Wygodne, szerokie, miękko wymoszczone przez rodziców gniazdko było całym jego światem od zawsze. No może coś było wcześniej – kojarzyło mu się niekiedy zamknięcie w małym, obłym i twardym pudełku, ale sam nie wiedział, czy to wspomnienie prawdziwe, czy warte tyle co idea reinkarnacji. Czasem wszak wspominał, że był kiedyś mężczyzną (co u licha znaczy to słowo?), takim dużym, jakąś rodzinę, i trochę większe dzienne stado… Ale to przecież nie na maleńki rozum małego pisklęcia! Na razie tkwił w gnieździe w ciągłym półśnie, z którego wyrywało go tylko częste uczucie głodu, zaspokajanego regularnie przez rodziców. Ale tym razem rodziców nie było. A w gnieździe działo się coś… coś niepokojącego.
Przestronne dotychczas gniazdo zrobiło się nie wiedzieć czemu mniej przestronne. Wręcz, można by powiedzieć, ciasne. No fakt – zawsze dzielił je z rodzeństwem, ale przecież zawsze było dosyć miejsca. Zwłaszcza, że już od dawna była ich tylko dwójka. Pozostałe trzy w jakiś dziwny, nieabsorbujący sposób zniknęły ze wspólnej przestrzeni.
Pisklak przekrzywił łepek, zerkając w stronę braciszka. Z pewnym zdumieniem stwierdził, że jest on znacznie większy! I w dodatku te szare piórka, układające się w zupełnie nietypowy wzór… Czy kogoś takiego można wciąż traktować jak brata?
Brat też najwyraźniej niespecjalnie pałał rodzinnymi uczuciami. Nie dość, że był i tak większy, to jeszcze ewidentnie gramolił się w jego stronę, tak, jakby chciał go wypchnąć z gniazda. Ratunku! Gdzie są rodzice? Pisklak zdał sobie sprawę, że jest za słaby, że krawędź gniazda jest tuż, tuż. Ogarnęła go panika. Rozpaczliwe piski na nikim nie robiły jednak wrażenia. Wredny współlokator napierał coraz silniej. Pisklak nie znał jeszcze świata na zewnątrz gniazda – ta nieświadomość jednak raczej napawała lękiem, niż pocieszała. Miał w oczach odlatujących rodziców, którzy wyskakiwali poza gniazdo i wkrótce znikali gdzieś w oddali. No tak, ale oni mieli skrzydła z lotkami – on miał dopiero odrobinę puchu… Napór narastał. Współlokator nie dość, że napierał to jeszcze łapą (rany! jakie on ma wielkie łapy!) wypychał go w górę, w stronę krawędzi gniazda. Starał się wytrzymać, zahaczyć o coś pazurkami – okazały się zbyt wątłe. Zdołał jedynie chwycić parę piórek wyścielających gniazdo… i przeleciał przez jego krawędź. Ra-tun-ku!!!
* * *
Miękki dywanik leżący koło łóżka częściowo zamortyzował upadek. Zenek otworzył oczy i chwilę jeszcze usiłował zorientować się, co się stało. Powoli uspokajał się – sam nie wiedział, skąd to przerażenie, które nadało jego sercu tak przyspieszony rytm. Podniósł się z podłogi, roztarł obite miejsca i spojrzał na łóżko. No tak – Kryśka znowu rozwaliła się na całą szerokość! Co jej w nocy, u diabła, daje taką siłę, że zdołała go zepchnąć?
Quackie powoływał się na synergię, pozwoliłem sobie zatem dodać coś w temacie
A Zenek ma łaskotki ? Bo moż
e to przez nie Kryśka daje mu radę ?
Dobry wieczór. Wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie. Wezmę sobie wydrukuję tę synergię i powieszę nad biurkiem!!!
Nie chcesz inspirować Zenka ?
Ależ bardzo mi przyjemnie inspirować (Zenka) i być inspirowanym (przez opisy Mireczki), tylko że nie pamiętam słowa, które, jak widzę, Mistrz T. we właściwy sobie subtelny sposób mi podsunął
Ja się nie nadaję do takiej pogody 🙁
Wanna zimnej wody, ciało zanurzyć, stracić na wadze tyle, ile waży wyparta przez ciało woda, wyjść, odetchnąć. Operację powtórzyć wedle potrzeby.
Najbardziej mi się podoba to „stracić na wadze”. Reszty z powodu upału nie ogarniam…
Chwilowo, tylko chwilowo…
No to może po dłuższej chwili co do samego, jakby powiedział Kolega Kierownik, adremu wpisu: sądzę, że rozpychanie się w gnieździe, łóżku lub małżeństwie jest równie szkodliwe dla ludzi. I tak między innymi ten wpis odczytuje, howgh.
Obejrzałem dzisiaj miniserial angielski „Trafny wybór”. HBO GO, tam można go obejrzeć, polecam. Upał i polityka skłoniły mnie do zobaczenia czegoś naprawdę znakomitego. Mogę za to tylko podziękować autorom dzisiejszych dziwactw pokazywanych przez wszystkie nasze TV :)))
Ps. Zenek też mógł być ofiarą uczuć patriotycznych, próbował wzlecieć nad poziomy :)))
Oglądałeś te dziwactwa ? Bo ja nie zdzierżyłam, zwłaszcza tych nawoływań do wspólnoty i jedności.
Skądże :))) Obejrzałem świetny serial angielski, i to był „trafny wybór”:)))
Zadobranockuję jeszcze piętro niżej, tutaj zbyt świeżo.
Dobrze, spadam niżej, choc moja kukułka ma 8 ( już !) lat i raczej kopie niż wypycha.
Moja córa dawno temu wraz z rówieśną kuzyneczką wepchały się do babci do łóżka (tradycyjnego, wąskiego, po czym stwierdziły zdegustowane:
Po prostu wszystkie jesteśmy za grube!
Dzień dobry
Takich co się rozpychają i wypychają widzę duuuużo więcej… ale o polityce mieliśmy nie rozmawiać

Rozpychanie się i wypychanie z gniazdka, to faktycznie nie tylko ptasie zachowania
Dziś w telewizorni mówili, że te upały u nas trwają od 21 dni… a wydawało mi się, że trochę ponad tydzień
Jak ten czas szybko leci…
A najbardziej cieszę się, że córa już niedługo przyjedzie
We wrześniu, jak co roku 
Z tego wszystkiego nie napisałam, że opowiadanie świetne

Zakończenie zaskoczyło mnie kompletnie
Nawet nie pomyślałam, że to kolejna opowieść o Zenku

także nie mam snów, że jestem pisklakiem 
W pierwszej chwili pomyślałam, że to ciąg dalszy opowiadania Mistrza Q, albo coś w tym rodzaju
Całe szczęście, łóżko mamy szerokie i małżonek mnie z niego nie spycha
A tak w ogóle, to znowu mam w domu inwazję mrówek
Jak mnie coś nie trafi, to będzie święto
Małżonek wypryskał cały dom z zewnątrz, ale chyba nie za wiele to dało (nie licząc kilku padłych krzaków pomidorów), bo ciągle zarazy włażą nam do domu
I to nie te malutkie, jak poprzednio, tylko takie czarne, duże (tak ok. 1 cm każda)
Zapierdzielają w karaluchowym tempie i ciężko je złapać. Małżonek wypryskał też dom od środka… ale nie wszędzie i teraz tam gdzie nie pryskał, latają ich tabuny. Chyba będę musiała dopryskać resztę domu… 
Już drugi rok nie sadzę… a tak lubię ogórki… 
Cieszę się też, że znowu nie posadziłam ogórków. Znalazłam całe tabuny tych pierońskich muszek… pomidorom aż tak nie szkodzą… Nie znalazłam żadnego skutecznego środka na to paskudztwo. Takie białe muszki… malutkie jak octówki. Na ogórkach siadają gęsto. Pod liśćmi. Od nich liście żółkną i usychają, ogórki, nawet malutkie, też schną i odpadają. Może jakby wszyscy sąsiedzi popryskali tym środkiem owadobójczym co ja (na jesieni), to może jakoś dalibyśmy radę je wytruć. A tak? U mnie nie ma dłuższy czas, a potem, gdy ogórki już są spore, zaczyna to czortostwo latać… i oczywiście ogórki padają
…bry
Pracowicie dziś u mnie od rana. Relacja wieczorem. Sami Wiecie Gdzie.
Witaj Pracusiu. A ja legnę odłogiem, bo obiecali na dziś 36 stopni. Duszona
ludzina ? brrrrrrr
Witajcie!

Ten ostatni piąteeeczeeeek!
Wiedźmo – 36 to taka naturalna temperatura…
Dzień dobry
Nadeszła pora na poranną kawę 😉


Oczywiście nie każdy lubi gorrącą kawę w upał więc zimnolubnym polecam kawę mrożoną…
Zaraz się ugotuję…
Wejdź do lodówki?
Dzień dobry
Wpierw Misiek musi z niej wyjść
Witaj Lordzie W. Jakoś się na to nie zanosi, Misiek nawet nosa nie wysunął
Witam 🙂
Toż to wiadome, że on tę lodówkę od maja okupuje, palca ni wsadzić. miejsce (może ?) zwolni się w listopadzie
Ha, to już wiem, czemu miejsca brakuje, jak tylko coś próbuję włożyć!
W SZPITALU???
Właśnie wróciłem z jednego, na korytarzu jest lodówka dla pacjentów!
Na ilu naraz?
Lodówka? Dla wszystkich, jeno kolejność przebywania wewnątrz jest ustalana drogą losowania
Lepiej ugotuj zupę…
Dzień dobry, trochę biegania będzie dzisiaj. I załatwiania.
Iii… wrzasków. Ciekawe, ile jeszcze.
Co najmniej dwa lata :))))
Joj, skąd takie precyzyjne wyliczenia??!?
Na podstawie wydarzeń z lat 2005-2007 :))))
Aaa. Szczerze mówiąc, chodziło mi o nieco bliższe otoczenie, ale to dobry prognostyk!
Upalne (co chyba nie dziwne ?) dzień dobry wszystkim
Mmmm…. Ukratek powiada, że 36 stopni to taka naturalna temperatura
Dlaczego tak trudno w to uwierzyć ?
Ponieważ normalna temperatura to 36,6 zaledwie :)))
Muszę zmierzyć, jestem przekonany, że moja próbuje dorównać skwarowi na zewnątrz.
Ja się załamię…
Jo, nie jesteś niezłomna ? Od wczoraj podoba mi się to słowo
Ale że na złom? Na złom to jestem
Nie-złomna – to znaczy właśnie, że nie na złom!
Aaa… nie czaję… korozja mi mózg zeżarła…
To, co tu się dzieje, to normalnie… Ja nie wiem – czy ja zawsze miałam takie… urozmaicone… życie i tego nie dostrzegałam, czy co?
Czekaj, wrrróć. Rozumiem z wcześniejszego komentarza, że jesteś w szpitalu, tak? To gdzie się dzieje to, co się dzieje? I urozmaicone życie miałaś w domu, a teraz jakie?
Już w domu. Ale będę znowu w szpitalu. W środę. Nienawidzę szpitali. A urozmaicenie w moim przypadku rozlewa się szeeeroookooo. Dziś dotyczy specyficznego poczucia humoru mojego najstarszego syna, który postanowił… A to sobie poczytajcie Wiecie Gdzie. Mnie rączki opadają.
Sami Wiecie Gdzie. Już mi ciarki chodzą po plecach
Przeczytałam.I zabrakło mi słów. a testów na przystosowanie nie ma ?
Nie ma. System nie uwzględnia, że może być autysta z normą intelektualną, kompletnie niesamodzielny życiowo.
Mnie również :)) Zwłaszcza w kontekście z nieopierzony, niedokształcony, niezmieszany tylko wstrząśnięty, niepokalany, niedopieczony :))))
ale za to na klęczniku. ! Niezłomnie.
Rysunek Jana Kozy w najnowszej „Polityce”:
Dwóch facetów w garniturach, za nimi we właściwej odległości w kątku klęczy trzeci. Pierwszy do drugiego:
– Prezydent teraz rozmyśla…
Burza idzie! Może się trochę ochłodzi po deszczu?
W każdym razie zaraz się odmeldowuję, aż przestanie pogrzmiewać w okolicy.
Polało, nawet dość solidnie, ale temperatura zelżała nieznacznie. No i najdziwniejsze, że błyskawice przeszły gdzieś daleko, pogrzmiewając za horyzontem, chociaż zapowiadało się groźnie, biorąc pod uwagę chmurska.
Wolę już nic nie mówić. Wymyśliłam sobie ” proste prace domowe” żeby nikogo nie pogryźć, a Jasna Panienka płacze mi w słuchawkę, bo ona chce do baaabci.
Bo rodzice dostarczyli mi jej nowy rower, a ja chcę ją zobaczyć dopiero w niedzielę. Baba Jaga jestem ?
Od niedzieli mam ją na tydzień, żeby było jasne.
Chyba pójdę zapalić.
O burzy moge co najwyżej pomarzyć.
Jak to, rower bez kolarza? A czymu tak?
O Jezusicku… Babcia, która bierze wnuczę na tydzień. Idę się zapłakać z rozpaczy nad moim podłym losem.
Jo, ona sobie umie załatwiać rózne sprawy ! Ostatnio powiedziała, że nocowanie u babci jest lepsze niż lody. Uprzejmie ją poprosiłam, żeby nie czarowała
. Wiadomo, że babcia kupi lody, no nie ?
Babcia, u której czeka rowerek, to więcej niż babcia! To się przecież zatęsknić przez te dwa dni można… 😉
…bry
Jakiś poszkodowany na umyśle paralotniarz kręci właśnie ósemki nad moim osiedlem. Od kwadransa. W sobotę. Od szóstej z minutami.
Co za szczęście (dla niego) że w tym kraju ludzie broni po domach masowo nie trzymają…
Dzień dobry
Wybywam ” za rzekę, w cień drzew, więc…. do popotem
Udanej soboty 
Byle stamtąd wrócić!
DzieńDobry :))
Dzień dobry, a jaki już ciepły. Aż kawa nie chce stygnąć, więc siorbię po trochu.
Witajcie!
Widać dzisiaj większość z nas będzie roztapiać się na osobności. Ja pozostaję przy swoim wiatraczku! 🙂
Rainbow, lód do wody i wolne obroty. Lepsze to niż klimatyzacja :)))
38 stopni…
Jako człowiek kompromisu napiszę szczerą prawdę: południowy termometr pokazuje 38, zachodni 36
Kochani, czas od rana spędziłem, rozmyślając o sprawach ostatecznych, i nie bez powodu. Myślę, że niestety chyba w najbliższych dniach przyjdzie pożegnać ciocię, którą się ostatnio współopiekowałem, a jutro MUSIMY jechać gdzie indziej, i co najmniej na cały dzień, albo i kilka. Nie ukrywam, że nastroje są raczej minorowe, więc wybaczcie, że ze wszystkich tych powodów na Wyspie nie zabawię wiele w najbliższych dniach.
Trzymaj się, Quacku!
Bardzo to przykre 🙁
Bezpiecznej drogi Kwaku i wróć do nas. Może ominą Was najsmutniejsze chwile.
Dobranoc
No i jest nowe pięterko. Niezbyt radosne