Halloweenowe strachy za nami, czas na poważniejsze refleksje związane z dzisiejszym świętem. Aleja Zasłużonych nad Wyspą powiększa się nieubłaganie, choć miniony rok był dla nas łaskawy wciąż bolą wcześniejsze straty. Wciąż zaskakuje brak reakcji Miralki przy fotografiach ptaków, brak dobrotliwego uśmiechu Bożenki po udanych żartach, pełne afirmacji życia komentarze Jaśminki i życiową mądrość Senatora pamiętają już tylko najstarsi Wyspiarze… Wspomnijmy dzisiaj wszystkich naszych zmarłych przyjaciół, odczytując wiersz naszej tegorocznej Patronki.
Wyjaśnienie na marginesie
Nie powstałam
z prochu,
nie obrócę się
w proch.
Nie zstąpiłam
z nieba
i nie wrócę do nieba.
Jestem sama niebem
tak jak szklisty strop.
Jestem sama ziemią
tak jak rodna gleba.
Nie uciekłam
znikąd
i nie wrócę
tam.
Oprócz samej siebie nie znam innej dali.
W wzdętem płucu wiatru
i w zwapnieniu skał
muszę
siebie
tutaj
rozproszoną
znaleźć.
Zuzanna Ginczanka
Tyle, co po nas zostaje, to wspomnienia przyjaźni i sympatii… Niechaj trwają jak najdłużej!
Pamiętając o tych, co odeszli nie zapominajmy o tych, co pozostali.
Uśmiech, dobre słowo, zainteresowanie czasami tak wiele znaczy.
Powtórzę zatem z poprzedniej strony: jak samopoczucie?
Fizyczne ok. Polazłam dziś na dworzec, aby posprawdzać co i jak. Muszę przyjść prosto na peron, bo nie ma gdzie poczekać w cieple, bo dworzec w remoncie. Jakoś dolazłam. Choć bez walizki.
Z psychiką gorzej.
Dobry wieczór, a ja po pracy i zaraz na przerwę.
A wiersz dobrze wyraża to, co ostatnio na ten temat myślę. To jest „geologiczny” punkt widzenia, w jedności z naturą. Mimo że człowiek niby tak bardzo od tej natury się oddalił…
Takie jakby trochę podmęczone i podmarznięte dzień dobry, Wyspo:)
Już po corocznym zapalaniu Bliskim światełek.
Na dwóch niemal zapomnianych cmentarzykach w okolicy uderzały cisza i wyludnienie. Na tym nieco częściej odwiedzanym w Miasteczku dominowały prowadzone półgłosem rozmowy i brak pośpiechu… I chybotliwa łuna wabiąca blaskiem kolejnych nadchodzących…
Dzień dobry.
A propos łuny: kiedyś Mama Quackie po powrocie z grobbingu popełniła całkiem udatną akwarelę z taką właśnie łuną zza cmentarnego muru. Niestety malowidło się nie zachowało, a szkoda.
Rzeczywiście szkoda.
Światło bywa niezwykle inspirujące. A kiedy wiąże się z silnym przeżyciem albo ważną refleksją, powstają czasem naprawdę wartościowe rzeczy.
Witaj, Quacku:)
(Ja jeszcze umykam dalej na przerwę)
A o wierszu napiszę po spacerku, bo i Psiule należy się haust świeżego powietrza:)
Na spacerku unikajcie migocących światełek — tam powietrze nie jest zbyt świeże…
My unikałyśmy światełek, światełka unikały nas… 😉
Dźzimno! Gwiazdek nie było. Księżyca nie było. Światełek nie było. Nawet błędnych ogników. Tylko chmurki i chmurki.
A powietrze mroźnie zaciąga i wokół szkliło ciszą.
Dobry wieczór, Wyspo:)
Czy mroźne powietrze + chmurki nie równa się czasem szron?
Znam takie nieruchome powietrza. Przyczajone!
Dobry wieczór.
Wydaje mi się, że równa się szadź, ale ani na jedno, ani na drugie się nie załapałyśmy, Quacku:)
Otóż to, szron, szadź, blisko jedno drugiego. W sumie bardzo dobrze, że nie. Jeszcze by jakiś poślizg wchodził w grę.
Tak, to zjawiska tyleż piękne co – niebezpieczne:)
To teraz o wierszydełku:)
Nie będę się za dużo wymądrzać, ale cieszę się, Tetryku, że wybrałeś ten utwór zamiast Non omnis…
Wbrew pozorom Wyjaśnienie… jest bardziej optymistyczne, napawające nadzieją, chwilami obrazoburcze, bardzo buntownicze i… totalnie antyterminalne:)
A konstrukcyjnie jest też piękną, błyskotliwą klamerką:)
Przyznam, że był pierwszym wierszem, o którym pomyślałem — ale już go tu publikowałem, w styczniu 😉
Rzeczywiście, Wyjaśnienie… lepiej wpisuje się w sens Święta Zmarłych, sugerując, że wbrew życiorysowi Autorka jest nadal z nami… No i jest, bo wciąż zachwycamy się jej poezją.
Non omnis…?
Ale nie jako tekst patronacki, więc jakby mniej się liczy? 😉
Fakt, to był marzec 2016 🙂 Ale już był treścią wpisu, więc nie chciałem powtarzać — zwłaszcza że nawet przy tak krótkim okresie aktywnej twórczości 12 wierszy to dalece nie wszystkie.
Marzec 2016?
Dopiero raczkowałam w blogosferze 🙂 Miałam około czterech miesięcy 🙂
Oczywiście – jest z czego wybierać:)
Choć, z tego, co się orientuję, kiedyś częściej wstawialiście na Wyspie patronackie wpisy i niekoniecznie były one związane z początkiem miesiąca:)
Kochani, chyba jeszcze ta szczepionka mnie męczy, muszę się niestety już pożegnać, bo trochę się trzęsę. Dobranoc!
Dobrej nocy, Quacku!
Snów kojących, Quacku:)
Ostatnia noc w sanatorium. Następna w pociągu. A kolejna (mam nadzieję) w domu.
Już bym bardzo chciała być w domu.
Mam dość wyjazdów! Teraz już będę tylko kobietą domową, żadnych pakowań, rozpakowań i wyjazdów!
Dobranoc Państwu!
Dobranoc! Zaraz zapalę lampkę! 🙂
Dziękuję, poczekam.
Baju… baju…
Pogadamy o tej Makówczynej domowości za – powiedzmy – trzy dni 😉
A tymczasem – spokojnej nocki, Makówko:)
Na niedzielę byłam zapisana na wycieczkę i odwołałam.
A nie, jak odwołałaś, to…
Stawiam dolary do orzechów, że już w sobotę będziesz żałować tej decyzji i czegoś szukać.
Makówko, ja się z Ciebie nie naśmiewam. Z całego serca życzę Ci, żebyś poczuła się dobrze i dokądś sobie wybyła, bo wiem, że to lubisz. 🙂
Wiem, że się nie naśmiewasz. Ja też chciałabym napisać „żartowałam!”.
Jestem jednak bardzo, bardzo słaba, a czeka mnie podróż, która raczej dodatkowo pogorszy sytuację.
Tak sobie ponarzekałam….
Zanim pożegnam się lampką, chciałbym prosić o kandydatury na kolejnego patrona roku; wkrótce ogłoszę głosowanie.
To ja idę dalej się kwadracić, tym bardziej, że wszystko zaczyna mieć ręce i nogi, a był moment, że chciałam to w diabły rzucić:)
Miłych snów, Wyspo:)
Dzień dobry, dzisiaj trochę lepiej (szczepionkowo).
Jeszcze kawka i zaraz do pracy.
Pani Gieniu, poprosimy! 🙂
Witajcie!
Dzień dobry, zdrówka!
Witajcie!
Dobra Gienia już mi dostarczyła śniadanie i potem kawę. Zastanawiam się, co by tu dziś zrobić pożytecznego? Ma ktoś jakiś pomysł?
Mam wrażenie, że przed wyborami zrobiłeś już tyle pożytecznego, że teraz możesz jeszcze odpocząć (o ile praca na to pozwala) 🙂
Odpocząć! Pójść na spacer!
O! Mam pomysł -spakować Makówkę i wsadzić do pociągu razem z walizką!
🙂
Dzień dobry
Za moich czasów harcerskich (czyli baaardzo dawno) każdy harcerz miał obowiązek przynajmniej raz dziennie zrobić dla innych coś pożytecznego (dobry uczynek)



Z tego powodu na chuście harcerskiej zawiązywało się mały węzełek (żeby nie zapomnieć o dobrym uczynku)
Można go było rozwiązać dopiero po jego wykonaniu
Czy nie warto wrócić do starej, dobrej tradycji?
Problem polega na tym, by nie przeprowadzać pod presją węzełka na drugą stronę ulicy wszystkich napotkanych staruszek — większość z nich nie ma tam interesu… 😉
No dobra,ale staruszka Makówka prosiła o spakowanie i doprowadzenie walizki na dworzec.Bez przechodzenia na drugą stronę ulicy.
I co?Sama się musiałam spakować!
Jak cię, staruszko, napotkam, to cię przeprowadzę!
Tak bez walizki?
Bez żadnego trybu?
Przypomnę przy okazji.
Słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Na termometrorze miłe jedenaście stopni, za oknem lekki wiatr, liści szum i ptaszków fruwot, na parapecie śpiący gołąb, a w plenerku kororowy zawrót głowy, deszcz żołędzi i szyszek:)
No a w domu… a w domu – kwadraty 🙂
Kwadrat – to jest dziwna figura,
Bo nie wiadomo, gdzie dół, gdzie góra.
Do góry głową czy na dół głową,
Zawsze wygląda jednakowo.
Ma równe kąty i równe boki,
Tak samo długi jest – jak szeroki.
A kto nie wierzy ten sam zmierzy.
Co już zmierzone?
Możemy zatem udać się w pogoń
Za kwadratem.
Gdzie się ukrywa? Gdzie się chowa?
Gdzie jego postać kwadratowa?
Wszędzie!
W mieszkaniu, w szkole, w mieście.
Czy ktoś już znalazł?
No nareszcie.
(W pogoni za kwadratem – M. Terlikowska)
Kwadrat figura idealna,
więc nie uświadczysz go w przyrodzie.
Różnica boków minimalna
już z ideałem nie jest w zgodzie,
a gdy uwzględnisz pomiar kąta
tym bardziej kwadrat ci się spląta.
W przyrodzie nie ma ideałów
lecz przecież wszyscy wierzyć chcemy:
kwadrat zaiste doskonały
musiał się zrodzić w rękach Leny…
😉
🙂
ugrzęzła Lena w kwadratach
nie widzi spoza nich świata
nic nie pomaga herbata
ni bliskich dezaprobata
może i nie są wzorcowe
ale całkiem kwadratowe
nie perfekto nie wdechowe
jednak zawróciły głowę
mają także ekstra atut
w środku każdego kwadratu
po uroczej sztuce kwiatu
a to warte poematu
Dzień dobry, Tetryku:)
Kwiat w kwadracie poematu —
oto sztuka do kwadratu!
Nikt nikogo nie oszuka –
to je kwadratowa sztuka 😉
Pora skończyć tę wymianę,
by nie znudzić kogoś. Amen!
Pusto, cicho, jak w klasztorze.
Nudniej chyba być nie może…
Weny twórczej więc nie dławmy
I choć my się dobrze bawmy…
😉
Klasztor nie zawsze obleka nuda
głosił to biskup mową wiązaną
dziś ukazują nam różne cuda
wieści z Dąbrowy, Górniczą zwaną…
Więc, pomijając te porównania
w dobrym nastroju idźmy do spania! 😉
W dobrym nastroju idźmy do spania.
I niech nie zniknie podczas wstawania.
🙂
Siedzę w pociągu,ale w innym wagonie.Do mojego jeszcze nie wpuszczają,ale zawsze to lepiej niż marznąć na peronie skoro dworzec w remoncie.
To,że akurat dziś nie działa winda na wiadukt nad torami nawet mnie nie zdziwiło
Dobry wieczór, po pracy i na przerwę!
Przymroziście, gwiazdkowo, niemgławo – miło się spacerowało suchą szosą w asyście wierzb, brzóz i topoli:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Czyli czyste niebo, to miło 🙂
Tak. Było bardzo przyjemnie:)
Mam nadzieję, że tym razem nie zmarzłaś 🙂
No. Ani Psiulka!
Nie wiem, jak ta Ani, Quacku, ale Psiułka Leny nie zmarzła 😉
🙂
Czyli bez Figielka tym razem.
Ania to moja ulubiona siostrzenica, więc bardzo lubię to imię.
*i mogę to oficjalnie pisać, bo mam tylko jedną siostrzenicę:)
Nie zmarzłam, Tetryku:)
Dobranoc!
Dobranoc:)
Spokojnej wszystkim spaćidącym. Ja jeszcze pobędę, pewnie do około północy.
A ja się właśnie przerwię międzykwadratowo:)
Fajnie że jeszcze się załapałam na Twoje okołopółnocne pobycie:)
Ja też się cieszę 🙂 i też robię to i owo poza Wyspą, ale tak, żeby zerkać względnie często.
Ja zazwyczaj robię i odświeżam co parę chwil, ale dziś nie mam gdzie postawić laptopa, bo cały stół zajęty, więc musiałam zmienić lokal:)
Dobranoc zatem, w lepszym nastroju 🙂
Dobrej nocki, Quacku:)
Spokojnych snów, Wyspo:)
Witajcie!
Mam nadzieję, że humory dopisują i łagodna mgiełka poezji koi nastroje! 🙂
Dzień dobry, nieco spóźniony, a mimo to (a może właśnie dlatego?) w niezłym humorze. Zapowiada się pracowity weekend, ale z drugiej strony mam w perspektywie jeszcze dwa dni (tzn. jutro i poniedziałek) pracy nad I etapem bieżącego zlecenia, a potem etap II. W międzyczasie powinno wrócić poprzednie zlecenie na etap III, a potem asap następne.
Do tego wszystkiego potrzebna energia, więc poprosimy panią Gienię z kawą jak bateryjka 🙂
Melduję, że jestem w domu!
Jak się czujesz jako domowa?
Dobrze, póki olewam rozpakowywanie, sprzątanie, pranie pod pretekstem „rekonwalescentki zmęczonej podróżą”.
Ale nikt tego za mnie nie zrobi, więc zaraz muszę się zabrać.
„Póki co” umyłam głowę i zrobiłam rosołek. I tyle.
Dobry wieczór. Został dzień pracy nad I etapem (czyli poniedziałek), a teraz przerwa!
Lubię Was czytać w komentarzach – nawet jako wiecznie spóźniony gość. Nie dołożę swoich trzech groszy, bo wiele wątków już bezpowrotnie uciekło. Jak to w życiu. Dodam tylko, że wiersz pani Zuzanny wybrzmiał mi trochę jak reminiscencja filozofii Spinozy, o którym ostatnio czytam. A wiadomo: rekrutowi zawsze wszystko się kojarzy z… ostatnio przeczytaną książką. 🙂
Ba! Ja wiadomo, To był filozof wzięty nieprzeciętny, nieprzeciętny łeb! Spinoza- nieprzeciętny łeb!
A my lubimy, gdy zaglądasz:)
Więc może taki głosik z oddali:
Baruch Spinoza z Amsterdamu
zapragnął dosięgnąć Boga
szlifując na strychu
soczewki
przebił nagle zasłonę
i stanął twarzą w twarz
mówił długo
(a gdy tak mówił
rozszerzał się umysł jego
i dusza jego)
zadawał pytania
na temat natury człowieka
– Bóg gładził roztargniony brodę
pytał o pierwszą przyczynę
– Bóg patrzył w nieskończoność
pytał o przyczynę ostateczną
– Bóg łamał palce
chrząkał
kiedy Spinoza zamilkł
rzecze Bóg
– mówisz ładnie Baruch
lubię twoją geometryczną łacinę
a także jasną składnię
symetrię wywodów
pomówmy jednak
o Rzeczach Naprawdę
Wielkich
– popatrz na twoje ręce
pokaleczone i drżące
– niszczysz oczy
w ciemnościach
– odżywiasz się źle
odziewasz nędznie
– kup nowy dom
wybacz weneckim lustrom
że powtarzają powierzchnię
– wybacz kwiatom we włosach
pijackiej piosence
– dbaj o dochody
jak twój kolega Kartezjusz
– bądź przebiegły
jak Erazm
– poświęć traktat
Ludwikowi XIV
i tak go nie przeczyta
– uciszaj
racjonalną furię
upadną od niej trony
i sczernieją gwiazdy
– pomyśl
o kobiecie
która da ci dziecko
– widzisz Baruch
mówimy o Rzeczach Wielkich
– chcę być kochany
przez nieuczonych i gwałtownych
są to jedyni
którzy naprawdę mnie łakną
teraz zasłona opada
Spinoza zostaje sam
nie widzi złotego obłoku
światła na wysokościach
widzi ciemność
słyszy skrzypienie schodów
kroki schodzące w dół
(PC opowiada o kuszeniu Spinozy – Z. Herbert)
W napomkniętym temacie, rzecz jasna:)
Dobry wieczór, Laudate:)
No to takie ciepłe, ale bardzo deszczykowe dobry wieczór, Wyspo:)
Wiatr chuligan nieźle sobie poczynał, rozplątując wierzbom warkocze i wyrywając resztki liści z jesionowych koron. Nie zostawił w spokoju nawet Jeziora, które w odwecie zalewało trzęsące się z zimna trzciny i odarte z kory korzenie przybrzeżnych sosen:)
A na szosie szalony taniec mokrych brzozowych i topolowych liści ograniczał widoczność nie tylko Gracikowi:)
W Miasteczku nie lepiej – melancholijne mormorando ociekających wodą latarń i buntowniczy protest-song zrzucających krople, szarpanych wiatrem drzew… Choć bez wątpienia przyjemniej słuchać tego w domowym ciepełku:)
Za młodu lubiłem leżąc w stodole na sianie słuchać zmiennego, ale rytmicznego werbla deszczu o dach nad głową… Dziś już chyba nie ma tych stodół, a na pewno nie ma ich właścicieli — moich dziadków…
🙂
Podobny efekt wywoływał deszcz w Głuszy – dom był drewniany, więc super się zasypiało przy dachowej muzyce:)
Co za jesienna muzyka. Dżezik?
Dobry wieczór!
Smooth and free…
Tylko jesiennie, na chłodno!
Dobranoc!
Dobranoc, Makówko:)
Spokojnej!
Kochani, ja też się na dziś pożegnam, bo tydzień był wyczerpujący. Dobranoc!
Regenerujących snów, Quacku:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, deszczowy, a ja za pół godzinki muszę się ruszyć z domu.
Ale oczywiście jeśli wziąć pod uwagę suszę, to lepiej.
Poprosimy śniadanie – i kawę, bo suszy.
Witam Wyspiarzy!
Jednak dobrze spać we własnym łóżku! Mieć pokój tylko dla siebie i nie mieć telewizora idącego cały dzień, choć „nie ma co oglądać”.
Podzielę się z Wami dobrą wiadomością.
Wczoraj na portalu pacjenta pojawił się wynik rezonansu mojej makówki.
STABILNY OBRAZ GUZA PODSTAWY CZASZKI I ZMIAN POUDAROWYCH!
Super 🙂
Czyli – dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Hurray!
Witajcie!
Kolejny tydzień minął, i znów zakupy i pyszne świeżynki na śniadanie. Teraz czas na kawę
Mogę dołączyć z herbatą?
Bez świeżynek. Co masz dziś w charakterze świeżynek?
Chlebek z czarnuszką, wędliny, serki…
Poproszę kanapkę z dobrą wędliną albo boczkiem.
Mogę dołożyć rzodkiewki.
Przyherbatkowe dzień dobry, Wyspo:)
Było słonecznie i ciepło, więc trochę się plenerzyłyśmy w jesiennych klimatach, ale tak bardziej rekreacyjnie, bez runozbiorów, bo orzechów jak na lekarstwo, grzybów jeszcze mniej, ziółek zapas mam, a jarzębinowe owoce (których już nie zbieram, bo amatorów na konfitury brak) najlepsze po przymrozkach:)
Teraz chwila kontemplacyjno-laptopowa, by za moment zasiąść do produkowania listełków, bo co to za kwiecie bez listowia… 🙂
Na zewnątrz liście opadają, u ciebie dopiero się rodzą…
Też trochę wiosny na kuchennym stole:)
Może mniej smakowita ale równie kolorowa.
Dzień dobry, Tetryku:)
No to lecę listełkować:)
Jestem. Opony wymienione na zimowe, zakupy zrobione, spotkanie przygotowane i odbyte, Quackie do domu powrócon. Pracowita sobota, a jutro jeszcze jedno spotkanie bardziej towarzyskie, ale też branżowe.
A ja za chwilę znów wybywam do teatru. Tym razem na „Chłopów” wg Reymonta, choć recenzje sugerują, że będzie to raczej o babach…
Bo „Chłopi” są o babach… 😉
Dobry wieczór (teatralny), Tetryku:)
Kochani, albo to niedospanie, albo coś mnie bierze po dzisiejszych ekskursjach. Dobranoc.
Niech sen Cię uleczy!
Dobranoc!
Regenerujących snów, Quacku:)
Listełki tak mnie zaabsorbowały, że zaliczyłam poślizg ze spacerkiem. Nie czułam nawet ogni piekielnych w kolanach, rzucanych przez Psiułę:)
Wieści ze spaceru takie, że ciepło było ale się skończyło:) Zgrabiałe łapki, białe oddechy i takie sprawy. Na niebie zamiast gwiazd – samoloty błyskające znad warstwy chmur, na ziemi chrzęszczące źdźbła, a pomiędzy – my, zagubione wędrowniczki;)
Spóźnione dobry wieczór, Wyspo:)
Fakt, wychłódło! Szczęśliwym trafem spotkaliśmy w teatrze znajomych z osiedla i wracaliśmy wypasioną bryką 😉
Fart 🙂
A jak wrażenia ze sztuki?
Właśnie!
Jak wrażenia ze sztuki?
Musiały być odjazdowe, skoro Tetryk zaniemówił 😉
A może uznał, że nie będzie mówił z pełnymi ustami a teraz właśnie zajada się chlebem z czarnuszką?
Nie wiem, kim jest Czarnuszka, ale myślisz, że wybrał konsumpcję w jej towarzystwie?
😉
Masz na myśli Lokatę?
To miało być do Leny.
Nie, Makówko. To był żart. Wiem, czym jest czarnuszka:) Używam nawet czarnuszkowego olejku do włosów i bardzo go sobie chwalę:)
Czarnuszka, Tetryku, to także bohaterka jednej z baśni – czarna kurka, która została synkowi jako spadek po matce. Czarnuszka spełniała wszystkie życzenia, które wypowiadał w myśli chłopiec, ale był zbyt mały, by dostrzec tę zależność:) Po prostu traktował kurkę jak kogoś bliskiego, niemal rodzinę, więc bardzo się zmartwił, gdy ukradł mu ją chciwy karczmarz i zabił, by zjeść jej serce, ponieważ… 😉
Ponieważ?
…karczmarz podsłuchał jak dwóch, patrzących na kurkę wędrowców rozpoznało w niej zaczarowany plon i orzekło, że ten, kto zje serce Czarnuszki, zostanie potężnym władcą bogatego kraju. Karczmarzowi zapachniała władza, kazał więc ukraść i zabić kurkę, i ugotować jej serce.
Nie przewidział, że chłopcu przyśni się zmarła matka, i to on, zgodnie z jej życzeniem, wykradnie ze spiżarni i zje (przekaz milczy w jakiej postaci – na surowo czy już ugotowane) czarnuszkowe serce:)
Dalej jest standardowo: przestraszona żona szynkarza nawet się nie zająka o zuchwałej kradzieży i podaje chciwemu mężowi potrawkę z reszty podrobów, a ten zadławia się pierwszym kęsem i umiera straszną śmiercią.
Chłopiec natomiast podczas swojej tułaczki trafia do kraju, w którym dokonuje mężnego czynu, ratując życie tamtejszemu monarsze, za co ten w nagrodę usynawia sierotę.
I tak przepowiednia wędrowców zostaje spełniona, a chciwiec ukarany 😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Wrażenia, jak zwykle, mieszane. Zdumiewająco dobrze zagrała dość prosta scenografia, stała, z niewielką tylko zmianą po przerwie. Wcale przekonywająco grała wnętrze kościoła, karczmy czy chaty Borynów, ale także kartoflisko i rozstaje na skraju wsi. Gra aktorska bardzo dobra, szczególnie w 2. części — w pierwszej przeszkadzały mi nieco zbyt głośne wrzaski podczas kłótni, których w tej historii nie brakowało. Co do adaptacji: bardzo dobrą robotę zrobiła narratorka, wprowadzająca w nastrój obszernymi cytatami z Reymonta, przedstawiająca wchodzące na scenę postaci (a każda z nich podczas przedstawiania podnosiła rękę do góry i w tej pozycji czekała na koniec przedstawiania), komentowała i wchodziła w interakcje z innymi postaciami, a nawet przyjmowała rolę pomocnika scenografa, np. rozrzucając po scenie kartofle, które wieś potem pod czujnym okiem gospodarza zbierała. Sceny z czterech tomów powieści podległy rzecz jasna ostremu wyborowi, ale przeplatały się ze sobą bardzo płynnie, sprawnie ukazując podstawowe problemy akcji.
Te podstawowe problemy były w zasadzie dwa: sytuacja społeczna na wsi (zwłaszcza kobiet, choć nie tylko!) oraz relacje z Kościołem.
Aktorsko wyróżniały się Hanka (Weronika Kowalska), Jagna (Justyna Litwic) oraz narratorka/Komornica (Anna Pijanowska). No i pies Łapa (w tej roli pies Sójka), dzielnie udzielający się przez cały spektakl z niesamowitą ekspresją, i momentami wręcz kradnący show! 😉
Podsumowując -warto iść?
Ja nie żałuję, że poszedłem, choć też podsłuchałem gościa, który po wyjściu z teatru mówił do telefonu: „stracony czas”…
Dziękuję, Tetryku:)
Zrobienie płynnego przedstawienia z czterotomowej epopei (chłopskiej) to sztuka, skoro więc piszesz, że miało to ręce i nogi, to fajnie:)
Wyrazy uznania należą się zatem także reżyserowi:)
Jak najbardziej (Adaptacja i dramaturgia: Tomasz Śpiewak).
Dobranoc!
Skoro pora na dobranoc, to dokończenie bajędy innym razem:)
Miłych snów, Wyspo:)
Dzień dobry, dzisiaj już w lepszej formie. To chyba było tylko niedospanie z tygodnia, zobaczymy, jak będzie dzisiaj wieczorem.
A na razie kawka w całkiem dobrym humorze, mimo że za oknem mokro. Ale kelnereczka przejdzie suchą stopą, prawda?
Zwłaszcza że kroczy w sandałkach…
Ale kroczyła na szczęście po Wyspie, nie za oknem 😉
Deszczowo witam!
No cześć, jak samopoczucie?
Dobrze!
Wybywam, będę za czas jakiś.
Witajcie!
Wreszcie wyspałem się do woli! Raz na tydzień trzeba…
A teraz wreszcie sobie poleniuchujesz?
Prorok jaki cy co?
Poleniuchuj proszę i za mnie, abym ja mogła się już „odleniuchować” i zabrać za rozpakowywanie, sprzątanie itd.
A może zrobić wpis, hm?
Pogoda raczej nie zachęca do spaceru?
Jestem za.
Wpisem.
Niedzielnym poleniuchowaniem.
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Dziękuję.
Wróciłem ze spotkania, bardzo fajnie i owocnie.
Pobędę w kratkę, gdyż rzeczywistość.
Nawiązując do baśni o Czarnuszce, pomyślałem sobie o bajce, której morałem byłoby nie ukaranie jednego chciwca, lecz ogólnej chciwości. I myślę, że mogłaby to być bajka o ignorowanym globalnym ociepleniu…
Dawno, dawno temu… a może całkiem niedawno… Bardzo daleko stąd… a może zupełnie blisko… Nie wiadomo skąd… a może świetnie wiadomo… na świecie pojawił się Globalny Ociepleń.
Na początku był całkiem malutki i nikt go nie zauważał, nikt też nic sobie z niego nie robił. A Ociepleń powoli acz systematycznie rozrastał się, przybierał na sile, potężniał. Aż pewnego dnia…
Obawiam się, że to mogłaby nie być baśń…
…gdy zmężniał na tyle, że już mógł chodzić, ruszył przez świat, pukając od drzwi do drzwi. Różnie go witano. Najczęściej były to okrzyki: — A kysz! A kysz! Ty nie istniejesz!, czasem drzwi wcale nie otwierano, raz go ktoś powitał z deklarowaną radością — ale nikt go nie traktował poważnie. Niektórzy się obawiali, nieliczni snuli jakieś plany współpracy, nie próbując wszakże ich dotrzymywać. A on tak chciał, by ktoś się nad nim z troską pochylił, zaopiekował…
(ciąg dalszy nastąpi. Niechybnie!)
…albo chociaż zwrócił uwagę, poświęcił mu odrobinę czasu…
W sumie moglibyśmy zrobić od czasu do czasu takie interaktywne pięterko:)
Może byłoby to nawet zabawne:)
O 12:41 pisałam coś o rozpakowaniu się, sprzątaniu i zrobieniu wpisu.
Jest godzina 21 i wyszło jak wyszło to znaczy nie wyszło.
Jedynie udało się rozpakować i walizkę schować na szafę.
Wynikły pewne „nieprzewidziane okoliczności”.
Samo życie!
Nie załamuj się! Jeszcze młoda godzina!
Ale coś znowu mam jakiś kryzys, że gorzej się czuję.
Na spacerku pluszyło:) Do butów się lało. Kaptur przemoczyło. Wiatrem wysmagało.
Dobry wieczór w mokrym humorze, Wyspo:)
Susz się susz! Może zrób sobie sushi?
Sushi z sucharkami… 🙂
Podobno najlepiej klin klinem, więc idę się (bez butów i kurtki) domoczyć:)
Miłej kąpieli!
„Słodką kąpiółkę śpiewaj o zmierzchu.
Co wszelkie błoto obmywa z wierzchu!
Kto nie chce śpiewać – z takim precz,
Gorąca woda to piękna rzecz!”
(Kąpielowa przyśpiewka Bilba z „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena, z przekładu Marii Skibniewskiej, z tym że wiersze to chyba tam tłumaczył Włodzimierz Lewik)
Dzięki:)
Usz! Domoczon. Nie wiem czy lepiej ale na pewno czyściej 😉
Tetryku, pytałeś o nowych patronów.
Najpierw pomyślałam o T. Różewiczu albo Z. Herbercie.
A potem przyszli mi do głowy Wanda Chotomska i Jan Brzechwa. No i jest jeszcze Ludwik Jerzy Kern 🙂
Może po dość ciężkim repertuarze pani Ginczanki przydałby się mały urlopik:)
Ja w każdym razie stawiam na trzy (o ile aż tylu kandydatów można wysunąć) ostatnie osoby:
W. Chotomska
J. Brzechwa
L.J. Kern
OK, dołożę do ankiety. Dzięki!
Ktoś jeszcze kogoś doda?
To jest piękny zestaw, a skoro lżejszy repertuar, to może jeszcze Wojciech Młynarski? Śpiewał swoje teksty, a przecież mieliśmy rok Jeremiego Przybory.
Może Tetryk kogoś doda? Czy to BWT*? 😉
*Bardzo Wielka Tajemnica
Mogę wyświetlić propozycje już jutro 🙂
Absolutnie nie poganiam Cię z wstawieniem ankiety, Tetryku:)
Miałam na myśli uchylenie rąbka Twoich preferencji w komentarzach:)
To ja Herberta poproszę dodać do ankiety!
Umykam, dobranoc!
Zanim zapalę lampkę, chciałbym Państwa zaprosić — w poszukiwaniu odpowiedzi na Bardzo Ważne Pytanie — na nowe pięterko 😉
Dobranoc !
To i ja żegnam się już – dobrej nocki, Wyspo:)
Tutaj, bo na nowym pięterku już byłam i… idę jeszcze raz:)