Od czego zacząć? Może bez wstępów ?
5.30 zbiórka pod AGH! No dobra wyzwiska w kierunku budzika, który zadzwonił o 4.30 zastąpię kropeczkami …! …..! itd.
Przyjeżdża po mnie wyjątkowo rozmowny taksówkarz, który rozpoczął rozmowę na tematy religijno-światopoglądowe, więc się całkowicie wybudziłam.
18.02.23 godz. 6 -ruszamy !
Wyjazd jest organizowany jest przez Bella Italia & EFA VILLAGE SRL Włochy
Transport zapewnia firma TELESFOR. Organizatorem w Polsce jest ZNP AGH.
Mieszkamy w budynku przerobionym (podobno) z dawnych koszar .
Zainteresowanym podaję adres:
Localita Piani di Luzza 4.
Hotel o standardzie schroniska młodzieżowego jest na odludziu, więc na narty dowozi nas autokar (można pojechać samemu lokalnym busem).
Plan każdego dnia jest podobny:
śniadanie
9 (lub 9.30) wyjazd autokarem , powrót godzina 16.
basen (dla chętnych sauny, jacuzzi)
obiado-kolacja
zajęcia w podgrupach, winko itd.
Jeździmy na zmianę do stacji narciarskiej Sappada albo Zonzolan.
Zasadniczo dzień podobny do dnia byłby, gdyby… nie zmienna pogoda.
Było słońce, mgła, warunki śniegowe różne, więc jednak nie było monotonii.
W niedzielę (19.02.23) pojechaliśmy do stacji narciarskiej Sappada.

Na dole mgła, a w tej mgle zielone ludki z Włochem w różowej spódnicy.

Na górze niespodzianka! -słońce. Mgła poniżej wygląda jakby w dole było jezioro.
Zielone ludki wyjechały na górę.



Na trasie takie ludki tym razem kolorowe.

W poniedziałek 20.02.23 jedziemy do dalszej stacji narciarskiej –Zonzolan.

Wagonikami wyjeżdżamy na górę. Już przy górnej stacji kolejki jest cudnie.


Wracając możemy podziwiać kunszt naszych kierowców -na wąskiej krętej drodze spotykają się dwa autokary.
Za kierownicą Sabinka, jej zmiennik wysiadł z autokaru sterował mijaniem z zewnątrz, autokary mijały się na styk.

We wtorek 21.02.23 jedziemy do stacji Sappada, ale żeby nie było nudno Makówka zjeżdża inną trasą, przechodzi kawałek przez jezdnię i wyjeżdża w inne miejsce, aby podziwiać inne widoki i poznać inne trasy.




Wieczorem tacy przebierańcy przypominają, że kończy się karnawał.
Tylko smutno, że “Z “aktualnie budzi złe skojarzenia.

Środa 22.02.23 -znów Zonzolan.
Realizuję moje marzenie -wyjazd na M. Tamai (1970 m.n.p.m.)
Byłam tam trzy lata temu i marzyłam, aby znów tam się kiedyś znaleźć przy ładnej pogodzie.


Na poniższym zdjęciu napisałam “tu” w miejscu, gdzie stoi skrzynka, a w niej zeszycik i długopisy. Na tę górkę jakoś trzeba wejść (co w butach narciarskich wcale nie jest miłe) i wpisać się do zeszyciku.


Oto moment wpisywania się do zeszytu.

Po zdobyciu M. Tamai zjeżdżamy trochę niżej i na trasie jemy drugie śniadanie.


W czwartek 23.02.23 jest taka mgła, że mało co widać. Momentami słońce próbuje się przebijać, takie widoki mają swój urok, a mgła podobno dobrze robi na cerę, choć milej byłoby, gdyby było słońce.

Po obiadokolacji jedziemy do Sappady połazić po miasteczku i wypić wino w uroczej winiarni.


W piątek 24.02.23 jest tak gęsta mgła, że niektórzy narzekają, że im błędnik wariuje.

Dopiero około godziny 14 odsłaniają się góry. Słońcu nie udaje się przebić. Natomiast są doskonałe warunki, bo śnieg jest twardy. Pogoda idealnie wytrzymała, prognozy przewidywały deszcz cały dzień, a zaczął padać jak jechaliśmy autokarem.

Sobota 25.02.23 -wracamy. O godzinie 20.30 autokar podjeżdża pod AGH w miejsce skąd wyruszyliśmy.
To był wspaniały tydzień! Jeżdżenie na nartach, pływanie, piękne widoki, sympatyczne towarzystwo -czy można chcieć czegoś więcej?
Makówka wróciła bez kontuzji, ba ani razu się nie wywróciła!
Na koniec zdjęcie Makówki na M. Tamai .

Życzę zwycięstwa nad kim, nad czym to już każdy niech pomyśli co chce.
Wszak życie to jednak ciągła walka…
Do nabrania sił do walki z szarą rzeczywistością takie wyjazdy są (dla mnie) najlepsze.
Witajcie!

Gienia podaje włoskie śniadanie.
Dzień dobry. Włoskie śniadanie – zawsze! Chociaż najchętniej w Italii 😉
Jo, od czego wyobraźnia?
Mówisz sobie, że jesteś we Włoszech i zabierasz się za śniadanie.
No to jest jakiś pomysł 😉
Dzień dobry! Obie stacje narciarskie wyglądają (z map) na bardzo fajne, kompaktowe, w sam raz do objechania na jeden dzień. Dobrze, że przez większość czasu pogoda dopisywała!
Drink to oczywiście, tradycyjnie na nartach we Włoszech, aperol spritz. A próbowałaś również bombardino?
Z uśmiechu na zdjęciu z karabinierami wnoszę, że to tylko pamiątkowe zdjęcie, a nie spotkanie związane z przeskrobaniem?
A, napisz jeszcze jak się ma standard schroniska młodzieżowego do basenu z jacuzzi? Czy to było gdzieś obok i mieliście wykupione wstępy?
Pogoda była zmienna. Jednak coś za coś -gdy było słońce robiła się mało sympatyczna bryja, gdy była mgła i chłodniej to i warunki śniegowe były lepsze do jeżdżenia.
Bombardino nie próbowałam, jednak nie chciałam jeździć „pod wpływem”.
Piłam grzane wino „leczniczo”, bo jak pisałam w czwartek dopadł mnie kryzys zdrowotny, a przecież szkoda byłoby odpuścić narty, basen, zwiedzanie Sappady.
Oczywiście, że nic nie przeskrobałam. Zapytałam pana, gdzie jest toaleta, a że miło się uśmiechnął i był przystojny poprosiłam o pamiątkowe zdjęcie.
Basen z saunami i jacuzzi był w hotelu.
Wpłata 700zł +525 Euro.
Ta cena obejmowała:
– noclegi (pokój dwuosobowy)
– wyżywienie: śniadania, obiado -kolacje
– transport autokarowy: Kraków- Sappada- Kraków
– transport do wyciągów
– basen, sauny, jacuzzi
– ubezpieczenie NNW narciarskie
– pakiet SKI-PASS na cały turnus
Ci co jeżdżą proszę powiedzcie czy to jest dobra cena?
Myślę, że dość przyzwoita (zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę standard hotelu). Mniej więcej za podobne pieniądze jeździłem do Livigno, ale z dwoma zastrzeżeniami – trasa z Trójmiasta o kilkaset km dalsza, natomiast zawsze jeździliśmy w tygodniu, kiedy skipass był gratis. No i bez wyżywienia, a Wy mieliście, i to przyzwoite, jak sądzę.
Śniadania skromne, ale jednak bez problemu starczało, aby zrobić kanapkę na drugie śniadanie. Przywiozłam z Krakowa jakieś kabanosy i paszteciki i coś tam jeszcze. Wszyscy robili sobie jakieś kanapki na narty, nikt z obsługi nie robił z tego problemu. Śniadanie było o 8, obiadokolacja o 19.30 (po basenie). Oprócz herbaty i grzanego wina nie kupowałam jedzenia na dojadanie między śniadaniem a obiadokolacją, a ja jadam dużo, bardzo dużo.
Obiadokolacje to była wyżerka.
W cenie było również ubezpieczenie.
Skipass gratis?
No, niektóre resorty tak mają, na rozpoczęcie i na zakończenie sezonu (albo tylko jedno albo drugie) – tygodniowy skipass za friko. Tylko oczywiście nie masz gwarancji śniegu, czasami rezerwujesz miejsca, wpłacasz zaliczkę i śnieg jest na 40% tras (jak kiedyś w Livigno). Ale jeżeli śnieg BĘDZIE, to masz tydzień (6 dni) jeżdżenia za darmo. No chyba żeby wiatr.
Witajcie!
Mniejsza o narty, ale pooddychać górskim powietrzem i pogapić się na widoki to bym chciał…
Ale jak na Alpy w lutym, to ze śniegiem słabiutko…
Jak mniejsza o narty?
Taż przecież narty i pływanie to dwie najprzyjemniejsze czynności, jakie zna Makówka. No może jeszcze…
Najprzyjemniejsze jest wędrowanie, narty mogą być sposobem, ale nie celem głównym 😉
Ależ są wspaniałym celem głównym!
Uwielbiam jeżdżenie na nartach! I znam takich, którzy też uwielbiają.
Makówko, wrzucę tu, żeby nie szukać po archiwum 😉
Restauracja Armenia w Lublinie. Jedzone było:
kebab, chorovac, chaczapuri, adżib sandal, plow uzbecki, bajazet, kompot ormiański (takaż kawa i herbata), pachlava i ciasto miodowe.
Porcje bardzo duże, my wzięliśmy zestaw dla dwojga i po najedzeniu się do wypęku zabraliśmy do domu dwie obiadowe porcje dla chłopaków na dzisiaj.
Restauracja Armenia
Rynek 7
20-011 Lublin
Dziękuję, przekażę zaprzyjaźnionemu Ormianinowi i zapytam, która z tych potraw jest jego ulubioną.
Faktycznie ze śniegiem trochę słabo. Ale generalnie fajna zimówka, Paniczom by się podobała. Ja jestem jednak ciepłolubna 😉
Na stokach śnieg był. W pozostałych miejscach -wiosna.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z M. Tamai (1970 m.n.p.m), gdzie widać łaty szaroburej trawo-ziemi.
Trzy lata temu jak wchodziłam na szczyt, aby podejść do skrzynki z zeszycikiem to (o ile dobrze pamiętam) brnęło się w śniegu.
Paniczom by się podobało na pewno.
Jak wiadomo, dla Makówki najważniejsze są cztery rzeczy – woda, narty, spacer i towarzystwo, a jak dodać do tego wino i śpiew, to można podsumować, że byłaś w niebie?
W każdym razie bliżej!
Racja! Byłam! Na nartach jeździliśmy małymi grupkami, Makówka dołączała się do różnych. Kiedyś, gdy czekałam na stoku na resztę stanęłam, popatrzyłam na góry, błękit nieba i powiedziałam sama do siebie „jestem w niebie!”. Serio.
Witaj I Kroopko, miło, że zajrzałaś. Tym razem nie było śpiewów przy gitarach, reszta tak samo, jak trzy lata temu, czyli faktycznie wszystko, co uwielbiam.
Jestem, już jestem i będę po kolei (zacznę od „dołu”) odpowiadać na pytania.
Co chwilę ktoś dzwoni i pyta jak było, a ponieważ ja lubię się dzielić moją radością jak się domyślacie rozmowa nie kończy się na „dobrze było”.
Rozsłonecznione bardzo i już pierwszobaziowe dzień dobry, Wyspo:)
Pierwszobaziowe brzmi już prawie wiosennie!
Tak. Dzisiejszy dzień był bardzo wiosenny mimo kilkustopniowego mrozku. W powietrzu czuć było ten specyficzny zapach rozgrzanych słońcem, nagich jeszcze i bezpąkich gałązek:) A bazie na tle zielonego płotu i purpurowych wierzbowych powrozów wyglądały jak perełki:)
Poproszę o zdjęcie!
Ok. Jutro zrobię zdjęcie, bo dziś i tak niewiele byłoby widać, a poza tym – nie zwykłam paradować po ulicach w piżamie;)
Słusznie. Nie w zimie! 😉
Moje piżamy i latem nie za bardzo nadają się do wystawiania na publiczny widok, Tetryku;)
Te domowe moje też raczej nie, ale wyjazdowe są takie jak dres.
Kiedyś na wyjeździe z kołem PTTK już się umyłam, przebrałam w pidżamę i usłyszałam na dole muzykę, więc zbiegłam na dół zobaczyć.
A tam jeszcze tańce w najlepsze! To i tańczyłam w pidżamie.
🙂
W tych moich też dałoby się tańczyć, tylko raczej bardziej kameralnie:) Bo ja lubię tiuliki, jedwabiki, satynki
A perkaliki?
Tylko te cieniutkie;)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Witaj, Makówko:)
Jak wspominałam – nie jestem wielką miłośniczką jeżdżenia na nartach, ale widoki piękne. Takie do zakochania (się:)). Szczególnie spodobały mi się te czarnobiałe zdjęcia – tyle w nich dramatyzmu, mogłyby z powodzeniem ilustrować Skipsforliset (rozbicie statków) E. Griega:)
Fajnie poczytać i pooglądać, że dobrze się bawiłaś:)
Te zdjęcia nie są czarnobiałe, to rzeczywistość była mgliście czarnobiała.
No to ja po pracy i na przerwę!
A my zmykamy poczuć, czym w lesie pachnie:)
Miłych zapachów Leno!
Dziękuję:)
Były miłe – jeziorno-leśne przyprószone szczyptą ośmiostopniowego mroziku:)
Quacku, czy na Dobranockę mógłbyś jakąś „tematyczną” Dobranockę, proszę.
Ależ tak!
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Na spacerku pachniało mrozem:) Po słoneczku ani śladu, za to na niebo wyjechał Mały Wóz, mroki rozświetlał Pas Oriona, a wszystkiemu przypatrywał się mizerniutki jeszcze księżyc:)
Dobry wieczór, pół tutejszego netu trąbi o zorzy polarnej znakomicie ponoć widocznej, ale nie w Trójmieście akurat…
Nie pochwaliłam się, znaczy – nie widziałam:)
Dobry wieczór, Quacku:)
No, w Chłapowie, nad pełnym morzem, to widać. Poza tym tam nie ma dużego oświetlonego miasta…
Nad lasem widać nie było, ale może to z powodu pory – byłam do +/- 21.30:)
Zmykam:)
Mili Wyspiarze, bardzo łzawią mi oczy, więc odpuszczę już sobie na dziś monitorowe szaleństwa i powiem ładnie:
dobrej nocki, Wyspo:)
Dobrej nocki Leno, odpocznij Ty i Twoje oczęta.
Spokojnej, odpoczywaj ocznie!
Niech ci się zorza przyśni! 🙂
Dzień dobry, piękna, słoneczna pogoda, aż się nie chce siedzieć w domu.
No ale praca się sama nie zrobi.
Pani Gieniu, poprosimy.
Cokolwiek.
Za mną noc z rodzaju „to cud, że przeżyłam”.
Zdecydowanie nie polecam.
Teraz już lepiej ?
Średnio.
Tu chyba też będzie ładnie…
Dzień dobry Wyspo!
Gienia do śniadanka poproszę jakieś witaminki i coś wzmacniającego, jakieś wirusy mnie atakują.
U mnie za oknem słońce. Idealna pogoda na spacerek
Siedzę w domu, potem idę na knucie biurowe.
U mnie jak ja nie mogę wyjść, to Kuba siedzi w domu. Strasznie mi go szkoda. Ale fartownie przyszły przesyłki do InPostu, więc podstępnie wysłałam męża z Jakubem do paczkomatu 😛 Że bardzo mi potrzebne TERAZ.
A ja leżę i zdycham. I nikt nie zastanowił się, że niby do czego mi coś z paczkomatu potrzebne, skoro ledwo palcami w klawiaturę trafiam
Ja też siedzę w domu
Miało być miłe spotkanie, knucie biurowe, za oknem piękne słońce…, ale wirusy wygrały.
Ooo, biedna jesteś.
Kuruj się szybko, bo poduszki potrzebne! – jak mawiała pewna salowa w państwowym ośrodku zdrowia.
Na pocieszenie pozostaje ci jeszcze knucie nazoomne…
Mam nadzieję, że to dam radę. Bodaj słuchać.
Bo niestety jest coraz gorzej.
To trzymam kciuki, żeby na strachu się skończyło, Makówko:)
Nie wiem, jak u Was, ale w Poznaniu i okolicach panuje grypa typu B. Gorączka, sensacje żołądkowe i bóle mięśni. Co prawda głównie wśród dziatwy szkolnej, ale…
Witajcie!
Koniec świata z tymi wirami – dopiero teraz się witam!
A ja właśnie skończyłem pracę i zmykam na przerwę.
Bardzoposłoneczne i mroźne nieco dzień dobry, Wyspo:)
Ani jeść, ani pić, ani spać.
Na wszelki wypadek już się pożegnam, gdybym jednak zasnęła…
Spokojnej w takim razie
Dobranoc!
Uzdrawiających snów!
Spokojnej nocki, Maczku:)
Spokojnej!
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś bezgwiezdnie, mgielnie i księżycowo:)
Dobry wieczór, jestem z powrotem.
Widzieliście dzisiaj koniunkcję Wenus i Jowisza? Dwie jasne planety na zachodnim niebie, Wenus jaśniejsza po prawej u dołu, Jowisz nieco mniej jasny po lewej u góry. Po 20.00 zaszły za horyzont, ale jeszcze jutro ma być je widać, przynajmniej tam, gdzie nie będzie chmur 🙂
Ja już dziś w ogóle mało co widzę… 🙁
Też płaczesz, Tetryku:)?
Nawet nie bardzo, raczej mi się jakoś zamykają… A zapałek brak.
To daj im odpocząć, żeby jutro były szeroko otwarte:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Wiedziałam, że miały się połączyć, ale, niestety, dziś w ogóle mało co widzę. Nawet na spacer jechałam ze łzami w oczach:) Może mi do jutra przejdzie i zdążę sobie popatrzeć:)
Mam fotki, ale takie sobie (musiałbym robić ze statywu)
Pokażesz?
Pewnie i tak zobaczę na nich więcej niż na niebie:)
Za to jutro wystawię sobie teleskop, jeśli tylko mi to łzawienie przejdzie:)
Pokażę zaraz, ze dwie-trzy myślę, nie więcej…
Super:)
Będę się już żegnać, bo pan doktor zakazał mi siedzenia przed monitorem przez najbliższe dni, a ja na dwie godziny ten zakaz wyrzuciłam z pamięci:)
Chcę móc pozwolić sobie na takie zapomnienie także jutro, więc:
dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej i relaksującej wzrok!
Dzień dobry, coś na ząb i do gardła.
Witajcie!
Fakt, oczęta mi się udało otworzyć, aż mnie dziś raziło poranne słońce…
Znaczy – przesadziłam z życzeniami…;)
Witaj, Tetryku:)
Witaj, Leno! 🙂
Chora, bardziej chora, coraz bardziej …
Jednak to wirusy wygrały.
Wszystko mnie boli -głowa, stawy, żołądek. Po zażyciu paracetamolu temperatura spada do 38.5.
Witajcie!
Rany, to wygląda dokładnie jak ta grypa, o której mówią.
Zdrowia!
Zrobiłam test domowy -COVID.
Aa, no to chociaż tutaj jasność.
Ale jesteś zaszczepiona?
Dwa razy. Bo jak miałam się szczepić 3 raz zachorowałam na covida.
Nie wiem, czy to, co chorowałam w grudniu to też nie był covid.
Ale wtedy nie było tak źle. Teraz nie jem, nie piję i leżę jak taki zewłok.Ani czytać, ani coś oglądać, ani spać.
Głowa mi pęka, temperatura 39.
Rany. A leki przeciwgorączkowe nie łagodzą tego?
Bo jak nie, albo słabo, to może jednak – czego nie życzę – pomyśleć o jakiejś opiece szpitalnej? Nie mam pojęcia, jak to w tej chwili wygląda, czy są oddziały covidowe, czy jak?
Na aspirynę jestem uczulona. Zażywam paracetamol, ale nie mogę za często, bo moje serce tego nie lubi i mam wtedy tendencję do omdleń.
Taki niedorobiony egzemplarz…
Współczuję.
Też nie znoszę chorować.
Witaj, Makówko:)
No to po pracy.
I na przerwę.
Domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, na szczęście nie mam żadnego „litego” zadania, ale parę mniejszych rzeczy jeszcze koordynuję poza Wyspą – oczywiście jestem i pobędę, z tym że tak w kratkę troszkę.
A ja po prostu – troszkę:)
Żeby nie to łzawienie samo z siebie, to płakałabym z nudów.
Ani czytać, ani koralikować, ani coś wyszyć… A ile można słuchać muzy i słuchowisk:)
A podczas snu – nie, żebym Cię już wysyłał spać! – oczy nie odpoczywają bardziej?
Odpoczywają, ale – ile można spać:)
Okłady z herbaty przynoszą mi ulgę, więc robię, naprzemiennie ze świetlikiem. Muszę to przetrwać. Najgorsze jest przymusowe nicnierobienie:)
Można by jeszcze coś nagrywać. Podcasty. Opowiadania do późniejszego przepisania. Memuary?
Można:)
Jak jutro nie będzie lepiej, to może zacznę;)
Albo zadzwonię do kogoś…
Niechaj ranek będzie dla ciebie lepszy i mniej łzawy!

Dzięki, Tetryku:)
Zmykam:)
Dobranoc!
Spokojnej, zdrowiej!
Śpij i zdrowiej!
Dobrej nocki, Maczku:)
Jak w każdą pierwszą środę miesiąca, odbyło się spotkanie KOD-owskiego Klubu Książkowego, stąd moja czasowa tu nieobecność.
Trzymamy kciuki dla Makówki!
Czas płynie nieubłaganie i dwie godziny mojego rendez-vous z ekranem minęło, jak z bicza strzelił, więc:
miłej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
I tobie, Leno!
Witajcie!
Mamy już 2 marca – Quacku, nie wystawiłbyś jakiegoś wiersza Patronki?
Jasne, zaraz to zrobię 🙂
Już jest, zapraszam na nowe, poetyckie!
Wszystkim, którzy zechcieli dowiedzieć się jak było w Dolomitach bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarze.
Zwalona Covidem jeszcze raz obejrzałam zdjęcia i pomyślałam, że jednak było cudnie i choć wirusy atakowały mnie już na wyjeździe warto było nie odpuścić jeżdżenia, nawet jeśli może przez to jestem bardziej chora.
Ale co pojeździłam to moje!
Powinienem pewnie zacmokać sceptycznie, ale co tam; narty to narty!
I myślisz, że Ci uwierzę w szczerość tego sceptycyzmu?
…dlatego właśnie sobie darowałem!