« Z cyklu "Trzy kobiety, trzy ptaki" Być kobietą... »

Grudzień 1976

Kilka słów uzasadnienia, dlaczego właśnie ten wiersz, niewątpliwie polityczny, z etosu i Solidarności (i w ogóle też z amerykańskiego tomu Widokówka z tego świata (1988), ale wspominkowy):

Bo jest zima, tak jak w wierszu (chociaż teraz jeszcze marzec i ogólnie zima i sytuacja inna niż ta w 1976).
Bo mamy tu warte spojrzenia i podziwu kunsztowne rymy abcabc wewnątrz każdej strofy, w dodatku niedokładne, asonansowe.
Bo to wiersz, który pod pozorem opisu konkretnej sceny – wizyty Olgierda Krawczyka – opowiada o trudności (ale i sukcesie) porozumienia pomiędzy człowiekiem prostym a wykształconym poetą, nie stawiając wcale na piedestale jednego ani drugiego; każdy z nich ma swoje racje i zalety. Porozumienia, które jest trudne do dzisiaj, a przecież minęło prawie pół wieku!

I zapewne jest jeszcze kilka zalet (a może i wad), które sami Wyspiarze dostrzegą i o których napiszą w komentarzach.

Grudzień 1976

Na przykład Krawczyk Olgierd (bo w takim szyku, z tym szykiem
zwykł się przedstawiać naszym spłoszonym żonom: „Krawczyk
Olgierd, całuje rączki” , staromodne trzaśnięcie obcasów),
pamiętasz, no, ten, co to wciąż był ofiarą szykan
w swojej zajezdni czy gdzie to było — w Zakładach Naprawczych
Taboru Kolejowego?, szczególnie później, od czasu

afery z ulotkami; wiesz, ten bez górnych siekaczy,
w wiecznej kurtce z zielonej dermy, z baczkami na cały policzek;
ten, co to zawsze musiał najpierw się rozsiąść, rozetrzeć
w popielniczce zżółkłego peta, przedmuchać jak się patrzy
szklaną lufkę, pogadać przez pół godziny o lidze
piłkarskiej i polityce, załzawić w pokoju powietrze

jednym i drugim „Klubowym ”, wypocić parę herbat,
zrelacjonować szczegóły najnowszego z przesłuchań czy pobić
(przedłużać te opowieści, jakby na zapas, na przyszłość:
siedziałem jak na szpilkach — na biurku czekał George Herbert,
porzucony w pół rymu, ale co było robić,
Krawczyk Olgierd miał nad nim tę niewątpliwą wyższość,

że był żywy, posiniaczony, niezwłoczny): dopiero potem zaczynał
pakować numery gazetek we flanelowe zanadrze.
Stary kawaler, mieszkał na Górczynie, kątem u matki.
Rewizje, doby w aresztach — było także parę zatrzymań
po wyjściu od nas, pod blokiem, ale w takich momentach zawsze
umiał się sprytnie wyłgać i nigdy nie było wpadki:

na przykład on. Chrzęst kurtki, czerń smaru czy farby
wokół paznokcia kciuka, gdy gruntownie gniótł niedopałek.
Co miałem powiedzieć istnieniu, które było Krawczykiem Olgierdem:
„Jesteś sam, twoje skargi, protesty i tak tłumi martwy
klosz ciszy nad tobą, nad globem: podnieś wzrok?” Nie umiałem,
nie było na to wspólnych słów. Tylko te płytsze, umowne, oględne,

to, co się w takich sytuacjach mówi, co się bąka znad kartki,
na której długopis notuje detale — uchwytne, podatne
zwykłego zła, krzywd prostszych niż tamta, choć nie mniej rzeczywistych,
jakieś: „Spokojna głowa; nie ma się co martwić”;
jakieś: „Dam znać, gdzie trzeba; zamieścimy w »Biuletynie« notatkę”;
jakieś, z bezradną wiarą: „Poradzimy sobie z tym wszystkim ”.

362 komentarze

  1. Quackie pisze:

    Dobry wieczór albo dzień dobry, witam na nowym poetyckim pięterku!

  2. Lena Sadowska pisze:

    Popółnocne dobry wieczór, Wyspo, na nowym pięterku:)

  3. Lena Sadowska pisze:

    Przeczytałam, pomyślałam, ale dziś zostawię tylko powitanie.
    Interesujący wybór, ale o wierszu popiszę jutro, bo zmęczenie mnie dopada.

    Dobry wieczór, Quacku:)

  4. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Dzień będzie interesujący, ale zdaje się, że na pracę wiele czasu nie zostanie 🙂 no trudno, terminy nie gonią.

    Pani Gieniu, poprosimy wszakże z czymś na rozpęd.

    Koffie

  5. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Przeczytałem, na razie nic mądrego nie napiszę, bo wiersz wymaga poważnego przemyślenia i posmakowania…

  6. Makówka pisze:

    Witam na nowym pięterku.

    Wiersz wzbudził we mnie odczucia i emocje trudne do nazwania, ale bardzo silne.
    POROZUMIENIE!-trudne zawsze i nadal.

    Byłam w Solidarności od samego początku, teraz jestem w KODZIe (choć to oczywiście nie to samo, ale bywa porównywane).KOD jest jednak jedynie inteligencki, elitarny i (czasami myślę ), czy to dobrze.

    Uwielbiam rozmawiać, słuchać mądrych, inteligentnych ludzi, ale i też rozmawiać z ludźmi (brak mi słowa) „prostymi”.

    W czasie spacerków wokół Krakowa dużo rozmawiamy z lokalnymi mieszkańcami. Wczoraj jakaś pani zapytana o drogę poszła z nami spory kawałek, aby pokazać nam skrót przez pola i cudze podwórka.

    W tej zwykłej, prostej życzliwości takich ludzi, ich doborze słów i rozumowaniu jest coś, co mnie ujmuje.

    Przepraszam za moją „prywatę”, ale o głębszych odczuciach po lekturze tego wiersza napiszą zapewne lepiej inni.

    • Quackie pisze:

      O, widzisz, bardzo ważny głos. Tak, porozumienie właśnie. Czy jest możliwe? Olgierd Krawczyk został uwieczniony w wierszu, ale ilu takich Olgierdów Krawczyków tam wtedy (i wcześniej, i później, w 1980 i w stanie wojennym) było?

      • Makówka pisze:

        Zapewne było sporo, z tego wielu zapomnianych, niedocenionych.

        Porozumienie to słowo, które i teraz by się przydało, choć linia podziału jest zupełnie inna.

        • Quackie pisze:

          Plus wpływy rozmaitych trolli ze wschodu – nie żebym zwalał wszystko wyłącznie na wrogów zewnętrznych, na pewno nie.

  7. makowka9 pisze:

    Lazimy po lesie,ale szaro,buro,ponuro i dość chłodno.
    Brakuje słońca!

  8. Tetryk56 pisze:

    Kilka słów na temat wiersza…
    Bardzo trudno mi określić uczucia, jakie we mnie wzbudził. Ludzi tzw. prostych, typu Olgierda Krawczyka, znałem oczywiście wielu, ale nigdy nie doznawałem twardej bariery nas dzielącej, może m.in. dzięki rodzinnemu zakotwiczeniu na wsi; sam zresztą nigdy nie czułem się elementem elity. Nie do końca zatem przekonuje mnie dystans poety do bohatera. Dziś zresztą wzorcowym prostactwem epatują nas ludzie z tytułami profesorskimi i wysokimi funkcjami…
    Odjąwszy tę nutę wyższości, rozumiem z kolei poczucie niemożności znalezienia pocieszenia powodujący je dyskomfort. Pamiętam atmosferę drugiej połowy lat 70., dominowało poczucie nieuchronności, a podejmowane próby sprzeciwu wydawały się nie mieć szans, a może nawet i sensu.
    Odrębna sprawa to forma. Jest ona bardzo konsekwentna, trudna do utrzymania przez sześć zwrotek — ale to widać dopiero gdy się pomyśli o układaniu podobnych. Tutaj forma wydaje się być oczywista i nie sugeruje wysiłku — cóż, wena mistrza.
    W zaskakującym kontraście do formy jest treść — nieco chaotyczna, oddająca charakter bohatera, niezwracająca w zasadzie uwagi na ograniczenia formy, niczym prostak rozsiadający się w fotelu w Teatrze Wielkim.
    I najdziwniejsze jest, że to się wcale nie gryzie, wręcz tworzy harmonijną całość!

    • Quackie pisze:

      Bardzo ważny głos, zwłaszcza że naocznego świadka tamtych czasów.

      Potrafię znaleźć wspólny język z różnymi ludźmi, dalipan, myślę, że z panem Olgierdem też bym się dogadał, inna sprawa, że w 1976, po 30 latach doświadczania kłamstw i dwójmyślenia, sytuacja była chyba jakby bardziej oczywista, a teraz, po ośmiu, kto wie? I kto wie, po której stronie stałby dzisiaj taki pan Olgierd, umiejętnie zmanipulowany i niedoświadczający niedostatków PRL?

      • Makówka pisze:

        Otóż to! Po której stronie stałby?

        • Quackie pisze:

          Lubię wierzyć, że jednak po zdroworozsądkowej.

          Aczkolwiek praktyka daje aż za wiele możliwości stron nierozsądnych lub złośliwych. I nawet rozmaici moi znajomi, wydawałoby się zdroworozsądkowi (również z Poznania, jak p. Olgierd), bardzo różnie lądują.

          • Makówka pisze:

            Niestety. Coraz częściej się o tym przekonuję np.na wycieczce do Sarajewa. Pan profesor twierdzi, że Duda jest powszechnie szanowany na CAŁYM świecie, najlepszym polskim premierem był Morawiecki, a Pegasusem służby musiały podsłuchiwać tych, którzy stanowili zagrożenie terroryzmem. Sympatyczny, oczytany, wydawałoby się inteligentny profesor z AGH.

  9. Lena Sadowska pisze:

    Ciepłodzienne Miasteczko koci się wierzbowym puchem, kasztanowce i głogi spowija bladozielona koronka, a przyzieleńcowe murki coraz przychylniej pozerkują na przysiadających:)

    Las, ze zwykłą sobie rozwagą, wciąż jeszcze przemyśliwa, w co tym razem ustroić się na powitanie wiosny i zupełnie zdaje się go nie zawstydzać pozimowa nagość:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Witaj, Leno!
      Nie jestem pewien, czy będąc murkiem, zerkałbym z przychylnością na przysiadających na mnie…

      • Lena Sadowska pisze:

        Możliwe, że każdy murek posiada indywidualne preferencje w tym względzie;) Jedne lubią, by na nich przysiadać, inne, by po nich deptać, jeszcze inne, by nad nimi przeskakiwać… Ja trafiłam na te pierwsze;)

        Dobry wieczór, Tetryku:)

  10. Lena Sadowska pisze:

    Trudny wiersz. Ciężki. Kontrowersyjny. Czytywany tak i siak, tam i z powrotem.
    Trudny i rytmicznie, i brzmieniowo, i treściowo.
    Ciężki, bo brak mu lekkości wersu, ujętej w ramy klasycznej poetyki gładkowści. Sama chropawość, stękliwość, westchliwość. Wiersz dukany, jakby wyrywany słowo po słowie, fraza po frazie. To proza niemal, bo i te rymy gubią się wśród przerzutni, przesłonięte treścią. To opis. Ale i charakterystyka. Wiwisekcja niemal. Nie bohatera ale – ja lirycznego.
    Kontrowersyjny, bo różnie rozumiany.
    Raz jako wyraz zniecierpliwienia i pogardy poety dla pośledniejszego intelektualnie rozmówcy. Poety, któremu nie chce się zniżać do poziomu indolentnego interlokutora. Miłośnika piękna, któremu nijak w to piękno nie wpisuje się postać rozmówcy, mało tego – rozmówca przeszkadza w kontemplacji wartości, o których niewiele wie, są obce wobec swoistego pragmatyzmu, którego jest reprezentantem.
    Dwa – jako akt złej woli inteligenta, którego nie interesuje porozumienie z pogardzaną kategorią ludzi.
    Trzy – jako drwina z miałkiej bohaterskości trybiku, który niemal nie wie, o co tak naprawdę walka się toczy, a nie wie, ponieważ grzeszy przyziemnością i pojęcie wyższego celu jest mu obce i całkowicie obojętne; pozostanie w tym zasklepieniu, bez względu na ilość włożonej w próby tłumaczenia energii, więc pozbawionego sensu.
    W tym wszystkim niknie gdzieś autoironia poetycka, próba uporządkowania trudnej relacji człowieka-poety z człowiekiem-robotnikiem, szczere przyznanie się do braku języka, w ktorym to porozumienie mogłoby się powieść. Ginie wreszcie ten tomik poezji, odłożony, niknie sam poeta gotowy do podjęcia dialogu, patrzący i zapamiętujący. Zapamiętujący słowa, gesty, ubiór tego niby-pogardzanego rozmówcy…
    To wiersz pełen wewnętrznych napięć, monolog-wspomnienie, ale także (pozbawiony patetyzmu, co niektórym krytykom najbardziej, zdaje się, stawało ością w gardle) wyraz szacunku dla odmienności. To pieśń buntu przeciwko stereotypowemu a sfałszowanemu obrazkowi relacji nakreślanej przy pomocy wyświechtanych frazesów ku czci poprawności, gładkości i obopólnego zadowolenia.

    Dobry wieczór, Quacku:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, nieco po fakcie. No tak, jak Misiek napisał, trudno coś dodać. Ale wszystkie trzy interpretacje jednak kończą się puentą, że mimo tych różnic „Poradzimy sobie z tym wszystkim”. My – razem, ten poeta, inteligent, pięknoduch, z panem Olgierdem, smakoszem „Klubowych”. Czyli że jednak nieśmiały optymizm?

      Zgadzam się co do buntu, on jest widoczny w rozmaitych innych wcześniejszych wierszach (chociaż prawie zawsze walczy z kapitulacją albo ucieczką).

      • Lena Sadowska pisze:

        Oczywiście.
        Nieśmiały optymizm, szczere przyznanie się do bezradności, odrzucenie pozy wszechwiedzącego, mającego monopol na najlepsze rozwiązania, otwartość, gotowość na przyjęcie wysuniętych propozycji… Oraz przekonanie, że szczerość to bardzo trudna, ale najbardziej efektywna droga do innego człowieka:)
        Pisząc: „w tym wszystkim”, miałam na myśli brak empatii dla autora, którą charakteryzowały się wymienione wyżej interpretacje, zacietrzewienie, które rozmyło prawdziwy sens Grudnia…
        Zarówno tak szczegółowa charakterystyka rozmówcy, autoironiczny dystans do własnej, odkładającej na potem tom wierszy, osoby, jak i końcowa konkluzja (o której Ty wspominasz), wydają mi się kluczowe dla wymowy tego tekstu – świadczą, że najważniejsze są próby podjęcia dialogu, bez względu na towarzyszące temu aktowi trudności subiektywne:)
        Barańczak ani nie kreuje się tu na guru (co mu próbowano wmawiać), ani nie gloryfikuje (czego mu nie potrafiono darować) z dziecięcą naiwnością bohatera. Szuka punktów stycznych, a jednym z nich jest śmieszność, powtórzę: człowieka-poety i cżłowieka-robotnika. Człowiek-poeta nie jest czułym narratorem, jest ironicznie bezlitosny, ale zarówno w stosunku do rozmówcy, jak i do siebie. I w tym wzajemnym postrzeganiu wzajemnej śmieszności upatruje podobieństw. To człowieczeństwo (ze wszystkimi słabostkami, brzydkimi myślami, odruchami) jest łącznikiem:)

        Dzień dobry, Quacku:)

  11. Lena Sadowska pisze:

    Quacku, mam dwie uwagi natury technicznej:

    Mimo długich i namiętnych poszukiwań nie znalazłam w tekście wspominanych przez Ciebie rymów wewnętrznych. Czy możliwe jest, że chodziło Ci o zewnętrzne?

    Czy te num ery w drugim wersie czwartej strofy to oryginalna pisownia? Pytam, bo nie pamiętam tego.
    Wiem, że numa to taka chata, ale chyba nie o to chodzi.

    • Quackie pisze:

      Nie nie, nie rymy wewnętrzne, ale owszem, zewnętrzne, źle się wyraziłem, napisałem „wewnątrz każdej strofy”, a powinno być raczej „w ramach każdej strofy”.

      Num ery widocznie zyskały w którymś momencie nadmiarową spację, już idę poprawić.

  12. Makówka pisze:

    Ja jutro nic nie muszę, ale chyba też się pożegnam.
    Dobranoc Wyspo!

  13. Lena Sadowska pisze:

    Nim uporałam się z codziennością, wieczór zamienił się w noc, więc:

    miłych snów, Wyspo:)

  14. Quackie pisze:

    Kochani, wróciłem z Gdańska, jutro rano jadę, więc też się już pożegnam, mam nadzieję kontynuować rozmowę w niedzielę! Dobranoc!

  15. Makówka pisze:

    Pochmurne dzień dobry!

  16. Makówka pisze:

    Skoro Quacki wyjechał w zastępstwie pozwolę sobie zawołać Kelnereczkę.

    Na szarość za oknem najlepsza herbata lub kawa.

    Kelnereczka

  17. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Sobota — jak zwykle — dzień biegania za różnymi sprawami…

  18. Lena Sadowska pisze:

    Pospane, poobiadkowane, pospacerkowane, poolejkowane, powizytowane, przedodpoczywane:)
    Dzień nie jak co dzień:)
    Poza tym słonecznie, ciepło dość i cicho.

    Średniowczesnosobotnie dzień dobry, Wyspo:)

  19. Tetryk56 pisze:

    Zamiast oddać się leniuchowaniu, jadę za chwilę odebrać auto — które tydzień temu rozkraczyło mi się w Wieliczce.

  20. misiekpancerny pisze:

    Dobry wieczór :)) Muszę przyznać, że Mistrz Quackie wie jak wysoko zawiesić poprzeczkę dyskusji, na szczęście wiem jak się pod tą poprzeczką przeczołgać Happy

    • Makówka pisze:

      Poprzeczkę Miśku można również przeskoczyć.

      • misiekpancerny pisze:

        Kupiłby całą wieś tylko skrzydła gdzieś :)) A kto by mnie przerzucił? Chyłkiem boczkiem podkopem okopem na brzuchu przez zasieki, to rozumiem:))

        • Lena Sadowska pisze:

          Zawsze można pokusić się o skok o tyczce 😉

          • misiekpancerny pisze:

            No Ciebie Leno nie przeskoczę, to nie moja liga, nawet nie ten kosmos :))

            • Makówka pisze:

              Miśku ja do Leny nawet nie próbuję doskoczyć, wszak to zawodowy i wykształcony profesjonalizm.

              Dlatego często czuję się tu (na Wyspie) nie na miejscu, ale jakoś z sentymentu dalej jestem.

              • Lena Sadowska pisze:

                Makówko, Laudate,
                bardzo miło mi to czytać, ale czuję się też nieco zmieszana. Być może rzeczywiście dysponuję pewną dozą wyczulenia na tekst, ale wynika ono raczej z nieustannego mierzenia się, by swoje własne słowa składać jak najbardziej sensownie:)

              • misiekpancerny pisze:

                Makówko droga pasujesz tu jak ulał, jak kwiatek do zbroi czyli perfekcyjnie. Musiałabyś zobaczyć mój debiut na Wyspie, bałem się odezwać bo wszyscy mnie onieśmielali elokwencją i niebotyczną inteligencją, a ja prosty inżynier jestem i gdzie mi tam do onych kosmitów. Ale Wyspiarze są naprawdę spoko, zaakceptują każdego i o dziwo są otwarci na inne inności.

    • Quackie pisze:

      To się nazywa limbo i można to praktykować przy seksownej latynoskiej muzyce Happy

  21. Tetryk56 pisze:

    No to już jestem pojechany i powrócony. Ponieważ do posiłku pozostaje trochę czasu, chyba się pooddaję lekturze. 😉

  22. Lena Sadowska pisze:

    Postanowiłam pozostawić poniższe powiadomienie:
    pomykamy pospacerkować:)

  23. Makówka pisze:

    A ja rozleniwiona kręceniem się po domu z zamiarem zrobienia tego i owego i z nastawieniem „nic mi się nie chce” zostałam ustawiona do pionu jednym telefonem.

    Teraz trzeba zrobić obiad na jutro, spakować plecak itp. itd.

  24. Laudate pisze:

    Po lekturze wiersza (nie pierwszej) i Waszych komentarzy mam już łatwiej, ale i trudniej. Jest w nim taka nieoczywista moc, której początkowo nie dostrzegamy, a jak już dostrzegamy, to nie wiemy skąd się bierze. Czy z potocznej frazy i nagromadzenia (pozornych) banałów, co sprawia, że znika granica między prozą a poezją? Czy może z tego, że perspektywa użyta przez Autora była (jest) bliska tym wszystkim „inteligentom”, którym wrodzona skromność lub kindersztuba nie pozwala odepchnąć ludzi „prostych” i każe doszukiwać się w ich postawie jakiejś wartości dodanej, choćby za cenę wdychania smrodu „Klubowych”? Może jeszcze z czegoś innego? Wiersz nie byłby tak znakomity, gdyby nie dyscyplina Autora oraz zdolność do wewnętrznej szczerości. Ave!
    PS. Słówka inteligent i prosty ująłem w cudzysłowy, żeby podkreślić ich umowność i pewną archaiczność. Od roku 1976 minęło trochę czasu…

    • Tetryk56 pisze:

      Można powiedzieć, że dziś prostactwo stało się ponadklasowe…

      • Laudate pisze:

        Nie byłem pewien tej definicji, skłaniałem się raczej ku twierdzeniu, że podziały nie są już tak ostre, ale ostatecznie masz rację. Prostactwo nie tylko stało się ponadklasowe, ale, o zgrozo! tu i ówdzie stało się doktryną obowiązującą.

        • Makówka pisze:

          I niestety prostactwo idzie nieraz w parze z tytułem profesora.

          • misiekpancerny pisze:

            10/10 Makówko, chamstwo jest wręcz sztandarem całkiem licznych medialnych przedstawicieli stanu profesorskiego. Z chamstwa wręcz uczynili swoją drogę na istnienie w przestrzeni publicznej, bez chamstwa nie istnieliby, nikt by ich nie cytował gdyby powiedzieli coś mądrego. Propagowanie chamstwa jest ogromną winą mediów, które nie potrafią puścić wypowiedzi chamów w niebyt i nas samych, którzy z uciechą i często niedowierzaniem czytamy wypowiedzi utytułowanych chamów.Jako niegdysiejszy król forumowych chamów i hejter z krwi i kości ciągle czekam aż ktoś zdzieli takiego chama mokrą makrelą w pysk, a nie tylko zakręci nosem ,fi donc tak nie wypada, nie godzi się, to podważa podstawy kultury wypowiedzi i inne zaklęcia. Wiem z doświadczenia, że cham i brutal boi się tylko większego chama i brutala, a z reszty drwi.

            • Makówka pisze:

              „NIGDY NIE DYSKUTUJ Z IDIOTĄ. NAJPIERW SPROWADZI CIĘ DO SWOJEGO POZIOMU, A POTEM POKONA DOŚWIADCZENIEM” – MARK TWAIN

              Tak mi się przypomniał ten cytat.

            • Lena Sadowska pisze:

              Myślę, Miśku, że dużo skuteczniejsze (choć wymagające cierpliwości i żelaznej konsekwencji) jest wykluczenie hejtera z forumowej/blogowej społeczności, a tym samym uczynienie go niewidzialnym.
              Nawet za cenę mniejszej liczby komentarzy;)

              • misiekpancerny pisze:

                To tak nie działa Leno, owszem na blogu szybko można zablokować hejtera nawet jeśli metamorfuje w nowe jestestwa, ale wyrugowanie hejtera z ogólnodostępnego forum internetowego to ciężka praca zespołowa trwająca nieraz miesiące jeśli trafisz na upartego i zawziętego zawodnika.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Nie mam zbyt wielu doświadczeń w tym zakresie.
                  Raptem – zaglądałam na dwa fora (niepolityczne, z dość specyficznymi społecznościami), i byłam adminem jednej ze średnio poczytnych, muzycznych stronek, ale to jeszcze w czasach przedblogowych.
                  Nie orientuję się więc, jak to wygląda na forach od strony technicznej, mogę się tylko domyślać, że polega na sukcesywnym usuwaniu hejterskich komentarzy, i tym podobnych środkach reagowania. My jako społeczność radziliśmy sobie w ten sposób, że ignorowaliśmy podszyte agresją, obrażające personalnie komentarze, nie wdawaliśmy się w polemiki, nie uczestniczyliśmy w słownych przepychankach czy kłótniach (bo zdarzały się, oczywiście, głównie wśród osób, które przyszły zrobić rozróbę, albo wśród nowych, niezorientowanych w naszych zwyczajach rozmówców) i czekaliśmy, aż zostaną usunięte:) Szczególnie namolnych czy wulgarnych – zgłaszaliśmy. Jak napisałam wyżej – wymagało to cierpliwości, żelaznych nerwów i konsekwencji, ale – sprawdzało się:)
                  Jak to wygląda teraz – nie wiem:)

                  Dzień dobry, Miśku:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Prostota to nie to samo co prostactwo:)
        Pozwól, Tetryku, że tu odniosę się również do Twojego poprzedniego komentarza o wierszu.

        Muszę powiedzieć, że często odczuwam tę rozbieżność w postrzeganiu wielu zjawisk, i – siłą rzeczy – reaguję na nią. Czasami niezrozumieniem, innym razem zdziwieniem, jeszcze innym – zaskoczeniem, a bywa że i niechęcią bądź gniewem. Ale jednocześnie staram się nigdy nie uzurpować sobie prawa do jakiejkolwiek protekcjonalności. Długo szukam dróg porozumienia, ale przyjmuję też możliwość całkowitego rozmijania się w kluczowych kwestiach, i wtedy idę własną drogą, zostawiając tego kogoś na tej obranej przez niego:)

        W elitarności natomiast to jest najzabawniejsze, że kto i – czy należy do jakiej bądź elity, dostrzec można dopiero z pewnego dystansu, a że trudno (tak fizycznie, jak i emocjonalnie) o ten dystans w stosunku do siebie, głos decydujący należy jednak do innych:)

        • Tetryk56 pisze:

          Oczywiście, że nie to samo!
          Owe opisywane Klubowe i specyficzny szyk Olgierda Krawczyka, które podkreślał poeta, trudno kwalifikować jako prostactwo. Dlatego porozumienie między nimi, tj. poetą i robotnikiem, choć trudne, nie było niemożliwe.
          Wylansowane w ostatnich czasach prostactwo, rozumiane jako antyelitarność maskująca pogardę dla innych, sprawia, że postać „prostego człowieka” znika nam z oczu, bo każdy nieprzestrzegający stylu „towarzystwa” staje się podejrzany co do motywów i intencji…
          A co do elit, oczywiście masz rację — to trochę tak jak z „nową świecką tradycją”, że podeprę się Bareją.

          • Lena Sadowska pisze:

            No cóż, KO to trochę przerost treści nad formą – z jednej strony wyświechtana kurteczka, kąt u matki, te nieszczęsne Klubowe i czarna obwódka (Czy też miałeś może skojarzenie z „Magistrem” z Sezonu na dziewczęta? Albo z topionym paznokciem w Dniu Świra?) pod paznokciem, z drugiej – swoista szarmanckość, roznoszenie bibuły, realne siniaki, potyczki z władzą…

            Tak, Tetryku, rozumiem, co masz na myśli, prostackomania rodem z Wyspiańskiego, pogarda ubrana w płaszczyk bratania się…

            A wiesz, że w moich ogólniakowych czasach słowo elita nabrało pejoratywnego wydźwięku? Wymawiało się je z przekąsem, dwuznacznym uśmieszkiem, było obelgą – nie komplementem:)

            • Tetryk56 pisze:

              To ostatnie wcale mnie nie dziwi! Pamiętam to samo. Z jednej strony przedwojenne pojęcie elity było przez partię tępione, z drugiej — ówczesne „elity” („wicie, rozumicie”) widzieliśmy na własne oczy, i nie był to widok budujący. I nawet do głowy nam nie przychodziło, na ile poniżej tego dna mogą stoczyć się w przyszłości neoelity państwa PiS…

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Laudate:)

      Chyba jednak trudniej niż łatwiej:)

      O braku porozumienia i jego fatalnych skutkach pierwsi zaczęli przebąkiwać Romantycy. Pozytywiści zaś odczuli próby tego porozumienia w praktyce na własnych grzbietach.
      Te rozbieżności mentalne dobrze pokazali choćby Orzeszkowa czy, później, Żeromski.
      Różnice w postrzeganiu istniały, istnieją i istnieć będą, rzecz nie w tym (mówi, jak mi się wydaje, Barańczak), by udawać, że jak za machnięciem czarodziejską różdżką zniknęły, albo były sztucznie podnoszonym problemem w celu dzielenia społeczeństwa, a w tym – by je mądrze zaakceptować. Grudzień… to takie trochę wołanie na puszczy o wzajemny szacunek dla inności; o prawo do bycia zbiorem… jednostek:)

      • Laudate pisze:

        Nie wypłoszyłaś nas, Leno, zwyczajna selekcja sypialniana pt „kto pierwszy do łóżeczka”.
        Nie mam żadnych złudzeń, że porozumienie między osobami hmm.. ogarniętymi, oczytanymi, świadomymi tego i owego a ludźmi, którzy nie zdołali odrobić lekcji jest możliwe w bardzo wąskim zakresie. Zakres porozumienia wyznacza ta ,nie obyta strona, a ta bardziej umiejętnie się dostosowuje. Albo nie. (mam tu doświadczeń moc, bo podczas pobytów w PL obcuję z rodziną i ich znajomymi, a ostatnio taką barierą nie do przejścia okazało się postrzeganie polityki i religii)

        • Lena Sadowska pisze:

          Mówi się, że szybkie osądy są domeną ludzi młodych albo… głupców:)
          Przedstawię własny punkt widzenia (nie dlatego że jestem egoistką czy egotyczką, po prostu nie czuję się powołana, by wypowiadać się w imieniu innych jednostek czy jakiegoś kolektywu:)) i będzie on dotyczył relacji prywatnych, ponieważ zawodowe w moim przypadku rządzą się nieco innymi prawami.
          Nie mam misji, by osiągnąć porozumienie ze wszystkimi i za wszelką cenę. Nie szufladkuję ludzi pod kątem światopoglądu, wykształcenia, pochodzenia (koloru skóry), płci, statusu majątkowego czy społecznego. W zasadzie zupełnie mnie to nie interesuje podczas pierwszego kontaktu:) Co nie znaczy, że nie obserwuję, nie zwracam uwagi i nie wyciągam wniosków. Ale do tego, by kogoś ocenić (bo nie czarujmy się – prędzej czy później weryfikacja nadchodzi) potrzebuję nieco czasu, a najwięcej mówią mi reakcje i zachowania, przy czym słowa są w tym wszystkim tylko jednym z (dość precyzyjnych – przyznaję) narzędzi.
          Nie mam parcia na nawracanie, mogę koegzystować z ludźmi skrajnie odmiennymi, o ile z powodu swoich postępków nie trafią na moją tajną listę zachowań nie do przyjęcia🙂 Tak, mam taką, nie jest szczególnie długa, ale doświadczenie nauczyło mnie, że porozumienie z w ten sposób „podpadniętymi” jest praktycznie niemożliwe:) Ale przecież nie muszę tego typu kontaktów pod/utrzymywać:)
          Generalnie – kieruję się zasadą: żyj i daj żyć innym. Tyle że niekoniecznie musi to być – razem, może być – obok:)
          Jestem więc, jak czytasz, dość tolerancyjna, choć i moja tolerancja ma granice. Kończy się w momencie, gdy jedna istota krzywdzi inną.

          Dzień dobry, Laudate:)

  25. Lena Sadowska pisze:

    Na spacerku nieco (może jedna z nas nie powinna jednak była wybywać z

    mokrą głową Thinking ) zmarzłyśmy, co nie przeszkodziło nam podziwiać rozgwieżdżonego przedniebnie Lasu:) Pod stopami mszyło i liściło zeszłorocznością jesienną, wiosenna współczesność wciąż przytajona jeszcze, nieśmiała bardzo i (czyżby) oczekująca:)

    Popowrotnie rozgrzałyśmy się pomidorówką z obiadu i bazyliowo-mozzarellowymi grzankami, na które (jak obie orzekłyśmy) złapałyśmy smaka nie do przegonienia:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  26. Makówka pisze:

    Jest Dobranocka to i może doczekam się wkrótce lampki i będę mogła umknąć.

  27. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  28. Lena Sadowska pisze:

    Widzę, że swoimi wywodami skutecznie wszystkich przepłoszyłam, więc:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  29. makowka9 pisze:

    Witam Wyspę!
    Słonecznie,ale dość zimno.
    Ja już w autobusie.

  30. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Pospałem jak leniwiec, a tu takie piękne, wiosenne słoneczko!
    Nigdy się nie wybrałem do „ciepłych krajów” – może i miałem rację, bo wydaje się, że ciepłe kraje wybierają się do nas…

  31. Quackie pisze:

    Dzień dobry, powróconym bezpiecznie, co więcej, jednocześnie z rekordem trasy (Bydgoszcz-Gdynia 1h 46min od drzwi do drzwi).

    Maluczko, a poskikam tu po drabince, żeby się zorientować, co przybyło 🙂

  32. Quackie pisze:

    Poskakane, jakby co, będę z przerwami na inne aktywności!

  33. Tetryk56 pisze:

    Wybywam. Na razie!

  34. makowka9 pisze:

    Tetryk wybywa, Q wrócił, Makówka przegoniona po górkach i dolinkach wraca do domu.

  35. Lena Sadowska pisze:

    Słoneczną niedzielność wykorzystałyśmy na włóczęgę po zamiasteczkowej okolicy. Trafiłyśmy do ujścia naszej regionalnej Władczyni, gdzie się już pączyć poczyna olszynowo-wierzbowy gąszcz:) Zauważyłyśmy też coraz śmielej czepiające się wiosny pazurki paprotek i nieco bojaźliwie wyglądające słoneczka rożki nasięźrzała:)
    Wróciłyśmy w czas obiadu (dziś: czerwony barszczyk z mięsnymi pasztecikami – jedna, sałatka z karmy i gotowanych buraczków – druga, oraz kruchy placek z jabłkami… tego… obie, do preferowanych napojów czyli – filiżanki herbaty i miseczki wody), po którym jedna z nas ułożyła się na najcieplejszym kawałku podłogi i bez zbędnych ceregieli zasnęła, druga przyjęła pozycję horyzontalną na wersalce, z mocnym postanowieniem, że zrobi konspekt na jutro i… też zasnęła:)

    Dzień dobry, Wyspo:)

  36. Makówka pisze:

    Jestem niedospana, zmęczona i bardzo zadowolona z sympatycznej wycieczki.
    Zmęczona też bardzo tak teraz to zauważam.

  37. Lena Sadowska pisze:

    No to zmykamy:)

  38. Tetryk56 pisze:

    Poknulim nieco i wróciłem do domu. Czas zatem na kolację. Zrobię sam, Gienia o tej porze nie pracuje…

    • Makówka pisze:

      Dziś nie było Kelnereczki ze śniadaniem to może zjawi się z kolacją?

      Kelnereczka

      Gienia nie pracuje w weekendy, ale Kelnereczka niech się wykaże.
      Ja po powrocie z wycieczki jadłam obiad, więc zamiast kolacji objadam się słodyczami.

      • Quackie pisze:

        Tak, myślę, że ta pani to odpowiednia osoba na dzisiaj, również na wieczór. Nie przepracowuje się w weekendy…

    • Lena Sadowska pisze:

      Smacznego, Tetryku:)

      U nas dziś kolacja gwizdana, czy może raczej na pół gwizdka, to znaczy – ja jem, a Rude gwiżdże;)

      Dobry wieczór:)

  39. Lena Sadowska pisze:

    Nocny spacer na skraju drogi:)
    Nieoczekiwany Mrozik sprawił, że niebo wyglądało jak antracytowa, rozgwieżdżona czasza, a krystalicznie czyste powietrze wyostrzało kontury, aromaty i pomruki Lasu, dość apodyktycznie biorąc we władanie nasze zmysły. Zawojowała nas ta trójpostaciowa szczegółowość, wzmogła czujność i lekko napięła. Odprężyłyśmy się w graciku, kołysane jednostajnym szumem silnika, snopem świateł wyłuskujących z poboczy statyczne pnie mijanych drzew i, to wznoszącą się, to opadającą, ale konsekwentnie wybiegającą w przód, drogą 🙂

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, jak zwykle doskonały opis, ogólne wrażenie jest takie, że z tej antracytowej, rozgwieżdżonej czaszy wyłoni się snop światła i np. przeżyjecie bliskie spotkanie III stopnia!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dziękuję.

        Zawsze mnie zastanawia, czy one obce persony też na ten rodzaj kontaktu używają nazwy bliskie spotkanie trzeciego stopnia… 😉

        • Tetryk56 pisze:

          Raczej przypadkowe podeptanie lokalnych żyjątek na trzeciej planecie układu S-756322

          • Lena Sadowska pisze:

            Myślisz, Tetryku, że tacy z nich służbiści? 🙂

            • Quackie pisze:

              Ci bardziej naukowi i skrupulatni pewnie tak 😀

              • Lena Sadowska pisze:

                To pewnie mają też fachowe nazwy na nas.
                Coś w typie: Creaturae Magnis Capitibus albo Creaturae Quattuor Artus…
                😉

                • Quackie pisze:

                  Coś było u Lema (jak zwykle), w „Dziennikach gwiazdowych”, ale mało pochlebnego 🙂

                  O, mam:

                  „Zgodnie z przyjętą systematyką występujące w naszej Galaktyce formy anormalne obejmuje typ Aberrantia (Zboczeńce), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce) oraz Antisapientinales (Przeciwrozumce). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canaliacaea (Paskudławce) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd Patricidiaceae (Ojcogubce), Matriphagideae (Matkojady) i Lasciviaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe, klasyfikujemy, dzieląc na Cretininae (Tępony, np. Cadaverium Mordans, Trupogryz Bęcwalec) i Horrorissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca, Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z Potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophilus Belligerens, Zadomiłek Zbójny, który nazywa siebie Genius Pulcherrimus Mundanus, albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki – Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej), który zwie siebie Homo sapiens.”

                • Lena Sadowska pisze:

                  Happy-Grin

                • Lena Sadowska pisze:

                  Też lubię się bawić w powoływanie do życia różnej maści stworków o zabawnych nazwach.

                  A a propos kontaktów, przypomniałam sobie, że popełniłam nawet takie opowiadanko, jak ten kontakt mógłby wyglądać.
                  Podlinkuję, ale – już jutro:)

            • Tetryk56 pisze:

              Nie, bawi mnie raczej założenie oczywistej komunikowalności nas i obcych. Dysproporcje są bardziej prawdopodobne.
              Czytałem gdzieś opowiadanie o statku kosmitów, który wpadł do szklanki…

              • Lena Sadowska pisze:

                Ale kontakt werbalny niemożliwy nie jest?

              • Quackie pisze:

                Tak, to było w jakimś zbiorze opowiadań, przylecieli, wylądowali, a człowiek wziął ich pojazd (rozgrzany od tarcia atmosferycznego podczas lądowania) za gorący bodajże pocisk karabinowy i wrzucił do szklanki, żeby przestygł.

  40. Makówka pisze:

    Chyba znów nie doczekam się lampki i umknę.

    Dobranoc!

  41. Lena Sadowska pisze:

    Też się będę żegnać, bo ten konspekt sam się nie dokończy, niestety.

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  42. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Szarość za ciemność, lampka już przygasłą i o dobrostan musimy zadbać sami 🙂

  43. Quackie pisze:

    Dzień dobry, a tu dzisiaj dzień zaczyna się wcale słonecznie.

    No nie wiem z tym dobrostanem, tj. czy tak rzeczywiście sami 😉 kawę i śniadanko może podać pani Gienia.

    Poprosimy!

    Koffie

  44. Makówka pisze:

    Witajcie!
    W Krakowie nadal pochmurnie.

  45. Lena Sadowska pisze:

    Słońce miało dziś chyba jakiegoś fuma, bo ledwo na chwilę raczyło błysnąć nieśmiałym uśmiechem. Potem pochłodniało, poołowiało i Miasteczkiem zawładnęła drobniutka pani Mżawka:)

    A popołudnie jużpopracusiowe, więc może uda mi się wreszcie zszyć zrobiony jakiś czas temu sweter:)

    Poniedzielne dzień dobry, Wyspo:)

  46. Quackie pisze:

    Dzień dobry, praca wykonana, sprawy załatwione, zakupy (nieduże) poczynione.

    A teraz na przerwę.

  47. Makówka pisze:

    Rano pochmurno, potem słońce, potem mżawka.

    Miłe spotkanie przy piwie, potem trochę kolorowego knucia, a teraz kolacja i pakowanie.

  48. Lena Sadowska pisze:

    Mister Ziąbik pod rękę z panią Mżawką panoszą się po okolicy, więc spacerek pod znakiem parasola, poszosowy, niedługi, niekrótki, w sam raz:) Od asfaltu chlapało, od lasu mgliło, od nieba pluchało:)
    A w domciu sucho, jasno, ciepło…

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Makówka pisze:

      Spodziewam się podobnej pogody, więc pakuję parasol, pelerynę, ale również buty turystyczne i plecak.

      • Lena Sadowska pisze:

        Dwa plecaki bierzesz?
        Czy zatem dobrze dedukuję, że w razie niepogody w tym drugim plecaku będzie miał kto Cię nosić?
        Szczęściara!

        🙂

    • Tetryk56 pisze:

      Najważniejszy pożytek ze spaceru: docenienie uroków domu! Wink

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, pluchy, szczerze mówiąc, nie lubię. Muszę mieć bardzo na nią nastrój, wtedy doceniam nawilżanie. O, wiem, kiedy lubię, jak czuję, że to plucha zdecydowanie wiosenna, karmiąca roślinki, dobroczynna.

      Latem, jak jest ciepło, też.

      • Lena Sadowska pisze:

        Czyli na pluchę musisz mieć pluchaty nastrój? 😉

        W kwestii nawilżania – ostatnio tak nawilżyłam sobie lewą stopę, że musiałam wyrzucić ukochane człapodasy, chli(u)p!

        • Quackie pisze:

          Oj, nie, nawilżanie ograniczam najchętniej do zewnętrza buzi!

          • Lena Sadowska pisze:

            Też tego nie planowałam:)
            Zaczepiłam o korzeń w trakcie spaceru i pękła w poprzek podeszwa, miałam drugie buty w samochodzie, ale trzeba było jeszcze do niego wrócić:)

            • Quackie pisze:

              I znów się przypomina Pippi Langstrumpf vel Fizia Pończoszanka, która z przeciekających butów zrobiła dobrą zabawę i nawet śpiewała do taktu, maszerując z chlupotem!

  49. Makówka pisze:

    No to dobranoc powiedziała Makówka znad plecaka.

    DOBRANOC!
    wracam w czwartek

  50. Makówka pisze:

    Dobranoc, dobranoc Wyspiarze!

  51. Lena Sadowska pisze:

    Jutro wstaję skoro świt, więc muszę trochę pospać:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  52. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim jeszcze zaglądającym, do widzenia rano!

  53. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wczoraj znowu mi się padło nad klawiaturą…

  54. Quackie pisze:

    Dzień dobry, ciemnawo coś. Jakby chmury albo co.

    Kawa na rozruch się przyda.

    Pani Gieniu, poprosimy przy wtorku.

    Koffie

  55. makowka9 pisze:

    Deszczowo witam!

  56. makowka9 pisze:

    Pozdrawiam z pochmurnego Bielska

  57. Lena Sadowska pisze:

    Pauzowe dzień dobry, Wyspo:)

    Dzień pogodowo średni – średnio ze słońcem, średnio z chmurami, średnio z deszczem:)
    Mam zamiar skorzystać z wolnej chwili i wziąć się za świecidełka, na które pomysł tłucze się we mnie już od jakiegoś czasu:)

    • Tetryk56 pisze:

      To musi być dźwiękowo ciekawe!
      Dzień dobry, Leno!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dźwiękowo pewnie też, bo przypomina stuk dzięcioła, ale myślę, że wizualnie ciekawiej:) Szczególnie, gdy używam suchych pasteli 🙂

        Miłego popołudnia, Tetryku:)

        • Tetryk56 pisze:

          Świecidełka barwione pastelami? Oj, nie znam się na technikach sztuk plastycznych…

          • Lena Sadowska pisze:

            Ja też się nie znam:)
            Więc sobie sama te techniki wymyślam:)

            Teraz jestem po łokcie różnoodciennieniebieska:)

  58. makowka9 pisze:

    Quacku czy u Ciebie działa fb,Messenger?

  59. makowka9 pisze:

    Nie dość,że awaria fb i Messenger to jeszcze nie da się zalogować na Wyspę auuuu

  60. Quackie pisze:

    Uf, przerwa (później napiszę jeszcze, owszem, też miałem awarię Facebooka – była globalna)

  61. Quackie pisze:

    Jestem po przerwie.

    Facebook (i Messenger, i Instagram) zaliczyły awarię około 16.00, trwała półtorej godziny, ale pierwsze parę minut było najgorsze, bo myślałem, że ktoś mi zhakował konto (średniemu Bratu Quackie rzeczywiście je zhakowano 🙁 ). Kiedy się zorientowałem, że nie, to już tylko liczyłem zgłoszenia i kraje w witrynie Downdetector, monitorującej takie awarie (w Polsce w szczycie było bodaj 210 tys. zgłoszeń). Dobrze, że się skończyło, pozmieniałem hasła, mam nadzieję, że to wystarczy.

    A teraz idę po dobranockę.

    • makowka9 pisze:

      Pozdrawiam z Bielska-Białej popijając szampana.
      Dalej nie wiem co z Messengerem.

      • Quackie pisze:

        Ale JAK Ci nie działa? Nie loguje się? Mój jest spięty z Facebookiem, jak jestem zalogowany na Facebooku, to jednocześnie na Messengerze (z tego, co widzę). Jakie są objawy?

  62. Quackie pisze:

    No to teraz jeszcze komentarz techniczny:

    Jutro rano wybywam na cały dzień, będę (prawdopodobnie późnym) wieczorem, więc nie wiem, jak i kiedy będę w stanie wejść na Wyspę.

    W piątek wybywam podobnie rano, tyle że na targi do Poznania, wracam w niedzielę… chyba późnym popołudniem, więc wieczorem powinienem już być.

  63. Lena Sadowska pisze:

    Pojedyncze pasemka chmur włóczyły się po firmamencie, ale ani Chłodek, ani, tym bardziej, Gwiazdy nic sobie z nich nie robili. Nawet wiatr nie chciał się z nimi bawić i dokądś odleciał:)
    Potuptałyśmy po przyleśnym gąszczu, posłuchałyśmy, co w mchu szepce i w liściach szeleści, chwilę potowarzyszyłyśmy samotnej ścieżynce, zajrzałyśmy do dziupli zwalonej wierzby, i uznałyśmy, że nic tam po nas:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. To bardzo dojrzała konstatacja – czasami uznać, że natura lepiej będzie się miała, pozostawiona sama sobie. Chociaż mchy i liście kuszą, nie powiem, już od czasu bajek z mchu i paproci (ależ to ładna muzyka!).

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Szczególnie że w dziupli coś syczało, nie sądzę, że zwierzęcego, bo Rude by powiedziało, raczej jakaś próchniowa reakcja pewnie, ale… 😉

        • Quackie pisze:

          Ha, a na owady reaguje? W sensie gdyby to było coś sześcionożnego? Też mogą syczeć, nawet jeżeli niekoniecznie aparatem gębowym.

          • Lena Sadowska pisze:

            Reaguje na te duże – muchy, osy, trzmiele.
            Jeden z tych ostatnich omal jej kiedyś chyba nie wyprawił na tamten świat. Latem zaczęła mieć kłopoty z oddychaniem, najpierw myślałam, że to upał, a potem, że nie dopilnowałam, coś ostrego chapnęła na spacerze i uszkodziła sobie przełyk, wreszcie znalazłam upolowanego trzmiela pod fotelem… Do dziś nie wiem, co to było, ale wezwany weterynarz stwierdził, że jej coś podpuchło, dał zastrzyk, przypisał płukankę, której Ruda nawet nie chciała powąchać, więc postanowiłam ją poić przestudzoną wodą z szałwią. To piła i z dnia na dzień było lepiej, a kiedy wróciła do normy, napar przestał ją interesować:)
            W każdym razie od tej pory trzmiele ignoruje…
            A podobną reakcję ma na mrowisko – kicha i obchodzi z daleka:)

            • Lena Sadowska pisze:

              A! i w konfrontacji z pająkami jest nieustraszona. Nie wiem, po kim to ma. Na pewno nie po pańci 🙂

              • Quackie pisze:

                Nie wiem, o co chodzi z pająkami. Przecież one nawet skrzydeł nie mają, więc poruszają się na piechotę, chyba że po pajęczynie, ale to i tak bardziej przewidywalne niż rozdrażniona osa latająca w kółko człowieka. Poza tym, że są pożyteczne, bo łapią i zżerają szkodniki.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Ona i za piórkiem potrafi biegać, śmiejemy się, że jej rodzicielka musiała się na jakiegoś kocura zapatrzeć:)

                • Tetryk56 pisze:

                  A węże wyłapują myszy, a i tak mało kto chce nawiązać bliższy kontakt — nawet z tymi nieszkodliwymi…

                • Quackie pisze:

                  Ja tam mogę nawiązywać, pod warunkiem, że ktoś obyty mi zaświadczy, że wąż mnie nie użre jadowicie.

                • Lena Sadowska pisze:

                  I tylko jeden gatunek się nie łapie, bo to myszy na niego polują – wąż ogrodowy.

                  Ale to chyba właśnie ten wyjątek, co ma potwierdzać regułę… 😉

            • Quackie pisze:

              O, bardzo ciekawe, tak trzmiele i inne żądłonie, jak i mrówki. Kwas mrówkowy zapewne ją uczula (stąd kichanie).

              • Lena Sadowska pisze:

                Tak, też tak myślę o kwasie.
                Chociaż nie wykluczam, że ją mrówki mogły pogryźć. Znaleźliśmy ją przecież przywiązaną do drzewa i była jedną wielką raną. Szczerze mówiąc, myślałam, że się nie wyliże, ale nie mogłam jej przecież zostawić na mrozie (był koniec listopada) w lesie…

                • Quackie pisze:

                  A to do mnie nie dotarła ta historia! Amazed

                  To możliwe, że z tamtej okazji wspomnienia.

                  Mam nadzieję, że osoba, która ją przywiązała do drzewa pod koniec listopada, skończy stosownie.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Też mam taką nadzieję… Jakby nie mógł wyrzucić psiaka na miejski trawnik, żeby ktoś mógł go znaleźć i pomóc…
                  Ona była bardzo młodziutka, wet dawał jej około dwóch tygodni.
                  Na początku musieliśmy ją wynosić na spacer, bo bała się wychodzić, wpełzała w ciemne, wąskie miejsca, a kiedy się nad nią pochylaliśmy, to tak głośno biło jej serce, że to słyszeliśmy:)

                • Quackie pisze:

                  Przprszm, wzruszam się ostatnio przy takich opowiadaniach. Tears

                • Lena Sadowska pisze:

                  Rozumiem, Quacku, bo też mi się łezka w oku kręci, gdy sobie to przypominam:)

  64. makowka9 pisze:

    Dobranoc

  65. Lena Sadowska pisze:

    Znaczy – wszystkich óżeczka zwabiły?

  66. Quackie pisze:

    Ale teraz to już umykam, dobranoc!

  67. Tetryk56 pisze:

    Poszedłem na chwilę do czytelni, a tu cisza… 😉

  68. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  69. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaraz wychodzę, więc tylko poproszę panią Gienię z kawą.

    Do zobaczenia!

    Koffie

  70. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Szerokości, Quacku! baw się dobrze i wracaj szczęśliwie!

  71. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  72. makowka9 pisze:

    Minus dwa stopnie, mgła,śnieg -na górze,na dole -deszcz,ale i tak jest fajnie.

  73. Tetryk56 pisze:

    Tu też jest fajnie, właśnie obraduje Klub Książkowy 🙂

  74. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, właśnie wróciłem, załatwiwszy większość spraw, jakie były do załatwienia, więc generalnie z tarczą 🙂

    Zaraz jeszcze dobranocka, ale wybaczcie, nie posiedzę, gdyż okrutnie jestem zmachany.

  75. makowka9 pisze:

    Ja zajrzałam,aby się pożegnać.
    Wino czeka na picie.
    Dobranoc!

  76. Lena Sadowska pisze:

    Dzień galopowany.
    Spacerek też. Miejski, bliskotrawnikowy. Ale pod rozgwieżdżonym niebem, ciut mroźny i bezprzygodowy:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  77. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  78. Quackie pisze:

    Dzień dobry, całkiem wyspany 🙂 za oknem piękne słońce, szykuje się pracowity dzionek, ale nie jakoś ekstraordynaryjnie.

    Poprosimy o kawę i coś na ząb, pani Gieniu!

    Koffie

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry

      Chętnie się przysiądę expresso

      Podróżnik w czasie (i przestrzeni) powinien dużo pić Delicious

  79. makowka9 pisze:

    Witam!
    Pogoda paskudna,auuu

  80. Tetryk56 pisze:

    No, dziś było ostro, jutro będzie jeszcze bardziej…
    Witajcie!

  81. makowka9 pisze:

    Korek,korek,koreczek…

  82. Makówka pisze:

    Melduję, że lekko obolała jestem w domu. Było super, choć nie dopisała pogoda i moje zdrowie tzn. to miejsce, które (chyba?) nazywa się kręgosłup lędźwiowy, ale i szyjny również. W ogóle cała Makówka nie dopisywała, ale, ale kijki w garść, zacisnąć zęby i dyżurny uśmiech (do zdjęcia).

    A widoki trzeba było sobie wyobrażać, bo mgła była taka, że nic nie było widać.

    • Quackie pisze:

      Ale nie pacnęłaś na… no, na ten odcinek lędźwiowy? Znaczy doskwiera nie z powodu nagłego urazu?

      • Makówka pisze:

        Nie było urazu, nie było upadku. Wczoraj wieczorem zaczął boleć tak, że nie mogłam spać. Ale w dzień polazłam na mały spacer z kijkami, a potem musiałam wrócić do Krakowa. Teraz jest fatalnie, bo czuję się ogólnie rozbita i boję się czy to nie jakiś wredny wirus, bo mam stan podgorączkowy.

        • Quackie pisze:

          A jeździłaś na tym wyjeździe środkami komunikacji takimi jak autobus albo pociąg? Bo to od dłuższego siedzenia potrafi nawalić też Worry

          • Makówka pisze:

            Bardzo dużo jeżdżę środkami komunikacji MPK (tramwaj, autobus), ale na tym wyjeździe to jedynie samochód i kolejki (gondole albo kanapy)

            • Quackie pisze:

              No to nie mam pojęcia Pondering może w tym akurat samochodzie fotele tak nieszczęśliwie wyprofilowane?

              W komunikacji miejskiej to nie, bo ile człowiek posiedzi, pół godziny? 40 minut? A potem wstaje i idzie.

              Ale jak tak parę godzin posiedzieć w drodze skądś czy dokądś…

  83. Lena Sadowska pisze:

    Nocny przymrozek zwabił piękne słońce i dzień cieplił się pośród fasad i konarów:)
    Teraz chwila domowa, potem spacerek i, może, odrobina wytchnienia przy jakiejś nieskomplikowanej robótce:)

    Dzień dobry, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dzień dobry! U mnie jak zwykle, praca i załatwianie pozapracowych rzeczy plus zakupów takoż. Faktycznie piękne słońce, ale to trochę komplikuje sprawę, ponieważ na słoneczku jest ciepło, a w cieniu wprost przeciwnie – i jak tu się sensownie ubrać, żeby się nie przeziębić?

      • Lena Sadowska pisze:

        Nocne znaki podpowiadają, że jutro znowu będzie słońce, w co i mi graj:)

        Modowa cebulka chyba w takich razach najbardziej praktyczna. Albo – cieniste przyśpieszenie:)

        Dobry wieczór, Quacku:)

    • Makówka pisze:

      U mnie nie było ani chwili słońca, auuuu….

  84. Quackie pisze:

    I na przerwę.

  85. Tetryk56 pisze:

    Właśnie wróciłem, byłem na Kuligu — tj. na kolejnym spotkaniu z kandydatem na prezydenta m. Krakowa 😉

    • Quackie pisze:

      Wiesz co, na to Twoje „na Kuligu” przypomniały mi się lata szkolne Wańkowicza, opisane w „Tędy i owędy”:

      „Na wielką pauzę urządzaliśmy zawody międzyklasowe. Oddział A tejże klasy, mieszczący się o piętro wyżej, miał Grunwalda, a nasz oddział B miał Jagiełłę. Jakiś więc czas dzień w dzień urządzaliśmy „Jagiełłę pod Grunwaldem”, przy czym, ponieważ nasz Jagiełło, ogromny, gorylowaty rudzielec, był silny jak byk, gryzł i kopał, więc mieliśmy obowiązek tylko wywlec go z klasy, a już oni swego Grunwalda dostawiali aż z innego piętra. Kładliśmy więc Jagiełłę pod Grunwaldem, po czym Krzyżacy szczypali w tyłek Jagiełłę, a Polacy Grunwalda. Rwetes robił się niesamowity, kłąb ciał toczył się po podłodze, pobojowisko było zasłane guzikami od spodni.”

    • Makówka pisze:

      Jakie wrażenia Tetryku? Nie mogłam być, dopiero wracałam do KRK. I chyba bym nie była w stanie siedzieć tak długo, auuu

  86. Makówka pisze:

    Chyba wkrótce umknę, coraz gorzej się czuję…

    Dobranoc!

  87. Lena Sadowska pisze:

    Dziś przymroźnie i gwiezdnie bardzo. Wędrowałyśmy w towarzystwie Jowisza, nieopodal podrygiwał Wielki Wóz i Pas Oriona mrugał do nas przyjaźnie. Przyjemnie wdychało się pachnące świerkową żywicą, krystalicznie czyste powietrze, stąpając po zmrożonych drożynkach. Cicho było i bezwietrznie:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! To z głowami w chmurach, a nawet znacznie, znacznie wyżej! Ale z drugiej strony mocno na ziemi, nawet jeśli zmrożonej.

      Też bym tak chciał, z Jowiszem i gwiazdami, a z drugiej strony wdychać żywicą pachnące powietrze!

      • Lena Sadowska pisze:

        Niemal w każdym obowiązku da się odnaleźć odrobinę przyjemności, trzeba tylko chcieć:) A przy odpowiednim nastawieniu – nic nie straszne, ani mróz, ani wicher, ani wyrastające znikąd złośliwe gicze, ani nawet zostawienie (co mi się zdarzyło) wszystkożerczemu błocku adidasa 😉

        • Quackie pisze:

          Ale z tym błockiem to – kiedyś, skoro dzisiaj zmrożone?

          • Lena Sadowska pisze:

            Kiedyś:)
            Noc w lesie ma to do siebie, że nie zawsze wszystko widać, wiec wdepnęłam w takie na (niedowidzące) oko bezpieczne nic. Wdepnęłam po kostkę. Nic zrobiło bulg!, gdy wyciągałam nogę – mlask! mlask!, a ja zostałam z bosą stopą, bo i skarpetkę pożarło… 🙂

            • Tetryk56 pisze:

              Bosonoga Contessa w leśnej operze! 😉

              • Makówka pisze:

                Albo czekający na Królewicza Kopciuszek?

                • Lena Sadowska pisze:

                  To by się zgadzało: Kopciuszek ucieka od Królewicza-Utopca… 😉

              • Lena Sadowska pisze:

                🙂

                Może mój taniec nie był wtedy aż tak zmysłowy, ale i nie na oczarowaniu otoczenia najbardziej mi zależało 😉

                Dobry wieczór, Tetryku:)

            • Quackie pisze:

              No to mam nadzieję, że nie wracałaś potem po szyszkach i kamieniach.

              Swoją drogą, łapczywe to leśne błoto, jak nic jakiś młodziutki utopiec w nim mieszkał!

              • Lena Sadowska pisze:

                Młody utopiec-fetyszysta 😉

                Wracałam leśną ścieżką, było jakieś igliwie, trochę innych darów lasu, ale ta niezeżarta skarpetka dawała jaką taką ochronę:)

    • Tetryk56 pisze:

      Kto to widział, żeby gwiezdny Orion woził się Wielkim Wozem? To się zdarza chyba jedynie w twojej, magicznej okolicy,,,

  88. Makówka pisze:

    Jednak nie doczekawszy lampki umykam.

    Dobranoc!

  89. Quackie pisze:

    Spokojnej wszem wobec, ja też już umknę, bo jutro znów pobudka o niewymownej porze.

  90. Lena Sadowska pisze:

    Wszyscy poszli spać?

    Miłej nocki zatem, Wyspo:)

  91. Tetryk56 pisze:

    Miłej nocki, Wyspiarki i Wyspiarze! 🙂

  92. Quackie pisze:

    Dzień dobry jeszcze przed wyjazdem. Pora taka, że kawa jest nie-zbę-dna!

    A przy okazji wszystkim obchodzącym paniom wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet (i wcale że 8 marca to nie są urodziny Nadieżdy Krupskiej, jak mi ktoś kiedyś usiłował wmówić, bo w lutym!).

    A teraz poprosimy panią Gienię, której też przy okazji wręczam kwiatki

    PukPuk

    Koffie

  93. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wszystkim dziewczynom, niezależnie od wieku, Wszystkiego Najlepszego!
    zkwiatkiem

  94. Makówka pisze:

    Dzień dobry!

    Dziękuję za życzenia! (Makówka to też kobieta!)

  95. Tetryk56 pisze:

    Strasznie się tu wysoko zrobiło, więc zapraszam na imprezkę na nowe pięterko 😉

  96. Lena Sadowska pisze:

    Dzień pod znakiem galopady i miłych dowodów pamięci:)

    Przedspacerkowe dzień dobry, Wyspo:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)