« Rzecz o metodzie: Reedycja Święta, Święta! »

Cypr w listopadzie część 1

Piękną zimę oglądam od paru dni jedynie przez okno. Choruje ciało, ale wraz z nim uziemiona w domu dusza. Kołderka, soczek malinowy, cytryna itp. na ciało, a na duszę może uzdrawiająco podziała wspomnienie błękitnego nieba, morza, skał, czyli wspomnienie tygodniowego pobytu na Cyprze.

To był wyjazd typowo rekreacyjny w gronie osób, z którymi chodzę po turystycznych szlakach.

Cieszyliśmy się ze słońca (wtedy gdy było, bo nie zawsze) oraz z możliwości pływania w morzu w czasie gdy w Polsce panowała listopadowa jesień. Dużo pływaliśmy, ale jeszcze więcej łaziliśmy (dziennie około 15 km).

Przy ładnej pogodzie to ja bym nawet chętnie zaległa na plaży z książką (wzięłam dwie, całe moje czytanie ograniczyło się tylko do tego, co w samolocie), ale zwyciężała opcja „idziemy wzdłuż morza, widzimy plażę — kąpiemy się i …idziemy dalej do kolejnej plaży, gdzie się kąpiemy itd.”. W gruncie rzeczy racja -leżeć z książką to se będę mogła w lecie na Bagrach.


Z tym czytaniem książki w samolocie to też był problem, bo po przeczytaniu paru rozdziałów postanowiłam odwiedzić kolegę, który siedział w innej części samolotu. Zastałam tam tak rozbawione towarzystwo, że myślałam, że to jakaś grupa znajomych. Tymczasem były to trzy rozbawione, wesołe koleżanki, które swoją chęcią zabawy „zaraziły” resztę. Młoda panienka rzuciła mi się na szyję „Pani jest żoną tego Pana? Ale nie ma pani nic przeciwko?”. Nasze tłumaczenia, że jesteśmy tylko znajomymi z turystycznych szlaków, jakoś nikogo nie przekonały. Kolega mi mówił, że jak wróciłam na swoje miejsce, towarzystwo gratulowało mu tolerancyjnej żony. A jak wróciłam, przywitali mnie radośnie jak „swoją”.

W tej zabawie był na tyle zachowany umiar, że nikt z okolicznych pasażerów (ani z obsługi) nie protestował. Ten śmiech był zaraźliwy, wszyscy doskonale się bawili mimo ogromnego zróżnicowania wieku. A jeszcze jak powiedziałam, że kolega ma na imię Janusz, czyli ma dziś Imieniny to…

Jak już wysiedliśmy na lotnisku do jakiegoś młodego chłopaka powiedziałam, że jeszcze mi się nie zdarzyła taka sytuacja w samolocie. Odpowiedział, że bardzo dużo lata, ale też z czymś takim się nie spotkał.

Po wesołej podróży samolotem dzień 21.11.22 kończy się zakwaterowaniem w hotelu EVABELLE w AGIA NAPA.

Bez przygód.

Zaczyna się pierwszy dzień pobytu 22.11.22 -czyli spacer wzdłuż morza i pływanie.

Ach! To pływanie! (zdjęcia Makówki pływającej w morzu Wam daruję).


23.11.22 – kolejny dzień niby podobny, ale spacer trochę inną trasą, inne widoki, inne skały, inne plaże, marina, koty (jest ich mnóstwo na Cyprze!), zatoka Limanaki. Makówkę pływającą Wam darowałam, ale „za to” macie Makówkę z rękami do góry na skale. Jak widać, spacerujemy do zmroku.

Zdjęć z tego, co robiliśmy po zachodzie słońca nie będzie…

Sielankowe wakacje, ale jak wiemy, rzeczywistość nie jest sielankowa. Można o tym poczytać tu:

https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.cypr.link/historia/

cypr-dwa-panstwa-i-jeden-wielki-kryzys-miedzynarodowy

limassol_cypryjskie_miasto….

W dalszej części będzie równie sielankowo. Będzie również rozbity nos, płetwonurkowie, druty kolczaste, park rzeźb…

277 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Zapraszam do wspólnego spędzenia ze mną dwóch dni wypoczynku na Cyprze.
    A jak kogoś znudzi sielanka może porozmawiamy o historii Cypru, tej dalszej i tej nowszej?

  2. Tetryk56 pisze:

    Takie parę dni wyjęcia z szarej rzeczywistości bywa zbawienne dla naszych akumulatorów Pleasure

    • Makówka pisze:

      Tak faktycznie jest. Drugi raz „ładowanie akumulatorów” następuje w momencie oglądania zdjęć i robienia wpisu na Wyspę.

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry, wstałem godzinę temu, ale dopiero teraz mogłem wejść na Wyspę. I od razu w ciepłe kraje!

    Kulturalna zabawa w samolocie to faktycznie ewenement, zdarzało nam się raczej widywać mocno niekulturalne (i zakłócające spokój innym pasażerom). Pogratulować towarzystwa!

    Brzeg morza (poza plażą) taki, jaki lubię – te porowate skały kryją mnóstwo zakamarków, gdzie żyją nadbrzeżne stworki, krabiki, jakieś owady, małże.

    Pomnik z Ziemią (na podstawie przedstawiającej Ziemię z kosmosu) wygląda zacnie. Co prawda z przesłaniem „Rodzina to klucz do pokoju” można dyskutować, ale rzeźba niezaprzeczalnie ładna.

    Takie skalne łuki nad morzem to bym chciał kiedyś zobaczyć na żywo. Może być na Cyprze.

    Koty piękne, jak zawsze – i chyba całkiem dobrze odżywione, jak na takie wolno bytujące? Nad Morzem Śródziemnym one w ogóle są smuklejsze, bo potrzebują zwykle mniej futra, ale tu nie wygląda, żeby im żebra wystawały?

    Niesielankowy Cypr, druty kolczaste i rozbity nos układają się w niepokojącą całość, jakbym nie śledził na Facebooku, pewnie by mi włosy stanęły dęba ze zgrozy Wink1

    • Makówka pisze:

      Witaj Q, dziękuję za obszerny komentarz. Będę odpowiadać po kolei.

      Towarzystwo w samolocie to faktycznie ewenement.
      Wesołe panienki wykupiły tylko przelot samolotem, ale niektóre osoby udało nam się spotkać w drodze powrotnej i witaliśmy się na lotnisku jak starzy dobrzy znajomi.
      Z najweselszą dziewczyną (pst!nie mówcie nikomu!) Makówka tańczyła między fotelami.

    • Tetryk56 pisze:

      Taki skalny łuk do niedawna był w pobliżu Malty — słynne „Lazurowe Okno”. Niestety, nie wytrzymał kolejnego sztormu i runął w 2017 roku. Jeszcze kilka dni przed zawaleniem, mimo bezwzględnego zakazu (1500EUR sankcji!), po wierzchu łuku chodzili ludzie, zapewne równie radośni 😉

      • Makówka pisze:

        Tam, gdzie stałam z rękami do góry nie było zakazu. I jak widać inni też stali. Nie wchodzę jednak nigdy tam, gdzie jest niebezpiecznie.
        No chyba, że…

  4. Makówka pisze:

    Muszę iść do kuchni, wiecie ten tego obiad, ale potem będę chętnie dalej z Wami rozmawiać.

  5. Quackie pisze:

    Idę popatrzeć na finał. Zobaczymy, ile wytrzymam (bo ostatnio wybitnie mnie irytują mecze, nie oglądam, śledzę tylko w relacjach tekstowych).

  6. Jo. pisze:

    Ładnie. Ciepło. Ja w sumie lubię zimę, ale nie lubię, jak jest mi zimno. A chwilowo nie ma komu narąbać drewna do kominka, więc…

    Fajna wycieczka. Niestety samolot w moim przypadku nie wchodzi w grę, więc tylko sobie pooglądam u Ciebie.

    • Quackie pisze:

      Na tę szerokość geograficzną to byś musiała przez Bałkany, Turcję, Syrię? (Ale tam cały czas się gotuje, więc nie bardzo).

      To już może lepiej na Sycylię? (Samochodem i promem)

      • Jo. pisze:

        Nie wiem, nie wiem… Marzyła mi się Sardynia, Elba ewentualnie – lata całe. Ale obawiam się, że tegoroczne wakacje na jakiś czas pozostaną ostatnimi.

        Nie narzekam. Trochę pojeździłam. Jakby kupić zatyczki do uszu, to może da się spędzać wakacje w moim ogródku… Ludzie gorzej mają…

    • Makówka pisze:

      Też lubię zimę, ale nienawidzę marznąć. Jednak dzisiejszej wycieczki bardzo żałuję, bo mieli wyjątkowe piękne widoki i cudowną pogodę.
      A ja chora, auuuu.

      Tak, wycieczka była fajna, cieszę się, że sobie pooglądałaś Jo.

  7. Quackie pisze:

    Idę patrzeć na dogrywkę.

  8. Tetryk56 pisze:

    Wracając do patronek/patronów: Quackie zaproponował Ginczankę, ja pomyślałem o Szymborskiej lub Okudżawie. Czy przegapiłem jakieś inne kandydatury?

  9. Makówka pisze:

    U mnie na termometrze minus 12 stopni!
    A u Was?

    • Quackie pisze:

      Tutaj między -5,5 a -6, ale my nad morzem zawsze mamy nieco cieplej niż reszta kraju, podejrzewam, że już parę kilometrów w głąb lądu jest zimniej.

      Natomiast wiem z zaufanego źródła, że w Żywcu -19. I pewnie będzie jeszcze zimniej w nocy albo nad ranem.

  10. Quackie pisze:

    Kochani, umykam już, dobranoc!

  11. Makówka pisze:

    Śpijmy więc dobrze i zdrowo.
    Niech szum morza nas kołysze …

    GoodNight

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Już nie pamiętam, kiedy spałem tyle, co przez ostatni tydzień. I może nawet trochę czuję się wyspany… Wink

  13. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    No to od poniedziałku ten, wraca pani G.?

    Koffie

    PS. W czwartek przyjeżdża teściowa i do następnej środy zapewne będę musiał ograniczyć aktywność w sieci (zależy, gdzie będzie spać i rezydować) Worry

  14. Makówka pisze:

    Mroźne (minus 12) dzień dobry !

    Teraz wiem czemu nie mogłam dospać!-Te Wasze muzyczki mnie zbudziły. I Gienia.

  15. Quackie pisze:

    No to koniec pracy na dzisiaj i przerwa. I zaraz jadę do Sopotu na ostatnie spotkanie w tym roku. Będę, hm, jak będę. Może się okazać, że całkiem późno.

  16. Tetryk56 pisze:

    Leny Internet ożył! Fala

  17. Lena Sadowska pisze:

    Równie mroźne jak u Maczka dobry wieczór, Wyspo:)

    Podczas ostatnich dni miałam istną „wędrówkę ludów”, a i sama wędrowałam „w tę i nazad” w poszukiwaniu pana I.
    Dopiero dziś, po czterech godzinach walk, kolejna ekipa specjalistów odnalazła zaginionego. Wyszło na to, że ci panowie rzeczywiście okazali się „super-fachowcami”. Wreszcie:)

  18. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Maczku:)

    Bardzo przyjemnie tak sobie pocyprysić wśród błękitów i zieleni, zwłaszcza że za oknem biało, biało:)
    Mnie Cypr najbardziej kojarzy się chyba z winem, bakławą i kremem karobowym:)

    • Makówka pisze:

      Witaj Leno!

      Z tych trzech rzeczy to jedynie mogę potwierdzić wino.
      Pozostałych dwóch nie znam.

      • Lena Sadowska pisze:

        Bakława to deser z cieniutkich, pieczonych listków ciasta polanych lukrem i posypanych zmiażdżonymi pistacjami, a krem karobowy to krem z owocami drzewa świętojańskiego, w smaku przypomina trochę nutellę:)

  19. Tetryk56 pisze:

    Jak to miło, jak jest tu trochę więcej ruchu! Powrócona Lena, miła Ultra, świadoma braku na Wyspie oblodzeń, może jeszcze ktoś zajrzy?
    Mistrz Q. Ma wychodne, to może ja poszukam jakiejś dobranocki…

  20. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
    Bardzo mrozi, odrobinę wieje i sypie mini-diamencikami, nie tylko brylantowo mieniącymi się, ale i równie ostrymi:)
    Śnieg cichutko poskrzypuje, a jest go tyle, że widać tylko sunące po powierzchni rude uszy mojej nornicy i trzęsący się koniuszek ogona wystający z drążonego tunelu:)

    • Tetryk56 pisze:

      Zobaczyłem ten ogonek, kreślący osypujący się kilwater na połaci wygładzonego wiatrem śniegu. No i co jakiś czas — peryskopowa! Overjoy

      • Lena Sadowska pisze:

        Ogonek zdecydowanie częściej działa w funkcji peryskopu:) A w połączeniu z rozłożonymi płasko na śniegu (reszta Psiułki ginie w wyrytym tunelu) uszami widok z „mojej wysokości;)” jest przezabawny: jakby rudego brzuchatego nietoperza gonił żyjący własnym życiem wiechetek:)

  21. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

  22. Quackie pisze:

    Bardzo dziękuję, wróciłem, ale nie nadaję się na Wyspę Beer przy powrocie gołoledź na chodnika taka, że hej (na szczęście odeszło się bez stłuczonej odwrotnej części ciała asni żadnej innej), doszedłem do domu trawnikami i jezdniami (cghyba posolili). Dobranoc

  23. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  24. Quackie pisze:

    Dzień dobry, już wszystko w porządku Pleasure

    Panią Gienię poprosimy!

    Koffie

  25. Jo. pisze:

    To ja chałeczkę po poproszę. I herbatę.

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Pierwszy dzień na nogach zaczął się od ich górnego otoczenia: wytoczyłe mauto, aby pojechać na zakuy, a tu kapreć… Pojechałem autobusem, a za chwilę jadę naprawiać.

    • Makówka pisze:

      A ja idę poczłapać na sąsiednie osiedle, bo w skrzynce jest ZAWIADOMIENIE POWTÓRNE. Nie było wcześniej nic OCZYWIŚCIE!
      No i odbiór jest nie na poczcie na moim osiedlu, nie wiem czemu.
      Miałam zamiar dziś wyjść do sklepu, ale jednak NA MOIM OSIEDLU.
      No dobra, jak to dobrze, że już 'zaliczyłam” wcześniej spacer do…śmietnika.

      Innymi słowy, Tetryku nie ma czasu na POWOLNE uruchamianie się po chorobie.

  27. Tetryk56 pisze:

    Przeprowadzamy biuro a tu cisza…

  28. Makówka pisze:

    Makówka już wróciła, a reszta gdzie?

    Makówka polazła na pocztę.
    ” Czemu jest to awizo powtórne, jak nie było pierwszego?”
    „Jako pierwsze jest traktowany sms”
    „Nie dostałam żadnego smsa”
    „To ja nie wiem, czemu kurier nie wysłał”.
    „A czemu paczka nie jest na poczcie na osiedlu, na którym mieszkam?”
    „Widocznie tu było kurierowi bardziej po drodze”.

    Makówka wzięła paczkę, ucieszyła się i przestała zadawać pytania.

    Na przystanku autobusowym usiłowałam otworzyć paczkę. Jakaś pani (odsuwając się na bezpieczną odległość!) „pani się nie boi otwierać paczki, słyszała pani … o takiej jednej rodzince co otworzyła paczkę ?”.

    Przytargałam do domu paczkę, zakupy, zabrałam się za obiad i oto jestem na Wyspie.

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Maczku:)

      Też do siedemnastej miałam latany dzień.
      A teraz w domu pachnie kapustą, grzybami i wędzonymi śliwkami, bo po powrocie gotowałam bigos:)
      I barszcz. Więc pachnie też buraczkami i jabłkami:)

  29. Quackie pisze:

    No to po pracy, wszystko w normie. I po pracy jeszcze conieco załatwiałem online.

    A teraz przerwa.

  30. Makówka pisze:

    I dalej cisza….
    Makówka idzie sobie zrobić dobrą kolację, a wieczorem udaje się na knucie.

  31. Tetryk56 pisze:

    No i już w domu. Ekipa przyjechała 2h wcześniej, więc już o 20. mogłem być w domu i zjeść obiad Pleasure

  32. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Mamy odwilż:)
    Zabawnie się dziś spacerowało. Lodowa tafla, chrupiąc, pękała przy każdym kroku, a my zapadałyśmy się w miękki śnieg wszystkimi sześcioma łapkami:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! Oj, czy dla czworołapców takie pękanie lodu po łapkami nie jest na dłuższą metę szkodliwe? Coś mi się telepie po głowie, że na Alasce właściciele psów pociągowych mają na taką okoliczność specjalne buty?

      • Lena Sadowska pisze:

        Trudno mi powiedzieć, jak jest z tą szkodliwością.
        W sytuacjach niepewnych liczę na instynkt Psiułki, a ona sama się na najbardziej nieskalane powierzchnie pcha, skacze, biega (puszczam ją na odludziu bez smyczy, bo się pilnuje), tarza się, wyraźnie sprawia jej to mnóstwo frajdy. Może nawet więcej niż mi (czyżby dlatego, że ja się nie tarzam;)?). Poza tym, pociągowym stworzeniem w tym teamie jestem raczej ja:) I – ta lodowa skorupa na śniegu nie zdarza się aż tak często.
        Ale będę zwracać na to większą uwagę, więc dzięki, Quacku, że podzieliłeś się obawami.

        • Quackie pisze:

          Hm, pewnie tam psy nie mają okazji po spacerku wrócić do ciepłego… ale, no, strzeżonego…

          • Lena Sadowska pisze:

            Myślę, że to raczej kwestia wysiłku, na który są skazane. Oraz warunków pogodowych, pokonywanych odległości i ilości czasu na to potrzebnego:)
            Ten mój rudy gronostaj o wysiłku fizycznym nawet nie słyszał, wszystko to „wypoczynek i rekreacja’:)

        • Tetryk56 pisze:

          Jako dzieciak uwielbiałem łazić po płytkich kałużach, pokrytych pękającym lodem. Myślę, że te trzaski wzmagały wówczas moje poczucie mocy! Overjoy

  33. Makówka pisze:

    I już po knuciu.
    A na Wyspie nawet ruch się zrobił.

  34. Lena Sadowska pisze:

    Doszłam do wniosku, że pochwalę się (a co?) jeszcze dalszym ciągiem internetowego story… Mam wprawdzie net w laptopie i komplet figlarnie płonących zielenią diodek w ruterze, ale ten blask nie przekłada się na działanie telewizji, telefonu i komórki… Czyli jutro (bo dziś już sobie odpuściłam użeranie się) znowu batalia…

    • Quackie pisze:

      Yyy, a komórka nie powinna być raczej zależna od lokalnego przekaźnika (a nie od routera)? Więc gdyby Tobie nie działała, to i pewnie wielu innym w okolicy, którzy by również zabiegali o naprawę tego stanu rzeczy? A wiadomo, że grupa ma większe możliwości nacisku.

      • Lena Sadowska pisze:

        Pan wczoraj mi synchronizował komórkę z domowym netem i coś poszło nie tak…
        Nie mogę też dostać się na fejsa przez lapka, ale Dziecię mówiło, że też dziś miało problem, więc może to oddzielna sprawa. Wczoraj z laptopa normalnie wchodziłam i na FB i na Messengera, a dziś mam „błąd dotyczący prywatności”:( Wczoraj pół nocy były jakieś aktualizacje, dziś ledwo udało mi się odpalić kompa… Masakra jakaś. Jak zbawienia czekam przyjazdu Dziecięcia, niech to ogarnia – młodsze jest, oczy ma lepsze i nerwy mniej zszargane… 😉

  35. Lena Sadowska pisze:

    Półobecna dziś jestem i sama sobie winna:)
    Gdy nie było netu, wpadłam na pomysł, że jednym z prezentów gwiazdkowych będzie torba. Miała być „fajna”, więc postanowiłam uszyć ją sama. Uszyłam:)
    Okazała się istotnie nienajbrzydsza, bo kiedy pochwaliłam się Bratu, poprosił, bym uszyła taką Bratowej. Idzie łatwiej, ponieważ już wiem, co i jak, ale jednak i bezwymyślane szycie wymaga czasu i odrobiny skupienia:)
    Tak więc zerkam na Wyspę w międzyszyciowych lukach:)

  36. Tetryk56 pisze:

    Po przeprowadzce i zjedzeniu obiadu poszedłem oprawiać zwłoki. No i skończyłem chwilę temu…

  37. Lena Sadowska pisze:

    Jutro czeka mnie kolejny etap walki, więc też się już pożegnam:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  38. Quackie pisze:

    Kochani, umykam, do jutra!

  39. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

    lulu

  40. Makówka pisze:

    DZIŚ PIERWSZY DZIEŃ ZIMY!

  41. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Hmmm… To nawet przedwczorajsze śniegi były nielegalne?

  42. Quackie pisze:

    Dzień dobry, nie żebym zaspał, tylko od razu po wstaniu zostałem zaprzęgnięty do zakupów online (spożywczych).

    Niezależnie od wszystkiego zaczyna mi lecieć z nosa, mam nadzieję, że mnie nie trafi akurat na święta.

    A tak poza tym to czas najwyższy na spotkanie z panią G.

    Koffie

  43. makowka9 pisze:

    Witam i biegnę do Gieni.

  44. Makówka pisze:

    Zaczęła się zima kalendarzowa to się piękna zima skończyła -plus dwa stopnie, paskudne szare niebo.
    A na Cyprze dziś -plus 22!

  45. Quackie pisze:

    Uff, dzień intensywny, jak to przed świętami. Ale wszystko, co zakładałem, się udało zrobić. Jeszcze dwa dni pracy pomiędzy świętami a Sylwestrem i na ten rok wystarczy.

    A teraz na przerwę.

  46. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Odwilż pełną gębą:)
    Po lodowych tafelkach ani śladu. Sama miękkość i mokrość:)
    Przed południem byłam najpierw udomiona, potem rozfruwana, a po południu – ukuchniona:)
    A że „po owocach poznacie”, to zaplonowało: zadziałaniem odnetowanych urządzeń, udaremnieniem próby podwójnego naliczenia za zakupy, kompotem, śledzima, pierogami, uszkami, makaronem łazankowym, pieczoną szynką i pasztetem, skończeniem, zapakowaniem i oddaniem torby:)
    Jutro w planach dzień przeważnie słodki, bo drożdżowo-sałatkowy z odrobiną kruchości i pauzowym (la oddechu odkuchennego – znaczy) kończeniem prezentowych kapciołków:)

    A! i jeszcze udało mi się sprawić ze zwłoką (zwłokami?) zawodową oraz przeczytać, com do przeczytania dostała:)

    • Quackie pisze:

      No to bardzo, bardzo produktywnie 🙂 (zwłaszcza w kwestii czytania!)

      Edit: i dobry wieczór, oczywiście!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dzień jak co dzień;)

        Wolisz czytać moje wynurzenia przy wszystkich czy – kameralnie:)?

        Dobry wieczór, Quacku:)

        • Quackie pisze:

          Zakładam, że na Wyspie sami swoi, możesz lecieć otwartym tekstem.

          W razie potrzeby przyjmę uwagi na klatę. Wink1

          • Lena Sadowska pisze:

            Będę bardzo surowa;)

            Nie będę wypowiadać się na temat powieści, jej formy ani treści, bo to mija się z celem. Również dlatego, że nie znam oryginału, więc nie ma mowy, bym oceniła szeroko pojmowaną „wierność z tymże oryginałem”.
            Moje uwagi będą dotyczyły wyłącznie tłumaczenia.
            Napiszę Ci o moich odczuciach.
            A zacznę od tego, że naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić.
            Pod względem gramatycznym jest lepiej niż dobrze, syntaktycznie – bez zarzutu.
            Nie znalazłam tzw. (przeze mnie) koszmarków językowych, kalek z innych języków typu: „w pięć minut po…”, nie potykałam się o niepoprawne czy udziwnione konstrukcje wyrazowe, nic nie wnoszące do treści, tworzone z zamiłowania do własnej kwiecistości (a wyjątkowo mnie irytujące:)) „pustosłowy”.
            Bardzo podobały mi się neologizmy.
            „Martwiak” – trafiony w punkt. Słowo nacechowane (-ak; głupt-ak, bied-ak) lekceważeniem, ale także pewną familiarnością (-ak to także zdrobnienie; koci-ak), empatią.
            Bardzo dobra peryfraza „dom, który nie jest…”
            Podobało mi się też niezagmatwanie przy podziale na rodzaje „cieni”.
            Tyle tak na szybko:)

            Jeśli chodzi o odniesienia – brawo! Są zrozumiałe dla rodzimego odbiorcy, bo sięgają do ogólnie znanych motywów, lektur, filmów.
            Przy tym wprowadzane nienachalnie, bez mentorskiego zadęcia, silenia się na „ukulturnianie”, dokształcanie czytającego. Wyważone i adekwatne do celu, w jakim ta powieść została napisana (la rozrywki – w sensie:)).
            Personifikacja śmierci – płaszcz, gnijące ciało, kościec (średniowiecze), pozbawione tęczówek oczy, motyw rozczłonkowania powracających, życiotwórczych członków (m.in. demonologia prsł.), odbieranie energii, homunkulusy (trad. biblijna, demonologia jap. – manga:)), itd:)
            Motyw luster (starożytność, romantyzm), antonimicznych światów.
            Motyw labiryntu (mitologia).
            Wszystko znane, po wielekroć spotykane i oglądane, więc – zrozumiałe, bliskie.

            Czytało mi się bardzo dobrze, bez powrotów i wielokrotnego czytania fraz, żeby zrozumieć, o co chodzi.

            Moim zdaniem – nie wiem, jak z oryginałem, ale ze względu na tłumaczenie, Twoje tłumaczenie – warto przeczytać:) Gratuluję, Quacku.

            • Lena Sadowska pisze:

              Dodam (to uwaga do autora:)), że byłam nieco rozczarowana dość nikle uwypuklonym punktem kulminacyjnym, spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego po najważniejszej bitwie:)
              I odniosłam wrażenie, że zawieszenie losu głównej bohaterki, to trochę mało umiejętne zostawienie furtki do ewentualnej kontynuacji jej przygód:)

              • Quackie pisze:

                To autorka (czy też osoba autorska), identyfikuje się zaimkami „she/they”, więc niebinarna ze wskazaniem na żeński.

                Tak, to chyba najczęściej się powtarzający zarzut, że ta kulminacja dziwnie wypada po powolnych i klimatycznych uprzednich 90%. Na razie wygląda, że jednak nie będzie ciągu dalszego, ale też i rzecz jest za świeża. Swoją drogą przydałby się taki ciąg (a może prequel), może by się wyjaśniło, jak i skąd się wziął Pan domu, jak się przyssał do naszej rzeczywistości, no i kto i po co wykonał tę rzeźbę(?) z dwoma domami. I czy mogła służyć czemuś innemu poza memento.

            • Lena Sadowska pisze:

              A, i zapomniałam napisać, że bardzo mi się podobała wieloznaczność takich sformułowań jak „Pan domu”, „kot na blaszanym dachu”, „kropla krwi za rodzinę”:)

              • Quackie pisze:

                Do usług. Lubię zostawiać takie rzeczy w tekście. Mało kto na to zwraca uwagę, ale jeżeli już – to te najbardziej odpowiednie osoby.

            • Quackie pisze:

              Bardzo dziękuję, kamień z serca (bo wiem, że jakby coś nie grało, nie przemilczałabyś).

              Martwiaki nie są moim pomysłem, pojawiły się np. u Sapkowskiego. W oryginale były „ghouls”, ale (również u Sapkowskiego i nie tylko) ghule to zupełnie co innego, wyglądają inaczej i intencje mają zgoła inne.

              Ze zbrojnymi cieniami miałem taki problem, że w oryginale są „soldiers”, jeden z nich to „he”, druga „she”, a trzecie „they” (powiedzmy: żołnierz, żołnierka i… żołnierzę? [pobłogosławione przez zaimki.pl] Nie brzmiało mi to). Dlatego jest zbrojny, zbrojna i zbrojne, co ma walor „staropolski”, a i sporo wspólnego ze zbroją, której fragmentami są okryci.

              To rozczłonkowanie powracających kości obrzydliwe w gruncie rzeczy, ale fascynujące. Takie monstrum Frankensteina na odwrót!

              Problemem był też skład, bo masz:
              a) interludia przed częściami – relacja z „tamtego domu”
              b) normalny tekst powieści (chociaż to chyba raczej nowela? Poza retrospekcjami z pamięci i opowieści bohaterów mamy jedność czasu, miejsca i akcji?)
              c) pamiętnik
              d) cytaty z pamiętnika w myślach i ustach różnych bohaterów
              e) list od wuja
              f) cytaty z tego listu
              g) lista domów dziecka

              Chyba wszystko? Ale trochę tego jest, dobrze, że redakcja i składacze się pokapowali.

              • Lena Sadowska pisze:

                Nie, napisałabym szczerze, bo inaczej jaki miałoby to sens.

                Martwiaki u Sapkowskiego mi umknęły, widocznie nie miały takiej siły przebicia, jak u Ciebie:)

                Z „cieniami” poradziłeś sobie śpiewająco, domyśliłam się, że w oryginale musiało być takie rodzajowe rozróżnienie.

                Rozczłonkowanie ciała to znany w prasłowiańskiej demonologii sposób na zachowanie nieśmiertelności, choćby słynny Kościej, który ukrywa swoje serce w jajku:) Motyw ten zmodyfikowała Rolling, tworząc horkruksy, odłamki duszy, co jest o tyle nielogiczne, że demony jej z zasady nie posiadają:)

                Tak, układ bez wątpienia był wyzwaniem. Nie pisałam o tym, bo nie wiedziałam, czy to Twój wkład.
                Kompozycja bardzo udana, zwłaszcza interludia i zabieg z obrazkowo-tekstowym pamiętnikiem bardzo mi przypadły do gustu, choć sensowne i nieuchybiające logice utworu wkomponowanie cytatów też, domyślam się, nie było łatwe.
                Przy (przepraszam, ale jednak) dość banalnej tematyce, sprawić, by nie porzuciło się książki po pierwszym rozdziale, jest sztuką. Tobie się ona udała:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Narobiliście mi smaka! A nawet nie wiem, o jakiej książce rozmawiacie, znajomość nazwiska tłumacza to trochę mało! Wink

                • Quackie pisze:

                  No, Mistrzu Tetryku, to też jest sztuka, napisać tyle słów o książce nie podając tytułu 😉

                  Tytuł jest krótki: „Gallant”.

                • Tetryk56 pisze:

                  Dzięki! 😉

                • Quackie pisze:

                  A, jeszcze co do układu i składu – ja się oczywiście składem nie zajmuję, ale razem z redaktorką Natalią (polecam jako absolutnie fachową osobę!) jako ci, którzy najlepiej orientują się, co jak ma wyglądać (no i przede wszystkim kto, co, kiedy i gdzie mówi lub pisze) mieliśmy pieczę nad pracą składaczy, bo po pierwszej wersji było jeszcze ponad 20 miejsc do poprawki.

  47. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    Spanko

  48. Lena Sadowska pisze:

    Popisałam, pomądrzyłam się, a teraz grzecznie mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  49. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jeszcze ze 2 dni, a będziemy się wymieniać życzeniami pod świątecznym wpisem. A na razie wszyscy(?) zakręceni godząc przygotowania z normalną, niezawieszoną wszak, aktywnością…

    • Makówka pisze:

      Czyli teraz trzeba już „doczekać” do świątecznego wpisu?
      A potem …Jo coś obiecywała.

    • Lena Sadowska pisze:

      Właśnie miałam pytać, czy chcecie jakieś wspomniątko, ale czytam, że plany wpisowe już są, więc chyba wrócę do pichcenia:)
      Jakby coś się w tej kwestii zmieniło, dajcie znać:)

  50. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj nie pracuję, ale biorę udział w przygotowaniach przedświątecznych, więc będę pomiędzy nimi wskakiwał na Wyspę.

    A tymczasem poprosimy tę panią.

    Koffie

  51. makowka9 pisze:

    Witam Państwa!

    Idę do Gieni wybrać coś dobrego na śniadanie.

  52. Quackie pisze:

    Wszystko pozałatwiane, teściowa na pokładzie. Będę wskakiwał w miarę możności!

  53. Makówka pisze:

    Umykam,pa.Ale korek!

  54. Quackie pisze:

    No więc tak, choinka kupiona, przyniesiona (we wtorek) i już stoi, światełka na niej świecą i na tym moja rola się kończy (jeżeli chodzi o choinkę). Cała reszta to już małżonka i córka (i być może syn, o ile wróci na czas).

  55. Lena Sadowska pisze:

    Przelotne dzień dobry, Wyspo:)

    Dzień głownie kuchniowy, w domu szaleństwo zapachów, więc i Psiułka Wszędobylska dwoi się i troi, żeby przypadkiem nie przegapić jakiejś okazji do degustacji:) Mam wrażenie, że rola pierwszego kontrolera smaku bardzo jej odpowiada:)

    • Quackie pisze:

      Ooo, to musi być dla niej oskoma i pokusa, taka orgia zapachowa!

      U nas kotka Najjuniora wędruje po domu, na razie starannie omijając choinkę, aczkolwiek nie powiem, zatrzymuje się w bezpiecznej odległości i wyciąga szyję jak żuraw – w kierunku drzewka.

      • Lena Sadowska pisze:

        Jakbyś zgadł:)

        Kładzie się przed progiem kuchni (bo w trakcie gotowania ma zakaz wchodzenia, który zaraz doczytasz, jak respektuje:)) i wypala wzrokiem dziury albo w moich plecach, gdy wyrabiam jakieś ciasto, albo w twarzy, gdy coś mieszam albo kroję, siedząc przy stole. A kiedy udaję, że nie widzę jej sygnałów, skrada się ku mojemu prawemu bokowi (zawsze tylko z tej strony) i bezceremonialnie trąca nosem w żebra:) A potem unosi głowę i patrzy z miną niewiniątka. Nigdy nie karmionego niewiniątka:)
        Chyba już pisałam, że podobnie tyka mnie, gdy za długo nie zwracam na nią uwagi podczas rękoczynów:)
        Ale i tak nic nie przebije jej zachowania przed jedzeniem:) Minutę przed porą karmienia podchodzi do swojego kącika kulinarnego i kładzie się obok misek, wzdychając tak głośno, że słyszą to chyba nawet sąsiedzi:)

        Dobry wieczór, Quacku:)

        • Quackie pisze:

          Wzdycha ZNACZĄCO! (Jak te człowieki czasem potrafią ignorować tak znaczące wzdychanie, to przechodzi psie pojęcie!) Happy-Grin

          • Lena Sadowska pisze:

            🙂

            No i ten zegarek w… brzuszku:)
            Najzabawniej jest przy zimowej zmianie czasu:)
            Nie znęcam się, daję zaledwie kwadrans później, więc po czterech dniach, kładzie się minutę przed nową właściwą porą:)

  56. Quackie pisze:

    Uff, wrócił jeszcze tekst po składzie i korekcie, jeszcze go przejrzałem (w zasadzie jego połowę, jutro drugą), więc deklaracja o niepracowaniu okazała się jednak nieprawdziwa.

    A teraz przerwa.

  57. Tetryk56 pisze:

    No cóż, dzisiejsze knucie się nam nieco przeciągnęło… Wink

  58. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Stłaszne dziuły w śniegu, mokło i ciepło:)
    A dom przywitał nas aromatem drożdżowego ciasta, waniliowego budyniu i migdałowo pachnącą masą makową:)

    Przywitałam się, to wracam do pracy:)

  59. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)
    Cofło, więc jeszcze lepszej nocki, Wyspo:)

  60. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Noc była dobra, chociaż krótka Wink

  61. Quackie pisze:

    Dzień dobry w wigilię Wigilii.

    Pani Gieniu, co pani dzisiaj przygotowała? Poza kawą, rzecz jasna?

    Koffie

  62. makowka9 pisze:

    Witajcie!

    Mocną herbatę poproszę!

  63. Quackie pisze:

    Zrobiłem zakupy i pokroiłem warzywa na sałatkę, po czym nastąpił kryzys związany z mieleniem grzybów na zupę grzybową (mokra grzybowa paciaja nie chce przechodzić przez maszynkę) i ewakuowałem się z kuchni. Jeszcze trochę popracuję.

  64. Quackie pisze:

    No to po pracy, teraz mogę się już w całości poświęcić przygotowaniom świątecznym Worry

    Będę doskakiwał, mam nadzieję.

  65. makowka9 pisze:

    A ja w deszczu przyczołgałam się do domu z plecakiem pełnym zakupów.
    Już bym chciała, aby było 27 grudnia.

    • Quackie pisze:

      Tutaj też deszcz, a raczej bardzo rzadka mżawka.

      Z zakupami wróciliśmy w niej. A do plecaka nie wszedł drapak dla kotki Najjuniora (tylko jej nie mówcie, to pod choinkę!).

  66. Lena Sadowska pisze:

    Zabiegane dzień dobry, Wyspo:)

  67. Tetryk56 pisze:

    Witajcie, zabiegani!
    Wpis już jest, zapraszam pod choinkę 🙂

  68. Makówka pisze:

    Dziękuję wszystkim, którzy tu komentowali. Tym którzy tylko zajrzeli również dziękuję.

Skomentuj makowka9 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)