Drogie Panie… opowiedzcie nam, nieoświeconym, co to dla was znaczy być kobietą? Jak postrzegacie się w opozycji do nas? I czy ta opozycja to stan niezbędny, czy może punkt startowy do wspólnoty?
Bo jakie jest nasze wyobrażenie o waszym stanie?
Tak czy inaczej, bawcie się w swoje Święto co najmniej tak dobrze, jak pani Grażyna Brodzińska
Wszystkiego najlepszego dziewczyny!
Przecież wiecie, że was uwielbiamy!
Varium et mutabile semper femina. Nie wiem po co się w to pakuję i wstawiam łeb pod topór, ale skoro Tetryk zagaił
Kobiety są zupełnie nieobliczalne, prawie nigdy tak nie znaczy tak, a nie – nie, są uparte do granic wytrzymałości i zawsze próbują postawić na swoim, nigdy nie odpuszczają, spacyfikowane, wycofują się na chwilę i atakują z innej flanki do skutku. Uwielbiam kobiety, są jak koty, potrafią się łasić i wydrapać oczy, nie przestrzegają zasad jeśli to nie są ich zasady, ale są też wspaniałymi przyjaciółkami, towarzyszkami, kochankami i pielęgniarkami, które cię nigdy nie porzucą i nie opuszczą. To lepszy gatunek człowieka.
Szybciutkie dzień dobry na nowym pięterku:)
Umkniemy jeszcze tylko na spacerek.
Refleksyjny tym razem – jak się okazuje:)
Mroźnie, lekko, przejrzyście:)
Rozgwieżdżone niebo oglądane przez pajęczynkę drobnych witek i filigranowych pączków przywodziło na myśl pejzaże dziewiętnastowiecznych poetów:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Nie miałam czasu zaglądać na Wyspę, bo co chwilę były telefony no i jednak mój bolący kręgosłup musiałam wyprowadzić na spacer z nadzieją, że spacerowanie mu pomoże. Nie pomogło!
NIE CZUJĘ SIĘ W OPOZYCJI DO FACETÓW, BO JA FACETÓW ZBYT LUBIĘ.
Trochę szkoda że to pora dobranocki, bo miałabym jeszcze przynajmniej jedną anty-kołysankę:)
Ależ dziś piątkowy wieczór, można poszaleć! Kto powiedział, że musi być nasenna dobranocka?
Przepraszam, że się nie włączę, ale zwariowany dzień dziś jest, bo co chwilę ktoś dzwoni jak nie telefon, to WhatsApp, albo Messenger, albo sms. Jutro jak wrócę do domu pobędę na Wyspie.
A jutro muszę wstać o 5.30.
O, to tak jak ja codziennie…
Jutro śpię aż do bólu. Mnie albo óżeczka
Dobranoc, Makówko:)
To ja już nie będę wstawiał żadnej dobranocki, myślę, że muzyki dziś nikomu nie zabraknie
Czy jutro będzie można zabrać głos i odpowiedzieć na pytania Tetryka?
Jutro będę imprezować i mam nadzieję, że będę cały dzień czuć się kobietą !
Pewnie, jutro też jest dzień!
Dobranoc!
Pora spełnić swoje groźby – miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Zimno,mgła
Witajcie!
Mgła i tutaj, ale poranne zakupy szczęśliwie objechane i zwieńczone śniadankiem. A teraz czas na kawę…
Wmiarędospane dzień dobry, Wyspo:)
Za oknem całkiem przyjemnie, chwilami nawet słonecznie.
W domu trochę przypiekarnej krzątaniny, leniwej, bo co się będę śpieszyć – do wieczora dużo czasu
Wróciłam do domu trochę zmęczona, bardzo niewyspana i piekielnie zmarznięta, ale zadowolona z zadzidzia.
Po dzisiejszej plenerowej imprezce myślę nad pytaniami Tetryka:
Jak postrzegacie się w opozycji do nas? I czy ta opozycja to stan niezbędny, czy może punkt startowy do wspólnoty?
Opozycja? Ależ skąd! A…może jednak…tak troszeczkę?
Hm…punkt startowy -nigdy tak na to nie patrzyłam, a przecież jak inaczej nauczyć faceta, aby STARAŁ SIĘ zrozumieć kobietę? Starał się, bo przecież nigdy nie zrozumie.
Nigdy, powiadasz? A czy w ogóle można do końca zrozumieć drugiego człowieka? Bliźniaki pomijam
Ależ oczywiście, że nie można, ale starałam się odpowiedzieć na Twoje pytania.
Bliźniaki też nie zawsze i we wszystkim myślą jednakowo, czego przykładem są moje przyjaciółki z USA.
Zresztą w sekrecie wyznam, że ja samą siebie często nie rozumiem.
Im starsza, tym bardziej samą siebie zaskakuję.
Chyba jakaś nietypowa jestem, bo nigdy nie postrzegam się w opozycji do nikogo… Raczej szukam podobieństw…
Wyjąwszy może ten najbardziej oczywisty, wynikający z cech płciowych punkt, że kobiety są kobiece, a mężczyźni – męscy. Ale to akurat chyba atrybuty, pozwalające na wzajemne dopełnianie się…
Cóż… przez ostatnich parę lat byłam w opozycji do Miłościwie nam Panujących.
Ale to akurat odrębny temat niemający nic wspólnego pytaniem Tetryka:
co to dla was znaczy być kobietą?
Zważywszy, że nigdy nie było się mężczyzną, odpowiedź wydaje się banalnie prosta:
Wszystko.
Coś w tym jest!
Bardzo miły wieczór, Wyspo:)
Spędzony na kameralnym bluesowo-jazzowo-poetyckim koncercie połączonym z interesującą wystawą szkiców młodej artystki:)
Pooglądałam, posłuchałam, pogadałam, było sympatycznie i nastrojowo.
A na spacerku mroźnie, gwiezdnie i bezwietrznie. Nie wiem, czy to nocka była dziś rozmarzona, czy może spacerowiczki…
Szkice młodej artystki mogą niekiedy rozmarzyć!
Dobrej nocy, Wyspo! Zmykam
Kolorowych snów, Wyspo:)
Niedzielnie witam Wyspę!
Chyba czas na śniadanie?
Dla mnie było pierwsze, bo odsypiałam wczorajsze imprezowanie, a dla innych Kelnereczka przyniosła kawę i ciasteczko.
Witajcie!
Może nawet już po czasie? Teraz kawa?
Bardzo słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Pięknie dziś, wiosennie. Zamiasteczkowo czuć wiosnę, ale jeszcze tę marcową, bałamutną nieco, więc kurta z solidnym kapturem i buty z kożuszkiem nieodzowne:)
A z okazji Waszego święta życzę jak najwięcej słońca każdego dnia, Panowie
jestem już po trzech kawach, domniemany dzień kobiet przeminął, mogę już zabrać głos, bo za późno, żeby komuś popsuć zabawę.
U schyłku komuny, gdy coraz śmielej publikowano polskie i obce książki i zaczynało docierać do młodego pokolenia, jakie są społeczne i psychologiczne konteksty (efekty) życia pod naporem propagandy, moja ówczesna narzeczona imponowała mi przenikliwym patrzeniem na rzeczywistość. Kiedy przed ósmym marca zapytałem, czy mam jej kupić kwiaty, oburzona zapytała, czy chcę ją obrazić, bo w jej mniemaniu, obchodzenie tego dnia – historycznie uzasadnione – w naszych czasach jest dla kobiet poniżające. Dawno jej nie widziałem, ale wciąż trzymam się jej buntu i celebrację dnia kobiet uważam za nieporozumienie. Może to „taka fajna, świecka tradycja” ale na zdrowy rozum, nie ma powodów, aby mężczyźni przez pryzmat tego „święta” postrzegali kobiety, jak jakiś egzotyczny gatunek istot i pytali o generalne cechy tego „gatunku”. Kobiety maja tyle samo zalet, wad i charakterologicznych odmian, ile mężczyźni, więc nie ma powodu, aby czynić z nich szczególny „obiekt badań”. Tak jak nie ma powodu, aby w świecie wyrównanych szans przyznawać kandydatom na studentów/studentki punkty za pochodzenie. Podsumowując, obchody tego dnia, to wynalazek znienawidzonego przez kobiety patriarchatu (czego symbolem goździk, rajstopy i cmok w rękę), aż dziwne, dlaczego próżność niektórych feministek pozwala im nad tym przechodzić do porządku dziennego.
Ale… tego…
Święto Kobiet wywodzi się najprawdopodobniej ze starorzymskich Matronaliów, podczas których zamężne kobiety prosiły boginię Junonę o szczęście w życiu małżeńskim, a mężowie obdarowywali swoje żony prezentami i spełniali ich życzenia.
I, wbrew powszechnemu mniemaniu, pierwsze obchody Narodowego Dnia Kobiet odbyły się 28 lutego 1909 roku w Stanach Zjednoczonych, a patronowała im idea krzewienia praw kobiet, w tym – tak dziś niedocenianych – powszechnych praw wyborczych (pierwsze czynne i bierne prawa wyborcze: Australia – rok 1902, Europa – 1906), której konsekwencją było podpisanie [dopiero albo już – jak kto woli] w 1945 roku pierwszego międzynarodowego dokumentu potwierdzającego zasadę równości kobiet i mężczyzn – Karty Narodów Zjednoczonych.
Podobna idea symbolicznego zrównania płci patronowała, zresztą, powołanemu w 1999 roku w Trinidadzie i Tobago Międzynarodowemu Dniu Mężczyzn.
Poza tym świętowanie z okazji nie wyklucza świętowania bez okazji
Dzień dobry, Laudate:)
Ale to nie zmienia faktu, że DK ustanowili mężczyźni. Z jakich pobudek to uczynili, możemy sobie dośpiewać, tak czy owak, za czasów Dioklecjana i Gomułki chodziło o poprawienie sobie nastroju podczas wręczania goździka niewolnicom.
Pominę fakt, że kobiety nie miały w tym czasie praw politycznych…
Z tego, co pamiętam, obchody pierwszego DK w Ameryce odbyły się na sugestię jednej z tamtejszych sufrażystek (nazwisko wyleciało mi z głowy, sprawdzę, to dopiszę:)), a w Europie rok później na Międzynarodowej Konferencji Kobiet działaczki zaproponowały ustanowienie corocznego DK.
*klikło mi się za wcześnie – sorki:)
Wspomniana sufrażystka nazywała się Theresa Malkiel.
Ustanowienie corocznego DK nie miało wówczas mocy aktu prawnego. Było inicjatywą działaczek (już nie społecznych:)), które dopiero o prawa dla kobiet zabiegały.
Akurat skończyłem czytać „Miasto zwycięstwa” – Salmana Rushdiego. Znakomita, godna polecenia baśń tego zwariowanego autora, od początku do końca przesiąknięta (zdrowym, w moim mniemaniu) przekonaniem, że kobiety są tą lepszą połową ludzkości i że, gdyby one rządziły świat byłby o wiele bardziej przyjaznym miejscem do życia. Ale w takim razie, dlaczego nie rządzą? Tego nawet Salman Rushdie, cudowny i czuły narrator, nie wie.
Jako kobieta nie będę odpowiadać na to pytanie, bo hm…powodów jest wiele. No i jednak równowaga jest dobra.
Ale cóż nie utożsamiam się z feministkami i z walką o prawa kobiet, ale z walką o prawa człowieka. A opieka nad kobietą w ciąży lub matką małych dzieci to dla mnie również są prawa człowieka. Matki i ojca oraz ich dziecka, bo uważam, że dotyczy to wszystkich.
Każda kobieta powinna mieć takie same prawa jak mężczyzna.
Natomiast fizjologia, macierzyństwo itd. powodują, że trzeba do tego podchodzić rozsądnie.
„Seksmisja”, kobiety na traktory -przecież nie o to chodzi.
Natomiast na świecie jest jeszcze mnóstwo miejsc, gdzie trzeba się upominać o prawa dla kobiet, czyli traktowanie ich tak samo.
Jak najbardziej trzeba się upominać o prawa kobiet. Denerwujące u niektórych głośnych aktywistek jest jedynie to, że w ramach „rekompensaty za doznane krzywdy” chcą iść na skróty i popadają w demagogię.
Na wyspach Polinezji panuje gdzie-nie gdzie matriarchat i rządy te charakteryzują się między innymi – brakiem wojen:)
Może jakąś podpowiedzią w kwestii zadanego pytania będzie fakt, że w „cywilizowanym świecie” kobiety dopiero niecałe stu lat temu zyskały status „człowieka”…
I ta konkluzja najbardziej mi się podoba. Cały ten szum wokół kobiet i ich (okazjonalnie) specjalnego statusu (albo symbolicznego wywyższenia przez nadawanie bożkom imion żeńskich) wynika z tego, że na różnych kontynentach, od tysiącleci trwa proces (albo walka) zrównywania praw kobiet i mężczyzn.
Żyjemy w czasach uzdrawiania popsutych relacji i proporcji. W Polsce temu uzdrawianiu towarzyszy wysoka gorączka.
Bardzo bym nie chciał, aby nasza wymiana opinii przybrała postać sporu o pryncypia. Po prostu po swojemu patrzę na świętowanie tego i owego. Zabrałem głos nieproszony, dodam tylko, że przez wrodzoną delikatność staram się nie wtrącać do niczyjego świętowania, a podczas tzw. Bożego Narodzenia też siedzę cicho, choć ten mitologiczny jazgot wyjątkowo działa mi na nerwy.
Ukłony dla wszystkich tutaj. I tam też
Też nie lubię Świat Bożego Narodzenia ani Wielkanocnych, ale teraz muszę umknąć, pa…
Protestuję przeciwko sformułowaniu „nieproszony”. Wypowiadanie się na Wyspie nie wymaga żadnych zaproszeń!
Mam nadzieję, że nie odebrałeś moich komentarzy jako napaści na Ciebie i Twoje opinie. Nie to było moim zamiarem – nikomu nie odbieram prawa (z jakich bądź powodów) do (nie)świętowania:)
Do wielu zjawisk przyczepia się u nas etykietkę byłoustrojową, co często bywa krzywdzące, albo – mijające się z prawdą. Często też postrzega się wiele spraw wybiórczo, czego przykładem mogą być te nieszczęsne „poniżające” Dni Matki czy Kobiet, ale na przykład z pominięciem veta ośmiogodzinnemu dniu pracy czy zakazowi pracy dzieci:)
A! I zapomniałam napisać, że na mnie źle działa przeniesione na polski grunt Halloween:) Uważam, że nie przystaje do naszej tradycji Wszystkich Świętych/Dnia Zadusznego, bardziej do umownego końca jesieni:)
Cóż… do końca procesu, by uznać kobietę za człowieka jeszcze bardzo daleko (co stwierdzam z przykrością), a niejedna z nich nieustannie musi udowadniać, że nie jest (tak zawodowo, jak i prywatnie) bardziej indolentna od mężczyzny, jeśli już taka możliwość jest jej dana, bo często – nie jest.
I – czy Ci się to podoba, czy nie:) – każdej kobiecie należy się specjalny status dziewięciomiesięczny. A każdemu człowiekowi – specjalny status w okresie macierzyństwa/tacierzyństwa.
Dodam jeszcze może, że wymuszanie tego, wynikającego z żeńskości jednego z bardziej znanych (jak chcesz) bożków, szacunku jest naszym rodzimym (stosunkowo nowym, zresztą) wymysłem.
Wcześniej (od Średniowiecza do drugiej wojny) niezwykłość wspomnianej postaci sprowadzała się do cudowności/jednostkowości aktów poczęcia i urodzenia oraz wynikającego z tych-że aktów pośredniczenia człowieka-matki (a także człowieka-syna-boga, ale to inna sprawa) między ludźmi a bogiem:)
Ja mniej więcej wiem, o co chodzi w tej religii i w kulcie maryjnym, ale staram się od tego trzymać tak daleko, jak się da. Lubię muzykę, lubię piosenki i pieśni, ale kolęd nie słucham, nie śpiewam. Bo tak!
Od wszelkich kultów też staram się trzymać z daleka.
Niektóre kolędy mi się podobają, ale denerwuje mnie nadmiar „świąteczego nastroju” w każdej formie (muzyka, dekoracje, szaleństwo przygotowań) dużo dni wcześniej przed Świętami.
A Świąt (jak już pisałam) nie lubię, ale rozumiem i szanuję tych, dla których są ważne.
Jasne, Laudate:)
Miałam na myśli literackie odniesienia, bo w tej tematyce czuję się w miarę pewnie:)
Zauważcie, kochani, że jako niepoprawny feministek zacząłem — i staram się utrzymywać — ten wątek raczej z przymrużeniem oka. Każdy/a/e z nas ma swoją płeć, z którą funkcjonuje, i wszelkie rozważania „gdybym był panienką” można zestawiać co najwyżej z „gdybym ja miał cztery nogi” (M. Fogg).
Większość z nas nie ma problemu konfliktu płci biologicznej z mentalną lub społeczną, niemniej warto wiedzieć, że mamy do czynienia ze swego rodzaju continuum. Dlatego warto doceniać tak mężczyznę, jak i kobietę jako człowieka — i opowiadać się za prawami człowieka, nieskrępowanymi płcią.
Moje odpowiedzi były z przymrużeniem oka. Ale nie wszystkie, bo np. to, że opowiadam się za PRAWAMI CZŁOWIEKA jak i Ty Tetryku to było na poważnie.
Ja natomiast, jako osoba kompletnie pozbawiona poczucia humoru, zawsze i do każdej kwestii odnoszę się ze śmiertelną powagą.
I tak również było tym razem.
Chyba też się uśmieję.
Dobry wieczór!
Kochani, wróciłem z połową głosu, z którym wyjechałem, tyle gadałem (i słuchałem), śmiałem się i klaskałem przez te parę dni – targi uważam za bardzo udane, spotkałem 150% osób, które miałem nadzieję spotkać, rozmawiałem z nimi, zyskałem mnóstwo nowych informacji i potwierdzenie dotychczasowych, niektórych dla mnie personalnie niekorzystnych, ale sytuacja jest dzięki temu lepsza, bo mogę się przygotować na owe niekorzystne zmiany.
Z okazji Dnia Kobiet Paniom składam zaległe życzenia najlepszego wszystkiego! A Panom z okazji Dnia Mężczyzn, kiedykolwiek przypada
generalnie życzę jak najlepiej wszystkim, niezależnie od tego, jak się identyfikują, o!
Witaj powrócony i zadowolony Quacku!
Hej hej (nieco zachrypniętym głosem
)
Wychrypisz jakąś dobranockę?
A faktycznie, to już ta pora, albo nawet i po… Idę poszukać.
Dobry wieczór, Quacku Potarg(any?)owy:)
Potargowy, ale na szczęście poza tym całkiem uładzony. Dobry wieczór i tutaj!
Dziś trafiłyśmy w iglastość tak ciemną, że gdyby nie Rudy Nos, różnie był się mógł ten spacerek potoczyć:) Ta mroczność czarno-zielona poprowadziła nas w końcu ku jaśniejszej plamie, która okazała się polanką z całkiem wygodną Ścieżką Powrotną. A nad asfaltem, do którego sobie doszłyśmy, nie tylko że z gwiazdami, ale – w ogóle – było niebo:)
Poza tym nocka mroźna, niewiosenna wcale, ale rześka i wonna.
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Iglastość bywa zielona, kłująca, ale żeby ciemna? To sugeruje niebywałą po prostu gęstość materii! A jak materia gęstsza, to i grawitacja się zmienia. To mówisz, że Rudy Nos za nic sobie ma zwiększoną grawitację? Sukces, kolejny sukces, jak mi Bóg miły!
W Poznaniu słonecznie, ale w cieniu również rześko (a w piątek rano pola widziane z pociągu właściwie aż do Mogilna zaszronione, z jakąś przedziwną mgłą unoszącą się ponad).
Za nic

Wbiłyśmy się w jałowcową (co powiedział nos, akurat mój tym razem) ścianę. Nawet myślałam, że to może jakiś sztucznie zasadzony szpaler odgradzający, ale – nie. Poszycie ciemne, niebo nie raczyło prześwitywać przez wybujałe świerczyny, więc musiałyśmy iść na czuja. Rudego
Tu nocą mrozi. Wczoraj doszło do -6, teraz jest -2:)
Tak z ciekawości, powiedział Twój nos ze względu na zapach, czy na kłucie?
No kurczę, co to za mróz, jak już tak ciepło było!
Byłam ciekawa, czy zapytasz
Tym razem zapach:)
We dnie dochodziło już u nas do +11, ale noce rządzą się swoimi prawami:)
*słowo, którego nie wyczerwieni bez względu na to, jak je napiszesz to:
rządzą/żądzą
*A faktycznie, homonimy!
Co robicie?
Homonimy hominidom. No, hohonie!
Ho! Ho! Ho!
A nie, to akurat druga połowa grudnia
Taka zakrywająca niebo iglastość potrafi ciemność uczynić dominującą! Dobrze, że niektóre Rude Nosy mają wbudowany kompas czy inny GPS…
To chyba lata wspólnych eskapad:)
Kiedyś zupełnie nie zwracała uwagi na to, co jest wyżej od niej, potem chyba się nauczyła, że ja potrzebuję nieco więcej górnej przestrzeni, bo już nie ciągnie tam, gdzie nie przejdę. Zdarza się, oczywiście, że muszę się trochę pochylić, ale – nie pełzać złożona w scyzoryk
Dobry wieczór, Tetryku:)
Cóż, mój nocny spacer nie zakończył się jałowcem, a ograniczył jedynie do alejek w parku. I zakończył (przedwcześnie) deszczem.
Wczoraj za to był las, błoto, kałuże i podmokłe łąki. I bardzo zimno.
A łapki dały radę coś pstryknąć?
Pytam, bo już się stęskniłam za Twoimi spacerkami:)
I – dobry wieczór, Makówko:)
Moje były zgrabiałe, ale był ktoś, kto zrobił zdjęcie.
Chcesz zobaczyć Leno?
Pewnie:)
A jakieś zalety były?
Tak! Dmuchanie babki!
To chyba poproszę o szczegóły
A nie tortu?
Bo Ty chyba jesteś Ósmomarcowa Dziewczyna, prawda?
Owszem. Ale właśnie było dmuchanie babki co widać na zdjęciu.
Z siedmioma świeczkami, bo 70 by się nie zmieściło.
Tak zgadywałam, gdy policzyłam świeczki:)
Ale nie bardzo chciało mi się wierzyć, bo energię masz siedemnastolatki.
Spotykałem już ludzi chwalących się dmuchaniem babki, ale dotychczas byli to faceci…
A widzisz! Cieszę się, że czymś udało mi się Ciebie zaskoczyć!
A tu masz dowód, że nie tylko
Dlatego ostrożnie poprosiłem o sprecyzowanie.
Muszę wstać o nieludzkiej porze, więc też powiem już:
miłej nocki, Wyspo:)
Dobranoc Wyspiarze!
Dzień dobry, kręgosłup trochę lepiej, dla równowagi nogi jakby jeszcze nieco gorzej
ale generalnie chyba idzie ku dobremu.
Pani Gieniu, poprosimy!
Dzień dobry!
Mój kręgosłup boli, czyli b.zm., ale bodaj nie jest gorzej.
Nogi też bolą, bo to jakoś tak promieniuje. Starość…
Za oknem pochmurno.
Skoro idzie, to jest nadzieja, że się nie zatrzyma
Dzień dobry, Quacku:)
No tak. Dzisiaj zdążyłem tylko uruchomić przeglądarkę i frrrrr.
Witajcie!
Takie wirki w pracy czy inne?
Takie w pracy…
Dla równowagi na kręgosłup nie narzekam, za to od dwóch dni badam, dlaczego komputer mi się co jakiś czas wyłącza
Może potrzebuje chwili dla siebie
Dzień dobry, Tetryku:)
Ciekawa koncepcja, ale przeszkadza w zaglądaniu na Wyspę!
Niech będzie dobrym Leno!
Mój był niczego sobie:)
Kolczyki prawie skończyłam. I wisiorek.
A teraz przemyśliwam, jak bransoletkę tematyczną poskładać:)
To i niech
wieczór dobry, Tetryku,
będzie:)
Komputer prosi o odpoczynek? Albo dba o Ciebie, abyś Ty odpoczął?
Albo sztuczna inteligencja się wkradła i …robi swoje porządki?
Przyznaję ze skruchą, że już od paru godzin jestem wolna, ale jakoś tak mi zleciao:)
Najpierw zapachniao mi krupnikiem, takim z kozieradką, zieloną pietruszką, skwareczkami z wędzonego boczku – tom go warzyła:)
A że nie lubię siedzieć w kuchni i czekać, aż się coś uwarzy – postanowiłam nieco popierzyć, coby mieć o czym pisać, bo kolejna niedziela blisko:) No to się wzięłam, skupiając się na robieniu zdjęć kolejnym czynnościom i zejszło do teraz:)
Dzień dobry, Wyspo:)
A zanim pobiegnę na schodki, pochwalę się jeszcze, że udało mi się dziś nie stracić życia w urzędzie:) Od zawsze na grafitowej posadzce leżała tam grafitowa wykładzina, i dziś ktoś postanowił tę wykładzinę zrolować i zostawić ten rulon ułożony w poprzek przejścia między krzesełkami dla petentów… Oczywiście, że go nie zauważyłam, zaczepiłam się i poleciałam do przodu, wykonując jakieś rozpaczliwe nożne ewolucje, by nie upaść na rządek donic z kwiatami i nie wylecieć z impetem na zewnątrz razem z wielkim oknem. Udało mi się, ale po odzyskaniu pionu musiałam sobie przysiąść, żeby się uspokoić. Do dziś nie wiedziałam, że potrafię robić takie akrobacje:)
A kiedy wyszłam z pokoju po załatwieniu sprawy, moim oczom ukazał się taki oto widok:
Pod wspomnianymi donicami leżało wywrócone puste wiadro, nieopodal – mop, a podłoga za krzesełkami zalana była wodą… Nie trzeba chyba iść do wróżki, by stwierdzić, co się tam wydarzyło, i kto wpadł w zastawioną przez siebie pułapkę…
W niektórych krajach za taką pułapkę bez stosownych oznaczeń i ostrzeżeń można by wyprocesować od urzędu niezłe pieniądze.
Łażenie po sądach jest uciążliwe, ale jak się sami podkładają…?
Cieszę się, że zaczepiłam się, zanim ta posadzka została polana wodą. Wtedy raczej by się tak dobrze nie skończyło…
Zamiast zlikwidować jedno zagrożenie, ktoś dołożył drugie i zostawił wszystko samopas…
Być może ktoś wkurzony?
Raczej sprzątaczka, co się sama potem na tym wykopyrtnęła…
Dobry wieczór, Quacku:)
Wizyta w Urzędzie grozi śmiercią lub kalectwem?
Jak mogłaś przeczytać…
Urzędy też nie są wolne od bezmyślności…
Witaj, Makówko:)
Dzień dobry ponownie, a może i dobry wieczór już.
Praca wykonana i inne plany też. Jeszcze dochodzę do siebie po targach
poza tym wszystko cacy.
Teraz na przerwę.
Dziś spacer na chłodno:)
Wiatr. Gwiazdki jakieś zziębnięte – pobladłe, skurczone…
A pod domem Trzyłapek bardzo sympatyczny chciał się z Rudą zaprzyjaźnić, ale nie miała czasu, bo musiała kota ze swojej posesji przegonić. Właściciel też wyglądał na miłego. Wyglądał, bo zdążył tylko powiedzieć, że takiego już psiołka ze schroniska wziął, i pognałyśmy kota uławiać:)
Dobry wieczór, Wyspo)
I jak? Ułowiłyście?
Tym razem tylko przegoniłyśmy:)
Kochani, nieprzewidziane okoliczności, kryzys na pokładzie, lecę ogarniać, wracam, jak zgaśnie.
Kryzys za kryzysem…
Też będę umykać, bo oczęta mi się same zamykają:)
Miłych snów, Wyspo:)
To i ja umykam.
Dobranoc!
Właśnie wróciłem, pożar ugaszony. Noale właśnie.
Dobranoc, spokojnej wszystkim.
Witajcie!
Zaczynamy kolejny dzień… od falstartu. Nie nastawiłem budzika…
Bodaj się wyspałeś Tetryku! Podświadomość wiedziała, co robi każąc Ci „zapomnieć” o budziku.
I świadomość i podświadomość były wczoraj raczej pełne wkurzenia niż przemyślności!
Komputer dał się uzdrowić?
Opiera się wciąż…
Dzień dobry ogólne. Dzisiaj późnym popołudniem i wieczorem szykuje się ciąg dalszy wydarzeń z wczoraj, tym razem jednak dużo spokojniejszy i zorganizowany – w każdym razie jednak znów mnie tu nie będzie
Tymczasem jednak zapraszam na śniadanie. Pani Gieniu, poprosimy!
Dziękuję! Pomogło najwyraźniej!
Witajcie!
Dzień dobry, właśnie skończyłem pracę, z tym że zapowiadany dalszy ciąg jest jak najbardziej realny, odezwę się, jak już będzie po. Najpóźniej jutro rano.
Czas jechać na knucie.
Pracusiowo-piórkowe dzień dobry, Wyspo:)
Pierzenia ciąg dalszy, techniką kolejnego eksperymentu, więc – póki co – ubrudzona jestem po same łokcie, tym razem w cynobrowo-karminowych odcieniach. A na bardziej pożądane efekty liczę po wyschnięciu:) Które jest tym razem początkiem, czegoś, mam nadzieję, do rzeczy:)
Ale finisz jeszcze daleeeeeeeko:)
Z biurowego knucia czas jechać na knucie na Zoomie.
Deszcz pada,auuu
Jak tak obrośniesz w piórka, łatwo cię będzie wziąć za anioła…
Ale cynobrowy anioł?
Dopiero wtedy?
Dobry wieczór, Tetryku:)
Anioły też chcą iść z duchem mody;)
Wtedy łatwiej!
Pan(i)Demonia o wyglądzie Angelli?
No dobra, wybrnąłeś
Utonęłam w puchu i wszystko mi się przesunęło w czasie:)
U wrót Lasu przywitał nas pan Chłód w eleganckim czarnym fraku i powiódł wczesnowiosennym szlakiem. Od pączka do pączka, pośród wierzbowych bazi, leszczynowych i brzozowych kotków. Im głębiej, tym bardziej przytulnie dziś było pod drelichowym niebem, a między ochroboconymi pniami nawet Wiatr-Chuligan spokorniał:)
Miasteczko przywitało nas mleczno-świetlistymi kloszami latarń w cytrusowych barwach i kształtach oraz ciszą wyludnionych uliczek:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, jestem. Już po, wszystko ugaszone i uładzone (na tę chwilę).
To ja może jeszcze przypóźną dobranockę?
Ufff, to dobrze, trzymałam kciuki.
To i ja się pożegnam.
Dobranoc!
Spokojnej!
No to zmykam jeszcze chwilę się popuszyć:)
Miłej nocki, Wyspo)
Witajcie!
Nigdy nie wierzyłem, że na starość lata szybciej lecą… A tu masz: tydzień temu cieszyliśmy się wiosną, a już jesień za oknem
Dzień dobry, wczoraj widziałem optymistyczne prognozy, że jutro to już będzie lato, słońce i plus 20. Nie wiem, co prawda, gdzie.
Mimo zachmurzenia dzień dość jasny i wyraźnie optymistyczny
Teraz jeszcze się dobudzić… Pani Gieniu, poprosimy z zestawem obowiązkowym. Kawa i wuzetka, bijemy się o Złotą Patelnię
Deszczowo witam Państwa!
Nie było może zbyt słonecznie, ale – bezdeszczowo:)
Poza tym – trochę pracusiowo, trochę piórkowo.
Przedspacerkowe dzień dobry, Wyspo)
No proszę, tu deszcz, tam bezdeszcz. A tutaj markotnie dość (za oknem), w domu względnie pozytywnie
Po pracy i na przerwę.
Dzień dobry, Quacku:)
Tak sobie pomyślałam, że może by jakiś nobelonik?
Bo tu już stromo dosyć.
Mam jeszcze +/- pół godziny do spacerku, zajrzę przed i jeśli będziecie chcieli – to wstawię:)
Ok. To namyślajcie się, a my jedziemy chodzić:)
No pewnie, tu już dawno prosi się o nowy wpis!

Miłego spaceru!
Też jestem za.
Tak jest, w sam raz.
Ja jeszcze dobranockę zaraz tutaj, a potem mogę już na nowym piętrze funkcjonować.
Trafiłyśmy dziś do leśnej szkółki i uprawiałyśmy klasyczny slalom. Rude zwariowało od nadmiaru zapachów i dwa razy musiałam je wyplątywać spomiędzy okalających świerczki palików:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
A po hucznym świętowaniu na Tetrykowym pięterku zapraszam na nobelon:)
To ja tam idę, wróciwszy z kręcenia.