Dzięki nieocenionemu wsparciu pewnej znajomej osoby, z którą nawiązałem ostatnio kontakt po latach, udało mi się odtworzyć pewną drobnostkę, napisaną ho ho temu, zdaje się w okolicach drugiej lub trzeciej klasy LO (obecnie pierwszej lub drugiej). Jedną z naszych (klasowych) ulubionych piosenek turystycznych, które śpiewało się do gitary przy ogniskach i/lub na wycieczkach, było „Wędrowanie” Andrzeja Starca. Gdyby ktoś nie znał, szło to tak:
Rozwichrzone nad głową sosny rosochate
Biegną niebem chmurki, owieczki skrzydlate
Senne oko jeziora zda się na wpół drzemie
Kolorowe sady słodkie niosą brzemię
REF.
A nam czegóż to więcej potrzeba
Powiedz nam
Powiedz nam lesie i drogo piaszczysta
Powiedz nam
Połoniny zielone przepastne doliny
Ukwiecone łąki strojne jak dziewczyny
Płaczka wierzba przysiadła na przydrożnym rowie
Matka żegnająca ruszających w drogę
REF.
Przemierzamy doliny jak wędrowne ptaki
Co na niebie kluczem wyznaczają szlaki
Dokąd, dokąd tak pędzisz uskrzydlony bracie
Pędzisz nie bez celu już we krwi to macie
REF.
Wykonanie można obejrzeć w naszym wieku elektroniki i multimediów na YouTube, z tym, że myśmy śpiewali nieco wolniej, akcentując jakby z góralska (przykro mi, ale mam braki terminologiczne i lepiej nie potrafię wyjaśnić). Trzeba przyznać, że był to ówcześnie wielki turystyczno-wycieczkowy hit.
Piosenka podobała się i mnie, ale była nieco za krótka, ledwie się człowiek rozśpiewał, już się kończyła. Dlatego też – jako że byłem ambitną bestią – postanowiłem stworzyć ciąg dalszy. Albo i bliższy, ponieważ dwie zwrotki, jakie wtedy napisałem, można było wstawić właściwie w dowolne miejsce piosenki.
Słoneczna polana, prześwietlona zieleń
Żywiczną ma ranę pień drzewa jak szkielet
Sennie szeleszcząca jasna jarzębina
Pod ciężarem słońca cała się ugina
Góra jak góralka w zielonej zapasce
Chmurą się okryła jak świetlistym płaszczem
Dołem rzeka skacze z kamienia na kamień
Brzeg brzegowi podaje most – drewniane ramię.
A może zresztą się i mylę w tym względzie? Jeżeli chodzi o tzw. potencjał wykonawczy, to „sennie szeleszcząca” do śpiewania nadaje się tak sobie, rym „jarzębina – ugina” również nie jest najwyższych lotów ; ) W każdym razie to jest rzecz młodzieńcza pod każdym względem, którą zamieszczam gwoli uciechy, żeby przywodziła na myśl pełnię lata i różne turystyczne wypady na łono natury, któej jeszcze na szczęście trochę w Polsce zostało. Lato, przybywaj, niech się skończą wiosenne fanaberie!
_____________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany na blogu madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
A to całkiem niedawne, więc zostawiam bez dalszych komentarzy.