…w świecie nauki – okazuje się, ze myszy kradną pieniądze!
A wszystko to dzięki uczonemu Georgowi Neumannowi z Goettingen. Otóż pewnego dnia Neumann, człowiek, jak należy sądzić, ze skłonnością do okrucieństwa i ekscesu, przez roztargnienie zapomniał zrobić zakupy i zamiast włożyć do pułapki kawałek sera, włożył dwa euro.
Co się okazało ? W środku nocy znalazł łapkę na swoim nosie (!) , moneta zniknęła, a do samego rana całe mieszkanie aż trzeszczało z powodu potężnych popiskiwań. Wniosek ? Za skradzione pieniądze myszy urządziły huczny bankiecik.
Neumann powtórzył eksperyment następnego dnia. Tym razem zostawił na podłodze pięć euro.
Skutek ? W nocy od pisków pękła szyba w oknie – taką orgietkę urządziły te bestyjki!
Okazuje się, ze ten gatunek ma długie, lepkie łapki i jest po prostu nikczemny.
Rozumowanie Neumanna nie kończy się jednak na tym – sugeruje on nawet, ze wyewoluowanie nietoperzy, czyli myszy obdarzonych skrzydłami, daje się już również usprawiedliwić.
“ Nietoperze pojawiają się w dziejach, gdy człowiek stawia pierwsze mieszkanie piętrowe” – powiada Neumann na łamach
“Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Dzień dobry !
Ten uroczo absurdalny tekścik znalazłam w pierwszym numerze „Przekroju”, wydawanego teraz jako kwartalnik.
i nie umiałam się oprzeć chęci przeniesienia go na Wyspę.
Mam nadzieję, że to rozbawi nie tylko mnie.
bo ten absurd jest przynajmniej zabawny ….
Obśmiałem się jak… myszka?

A puenta z nietoperzami przywodzi na myśl Słonimskiego i Tuwima „W oparach absurdu”
Absurd dzielnie nam towarzyszy 🙂
Dzień dobry


Faktycznie tekst jest absurdalny
To tak jak niektórzy tutaj mówią, że te amerykańskie wiewiórki (czyli wiewiórki szare), to skrzyżowanie szczura z wiewiórką
Witaj Mirelko
Sądząc po tym co opowiadałaś o tych szarych, to kto wie ?
Według naukowców, to po prostu taka odmiana


A że to gryzonie, tak jak szczury, to już inna sprawa
Czy ludzie krzyżują się z innymi człekokształtnymi? Może niejeden chciałby tak sobie pofiglować z małpą, ale nie sądzę, że z tego mogłyby być dzieci i nowa rasa
Już kiedyś to zrobiliśmy… Każdy z nas ma ok 9% genów neandertalczyka 😉
Dzień dobry.
Klimat tego opowiadanka jest jakiś taki staroświecki. Przypomina Przekrój z poprzedniego stulecia (ostatnią stronę).
A tak przy okazji warto kupić ten nowy Przekrój?
Dzień dobry! Masz rację, ten nowy-stary „Przekrój” jest bardzo zbliżony klimatem. Kupiłam z ciekawości, a chcę zobaczyć jak sie ten eksperyment uda
Dzień dobry! Przy okazji ten staroświecki dowcip: wybrała się mała myszka na na pierwszy samodzielny spacer po strychu, widziała między innymi nietoperza. Wraca do norki cała rozemocjonowana i mówi: – Mamo, kogo ja widziałam! ANIOŁKA!!!
Śliczności
witaj Kwaku.
O właśnie, kawa. Poranny zastrzyk, dobrze że dogardłowy…
Witajcie!

W środku nocy znalazł łapkę na swoim nosie (!) – tak się kończy nieumiejętne i pozaprawne wręczanie korzyści majątkowych!
Dzień dobry!
A co z myszami kościelnymi? Te pewnie dalej klepią biedę….. 😉
Klepią, klepią… co najmniej do czasu przyjęcia święceń!
Wydaje mi się, że myszy kościelne nadal mogą klepać biedę. Na pewno nie dostałyby kasy na imprezę, bo wiadomo, że Ci panowie chętnie biorą, ale już z dzieleniem się mają problem

Także sam kościół biedny nie jest, ale myszy na pewno mają tam ciężko…
Dzień dobry Wyspiarzom.
U mnie paskudna pogoda, więc i nastrój taki bardziej przydeptany.
Witaj Jo. U mnie też szaro i deszczowo. Czy to już przedwiośnie ? Hmmm…
Oj nie obraziłabym się!
Pada deszcz. Jak ja dawno deszczu nie widziałem. Wczoraj miałem umyć samochód bo już tragicznie brudny był. Całe szczęśce, że odłożyłem to do dzisiaj.
Dobre popołudnie, tutaj też mokrawo-szarawe. Właśnie skończyłem II etap pracy nad zleceniem, a wieczorem wybywam na pewną charakterystyczną imprezę wraz z małżonką.
Dobrej, charakterystycznej zabawy!
Mam taką nadzieję
Edit: tym bardziej, że od jutra znów jestem słomiany, tyle że z Juniorami na pokładzie.
Daj Juniorom po snopku, sklecą tratwy i odpłyną!
Młodszy podjąłby wyzwanie, zrobił tratwę, odpłynął i jeszcze wrócił na obiad z ładunkiem ryb dla wszystkich. Chyba że za bardzo by się wkurzył podczas połowu, to wtedy nie
A mnie z tekstem skojarzył się tytuł: Miłość w czasach zarazy. Bo chyba taki był dawny Przekrój. Adresowany przecież nie do proletariatu i ludu pracującego miast i wsi a przynajmniej w tamtym znaczeniu. Takie mruganie okiem, wysmakowany dowcip i niepospolita grafika. Oczywiście w różnych okresach bywało z tym różnie, w każdym razie tytuł i klimat pozostały w pamięci jako swoisty przyczynek do tamtych czasów. Coś na zasadzie mitu, czy też barwnej legendy. Dlatego czarno widzę próbę reaktywacji. Tym bardziej że prasa papierowa odgrywała wówczas mentalnie inną rolę. Periodyki zbierano, często oprawiano w roczniki i traktowano jako wartość. Teraz jest zupełnie inaczej. Nie mówiąc o tym, że dla większości młodego pokolenia wspomniane sentymenty są już kompletnie niedostępne.
A właściwie nikt tu nie składa życzeń kotom z okazji Ich dnia?
No, właściciele kotów (znani również jako personel), pewnie tak…
Jajako personel się dystansuję.
OK – pogłaskałzm dziś kota, na którego mam koszmarną alergię.
ZDZIWIŁ SIĘ.
Wybywam, uprzejmie prosząc o zastępstwo dobranockowe.
Chciałem zawczasu coś wrzucić, ale tego, co sobie wymyśliłem, nie ma w obiegu. Trudno.
O, a ja akurat coś znalazłem 🙂
Miłej zabawy Mistrzu Q
Dzień dobry

Normalnie jak lato, a przynajmniej późna wiosna 


Poczytałam Wasze narzekania na pogodę i aż wstyd się przyznać co jest u mnie
Od rana słońce całym niebem i prawie 20C na plusie
A to przecież środek zimy!!! Luty!!! Czy jeszcze przyjdą mrozy i śnieg? Już bym nie chciała, ale nasze chciejstwo, jeśli chodzi o pogodę, na chciejstwie się kończy.
Natura lubi płatać różne figle. I nie zawsze są one zabawne… przynajmniej dla nas…
A tak w ogóle, to jestem trochę przygnębiona. Wczoraj wieczorem (ok. 21) miał miejsce wypadek samochodowy. Młody (21 lat) Polak, Piotr Róg, jechał po ulicy ponad 100mil/h (to ponad 160km/h)! Uderzył czołowo w Chevroleta Impalę, która odbiła się jak piłka i wpadła pod jadącą Toyotę Highlandera. Tym ludziom z Toyoty właściwie nic się nie stało i po udzieleniu im pierwszej pomocy, odesłano do domu. Ale w Impali zginęła rodzina. Matka (50), ojciec (52) i córka (20). Zginął też Polak, sprawca wypadku. Jego pasażer w stanie krytycznym, walczy o życie w szpitalu. Popłakałam się, gdy usłyszałam, że rodzice, którzy zginęli w wypadku, zostawili w domu jeszcze dwójkę dzieci. 15-letnią córkę i 10-letniego syna. Jaki to musi być szok dla tych dzieci?!!! Przez brawurę smarkacza stracili rodziców i starszą siostrę. Czy mają jakąś rodzinę, która się nimi zajmie? Kogoś bliskiego? Podejrzewam, że będą miały traumę do końca życia.
Współczuję też rodzinie tego Piotra. Nie tylko sam się zabił (przez własną głupotę), to jeszcze tyle ludzi przez niego zginęło. Dla jego rodziny to też obciążenie. Mało że stracili syna, to jeszcze zabił innych, osierocił dzieci… Straszne
Ten wypadek nie daje mi spokoju… O czym myślał ten młody, jadąc tak szybko? To nie autostrada, gdzie wszyscy jadą w tym samym kierunku. Na ulicach są światła, inne samochody i piesi. W każdej chwili ktoś może wyjechać z bocznej uliczki. Przecież jadąc z taką szybkością, nie ma się szans na reakcję. A nawet jak prawidłowo zareagujesz, nie jesteś w stanie się zatrzymać. Potrzebujesz na to kilkunastu metrów. A gdyby światło się zmieniło na czerwone? Wjechałby na skrzyżowanie? 21, wieczór, to jeszcze nie jest tak późno i sporo samochodów jest na ulicach. Nie pomyślał o tym? Wyłączył w mózgu tryb „myślenie”? Czy może uważał, że jest tak świetnym kierowcą, że poradzi sobie w każdej sytuacji? A może to, że miał mercedesa ugruntowało w nim przekonanie, że tak świetny samochód jest bezpieczny i nic mu się nie stanie? O innych już nie pomyślał… Nie wiem, czy w ogóle myślał…
Ta dwójka małolatów też nie daje mi spokoju. Więcej pytań, niż odpowiedzi. Wypadek był wczoraj (u mnie wczoraj), 16 lutego. Czy był ktoś, kto się tymi dziećmi zajął? Tutaj często rodziny są rozrzucone po całych Stanach. Czy ktoś bliski zajął się nimi, czy tylko opieka policji? Przynajmniej do czasu, aż zjawi się rodzina. Bo te dzieci potrzebują teraz na prawdę dużo ciepła i zrozumienia ich sytuacji.
Pewnie podadzą dodatkowe informacje i o samym wypadku i o tych osieroconych dzieciach. W tej chwili jedne źródła podają, że Polak był trzeźwy, inne, że w samochodzie znaleźli pustą puszkę po piwie. Ale nikt nie wie, czy była wypita przed samym wypadkiem, czy na długo przed. Mają przeprowadzić badania, to będzie wiadomo. Chociaż z drugiej strony… czy ma to jakieś znaczenie? Ofiary wypadku nie żyją, sprawca też. I tak nie są w stanie ukarać, bo kierowca ukarał się sam. Zmarłemu nic nie zrobią, ani nie zwrócą życia zabitym…
I pomyślałam jeszcze o czymś. W sumie, na miejscu tego chłopaka, to wolałabym nie żyć. Co to byłoby za życie ze świadomością zabicia trzech osób i osierocenia dzieci. Nie wiadomo jeszcze, czy ten pasażer, który jechał ze sprawcą przeżyje, bo ofiar może być więcej. Jak żyć z takim obciążeniem? Nawet więzienie nie jest w stanie tego zniwelować…
Straszne to. Brak mi słów.
Faceta, rozpędzającego się na miejskich ulicach do 100 mph, należy traktować jako potencjalnego rozszerzonego samobójcę. Ewentualne używki określi badanie krwi sprawcy, ale co się działo w jego głowie przed wypadkiem, nie dowiemy się nigdy…
Fakt, najbardziej żal dzieciaków…
Nie wiem, czy w ogóle o czymś myślał, ale podejrzewam, że dobrze się bawił, przynajmniej do zderzenia. Emocje, szybkość, pęd, „wiatr we włosach”… I owszem, wcale by mnie nie dziwiło, gdyby miał we krwi jakieś zakazane środki. To chyba najszybciej wyłącza wyobraźnię, sumienie i co tam jeszcze, co mogłoby powstrzymać go przed taką szaleńczą jazdą.
A tymczasem ludziom już nic życia nie powróci.
Tak, to jest straszne i brak słów na opisanie tego co się czuje.
Amerykańskie prawo mówi, że jeśli ktoś przekracza dozwoloną prędkość o 30mph, grozi mu pół roku więzienia, powyżej 40mph – rok. Jest to traktowane nie jako wykroczenie drogowe, ale przestępstwo. Gdyby policja dorwała młodego przed wypadkiem, na bank odsiedziałby rok, bo przekroczył o więcej niż te 40mph. Stanowił zagrożenie dla innych. Niestety, nie dorwali…
Żal tych co zginęli, szkoda dzieciaków…
Witajcie!
Póki co kawa to jedyny przejaw radości, jaki mam w zasięgu wzroku
Dzień dobry. Ta charakterystyczna impreza wczoraj to była oczywiście studniówka. Zabawnie się obserwuje młodzież z pozycji trochę outsidera. Poza tym bardzo spokojnie i godnie, skończyłem się bawić tuż po północy.
A dzisiaj solidna kawa na początek dnia – nie od rzeczy 🙂
Dzień dobry!
Właśnie się zastanawiam czy to ja gonię czas czy czas goni mnie ? 
Na wszelki wypadek sprawdź, czy nie gonicie się w kółko!
A które to już okrążenie toru?
Dzień dobry
Jak nikt nie przychodzi, to albo deszcz leje, albo chmury całym niebem… na w miarę dobre zdjęcia nie ma szans. 
My to, kurde mamy pecha. Jak zaprosimy kogoś do siebie, to pogoda jest jak marzenie i nic tylko jechać na wycieczkę.
Dziś mają przyjść nasi znajomi, no to oczywiście piękny dzień się zapowiada… Może jutro?
Hm, to już znajomym żałujesz ładnej pogody?!?
To jest coś niesamowitego!!! Wyszłam na podwórko i usłyszałam klangor żurawi!!! W lutym!!! Zobaczyłam stado lecące na północ. Prawie nad moim domem szyk im się zmieszał, więc poleciałam jak na skrzydełkach do domu po aparat. Trochę pokołowały, uformowały szyk i odleciały

Jeszcze chyba tak wcześnie to ich nie widziałam. Nie muszę chyba pisać jak bardzo się cieszę
Trochę szkoda, że były aż tak wysoko…
Może to byli żuawi, tylko się niewyraźnie wymawiali?
Sezon na zdumiewające odkrycia 😉
Kończy się sobota. Zajrzałem na neta aby powiedzieć dobranoc. Dobranoc.
Dobra!
Dzień dobry.

To co dzisiaj? Słońce, czy deszcz?
Trza by pomyśleć. Może przy kawie?
Witajcie!

Bożenko, twoje kolejne zdumiewające odkrycie mieści się przecież w tematyce wątku!
Sprawdziłem kosz i spam – nigdzie tam ani śladu zaginionego powitania
Dzień dobry. Słomiane w. ma swoje plusy, nawet w towarzystwie Juniorów! A tu niedziela się zrobiła zaskakująco „dziela”. Czy też „działająca”.
Jestem od rana nieco oszołomiona, więc chyba też na jakiś spacer pójdę…
Po prostu życie z autystą dostarcza nieodmiennie rzeczy zaskakujących i niespodziewanych.
Mam nadzieję, że nigdy nie skarżyłaś się tzw. czynnikom nadrzędnym i nadprzyrodzonym, że masz nudne życie (np. jeszcze przed maniem dzieci). Małżonka jako kierowca jęknęła kiedyś na autostradzie między Wenecją i Bolonią, że jej nudno, no i 50 km przed Florencją zaczął się korek, taki na 20+ km. Trzeba uważać z takimi deklaracjami.
A żebyś wiedział.
Jak to mówią: Uważaj czego sobie życzysz, bo czasami marzenia się spełniają.
Poszedłem teraz okrężną drogą przez Szkice. Takich niespodzianek i zaskoczeń to chyba można życzyć!
BTW czy zdjęcie na FB to jest oryginalny efekt Twojej pracy naśniadaniowej, czy cudze zdjęcie, które Ci było natchnieniem?
Nie nie – absolutnie moje własne! Znaczy wykonanie, bo zdjęcie machnął BB moim telefonem i wrzucił na moje konto (wraz z komentarzem), a potem się zafrasował, że chyba chciał do siebie 😀
Opis do zawartości jest dokładnie taki, jak podałam w Szkicach.
Można tutaj też wrzucić?
Można. Tylko zdjęcia to wiesz, że nie umiem.
Idę się ukulturalniać.
Przyjemności!
Kolejna wspaniała odeszła… Aktywna do ostatniej chwili, po 102 latach życia zmarła Danuta Szaflarska.
Właśnie widziałem. Niedawno miała urodziny. Przy całym żalu – żeby tak można było mieć takie długie i owocne życie.
Piękna kobieta. Mnie zachwycała swoim podejściem do życia. Wiele jej refleksji przyjęłam jako lekcję.
Też słyszałam, że odeszła…
Żal… ale z drugiej strony, 102 lata, to piękny wiek. Nie tak wielu do niego dożywa.
Ja chyba najlepiej pamiętam ją z filmów „Zakazane piosenki” i „Skarb”. Dwa powojenne filmy… ale wiem, że w jej dorobku jest ich znacznie więcej…
Dobranoc.
Dzień dobry
Ciepło jak latem i słonecznie…
Poszliśmy pod karmniki, ale tam też nic nowego. Jedyne co, to zobaczyliśmy kilka epoletników krasnoskrzydłych (zwanych przez męża „napletnikami” 😉 ). To kolejne ptaki, które wróciły wcześniej niż normalnie…
Oczywiście nawiązała się rozmowa. Ona stwierdziła, że te dwa gatunki są do siebie bardzo podobne. Fakt. Zwróciłam jej uwagę, że włochaty jest większy, a poza tym ma dłuższy i cieńszy dziób. I głównie po tym można je rozpoznać. Rozpromieniła się i podziękowała za tak cenne informacje. Od razu ją polubiłam
A jeszcze jak wspomniałam, że nie tak daleko stąd spotkaliśmy dzięcioła smugoszyjego, a jej aż się iskierki zapaliły w oczach od razu wiedziałam, że to pokrewna dusza. Powiedziała mi z żalem, że jeszcze takiego nie spotkali. Przy okazji dowiedziałam się, że ze skały widzieli parę bielików. Na wyspie (Plum Island), dość daleko…


Ale dziś była piękna niedziela!!!
Oczywiście byliśmy na wycieczce. W Starved Rock State Park i w Buffalo Rock State Park. Ja wiedziałam, że na bieliki amerykańskie jest za ciepło… ale jak to baba, musiałam sama sprawdzić
Wody rozmarzły i bieliki wróciły „do siebie”. Oczywiście z parkingu polecieliśmy w pierwszym rzędzie nad Illinois River.
Kilku wędkarzy, kilka mew, kilka bernikli kanadyjskich… czyli pusto
Pod karmnikami spotkaliśmy parę. On z lornetką, ona z aparatem fotograficznym. Ekscytowała się i powiedziała do partnera, że na karmniku jest dzięcioł włochaty. Wtrąciłam się (jak to ja) i sprostowałam, że jest to samczyk dzięcioła kosmatego.
Ponieważ jej partner „tupał” z niecierpliwości, mój też nie był zadowolony z naszych pogaduszek, zakończyłyśmy naszą rozmowę, życząc sobie nawzajem „udanych łowów”
Przeszliśmy się z małżonkiem kawałek i wróciliśmy na parking. Na skały szły niesamowite tłumy ludzi. Chyba wszystkich ładna pogoda wygoniła z domów. Nie było sensu iść w tym tłumie. Duża część szła z psami, a to skutecznie odstrasza wszelkie ptactwo… Postanowiliśmy pojechać do Buffalo Rock State Park. Chcieliśmy się tam trochę rozejrzeć. Po drodze zatrzymałam się przy tamie na Illinois River. Już z daleka małżonek wypatrzył parę bielików siedzących na drzewie. To chyba ta para, o której mówiła mi kobieta spotkana pod karmnikami. Trudno było nam zrobić im dobre zdjęcia, bo były trochę pod słońce i bardzo daleko. Ale widzieliśmy i to najważniejsze
Pojechaliśmy dalej.
W Buffalo Rock State Park, na parkingu zobaczyliśmy mężczyznę, który szedł z psem i ogromną reklamówką (pełną). Zażartowałam, że to chyba nie jego pies tyle nawalił
Facet podszedł do kosza na śmieci, mamrocząc pod nosem jakieś przekleństwa (jego mina świadczyła, że błogosławieństwa to to nie są). Okazało się, że zaparkowaliśmy tuż przy jego samochodzie. Podszedł do samochodu, przywiązał smycz do zderzaka i zaczął odkażać swoje ręce. Oczywiście rozmowa nawiązała się sama. Powiedział nam, że wczoraj na spacerze z psem zobaczył przy drodze zafajdaną pieluchę. Zgłosił to do obsługi parku. Dziś się dowiedział, że pracownik nie znalazł tej pieluchy (tak i szukał), więc gość wziął kijek, reklamówkę i poszedł. Zabrał tę pieluchę i po drodze dozbierał śmieci do pełna. Klął tych, którzy te śmieci rozrzucają, w czym przyznaliśmy mu rację. Życzył nam miłego dnia, powiedział, że na dziś koniec sprzątania parku i czas na spacer z psem… i sobie poszedł 
Tak to bywa…
Ale wiemy, że są. Może jeszcze uda nam się je złapać 



My też przeszliśmy kawałek. Pusto. Z daleka krzyczała modrosójka… Oczywiście nie mogliśmy pominąć bizonów. Jedna para żyje sobie w tym parku. Otoczona podwójną siatką. Te też mieliśmy pod słońce. Zaproponowałam małżonkowi, żebyśmy spróbowali obejść ten teren. Zanim okrążyliśmy i doszliśmy na drugą stronę, bizony najadły się i położyły
Ale jednocześnie usłyszeliśmy stukanie dzięcioła. I to niejednego. Zaczęliśmy się uważniej rozglądać. Po chwilce wypatrzyliśmy nie tylko dzięcioły kosmate, ale i dzięciury krasnogłowe!!! Te ostatnie nie tak często spotykane. Jak na złość siadały głównie od północnej strony drzew (a my byliśmy od południowej). Czasami tylko wystawiały łebki. One są niesamowicie szybkie i zwinne. Ciężko je złapać w kadr
Do domu wracaliśmy zadowoleni. Nie tylko zobaczyliśmy bieliki (a głównie po to tam pojechaliśmy), ale i dzięciury. Spotkaliśmy też miłych ludzi, z którymi miło się gawędziło. Co prawda ten mężczyzna z Buffalo Rock był do pasa nagi i widać było jego tatuaże (których z mężem nie akceptujemy), ale był miły i mimo wszystko, to jakaś pokrewna dusza
Do domu wróciliśmy dość późno, bo po drodze trafiliśmy na potężny korek. Dwa wypadki. Jeden jakiś „świeży”, bo nawet policja nie zdążyła dojechać, a drugi, znacznie większy (4 samochody) zablokował 2 z 3 pasów na autostradzie. No to wiadomo… jak z 3 pasów wszystkie samochody musiały zjechać na 1, to korek miał kilka kilometrów.
Dodam jedynie, że ciepło było jak latem. Na pewno ponad 20C. Część ludzi była w krótkich spodenkach (żałowałam, że ja nie), a wszyscy mieli krótkie rękawki, czy jak ten facet „od pieluchy”, rozebrani do pasa. Czy to na pewno luty? I tak ciepło?
Trochę się rozpisałam, ale tak to bywa

Miłego dnia życzę Wyspowiczom
No. Prawie cały wpis pod wpisem.
miłego i Tobie!
Dzień dobry. Nowy tydzień, mrozik 2 stopnie i słońce wychodzi.
Dzień dobry! Tak mnie morzyło, tak się spać chciało, i co? I potem się budziłem właściwie bez powodu, parę razy. Do kitu takie spanie na raty.
Dzień dobry.
Ja tylko melduję, że jestem. Na razie po cichutku, gdzieś z boczku, przeczekam. Może znów nadejdzie mój czas.
Dzień dobry.
Dzień dobry.

Coraz nas tu więcej to ja może drugą kawę wstawię?
Trzecią znaczy.
Tyle kawy, a potem są kłopoty ze snem!
Póki co to ja mam z obudzeniem jak widać
Witaj! Oby wrócił jak najprędzej!
Witajcie!
Zdecydowałem się pójść do pracy – i jeszcze się nie wygrzebałem z przeglądania zaległych problemów 🙁
Właściwie to ja bym sobie strzeliła wysokoenergetyczną czekoladę na gorąco. Tak mnie jakoś dzisiaj wzięło…
Kawa, czekolada – co komu pomaga.
Kochani, kompletnie od czapy pytanie:
Mam problem z przypomnieniem sobie tytułu filmu, który lata temu oglądałem w TV, może ktoś z Was będzie kojarzyć?
Film wg mnie jest nie późniejszy niż z lat 70., najwyżej 80. i chyba nie wcześniejszy niż z 60. Fabuła wygląda następująco: jest sędzia piłkarski, który podjął kontrowersyjną decyzję w meczu na szczycie, za co ścigają go kibice „poszkodowanej” drużyny, szczególnie jeden zaciekły facecik, łysiejący, w średnim wieku i w ogóle byście nie powiedzieli, że kibol (wygląda jak zaperzony księgowy, trochę z twarzy jak generał de Gaulle, tylko niski). Po licznych perypetiach już wydaje się, że sędzia uciekł (z dziewczyną), kiedy samochód z nim w środku zostaje zepchnięty w przepaść (w kamieniołomie?) drugim samochodem przez tegoż zaciekłego kibica, który dopiero w tym momencie zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił.
Obsada – tu mam problem, bo wydaje mi się, że to był francuski film, a sędziego grał Alain Delon, ale żaden z filmów z Delonem z tego okresu z bazy danych nie pasuje fabułą do powyższego opisu 🙁 zresztą tego kibica, który zabił, też kojarzę z twarzy, ale już nie z nazwiska, jako francuskiego aktora.
Żadne guglanie nie daje rezultatu, na hasło „Zabić sędziego” (w różnych językach) uparcie wyskakuje film z 2009 roku, czyli kilka dekad późniejszy niż ten, o który mi chodzi.
Ktoś coś?
Popełnił błąd. Trzeba było włożyć całe 100 Euro i niech te cholery raz się nażrą do bólu.
Pozdrawiam
Dzień dobry. To też jest rozwiązanie 🙂 Jak zwykle, trzeba sporo zainwestować na początku, ale metoda wydaje się skuteczna.
Witaj!
Tak się inwestuje, na ile zasobów staje…
Coś bym zrobiła… Nudzi mi się.
Ulep pięterko!
Nie mam pomysłu.
No dobra: mam. Idę lepić, bo mnie nogi bolą od latania po schodach. Ale może być, że poproszę o pomoc!
Jestem na miejscu, jakby co. I można via Messenger.
Też jestem, jakby j/w 🙂
Zgodnie z ustaleniami pięterko zrobiłam i chciałam Was zaprosić na wycieczkę do rosarium, ale znalazłam się na kursie kolizyjnym, więc proszę o decyzję Adminów.