« Z szuflady: juwenilia o wędrówce Lajkonik i jego kolej »

Opowieść wielkanocna

Każdy ma prawo do marzeń.

To będzie historia o marzeniach małego kurczaka. Kurczaka tak małego, że tak naprawdę to jeszcze nie był kurczakiem. Dopiero był jajkiem. Ale jak każdy – to każdy…

Całym jego światem było wnętrze skorupki. Była twarda, chropowata, miała nieregularne plamki i była jego. Cała była jego. Nie znał niczego poza nią.

Prawdę mówiąc, cała jego świadomość była dopiero na skraju zaistnienia. Nic jeszcze nie wiedział, nic nie rozumiał. To były raczej przeczucia – ktoś to może nazwie pamięcią gatunku, ale on nie znał takich pojęć. Po prostu był on – i była skorupka. I tyle. To i tak dużo, jak na takiego małego kurczaka!

Bardzo zdumiało go więc marzenie. Śnił o takiej chwili, kiedy swoim małym, ale ostrym dziobkiem przebije skorupkę i wydostanie się na zewnątrz. Co to jest to „zewnątrz” – nie wiedział. Miał tylko przeczucie, że świat nie może być tak mały, że nie może ograniczać się tylko do własnego żółtka i białka, że musi być coś, co nada sens temu istnieniu. Ba, nawet własnego dzioba nie był sobie w stanie wyobrazić. Wiedział po prostu, że będzie miał coś, co pozwoli wydostać się ze skorupki. Mając już pewność, że nadejdzie ta chwila totalnego wyzwolenia, że przyjdzie na to zarówno czas jak i sposobność, zaczął rozmyślać o tej chwili wydobywania się. To było szalenie emocjonujące! Z wrażenia nawet zrobiło mu się gorąco! Jednak i tak nie potrafił sobie w żaden sposób przedstawić świata poza skorupką.

Z marzeń wyrwał go trzask pękającej skorupki. Jak to?!? Przecież jeszcze nawet nie miał dzioba! Co się dzieje? Zamiast dobrze znanego chropowatego wapienia otoczyło go coś lepkiego i miękkiego. Cholera, to majonez!!!

Wypowiedzianych ciepłym tonem życzeń „Wszystkiego najlepszego!”, które usłyszał jeszcze ćwiartką swojego jestestwa, nie wziął już do siebie…

 

Powrót z marzeń do rzeczywistości bywa płynny, ale bywa też zaskakujący.

4 komentarze

  1. rumbutumbu pisze:

    Dziękuje Mistrzu.
    Moja refleksja jest z rodzaju tych peryferyjnych …
    W sytuacji trudnej ograniczonej czasowo reagujemy na ogół chaotycznie nawykowo. Póki mamy chwilkę chociaż taką tyci tyci coś może wykombinujemy jak wydostać się z matni
    Wprawni dają radę.
    Pytanie tylko ilu z nas jest dobrymi graczami.
    PS.( majonez spędził mi sen z powiek)

    • Makówka pisze:

      Rumbutumbu!

      Fajnie, że jesteś!
      Zanim Mistrz Tetryk się znajdzie ja wlepię swoje „makówczyne trzy grosze” tzn. wyrażę swą radość z odrobiny optymizmu, która wyziera ze zdania może wykombinujemy jak wydostać się z matni.

      To pięterko było nietypowe -było takim jakby wpisem we wpisie.

      W ten sposób ten komentarz jest pod pięterkiem z 9.04 2012.

      Ja jestem tylko maczek, ale hm…gdybym była Mistrzem przeniosłabym Twój komentarz pod inne komentarze z 2020.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)