« Rozstrzelać! Azulejos i do przodu! »

Zielnik do wypełnienia

A na pierwszą kartkę wkleił się złociście zapach letnio pszczelny
(czasami się zbiera słów bezprzyczynowych i rozmarzeń zielnik).

A na drugiej kartce strzępi się pytanie zielem tajemniczym:
„Czemu zwykle w bajkach mają złote włosy wszyscy królewicze?”

A na innych kartkach (każdy cal przeszłości ma swą parabolę)
kwiaty zasuszone blakną w świetle czasu różnych barw symbolem.

A ostatnia kartka była ciągle pusta – ciągle, aż do wczoraj:
w całkiem obcym mieście zakwitł mi przypadkiem pewien kwiat w wieczorach –

I znów pachnie w marcu nieznajomy kwiecień szczęściem na wpół chmielnym
(czasami się zbiera słów bezprzyczynowych i rozmarzeń zielnik).

(19.03.1933)

366 komentarzy

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam na patronackim pięterku:)

    Utwór zupełnie niezimowy, nie grudniowy nawet, ani zapowiadający czegokolwiek kres. Wręcz przeciwnie – pełen oczekiwań, więc także nadziei:)

    Wiersz pochodzi z rękopisów, nie był publikowany za życia Zuzanny Ginczanki, więc tym ciekawszym powinien się okazać.
    Miłej lektury:)

  2. Lena Sadowska pisze:

    Jak tu dziś od rana rojnie i gwarno 😉

    Dzień dobry, Wyspo:)

  3. makowka9 pisze:

    Zabiegane, zaraz wybiegane dzień dobry Wyspo!
    Zimowo i z nadzieję, że będzie lepiej.

  4. Lena Sadowska pisze:

    To ja biegnę dłubać w nowej porcyjce już gotowych koralików:)
    Ale będę miała rękę na pulsie. A raczej – oko na Wyspę 😉

  5. Tetryk56 pisze:

    Dzień dobry, Leno!
    Bo czymże jest zielnik? Z punktu widzenia zbieracza pomocą naukową, wiązką wspomnień, lub może efektem odruchowej, konformistycznej działalności. Dla zasuszanych w nim roślin to cmentarzysko lub popielnik zależnie od tego, które aspekty zrozumiałej dla nas ludzkiej osobowości im zechcemy przypisać. Świadomość ta bliska jest dojrzałemu poecie; nastoletnia Patronka zaledwie to przeczuwa…

    • Lena Sadowska pisze:

      Dzień dobry, Tetryku:)

      Zuzanna Ginczanka na ostatniej karcie swojego zielnika zamieszcza to, czego jeszcze nie było, co stanie się dopiero i nie bierze pod uwagę innej opcji, jak ta, że będzie to coś fortunnego, a, zgadzam się, ten optymizm charakteryzuje osoby bardzo młode:)
      Odnoszę też wrażenie, że zielnik jest dla niej częścią zestawu, jedną z wielu, często przypadkowo podarowanych przez los i zebranych elementów:)
      Dodam, że dużo bliższa jest mi ta koncepcja niż Harasymowiczowy popielnik:) W grę wchodzi także swoista tymczasowość wszelkich zielników – umieszczone w nich eksponaty nigdy nie są na tyle trwałe, by w pewnym momencie nie ulec zniszczeniu. A to sprawia, że pojawia się miejsce na kolejny egzemplarz kolekcji:)

      • Tetryk56 pisze:

        Oczywiście, wizja pełnej nadziei młodości jest znacznie bardziej powabna niż przeczucia lekko zgryźliwego tetryka! 😉

        • Lena Sadowska pisze:

          To też;)
          Jest piękny cykl F.G.Lorci, a w nim wiersz Księga, przytoczę Ci fragmencik:

          II
          Oto przekupień czasu
          przynosi zielnik snów.

          Ja
          Gdzie zielnik twój, gdzie księga?

          Przekupień
          Trzymasz ją w swoich rękach.

          Ja
          Mam wolnych dziesięć palców

          Przekupień
          Sny w twoich włosach tańczą.

          Ja
          Ile minęło już stuleci?

          Przekupień
          Godzinę tylko ma mój zielnik.

          Ja
          Czy idę w zmierzch, czy do świtania?

          Przekupień
          Przeszłość jest nie do zamieszkania.

          Ja
          O gorzkie owoców ogrody!

          Przekupień
          Gorszy jest zielnik księżycowy.

          🙂

  6. Lena Sadowska pisze:

    Pora spacerowa zbliża się milowymi krokami i krążącymi w powietrzu rudymi westchnieniami, więc umykamy na trochę:)

  7. makowka9 pisze:

    Wróciłam z zimowego, nocnego spaceru. Było zimno i padał śnieg.
    Ale mieliśmy herbatę w termosie i rum.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Pocieplało. I prószy. Las otula się białą kołderką, ścieżki i bezdroża też bieleją. I my nieco oprószone wracałyśmy do gracika:)
    Teraz rozgrzewamy się goździkową herbatką (jedna z nas) i zalegiwaniem przy cieplutkim grzejniku (ta druga).
    Za oknem cisza taka, że słychać szmer spadających na parapet płatków:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  9. Makówka pisze:

    W czasach szkolnych miałam zielnik. Takie ładne roślinki, kwiatuszki tam miałam…i chyba wyniosłam razem z innymi zeszytami do piwnicy i rodzice to wszystko wyrzucili kiedyś.

    DOBRANOC PAŃSTWU!

    • Lena Sadowska pisze:

      My robiliśmy zielniki do szkoły:)
      A ja jeszcze teraz mam książki pełne zasuszonych liści i kwiatów.
      I, oczywiście, mnóstwo suszonych kwiatełków, które zalewam żywicą. A tę kolekcję biżuterii dawno temu nazwałam Kroplą Lata. Tyle już tych kropli zrobiłam, że uzbierałaby się cała łąka. Podwodna:)

      Dobranoc, Makówko:)

  10. Lena Sadowska pisze:

    Za oknem posypuje. Miękko jest i puszyście:)
    I pora już na wierszorynkę:

    Kiedy księżyc wschodzi,
    głuchną wszystkie dzwony
    i kreślą się tajne,
    niezbadane ścieżki.
    (Wschodzący księżyc
    )

    F.G. Lorca, bo w towarzystwie tego pana spędziłam dzisiejszy wieczór:)
    Miłej nocki, Wyspo:)

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    No i mamy zimę. Podczas zakupów zdążyłem się już zakopać w śniegu przy próbie zaparkowania, na szczęście pojawił się anioł z łopatą i pomógł mi się wydostać. Nie, skrzydeł nie widziałem — poznałem po efektach działania! 😉

    • Lena Sadowska pisze:

      Kiedy się modlisz kochane dziecię,
      To biały Anioł cieszy się z ciebie!
      I dobrze tobie będzie na świecie,
      Bo błogosławi cię Pan Bóg w niebie!
      (Anioł
      – Wł. Bełza)

      😉

      • Tetryk56 pisze:

        W zdumionym oku zakręca się łza,
        spowodowana nagłym wzruszeniem
        i zaskoczeniem, że sam pan Bełza
        śpieszy z pomocy tej wyjaśnieniem!

        Dobry wieczór, Leno! 🙂

        • Lena Sadowska pisze:

          🙂
          niech raczej uśmiech z twarzy nie spełza
          niech na radości wdzięcznej nie zbywa
          że oto sam pan Władysław Bełza
          nam ten anielski sekret odkrywa 😉

  12. Lena Sadowska pisze:

    Zimowe dzień dobry, Wyspo:)

    Biało w Miasteczku, biało w lesie.
    A w domu wykluwający się, przyniesiony ze spacerku pomysł na… 🙂

    • Tetryk56 pisze:

      Pomysł na trzykropek? Brzmi bardzo tajemniczo! 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Jak się pomysł dobrze rozsiądzie, zadomowi, to się pochwalę. Na razie jesteśmy na etapie niespłoszenia (się).

        Dzień dobry, Tetryku:)

        A tam wyżej obdaruję Cię stosownym wierszydełkiem:)

  13. Lena Sadowska pisze:

    Jest taki piękny cykl B. Leśmiana z Sadu rozstajnego, a że Tetryk mnie zainspirował, i pięterko poetyckie, to Wam fragment przytoczę:):

    Skąd oni rodem? Z czyjego kochania?
    I kto takiego udzielił im chrzestu,
    Że pierś ich nigdy nie jest bez śpiewania,
    A skrzydła nigdy nie są bez szelestu?
    I kto ich zmyślił? Kto wywiódł ich z marzeń?
    I dla jakiego pod ziemią powodu?
    I dla jakiego na ziemi ogrodu?
    Dla jakich jeszcze na niebie wydarzeń?
    Kto pierwszy wyznał, nad czyją mogiłą
    To słowo: anioł, skrzydłami objawne,
    I czemu wyznał tak dziwnie, że było
    Odrazu święte, odrazu pradawne?

    I czemu, w zgony zapatrzon słoneczne,
    Tym, których niema, dał imię tak wieczne?
    (Aniołowie
    )

  14. makowka9 pisze:

    Zasypane śniegiem białe dzień dobry!

    Nie zdążyłam się przywitać? Bo pędziłam na knucie placowe.
    Za tydzień wybory do Rad Dzielnic. Jakoś tak przemykają mało zauważalne, a powinniśmy bardziej je doceniać.

    • Lena Sadowska pisze:

      Fruwają cicho białe, srebrniejące płatki,
      Świecące gwiazdy, pyłki i nikłe kryształy…
      Lecą cicho… upadły… na powierzchni gładkiej
      Leciuchno się w gobelin układają biały.
      (Śnieg
      – Z. Różycki)

      Dzień dobry, Makówko:)

    • Tetryk56 pisze:

      Cześć, Zaśnieżona!
      Ja po śniadaniu wywoziłem dary Mikołajkowe zebrane przez nasz region w ramach paczek dla ubogich dzieci: dwa wory pluszaków, duża torba słodyczy i takaż układanek.

    • Lena Sadowska pisze:

      Skoro rozliczamy się z sobotnich poczynań, to dzisiejszego ranka robiliśmy mikołajkowe ozdoby. Dzieciaki dobrze się bawiły. Opiekunowie chyba też niezgorzej:)

  15. Lena Sadowska pisze:

    Mój dzień jeszcze się nie skończył – za chwilę umykamy na spacerek, a Was zostawiamy z Grudniem Or-Ota:):

    Zabrzęczały srebrne dzwonki,
    Zabrzęczały!
    Padł na pola i na łąki
    Dywan biały!
    Hej! Pannami sanie kwiecić!
    Oczętami zmierzch rozświecić!
    Palnąć z bata — i oblecieć
    Choć świat cały!

  16. laudate pisze:

    Witajcie, mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie, u mnie czas ciut inaczej płynie, poza tym rozmaite spotkania i wyjazdy zawodowe (tudzież zasłużona drzemka) skutecznie odciągały mnie od szyby monitora. Ale w końcu zasiadłem i zaczytałem się… Z poezją jestem za pan brat, a Leśmian jest mi bliski jak własny wujek, Ginczanka w dzisiejszej odsłonie jakby mniej przekonywująca…
    O pogodzie tutejszej nic nie opowiem, bo żadna to atrakcja w porównaniu z waszymi śniegami. Ech…

    • makowka9 pisze:

      Witaj laudate!

      Kraków zasypany świeżym białym śniegiem wygląda faktycznie ładnie.
      W kategoriach atrakcji trochę gorzej prezentuje się opóźniona komunikacja miejska.

    • Tetryk56 pisze:

      Brak ci możliwości zakopania się auta w śniegu? Overjoy

      • Laudate pisze:

        Ani jednej chwili nie tęsknię tutaj za tą alternatywą. Mam dość doświadczeń z Lublina lat 90-tych. Brrr..

    • Lena Sadowska pisze:

      Sobotni wieczór sprzyja dłuższemu siedzeniu:)

      Cieszę się, że Leśmianowi Aniołowie przypadli Ci do gustu.
      Co do Ginczanki, to – nie wszystko każdemu musi się podobać:)
      Moim zdaniem jest to jeden z jej najlepszych wierszy. Ma ciekawe obrazowanie (co nie zaskakuje) i piękny rytm (a z tym różnie u niej bywa). Ład, przemyślana kompozycja, oszczędność słowa – tym mnie ujął:)

      Dobry wieczór, Laudate:)

  17. Laudate pisze:

    Czy w Krakowie na Brackiej pada śnieg?

    A w Suwałkach na jakiej ulicy pada?

  18. Lena Sadowska pisze:

    Mrozik na tyle duży żeby nie pozbawić Lasu białej szaty, a na tyle mały, by nas nie pozbawić uszek, nosków i (niektórych) ogonków;)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Laudate pisze:

      Bardzo ładnie, poetycko o tym mroziku – ale zejdźmy na udeptaną ziemię: ile dokładnie macie tam tych Celsjuszów? (Pytam, żeby sobie dodać otuchy 🙂 )

    • Tetryk56 pisze:

      Z czego wynika smutny wniosek, że niektórych ogonków was pozbawił! Overjoy

      • Laudate pisze:

        Ogonków albo przecinków: bo skoro u mnie cyfrowy termometr pokazywał w nocy –2,8 , to aż sie boję pisać, ile to mogło być w Suwałkach po odjęciu przecinka…

      • Lena Sadowska pisze:

        Gdyby wniosek był prawidłowy Ty również wziąłbyś słowo „niektórych” w nawias, Tetryku 😉

        Bo zagadkę o kalece pewnie znasz:)

        • Tetryk56 pisze:

          Gdyby smutny wniosek był prawidłowy, nie towarzyszyłaby mu roześmiana gębusia 😉
          A zagadki nie kojarzę…

          • Lena Sadowska pisze:

            Odpowiedzi też by nie towarzyszyła:)

            A zagadkę trzaa werbalnie, bo opiera się na schemacie pytanie – odpowiedź. Inaczej nie jest zabawnie:)

  19. Makówka pisze:

    U mnie teraz minus trzy. Zasypane wszystko na biało.

  20. Makówka pisze:

    Będę wkrótce umykać.
    Dobranoc!

  21. Laudate pisze:

    Dobrej nocy …

  22. Lena Sadowska pisze:

    Też jeszcze jestem, ale obiecane wierszydełko już mam:

    Lampa… abażur z obwódką…
    czerwonej serwety brzeg…
    Za oknem cicho, cichutko
    na dachach ściele się śnieg.
    (Śnieg
    – E. Słoński)

  23. Lena Sadowska pisze:

    Myślę, że czas oddalić się na paluszkach, życząc cichutko:

    miłej nocki, Wyspo:)

  24. Makówka pisze:

    Witajcie!

  25. Makówka pisze:

    Do tej pory od 8 czekałam na autobus.

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie niedzielnym rankiem! 😉
    Słucham soundtracka od Lorda i nadrabiam zaległości w lekturach.

    • Wyimaginowany pisze:

      Witam, Tetryku. 🙂

      Co do rzeczonego, o ile oficjalnie ukazały się dwa płytowe wydania (dostępne także w streaming-u), po pierwszym i piątym sezonie, to na samym YT jest wiele nieoficjalnych playlist, które w doskonały sposób, co do zawartości, uzupełniają się z tymi pierwszymi. 🙂

    • Lena Sadowska pisze:

      Miłego dnia, Tetryku:)

  27. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jestem, wróciłem planowo, wczoraj wieczorem, ale tak już zdyndolony, że nie wchodziłem na Wyspę. Byłem służbowo we Wrocławiu, na targach książki, trochę zobaczyłem miasta, spotkałem się z ludźmi po linii branżowej, w nocy dostałem informację o tym, że policja poszukuje tego pana, co postrzelił policjantów, zaliczyłem zmianę trasy tramwajów, o której nikt nie poinformował pasażerów, zostałem zaśnieżony i wróciłem cało i bezpiecznie.

    A dzisiaj pospałem do oporu, ponieważ w piątek wstałem po 3.00 i potrzebowałem odespać.

    Ale już jestem i pobędę, z przerwami na rzeczywistość tutejszą.

    No i śniadanie jakieś by wypadało… Poprosimy, jakby co, lunchowe dania też się znajdą.

    Kelnereczka

  28. Lena Sadowska pisze:

    A teraz idę się powspinać:)

  29. Lena Sadowska pisze:

    Za oknem sypie, a ja odnalazłam Maminy lauferek i właśnie udało mi się odtworzyć wzór, którym był robiony:)
    Nie jest szczególnie trudny, ale dość efektowny:) I ta satysfakcja, że jednak całkiem sprawnie włada się szydełkiem.
    Nie do przecenienia Pleasure

  30. Lena Sadowska pisze:

    To my umykamy na spacerek:)

  31. Tetryk56 pisze:

    A skoro o poezji i zielnikach, to może tak:

    W cieniu ukryte na samym dnie skrzyni,
    w głębi szuflady lub w mroku pawlacza
    tam, gdzie czas od lat ślady swoje czyni
    leżą kolekcje młodzieńcze zbieracza.

    Kilka klaserów: to znaczki pocztowe
    parą z czajnika niegdyś uwalniane,
    w tym Poczta Polska, w kolejnym światowe
    od wszystkich wokół cierpliwie żebrane…

    Czyste z subskrypcji, od Babci w prezencie,
    większość z odzysku, pokancerowane
    wartości nie ma zbiór i mieć nie będzie,
    tylko dzieciństwa niesie wspominanie.

    Gdzieś indziej zielnik: zasuszone liście
    – tu jeszcze szybciej zapał wygaszony!
    choć gruby zeszyt wzięto oczywiście
    to w jednej trzeciej ledwo zapełniony.

    W kilku albumach stare fotografie
    jeden na drugim leżą w ciszy błogiej
    robić odbitek nikt już nie potrafi,
    zdjęcia na dyskach mają katalogi.

    Nieubłagany czas kolekcje liczy,
    spycha do głębi, znaczenia odbiera.
    Tak myślę: ja i moi rówieśnicy
    nie tkwimy aby już w jakichś klaserach?

    • Quackie pisze:

      Ho, też czasami myślę o tym. Zwłaszcza jak dociera wiadomość, że kogoś z naszych zabrakło, zwłaszcza z klasy albo szkoły albo z roku.

      „Naśmiawszy się nam i naszym wojaczkom
      Wetkną nas w klaser, jako czynią znaczkom”, ot co.

    • Lena Sadowska pisze:

      🙂
      Znaczków nie zbierałam nigdy, ale słabość do ususzania roślin została mi do dziś. Właściwie z każdej podróży wlokłam między kartkami książek tego typu trofea:)
      I wciąż lubię fotografie:)

      Cóż… nasz świat odchodzi do lamusa. Nie jesteśmy w tym ani pierwsi, ani ostatni:)

      Dobry wieczór, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        Dobry wieczór!
        Z mniej standardowych kolekcji miałem kiedyś ponad setkę puszek po piwie, z okazami też z różnych stron świata, od Ameryki po Australię. Ku uldze Lokaty kolekcja poszła na złom przy okazji wymiany szafek kuchennych, na których stała — zostało mi po niej tylko wspomnienie, że amerykańskie i australijskie piwa to straszne siki.

        • Quackie pisze:

          A ja – puszek po oranżadach, tych z Pewexu 🙂 ale nie była aż tak duża, chociaż też poszła na złom.

        • Lena Sadowska pisze:

          Puszkowe kolekcje były zmorą matek większości moich kolegów:)

          Ja zbierałam komiksy:)
          A po jednej z Ciotecznych Babć – Oldze – odziedziczyłam piękny zbiór porcelanowych mini-dzbanuszków. Do dziś nie mogę odżałować jego straty, ale nie dlatego, że był bardzo cenny w sensie wymiernym, traktowałam jego elementy jak artefakty do przeszłości, szczęśliwego dzieciństwa… Pozbycie się go przez pewne osoby nie było wredne, było po prostu podłe.
          Za to udało mi się odzyskać gliniany serwis, którym (ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, bo myślałam, że mnie nie lubi:)) obdarowała mnie druga z Babć – Tante Hedwig. Znaczy w moim życiu równie wiele. Tak wiele, że był jedną z pierwszych rzeczy, którą spróbowałam reanimować po pożarze naszego domu:)

  32. makowka9 pisze:

    Jestem w domu. Byliśmy na wycieczce, ale zupełnie gdzie indziej.

    Dobranoc!

  33. Lena Sadowska pisze:

    Jezioro jeszcze chodzi, ale Las pozimowiał zupełnie. Gdy patrzyło się nań z pewnej odległości, wyglądał jak wielka świetlista mapa z tą plątaniną białych ścieżek:) Mamory jeszcze ciemne, ledwie przypudrowane ażurowym rzucikiem.
    Gdy wracałyśmy, zaczęło sypać i mogłyśmy podziwiać uskakujące w świetle reflektorów rozsrebrzone iskierki:)
    Kilka(dziesiąt) z nich ubieliło Rudej nos, więc kichała i prychała, póki nie stopniały w gracikowym ciepełku:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  34. Quackie pisze:

    Umykam również, jutro pobudka wcześnie i badania. Ale inne.

    Dobranoc!

  35. Lena Sadowska pisze:

    I jeszcze wierszorynka:

    Uśpione wielkim mrozem blade gwiazdy wiszą,
    Jakby je dziś zaklęło jakieś wielkie słowo
    I srebrna jakaś bajka wraz z tęsknią i ciszą
    Przez puste płynie pola w oną noc zimową.
    (W noc zimową
    – Z. Różycki)

    Bajecznych snów, Wyspo:)

  36. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Noc zimowa przepłynęła, snów niw zapamiętałem…

  37. makowka9 pisze:

    Zimowo witam!

  38. Quackie pisze:

    Dzień dobry z opóźnieniem!

    Dzisiaj miałem badanie na obciążenie glukozą. Czyli tak: o suchym pysku do punktu pobrań, tam pobranie krwi, podanie 75 g glukozy rozpuszczonej w ciepłej wodzie, 2 godziny bezczynnego czekania, pobranie krwi nr 2. Tymczasem mijają 2 godziny i nic, następne numerki wyświetlają się na tablicy, następne osoby wchodzą. Idę do rejestracji, pytam, co dalej, skoro minęły 2 godziny. „Aha, to zaraz pana poproszą”. Po 10 minutach nie poprosili, więc już lekko zirytowany powtarzam pytanie. „To jeszcze pan nie wszedł? To trzeba było wejść!”. W końcu wszedłem, pobrali i wyszedłem, ale wkurzony lekko, bo nie szanują czasu.

    A teraz mogę wciągnąć śniadanie. Chociaż z racji pory to takie bardziej drugie śniadanie.

    Pani Gieniu, zaserwuje pani? Pięknie proszę.

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      Na niefrasobliwość personelu w większości placówek brak słów. Głównie tych cenzuralnych…

      Mimo wszystko – dzień dobry, Quacku:)
      Mam nadzieję, że śniadanie choć w części zatarło niesympatyczne poranne wrażenia.

  39. makowka9 pisze:

    Wyobrażam sobie jak byłeś wkurzony skoro dalej bez śniadania.

    Tak to niestety u nas jest z tzw. służbą zdrowia. Choć i tak chyba trochę lepiej jak dawniej.

  40. Lena Sadowska pisze:

    Dziś chcę Was przywitać magicznym sonetem pani Kazimiery:):

    Loty kwiatów rozwitych na mistycznej łące,
    Oderwanych od łodyg, ściętych kwiatów pęki.
    Uskrzydlonych gwiazd taniec leciuchny i mięki,
    Lotne gwiazdy, srebrzyste motyle goniące.

    Lecą… gwiazdy… motyle… i kwiaty iskrzące…
    Lecą… spadły — siew biały z pod anielskiej ręki.
    Jak dziewiczej orkiestry przytłumione dźwięki
    Grają bielą barw, tonów pyły wirujące.

    Tak grają, że się duszę chce rozewrzeć całą,
    I tą bielą się osnuć — w tę kaskadę białą
    Nurzać duszę, i srebrzyć ją mleczną ponową,

    By dziewiczą się stała krysztalną alkową.
    A wówczas na jej szybie błękitnej wykwitną
    Kwiaty marzeń młodzieńcze z koroną błękitną.
    (Śnieg
    – K. Zawistowska)

  41. Lena Sadowska pisze:

    Pan Grudzień rozwiązał wielki wór ze śniegiem:)
    Sypie coraz bardziej. Z zewnątrz dochodzą odgłosy odśnieżania i tupot otrząsanych z lepkiego śniegu butów:)

    A ja umykam na trochę, póki jeszcze mogę w miarę bezboleśnie wydostać się z domu:)

  42. makowka9 pisze:

    Też umykam knuć ulicznie przed wyborami do Rad Dzielnic, paaaa

    • Lena Sadowska pisze:

      Owocnego knucia bezśniegowego, Makówko:)

    • Tetryk56 pisze:

      Jak poszło?

      • Makówka pisze:

        Właśnie wracam. Jakoś tam. Jednak dużo mniejsze zainteresowanie jak do wyborów do Sejmu.

        • krzysztof z Gdańska pisze:

          Dzień dobry

          U nas z wyborów na wybory zainteresowanie głosowaniem do Rad Dzielnic rośnie. Wynika to m.in. z powiązania frekwencji wyborczej z ilością pieniędzy, które Rada dostaje do wykorzystania w dzielnicy. Pleasure
          Dlatego frekwencja w kolejnych latach rosła od 5% (minimum, żeby wybory były ważne) do 25% (rekordowa frekwencja w wyborach do RDz) Pondering
          Niestety ludzi można wychowywać jedynie w oparciu o proste bodźce Brutal

          • krzysztof z Gdańska pisze:

            Nie wiem jak w Krakowie, ale u nas Rada Dzielnicy działa społecznie – radni nie dostają za swoją służbę diet ani innych profitów… Amazed
            Dlatego przy każdych wyborach odbywa się łapanka osób chętnych do działania w R.Dz. Nie każdy lubi poświęcać prywatny czas, wysłuchiwać skarg (czasem wymyślań) mieszkańców i użerać się z władzami miasta za zwykłe „dziękuję”… Weary

          • Lena Sadowska pisze:

            Dzień dobry, Krzysztofie:)

  43. Lena Sadowska pisze:

    Wszystkich z Wyspy wywiało, to i ja się swoim wzorkiem zajmę:)
    Ale zerkać będę:)

  44. Lena Sadowska pisze:

    I po cichutku, pomalutku nadeszła pora spacerku… 🙂
    Płyniemy:)

  45. Tetryk56 pisze:

    Hej! Dotarłem do domu, po comiesięcznym spotkaniu. Pora na kolację Delicious

  46. Lena Sadowska pisze:

    A Psiułeczki są w kropeczki. Śniegowe:)
    W jednym jesteśmy z Rudą podobne – obie uwielbiamy eksplorować nieskalane śnieżne połacie. Ruda robi to może bardziej energicznie, więc i zanurza się głębiej, bo po same uszy, a ja zaledwie po łydki, ale co z tego? Obu nam sprawia to jednakową radochę:)
    Było super, a ja nie tracę nadziei, że w końcu Psiuła przekona się do lepienia piguł i będziemy mogły zagrać w śnieżki 😉

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór.

      Czy do lepienia piguł nie trzeba czasem przeciwstawnych kciuków?

      Poza tym zabawy w śniegu lubi chyba sporo zwierzaków żyjących w pobliżu ludzi (czy też razem z nimi), koleżanka jeżdżąca na koniach opisywała ostatnio radosny galop przez świeży puch. Radosny zarówno dla wierzchowca, jak i jeźdźczyni 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Quacku:)

        Ojtamojtam z tymi kciukami… Myślę, że odrobina dobrej woli potrafi zdziałać cuda… 😉

        Nie wiem, co takiego ma w sobie świeży śnieg, że tak optymistycznie nastraja i ludzi, i zwierzęta. Może wydziela jakieś śnieżne feromony? 🙂

        • Quackie pisze:

          Świeżość, czystość, jak przy niezapisanej kartce papieru (ogrom możliwości) albo świeżym prześcieradle (czystym).

          I wszystko to można wydeptać i zapaskudzić 🙂

          • Tetryk56 pisze:

            Tako rzecze seryjny zapisywacz kartek… 😉

          • Lena Sadowska pisze:

            No ja nie wiem, Quacku, czy taka czysta kartka na klasówce w każdym wywołuje euforię… 😉

          • Quackie pisze:

            Na klasówce… W pierwszym dniu szkoły, wszystkie zeszyty, takie białe, czyste, pełne nadziei 😉

            A ja nie piszę na ogół na kartkach, tylko na komputerze!

            • Lena Sadowska pisze:

              A dla mnie pisanie ręczne nabiera znamion magii:) Szczególnie gdy biorę do ręki pewne bardzo szczególne pióro:)

              • Lena Sadowska pisze:

                Wiem, że zabrzmiało, jakbym umiejętność pisania traktowała ze średniowieczną infantylnością, ale… nic na to nie poradzę, że akt pisania ręcznego traktuję jak pewnego rodzaju rytuał:)

                • Quackie pisze:

                  O, nie, całkowicie to rozumiem, ale przy pisaniu (czasem również przy tłumaczeniu) strasznie kombinuję, zmieniam, na kartce to by strasznie wyglądało, więc zarzuciłem już takie próby.

                  Ale na kartce notuję zawsze rzeczy do zrobienia/ załatwienia.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Tak, ja swoją pracę także wykonuję w laptopie, choć początki były jednak ręczne i wspominam to jak coś na kształt sennego koszmaru:)

                  A jeśli chodzi o pisanie rzeczy własnych, to nie będę Cię zanudzać opowieściami o tym:)

        • Tetryk56 pisze:

          Myślisz, że dobrej woli to i kciuk się nie przeciwstawi?

          • Lena Sadowska pisze:

            Gdybym chciała dalej iść tym tropem, powiedziałabym, że mógłby nawet pobłogosławić, Tetryku 😉

    • Tetryk56 pisze:

      …i to chwalą sobie?

  47. Makówka pisze:

    Makówka wraz ze swoim kciukiem mówi dobranoc!

  48. Lena Sadowska pisze:

    Nie idę jeszcze spać, ale wierszorynkę mogę już wstawić, nie?

    A dziś taka perełka Józefa Weyssenhoffa o wdzięcznym tytule Bogini Nocy:

    Niesie mnie noc w ramionach bladych swych
     Cieni,
    Powierzchnię wód księżyca srebrny szych
     Mieni,
    Kołyszą łódź nieznane jakieś fal
     Dreszcze,
    Mdlejących skier od wioseł idą w dal
     Deszcze. —
    Daleki śpiew melodyę cichą barw
     Zmąca.
    Wokoło gra muzyka wielu arf
     Śniąca…
    O przybądź tu! klasyczne swoje rzuć
     Światy!
    Na szczęścia sen przybrałem moją łódź
     W kwiaty,
    Pod stopy twe wysrebrzył księżyc pas
     Lity —
    Zaśniemy tu, aż ziemskie zbudzą nas
     Świty.

    🙂

  49. Lena Sadowska pisze:

    Jako się rzekło, spać jeszcze nie idę, ale poręczniej mi ze sobą rozmawiać niż pisać, więc:

    miłej nocki, Wyspo:)

  50. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jak dawno nie widziałem się z Boginią Nocy!!! 🙁

    • Lena Sadowska pisze:

      Grecka Nyks potrafi zawrócić w głowie, a i nasza rodzima Nocz niejednemu pewnie spędza sen z powiek 😉

      Dzień dobry, Tetryku:)

  51. Quackie pisze:

    Dzień dobry, szykuje się kolejny dzień pełen spraw do załatwienia. Obudził mnie telefon z poradni z zapytaniem, czy mógłbym przyjść 2,5 h później. Mógłbym, na szczęście mam elastyczny czas pracy.

    Ale liczba rzeczy do załatwienia/ kupienia przez to nie maleje.

    Dlatego przyda się coś na rozruch. Pani Gieniu, poprosimy!

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      Czyli tydzień Ci się zaczął pod znakiem biegania:)

      My też już po rozruchowym śniadanku.

      Dzień dobry, Quacku:)

  52. makowka9 pisze:

    Zimowo, słonecznie witam!

  53. Lena Sadowska pisze:

    Dziś witam Was wstępem do ludowej legendy opowiedzianej przez Klemensa Junoszę:

    Pan jeden groźny, co mu Mróz na imię,
    Przyszedł i ziemię uśpioną uścisnął;
    I na pociechę siostrzycy swej Zimie,
    W tysiącznych igłach na drzewach zawisnął,
    A miljon iskier po śniegach rozprysnął…
    (Mróz
    )

    🙂

  54. Lena Sadowska pisze:

    Umykam na trochę:)

  55. makowka9 pisze:

    A ja umykam na knucie biurowe.

  56. Lena Sadowska pisze:

    Korzystając z przerażającej nieco ciszy na Wyspie, zmieniłam firanki w czterech oknach, zaczęłam prać zdjęte, popsułam pralkę, zadzwoniłam po pana do naprawy, przyszła pani, naprawiła, skończyłam prać, porozwieszałam.
    A teraz – jako że flauta wokół Wyspy wciąż trwa – idę szyć nawleczki:)

  57. Quackie pisze:

    No i tak: przyszedłem do przychodni na czas tylko po to, żeby czekać na wejście do lekarza jeszcze półtorej godziny. Trochę to irytujące, nie powiem. No ale trudno, widujemy się z panią doktor raz na kwartał, tak to jeszcze można.

    Poza tym załatwiłem rozmaite inne sprawy, bardzo sprawnie, więc chociaż tu bez pudła.

    W każdym razie z pracą znów trochę w plecy, trudno.

    Przerwa.

  58. Lena Sadowska pisze:

    I spacer:)

  59. makowka9 pisze:

    Autobusu nie ma.Zimno,auu

    • Quackie pisze:

      Tak dzisiaj czekałem na autobus w drodze do przychodni. W dzień, za jasnego, ale też było mroźnie. I podwiewało.

      • Lena Sadowska pisze:

        Nie znoszę wyczekiwania na przystankach. I przeważnie nie wyczekuję, a idę do następnego, jeśli mam więcej niż dziesięć minut do odjazdu.
        A u nas empeki rzadko się spóźniają, na szczęście.

        • Quackie pisze:

          Jeden autobus mi uciekł, a drugi się spóźnił, ale mimo to byłem w przychodni na czas. Tyle że już na miejscu się dowiedziałem, że jest spora obsuwa, taka na półtorej godziny.

          • Lena Sadowska pisze:

            Nie wiem – więcej tu było szczęścia w nieszczęściu czy złośliwości losu…

            • Quackie pisze:

              Ach, w ogóle wszystkiego, dzisiaj jest taki dzień, pani w aptece szukała lekarstwa tak ze trzy razy dłużej niż zwykle, biegając w amoku po zapleczu (i przez to mi uciekł ten pierwszy autobus). Ale w końcu znalazła.

    • Lena Sadowska pisze:

      Mam nadzieję, że już jesteś w domu, Makówko, i moje:
      Dobry wieczór naprawdę to oznacza.

  60. Tetryk56 pisze:

    Dotarłem do domu. Jeszcze godzina na zoomie…

  61. Lena Sadowska pisze:

    Dziś znowu sypało brylantowym pyłkiem, co najlepiej widać było pod przygarażową latarnią już po powrocie do domu:)
    A na spacerku ciąg dalszy śniegowych hulanek.
    Z tym, że w pewnym momencie Rude wyniuchało jakiś przysypany śniegiem trop i pognało nim, by po chwili wrócić ze zjeżoną sierścią i obnażonymi kłami. Jakoś nieciekawa-m była szelestów w nieodległym gąszczu. Zgodnie zastosowałyśmy taktyczny odwrót w trybie: przyśpieszony. Tak przyśpieszonym, że droga od gracika zajęła nam około dwudziestu minut, a do gracika jakieś siedem:)
    Potem zatrzymałyśmy się jeszcze nieco dalej na obrzeżach lasu, by jedna z nas mogła zrobić to, po co pojechałyśmy… A że żadna z nas nie miała jakoś ochoty na kontynuowanie po wszystkim przechadzki, w zgodnej komitywie wróciłyśmy do gracika, za co (jak mniema ta druga z nas) zostałyśmy po powrocie ozłocone, a nawet – obrylantowane – wspomnianym wcześniej pyłkiem 😉

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór (jestem po kręceniu, ale jeszcze przed prysznicowaniem, gdyż Junia zabradziażyła w łazience).

      Ha, to brzmi jak początek dobrego horroru, mieć należy nadzieję, że to wywąchane coś nie podążyło za Wami w garażowe brylanty, z dezaprobatą traktując wywąchiwanie. Wink

      • Lena Sadowska pisze:

        Afraid

        E, nie… Chyba nie…
        My jednak byłyśmy czterokołowe, a ono co najwyżej czworołapne…
        🙂

        • Quackie pisze:

          No to całe szczęście, bo gepardów ci u nas brak. Zwłaszcza o tej porze roku.

          • Lena Sadowska pisze:

            Są rysie… żbiki…
            A i głodni wilcy o nadmiar odwagi nas nie przyprawiają… 🙂

            • Quackie pisze:

              Ale wilczy trucht na cztery koła nie poradzi. Zresztą rysie ani żbiki też.

            • Lena Sadowska pisze:

              Przypomniałam sobie opowieść pewnego Leśnika, ale zanim ją przytoczę, napomknę, że na naszych terenach zaimka „mnie” używa się zamiennie z zaimkiem „mi” czyli np.:
              Podaj mi rękę = podaj mnie rękę.
              I do sedna:)
              Opowiadał nam wspomniany Leśnik o dość groźnym spotkaniu z wygłodniałym wilkiem zimową porą o zmierzchu. Był dobrym gawędziarzem, świetnie budował napięcie, więc kompletnie zbaraniał, gdy zamiast spodziewanego efektu przerażenia po dramatycznym wykrzykniku:
              – I wtedy pomyślałem: „Przyjdzie mnie zjeść!”
              usłyszał zbiorowy wybuch śmiechu.
              A my po prostu zastanawialiśmy się, czy to wilk przyjdzie zjeść Leśnika, czy może Leśnikowi przyjdzie zjeść wilka… 😉

        • Tetryk56 pisze:

          Mogło być czterokopytne, albo i jednoryjne…

  62. Lena Sadowska pisze:

    Dziś wierszorynka jeszcze przed myciem ząbków:):

    Spać… spać…
    Z wciśniętem w poduszki obliczem
    Tak długo w bezruchu trwać,
    Aż noc nas wciągnie w swój lej,
    W ciemność bez kształtu i lic,
    Gdzie się nie myśli o niczem,
    O doli dobrej czy złej,
    O życia szarego męce,
    O szczęściu zawsze zwodniczem —
    Gdzie się nie pragnie nic
    I gdzie się nie cierpi więcej…
    Spać… spać…

    Dlaczego to słodkie bezczucie
    Nie może bez końca trwać?
    Bo każde oczu otwarcie
    To nowe myśli ukłucie,
    To nowa mitręga ducha
    I nowa z troskami kadź
    I ciągle nowe katusze —
    Bo wiecznie patrzy nam w duszę,
    Paskudnie, chytrze, uparcie,
    Rzeczywistości ropucha.
    Spać… spać…
    (Wołanie chwili
    – H. Zbierzchowski)

    🙂

  63. Makówka pisze:

    Dobry wieczór i dobranoc!
    Autobus jednak przyjechał, ale nie miałam czasu napisać, że dotarłam do domu, bo byłam spóźniona na knucie na Zoomie.
    Po knuciu musiałam zjeść kolację.
    Melduję więc jestem w domu, w łóżku i wkrótce idę spać.

  64. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    kordelka

  65. Lena Sadowska pisze:

    Mili Wyspiarze, czuję w kościach to wspinanie się po parapetach, więc pożegnam się już, by przyjąć pozycję horyzontalną:)

    Kojących snów, Wyspo:)

  66. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś dzień bez szczególnych atrakcji, dopiero wieczorem Klub Książkowy. Dziś omawiamy „Chłopki. Opowieść o naszych babkach”

    • Quackie pisze:

      Oo, to prawdziwy hit wydawniczy, z tego, co mi wiadomo, wydawnictwo przygotowuje (a może już przygotowało?) kolejny dodruk.

    • Lena Sadowska pisze:

      Mój popołudniowo atrakcyjny – Mikołajki wszak mamy:)
      Ale jeśli bardzo się te atrakcje nie przedłużą, to spróbuję zajrzeć do Klubu.

      Dzień dobry, Tetryku:)

  67. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Tutaj pochmurno, no a jak w zimie pochmurno, to znaczy, że mniej mroźno. A to już jakiś plus.

    Pani Gieniu, poprosimy z większą ilością plusów!

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      U nas chwilami śnieżyście, z rzadka pobłyskliwie. I mroźno.
      Póki co szósteczka z małym minusikiem:)

      Dzień dobry, Quacku:)

  68. Makówka pisze:

    Witam !
    Tu pochmurno, minus cztery.

    • Lena Sadowska pisze:

      Czyli dzień na cztery z minusem?
      To chyba nieźle:)

      Śnieżne dzień dobry, Makówko:)

      • Makówka pisze:

        Taki byle jaki dzień. Pochmurny, lekki mrozik, z nieba czasami trochę śniegu, wszędzie zaspy. Całe Mogilany totalnie zakorkowane, potem Kraków- jeszcze gorzej. Na poczcie gigantyczna kolejka, a tam upomnienie, że zapomniałam zapłacić podatek za Stróżę.Bleeee

        • Quackie pisze:

          O, no to trochę jak u mnie wczoraj, wszystko pod górkę.

          Ale dzisiaj już było lepiej, to może u Ciebie jutro też będzie 🙂

        • Lena Sadowska pisze:

          Oby noc była lepsza.
          Zanim nadejdzie to prorokowane przez Quacka jutro:)

          Dobry wieczór, Makówko:)

    • Tetryk56 pisze:

      Minus 4 to też jakiś plus! 😉

  69. Lena Sadowska pisze:

    Dziś na dzień dobry takie echa posenne z Wiśniowego sadu Edwarda Słońskiego:):

    Przez całą noc do świtu
    na morzu wicher grał…
    Ktoś do mnie zszedł z błękitu,
    ktoś długo przy mnie stał.

    Pod księżycowem złotem
    twym głosem szeptał wciąż
    i ramion twych oplotem
    owijał mnie, jak wąż.

    W pustelnię moją białą
    ktoś z nieba błękit zlał —
    i długo morze grało,
    i księżyc złoto siał.

    I tak skroś noc do świtu
    przez księżycową jaśń,
    ktoś z szumów i z błękitu
    tkał czarodziejską baśń.
    (Baśń
    )

  70. Lena Sadowska pisze:

    A teraz zmykam robić się na… nie, nie na bóstwo… bóstwem albo się jest zawsze, albo wcale… wyjściowo, coby samej nie stać się główną atrakcją tych zapowiadanych 😉

  71. Quackie pisze:

    Uff, dzisiaj dzień pobiegany, część spraw załatwiona zdalnie, część osobiście, praca zasadniczo wykonana.

    I na przerwę.

  72. Tetryk56 pisze:

    Klub się zakończył, dyskusja była ciekawa i dość gorąca 🙂

  73. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem.

  74. Lena Sadowska pisze:

    Późne dobry wieczór, Wyspo:)

    Popołudnie na mikołajkowo całkiem udane, wieczór dyskusyjny również:)
    Tylko spacerek był mizerny – miejski i na szybko, bo nocka i to pańcio czegoś zmęczone… 🙂

  75. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  76. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim!

  77. Lena Sadowska pisze:

    Trochę mnie real zatrzymał, więc wierszorynka:

    Niebo przyćmione, niebo wieczorne
    Samochcąc płynie przez moje oczy…
    Piersi bezsenne i bezoporne
    Pieszczota zmierzchu nuży i tłoczy.
    (Niebo przyćmione
    – B. Leśmian)

    A ja jeszcze pobiegam po schodkach:)

  78. Lena Sadowska pisze:

    I ja życzę:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  79. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    (i zanurzył się w wirku)

    • Lena Sadowska pisze:

      Moje dzisiejsze wirki były ładne, bo nad moją drogą do obowiązków wirowały płatki śniegu:)

      Dzień dobry, Tetryku:)

  80. Quackie pisze:

    Dzień dobry, chociaż podobnie jak wczoraj nieco pochmurny.

    No i trochę spóźnienia z mojej strony.

    Ale już na chodzie, z gotowością.

    Pani Gieniu, poprosimy z frykasami porannymi.

    Koffie

  81. makowka9 pisze:

    Witam!
    Wizyta u krwiopijców.
    Teraz na śniadaniu u syna.

  82. Makówka pisze:

    Malutki zimowy spacerek i znów do Przychodni.
    Innymi słowy, dzień pełen atrakcji!

  83. Lena Sadowska pisze:

    Dziś na dzieńdobrywieczór Puszkinowskie reminiscencje Zimowego wieczoru:

    Zima śnieżne płaty miecie,
    Mgłami kręcąc wzdłuż i wszerz;
    To zakwili niby dziecię,
    To jak dziki ryknie zwierz.
    To po dachach z całej mocy,
    Kręgiem stoczy się jak wąż;
    To jak pątnik o północy,
    Do mych okien puka wciąż.

    🙂

  84. Lena Sadowska pisze:

    A teraz lecę piec chleb, bo przed wyjściem przygotowałam ciasto i cały zdomowy wybyt pachniało mi rumianą, przypieczoną na chrupiąco skórką:)

  85. Tetryk56 pisze:

    Wpadłem na chwilę do domu, wysłać kilkaset smsów, i biegnę dalej 😉

  86. Lena Sadowska pisze:

    A teraz już naprawdę umykam na dłuższą chwilę:)

  87. Tetryk56 pisze:

    Biegnę! Pa!

  88. Lena Sadowska pisze:

    To my zmykamy na zwyczajowy spacerek.
    A w sercu jednej z nas kiełkuje nadzieja, bo:

    …wszystko się może zdarzyć,
    gdy głowa pełna marzeń…

    🙂

  89. Quackie pisze:

    Rzutem na taśmę kończę pracę (i załatwianie spraw, na szczęście w większości zdalne) i biegnę na przerwę. A wrócę już na nowe pięterko! (Ale dobranocka jeszcze tu).

  90. Laudate pisze:

    Dobry wieczór, zapraszam na nowe piętro, (a potem schodami w dół).
    Spokojnego wieczoru, udanej lektury.

  91. Lena Sadowska pisze:

    Na początku spacerku kropił śnieg. Nadjeziorne brzegi rozmywały się w szklisto-białej poświacie, a ścieżki paplały, smakowicie pomlaskując. I – nie, nie czułam się zagrożona ich nadmiernym apetytem;)
    A pod koniec śnieg zaczął sypać. Linia wyostrzyła się i przy odrobinie wysiłku można było dostrzec kreskowy kod szuwaru:) Nad głową o zmarznięte liście postukiwały zlodowaciałe igiełki, dając, zwielokrotniony dookólną ciszą, efekt upuszczanych na membranę ziarenek ryżu:) Ziąb się podniósł, jeżąc zmrożone kępki szczotlichy, i nawet leżący pod stopami śnieg zatracił miękkość łabędziego puchu:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  92. Lena Sadowska pisze:

    Żadnego chyba patrona nie żegnaliśmy tak długo…
    Wszystko jednak ma swój kres, więc i Zielnik… pora odłożyć na półkę:)

    Dziękuję wszystkim za komentarze i przenoszę się na portugalskie pięterko Laudate:)

  93. Lena Sadowska pisze:

    Pożegnam się jeszcze zatem pod lampką wyimkiem z Przypadku patronki:

    …dzień słońcem się chyli
    noc słońcem wstaje…

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  94. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim już chyba?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)