Wczorajsze popołudnie. Piękne, słoneczne. A jak krążę z kosiarką po ogródku. Na szczęście nie pętają się żadne pokemony pod nogami. Uff. Aż mi się ciepło zrobiło. Na szczęście jak skończyłem pracę dzień się jeszcze nie skończył. Szybko złapałem aparat do ręki bo fajne światło. Wyszły mi z tego takie kolorowe fotki:
« Zawłaszczona rzeczywistość | Kto wierzy? » |
Na kolorowo.
Oj, wyobraziłem sobie tego Pokemona pod kosiarką… 😛 to już faktycznie lepiej skupić się na kwiatach, które wyglądają cudnie.
Kolega z pracy wczoraj zainstalował sobie gierkę na telefonie. Złapał Pokemona (chyba tego na zachętę) i z dumą się pochwalił. Dzisiaj się go pytam ile tego nałapał. Od wczoraj ma jednego pokemona:-). Chyba bum na te Pocket Monstery szybko minie. Daję im czas do końca lipca;-)
A jeszcze wczoraj czy przedwczoraj oficjalnie włączono grę w Japonii i serwery zaczęły się wieszać. Zobaczymy, jeżeli taki zaprzysięgły gracz jak Junior odpuści, to będzie znaczyło, że masz rację 🙂
Podejrzewam, że wprowadzą jakieś rozszerzenia. Może trzeba będzie wyprowadzać Pokemony na spacer:-). Albo jakoś nimi walczyć, albo je rozmnażać:-). Nie wiem, bo za bardzo nie znam filozofii tej gry.
Oj, też nie wiem. Ich się chyba nie rozmnaża ani nie krzyżuje, ewoluują bez udziału innych Pokemonów (a może?). Wyprowadzanie na spacer przypomniało mi tamagotchi O_o
Lata 90 chyba to były.
Och Ty!
d.22 Lipca, ale kwiatki są mniej tuczące 
Myślałam wprawdzie o czekoladkach
Oj ja. Dzięki 😉
Ps. Wedel należy teraz do jakiegoś funduszu japońskiego…:-)
To wiele tłumaczy…
Nie od razu, że jedzie ryżem i wodorostami, ale…
Znacząco od jakiegoś czasu się pogorszyły wyroby czekoladowe. I to nie tylko wedlowskie..
Niestety.
Od dawna masz te hortensje?
Dzień dobry
Brawa dla autorki

Światło było rzeczywiście niezłe, kwiaty wyszły tak słodziutkie, że chciało by się je zjeść
Nie jestem autorką. Jestem autorem. Wiem, że nick jest trochę mylący:-)
Oups

Tak to jest jak palce na klawiaturze są szybsze od rozumu
Wiadomo: Zoe – imię żeńskie (Zoja)
…a lato było piękne tego roku…
Mam nadzieję, że będzie. I niekoniecznie z kurtuazyjną wizytą pancernika, czy też dowolnymi innymi następstwami…
A weź przestań! Bo miszcz Nowej Historii weźmie sobie za punkt honoru dorównać!
Dzień dobry

Szczególnie w porównaniu z moim. Jak już wspominałam nieraz, mój można widelcem skopać i człowiek się za bardzo nie zmęczy 


Piękne kwiatki i trudno powiedzieć, który najładniejszy
Mogę się podpisać pod wypowiedzią Jo – to duży ogród
Mężowi, czy synkowi zajmuje to ok. 15-20 minut(oczywiście łopatą, a nie widelcem)
Trawnik na początku strzygłam nożyczkami, bo ta kosa elektryczna mnie wkurzała, a normalnej nie mieliśmy (i nie mamy).
Kosiarki nie kupujemy, bo nie byłoby gdzie nią wykręcić…
Kwiatki jak kwiatki. Są;-)
I to jak pięknie pokazane

Bo to trzeba umieć uwypuklić zalety i ukryć wady
O rany… skończyli… Uff!
No i?
No właśnie. Tu się czeka! Niecierpliwie!
A-haaa! (Edit: bo żem sięgnął do fejsbuka).
MÓWIŁAM, że TU nie umiem!!!
A dla nietwarzoksiążkowych? To m. in. ja…
Kochani!
Za jakieś dwie godziny startuję na Mazury – dwa tygodnie będę tu zaglądać b. z rzadka, bo z dala od sieci logicznej a nawet zasilającej. Nasłuch jedynie między 21-ą a 22-gą. Bawcie się dobrze, żebym miał co czytać jak wrócę 😉
Eee, to tak: szerokiej i bezpiecznej drogi, stopy wody po kilem, pomyślnych wiatrów, słońca dla załogantów i okolic, ryb i miąs najprzedniejszych, takoż trunków, aczkolwiek po zacumowaniu, i jeszcze szerokiej i bezpiecznej drogi z powrotem

Uciekasz od zgiełku. Dobrego wypoczynku.
Miłego wypoczynku i oczywiście stopy wody pod kilem

Ty też baw się dobrze, Ukratku
No tak, to samo piękne kwiecie i domeczek letni Jo, a ja ? ogórki w słoikach…. i nawet nie śpiewają.
Ooo… zrobiłabym ogórki! Mogę im nawet pośpiewać 😉
Ukratku, stopy wody pod kilem i żadnych zbyt bliskich kontaktów z betonowym nabrzeżem !
Idę spać, bom zmęczona, więc spokojnych snów, niekoniecznie z Kożuchowską w tle.
Dziś odebrałam pierwszą partię swoich zdjęć. Na razie tylko 221.
Chciałam zobaczyć jak będą wyglądały i jaki rozmiar jest mi potrzebny do tego drukowania. Nigdzie nie mogłam znaleźć tych danych. Całkiem nieźle to wyszło i teraz mogę dać pozostałe (czyli dobrze ponad 700). Wiem też jak muszę je wyprofilować, żeby nie odcięli ani kawałka zdjęcia 

Chyba nie muszę pisać jak bardzo jestem podekscytowana
A, znaczy wydrukowanych? Gratulacje
700? Niezły urobek!
Jutro, czyli w sobotę wybieramy się na wycieczkę, tylko jeszcze nie wiem dokąd
Najprawdopodobniej gdzieś w pobliże wody, bo ma być 32C, a to raczej wędrówkom po prerii nie sprzyja
No i musimy się wybrać odpowiednio wcześnie, bo bliżej południa ciężko będzie ten skwar wytrzymać…
Miłego dnia życzę
Dzień dobry.
Nie chce się wstawać…
Dziś znów utrudnienia komunikacyjne, bo w Sarkofagu obok ŚDM…
Dzień dobry. Kawa natentychmiast, bo zniknę!
Ja też!
Wow. Muszę w takim razie dolać wody do ekspresu.
No proszę, udało się nam znaleźć lokum dla Juniora na studia. A wydawało się to takie trudne 🙂
Ślimaki mnie pokonały.
Coś tam się rozsypywało prostego, żeby im zaszkodzić/ uniemożliwić poruszanie. Popiół? Sól?
TRUTKĘ
Dzień dobry
Usnęłam na siedząco…
Gdybyśmy dopiero wtedy tam jechali, na bank byśmy zawrócili. 
Może… ale co mam brać coś, co mnie nie interesuje? Tylko dlatego, że za darmo? Jakieś foldery restauracji, hoteli, czy pijalni win… Napiję się wina i siądę za kierownicę? A z kolei patrzeć jak mąż pije (sam), to też żadna atrakcja
Poza tym były gabloty z eksponatami i informacjami gdzie i co można spotkać. Jakie ptaki są na jakim terenie, jakie roślinki, zwierzaczki, czy widoczki. Czyli dla każdego coś miłego
Był też sklepik z pamiątkami, książkami, przetworami (głównie Amiszów), a także punkt informacyjny, gdzie można było zapytać pracowników o interesujące nas rzeczy.
Ale znalazłam folder „Indiana Dunes” po polsku i oczywiście wzięłam
Po angielsku też bym przeczytała, ale chciałam zobaczyć. W tej gablocie były takie foldery w różnych językach, nawet po chińsku, czy japońsku, tylko co mi z nich, jak nie znam tych języków 
Po wycieczce do Indiany padłam jak kawka
Miejsce jest urocze, ale pojedziemy tam znowu dopiero jesienią. Indiana Dunes to wiele hektarów wydm, lasów, rzek, małych jeziorek i ponad 16 mil(25,6km)plaży. Jest gdzie chodzić
Dziś jednak za gorąco było na takie łażenie. Piasek plaży parzył w nogi, żar lecący z nieba wręcz zatrzymywał w miejscu, a duchota nie pozwalała odetchnąć pełną piersią. Niby od Lake Michigan troszeczkę dmuchało, ale powiew nie niwelował żaru.
Na plaży początkowo nie było aż tak tłoczno, chociaż małżonkowi nie podobał się ten tłum. Gdy wyjeżdżaliśmy, ludzi było więcej niż piasku, a ciągle dojeżdżali nowi. Kolejka samochodów przed bramą do parku ciągnęła się na przynajmniej dwa kilometry
Wracając zajechaliśmy do Visitor Center (pominęliśmy jadąc na plażę, bo to spory kawałek od celu naszej wycieczki). Muszę przyznać, że całkiem nieźle urządzone. Raz że było chłodno w środku, a dwa, że stały gabloty z różnymi folderami. Małżonek śmiał się ze mnie, że mam wybiórczy wzrok, bo widzę tylko te, które mówią o ptakach
Mąż za kierownicę, a ja zaczęłam przeglądać foldery, które wzięłam. Część to (jak dla mnie) makulatura i gdybym od razu zaczęła to przeglądać, to bym nie brała… i na ten przykład pisze w tytule „Water Bird” i jest zdjęcie czapli modrej. Myślałam że pokazano gdzie gniazdują, czy gdzie można najczęściej je spotkać żerujące. A to reklama hotelu pod tą nazwą
Wróciliśmy do domu ledwo żywi. Nie z nadmiernej ilości przebytych kilometrów, bo zdarzały się nam dużo dłuższe wycieczki, ale z tego gorąca. Nawet małżonek zasnął, co u niego normalne nie jest (to znaczy w dzień, bo w nocy śpi normalnie)…
No proszę!
U mnie też zupa zamiast powietrza.
Mam nadzieję, że masz więcej oleju w głowie niż my i na wycieczki się nie wybierasz przy takiej pogodzie

Dzień dobry, jeszcze się przywitam przed wyjściem
Dzień dobry.
Witam,
Niedziela. Obiecałem dzieciom psa. To będzie masakra. Przez 15 lat.Dla mnie
Prawda. Potwierdzam niestety.
Dobranoc. Do poniedziałku:-)
Jestem. Żyję. Nie mam siły.

No faktycznie. Lipiec już się kończy. I znowu mamy poniedziałek. No to dzień dobry:-)
Dzień dobry
Coś bez kawy dzisiaj?
No nie! Tak nie może być!
Zapraszam wszystkich na filiżankę IMIENINOWEJ kawy


Dla niepracujących kawa z dodatkiem koniaczku albo tej rudej na myszach…
Ja piję o 12ej. A co do imienin. Świętowanie imienin już od poniedziałku znamionuje ciężki tydzień:-)
Wszystkiego dobrego.
Jeszcze śpię.
Jak wstanę to przyjdę.
Już wstałam. Nie dali pospać.

Krzysztofom (i Jakubom) przesyłam serdeczności imieninowe!!! Niech Wam szczęście sprzyja, a ludzie będą życzliwe
Dzień dobry 🙂 Szanowny Krzysiu z Gdańska , proszę nie pisz , że nie obchodzisz imienin w dniu świętego Krzysztofa , bo wyjdziesz na Judasza , a wszyscy święci są cholernie pamiętliwi i mogą Ci sprawić taką niespodziankę ,że przyznasz się , że to Ty jesteś właśnie czartem spod ciemnej gwiazdy . Zatem Krzysiu , niech Ci się wiedzie w tej ” dobrej zmianie ” i życzę Tobie dobrego zdrowia , bez którego żaden święty , nie kiwnie palcem aby Ci pomóc . Sto lat !!

Już można? Tak przed 13?

No to NAJLEPSZEGO!
Dziękuję za wszystkie toasty


Faktycznie.
W nie obchodzeniu imienin jest trochę kokieterii ale wychodzę z takiego założenia, że lepiej nie obchodzić i być przyjemnie zaskoczonym, że JEDNAK ktoś pamiętał, niż obchodzić i mieć żal, że ZNOWU nikt nie przyszedł…
Wszedłem już w wiek, w którym ilość znajomych raczej się zmniejsza niż zwiększa (z różnych powodów), więc trzeba się przyzwyczajać do wolnych miejsc na imprezach…
Ale póki co trącam się z Wami lampką (do godz. 15.00 soku wiśniowego 🙂 )
Słusznie!
Dzień dobry. Zgłaszam się, dojechałem cało i bezpiecznie. Jutro z powrotem, wieczorem będę już w domu.
Toaścik?

Pora spać. Dłuuugiii dzień dziś miałam i pracowity.

O. Minął dzień. Dobranoc.
Dzień dobry
Trzeba było zrobić miejsce na nie i przesunąć synkowe i mężowskie komputery. Myślałam, że mnie coś trafi.
Synek trząsł portkami nad każdym ruchem kompów. Bo włączone, bo może coś trafić „twarde dyski”, bo nie ma jak wyłączyć wszystkiego… Dla mnie to proste… wyjąć wtyczkę z gniazdka i po sprawie
W końcu się jakoś uporaliśmy… Trzeba też było wynieść parę rzeczy na górę… między innymi regał na książki z książkami.
Dziś „powtórka z rozrywki”. Po pracy wzięłam się do układania książek na półkach na parterze. Dom już bardziej przypomina dom i mam nadzieję, że skończę to sprzątanie. Nie jutro, bo pracuję ponad 12 godzin, ale może w środę? 
Powiedzenie mówi, że „nie miała baba kłopotu, kupiła se prosię”… i coś podobnego było moim udziałem. Co prawda nie prosie, ale też na „P” – półki. Nie mogłam już patrzeć na te sterty w piwnicy i wysłałam męża po półki. Kupił. A ja w tym czasie zagnałam synka do roboty
Nawet nie wiedziałam, że mamy tyle rzeczy!!! Także w niedzielę urobiłam się jak koń w kopalni
Dzień dobry. Mnie by się nie chciało:-) Nie lepiej byłoby się pozbyć tego wszystkiego z piwnicy? 🙂
Dzień dobry
Na pewno lepiej byłoby się tego wszystkiego pozbyć
Mniej roboty ze sprzątaniem, tylko… prezentów się nie wyrzuca, a i szkoda by mi było naszej pracy przy robieniu konfitur, puste butelki też nam się przydadzą, bo wiśniówka się robi i w coś trzeba będzie ją zlać. Wyrzucić butelki a potem szukać nowych, to raczej nie za dobry pomysł

Ale organicznie nie znoszę bałaganu… także chce się czy nie i tak zrobić trzeba 
Trudno nawet opisać jak mi się nie chciało
Dzień dobry. Miałem być wieczorem, a niespodziewanie jestem już rano. No i pobędę, przynajmniej do pierwszych dni sierpnia.
Kawa absolutnie konieczna!
To dzień, to noc – jak w kalejdoskopie, panie!
I właśnie dlatego kawa…
To ja wstawię nową?

Nie zawadzi
A mnie znowu robota kocha, bo mam kolejne wiśnie do wydrylowania, warzywa na ratatuję do upieczenia, jagody do przerobienia na pierogi i niedokończoną tartę, czekającą na krem z mascarpone.
Ja to chyba głupia jestem.
Rozumiem, że żadnego z młodych ludzi nie da się przekonać, jak fascynującą grą jest drylowanie wiśni? W tej grze stawką są wszak całe, zdrowe zęby jedzących! 😀
Nie tylko.
Sprzątanie kuchni, co by wyglądała jak po rzezi. Dopranie ich ubrań. Zresztą nie ma o czym mówić, bo nie spotkałam się jeszcze z UDANYM nakłonieniem autysty do zrobienia czegoś, czego nie chce zrobić. A oni mają ciekawsze rzeczy: nowy serial na DVD, nowe lego… Mamy sezon urodzinowo-imieninowy. Od maja, do września. Załamka.
Dobrze, że mi chociaż dom odkurzą, Jasiek łazienki posprząta… Nie ma co narzekać.
No, jeżeli tak, to i tak nieźle.
Hmm, Ja się zapisuję na mascarpone..:-)
Trzeba kawę robić. Południe nadchodzi.
…i w ten sposób na Wyspie przez cały dzień jest świeżutka
Zamówiłem u Jo. jagodzianki;-). Czekam na dostawę:-)
Ty się nie śmiej tylko lep te jagodzianki. Przepis znajdziesz sobie na jakimś blogu
Dzień dobry
My już od dawna nie śpimy
Dobry!
Boże, błogosław ten basen ogrodowy, co go moi synowie zaraz na strzępy porwą! Niech wytrzyma jak najdłużej!!!
Yy, a oni nie wiedzą, że on ma ograniczoną do jakiegoś tam stopnia wytrzymałość??
A co za różnica? Od razu odpowiem: w praktyce: żadna.
Wiesz co, w tak bliskim sąsiedztwie ŚOB nie ma opcji, żeby nie pobłogosławił!
Ale ja nie mam paktu z JPII
Nie ma rady, trzeba zawrzeć…
Nie, no błagam…
Słuchajcie… ja to jednak nie jestem normalna, cokolwiek „norma” by oznaczała…
Otóż wydrylowałam te kolejne wiśnie. Gorsze były od poprzednich i trzeba było każdą jedną dobrze oglądać, więc mi trochę zeszło. No i tak sobie myślę: „Bez sensu. Znaczy nie – z sensem, bo konfiturę wiśniową uwielbiam, a nikt mi jej nie zrobi, w tym kontekście dłubanie w wiśniach drylownicą do oliwek MA sens. Ale wieczorem mąż kończy wczorajszego grilla. Bo wczoraj zrobiliśmy połowę mięsa, a drugą mamy grillować dziś, na kolację właśnie. A skoro grill, to piwo, bo do karkówki nic innego mi nie pasuje. To znaczy pasuje dżin, ale wyłącznie do marynaty. I znowu się Martini nie napiję
To może ja bym trochę tych wiśni wzięła i zrobiła SOBIE placek z wiśniami? Bo wczoraj machnęłam kruche ciasto, którego nie użyłam, bo machnęłam również le negre. I jedliśmy le negre, a tamto częściowo leży w lodówce. Znaczy połowa leży w lodówce, a połowa jest upieczona, bo chciałam zrobić tartę z mascarpone, ale nikt mi nie chciał dać przepisu.
To może ja bym z tego ciasta w lodówce upiekła sobie, SOBIE powtarzam, kruche ciasto z wiśniami? No wiecie: Agent Cooper i Twin Peaks…
Ciasto się piecze, a ja patrzę na to wczoraj upieczone i – a niech mi, zrobię tartę z mascarpone!”
Ubiłam śmietanę, dodałam cukier i wanilię i mascarpone. Boże… to nie jest ambrozja… Ambrozja przy tym wysiada… Wygoniłam dzieci na górę do komputerów, żeby mi tu żaden nie zaproponował wylizania miski… Ja nie wiem, jakie to będzie finalnie, ale swoją nagrodę odebrałam… To, co zostało, chłodzi się obecnie w lodówce. Jeśli wyjdzie, to będę miała pretekst, żeby częściej wylizy… znaczy robić tartę z mascarpone i owocami…
Na samą myśl aż muszę pasek poluzować o dziurkę!
Na wszelki wypadek chodzę dziś w legginsach. Na gumkę.
Można podrzucić zdjęcie na Wyspę?
legginsów?
ŻARTOWAŁAM!
Jeśli to ciasto będzie OK, to zrobię mu fotę i zobaczymy.
??? A to co na fejsie?
Ale co tamto… Tamto to jest zwykłe kruche ciasto z wiśniami…
No myślałem, że to właśnie to. Być może na widok tego ciasta wyłączyło mi się logiczne myślenie, nie wiem…
OK, OK – co ja jestem… no żałować nie będę przecież! Bierz i częstuj! Póki jest!
Yesss!!!
No to spróbuję.
Nie, jednak nie udostępnię, bo NADAL nie umiem.
A, jutro już będę zachowywać się spokojnie, bez szaleństw. Bo czeka mnie góra prasowania i ratatuja. Dzisiaj nie dałam rady.
Niedobra Jo! Leni się!!!
Daj Ci Panie Boże więcej TAKICH szaleństw. I nam przy okazji, tak po kawałku chociaż!
Ej! Ja nie mam klimatyzacji w kuchni! Tylko chłodzenie podłogowe! Jak włączę piekarnik, to ten… no… DAJE SIĘ ODCZUĆ, że to nie listopad!
No nie wiem, myślami prze’eż jesteś niemal cały czas we Włoszech, a tam takie temperatury latem to normalka?
We Włoszech, ale w trzystuletniej rezydencji z murami grubości metra, patio zadaszonym pergolą z winoroślą i basenem dwa kroki dalej.
Miałem okazję mieszkać w takiej, może minus patio. Empatyzuję z panią.
Dziękuję.

Dzień, nowy dzień. Dzień dobry.
Dzień dobry!
U mnie dość rozrywkowa noc była. Już prawie spałam – coś mnie tknęło i poszłam do BB. A on cały rozpalony, prawie 39 stopni, półprzytomny. Akcja na dwie godziny.
Tak tylko wspomnę, że on jest po operacji serca i NIE WOLNO mu mieć gorączki.
A jakieś objawy poza gorączką? Bo jeżeli nie, to może być wirus, trzydniówka. Chrześnica (chwilowo w Krakowie) ma lub miała taką.
Nie, tylko gorączka. Możliwe, że trochę za długo w tym basenie szaleli. Albo i trzydniówka, chociaż dzisiaj już jest OK. Wiesz – u niego gorączka, to ja staję na baczność. Akcja antygorączkowa jak podanie sterydów astmatykowi.
Śniadanko? Może kawy/herbaty do resztek ciasta z wczoraj?

Jagody czy wiśnie? Zresztą, co ja gadam – KTÓREKOLWIEK!
Oba
Nie doszły:-)
Trzeba będzie jeszcze poćwiczyć tę teleportację.
w niedzielę są urodziny Harrego Pottera. Może warto się ogarnąć i poćwiczyć?
…ale przez świstoklik, systemem kominowym (proszek Fiuu), czy też zwykłą aportacją?
A to już jak CI pasuje. Tylko wiesz – nie wszędzie są kominki…
No. Głupio by było wylądować w zamurowanym (a la baryłka amontillado) albo wręcz w przewodzie wentylacyjnym (bo rozmiary nie te).
Dzień dobry. Kawa wysoce wskazana.