« Listopadowe refleksje Obraz zgaszony kawą zbożową »

Skąd bierze się poezja?

Zastanawiacie się czasem, skąd bierze się poezja? Skąd bierzemy pieśni, które śpiewamy, opowiadane historie? Czy zadajecie sobie pytanie, jak to jest, że niektórzy z nas potrafią snuć piękne, wspaniałe, wielkie sny i przekazywać je światu w postaci poezji, by były śpiewane i powtarzane tak długo, póki słońce wschodzi i zachodzi, póki księżyc rośnie i maleje? Zastanawialiście się, dlaczego niektórzy tworzą piękne wiersze i opowieści, a inni z nas nie? To długa historia i nikomu nie przysparza chwały: są w niej morderstwo i oszustwo, są kłamstwa i głupota, uwiedzenie i pościg.

Tak zaczyna się rozdział pt. „Miód poetów” z książki „Mitologia nordycka” Neila Gaimana. Książka wpadła mi w ręce przypadkiem, ale przeczytałem z przyjemnością — ta mitologia jest znacznie słabiej spopularyzowana niż grecka, choć geograficznie nam bliższa. Pewnie każdy z nas słyszał o Odynie, Thorze i jego młocie i zapewne niewiele więcej — szczerze polecam całą tę lekturę.

Ze względu na profil Wyspy uznałem, że tytułowy problem może cię drogi Czytelniku, zainteresować. Niestety nie pomieszczę tu całej historii poezji (15 stron druku!), jestem więc zmuszony streścić ją pokrótce.

Panteon nordycki obejmował dwa plemiona bogów, które po serii wojen dogadali się w sprawie pokoju, i z idei tego porozumienia powstał kolejny z bogów, który z natury rzeczy łączył mądrość obu rodzin, był zatem najmądrzejszym z bogów. Dobrze służył swoją mądrością innym bogom, wreszcie poszedł doradzać ludziom; wreszcie trafił do karłów. Te złe stwory zwabiły go do swego zamku, i — korzystając z podanej przez niego samego recepty — zamordowały go i wykrwawiły do trzech kadzi z miodem. Po przefermentowaniu powstał miód mądrości i poezji…

Niedługo cieszyli się, zakosztowawszy miodu, pozycją jedynych na świecie poetów. Mściciel innego ich występku, jeden z olbrzymów z północy, dopadł ich i w ramach odpłaty zabrał wszystkie trzy kadzie. Karły uznały, że są potwornie skrzywdzone, i skarżyły się na prawo i lewo.

Wreszcie skargi te dotarły do Odyna, najpotężniejszego z bogów. Gdy dowiedział się o pochodzeniu i cudownych własnościach miodu poetów, postanowił go zdobyć. Dotarł do krainy olbrzyma, wkręcił się w znajomość z jego bratem i tak dowiedział się, że kadzie schowane we wnętrzu wielkiej góry, strzeżone dzień i noc przez olbrzymkę, córkę obecnego właściciela. Zamieniwszy się w węża, Odyn przedostał się do groty przez wywierconą boskim świdrem dziurę, tam zaś przybrał postać młodego, pięknego olbrzyma… i uwiódł strażniczkę. Uprosił ją o umożliwienie wypicia choć jednego łyczka ze strzeżonych kadzi i ku jej zaskoczeniu, pojedynczymi haustami opróżnił każdą z nich. Nim się dziewczyna zorientowała, zamienił się w wielkiego orła i pomknął do zamku bogów, unosząc w żołądku magiczny miód.

Okradziony olbrzym nie był w ciemię bity — jak tylko dowiedział się o stracie, również przybrał postać orła i ruszył w pościg za złodziejem. Nieobciążony, zdołał nadrobić dystans tuż przed dworem Odyna. Jak to się skończyło? Oddajmy znowu głos Neilowi Gaimanowi:

Kiedy Odyn zbliżył się do dworu, zaczął pluć. Z jego dzioba wytrysnęły ku kadziom trzy fontanny miodu. Był niczym ptasi ojciec przynoszący strawę pisklętom.

Od tego czasu wiemy, że ludzie, którzy za pomocą słów tworzą magię, którzy układają wiersze i sagi, snują wątki opowieści, skosztowali miodu poezji. Kiedy słyszymy świetnego poetę, mówimy, że zakosztował daru Odyna.

Proszę, oto historia miodu poezji i tego, jak trafił na ten świat. To historia pełna oszustw i czynów niegodnych, morderstw i podstępów. Ale nie usłyszeliście jeszcze całej, pozostaje jeszcze coś do powiedzenia. Co wrażliwsi z was powinni teraz zatkać uszy albo nie czytać dalej.

Zostało bowiem jeszcze jedno, to sprawa wielce wstydliwa. Kiedy Wszechojciec pod postacią orła dotarł już niemal do kadzi, a Suttung mknął tuż za nim, Odyn wyrzucił część miodu swym tylnym otworem, w mokrym, donośnym, cuchnącym pierdnięciu prosto w twarz Suttunga. Śmierdzący miód oślepił olbrzyma, tak że zgubił Odyna.

Nikt, ani wówczas, ani teraz, nie chciał pić miodu, który wyleciał z Odynowego zadka. Ale odtąd, gdy usłyszycie złych poetów deklamujących swoje kiepskie wiersze, pełne niemądrych porównań i paskudnych rymów, będziecie wiedzieć, jakiego miodu skosztowali.

(Neil Gaiman, „Mitologia nordycka”, wyd. MAG, Warszawa 2017)

313 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Na ważne pytania zawsze warto szukać odpowiedzi… Wink

  2. Lena Sadowska pisze:

    Dobry, zatem, wieczór na nowym pięterku:)

  3. Lena Sadowska pisze:

    Opowieść w typie pytań, na które nie ma dobrej odpowiedzi:
    -Zaniechał pan już brania łapówek, czy nadal pan bierze?
    Czyli wybierz mniejsze zło…
    Niby lepiej być oplutym (przyjmijmy, że to było plucie, bo ja takie opróżnianie żołądka znam pod inną nazwą) niż ofajdanym… Chyba…
    Nie, no (zdecydowanie?) lepiej…
    Bardzo mi to przypomina afrykańskie mity o powstaniu człowieka…
    Nie chcecie ich znać… 😉

    Ale historyjka, choć złośliwa, także dość zabawna:)

    Nie wiem, czy czekasz na oddźwięk, czy już smacznie śpisz, więc:

    dobry wieczór na Twoim pięterku, Tetryku:)

    I – dobranoc:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dzień dobry, Leno!
      To zupełnie nie tak. Boski Odyn przechował magiczny miód poza żołądkiem, nawet nie próbował go trawić. Jak dobry ojciec-pelikan, przynoszący w wolu ryby potomstwu, zabezpieczył i dostarczył miód (miody?) swoim pobratymcom i wyznawcom. Cóż to jest dla tak potężnego boga, który potrafił przybrać postać orła. wyposażyć tę postać w dodatkowe zbiorniki? Nawet, gdyby pod skrzydłami podczepił sobie ze dwie rakiety typu powietrze-powietrze, wcale bym się nie zdziwił. A że w pośpiechu nieco miodu mu się przelało głębiej w wątpia, cóż tu się dziwić… Nieraz, gdy zbyt łapczywie piłem zbyt dużą porcję napoju na raz, wydawało mi się, że nie tylko płuca, ale i uszy zalewam 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        Nim się dziewczyna zorientowała, zamienił się w wielkiego orła i pomknął do zamku bogów, unosząc w żołądku magiczny miód.

        Nie, żebym była zbyt drobiazgowa… 😉

        Dzień dobry, Tetryku:)

        • Lena Sadowska pisze:

          A poważnie – nie jest to rodzaj opowieści, za którymi przepadam:)
          Bardziej mnie brzydzą niż śmieszą, ale wolno mi tak mieć, prawda:)?

          Mity z założenia miały tłumaczyć zachodzące w i wokół ludzi zjawiska, więc ociekają łzami, krwią, potem, i resztą wydzielin fizjologicznych. Wywodzą się z kręgu kultury ludowej, więc wszelkie obscenum, naturalistyczne (czy – werystyczne) obrazowanie są w nich na porządku dziennym:) Sacrum miesza się z profanum, z przewagą profanum, stety czy niestety:) i nic w tym złego. Natomiast reakcja odbiorcy to bardzo indywidualna sprawa:)
          Smaczek tej opowieści tkwi nie tylko w tym, że jest dobrze napisana, ale także w daniu pstryczka w nos wszystkim, którzy uważa(ją)li się za lepszych. Szał poetycki był w przedchrześcijańskich kulturach uważany za coś wyjątkowego (należał do sfery sacrum), w pewien sposób uświęconego i nietykalnego (pamiętać należy, że to poeci dawali świadectwo Przeszłości i Teraźniejszości, ocalali od zapomnienia), był „darem od boga/bogów”. Tu potraktowano ten „dar” zupełnie niemetaforycznie, dosłownie, sprowadzając go do dość prymitywnego (ale zrozumiałego dla pozbawionych umiejętności abstrakcyjnego myślenia śmiertelników), materialnego (dającego się dotknąć, namacalnego) „fragmentu” boskiego ofiarodawcy:) czyli – całą „uświęconość” poety sprofanowano. Świadomie i złośliwie:)
          Mit „boskich wydzielin” nie jest niczym nowym, nazywa się je „płynami życia”, pojawiają się w wielu kulturach i są (często zupełnie serio) traktowane jak tynktury na wszelkie zło:)
          Osobiście postrzegam ich obecność dwojako:
          raz – jako coś normalnego w okresie, gdy kontakt z naturą był codziennością, a wrażliwość na takie sprawy siłą rzeczy – mniejsza;
          dwa – jako (jednak) pewną złośliwość, ciążenie ku upokarzaniu (związane z czynieniem ofiary, ogromnym wysiłkiem – aż do utraty własnej godności – wkładanym w osiągnięcie celu) oraz okrucieństwo (może wynikające po części z warunków życia, wiec nie do końca wyrachowane) wielu bóstw i złożonej, lecz zawsze polegającej na podporządkowaniu się istocie boskiej, relacji bóstwo-czciciel.
          Nie należy też zapominać, że w wielu kulturach bogowie postrzegani byli trochę jak widzowie interaktywnej sztuki teatralnej, traktujący ziemski świat jako źródło rozrywki, a że stworzeni na obraz i podobieństwo tworzących – ulegali podobnym namiętnościom i słabostkom:)

        • Tetryk56 pisze:

          Witaj, Leno!
          Fakt, powinienem był napisać „w brzuchu” Wink

  4. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nowy dzień, nowy tydzień, i słońce wzeszło jak zwykle! 🙂

  5. Quackie pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku. Mitologii nordyckiej trochę liznąłem przy okazji filmów Marvela o Thorze (i serialu o Lokim), ale nie tylko. Piękna ta przypowieść o miodzie i wiele wyjaśnia 🙂

    Tak czy inaczej, Gaiman jest specem od mitologii wszelakich, co widać choćby w jego „Amerykańskich bogach” (w przekł. Pauliny Braiter), gdzie nie tylko nawiązuje do mitologii starych i uznanych (w tym nordyckiej), ale i sam tworzy nowe, a w fabule powieści wręcz doprowadza do starcia między starymi a nowymi (metamitologia?).

  6. Quackie pisze:

    A skoro tu jestem, to trzeba dzień zacząć godnie.

    Pani Gieniu, poprosimy o godne porcje. Kawy i nie tylko.

    Koffie

  7. makowka9 pisze:

    Bryyy

  8. makowka9 pisze:

    Bryyy …
    Echo,spacer…

  9. Lena Sadowska pisze:

    Zabiegane dobry wieczór, Wyspo:)

  10. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, konieeeec etapu I, od jutra etap III poprzedniego zlecenia, a potem wracam do etapu II bieżacego.

    A na razie na przerwę.

  11. Lena Sadowska pisze:

    Deszcz, wiatr i tego typu atrakcje:)
    Zagubione liście plączą się po zapłakanych dróżkach, drzewa załamują ogołocone konary, niebo buja w obłokach:)
    A w domu ciepło, jasno, przytulnie.
    Wycieranko do sucha, barhetka z rumem i gorąca kąpiel w perspektywie:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  12. Quackie pisze:

    Kochani, umykam. Dobranoc!

  13. Lena Sadowska pisze:

    Też się już pożegnam, bo jutro od rana galop:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  14. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tak, udało mi się obudzić i nie użyć młotka! 😉

  15. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Dziś (zapomniana) rocznica wybuchu Wielkiej Rewolucji Październikowej (która, jak wszyscy wiedzą, wybuchła w listopadzie) Yes-Sir
    Na tą okoliczność (jako typowy Caviar Gauche) zrobiłem sobie właśnie filiżankę burżuazyjnej kawy expresso
    Smacznego Delicious

  16. Makówka pisze:

    Ja się nie przywitałam?
    Witam więć!

  17. Quackie pisze:

    Ach, rzutem na taśmę, po pracy i na przerwę!

  18. Tetryk56 pisze:

    Po zebraniu w realu kolejne na zoomie — za godzinkę będę luźniejszy.

  19. Lena Sadowska pisze:

    Zmęczone dobry wieczór, Wyspo:)

    Spacerek nieco zrekompensował trudy dnia.
    To i owo zamroził, tamto i siamto wywiał:)
    Trochę chmurzyło, trochę gwieździło, ale było sucho i przyjemnie:)

  20. Tetryk56 pisze:

    Godzinka się przeciąąąąągaaaaaaa…

  21. Quackie pisze:

    Nie dam rady dzisiaj posiedzieć, niestety. Dobranoc.

  22. Lena Sadowska pisze:

    I ja odpadam:)

    Miłych snów, Wyspo:)

  23. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  24. Quackie pisze:

    Dzień dobry z opóźnieniem, ale już bardziej przytomnie 🙂

    Poprosimy panią Gienię!

    Koffie

  25. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Czy ktoś zadekretował, abyśmy mieli 150 pór roku?

    • Makówka pisze:

      Ja się nie przyznaję!

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry
      Chyba nie zdążyli… Thinking
      Chociaż znając prezesa i jego dwór (prezydent, premier, marszałkini sejmu, kot) mogę uwierzyć we wszystko… Pondering
      Nie wiem ile będzie pracy przy sprzątaniu tego bardaku… Współczuję nowej władzy Tired

      • krzysztof z Gdańska pisze:

        A’propos 150 pór roku: Rewolucjoniści francuscy zmieniając kalendarz zadekretowali, że każdy z 365 dni będzie miał swoją indywidualną nazwę – żeby nie pomylić go z żadnym innym… Approve
        Pomysł się raczej nie przyjął i Francuzi (tradycyjnie) używali kolejnych numerów dni miesiąca (np. 16 brumaire roku 232 republiki) Wink

  26. Makówka pisze:

    Deszczowo witam!

  27. Tetryk56 pisze:

    Za chwilę zanurzam się w Klub Książkowy. Dziś na tapecie „Społeczeństwo populistów” Sadury i Sierakowskiego…

  28. makowka9 pisze:

    Stok pod Baranem,Kurski w PAU, Ukraińcy pod Adasiem i wracam do domu

    • Quackie pisze:

      Makówko, ale jak piszesz „Kurski”, to dodawaj, proszę, imię. Bo to człowiek niby wie, ale wolałby mieć pewność… Wink1

  29. Lena Sadowska pisze:

    Po nieco rzewnym i chłodnym spacerku miło posiedzieć w suchełku i ciepełku czyli:

    wreszcie domowe dobry wieczór, Wyspo:)

  30. Lena Sadowska pisze:

    Oczy mi się same zamykają, więc pożegnam się, póki jeszcze dają się otwierać:)

    Miłych snów, Wyspo:)

  31. Makówka pisze:

    Dobranoc, pa, pa!

  32. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim!

  33. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wczoraj była jesień szara i pluchawa, dzisiaj przeszliśmy do złotej jesieni, co będzie jutro?

    • Quackie pisze:

      Jutro będzie futro! (Jeżeli przyjdzie mróz, no to tego). Dzień dobry.

      • Lena Sadowska pisze:

        To jeszcze w temacie:

        Była pierw­sza zima,
        były pierw­sze mro­zy.
        Pan Bóg wiel­ką skrzy­nię
        z fu­tra­mi otwo­rzył.

        Przy­wo­łał zwie­rzę­ta
        i rzekł do nich tkli­wie:
        – Dam każ­de­mu fu­tro –
        dzie­lę spra­wie­dli­wie…

        To­bie – bia­łe, to­bie – sza­re,
        ty do­sta­niesz ryże…
        Nie bój­cie się, śmia­ło, śmia­ło,

        pod­chodź­cie tu bli­żej!…
        To­bie – bure, to­bie – siwe,
        pies do­sta­nie ko­żuch,
        bo przy pie­cu rzad­ko sie­dzi,
        wciąż bie­ga po dwo­rze…

        – A ty cze­mu nie pod­cho­dzisz?
        spy­tał Pan Bóg jeża.
        – Bo się pa­trzę na za­jącz­ka,
        jak fu­tro przy­mie­rza…
        – Czy chcesz ta­kie?
        – Chciał­bym inne –
        sierść w tym jak­by mgieł­ka.
        Chciał­bym fu­tro z wło­sem gru­bym,
        choć­by jak igieł­ka!

        Pan Bóg spoj­rzał na anio­łów,
        a po­tem na jeża:
        – Po­dać fu­tro spe­cjal­ne,
        tu, dla tego zwie­rza!
        Spoj­rzał je­żyk na fu­ter­ko…
        Pa­nie Boże, prze­bacz!…
        Pan Bóg od­rzekł:
        – Już jest póź­no –
        po­wra­cam do nie­ba!
        (Futro jeża
        – L. Wiszniewski)

        i naprawdę zmykam:)

    • Makówka pisze:

      Znów jesień szara i pluchawa.
      Choć wczoraj była przerwa bez deszczu i wtedy łaziłam „Pod Baranem”

      • Tetryk56 pisze:

        Brałaś barana „na barana”?

        • Lena Sadowska pisze:

          Przyszedł baran do barana
          I powiada: „Proszę pana,
          Nogi bolą mnie od rana,
          Pan mnie weźmie na barana”.

          Baran tylko głową kręci:
          „Nosić pana nie mam chęci,
          Ale znam pewnego wilka,
          Który nosił razy kilka”.

          Trwoga padła na barany:
          „Dobrze pomyśl, mój kochany,
          Wiesz, co było swego czasu?
          Nie wywołuj wilka z lasu!”

          Baran słysząc to zbaraniał,
          Baran dłużej się nie wzbraniał,
          I – choć rzecz to niesłychana –
          Wziął barana na barana.
          (Baran
          – J. Brzechwa)

          Dzień dobry, Makówko i Tetryku:)

  34. Quackie pisze:

    Dzień dobry, kolejny poranek na Wyspie. Zacznijmy go od dawki energii z kubka od pani Gieni. Poprosimy.

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie chcę z poduszką krzesełka
      pieca
      łopatki
      wiaderka
      zegarka
      pieniędzy
      kuferka
      Szekspira
      szafy
      sweterka
      skarbonki
      trąbki
      pudełka
      domu co stał się już duchem
      lecz przywróć mi święty Antoni
      mój kubek z jednym uchem
      (Kubek
      – J. Twardowski)

      Dzień dobry, Quacku:)

  35. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  36. makowka9 pisze:

    Siercza,kot Figo,Dobczyce.
    I za chwilę będzie ciemno.

  37. Lena Sadowska pisze:

    Wciąż zakręcone dzień dobry, Wyspo:)

    Średnio wyspane ale całkiem miłe bo efektywne:)

  38. Lena Sadowska pisze:

    I ja bie­gnę, i ja lecę,
    Lek­ko, lubo tak,
    Może skrzy­dła mam u ra­mion,
    Jak ten po­lny ptak!
    (Za kółeczkiem
    – M. Konopnicka)

    🙂

  39. Quackie pisze:

    Dzień dobry, po pracy, całkiem udany dzień pod względem pracowym. I na przerwę.

  40. Tetryk56 pisze:

    Dotarłem do domu i usiłuję wejść na spotkanie na teams…

  41. Lena Sadowska pisze:

    Sucho, chłodno, bezwietrznie. Niby niebo bezchmurne, a gwiazd widać nie było:) Zmarznięte dęby opatulały się rdzawymi liśćmi, pacając dookoła żołędziami. Jarzębiny wciąż strojnie-koralowe, czupurzyły się pierzastymi gałęziami w kolorze khaki, a kaliny pomrugiwały szklano-czerwonymi paciorkami:) Z pobliskiego trzęsawiska niosło suchym trzaskiem skrzypów, pachniało bagiennym rozmarynem i przekwitłą czermienią:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Instrumentacja głoskowa prima sort, za jednym zamachem obraz i dźwięk, normalnie telewizja tekstowa! 🙂 A wizja taka, jakby spod tych dębów mieli wyjechać rycerze jakowiś.

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dziękuję:)
        Żołędziowi rycerze w zielonych zbrojach i stosownych hełmach 😉
        Jest piękna baśń o tym, czemu dęby nie zrzucają swoich liści jesienią:)
        Dawno, dawno temu, gdy ptaki wiły jeszcze swoje gniazda na ziemi, przyszedł Wielki Mróz i zniszczył niemal całą skrzydlatą populację. Tylko kilka maleńkich szaropiórych samczyków zdołało jakoś przemieścić się i ostatkiem sił skryć w gałęziach wiekowego Dębu. Zmarznięte i wystraszone poprosiły, by Dąb ochronił je przed Wielkim Mrozem, a on obiecał uczynić, co w jego mocy. Gdy Wielki Mróz wypatrzył skulone w listowiu ptactwo, nadął się, natężył i chuchnął z taką siłą, że zmarznięte samczyki zaczęły drżeć jak w febrze, a dębowe liście zaczerwieniły się z zimna. Ale Dąb nie pozwolił im opaść. Im silniej Wielki Mróz chuchał i dmuchał, tym mocniej Dąb zaciskał i zakręcał coraz bardziej czerwone liście. Te przepychanki trwały aż do wiosny, gdy znudzony Wielki Mróz dał za wygraną i poszedł swoją drogą. A przy pierwszym wiosennym promieniu słońca spod pomarszczonych i zbrązowiałych dębowych liści zaczęły się wysuwać zlęknione główki.
        Od tego czasu drżące ptaszki nazywa się ziębami, dąb nie traci liści na zimę, a dzielne samce pozostają w jego pobliżu, ufne, że nawet podczas największych mrozów dąb je ochroni:)

        • Quackie pisze:

          Och, przepiękne. Nie znałem! I wszystko się zgadza, zZIĘBnięte ptaszki i ruda/ ceglasta czerwień!

          • Lena Sadowska pisze:

            Happy-Grin
            Tak, zięba od ziąb, zimno, drżenie🙂
            A łacińska frigella od frigore cantat czyli śpiewać zimą🙂

            • Quackie pisze:

              W Rzymie też znali tę baśń? O_o

              • Lena Sadowska pisze:

                🙂
                Nie wiem. Po prostu kiedyś powiedziałam na zajęciach, że zięba jest ruchliwa jak fryga, na co Profesor się roześmiał i wspomniał tę łacińską nazwę:)

                • Quackie pisze:

                  To prawda. Kiedyś gwizdałem, żeby jednego ziębę przyciągnąć, z aparatem wycelowanym w drzewo, a ten skubaniec usiadł 3 metry ode mnie, ale nisko na krzaku, zupełnie nie tam, gdzie celowałem 🙂 i jak go zauważyłem, ale zanim przekierowałem aparat, powiercił się, powiercił i zemknął.

            • Lena Sadowska pisze:

              Teraz zerknęłam, że także jako Fringilla, ale ja znałam ziębę pod tą pierwszą nazwą:)
              I prawdą też jest, że samce często zostają na zimę by zasiadywać swoje terytorium:)

  42. Makówka pisze:

    Jak wszyscy to wszyscy Makówka też!
    Dobranoc!

  43. Lena Sadowska pisze:

    No dybra:) Baję opowiedziałam, coby się Wam miło spało, to zemknę już sobie do swojej robótki, którą zaczęłam po spacerku i teraz woła mnie baaaardzo:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  44. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Bardzo fajna baśń, wiele tłumacząca 😉
    Coś w rodzaju ptasiej „Seksmisji” a rebours – kataklizm pozostawił tylko paru samczyków…

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      No właśnie…
      Samczyki nie znoszą jajek, więc panowie Ziębowie musieli znaleźć sobie jakieś inne samiczki do przedłużenia gatunku…
      Obstawiam że „przygruchali” sobie sójki, co wyjaśnia upierzenie ptaszków Hihihi!

      • Lena Sadowska pisze:

        Czemu inne? Skoro zakładasz, że jakiekolwiek samiczki przetrwały, to czemu akurat nie ziębowe? 😉

        Witaj, Krzysztofie:)

    • Lena Sadowska pisze:

      Dzięki, Tetryku:)

      Brak samiczek – owszem, ale raczej nie na skalę globalną, bo baśnie zazwyczaj są opowieściami o charakterze lokalnym 🙂

  45. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzień się zaczyna pogodowo bardzo przyjemnie!

    Zobaczymy, jak z resztą aspektów.

    A na razie kawa na rozruch. Pani Gieniu, poprosimy (po raz ostatni w tym tygodniu)!

    Koffie

  46. Makówka pisze:

    Witam !
    Szaro, buro. Rozpogodzi się czy zacznie padać?

  47. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Dziś przypada kolejna znacząca rocznica. Pondering
    Bowiem dnia 18 brumaire roku 8 ery republikańskiej (10 listopada 1799 dla nie zafascynowanych Rewolucją Francuską) generał Napoleon Bonaparte dokonał zamachu stanu i zlikwidował rządy Dyrektoriatu zastępując je Konsulatem z sobą – jako konsulem – na czele! Amazed
    Moment ten przyjmuje się symbolicznie za koniec Wielkiej Rewolucji Francuskiej 🙁

  48. Tetryk56 pisze:

    Przelotnie w domu, zmykam na dłuższą chwilę.

  49. Quackie pisze:

    Dzień dobry, praca planowo, cała reszta w zasadzie też.

    A teraz na przerwę.

  50. Tetryk56 pisze:

    Powróciłem. Byłem na finisażu wystawy eko- i antyprzemocowo- feministycznej malarki, pani Elżbiety Bińczak-Hańderek, połączonym z rozmową z dwoma aktywistkami vege-misjonarstwa. Wbrew obawom, dyskusja była wcale żywa. 😉

    • Quackie pisze:

      Hm, a o czym dyskutowano? Tak w skrócie?

      • Tetryk56 pisze:

        Tak na przykład: czy los psa-przewodnika to los dobry czy okrutny?

        • Quackie pisze:

          Hm, dobre pytanie. To chyba zależy, czy taki pies-przewodnik odczuwa satysfakcję ze spełniania swoich obowiązków, czy czuje się do nich zmuszany.

        • Lena Sadowska pisze:

          Dziś mówi się i pisze
          (Bo jest cierpliwy papier),
          Że z psów pożytku nie ma –
          Pies tylko je i chrapie.
          „Co? Pies pracuje! Żarty!
          To wałkoń i ladaco …”
          Przepraszam mogę wskazać
          Na psy zajęte pracą.
          Kiedy w górach na turystów
          Z hukiem zwali się lawina,
          Kto spod śniegu ich wykopie?
          Zapytajcie bernardyna.
          Niewidomy na spacerze
          Ostukuje laską chodnik…
          Towarzyszy jemu wiernie
          Tresowany pies-przewodnik.
          Żeby owca na manowce
          Nie schodziła, gdy się pasie,
          Przez dzień cały piesek pasterz
          Uwija się przy wypasie.
          Złodziej ukrył łup w zaroślach,
          Ze zwinności swoich nóg rad…
          Lecz owczarek policyjny
          Znalazł to, co złodziej ukradł.
          Gdy wesoło Ci lub smutno,
          Coś wykonać bardzo trudno,
          To przy tobie zawsze trwa
          Pies-przyjaciel na sto dwa.
          (Bardzo zajęte psy
          – R.M. Groński)
          🙂

          • Quackie pisze:

            No tak, ja rozumiem, że w tamtej dyskusji chodziło raczej o punkt widzenia psa, a p. Groński, niezależnie od urody wiersza, myśli raczej „człowiekiem”.

            • Tetryk56 pisze:

              Owe panie, niezależnie od urody myślały wszak nie psem, tylko sobą…

              • Quackie pisze:

                Moim skromnym zdaniem powinna się tam – wszystko jedno z której strony – wypowiedzieć jakaś osoba zajmująca się psim behawioryzmem, która wystarczająco jest w stanie rozpoznać, co oznacza jaka reakcja etc.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Ponoć są psy, które uwielbiają wyzwania, tresura i wykonywanie „sztuczek” sprawia im wielką satysfakcję, a bez trenowania ciała i umysłu – marnieją.
                  Pewnie behawiorysta mógłby ocenić, które tak mają:)
                  Trochę odpłynę, bo idąc tym tokiem myślenia, podobne zastrzeżenia można mieć do wykorzystywania zwierząt pociągowych, biorących udział w zawodach i wystawach, a nawet tych domowych, które umilają czas właścicielom:)
                  Rzecz sprowadza się do tego, że żeby koegzystować, trzeba ustalić jakieś zasady i wdrożyć je (a to wiąże się z tresurą, niestety), ewentualnie mieć kontakt wyłącznie przez pręty klatki, szybę terrarium bądź akwarium:)
                  To złożony problem.

                • Quackie pisze:

                  Tak, jeżeli chodzi o psy pracujące, to właśnie o to mi chodziło. Ponoć border collie mają masę radochy przy precyzyjnym ogarnianiu stad innych zwierząt domowych (np. owiec). I z tego, co słyszałem, również podczas wykrywania rozmaitych substancji na granicach (widziałem psa tej rasy na granicy hiszpańsko-brytyjskiej w Gibraltarze). Ale to tylko to, co słyszałem lub czytałem, nie podjąłbym się dyskusji na ten temat, bo nie jestem fachowcem.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Psy na granicy to chyba trochę inna bajka. I bardzo przykra, i naprawdę okrutna, ponieważ (wiem od znajomego strażnika granicznego) te zwierzęta faszeruje się narkotykami, a przed akcją nie dostają „działki”, by, będąc na głodzie, miały lepszą skuteczność… Ale to są informacje sprzed kilku lat. Być może teraz metody postępowania z psami granicznymi się zmieniły. W końcu muszą być inne sposoby wyczulania psa na tego typu substancje, co wnoszę z podobnej funkcji wykonywanej przez psy poszukujące materiałów wybuchowych. Nikt im przecież nie każe jeść prochu, dynamitu czy C4…

                • Tetryk56 pisze:

                  Co do zawodów i ogólnie sportu wyczynowego uważam, że jest on zagrożeniem zdrowia i życia dla wszelkich zawodników każdego gatunku, przy czym człowiek z pewnością wybiera swój los np. boksera wagi ciężkiej, natomiast konia do przekraczania własnych możliwości słania/przymusza wola człowieka — w tej kwestii zgadzam się z nimi.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Mam podobne zdanie w temacie sportu wyczynowego. Platońska idea zdrowego ducha w zdrowym ciele dawno już odeszła w zapomnienie, a sprzęt, którego używa się do pomiaru kolejnych rekordów, najlepiej zaświadcza, że zbliżamy się do kresu naszych fizycznych możliwości…

                  Dzień dobry, Tetryku:)

              • Lena Sadowska pisze:

                Nie rozumiem, co kryje się pod „myśleniem sobą” owych pań.
                Że one (jako niepełnosprawne) są ważniejsze od zwierzęcia czy że (jako pełnosprawne) nie chciałyby za nic takiej roli spełniać?
                Nie czepiam się – dociekam:)

                • Quackie pisze:

                  Och, nie, chodzi mi tylko o to, że nie wiem, na ile te panie mówią z punktu widzenia samego psa i na jakiej podstawie – czy tylko tak jak sobie to wyobrażają jako ludzie, czy też na podstawie swoich doświadczeń (np. zawodowych) z psami.

                • Lena Sadowska pisze:

                  To było pytanie do Tetryka, Quacku:)
                  Ale już sama sobie na nie odpowiedziałam, skojarzywszy vege-misjonarstwo w tle:)
                  Podejrzewam (jutro pewnie Tetryk rozwieje wszelkie wątpliwości), że panie są przeciwne wykorzystywaniu zwierząt jako przewodników:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Tak, dokładnie tak było. Panie twierdziły, że rola psa-przewodnika jest dla „mniejszego brata” poniżająca, i należy wynająć pielęgniarkę i jej zapłacić z usługi. Pokrywania kosztów utrzymania i opieki weterynaryjnej nie brały pod uwagę — przecież psu się nie płaci! 😉
                  Chodziło mi właśnie o punkt widzenia — one były przekonane, że w każdej sytuacji najlepiej wiedzą co pies (koń, świnia etc.) myśli, czuje i co jest dla niego dobre.

    • Lena Sadowska pisze:

      Wprawdzie dieta roślinna obniża poziom adrenaliny, ale bez przesady… 😉

      Dobry wieczór, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        …ale niektóre teksty na ten temat podnoszą, więc bilans jest na zero 😉
        Dobry wieczór pospacerkowy!

        • Lena Sadowska pisze:

          Bardzo dobry:)

          Szanowne radio Erewań, czy to prawda że temat weganizmu może uśpić rozmówców?
          Tak, to prawda, ale spadek poziomu adrenaliny wywołanego dietą u rozmówcy musi być równy wzrostowi poziomu adrenaliny wywołanego treścią wypowiedzi… 😉

  51. Lena Sadowska pisze:

    Przymroziście z lekka. I gwieździście. Bardzo.
    W Mickiewiczowskich klimatach, kiedy wieczorna rosa znaczy snującą się pod stopami ścieżkę, oko
    dna nie odróżnia od szczytu,
    zdajesz się wisieć w środku niebokręga.
    W jakiejś otchłani błękitu…

    A nawet w Staffowskich, gdy nieśpieszny nurt pustej szosy niesie
    w wieczornej ciszy…

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  52. Lena Sadowska pisze:

    Północ nadchodzi… Lena odchodzi…
    Chcę skończyć, com wczoraj zaczęła, więc:

    miłej nocki, Wyspo:)

  53. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    Czy u Was też tak pada?

  54. Makówka pisze:

    Pochmurne dzień dobry!

  55. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dobrze pospane.

    Za oknem na pełny regulator hity z międzywojnia 🙂 aktualnie „Miłość ci wszystko wybaczy”…

    A na Wyspę zapraszamy panią z weekendowej zmiany!

    Kelnereczka

  56. Makówka pisze:

    Pogoda coś nie sprzyja maszerowaniu, świętowaniu itd…

  57. Tetryk56 pisze:

    Zmykam na kolejne spotkanie. 🙂

  58. Lena Sadowska pisze:

    Dzień, z tych mroźnych, chwilami słonecznych, częściej deszczowych, dobry, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry, dzisiaj nie wychodzę, raczej zakopuję się głębiej pod koce, swetry i ciepłe skarpety. Zahibernować i do wiosny, najchętniej.

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        A ja sobie właśnie słucham koncertu niepodległościowego, całkiem dziarsko płynącego z pobliskiego ośrodka kultury:)
        Przy okazji rasuję nowe świecidełka i syczę, bo znowu narobiłam sobie pęcherzy przy wywiercaniu otworków:)

  59. Quackie pisze:

    Miałem przerwę w wyspowaniu, gdyż zostałem zaangażowany do poszukiwań rozmaitych rzeczy w sieci na prezent (świąteczny).

  60. Tetryk56 pisze:

    Wróciłem ze spotkania obserwatorów OKW. Pojawiło się ponad 200 osób, poznawali się ludzie znający się dotychczas jedynie z kontaktu telefonicznego. Nastrój był znakomity! Happy-Grin

  61. Lena Sadowska pisze:

    Spacerek dziś zwyczajny aż do znudzenia:)
    Trochę chmur, trochę gwiazd, trochę wiatru.
    Jakieś wstężyki lądujące grabowymi łódkami powietrznymi na naszych plecach i pod stopami, jakiś zaaferowany bober, który na nasz widok plasnął ogonem i tyleśmy go widziały, jakiś młodociany jednorogi byczek, który zastąpił nam drogę, i, nim zdążyłyśmy dobrze mu się przyjrzeć, rozpłynął się w pomroczności jesiennej plątwy… 🙂

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór.

      Bober!!! Zaaferowanie skojarzyło mi się z Białym Królikiem z „Alicji w krainie czarów”, zaraz na początku, tuż przedtem, zanim Alicja zanurkowała w dziurze.

  62. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

  63. Lena Sadowska pisze:

    Co tu będę tak sam siedział…

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  64. Quackie pisze:

    Dobry, pospane.

    Kawa na rozruch i dalej zobaczymy, jak pogoda pozwoli, może jakiś spacer? A może i nie?

    Poprosimy!

    Kelnereczka

    • Quackie pisze:

      Aha, już się wyjaśniło, no więc spacerek nie, bo zanosi się na deszcz, a poza tym coś się znów zaczyna dziać z Wielką Stopą (zapewne czeka mnie znów seria wizyt u ortopedy).

      • Quackie pisze:

        A jednak: wziąłem procha i wybyliśmy, było bardzo fajnie, a przy okazji – mam nadzieję – mało forsująco. Zrobiłem trochę zdjęć, ale nie na tyle, żeby nowe pięterko z nich robić, zresztą zobaczę, najwyżej wrzucę gdzieś w komentarzach.

  65. Makówka pisze:

    Witam!
    Zaraz zmykam „w gości”

  66. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trochę dziś pospałem. Nareszcie!

  67. Tetryk56 pisze:

    Wybywam. Do wieczora!

  68. Tetryk56 pisze:

    Udało się powrócić! 😉

  69. Lena Sadowska pisze:

    Nocnie powrócone i u nas dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień zleciał nam na szwendaniu się i poszukiwaniu inspiracji, wieczór, chłodny i rozmglony, rozpoczęłyśmy wkroczeniem na jedną z Wczorajszych Dróg, pachnącą dorodnymi świerkami i zniecierpliwionymi sosnami. Głębiej natknęłyśmy się na kilka drżących z (czy tylko?) zimna osiczynowych szkielecików i licho odzianych topolowych osesków, co przywiodło przynajmniej jedną z nas do refleksji, że w naturze logika czasu nie istnieje, i z Wczorajszej Drogi można bez żadnego ostrzeżenia zejść na Drogę Jutrzejszą:)

  70. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    kordelka

  71. Lena Sadowska pisze:

    Też się już pożegnam, bo poszukiwana inspiracja chyba właśnie się objawiła:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  72. Quackie pisze:

    Dzień dobry, na razie spokój.

    Trzeba się brać do roboty.

    Ale najpierw korzystnie by się było (d)obudzić.

    Pani Gieniu poprosimy, z nową energią w poniedziałek.

    Koffie

  73. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zaczęliśmy kolejny tydzień 🙂

  74. Makówka pisze:

    Dzień dobry!
    (oby taki był!)

  75. Quackie pisze:

    Dzień dobry raz jeszcze, teraz już dużo bardziej pozytywnie!

  76. makowka9 pisze:

    I pod Jaszczury!

  77. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę.

  78. Lena Sadowska pisze:

    Na dobry ranek przez okno zajrzało bardzo ciekawskie słońce, potem dzień odrobinę zachmurzał swoje oblicze, a popołudniem pochłodniał.
    Po dość intensywnej bieganinie zmógł mnie Śpiok Okrutny, więc spacerek dziś uskuteczniałyśmy miasteczkowo. Drzewek nam dosadzono na przydomowym trawniczku, więc Rude slalomowało pomiędzy niczym po labiryncie. I w tempie podobnym, bo to przecież z każdym nowym elementem krajobrazu należało się zapoznać, obadać, za(i to obukrańcowo)akceptować… 🙂

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Taka akceptacja jest znana pod nazwą Oficjalny Status Inspekcji Klozetowej, w skrócie OSIK.

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        Tak.
        Zaczyna się to od OWĘCH*-u a kończy na OSIK-u
        Happy-Grin

        Dobry wieczór, Quacku:)

        *Ostętacyjny Wyszuk Ęwętualnych Cętrów Hydrolizowych

        • Quackie pisze:

          Happy-Grin strasznie to zbiurokratyzowane, ale cóż, nasadzili drzew i Psiułka musi to wszystko ogarnąć. Kto jak nie ona?

          • Lena Sadowska pisze:

            Ja tam akurat się cieszę tą razą:)
            Na trawniczek ostrzyła sobie ząbki (i pazurki też) naprzeciwuliczna świątynia. Chciało jej się parkingu la wyznawców, ale nie chciało się zapłacić za grunt, więc boje trwały dobrych kilka lat.
            Byliśmy pełni najgorszych przeczuć…
            Aż tu pewnego letniego dnia na trawniczek zajechał Wielki Wóz i zaczęła się nieśpieszna krzątanina Kanarkowych Uniformistów. Jej efektem było czternaście osiatkowanych mini-świerczków… Minęło trochę czasu i KU pojawili się ponownie, co zaowocowało kolejnymi trzema brzózkami. A wczoraj… Wczoraj dosadzono jeszcze siedem brzózek:)
            To znak, że świątynnego parkingu nie będzie. Hip hip! hura! 🙂

  79. Makówka pisze:

    „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…”
    Choć łatwo nie będzie.

  80. Lena Sadowska pisze:

    Mam takie pytanko natury technicznej:

    czy ktoś coś planuje?
    Makówko? Pięterko nam szykowałaś, czy to aktualne?
    Bo tu już się nam Szklanna Górra robi.
    Jeśli nikt nic, to może coś zakątkowo zamieszczę, he?
    🙂

    • Quackie pisze:

      Oj, niestety nie. Nie bardzo mam o czym pisać ostatnio, praca i różne sprawy branżowe, nie do rozpowszechniania w sumie. Albo nudne.

      • Lena Sadowska pisze:

        To poczekam do północy, może Makówka usłyszy moje wołanie i odpowie, a potem zrobię pięterko, które ewentualnie uznamy za przeczekajkę:)

    • Makówka pisze:

      Aktualnie nie mam głowy -maraton lekarski mi się szykuje -kardiolog, internista, neurolog. Niestety.
      Przed chwilą rozmawiałam na ten temat na WhatsApp z moją przyjaciółką-lekarką.
      I jeszcze inne sprawy mi się zwalają na głowę.
      Bo zaległych tematów to nawet trochę mam -Kołobrzeg, Gdańsk, Grecja…

  81. Makówka pisze:

    Usłyszałam. Wstawiaj!
    Dobranoc!

  82. Lena Sadowska pisze:

    Zapraszam do przeniesienia się na nowe pięterko-kontynuację zaproponowanych przez Tetryka klimatów:)

  83. Lena Sadowska pisze:

    To ja pożegnam się tutaj, żeby kaganek nie przygasł od smuteczku:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

Skomentuj Lena Sadowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)