojną światową, później w czasie II wojny światowej, podczas okupacji hitlerowskiej, następnie w latach od 1946 do 1949, od 1957 do 1964 i nieprzerwanie od 1977 roku.
        Nie pamiętałam, że do 1995 czas letni w Polsce był odwoływany w ostatnią niedzielę września (a wprowadzany w ostatnią niedzielę marca tak jak obecnie). Wcześniej dni zmiany czasu w Polsce były ogłaszane w Monitorze Polskim i tak na przykład w 1964 zmiana czasu na letni nastąpiła dopiero 31 maja, a na zimowy 27 września.
        Poczytałam sobie na ten temat wczoraj. Wnioskami nie będę zanudzała. 😆

  7. Jasmine pisze:

    To już wiem dlaczego tak. 😆
    Czas zimowy, to musi być zimno. Pretensję za ten stan mogę mieć zatem li tylko do tych, co to wymyślili. Efekt globalnego ocipienia zapewne. 🙂 Pomyśleć, że ktoś, kto dostał za to Nobla, nazywa się Gore… Pondering Czy gdyby globalne ochłodzenie to teraz byłoby gorąco i przestawialibyśmy zegary na czas… Jaki ❓ Z letniego na gorący ❓

  8. Wiedźma pisze:

    Dorzucę swoje trzy grosze : najbardziej mnie irytuje twierdzenie, że z powodu zmiany czasu na letni dzień jest dłuższy… zupełnie tak, jakby skądś brała się dodatkowa letnia godzina Crazy

    • miral59 pisze:

      Dołożę swoje trzy grosze. Mnie też to irytuje.
      A tak w ogóle, to te zmiany czasu uważam za głupie i niepotrzebne. Tylko wprowadzają zamieszanie.
      Chociaż… coraz częściej słyszę, że planują to zmienić. Ustalić jeden czas obowiązujący przez cały rok. I to, moim skromnym zdaniem, byłoby najlepsze.

  9. Alla pisze:

    A Zenek o wodzie z ogórków słyszał? Że najlepsza gdy się z jednego czasu w drugi przechodzi 😀
    Chyba, że Krysia leniwiec i weków nie robi… 😆 Można i w beczce też kisić.

  10. Alla pisze:

    Uśmiecham się do Zenusia.. Może by tak jutrzejszego ranka wziął łopatę?? I… łopata, śnieg – powietrze 😀
    Dobranoc..

  11. Quackie pisze:

    Dobry wieczór! Zabondziliśmy z małżonką do kina… Całkiem niebondowski Bond, co nie znaczy, że zły. Ale ta konwencja to se ne vrati… z drugiej strony – M. nie żyje, niech żyje M.!

    • Wiedźma pisze:

      Nosy Wam nie zmarzły ? u mnie jest -3 stopnie:( … bezśnieżne

      • Quackie pisze:

        Jak wracaliśmy, to małżonka przez całą drogę rozmawiała ze swoją Mamą, która odbiła się od naszego telefonu, kiedy siedzieliśmy jeszcze w kinie – i trzymana na świeżym powietrzu ręka jej (żonie) nieźle zmarzła. Ja też się muszę powoli przestawić z wojskowej patrolówki na coś ciepłego 😛

    • Jasmine pisze:

      Kina zazdroszczę. 🙂 Poza moim zasięgiem najnowsze bondowanie. 🙁

      • Quackie pisze:

        Opowiedzieć???

        • Wiedźma pisze:

          Opowiedz…. 🙂

          • Quackie pisze:

            Hmmm, dobrze, ale ci, co nie chcą wiedzieć, niech zatkają uszy. Albo oczy. Generalnie niech nie czytają dalej!

            UWAGA, SPOILER!

            Zaczyna się w Stambule, gdzie Bond z partnerką gonią faceta, który ukradł twardy dysk z listą agentów wywiadów państw NATO w organizacjach terrorystycznych na całym świecie. Najpierw samochód za samochodem, potem motocykl za motocyklem, w końcu James dopada faceta na dachu pociągu, walczą, ale partnerka Bonda, chcąc mu pomóc, zestrzeliwuje go z pociągu z karabinu snajperskiego zamiast złoczyńcy. Bond spada z wysoka do rzeki, bad guy uchodzi cało. Napisy. CDN.

        • Jasmine pisze:

          Tak 😆

          • Quackie pisze:

            Szefowa Bonda, M., pisze jego nekrolog i dowiaduje się, że w związku z fiaskiem akcji w Turcji będzie musiała zeznawać przed komisją parlamentarną na temat klęski (kontr?)wywiadu. Wracając do siedziby MI6 dowiaduje się, że shakowano jej komputer, próbując odszyfrować dane z twardego dysku, o którym mowa wyżej. Zatrzymuje się na moście i widzi potężny wybuch w swoim biurze. Część budynku ulega zniszczeniu. Tymczasem Bond przeżył, dochodzi do siebie w Turcji, gdzie głównie pije, aż widzi w TV wybuch w MI6.

            • Quackie pisze:

              Wraca do Londynu, stawia się u M., jako zmartwychwstały musi przejść masę testów. Siedzibę przeniesiono w podziemia Londynu. Ma problemy z testami, ręka mu drży i chyba przy strzelaniu, ale przywracają go do służby. Na podstawie resztek pocisku wydobytych ze swojej rany (ścigany bad guy wcześniej go postrzelił) identyfikują złoczyńcę jako zabójcę o imieniu Patrice. Bond ściga go w Szanghaju, gdzie facet zabija z karabinu snajperskiego kogoś w sąsiednim wieżowcu, a potem po walce z Bondem wypada z okna. Wysokiego. W rzeczach Patrice’a Bond znajduje żeton z kasyna w Macao, jadą tam z partnerką (tą samą, która postrzeliła go niechcący na wstępie). Okazuje się, że za ten żeton dostaje walizkę z 4 mln euro, ale dziewczyna, którą widział przy zabójstwie w sąsiednim wieżowcu, a teraz jest w kasynie, ostrzega go, że jej ochroniarze mają go zabić. Bond wygrywa walkę z nimi (jednego zjada wielki waran – atrakcja kasyna) i dociera za dziewczyną na wielki żaglowy jacht, którym wypływają w morze, przy okazji poznając się bardzo bliżej.

              • Quackie pisze:

                Dopływają do opuszczonej wyspy, w całości zabudowanej (jak osiedle na środku morza), gdzie czeka na nich Silva, główny czarny charakter filmu. Były agent MI6 z Hongkongu, został zdradzony przez M. i teraz się mści, w dużej mierze wykorzystując komputery i Internet. Zabija dziewczynę z kasyna, a wtedy Bond wzywa na odsiecz brytyjską marynarkę i lotnictwo. Łapią Silvę i przewożą do Londynu, gdzie jest trzymany pod strażą w siedzibie MI6. Podczas rozmowy Silva ujawnia szczegóły zdrady i zapowiada M. – twierdząc, że jest ona jego matką – zemstę. Próba odszyfrowania danych w jego komputerze kończy się włamaniem do sieci MI6 i wypuszczeniem Silvy z więzienia. M. zeznaje przed komisją, a Bond goni Silvę podziemiami Londynu i w metrze. Silva w przebraniu policjanta dostaje się do budynku rządowego i przerywa przesłuchanie M., próbując ją zabić, Bond z partnerką uniemożliwiają to, więc Silva ucieka. Bond dochodzi do wniosku, że jedyny sposób, żeby się pozbyć Silvy, to uciec od cywilizacji.

                • Wiedźma pisze:

                  hmm… dziewczyny mu się pomyliły ?:)

                • Quackie pisze:

                  Wsiadają w starego bondowego Astona Martina DB5 i jadą do Szkocji, do rodzinnego domu Bonda w posiadłości Skyfall. Tam przy współpracy starego sługi (wiekowy już Albert Finney) przygotowują się na atak. Najemnicy Silvy atakują w dwóch falach, większość środków obronnych zostaje zużyta na pierwszą z nich. Sam Silva (tak w ogóle Javier Bardem) przylatuje helikopterem z drugą z nich. W walce zniszczony zostaje dom Bonda, ale on sam, M. i stary służący uciekają tajnym przejściem. Po wielu komplikacjach następuje wielki finał w starej kaplicy, Bond zabija Silvę, ale M. umiera od ran. Nowym M. zostaje dotychczasowy zwierzchnik M. z jakiejśtam komisji (grany przez Ralpha Fiennesa), a partnerka Bonda przechodzi do pracy biurowej – okazuje się, że nazywa się Moneypenny. Koniec, napisy.

                • Jasmine pisze:

                  Dziękuję Quackie. :):* Czuję się prawie tak, jak bym oglądała. 😆

  12. Max pisze:

    No to było tak…Jutro opowiem resztę,a dzisiaj już pa….pa… Ps.Snieg w Warszawie ma się bardzo dobrze. Conceited

  13. Quackie pisze:

    Dobranoc. Idę spać wstrząśnięty, nie zmieszany 😉

  14. Jasmine pisze:

    Też dobranoc. 🙂 Jako dobranocka musi wystarczyć dziś Lubomski. 🙂
    Spacerologia to moja jest ideologia. 😆

    Bye

  15. miral59 pisze:

    To dobranoc wszystkim Zzzzzz

  16. miral59 pisze:

    Sprawdziłam na „GEOSTAT”, że ktoś jest z Łap. Toż to rzut beretem od mojego rodzinnego Białegostoku!!!!!! Nie wiem, które z Was pisze stamtąd, ale chcę serdecznie uściskać Ziomala. Buziak Roses-are-red

  17. Alla pisze:

    Dzień dobry.. Witam wstrząśniętych i niezmieszanych, też 😀
    Idę się odkopać..
    PS Widocznie Krysia Zenusia niestety nie puściła, coby w czynie społecznym, powiedzmy, popracował 😀

  18. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! Szron na trawie, słoneczko olśniewające, temperatura około zera…. 🙂 Witam Wszystkich, jeszcze nie czas na kożuszki ! 🙂

  19. Wiedźma pisze:

    A gdzież to nasz Senator? w starym czasie byłaby już 10: 19…. czyżby spał ?

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Jestem, a dzień się zapowiada pracowity, z tym, że na Wyspie oczywiście jestem, tyle że pewnie z przerwami.

  21. Wiedźma pisze:

    Kto zmieni wycieraczkę ? Happy

  22. Jasmine pisze:

    Dzień dobry. 🙂
    U mnie jak u Wiedźminki, z dodatkiem mgły. Ładnie. 🙂

    • Quackie pisze:

      Bry! Jak ładnie, to może jakiś obrazek?

      • Jasmine pisze:

        Bym, ale nie mam czym. 🙁

        • misiekpancerny pisze:

          Nie przejmuj się Jaśminko, ja przez dwa tygodnie walczyłem z systemem, żeby wreszcie kiedy się poddałem, wysłuchać co ten do mnie pipczy, a pipczył, że mam kartę graficzną uszkodzoną, gdybym nie wychodził zawsze w czasie rozruchu, dawno na to bym wpadł:)))

          • Alla pisze:

            A mnie pipczył, pipczył i przestał. Karta graficzna jest ponoć w porządku, bo sprawdzali 🙂
            Już żadnego dźwięku nie wydaje 😆 Co mu poszło? Płyta główna?
            I po co ja to pudło jeszcze trzymam, to naprawdę nie wiem…

          • Jasmine pisze:

            To nie tak Miśku. 🙂 Karta, odpukać ❗ SIĘ naprawiła. Prawdopodobnie przestraszyła się, że ją wyrzucę. 🙂 Inna możliwość, że mnie lubi i się zlitowała nade mną. 😆 Mam nadzieję, że będzie mi jeszcze służyła przez jakiś czas. 🙂

            Bym, ale nie mam czym oznaczało, że ukochana siostrzenica nie raczyła mi oddać aparatu fotograficznego i obrazków z ładności nie będzie. Pocieszjące, że z brzydkości też nie. 😆

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Jaśminko….Mgła była z rana, teraz mam widok na błękit nieba z białymi barankami 🙂

      • Jasmine pisze:

        Baranków, poza tym w lusterku, dziś prawie nie widziałam, Wiedźminko. Od rana aż do zmroku słoneczne promyki przedzierały się przez mgłę czyniąc ją złocistą. 🙂 Ładnie było. 🙂

  23. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )

  24. miral59 pisze:

    Witam wszystkich niezwykle cieplutko i uciekam do pracy 🙂 Miłego popołudnia życząc wszystkim 🙂

  25. Bożena pisze:

    Dzień dobry 🙂 Witam szanownych Wyspiarzy Happy-Grin Wrócióam z wygnania, żeby nie powiedzieć – wygnajewa Pondering

  26. Jasmine pisze:

    Ponownie, szczególnie nie witanych. Hi

    • Incitatus pisze:

      Witaj, Jasminko: ))) Jak Ci się podoba taka anegdotka:

      Pewien rabin w swej synagodze miał wieczne utrapienie z młodymi wiernymi, ktorzy na nabożenstwo przychodzili bez jarmułek. Prosił, napominał, aż wreszcie na drzwiach bożnicy wywiesił kartkę z napisem
      PRZYCHODZENIE DO DOMU BOŻEGO BEZ NAKRYCIA GŁOWY JEST TAK SAMO CIĘŻKIM GRZECHEM JAK CUDZOŁÓSTWO!
      Po tygodniu nic sie nie zmieniło, tylko ktos dopisał malymi literami
      „Próbowałem jednego i drugiego – różnica kolosalna!”

  27. Quackie pisze:

    Szanowni, to już czas pięterko dostawić, czyż nie? Idę stawiać!

  28. Quackie pisze:

    Zapraszam piętro wyżej, do rzeźbienia! 😀

  29. Bożena pisze:

    Dzień dobry 🙂 Melduję, że wracam do normalności 🙂 Delighted

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)