Odwiedziło nas

  • 4 359
  • 120 964
  • 82 895

Kalendarz

lipiec 2011
P W Ś C P S N
« cze   sie »
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Koszmar…

Kiedy leżysz bezsenny i spoczynek bezsenny niepochwytnym
się staje mirażem –
Miałbyś prawo bezkarnie lżyć tę nocną męczarnię mnóstwem brzmiących wulgarnie wyrażeń.
Stale coś cię podrywa, nawet pościel zdradliwa każdą prośbę próbę snu wniwecz obraca:
Walczysz z kołdrą zajadłą, podczas gdy prześcieradło ześlizguje się wciąż z materaca;
Potem drapie znów koc cię – jakbyś chrzanem był w occie,
coś cię gryzie, i piecze, i łechce!
A od tego gorąca tak się wiercisz bez końca, że nie tylko spać
– żyć wręcz się nie chce!
Rozpacz żre cię do głębi, pościel wokół się kłębi i na ziemi ląduje znienacka,
Wracasz z kłębem do łóżka, a tu nagle poduszka stawia opór jak sotnia kozacka!
Wbrew potwornej migrenie wpadasz w płytkie uśpienie, znacznie płytsze niż mąk twych bezdenność,
Lecz przez drzemki opary takie widzisz koszmary, że już lepsza by była bezsenność!
Sam, początek to banał – płyniesz niby przez Kanał na pokładzie parowca
“Von Schieschnitz”,
Przy czym w swojej kabinie masz przestrzeni jedynie tyle, ile w przegródce na prysznic.
Mimo to imieniny w licznym gronie rodziny czcisz biesiadą
(wędliny, tort z kawą):
Cała horda pociągiem przyjechała i pstrągiem w galarecie opycha się żwawo.
Wzrok twój w tłumie spotyka znajomego prawnika: chciałbyś sprawy powierzyć
 mu ze dwie,
Gdyby uróść mógł przedtem; lecz tłumaczy się szeptem, że ma lat
jedenaście zaledwie,
Nic nie szkodzi: pędzicie jakby szło wam o życie (statek stał
się tymczasem dwukółką),
Grając w oczko zarazem: on jest chyba pod gazem, bo waleta nazywa
“kukułką”.
W tobie budzi to opór, z drwalni bierzesz więc topór, ale nagle
dreszcz zimy cię bierze:
W samej tylko koszuli i skarpetkach wśród uli i chat Salisbury mkniesz na rowerze.
Prawnik z majtków gromadą na bicyklach też jadą – ha, więc w tym
lokowali kapitał! –
On przez całą zaś drogę przekonuje załogę, że się właśnie dokładnie wypytał.
O szczegóły intrygi, dzięki której ostrygi (każdy matros uszami tu zastrzygł)
I od kaszlu syropy tanio kupi na kopy, jeśli kupcom stosowny da zastrzyk;
Gdy w pośladek wbić żywo igłę, kupiec w warzywo w dosyć
prędkim przemienia się tempie –
Ma to swoje zalety: jeśli zdjąć mu sztyblety i zasadzić go w leśnym ostępie,
Kupiec puszcza korzenie, z uszu niepostrzeżenie wykwitają zaś pąki towarów;
Jeśli drzewkiem jest masarz, szynki na nim wypasasz i parówki dowolnych
rozmiarów;
Za to drzewko cukiernik rodzi babkę i piernik, nawet różne wymyślne sękacze,
Akcje bardzo są tanie – zain-tere-sowanie zgłosił Rotszyld i inni bogacze –
I tu, właśnie w momencie, gdy przyjemne napięcie rośnie w tobie, bo, z serca łomotem,
Odsprzedany ci pakiet bierzesz w dłonie – sto rakiet bucha, budzisz się z dzikim dygotem,
Po czym stwierdzasz, żeś truchło, że ci oko zapuchło, że chrapałeś tak srodze, boś miał skroń na podłodze, że ci w nodze coś mrowi, przekazując mózgowi sygnał, że ci zdrętwiała cała lewa część ciała, i że chrypkę masz w głosie, jakąś muchę na nosie, na języku masz osad, wytrąconyś jest z posad, kłaki w płucach i krtani, cały jesteś do bani, czujesz silne pragnienie, zgagę i przeświadczenie, że masz coś nie w porządku z wątrobą –
Ale już światło dzienne zajaśniało, bezcenne, noc przemija, bez końca jak mój wiersz się wlokąca, a choć jedno i drugie było trochę za długie, wszystko mamy szczęśliwie za sobą!

W.S.Gilbert.

130 komentarzy Koszmar…

Leave a Reply to Incitatus Cancel reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>