Odwiedziło nas

  • 368
  • 68 414
  • 82 895

Kalendarz

listopad 2010
P W Ś C P S N
« paź   gru »
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Lajkonik i trudna decyzja

dedykowane Autoce/ Autorowi/ Autorom (aleście namieszali!) tego tekstu – zamiast komentarza

Pan Ignacy Lajkonik po wydarzeniach z wulkanem namiętności przez dłuższy czas nie mógł dojść do siebie. Owszem, wulkan udało się ugasić, na miejsce jego erupcji przyjechało paru oficjeli, żeby przed kamerami pogratulować sobie nawzajem udanej akcji gaśniczej (o harcerzach i wiadrach z wodą jakoś się nie zgadało), a pagórek pozostały po wulkanie na drugi dzień został spłaszczony przez Płaszczaków i obsiany trawą przez Trawników ze służb miejskich. Szły wybory samorządowe i wszystko musiało być na glanc, a nie, żeby się coś wypuczało w najmniej odpowiednim miejscu, widocznym z ulicy.

Wszystko to napełniało pana Ignacego głębokim niesmakiem, mimo że samo gaszenie i harcerzy wspominał dość mile. Postanowił sobie jednak, że będzie unikać centrum handlowego oraz okolic – i w tym kierunku dalej niż mieszkanie pani Chandry jego noga nie postanie. Którego to postanowienia dotrzymywał twardo. Dlatego właśnie przeprosił się z bazarkiem i znowu zaczął robić zakupy właśnie tam, na warzywnym straganie pana Modesta i nie tylko. Jak ktoś znał targowy placyk jak własną kieszeń – tak, jak pan Lajkonik – to doskonale wiedział, do kogo zajrzeć, żeby dostać najlepsze rzeczy – pieczywo, nabiał, owoce i warzywa, skarpety czy budziki.

Tego dnia jednak pan Ignacy przyszedł na bazar po dłuższej przerwie i nawet on nie potrafił powiedzieć, skąd wzięło się stoisko zaraz z brzegu – niby nie w eksponowanym miejscu, nie w pierwszym rzędzie, ale jednak każdy wchodzący kierował spojrzenie w tamtą stronę. Niektórzy zwalniali kroku i podchodzili do nowego straganu, niektórzy prychali albo po prostu przyspieszali i szli dalej w swoich sprawach. Pan Lajkonik nie zwolnił, ale i nie prychnął; zakonotował sobie w pamięci, żeby sprawdzić, co też tam można nabyć i najpierw odbył zwyczajową rundkę po bazarze. Poutyskiwał sobie wspólnie z panem Modestem na rzeczywistość, politykę i (innych) klientów, nabył dwa bakłażany (wymoczone w osolonej wodzie, a następnie upieczone na nasmarowanej tłuszczem blasze – palce lizać) i inne warzywa, tudzież dwa kilo jabłek (w tym szarej renety, która wykrzywiała buzię przy jedzeniu, ale którą pan Ignacy i jego siostrzeniec pasjami uwielbiali). Odwiedził jeszcze parę miejsc, zanim zdecydował się wrócić do dziwnego straganu.

Właściwie trudno powiedzieć, co było w tym stoisku dziwnego. Na pewno nie sama konstrukcja, typowych blaszanych „szczęk”, ani też rozłożone na nim towary – przezroczyste, foliowe torebki, kolorowe tekturowe pudełka czy też buteleczki. Może sprzedawca? Mężczyzna w nieokreślonym wieku, robiący wrażenie niesłychanie uprzejmego i pomocnego… ale właśnie: robiący wrażenie, ponieważ kiedy pan Lajkonik usiłował przyjrzeć się jego twarzy, czuł, że wzrok sam ześlizguje się na bok, nie pozwalając na rozpoznanie rysów. Mimo to pan Ignacy podszedł, zaczekał aż poprzedni klient załatwi swoje sprawunki, po czym grzecznie się przywitał i zapytał, co też można tutaj dostać?

– Aaa – radosnym głosem powiedział sprzedawca – pan u nas po raz pierwszy? To dzień dobry, co ja mówię – dzień świetny, albo nawet doskonały! Mamy wszystko w najlepszym gatunku! Już, już mówię, co mianowicie; otóż otrzyma pan u nas… ( – A ilu was właściwie jest? – pomyślał sobie pan Ignacy) …szczęście, radość i zadowolenie. To nasze trzy główne produkty. Widzę, że pan jest znawcą, wyczuwam zafascynowanie Orientem – o, proszę, tutaj mamy czystą nirwanę z Dalekiego Wschodu w torebkach do zaparzania. Jeżeli zaś szanowny pan życzy sobie czegoś bliżej rzeczywistości, to polecam świetne tao, w pastylkach albo rozpuszczalne, jedna saszetka na pół litra przegotowanej wody. A może pan palący? W takim razie z Bliskiego Wschodu towar premium, kadzidełko w stylu kismet, jedno wystarczy na dobre cztery godziny determinizmu. I jak się to panu podoba?

Pana Lajkonika zatkało. Kiedy już odchrząknął z lekkim zakłopotaniem i tym samym się odetkał, powiedział niepewnie: – Wie pan, to wszystko są rzeczy dość… ostateczne. A ja myślałem o czymś powszednim. O, na przykład: mam ostatnio kłopoty z zasypianiem…
– Ach, sny! – rozpromienił się tamten – Mamy, oczywiście, że mamy! Wspaniałe marzenia, w kolorze, stereo, a nawet surround, o lataniu, sny bohaterskie, powroty do przeszłości, a tutaj – ściszył nieco głos i mrugnął znacząco do pana Ignacego – sny z dodatkiem pieprzu, rozumiemy się? Od osiemnastu lat… –
Pan Lajkonik zastanowił się chwilę – To znaczy, że można sobie dowolnie ustalić, o czym się będzie śnić? – zapytał.
– Noo, kto może, to może – nadął się z lekka sprzedawca – ale w czym rzecz, bo widzę, że pan się zainteresował tematem?

Pan Lajkonik rozejrzał się wokół, po czym przechylił ponad rozłożonym towarem i wyszeptał rozmówcy kilka słów na ucho. Tamten zrobił mądrą minę, przewrócił oczyma i powiedział: – Da się zrobić. Ma pan coś… cokolwiek, najlepiej zdjęcie?
Pan Ignacy grzebał chwilę w portfelu, po czym z najgłębszych jego zakamarków wyciągnął pognieciony kartonik i wręczył sprzedawcy. Tamten odwrócił się ku wnętrzu straganu, coś wcisnął, coś przekręcił, dało się słyszeć ciche buczenie, dźwięk wzniósł się na chwilę do wizgu i ucichł. Pan ze straganu ponownie obrócił się ku Lajkonikowi i wręczył mu foliową torebeczkę z różowawym proszkiem. – Proszę bardzo – powiedział – należy się …siąt złotych. Przyjął zapłatę i z ukłonami pożegnał pana Ignacego.

Ten pospiesznie skierował się ku wyjściu z bazaru, nie mogąc się już doczekać zamówionego snu. W pewnym momencie jednak poczuł, że ktoś przytrzymuje go za łokieć, odwrócił się, zniecierpliwiony, i zobaczył pana Modesta. Starszy pan stał z zasępioną miną, kręcąc głową.
– Panie Ignacy, po co to panu? – zapytał.
Pan Lajkonik pokręcił głową w osłupieniu – Ale co pan… O co panu… Przecież ja…
Pan Modest zacisnął na chwilę usta, po czym wyjaśnił:
– Pani Ignacy kochany, ja tu stoję jak dzień długi, z warzywami, pan przecież wie. A ci tam – pokazał ruchem głowy stragan ze szczęściem, radością i snami – stoją tu od dobrego tygodnia z hakiem. I wie pan co? Przychodzą do nich różni – starzy, młodzi, faceci, babki. Widzę ich potem, jak tu przychodzą – i nikt z nich się nie uśmiecha. No nikt – łapiesz pan? Jedni wyglądają, jakby tydzień nie spali, wzrok błędny, oczy podkrążone, inni zapłakani… Jedna kobita przyleciała o coś błagać tamtych – zmiął pod nosem nieprzystojne określenie – to ją wyśmiali, że sama chciała. Panie Ignacy, nie słyszałem, o czym żeście gadali z tym młodym, ale proszę, niechże pan nie próbuje… –

Pan Lajkonik opuścił głowę i westchnął. Głęboko westchnął i rozdzierająco. A potem podniósł wzrok i smętnie się uśmiechnął. – Dziękuję, panie Modeście kochany – powiedział cicho. I wysypał różowy proszek do kratki ściekowej nieopodal. Pan Modest, usatysfakcjonowany, uścisnął mu dłoń i pobiegł truchcikiem do swojego stoiska, przy którym już tupała w nawierzchnię zirytowana jego nieobecnością klientka. A pan Lajkonik poszedł ciężkim krokiem do swojego mieszkania. Wszedł, rzucił za
kupy byle gdzie i powlókł się do ulubionego fotela. To znaczy – wróć, chciał powlec się do fotela, ale po drodze rzucił okiem na ekran komputera. Zamiast wygaszacza ekranu widniała na nim migająca koperta! Pan Ignacy Lajkonik poczuł, jak wstępują w niego nowe siły. Uśmiechnął się, machnął ręką i poszedł czytać najnowszą pocztę z dalekich Indii.

http://tnij.org/i0wd
__________________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu www.madagaskar08.blog.onet.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

No comments yet to Lajkonik i trudna decyzja

  • Quackie

    Dzień dobry, chociaż ciemny. Ranek zaczął się mgliście, ale popołudnie było piękne, a zachód słońca – rzekłbym, epicki. A Lajkonik – zaczyna się niewinnie…

    • ~wiedźma

      … i próbuje sie załapać na dopalacze ! Zgroza i , ja mówią Rosjanie… biezobrazje ! tak mu tęsknota za panią Chandrą dokuczyła :((

      • ~wiedźma

        .. a Szanowny Autor w ostatniej chwili zamknął diaboliczne oko :))))

      • Quackie

        Żeby dopalacze! Gorzej – własne marzenia i sny, wzmocnione i podane w łatwo przyswajalnym proszku, przecież tego nikt nie może zakazać żadną ustawą ani Policją!

        • ~wiedźma

          ……. pewnie, że nie… jak to jest, że szarlatanów wokół tylu :)))))

          • ~wiedźma

            .. i poradników wszelkiej maści nie dosyć…. jeszcze różowy proszek potrzebny. A fe ! :))))

            • ~wiedźma

              … juz wiem…. pan Lajkonik uległ wpływowi reklam, bo to one obiecują szczęście przy pomocy proszku, płynu czy innych substancji 🙂

              • Quackie

                Też tak sądzę. Wydawałoby się, że można uciec od reklam, w przeglądarkę wmontować blokadę, w maila – filtr antyspamowy, na billboardy nie patrzeć, TV nie oglądać, gazety przez ramię komuś podczytywać… a guzik, i tak dopadną, w najmniej spodziewanym momencie.

                • ~wiedźma

                  … aha.. i potem moja biedna Babcia jest zdziwiona, że ta różowa siła nie działa tak, jak w reklamie i na zniknięcie plamy trzeba jednak poczekać dłuższy czas:)))))

  • Incitatus

    Dobry wieczór:))) No proszę, a ja zawsze zastanawiałem się czemuż to po włączeniu komputera zasuwam najpierw na pocztę!:)) Okazuje się – by nie śnić:))

    • ~wiedźma

      :)))))))))) !

    • Quackie

      Ha, a już myślałem, że zasuwasz na bazarek… ; ))

      • Incitatus

        Witaj cny Autorze:)) Mam pod bokiem taki malutki bazarek i jak po cebulę czy po ziemniaczki, to zawsze tam.

        • wiedźma

          :))) też mam taki bazarek i ulubioną panią sprzedawczynię….. co to, całkiem jak oan Modest doskonale zna sie na tym, co sprzedaje :)))

        • Quackie

          Otóż to, nam taki bazarek swego czasu zlikwidowano, teraz mamy pod bokiem JEDEN warzywniak z lokalnym panem Modestem (z żoną), chyba że wybierzemy się kawałek dalej, na słynną gdyńską halę targową.

          • Incitatus

            No, w takiej hali to sobie poużywasz:)

            • Quackie

              Prawdaż, tam osobno są ryby (ze względu na zapach), mięsne stoiska osobno w jednym miejscu, warzywa też osobno, i ciuchy, i elektronika, i pirackie DVD, wszystko zaś przetykane punktami piekarniczymi i gospodarstwem domowym.

              • Incitatus

                Iii, nawet acan nie namawiaj, do Gdyni się nie przeprowadzę!:)

                • Quackie

                  Hmmm, a może? Ze względu na kaszel i inne takie – ponoć zdrowiej tu u nas, niż na Śląsku?

                • Incitatus

                  U was zdrowiej się kaszle?? Na Śląsku już nie to co kiedyś, a i lasów tu mamy masę i wody dużo. Bałtyku jeszcze wprawdzie nie mamy, ale to nic.

                • Quackie

                  Hmm, zobaczymy, co się da zrobić z Bałtykiem, niech no jeszcze trochę lodowce stopnieją…

                • Incitatus

                  No proszę, to i Bałtyk już prawie mamy:) Tylko co Gdyni zostanie?:))

                • ~wiedźma

                  Potwierdzam…. byłam w okolicy Rybnika i Żor i zdziwiła mnie mnogość drzew, zieleń i przestrzeń. Przeszło mi w Byomu, który, jak dla mnie, jest koszmarnym miastem :))

                • Incitatus

                  Bytom jest potwornie zaniedbany. Gdybyś jednak przyjrzała się jego starówce (zniszczonej i potwornie brudnej!) zobaczyłabyś wspaniałe perły architektury miejskiej. Ale spod sadzy ich nie widać:(( Miastem tym władały po wojnie zakłady przemysłowe. Trzy huty, coś ze sześć czy siedem kopalni, koksownia, elektrociepłownie i masa pomniejszych pomagierów. Dyrektor kopalni miał więcej do powiedzenia niż włodarze miasta, a i szczęścia do gospodarzy nie miało ono, oj nie! Taki Pan Paczocha np. …brr!!;(( Teraz to się powoli zmienia, choć też może w zbyt wolnym tempie. Tak prawdę mówiąc to ja Śląska nie lubię. Mieszkam tu, bo mieszkam, ale to nie moje strony, nie moja ziemia. To cudze.

                • ~wiedźma

                  Prawdę mówiąc byłam przerażona Bytomiem…. :(( a przecież ma to miasto świetnych ludzi, środowisko artystyczne …. :((

              • ~wiedźma

                Takie nasze cudo nazywa się Manhattan :))))

                • Quackie

                  Było takie cudo w centrum Gdańska-Wrzeszcza pod tą samą nazwą (nowojorskiej dzielnicy), to od kilku ładnych lat jest stopniowo wypierane przez różne bogatsze inicjatywy, w tym wielkie centrum handlowe, które odziedziczyło nazwę, ale zawartość – już nie ; )

                • Incitatus

                  Manhattan to się pije. Mnie nie nabierzesz!:))

                • ~wiedźma

                  :)))) upić sie tam też można….:))) To jest duże i już ucywilizowane targowisko; zastąpiło sławny Turzyn i najstarszy, podupadły już Tobruk :)))

                • Incitatus

                  To rzeczywiście duże jest! nawet w poezji miejsce znalazło:”…Chcę, żeby głośno dudnił po świętym warszawskim brukuobcas łatany w Narwiku, gwóźdź wyszczerbiony w Tobruku…”:))

  • wiedźma

    Panu Lajkonikowi poczucie dobrze spełnionego, obywatelskiego obowiązku nie wystarczyło……

    • Quackie

      Wystarczyło, wystarczyło, ale ten sukces miał po fakcie ZBYT wielu ojców – tzw. ojców miasta : )

      • wiedźma

        Nie mów, że pan Ignacy nie wie, iż sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą :))))

        • Quackie

          Ano tak, ale wiedzieć, to jedna rzecz, a przeżyć na własnej skórze – jakby nieco inna. A przed wyborami różne cuda się dzieją. Na przykład w Poznaniu, jak skomentował jeden znajomy stamtąd: “będzie nowy dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu! Dotychczasowy się ewidentnie nie odnalazł – nie zaprosił prezydenta na przecięcie wstęgi na Nowych Zawadach. Wpuścił kierowców na gotową ulicę, bo na rondzie Śródka są jakieś tam korki. Zapomniał o jednym – mamy kampanię wyborczą!”

          • ~wiedźma

            Opowiem Ci historyjkę z całkiem innej beczki: dawno temu, będą młodocianą harcerką byłam na prawdziwym obozie. Prawdziwym, bo trzeba było zbudować sobie legowisko. Wkopałyśmy nogi, zrobiłyśmy ramę i zaczęły zabudowywać ją z dwóch stron. W pewnym momencie zwróciłyśmy uwagę “: konkurencyjnej” grupie, że drążki mają zbyt cienkie i zbyt rzadko, ale ich szefowa tylko prychnęła:). W srodku nocy, oczywiście, prycza z owej strony sie zawaliła, więc się ścisnęłyśmy i przygarnęły sierotki. Ale ich szefowa dumnie oświadczyła, że będzie spała na ziemi…. na swóch siennikach. Zgadnij kto się wyspał :))))))

  • wiedźma

    Kwaku….. a tak bliżej o dedykacji możesz ?:))))

    • Incitatus

      Dobrze, że pytasz! Mnie cóś się widzi, że on naplątał coś, ten autor:)

    • Quackie

      Ano właśnie, przepraszam za zamieszanie z dedykacją. Problem polega na tym, że od kiedy konto Markiza zostało usunięte z kontro, jego teksty są publikowane na koncie lzis, ale dam rękę, że ona nie tylko udostępnia swoje konto, ale także przykłada damską dłoń do samego tekstu (to można łatwo wywnioskować, porównując styl Markiza w tekstach z jego “własnego” konta – o ile ktoś znajdzie – i w tych lzisowych). No i nie jestem w 100% pewien, czy ktoś tam jeszcze nie kooperuje, więc piszę tak właśnie jak w dedykacji. A zlinkowany tekst jest o powrotach po latach, poruszył mnie dość dogłębnie, ale zamiast komentarza… Lajkonik, jak wyżej.

  • ~wiedźma

    Senatorze… Skowronka nam przyskrzybnęli :(( myslisz, że należą się Jej korepetycje z asertywności ?:)

  • korab1

    DobryWieczór:)) Senatorze mamy winnego kiepskich połowów!!! To p.Lajkonik wrzucając pigułki do ścieku spowodował, iż ryby oszalały ze szczęścia i przestały żerować! To jest tak kiedy ludzie zauroczeni możliwościami chemii, nie przestrzegają przepisów o ochronie środowiska!!!

    • Quackie

      O rany, faktycznie, nie zauważyłem! Ale może oczyszczalnia miejska???

      • ~wiedźma

        no to wpadłeś Kwaku po uszy :))) Panowie to przysięgli WĘDKARZE:)))))

        • Quackie

          Nie no, zaraz, ryby nie oszalały może ze szczęścia, tylko, jak już się tak trzymamy fabuły, to raczej przyśnił im się ktoś zapewne z przeszłości panalajkonikowej, a więc bliżej IM nieznany, więc z jakiego niby powodu miałyby szaleć? A tak w ogóle to ryby śpią? A śnią? Pomijam przypadek, kiedy są śnięte, ale przecież ten proszek tak nie działa?

      • korab1

        Szanowny Autorze, oczyszczalnia miejska nie jest w stanie oczyścić ścieków ze szczęścia, na szczęście:)))

    • Incitatus

      Witaj Stateczku:)) Tedy musimy spełnić obywatelski obowiązek!! Ty będziesz delatorem, a ja będę udawał, że nic o tym nie wiem!:)

  • Incitatus

    Wykorzystałem ten link. Przeczytałem sobie “Dłonie”. Kobiecy punkt widzenia jest stanowczo pokręcony jak metr sznurka w kieszeni.

    • Quackie

      No właśnie. Ale! Ale czyj to tekst? Markiza? lzis? Napisany przez Niego, przeredagowany przez Nią (polonistkę w końcu)? Czy może jeszcze przez kogoś? I czy pokręcenie wynika z autorstwa, czy z obróbki, a może z obu? Teraz, Senatorze, rozumiesz kłopot z dedykacją?

      • Incitatus

        Rozdzielmy, bo się pogubimy. Pierwsze; ja mam na myśli kobiecy punkt widzenia jako zjawisko niejako psychologiczne, zupełnie nielogiczne z mojego z kolei punktu widzenia. Drugie; ten tekst robi wrażenie nieco niespójnego, jakby rzeczywiście pisało go kilka osób, niemniej piętno kobiecej ręki odciśnięte jest bardzo mocno. Ergo – cholera wie co o tym myśleć:)

        • Quackie

          Kobiecy punkt widzenia – ostatnio ktoś napisał, że jest jak jedno równanie z wieloma niewiadomymi; może się podobać, można je pokochać, ale rozwiązać się nie da. Z tekstem i jego stylem się zgadzam, że trudno jednoznacznie powiedzieć, czyj jest. Niemniej kwestia miłości, co nie rdzewieje mimo upływu lat, rozrachunków ze samym sobą i drugą osobą itp. jest w tym tekście podana intrygująco – skłania on do przemyślenia pewnych spraw – mnie przynajmniej skłonił.

          • ~Markiz de Mumia

            Uwierzcie, że jej. A jeżeli jestescie zaskoczeni, to wyobrażcie sobie moje zaskoczenie. Styl mozna podrobic ale sądzilem, ze widzenie świata, przynajmniej moje, jest nie do podrobienia. A jednak mozna.Czekam na Lajkonika w jej wydaniu. Obiecała, że spróbuje. No nie wiem. Mimo wszystko mnie łatwiej, a przynajmniej tak mi sie wydaje.

            • Quackie

              No, to i wyjaśnione. Ale dedykacji nie będę zmieniał, pozwolisz, Markizie : ) a wierzę, że łatwiej, patrząc na ilość (jeżeli jakość można tak podrobić, to ją pozostawiam poza kryteriami).

              • ~wiedźma

                Nie wiem jak to było, ale był taki tekst, o którym mogłabym pomyśleć, że to “Markiz jak żywy”…. pierwszy, po ukazaniu się Markiza u nas ( chyba?) tak dalece ” mumiow” , że nic nie wzbudziło moich wątpliwości. :)))

              • ~Markiz de Mumia

                Dziwi mnie coś innego. Jak ona znalazła czas na, przynajmniej te markizowe,pierdoły.Nie ukrywam, że mój udział jest w namowie. Po zabanowaniu Przyjaciela Moniki i mnie, Kurak wyeliminował sporą konkurencje do blogera roku. Został praktycznie on i Ty. No bo kto inny. I dlatego chciałem mu popsuc szyki Izą. Może sie uda, jeżeli nie da mu powodu do zabanowania.I będzie miała czas jeszcze popisać. Inna sprawa, ze bez powodu też potrafi (gryzoń)

                • ~wiedźma

                  No to umieszczenie Jej tekstu u nas może pomóc ? 🙂

                • Incitatus

                  Markizie, kiedyś zapytał mnie pewien znajomy czy nie miałbym dla niego pracy. Miałbym, czemu nie, dobry był, ale poradziłem mu by postarał się stanąć na własnych nogach. Zapożyczył się nieco, sam mu troszkę pomogłem i zaczął pracować na własny rachunek i dobro swoje:) Konkurencją wprawdzie dla mnie się nie stał, bo to inny region, ale może jego przykład coś Ci podsunie?:)

                • ~Markiz de Mumia

                  To nie jest godne pochwały ale poszedłem dalej ( w życiu). Nawet dla bliskich. Nie daje ryby, nie daje wędki. Pokazuje gdzie ja znajdzie.Troche pomagam szukać.

                • Incitatus

                  No widzisz, może więc samodzielny, własny blog, właśni autorzy-przyjaciele i pójdzieeeee?!:)

                • ~Markiz de Mumia

                  Ja się próbuję uwolnić od tego, w co wsiakłem, a Ty mnie podpuszczasz na więcej. Lepszy miły gość, niż klopotliwy domownik

                • Incitatus

                  🙂 Ależ ja Cię nie podpuszczam, ja pokazuję Ci rybę!

            • ~w

              Mumiś…. pierwsze zdanie bym Tobie przypisała…. znalazłabym moze jeszcze jedno takie :))) Reszta jest Boskiej… anie czytałam przed pierwszym wpisem tego co napisałes ! :))

            • Incitatus

              Zaraz zaraz, Markizie – ja nie wątpię, że ten tekst jest Izis, on mnie nie wygląda na pisany męską ręką. Styl można podrobić, fakt, ale …jakby tu powiedzieć..przebije się spod niego dusza. Tak to czuję.

          • Incitatus

            “Nigdy nie wraca miłość ta sama..” Quackie, opowiem Ci bajkę:) Był sobie kiedyś chłopak i była dziewczyna. Kochali się, a raczej ona go kochała, a on akurat kochał dwie i ni cholery nie potrafił wybrać tej jednej jedynej. Obie były swym przeciwieństwem – jedna energiczna smagła brunetka, druga eteryczna delikatna blondynka.. No i wybrał brunetkę, ożenił się, a blondynka po jakimś czasie wyszła za mąż za jego dobrego kolegę. Minęło parę lat. On rozstał się z żoną (a raczej żona z nim) i gdzieś tak po roku spotkał swą dawną miłość, przypadkiem zupełnie. Porozmawiali i okazało się, że i ona jest w trakcie rozwodu. Żeby było zabawniej jej córeczka, wtedy trzyletnia, nosiła to samo imię co i jego córka, starsza o ponad dwa lata… No i zamieszkali sobie razem i dobrze im było tak gdzieś z rok.I okazało się, że jednak “nigdy nie wraca miłość ta sama..” Dziś jej córeczka ma już trzydzieści dwa lata:)

          • wiedźma

            Wiesz Kwaku…. wydaje mi się, że jednak lepiej żałować tego co się zrobiło, niż żałowac tego co się nie zdarzyło….. i wokól tego osnuwać swoje życie i rozrachunki. :))) Bo jesli coś się nie zdarzyło bo nie było mnie na to stać w danym momencie, to znaczy, że jednak nie było aż tak ważne ?

        • ~wiedźma

          Pozwolicie ? ” męskie” jest pierwsze zdanie… opis przygotowań miesci się w konwencji gorzko – ironicznej kobiety nieprzekonanej do własnej urody. Oczywiście… bo jeśli pani umie ocenić swoje walory zewnętrzne tak krytycznie, to skąd ma wziąć otwartość na na własną potrzebę porozumienia z oczekiwanym ? Toż to chodząca niepewność i kompleksy :((

  • ~all_a

    Dobry wieczór:) Przeczytałam kolejny odcinek Lajkonika razy dwa.. z największą przyjemnością – rzeknę:))) Renety tak teraz rzadkie doskonałe na szarlotkę są. Nie, nie na biszkopcie mikserem ubitym lecz pysznym kruchym cieście. Doskonałe również na racuchy…mmniaaam:))) Aha, bez różowego proszku ze dwa dni temu śniło mi się, że mam wąsy.. brrrrr. Na szczęście po przebudzeniu i spojrzeniu w lustro, uspokojona stwierdziłam, że – nawet meszku nie ma!! No!

  • ~all_a

    ” Głęboko westchnął i rozdzierająco” – biedny p.Ignacy…:( Szczerze mówię, że nie słyszałam takiego westchnienia, ale zacznę słuchać.. Sercem, może wtedy się uda? :)))

  • ~wiedźma

    Ja ma na ekranie zdjęcie prawdziwego jeziora….. a co jest u Was ?:)))

  • Incitatus

    Dobranoc, wzywa sen:)))

  • all_a

    No to jestem do tyłu.. Nic to, jutro poczytam:))) Dobranoc :)))

  • Quackie

    Dobranoc i ode mnie, wszystkim : )

  • wiedźma

    dobranoc…. godzina duchów nadeszła, ale ostraszę duchy zapalona lampką :)))) Spokojnej nocy… brz rówzowych proszków, wzorem pana Lajkonika :)))

  • stan_zwyczajny

    Dzień dobry. Pora wstawać! Jeszcze zdążę wypić kawę i zakurzyć mentoska nim obowiązki wygnają mnie w podróż po kraju:))))))))

  • Incitatus

    Dzień dobry:)) Widmo krąży nad światem, widmo antynikotynowego terroryzmu! Palacze wszystkich krajów łączcie się!!

  • Quackie

    Dzień dobry, jestem, ale nieco mętny.

  • ~wiedźma

    Dzień dobry ! Widmo krąży i powiększa dziurę budżetową :))) Jeśli Kwak mówi, ze jest mętny, to mnie boli głowa :((

  • Incitatus

    A ten piętro niżej dalej się skrada:))

  • ~all_a

    Dzień dobry.. zasuwacie do 200 ?? :)))

  • ~wiedźma

    .. a ja …. na paluszkach.. do łożka…buuuu :((( Ale na balu sie zjawię … w szklanych pantofelkach ! A co ! :))))

Leave a Reply to ~wiedźma Cancel reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>