I
Przedwiośnia o smukłych biodrach,
życia marcowe znaki —
biorę dziś z wami rozbrat
w pion wiosny odtrysłym makiem;
oto jest dzień przydrożny
jak wiecha na bramach karczem:
na przerąb słowem jak nożem
siedemnastu zrzekam się marców.
Wy dwuznaczne pory-wielokropki,
w których sekret w tajemnicę urasta,
(szły na spacer dziewczątka-pieszczotki
cudze życie kraść z okien za miastem)
niedomówione pory-myślniki,
bajki bladych, skrytych szeherezad
(zamyślały się zbyt często dziewczynki,
rozmarzały się w słodycz i w bezwład),
pory-kropki i pory-średniki
i ty jedna — nagły wykrzyknik
(przyszło imię w krew mi przeniknąć
w serce wkłuć się ostrym zastrzykiem)
rytm wystukał wam turkot i tupot
dźwięcznych pustot i śpiewnych głupot:
bo dwukropki nic nie oznaczą,
jeśli po nich nie ma tłumaczeń.
Myśl napinam: biceps dwugłowy
i odtrącam was w nagły odrzut
dość niejasnych, łzawych i bzowych,
dosyć przeczuć, wyczuć i odczuć.
Przedwiośnia o smukłych biodrach,
życia marcowe znaki
biorę dziś z wami rozbrat
w pion wiosny odtrysłym makiem.
II
Coś już było…
gdzieś… pod…
(ziemia skryta
pod trotuarem)
tylko jeszcze kamień jak młot
mały strumyk sobą przywalił —
kamień odwal,
głaz zwal,
z innym chwyć się wspólnot obrończych;
byłam — dal,
byłeś — dal,
środkiem miedza i potok złączeń.
Nurt rwie się,
jak to nurt —
na złamanie karku szumi:
łąkom — w poprzek,
drzewom — w bunt,
w zalecankę śmierci i w umizg,
zawsze wprost,
nigdy w skos,
a raz w górę,
a raz w głąb —
tamy w szczapę, w złup, w ścios,
— Waligóra,
Wyrwidąb.
Wyrwidąb, Waligóra
rżną z potokiem za pan brat —
waligórom woda: córa,
wyrwidębom potok: swat;
była wiosna, będzie wiosna,
piękne imię dał jej chrzest
— krzyczą świty świtom: zostań,
wiosna teraz oto: jest.
wpłyniemy wkrętem i szturmem rozplutych na pianę przeżyć
w łagodne koryto rzeki, w szeroką głębię uśmierzeń —
zapęd i grzmot, i rozprysk na glob gościnnej połaci
ujmie wola dobroci, spokojna jak ufny pacierz,
a potem, jak do matki z oddali… z oddali — syn,
przypadnie na klęczkach rzeka pod siwy, stęskniony młyn
(spotyka moje wzburzenie, miasta, niebo i świat,
kształt — bryła — spokój — budowa — cisza — pogoda i ład);
damy ci siłę, młynie, na twe znużone żarna,
do miałkich i srebrnych zmieleń pszenicą otyłych ziaren.
Dzisiaj wiersz trochę dłuższy, nieco przypominający tuwimowską „Wiosnę. Dytyramb”. No i tematycznie wiersz a propos pory roku (chociaż jak się wczytać, wynika, że przedstawiona sytuacja ma miejsce raczej PO przedwiośniu niż w trakcie).
Dzień dobry, zapraszam na nowe poetyckie pięterko.
Mamy już przedwiośnie? A może gdzieniegdzie już prawdziwą wiosnę?
Nie sposób się z patronką nie zgodzić – ja też wolę dojrzałe, pełnokształtne wiosny od odrzucanych przez nią przedwiosień!
Prawda?!
Dzień dobry!
Jakoś się pozbierać nie mogłam. Czuję się troszkę, troszkę lepiej, ale bardzo słaba jestem, więc co wstanę to znów zalegam.
Za oknem piękne przedwiośnie. Chętnie porównałabym wrażenia z tymi, co opisane w wierszu, ale…
Jeszcze porównasz!
Przedwiośnie myślę, że jeszcze zdążę, ale już pojeździć na nartach w tym sezonie pewnie nie.
Aktualnie są (jeszcze) bardzo dobre warunki narciarskie na Chełmie.
Quacku, Ty wiem, że mnie zrozumiesz, że jeżdżenia na nartach nigdy za wiele.
No, mam nadzieję, że na otwarcie przyszłego sezonu się uda pojechać. Tylko jeszcze trochę diety i jeszcze trochę kręcenia…
A ja po pracy, całkiem udany dzień.
Na przerwę tera.
Znów mam kryzys.
Dobranoc!
Spokojnej!
Dobrej nocki, Makówko:)
Spokojnej.
Wciążmiejskopospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Gwiezdny i wiosenny wieczór, a my znowu mury i chodniki podziwiamy:)
Nadejdzie przecież ten piękny dzień, kiedy ty przestaniesz płakać, a Psiuła ci współczuć, i ruszycie przed siebie przez wiosenny las! Byleś tylko zechciała wrócić…
Obyś był dobrym prorokiem, Tetryku:) I… ekspresowym:)
Wrócę:)
Choć nie ukrywam, że urwałabym się na trochę w mniej cywilizacyjne rejony. Jakaś chatynka w dzikich ostępach, jakaś łajbka w trudnowpływalnej zatoczce… 🙂
O, to, to!
Mar/zyciele z nas. Albo marzyciele:)
Byle do słoneczkowego ciepełka, wtedy wszystko się może zdarzyć:)
Wtedy rozmarzniemy i rozmarzyć się będzie łatwiej 😉
A rozmarzania po to są, żeby się ziszczały;)
I, tego, znów koniunkcyjny, jeno dzisiaj Wenus wyżej, a Jowisz niżej.
Chlip!
Nie mów, miałaś chmury?
Nie:)
Po prostu – mało co widzę. Że niebo gwieździste – zobaczyłam, ale nie mogę długo skupiać wzroku na jednym punkcie, bo – płaczę i wszystko mi się rozmazuje. Albo może wszystko mi się rozmazuje i płaczę:)
Dobrze, że klawiaturę znam na pamięć:)
To chwila, może jeszcze wrzucę zdjęcia z dzisiaj, tylko je zmniejszę.
Dobry wieczór, Quacku:)
Patronackie pięterko tematyczne:)
Jeśli chodzi o wiersz, to – szczerze mówiąc – nieco irytujące są te zmiany rytmu spowodowane zmianą długości wersów:) Ciężko mi się czytało, bo i rymy, powiedziałabym, labiryntowe. Ale „Wtrwidąb” z akcentem na ostatnią sylabę wywołał mój uśmiech.
Mam wrażenie, że ten wiersz jest trochę niedopracowany, choć z drugiej strony może „zgrzyty” są programowe i mają podkreślić, jak trudno podmiotowi przekroczyć tę granicę między przedwiośnianą zielonością a wiośnianą dorosłością:)
Sam pomysł bardzo fajny, oryginalny. Podoba mi się też zerotyzowana metafora przelotnej znajomości? miłostki?
Ale chyba najlepszy jest ten nawiasik:
„zamyślały się zbyt często dziewczynki,
rozmarzały się w słodycz i w bezwład”
a konkretniej – „rozmarzały”. Od „marznąć”? Czy może od „marzyć”?
Interesujący wybór, Quacku.
Tym bardziej, że ja również nie zachwycam się przedwiośnianymi osobnikami:)
Tak, ten wiersz jest taki nierówny, trochę jak ścieżki i drogi na wiosnę 😉
„Rozmarzanie” – ślicznie zauważyłaś! Nie znam aż tak dobrze twórczości Patronki, ale z dzisiejszego (być może błędnego, bo ahistorycznego) punktu widzenia, zakrzyknąłbym gromko, że i od „marznąć” i od „marzyć”, że dwuznaczność jest celowa i zachwycająca 🙂
A z tymi przedwiośnianymi, no cóż, to by była ZBYT długa historia. Nawet jak na Wyspę.
Tak, ja też wszelkie wątpliwości zawsze rozstrzygam na korzyść je wzbudzającego:) niech więc to „rozmarzanie” pozostanie takie dwuznaczeniowe, bo w obu wersjach pasuje do kontekstu:)
Nie powiem, żebyś nie zaintrygował przedwiośnianymi, ale – nie dopytuję:)
Dziękuję za niedopytywanie!
🙂
Muszę to sobie poukładać, bo dziwnym mi się wydaje widzieć koło siebie z ciemnej strony Ziemi planetę zewnętrzną (Jowisza) i wewnętrzną (Wenus). Może jak się prześpię…
Też powiem już:
dobranoc, Wyspo:)
Dzień, mam nadzieję, dobry! Tym bardziej, że piątek, więc taśma z napisem „Koniec tygodnia/ Meta” już blisko.
Poprosimy panią G., powinna mieć jakiś mały, dozwolony prawem doping 🙂
Witajcie!
Taśma z napisem „Meta” jest obecnie dostępna stale. Na facebooku 😉
Taśma z napisem „Meta”? Na facebooku?
No to jest żart, Meta jest nazwą firmy nadrzędnej wobec Facebooka, Messengera, Whatsappa i jeszcze czegoś.
Witajcie!
Dzień dobry (z pewnym opóźnieniem), jak się czujesz?
Boję się napisać, że lepiej.
Dalej leżę w łóżku, ale bodaj zjadłam śniadanie, obiad.
I chyba (planuję za chwilę) może trochę ogarnę mój pokój.
Chyba że znów ktoś zadzwoni. Dlatego napisałam chyba.
Nie przesadzaj z ogarnianiem. Porządek nie zając, a ty musisz odpoczywać i nabierać sił!
Zupełnie nie przesadzam, tak tylko na chwilkę z grubsza, aby przez chwilę nie leżeć, bo jeszcze chwila, aby mi się jakieś odleżyny zrobiły.
To oczywiście żart, bo na czym polegają prawdziwe odleżyny to ja wiem i chyba nie powinnam bluźnić.
Ale faktycznie od wtorku do dziś to tylko leżałam, nie czytałam, nie oglądałam tv, chwilkami kukałam do laptopa, nie jadłam, nie piłam.
Mam poczucie jakby to wieki trwało, a przecież tydzień temu byłam jeszcze w Sappadzie.
I dlatego jeszcze się porządnie nie ogarnęłam po powrocie, bo wróciłam w sobotę, a w niedzielę już się źle czułam, ale myślałam, że to zmęczenie, niedospanie…itd
No, w sumie niesamowite, jak to się potrafi czasem szybko zmienić.
No dobrze, to nic nie przesądzam i nie zapeszam. Trzymam kciuki.
No to po pracy, nareszcie. Plus po załatwianiu paru spraw stowarzyszeniowych, zdalnie.
Edit: no i na przerwę.
Jeszcze miejskopospacerkowe ale zdecydowanie radośniejsze dobry wieczór, Wyspo:)
O, czyżby oczy miały się lepiej? Dobry wieczór!
Tak:)
Medykament inny, chyba bardziej skuteczny:)
Ha! Oby się sprawdził!
Nie dziękuję, bo jestem przesądna, a też bym chciała, żeby zadziałał:)
Jutro się okaże…
Każdy okruch radośniejszości jest mile widziany!
Tak! Zawsze!
Mnie entuzjazm już opadł. Chwilę się pokręciłam po pokoju i już się zmęczyłam.
Joj, toć się oszczędzaj (jeszcze chwilę)!
Tak, cierpliwość to chyba wszyscy wiedzą nie jest cecha dana Makówce.
A ja swojemu nie pozwolę. Ani opaść, ani – wypłynąć z ewentualnymi łzami.
Witaj, Makówko:)
Witaj Leno!
O tak, Tetryku:)
A kluczowy wydaje się tu przymiotnik „widziany”:)
Kochani, padam na nos, nie posiedzę dzisiaj. Dobranoc!
Spokojnej nocki, Quacku:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, pogoda taka sobie, nie pada, ale pochmurno. I wieje.
Zwiewajmy na śniadanko do tej pani.
U nas pogoda bardzo marcowa, a śniadanko energetyczno-urodowe: musli z owockami własnego suszenia i orzechami własnego (częściowo) zbierania, osłodzone malinowym miodkiem od cudzych pszczółek i dopełnione mlekiem od babojaninowej krówki:)
Dzień dobry, Quacku:)
Babojaninowa krówka!
🙂
Tak. Już tyle lat ją „Mój Stary” przywozi:)
Nigdy jej nie mówiłam, ale tym, co mnie do niej przekonało, było… nazwisko:) Ono tak cudnie zabawnie zabrzmiało w kontekście sytuacji. I ta wariacja: żona Baby czyli – Babina:)
Muszę wybyć na dłuższą(?) chwilę, potem raczej będę, chyba że mię rzeczywistość odciągnie.
Pochmurne dzień dobry!
Tą panią poproszę o dobre wzmacniające śniadanie z dużą ilością witamin.
Witajcie!
Kelnereczka zahaczyła i o Kraków, więc jestem już po śniadanku. Wokół zimno, szaro i tak trochę be. Przynajmniej Makówki z domu nie wyrywa…
Poczułam się lepiej i …faktycznie myślałam „taki malutki 15-minutowy spacerek przed blokiem?”
Ale w tej sytuacji nie będę próbować.
Dzień dobry, Tetryku!
U nas jest słonecznie, śnieżnie, wietrznie i minusowo:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Quacki wybywa, Tetryk wybywa…
Leno jak Twoje oczy?
Same chyba zostaniemy na Wyspie…
Nienienie, już jestem z powrotem
A i ja jeszcze chwilę jestem 🙂
A gdzie rozweselające dialogi hm?
Gili gili…
To miał być dialog, a nie łaskotanie.
Na Wyspie łaskotanie może być tylko w dialogu!
A dziękuję – lepiej:)
Też pobędę na Wyspie, bo muszę trochę odtajać po tych eskapadach.
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Ja już się zbieram niepomału…
Sprawdzaj bagażnik dobrze radzę, bo mam ochotę niepostrzeżenie tam Ci wskoczyć.
A tak serio -wiem, że byś mnie zabrał, gdybym była zdrowa i wtedy nie musiałabym wskakiwać do bagażnika.
A tak już całkiem serio -bawcie się dobrze!
Udanego wybycia, Tetryku:)
Rozwietrzone i pośnieżane choć słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Jako że wzrok zaczął nam bardziej dopisywać, a tęsknota za otwartymi przestrzeniami nie przestała doskwierać, niektóre z nas zdążyły się już opalić, zmoknąć, zmarznąć, obdarować Wietrzysko opakowaniem chusteczek higienicznych, a Jezioro – czapką:)
Słowem – marcowy psacerek czyli zwykłość nad zwykłościami. Może powtórzymy wieczorem:)
Temu Wietrzysku musi nieźle lecieć z nosa!
Ale czapka dla Jeziora musiałaby być wodoszczelna.
🙂
No, ba! Nawet – kurzyć:) Na biało-płatkowo.
A Jezioro w marcu jeszcze nie wybrzydza, dopiero jak się sezon na pływanie zaczyna – rekompensuje sobie porywaniem wodoszczelnych czepków:)
Wszyscy gdzieś wybywają to ja wybywam …do kuchni.
I do innych takich domowych robótek…o ile starczy sił.
A ja na przerwę…
Pospacerkowo zmarznięte i odmuchane dobry wieczór, Wyspo:)
Wietrzysko przeganiało wielkie stada skłębuszonych chmur, a mrozek musiał niewąsko dać się we znaki panu Księżycowi, skoro ten nacisnął na uszy lisią czapę:)
I tylko my, skromniutko, dołem, przemykałyśmy wśród cierpnących z zimna krzaczków i pokrytych gęsią skórką polanek:)
Jak to jest, że piszesz dwa zdania o spacerze i niewiele brakuje, żeby z tego był wiersz?
Och! Dziękuję, Quacku.
Nie wiem. Jakoś tak samo się pisze:)
[…]Вечор, ты помнишь, вьюга злилась,
На мутном небе мгла носилась;
Луна, как бледное пятно,
Сквозь тучи мрачные желтела,
И ты печальная сидела —
А нынче… погляди в окно[…]
Puszkin?
Skojarzyło Ci się z Puszkinem, Tetryku?
Dziękuję bardzo. Jest mi naprawdę miło, że aż tak:)
A Tetryk jeszcze nie wrócił?
A tymczasem ptaszki ćwierkają, że są tacy co już wrócili…
Ach te fejsbukowe ptaszki…
Powroty były asynchroniczne, a i drogi auto — komputer różne.
Tym bardziej że pasażerowie w czasie jazdy klikali, a kierowca hm…
Ale podroczyć się nie mogę?
Z tej rozpaczy, że nie mogłam być?
A kierowca nie używa FB, dzięki czemu wszyscy szczęśliwie dojechali do domu 😉
Uff, jak dobrze, że nie używał.
Coraz częściej ostatnio na drodze widzę ludzisków, również za kółkiem, wpatrzony w telefon.
I jeszcze robiących zdjęcia.
Czemuś/ komuś na zewnątrz? To ja nie widziałem. Ale to skandal. Jak tu się skupić na prowadzeniu?
Np. ładny widok za oknem.
Kierowca zwalnia i pstryka.
Wróciłem. Bardzo fajne spotkanie!
Dobranoc!
Spokojnej!
Będę już umykać, żeby skryć się pod ciepłą kołderką, bo jakaś przemarznięta jestem:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej, dogrzewającej!
To ja również umykam, czas już.
Dzień dobry, pogoda piękna. Przed 13.00 mam jeszcze spotkanie towarzysko-branżowe.
A na razie może ta pani zrobi wejście.
Dzień dobry!
Pogoda szara i wieje.
Wzmacniające pokonujące wszelkie wirusy śniadanie poproszę
Białko, witaminy, nieco zdrowych tłuszczy? Oczywiście w smacznej postaci…
A co do pogody, to właśnie mam raport, że w Kielcach sypie śnieg.
Tu też.Ale taki „deszczowy”.
W Krakowie też…
Pani zaserwowała grzanki z masłem avokadowym i pomidorem.
Dzień dobry, Quacku:)
Witajcie!
Po dość wyczerpującym tygodniu na niedzielę zaplanowałem WLB (Wielkie Leżenie Bykiem). Jak widzicie, bywam konsekwentny! 😉
A ja za jakieś pół godziny wybywam, będę po południu. Ale chwilę jeszcze jestem.
Za mnie covid zaplanował cały taki tydzień i już, już…mnie nosi, tak bodaj na 15 minut, a tu pogoda zniechęca.
Ale przynajmniej wynika z tego, że już się lepiej czujesz!
Teraz tak.
Wciążzlekkazziębnięte dzień dobry, Wyspo:)
Słońce przepięknie wyzłaca strzępiaste płatki wirującego wokół śniegu, a wiatr unosi je wedle własnego widzimisię, wyścieła nimi koronkowe zakątki i przystraja koafiury spacerowiczów:)
Że już marzec mamy – chciałam powiedzieć:)
Przysłowiowy garniec – tradycyjnie! 🙂
Tutaj słońce, ale chłodno, żeby nie powiedzieć – mroźno.
I tu mrozek: -3:)
Garniec z marcowym grzańcem;)
Dzień dobry, Tetryku:)
Jestem zez powrotem i będę, minus jakieś niedzielne zajęcia domowe.
Minus trzy;)?
Też do spacerku będę raczej domowa.
No chyba żeby – nie. 😉
A nawet nie wiem, minus ile. Na razie względny spokój, zaraz się to pewnie zmieni.
Dobra, jestem z powrotem zaaa… godzinkę? Może krócej.
A ja — już!
A ja do znudzenia cały czas (oprócz 15 minut).
(jestem w domu i na Wyspie, bo nie wiem co Tetryk miał na myśli).
Że już jestem z powrotem, po cichym wyjściu! 🙂
Tak pomyślałam. Ja też wyszłam. Cichutko, na paluszkach i autentycznie na 15 minut. Pod koniec już byłam trochę zmęczona, ale wyjście po schodach jeszcze udało mi się wykonać.
Potem dziarsko zabrałam się za obiad i teraz już…leżę i pachnę.
I puchnę (uczulenie)…
Oranyboskie, na co? Na leki?
Tak jest od paru dni popołudniu. Nie wiem. Wiem o uczuleniu na aspirynę, propranolol, ampicillinę, bo na to robiłam testy, ale wtedy puchłam tak, że jeździłam na Pogotowie, aby mi zrobili zastrzyk.
Wypiłam wapno. Poczekam. Czy ma to jakiś związek z tym głupim wirusem?
Jak na ampicylinę, to możesz mieć na inne antybiotyki też :/ jasne, próbuj na razie wapnem, ale, kurczę, monitoruj
Nie brałam żadnych antybiotyków. Tylko parę tabletek pyralginy jak miałam wysoką gorączkę i to też bardzo ostrożnie.
A to już zupełnie dziwne
taki objaw uczulenia na pyralginę jest rzadki (obrzęki czy też wysypka).
Łeee. Zeszło dłużej, ale nie z mojej winy, sprzęt odmawiał posłuszeństwa.
Przerwa.
Pospacerkowo powrócone dobry wieczór, Wyspo:)
Wiatr spuścił nieco z tonu, Mróz zjeżył potargane siwe brody Chmurom, a konsekwentnie ustrojony w czapę pan Księżyc przyglądał się wszystkiemu z lodowato uprzejmym uśmiechem:)
Ha, i u nas mrozik, ale leciutki, jak to nad morzem.
Tu wzrósł do -5, ale spacerowało się przyjemniej niż wczoraj:)
Na razie bezśnieżnie, ale wczoraj, zamiast iść spać, chyba z godzinę stałam sobie przy oknie i podziwiałam rozdokazywane płatki śniegu w latarnianej smudze światła:)
A Psiulka na mrozie nie nalega na skracanie spacerków?
Przeważnie to ja nalegam:)
Czasem, gdy nie chce wsiadać do samochodu, pytam:
– To ty zostajesz, tak?
I robię taki ruch, jakbym chciała zamknąć drzwiczki.
A dalej jest jak po użyciu świstoklika – natychmiastowa i niemal niewidoczna dematerializacja przy drzwiach i materializacja na siedzeniu obok:)
Harry Potter i Magiczna Psiulka!
🙂
U nas spadały wszystkie rodzaje śniegu: od firnopodobnych prawie lodowych kulek, poprzez zwykłe, umordowane wiatrem płatki po wielkie, bajkowe, dostojnie opadające płaty. No i mrozik. Pan Księżyc nie interweniował 😉
Minus 1, pod blokiem -biało.
Ja bym powiedziała, że to plus, gdy pod blokiem biało;)
Witaj, Makówko:)
Toście mieli urozmaicenie
To u nas wczoraj w nocy i dziś we dnie akurat tak na bajkowo sypało i szeleściło:)
Ha, no właśnie, szeleściło! Chwilę temu znajomy tłumacz się dziwił w branżowej grupie, że redaktor mu wydziwia na „dźwięk padającego śniegu”, jakoby tego nie było słychać, a przecież słychać!
Redaktorzy często nie słyszą dysonansów w tekście, a padający śnieg mieliby słyszeć?
No, to zależy, którzy. Ja na szczęście trafiałem dotychczas na osoby, które nawet jak czegoś nie wiedziały, to chciały się uczyć.
Pewnie dlatego że za mało słyszał, został redaktorem, a nie pisarzem;)
Przyjemnych snów, Wyspo:)
To i ja dobranoc!
Dziędobry.
Jest przepięknie, więc za chwilę oczywiście trzeba siadać do roboty 🙂
Ale póki co, jeszcze śniadanie.
Myślicie, że Gienia ma coś obiadowego?
Czasem miewa!
Przydałoby się. Jak na przykład ktoś by nie miał czasu albo siły robić obiadu. Albo coś.
Jak miewa to, po co ja dziś obiad robiłam?
No nie wiem, co by Twoi domownicy powiedzieli na wirtualny obiad od Gieni
Jakoś domniemywam, że syn kategorycznie by się sprzeciwił.
Nawet obawiam się, że mógłby wykazać się brakiem poczucia humoru.
Oni to by ciągle jedli… jak jacyś Hobici, czy co.
Witajcie!
U nas też jakby ładniej i bielej, zobaczymy, co będzie dalej 🙂
Zimowo i słonecznie witam!
Rano osiedle było przykryte białą kołderką, teraz już trawa, błoto -bleee.
Zimo wróć!
A broń cię… WIOSNO przyjdź! Takiej zimy-niezimy jak w tym roku, to ja mam dość. Marzec mamy. Czas na wiosnę.
Zimy-niezimy też mam dość. Czekam na parę dni białego śniegu, błękitu nieba, mrozu dwa, trzy stopnie.
Na wiosnę też czekam, ale to błoto za oknem to mi się nie podoba.
Tutaj jakiś kwadrans prószyło, nawet dość gęsto, ale przedtem i potem świeciło słońce, więc nic się nie ostało. Mimo to dość sucho.
Po pracy i na przerwę.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Kolejny dziki poniedziałek ma się ku końcowi:) Ufff:)
Miałam nawet pokusę (jak co poniedziałek zazwyczaj), by sobie odpuścić eskapady, ale przemogłam się (też jak zazwyczaj) i bardzo się cieszę, ponieważ wyjątkowo urokliwie było:)
Przede wszystkim pan Księżyc ściągnął czapę i pokazał pełnię swej platynowej krasy. W swej łaskawości Chmurom użyczył blasku, wysrebrzył bezlistne szczyty brzóz i topól, przyprawiając o migotanie Gwiazdy, które od tego świetlistego dosytu – pobladły:)
Snułyśmy się po Lesie nie gorzej od Mgieł Nocnych, może tylko nie tak eterycznie i powłóczyście;)
Próbowałaś kiedyś fotografować to wszystko?
🙂
Dawno, dawno temu, gdy było nas jeszcze Dwoje, wypuszczaliśmy się na takie włóczęgi i utrwalaliśmy niezwykłe chwile… Teraz sprzęt spoczywa w najciemniejszej części piwnicy i pozostanie tam, póki nie nabiorę sił, by go wyciągnąć:)
Aa, to takie buty. Życzę sił nabrania!
Dziękuję. Staram się bardzo:)
No to jestem, z lekko bolącymi różnymi częściami ciała, gdyż wczorajsze spotkanie było w istocie partią kręgli (ale branżową). Wczoraj myślałem, że będzie mi dokuczał bark i nadgarstek, otóż nie, ramię i nadgarstek w porządku (i bdb, bo bym nie mógł pracować), natomiast bolą jeszcze i teraz części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, ale nie od jakiegoś gwałtownego siadu, tylko od pozycji przy ciskaniu kulą.
Och! Jak ja dawno na kręglach nie byłam…
Ostatnie kule, jakimi grałam, to – bilardowe chyba… I też dawno…
Chmmm… Może w takim razie (żeby spędzić kulową ochotę) rozbiorę choinkę… 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Nie warto.
Powieś kurczaczka i parę pisanek. Wkrótce się przyda.
Patrz, Makówko, że mnie to do głowy nie przyszło, jak małżonka zażądała rozbiórki choinki. W styczniu.
Ok:)
Tylko kurczaka może najpierw upiekę… Albo chociaż pomaluję:)
Witaj, Makówko:)
Ciekawa alternatywa! 🙂
Kula je kula;)
Witaj, Tetryku:)
Czy z obecności obu Pań można wnioskować, że bieżące kłopoty zdrowotne, o których była ostatnio mowa, macie już za sobą?
Ja – tak:) Medykament okazał się skuteczny i szybkodziałający:)
Dzięki za troskę, Quacku:)
Bardzo się cieszę!
Ten pomysł, aby na choince wieszać pisanki, zajączki itd. i mieć uniwersalnie przygotowaną do Świąt głoszę już od dawna, ale jakoś nikt nie chce rozpowszechniać.
Jeśli o samopoczucie chodzi to moje lepiej, ale mojego dziecka dużo, dużo gorzej. Mąż plasuje się pośrodku -gorzej niż ja, lepiej od syna.
Ja wieszam wydmuszkowe bombki na gałązkach. Panicze sobie życzą.
Kochani, również umknę. Dam odpocząć partiom dolno-tylnym.
Nie idę jeszcze spać, ale muszę trochę podziałać domowo, więc:
dobrej nocki, Wyspo:)
To i ja dobranoc!
Dzień dobry, wszystkim lepszego samopoczucia życzę.
Śniło mi się dzisiaj, że latałem, co prawda powoli, trochę jakbym pływał w powietrzu, ale wrażenie bardzo fajne 🙂
Czas się obudzić, zejść na ziemię. I podziałać śniadaniowo.
Dzień dobry. Poproszę.
O! Załapałam się jeszcze na śniadanie! Czy to znaczy, że muszę w tej sytuacji zrobić jakąś zupę na obiad?
Obawiam się, że CAŁY obiad.
Cii! Udam, że zupa to cały obiad. A jak się nie podoba, to przecież dwie rączki mają. Niech se coś ugotują. Przepisy na Oberżynie są.
U mnie na śniadoniobiad gorąca czekolada, bo trochę przemarzłam na tym zewnętrzu:)
Dzień dobry, Quacku:)
Witajcie!
Miło czytać o skutecznych kuracjach!
Miło czuć, że kuracje skuteczne:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Witam Państwa wiosennie!
Myślisz, że to jednak już?
Usiłowałam wykrzesać z siebie szczątki optymizmu.
Optymizm lepiej pielęgnować w sobie, niż wykrzesywać z siebie…
Niech krzesa. Może coś się zajmie?
Wczoraj jeszcze go trochę było…
Jedna częścia Państwa odwituje Pani równie wiosennie:):
dzień dobry, Makówko:)
Wprawdzie, wędrując dziś po Miasteczku, chciało się zawołać:
Wiosno, ty wietrzna istoto!
ale od czego ma się serce;)
Trochę zamieszane dzień dobry, Wyspo:)
Wiosna chwilę pobyła, ale, jak na dobrze ułożoną panienkę przystało – nie naprzykrzała się zbytnio:)
Teraz wietrzne i zaraz jeszcze znowu pozadomowo.
Dobry wieczór, dzień dość napięty, ale owocny. Inaczej niż we śnie latania niedużo, trochę załatwiania online.
A teraz na przerwę.
Ja jeszcze chwilę poknuję na zoomie i wkrótce wracam.
Pośnieżone dobry wieczór, Wyspo:)
Sypie i wieje. Wieje i sypie.
Wszędzie więc dobrze, ale w domu najlepiej.
Zwłaszcza gdy można ogrzać zziębnięte łapki kubkiem gorącej herbaty z rumem i miękkimi kapciołkacmi z ekokróliczka:)
Napisz, że szorstki ręcznik był niefajny, ale suchutki kocyk jest spoko – mruczy Psiuła.
Piszę więc… 😉
A pewnie, mam podobnie 🙂 kocyki miłe, zwłaszcza kiedy się wietrzy.
Oj, tak. Dziś wietrzy się, wietrzy. I to coraz silniej:)
Ale nie wbrew woli domowników?
To wiesz… Domownicy niewielki mają wpływ na siłę wietrzenia;) Mogą co najwyżej znienawidzić albo – pokochać. Wiatr, na szczęście, z boku, więc, póki co, moje ulubione okno zostawia w spokoju:)
Łomatko! ile przecinków w tym ostatnim zdaniu:)
Ale, jak sądzę, słusznie
Chodziło mi o to głównie, czy okna się domykają…
Na szczęście – wciąż jeszcze tak:)
To znaczy, zwykłe okna są bardzo szczelne, tylko to wykuszowe, dwupiętrowe, ze względu na konstrukcję i powierzchnię spędza mi sen z powiek, gdy zapowiadają silny wiatr.
Rany, czyje łapki na tej herbacie z ru…?
Uf, już się przeraziłem, że Psiulka się alkoholizuje
Nie:) Alkohol to, bodaj, jedyne jedzonko/popićko, przy którego spożywaniu nie czuję na sobie palącego wzroku swojego psiołka. Nawet moją wodę ze szklanki potrafi wypić, gdy ją postawię przy łóżku zamiast na stoliku, chociaż ma identyczną w swojej miseczce:)
Tu właśnie kocica się zainteresowała butelką z wodą, którą stawiam sobie przy rowerku podczas kręcenia. Chociaż jak jej postawić miskę z wodą przy żarciu, to w ogóle nie tyka. Ale u mnie już się robi interesująca.
Bo tam (w tych pańskich naczyniach) na pewno jest smaczniejsze, lepsze. I więcej!
Nigdy nie zapomnę, jak karmiłam koty i psa jednocześnie i koty (sztuk siedem) ustawiały się przy psiej misce, a pies (bernardyn) z równym zapałem wyjadał z ich miseczek, choć wszyscy dostawali to samo:)
A po posiłku wszyscy sjestowali w zgodnej komitywie – pies na swoim kocyku, a koty w jego misce i mokrawym garze (bo on dostawał pić w największym garze, jaki miałam) na wodę:)
Już myślałem, że koty przegoniły psa z legowiska!
One były lepsze – uczyniły legowiskiem jego:)
Miłość aż kipi z takich obrazków!
Tak. To było rozczulające:)
Knucie na Zoomie, rozmowa poprzez Messenger (bo gdzieś tam w lesie lepszy zasięg Internetu jak tel.) i czas na kolację.
Smacznego!
Pyszności:)
Kochani, pomalutku czas na mnie 🙂 spokojnej wszystkim!
Spokojnej nocki, Quacku:)
Spokojnej i tobie!
Próbuję rozliczyć zeznanie roczne, no i trochę mnie to wciągnęło… A tu takie miłe rozważania przy rumie z kocią zagrychą w tle! 😉
🙂
Nie wiem, czemu, ale kot bardzo mi się kojarzy z rumem…
Ale tok z murem – wcale… 😉
Rumianych snów! 🙂
🙂
Dobranoc!
Dobrej nocki, Makówko:)
Też za chwilę udam się w objęcia pana Em, więc:
miłych snów, Wyspo:)
Temu to dobrze! 🙂
🙂
Witajcie!

Drogim Paniom wszystkiego najlepszego nie tylko dzisiaj!
Jedna z drogich pań bardzo dziękuje:)
Witaj, Tetryku:)
A tak poza tym to obudziłem się dzisiaj, wyglądam przez okno, a tam biało. Tego to się nie spodziewałem, mam nadzieję, że szybko zniknie (chociaż ładnych parę cm napadało).
Witajcie Wyspiarze!
Panom bardzo dziękuje za życzenia.
Kobieta Makówką zwana.
Wiecie, że Etruskowie za początek dnia uważali południe?
Bardzo mi się to podoba.
(tak, właśnie siedzę nad relacją z Roselle – potem jeszcze tylko flamingi, których nie było i skończę z 2022)
Mnie też.
A co uważali za początek roku?
Czerwiec?
Nie wiem, ale standardowo za początek roku uważano równownoc wiosenną. Ewentualnie przesilenie zimowe, kiedy dzień wygrywa z nocą. Potem wmieszała się polityka i zupełnie bez sensu mamy ten 1 stycznia (co jest totalnie absurdalne).
Zamiast leżeć i pachnieć biegam dziś…jak głupia.
Zawszeć to lepiej niż leżeć jak głupia, abo – nie daj Boże – pachnieć jak głupia…
Uff wróciłam z zakupami do domu i teraz (jak głupia) będę gotować jakichś rosołek dla chorego i…siebie.
Najważniejsze, że załatwiłam co trzeba. Zamiast wycieczki na narty miałam wycieczkę do Huty.
Potem (jak głupia) pobiegnę z tym rosołkiem w słoiczku do chorego.
Wieczorem będę leżeć…(jak głupia?)
Spróbuj innych trybów działania!
Mógłbyś podsunąć jakichś pomysł na ten „inny tryb”?
„jak stateczna”, „jak zatroskana”, „jak odpowiedzialna”…
Stateczna to chyba niekoniecznie.
Te dwa pozostałe…kto mnie zna to…chyba wie, choć kryję to za …brakiem stateczności właśnie.
Zlekkazmęczone dzień dobry, Wyspo:)
Niech będzie dobry! 🙂 Wypocznij!
Uf, po pracy, (podwyższona) norma zrobiona, zakupy też, nawet razy dwa, parę rzeczy poza tym również. W sumie dzień jak co dzień.
I na przerwę teraz.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Wędrowałyśmy sobie międzyleśną szosą i napawałyśmy się ciszą.
Alnilam wyznaczała nam drogę, nad nami migotały światła Wielkiego Wozu, a za nami snuły się mgłobłoczki. W ściany zabrzezionego tunelu wsiąkało mormorando Jeziora, a pod stopami poskrzypywał oblodzony asfalt. Było cicho. Cicho. Cichuteńko…
🙂
Dobry wieczór! Ta cisza bywa bezcenna, czuję to najlepiej, kiedy z miasta przenoszę się w spokojniejsze miejsca.
O tak:) Cisza jest nie do przecenienia:)
Jestem. Kochani, takie niewielkie ogłoszenie: w piątek z rana wybywam, nie będzie mnie do niedzieli. W międzyczasie będę na targach książki w Poznaniu i jeszcze w paru miejscach, chociaż głównie to w podróży. Ale jutro jeszcze jestem. No i dzisiaj, rzecz jasna.
336.
To ilość komentarzy…
CHWILECZKĘ.
Komentarzy jest, ile jest, ale poza tym przecież…
Wszystkiego najlepszego, Makówko, sto lat, zdrowia i spokoju, szczególnie w rodzinie, dobrych wyborów (zwłaszcza na jesieni), skutecznego knucia i wymarzonych podróży – bliskich i dalszych nieco!
O! Masz dziś urodziny, Makówko?
Więc i ode mnie – spełnienia marzeń 🙂
Bardzo z Ciebie Świąteczna Dziewczyna – imieniny w Wigilię, urodziny w Dzień Kobiet:) Super:)
Tak już się złożyło Leno!
24 grudnia nikt nie pamięta o moich Imieninach, bo wszyscy zajęci Wigilią, a moje urodziny…kiedyś świętowałam parę dni wcześniej, parę dni później…eh -to były czasy.
Nawet taki wpis kiedyś zrobiłam, że „urodziny są jak dzida”.
Znam ten ból:) Też jestem świątecznie urodzona, a mojego imienia w ogóle nie ma w kalendarzu:)
O, to jeszcze spóžnione ode mnie!
Dziękuję, dziękuję Jo!
Dziękuję, dziękuję.
Wypijmy więc za Makówkę coraz starszą.
Bodaj wirtualnie, bo w realu nie było mi dane dziś wypić, gdyż proza życia pogoniła mnie dziś do działań typu wycieczka do Huty, spacerek ze słoiczkiem rosołku itd.
Wychylałaś rosołkiem? I ze słoiczka?!?
Taaaa……
Niosłam do chorego syneczka. Taki los Matki Polki.
Zdrowia potomkowi!
Odrobinę mnie zawiesiło, bo w ramach odpoczynku postanowiłam czymś zająć ręce.
A zacząć mogłabym tak:
Miałam ci ja kanwę… Ale, jak wszystko, co dobre, ta też zaczęła się kończyć. Postanowiłam więc nabyć nową. Naszukałam się, ale w końcu znalazłam, czego potrzebowałam. A przynajmniej tak mi się wydawało. Do dzisiejszego wieczora.
Jako że od pomysłu do realizacji u mnie niedługo – dziś wymyśliłam, dziś zaczęłam. I utknęłam. Postanowiłam z kanwy wyciągnąć nitki, żeby zrobić mereżkę. Trochę topornie szło, ale w końcu te nitki powyciągałam. Zaczęłam mereżkować. I cóż się okazało? Że w otworkach po wyciągnięciu nitek jest warstwa jakiegoś puchu. Tak zbita, że nie daje się wbić igły… Więc siedziałam i wyskubywałam ten puch… Zakichałam się i stwierdziłam, że aż tak grzeszna nie jestem, żeby się z tym męczyć…
Przycięłam resztki starej kanwy, wyciągnęłam nitki, wymereżkowałam jeden brzeg…
Jutro chyba będę to nowe cudo reklamować… Dobrze, że wzięłam tylko pięć metrów…
Miłościwie nam panujący Dzień Kobiet zakończył swoje rządy, i na mnie też już pora:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej, też powoli się zbieram…
Dobrej nocy!
Witajcie!
Gienia wczoraj odpoczywała to dziś niech przygotuje dobre śniadanie.
Dzień dobry, to jest słuszna koncepcja
Dzięki, przyda się.
Ale z tym białym, to pani przesadziła życzeniowo, Pani Makówko! Zasypało nas w nocy. I się topi. I mokro jak nie wiem. Mała Biała będzie chyba pływać na spacerze. Pieskiem.
A w Krakowie rozpaczliwie leje.
Przecież ja prosiłam o śnieg i minus dwa, trzy stopnie.
Biały puch i błękit nieba, a nie taki śnieg co się topi.
Żeby Mała Biała mogła się tarzać w białym puchu.
Kurka wodna, nie wyszło. To może jednak zamawiajmy już tę wiosnę, co?
Zgadzam się.
Taka ładna z kwitnącymi kwiatkami
Witajcie!
Jakoś mi się udało odżyć dziś nad ranem 🙂 No więc dopiero teraz mogę na piśmie dołączyć do życzeń dla Makówki 🙂
Dziękuję Tetryku!
Wiem, że życzysz mi dobrze przez cały rok nie tylko w dniu, w którym są moje urodziny.
Jestem, bardzo korzystnie wyszło z pracą, a do tego nawet 2 x zakupy, uzupełnienie karmnika na dole dla pierzastych i parę drobnych spraw.
I na przerwę.
Trochę spraw pozałatwianych,szampan urodzinowy wypity, teraz Matka Polka wiezie zakupy dla chorego dziecka
Matka Polka ledwie co pocovidowa
Oj tam, oj tam.
Matki Polki nie mają czasu na długą rekonwalescencję.
A i szampana też muszą wypić.
Chociaż ten szampan…!
Tradycyjnie pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś wybyłyśmy w miejsce bezszosowe. Towarzyszyło nam niemal czarne niebo, gwiazd było niewiele, a chmurki – ani jednej. Za to na polance jak z Krainy Śniegu przycupnęły sobie lodowe krzaczki wśród lodowych źdźbeł. Liczyłam nawet na mini-koncert oszronionych dzwoneczków, które nie zdążyły opaść jesienią, ale wiatr nie chciał współpracować:) Popatrzyłam więc na białe kiście jarzębiny, kruchodiamentowe listeczki osik i zaproponowałam Psiule powrót. Chyba jej też zmarzły łapki, bo bez ociągania dała się zaprosić do samochodu:)
Mrozek dochodzi sobie do -7, a my, rozgrzane już nieco, postanowiłyśmy zajrzeć na Wyspę:)
Ale nie było żadnej złej Królowej?
Oraz może trzeba było samej dmuchnąć w te dzwoneczki?
Dobry wieczór!
Pod gorącym tchnieniem Leny na pewno by roztajały!
I tak mogłoby być:)
Witaj, Tetryku:)
Królowe jakoś rzadko objawiają się w mojej obecności;)
Ale pod jednym z krzaczków coś sobie poświstywało – pewno zimowy pochwist, ale że Psiułka mówiła, żeby tam nie zaglądać, dałam sobie spokój:)
Nie chciałam zakłócać spokoju na tej polance, więc tylko sobie patrzyłam ze skraju:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Częściej objawiają się królowie?
Szczerze?
Poddane 😉
Dobry wieczór, Maczku:)
Nie wiem, czemu mam wrażenie déjà vu, ale zadam to pytanie:
czy ktoś coś?
Bo bardzo tu już stromo…
To może na przeczekanie coś z puszki odgrzeję?
Albo ja mogę dać jakiś nobelon, tylko jutro będę dopiero po południu, więc tak trochę samopas będzie sobie wisiał…
Chyba że Tetryk albo Maczek coś?
Maczek chciał zrobić Maltę, ale stale proza życia to utrudnia.
Dopiero wróciłam, więc nie będę już nic budować. Jutro -też nie dam rady.
Budujcie kto ma pomysł.
To ja wrzucę na razie Lajkonika z puszki, bo chwilę nie było, a potem już niechsiędziejecochce.
Ok. To niech będzie puszka Pand… tego… Lajkoniika znaczy;)
Otwiera się dużo przyjemniej!
Bez wątpienia.
To lecę otwierać, Quacku:)
To zapraszam na nowe-stare pięterko!
Tu się pożegnam, otwierać będę jutro
paaaa
Spokojnej!
Też pożegnam się pod lampką:
dobrej nocki, Wyspo:)