« Kochać bliźniego Jesienny spacer »

Lajkonik: Reedycja. Odc. 19

Dzisiaj odcinek trochę smutniejszy niż zwykle. Zdecydowałem wtedy, że trzeba bohaterów przepuścić przez poważniejsze perypetie niż poprzednio.

A przy okazji znowu jest jesień i liście czerwienieją, i Wyspiarze – ci odlatują, ci zostają.

No i w tekście właśnie kilkoro z nich się pojawia. Między innymi Gryzoń, Senator i Stateczek, a nade wszystko Wiedźma!

Przy okazji spróbuję znaleźć inne zdjęcie tej książki, o której jest mowa we wpisie, bo stare – widzę – wyparowało.
____________________________

Lajkonik i wróżba

Pan Ignacy Lajkonik szedł sobie alejką na skraju osiedla, cały w skowronkach, mimo że była już mocno zaawansowana jesień i większość tych przesympatycznych ptaków dawno odleciała. Alejka wiodła wzdłuż szpaleru topoli, które na jesiennych wyprzedażach zaopatrzyły się w przecenione sukienki z poprzedniego sezonu i teraz żółkły z zazdrości, ponieważ wszystkie wyglądały tak samo. Jedna topola, szczególnie złośliwa, obsypała alejkę kupką mokrych liści, ku której właśnie zmierzał rozanielony pan Ignacy. Jak przystało na rozanielonego, głowę miał wysoko w chmurach, nic więc dziwnego, że nie zauważył pułapki… i w tym momencie prawa noga pojechała daleko do przodu, podczas kiedy lewa niebezpiecznie się ugięła – a pan Lajkonik mimo desperackich wysiłków wylądował z impetem na mokrym asfalcie.

Przez chwilę nie wiedział, gdzie jest i co się z nim dzieje. Kiedy znowu mógł skupić wzrok, zobaczył, że krajobraz naokoło jest taki sam, ale jakby nieco inny. Rozglądał się, zaskoczony, aż wreszcie dostrzegł różnicę: drzewa, liście, płoty, a nawet osiedle w tle błyszczało własnym światłem. Dokładnie w momencie, kiedy to dostrzegł, całe światło, rozproszone zrazu, skupiło się jakby w jednym, jasnym krążku. Krążek ten, przypominający zajączka, jakiego puszczają lusterkiem dowcipne dzieci w oczy nadjeżdżającym kierowcom, drgał i tańczył w jednym miejscu, ale kiedy pan Ignacy nieco ociężale podniósł się z mokrego asfaltu alejki i stanął na nogi – zaczął skakać w miejscu, zupełnie jak pies, który chce zachęcić kogoś do pójścia za sobą.

– Czyżby mały Timmy wpadł do studni? – mruknął do siebie pan Lajkonik, po czym uważnie rozejrzał się, kto to może puszczać zajączka. Jak okiem sięgnąć, nie widział nikogo, więc bardzo się zdziwił. Okna w tych kilku blokach, jakie było widać z alejki, stały ciemne i puste. Tymczasem krążek światła skakał do przodu, a potem wracał do pana Ignacego, który prawie słyszał jego wołanie „Za mną! Za mną!”. Pan Lajkonik wzruszył ramionami i podążył za upartym światełkiem. Wyraźnie się ucieszyło i poprowadziło go wzdłuż alejki, skręcając jednak od razu pomiędzy topole. Szedł pan Ignacy po trawniku, szedł zarośniętą dróżką pomiędzy kałużami, szedł koło kępy brzóz, których nigdy wcześniej nie widział w tym miejscu, aż zaszedł przed chatkę. Dziwna to była chatka, nie żeby od razu na kurzej łapce… ale wydawała się panu Ignacemu jakaś nierzeczywista. Jej drewniane ściany chwilami drgały jak obraz na starym telewizorze, chociaż drzwi wyglądały bardzo solidnie.

Krążek światła wskoczył na klamkę i podskoczył na niej kilka razy. Pan Lajkonik posłusznie wyciągnął dłoń i nacisnął starą, spatynowaną rączkę z kutego żelaza. W tej chwili poczuł, jakby pod nim wystartował ruchomy chodnik, i sam nie wiedząc, kiedy, znalazł się we wnętrzu chatki. Wyglądało ono przytulnie, a pod ścianami i na półkach piętrzyło się pełno przedziwnych rekwizytów. W przyćmionym świetle małej nocnej lampki pan Ignacy mógł dostrzec między innymi afrykańskie maski z kokosów i mahoniu, czarną kulę bilardową wielkości piłki do siatkówki, czy też małego, srebrnego słonika, stojącego na niedużej komódce. Pod ścianą siedział bardzo elegancki, żywy szczur, z cylindrem na głowie, patrzący na pana Ignacego z godnością przez monokl. Nieco dalej, wśród cieni widniało coś, co wyglądało jak głowa wyścigowego konia, przybrana laurowym wieńcem. Obok, na półce, leżała butelka, która kryła we wnętrzu – na ile pan Lajkonik mógł dojrzeć – bardzo starannie wykonany model żaglowca.

Wszystko to powoli odjeżdżało w tył, a pan Ignacy przesuwał się ku centralnemu punktowi chatki, którym wydawał się być rozłożysty pluszowy fotel z bogato rzeźbionymi podłokietnikami, stojący przy niskim, okrągłym stole. Za stołem siedziała nieduża postać, zakutana w ciemny płaszcz, na głowie miała ciemny kapelusz, a na nosie – okulary, zza których błyskały mądre oczy. – Pani jest… czarownicą? – zapytał nieco zdezorientowany Lajkonik.
– Nie, szanowny panie Ignacy, wiedźmą – powiedziała uroczyście wiedźma.
– O, widzę, że pani mnie zna?!? – zdziwił się jeszcze bardziej szanowny pan.
– Proszę pana – uśmiechnęła się wiedźma nieco pobłażliwie – czy zastanawiał się pan kiedykolwiek, skąd się wzięło słowo „wiedźma”? Otóż pochodzi ono od słowa „wiedzieć”. Wiem o panu wszystko, czego potrzebuję.
Pan Lajkonik zastanowił się chwilę – A jak to się ma do ochrony danych osobowych?
Wiedźma lekko się skrzywiła – Proszę mi wierzyć, że mam wszelkie uprawnienia w tym względzie. Ale nie po to pana tutaj zaprosiłam. Zdecydowałam się mianowicie przygotować pana na to, co się panu niedługo zdarzy. Chciałby pan przecież wiedzieć?
Pan Ignacy szeroko otworzył oczy – A wie pani, że niekoniecznie… Ale skoro już u pani jestem, to słucham. Jak to w ogóle możliwe?

Wiedźma tymczasem przechyliła się w bok i z widocznym wysiłkiem wyciągnęła skądsiś dużą kryształową kulę, zanim pan Lajkonik zdążył zareagować, zerwać się z fotela i pomóc kobiecie dźwigać ciężki przedmiot. Ustawiła ją na stole, przetarła bawełnianą szmatką i kliknęła dwa razy podłączoną do niej myszką. – To komputer? – upewnił się pan Ignacy – Cóż za oryginalna obudowa…
– Nie – odparła sucho wiedźma – to oryginalna kula do wróżb, model czeski na niemieckich kryształach, późny Rudolf II, początek siedemnastego wieku. Mysz to tylko drobne ułatwienie –
i pan Lajkonik siedział już cicho. A wiedźma zaczekała, aż kula połączy się z położoną w arystotelejskiej kwintesencji siecią, zwaną stąd właśnie Eternetem i zaczęła wróżyć:
– Widzę pana… W sztuczkowym ubraniu, śpiewającego kuplety z „Kabaretu Starszych Panów”… A nie, przepraszam, to zakłócenia, prawdopodobnie od herbaty z sokiem malinowym… Proszę jej tyle nie pić… No dobrze, widzę pana za szkłem… To portret prezydenta? Nie, to jakaś ściana ze szkła… Widać gałąź… To jakaś weranda?
– Oranżeria! – wyrwał się pan Ignacy – To znaczy, że jednak ją zbudują? To świetnie!
– Nie przeszkadzać! – zgromiła go wiedźma – No i masz, cała wizja przepadła. Moment, a to co?
Z boku kuli wysunęła się podłużna paczka. Wiedźma nieufnie podniosła ją do światła, po czym rozpromieniła się. – No proszę, spontaniczna materializacja! To do pana! Proszę to rozpakować za dwadzieścia cztery godziny, a teraz już do widzenia!

Pan Lajkonik wziął od niej paczkę, popatrzył z niedowierzaniem na gruby szary papier, na którym widniało jego imię i nazwisko, nie napisane, ale jakby wypalone za pomocą słońca i lupy. Kiedy podniósł wzrok, chcąc zapytać, co dalej, aż achnął. Siedział na kupie mokrych liści, w alejce nieopodal osiedla! Już, już miał się bez przekonania zaśmiać z własnych urojeń, kiedy jego wzrok napotkał trzymaną w ręku paczkę. Pan Ignacy Lajkonik bez słowa wstał i podążył dobrze znaną dróżką w kierunku bloków.

Zadzwonił do drzwi pani Chandry z myślą, że od razu opowie jej o tym, co go spotkało w topolowej alejce (no właśnie, czy tam go to spotkało? Czy gdzieś indziej?), ale kiedy otworzyła mu drzwi, wiedział już, że coś jest nie tak. Chandra była niezwykle – jak na siebie – blada i milcząca, wszedł więc i usiadł, oczekując raczej niemiłych wieści. A ona zaczęła mówić:
– że właśnie dostała wiadomość z Indii;
– że zmarł jej prawuj, którego prawie nie znała;
– że był on wziętym biznesmenem, ale niestety nie wiadomo dokładnie, co po sobie pozostawił;
– że strasznie jej przykro, ale jako jedna ze grona spadkobierców musi lecieć do Indii, dowiedzieć się, kto i co odziedziczył, a potem uporządkować sprawy;
– i że nie będzie jej w Polsce przez dłuższy czas.

Pan Lajkonik słuchał i z każdym słowem coraz mocniej rozumiał, że będzie się musiał z panią Chandrą rozstać na dłużej, a na myśl o tym rozstaniu czuł, jakby w środku z hukiem spadały mu wielkie, ciężkie pudła. Pożegnali się tego wieczoru prawie we łzach – ona musiała się spakować, a on nie chciał przeciągać pożegnania. Zostawiła mu klucze do mieszkania („Pamiętaj, podlewaj bauhinię – i dopilnuj, jak będą budować oranżerię!”), a potem zadzwoniła do niego jeszcze z lotniska – że wróci tak szybko, jak tylko się da.

Kiedy następnego dnia osowiały pan Ignacy siedział na własnej kanapie, przypomniał sobie o tajemniczym pakunku, otrzymanym u wiedźmy. Poszedł do przedpokoju, wygrzebał paczkę spomiędzy starych gazet i dłuższą chwilę siedział, wpatrując się w nią nieżyczliwie. W końcu podjął decyzję, sięgnął po nóż do papieru i jednym ruchem rozciął opakowanie. Spojrzał – i parsknął nieco histerycznym śmiechem. Trzymał w dłoniach doskonale mu znane wydanie powieści Juliusza Verne’a z 1959 roku, z okładką i ilustracjami Daniela Mroza – „500 milionów hinduskiej władczyni”.

__________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz madagaskar08.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

412 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    Udało się przywrócić obrazek, który towarzyszył niegdyś oryginalnemu wpisowi.

  2. Tetryk56 pisze:

    I to jest jeden z tych tekstów, po przeczytaniu których tłucze się po rozgrzanych do czerwoności szarych komórkach jedna jedyna myśl: Co dalej? Co dalej?!

  3. Quackie pisze:

    Dobranocka piętro niżej, jakby się kto pytał!

  4. Tetryk56 pisze:

    Ja jednak już się odmelduję. Spokojnej! i do jutra 🙂

  5. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  6. Makówka pisze:

    Witajcie!
    Kawa,herbata, śniadanie!
    Koffie

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    U mnie Gienia była koło szóstej…

  8. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Chętnie zasiądę przy filiżance kawy expresso

  9. krzysztof z Gdańska pisze:

    Mistrzu Q dziękuję za przypomnienie tekstu…
    Z przyjemnością przeczytałem przygody p. Lajkonika

    Brawo!

    • Quackie pisze:

      Bardzo się cieszę. Trochę ten (puszkowany) Lajkonik to ostateczność, w tym sensie, że jak już bardzo nikt nie ma pomysłu na bieżące pięterko, to zawsze zostaje ta możliwość, ale nie ukrywam, że każda taka okoliczność to dla mnie okazja, żeby przeczytać oryginalny tekst przed wrzuceniem i się zastanowić, co to takiego i dlaczego powstało. Więc wspominam i to jest w gruncie rzeczy miłe, nawet jeżeli nieco melancholijne, jak na tym pięterku.

  10. Makówka pisze:

    Spacerek?
    Pogoda jak w lecie

  11. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku:)

    Wczoraj na spacerku było bardzo cieplutko i przyjemnie, choć nieco pochmurnie:)
    Za to w domu niespodziewanka… Nie wiem, czy ten net wybywa, żeby nas szukać, gdy i my wychodzimy, i sam gubi drogę do domu…:(

  12. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Quacku:)

    Wybacz, ale nie miałam już wczoraj siły walczyć z dziadem I. i odpuściłam sobie laptopa…

    Zawsze podejrzewałam, że nie wszystko na tym najpiękniejszym ze światów da się logicznie wytłumaczyć i oto pan Lajkonik utwierdził mnie w tym przekonaniu, powracając z mentalnej (zdawałoby się) podróży z materialnym dowodem:)

    Bardzo sympatyczne opowiadanko w klimacie tajemniczości i oczekiwania na ciąg dalszy:)

    • Tetryk56 pisze:

      O materialnych skutkach mentalnych spotkań pisał już Marian Załucki:
      Krasnoludek
      Gdy raz wypiłem parę wódek,
      Zjawił się u mnie Krasnoludek.
      Spojrzał na flaszkę na mym stole,
      Na pięciogwiezdną aureolę
      (Co to pięć gwiazdek — wam izwiestno)
      I gorzko westchnął:
      „O smutku, coś mą duszę zaległ!
      Piją furmani i poeci —
      A gdzież się urżnąć ma krasnalek?
      W bajce dla dzieci?”
      Siadł więc na stole pełen smutku
      I pił — pokorny, skromny, cichy —
      Twierdząc, że jest coś w krasnoludku,
      Iż czasem musi! Bez zagrychy!
      Niekiedy mruknął: „Dobra… Chłodna…”
      I mrucząc, wypił flaszkę do dna.
      Potem — choć wzrostu miał trzy cale —
      Rozrabiać zaczął niebywale.
      Napisał sosem na serwecie:
      „Krasnoludki są na świecie!”
      Zademonstrował rock and roll,
      Rozbił lustro, krzycząc „Gol!”
      Spalił dywan papierosem,
      Wannę zatkał kabanosem,
      Ściągnął obrus, szklanki stłukł,
      Mnie samego zwalił z nóg,
      I podniósłszy dziki krzyk,
      Zbudził żonę, po czym znikł …
      A żona, widząc takie skutki,
      Dalej nie wierzy w krasnoludki!

      • Lena Sadowska pisze:

        Cudne, Tetryku:)

        To przypomniało mi, jak kiedyś uczyliśmy się na zajęciach piosenek, które moglibyśmy wykonywać z dziećmi i wśród nich była taka o krasnoludku, który nie miał butów. Refren tej piosenki brzmiał:
        „Tadada, tadada,
        kto małemu butki da?”,
        a my, przyyszli pedagogowie, przerobiliśmy go na:
        „Tadada, tadada,
        kto małemu wódki da?”
        😉

      • Quackie pisze:

        Wiersz piękny, ale coś mi się tu nie zgadza, pięć gwiazdek na etykiecie kieruje mnie w stronę brandy lub koniaku (ewentualnie jakiejś lokalnej mutacji takiej jak metaxa), a potem krasnoludek mruczy „Dobra… Chłodna…”, co znów nie może się odnosić do brandy, bo tego się przecież nie chłodzi? Raczej do wódki, ale wtedy skąd gwiazdki?

        NO CHYBA że na jednej flaszce się nie skończyło… Happy-Grin

        • Tetryk56 pisze:

          Wiersz jest z zamierzchłej przeszłości, któż zabroni autorowi trzymać samogon w butelce po koniaku? A dziś pięć gwiazdek to izwiestno początek ośmiu! Overjoy

          • Quackie pisze:

            Ehe, chyba faktycznie zbyt dogmatycznie do tego podszedłem! Delighted

            No i te trzy gwiazdki po poprzednich pięciu mają sens, znam takie małżeństwo, gdzie mąż preferuje tylko metaxę pięciogwiazdkową, a żona – tylko trzygwiazdkową!

    • Quackie pisze:

      Dziękuję bardzo!

  13. Lena Sadowska pisze:

    Pogoda przecudna:)
    Za oknem kolejny etap drogowych turb(ul)acji, więc chyba umkniemy jeszcze na trochę w jakiś cichszy, mniej… chmmm …ruchawy? zakątek:)

  14. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, dzisiaj skończyłem pracę nieco później, gdyż w ciągu dnia zakupy oraz b. sympatyczne spotkanie, które miało potrwać ok. 40 minut, a przeciągnęło się do prawie 2 godzin.

    A teraz przerwa.

  15. Makówka pisze:

    Wróciłam.
    I już będę.
    Kolacja i czas zacząć się pakować.

  16. Quackie pisze:

    Kochani, zaraz mam jeszcze spotkanie zoomowe, więc wrócę, jak się skończy. Ale zanim, to jeszcze dobranocka (idę po nią).

  17. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe, bardzo ciepłe i lekko wietrzne dobry wieczór, Wyspo:)

  18. Quackie pisze:

    Dobry również, no to jestem po spotkaniu. Pobiegam sobie po drabince w takim razie.

  19. Lena Sadowska pisze:

    Mam jeszcze co nieco do zrobienia, więc dobrej nocki, Wyspo:)

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry, mimo zachmurzenia – optymistyczny jakoś Happy

    Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  21. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Miło poczuć się zaopiekowanym przez Gienię w pogodny ranek Pleasure

  22. Makówka pisze:

    Słonecznie witam i biegnę na śniadanie do Gieni.

  23. Makówka pisze:

    Przez tydzień (jak wszystko dobrze pójdzie) będę kukać tylko czasami.
    cium…

  24. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z pociągu.

  25. Makówka pisze:

    A tu ciszaaaaa

  26. Tetryk56 pisze:

    Ja jestem w domu, a Quackie biega i w biegu pozdrawia wszystkich, obiecując wrócić z dobranocką 🙂

    • Quackie pisze:

      Bardzo dziękuję, rzutem na taśmę wpadam jeszcze przed przerwą i obiecuję wrócić po, jak wyżej Mistrz T. był łaskaw przekazać!

  27. Makówka pisze:

    A u mnie leje…

  28. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z deszczowej Warszawy.
    Dobranoc!

  29. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Chłodno ale urodno;)
    I cicho, bo prace zawieszone (chyba ta nawierzchnia musi się udeptać), więc i net nieprzepłoszony:)

  30. Lena Sadowska pisze:

    Dzień należał do tych intensywnych, a jeszcze czeka mnie wstawienie czegoś na kartce, więc pożegnam się już:

    miłej nocki, Wyspo:)

  31. Quackie pisze:

    Spokojnej i dobrej nocy wszystkim!

  32. Quackie pisze:

    Dzień dobry, trochę ponurzasto za oknem, trzeba się ukontentować czymś z tego wózeczka. Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  33. Makówka pisze:

    Bryyyy

  34. Makówka pisze:

    Stolica wita pochmurna pogoda.

  35. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Jak zwykle spóźniony dołączam się do kawy expresso

    Wczoraj miałem rwanie Delicious (znaczy dentystę ) Cry-Out
    A potem, dla poprawy nastroju, wybrałem się wieczorem na plażę… Delighted
    Jedyny powód dla którego jeszcze nie przeprowadziłem się z Gdańska do Krakowa jest właśnie ta możliwość – plaża i bezkresne morze na każde zawołanie Pleasure

  36. Jo. pisze:

    …bry
    Pogoda zrobiła jesienny zwrot. Chłodno. Tu u nas chwilowo stan zawieszenia. A dzisiejsza rocznica Szarego Człowieka też mocno przygnębiająca.

  37. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dopiero teraz, co świadczy o rozmiarach wirku w pracy dzisiaj 🙁
    W Niepołomicach, rodzinnej miejscowości Piotra Szczęsnego, co roku organizowane są spotkania wspomnieniowe — w tym w najbliższą sobotę. W Krakowie zbieramy się pod dębem Jego pamięci 29. – w rocznicę zakończenia tej dramatycznej walki o uwagę…

    • Jo. pisze:

      Chcę wierzyć, że to miało sens. Ale każdego dnia prasówka przemawia za tym, że nic się nie zmienia. Bardzo mnie to przygnębia.

      • Makówka pisze:

        Też mnie przygnębia,ale jednak nadal będę knuć tzn.robic na ile potrafię cokolwiek.
        Oni liczą,że zobojętnieniemy…

      • Tetryk56 pisze:

        Cóż — nie jestem romantykiem. Tylko żywi zmieniają świat, głosując lub w inny sposób. Szanuję jednak decyzję Piotra, choć nie chciałbym, aby ktokolwiek szedł w jego ślady.
        Nie wiem, jaki wpływ miało jego działanie na budzenie biernych i obojętnych — na pewno większy niż nasze kilkunastoosobowe pikiety. Z pewnością jednak ten wpływ się sumuje…

  38. Makówka pisze:

    Zabiegany dzień.Stolica nie rozpieszcza pogodą.

  39. Lena Sadowska pisze:

    Niespodziewanie rozkapryszone (pogodowo) już dobry wieczór, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dobry wieczór!
      …deszczyk, drobny deszczyk dopadł was?

      • Quackie pisze:

        Małżonkę, owszem. Jak ja wychodziłem załatwiać sprawy, akurat nie padało.

      • Lena Sadowska pisze:

        Poranek był zakatarzony nieco, ale zanim wyszłyśmy, rozpogodziło się:) Potem chwilę pokropiło – mnie, bo rude stworzonko siedziało sobie domowo w bezpiecznym schowanku:)
        A nocny spacerek prawie baśniowy – chłodno bardzo, ale jeszcze bardziej gwiezdnie:)

        Dobry wieczór, Tetryku:)

        • Quackie pisze:

          Znaczy, wewórka?

          • Lena Sadowska pisze:

            Umaszczeniowo i pogryzaczo bez wątpienia – wewórka:)

            Ostatnio upatrzyła sobie nowe miejsce, za fotelem, na twardej podłodze i zalegała tam z wielkim upodobaniem, więc położyłam jej dwie poduchy. Podeszła, obwąchała i zaległa przy wersalce. Omijała kąt za fotelem przez dwa dni, więc zabrałam poduszki i zaniosłam na miejsce. Gdy po chwili wróciłam, zastałam ją za fotelem, z jeszcze większym ukontentowaniem moszczącą się na gołym parkiecie:)

            • Quackie pisze:

              Zaraz, czekaj, to jak, Ty wyszłaś na spacer, a Psiulka została?

              Człowieki też potrzebują się przewietrzyć, okej, ale gdzie sens i logika psiego wychodzenia?

              • Tetryk56 pisze:

                Widać człowieki miewają bezpsowe interesy… 😉

                • Lena Sadowska pisze:

                  Miewają, i to w zasadzie codziennie, a długość porannego spaceru jest wprost proporcjonalna do długości wspomnianych bezpsowych interesów:)

              • Lena Sadowska pisze:

                Nie wszędzie ją ze sobą zabieram, Quacku:)

                Spacerujemy trzykrotnie: rano w bliskim plenerku (+/- 40 min), po południu w bliskim plenerku albo (niechętnie, obie – niechętnie:)) koło domu (+/- 40 min.) i wieczorem w dalszym plenerku. Ten nocny spacer jest najdłuższy – od +/- 19.30 do +/- 21.30. Jeśli poranny spacer jest dłuższy, to odpuszczamy sobie popołudniowy, co zdarza się, gdy mam jakieś sprawy poza domem:)
                Ona oczywiście uskutecznia wtedy bunt, gryząc to, co nieopatrznie zostawię na wierzchu, a co nie należy do stałych elementów domowego krajobrazu:)

  40. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, koniec pracy i przerwa.

  41. Lena Sadowska pisze:

    Drugie już, przymroźnie (+2) rozgwieżdżone naipospacerkowo dobry wieczór, Wyspo:)

  42. Lena Sadowska pisze:

    Parę dni temu zaczęłam szyć kapę, trochę mi się czasowo pokomplikowało i leży to takie rozbebeszone, bo pofastrygowane i ruszyć strach, więc też się już pożegnam i spróbuję ogarnąć ten kapowy temat do końca:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  43. Makówka pisze:

    Witam!
    Ja już w tramwaju.
    Potem pociąg,autobus i samolot.

  44. Quackie pisze:

    Witajcie, Wyspiarki i Wyspiarze!

    Tę panią poproszę na Wyspę

    Koffie

  45. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Gienia już wózeczkiem całą Wyspę objechała, a ja ledwo zdołałem obsłużyć jeden problem…

  46. Makówka pisze:

    Już w kolejce do samolotu.
    Paaaaa

  47. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z Malty

  48. Quackie pisze:

    A ja właśnie po pracy i jeszcze niewielkich zakupach w najbliższej okolicy.

    Czyli że przerwa.

  49. Makówka pisze:

    Zmęczone jesteśmy,ale planujemy jutrzejszy dzień.
    Jednak ja już się pożegnam
    Dobranoc!

  50. Lena Sadowska pisze:

    Wychłodniałe naspacerkoowo dobry wieczór, Wyspo:)

  51. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  52. Makówka pisze:

    Witam!

  53. Quackie pisze:

    Dzień lepszy trochę.

    Poproszę panią Gienię z wiktuałami i napojami.

    Koffie

    Aha, tylko tytułem przypomnienia – koło południa wybywam i nie ma mnie do niedzieli.

  54. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzionek pogodny, ale zimny! A Makówce cieplutko… 😉

  55. Tetryk56 pisze:

    Udało się dojechać do domu Happy

  56. Makówka pisze:

    Śniadanie,pływanie w basenie,Valletta,hotel teraz.

  57. Makówka pisze:

    Tetryku posłusznie pozwiedzałysmy Valletta.
    Byłeś na Malcie?

  58. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Mroźny wiaterek nam dowiewał, z północy, więc przeszywający do szpiku kości:) Za to na niebie gwiezdne szaleństwo, któremu kres położyły dopiero nadmiasteczkowe dymności i chmurności:)

  59. Makówka pisze:

    Powiem Wam,że jest cudnie!

    • Lena Sadowska pisze:

      To super, Maczku:) Korzystaj na całego:)

      Tu też jest cudnie, tylko trochę zimniej;)

      Dobry wieczór:)

      • Makówka pisze:

        Korzystam.
        Choć tu też upału nie ma,ale to idealna pogoda na zwiedzanie.
        Po śniadaniu pływaliśmy w basenie,ale wieczorem po powrocie już nie,było zimno,a woda w basenie hm…chłodna.

        • Lena Sadowska pisze:

          Bo upały są przereklamowane. Zwłaszcza w trakcie zwiedzania;)
          Mi akurat chłód basenowej wody nie przeszkadza, za to jej chlorowanie wyklucza mnie z grona pluskających się:)
          Ale na Malcie, o ile pamiętam, pływałam, więc woda musiała być ozonowana.

  60. Tetryk56 pisze:

    Czy Quackie coś planował na dziś wieczór?

  61. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    kordelka

  62. Lena Sadowska pisze:

    Kapowy temat ogarnięty, teraz męczę się nawleczkowo, więc miłej nocki, Wyspo:)

  63. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Po zakupach, po śniadanku, w leniwym nastroju…

  64. Lena Sadowska pisze:

    Przelotne dzień dobry, Wyspo:)

    Trochę wieje. Trochę chmurzy. Trochę chłodzi.
    🙂

  65. Tetryk56 pisze:

    Przylotne dobry wieczór!
    Trochę pada…

  66. Tetryk56 pisze:

    Lena przeleciała, Makówka poleciała, Quackie też gdzieś lata… Sam sobie zaraz wystawię dobranockę!

  67. Makówka pisze:

    Nie sam sobie,bo ja jestem!
    Zwiedzanie,pływanie w morzu,obiadokolacja na plaży z widokiem na morze i zachód słońca.
    I już w łóżeczku.

  68. Makówka pisze:

    W sam raz dla trzech samotnych pań na Malcie.

  69. Makówka pisze:

    Za chwilę umykam,dobranoc!

  70. Makówka pisze:

    A lampka?

  71. Makówka pisze:

    Makówka z Wyspy pozdrawiam Wyspę!

  72. Makówka pisze:

    Cisza…
    A ja po śniadaniu i zaraz umykamy na wycieczkę.

  73. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wydaje się, że niedziela była dopiero co…

  74. Lena Sadowska pisze:

    Niedzielkowe dzień dobry, Wyspo:)

    Wczoraj net zrobił sobie urlop:(
    Po paru godzinach bezskutecznych czarów i guseł też ostentacyjnie wybyłyśmy. Miałyśmy wrócić wieczorkiem, ale odrobinę (taką większą) nam się przedłużyło:)

  75. Lena Sadowska pisze:

    Z nowości – zamiejska Pani Jesień rumieni się niczym nastolatka, Psiułka przepatruje wszystkie kąty – może w poszukiwaniu nowego schowanka, a ja ogarnęłam temat wiosennych kap i nawleczek i przemyśliwam, czym by tu zająć się teraz:)
    Słowem – gnuśnie i średnio fikuśnie;)

  76. Quackie pisze:

    Dzień dobry, właśnie zajechaliśmy, małe rozpakowanko i będę lądował na Wyspie!

  77. Tetryk56 pisze:

    Witaj, odzyskana Leno 😉
    Ja właśnie niestety wybywam, wracam wieczorem…

  78. Quackie pisze:

    Uff, mniej więcej jestem Happy

  79. Tetryk56 pisze:

    Wróciłem! Dobry wieczór wszystkim powróconym! 🙂

  80. Tetryk56 pisze:

    Byłem w Niepołomicach na spotkaniu z rodziną i przyjaciółmi Piotra Szczęsnego, w 5 lat po jego proteście. To niesamowite, jego list brzmi jak pisany przed miesiącem!

  81. Makówka pisze:

    Mniej więcej jestem w hotelu,na Wyspie.

  82. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowo cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)

    Bardzo przyjemnie się chodziło, choć niebo z lekka zamglone i pokropujące.

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Rano od Poznania do Strzelna było mgliście, od Warlubia do Tczewa – mżyło, a w Trójmieście, niespodzianeczka, wyszło słońce.

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        U nas rankiem posiąpywało, ale bardzo delikatnie i też przebłyskiwało chwilami słońce. Wieczorem powilgotniało, w lesie było mokrawo i bezwietrznie.

        • Quackie pisze:

          To pewnie Psiulka ma orgię zapachów w powietrzu.

          Jesień w Poznaniu pachnie zupełnie inaczej niż jesień w GDyni.

          • Lena Sadowska pisze:

            Bez wątpienia:)
            Nastał czas rykowisk, więc pachnie jej każdy zakątek.
            Prócz tego aktywne są wszystkie futerkowce i dziki.
            Łapie wszystkie tropy, cieszy się i wystawia, a czasami od nadmiaru woni siada i nieruchomieje z nastawionymi uszami. Jest przezabawna w tym swoim skołowaceniu:)

            • Quackie pisze:

              Po drodze pojechaliśmy ze znajomym i jego nowym psem (6-8-letnia suczka ze schroniska, wygląda jak „miniaturowy wilczarz irlandzki” 😉 ) na działkę, gdzie sunia bezbłędnie wytropiła wejście do kuniej nory i obwieściła znalezisko światu basowym haukiem. Ponoć pierwszy raz dała głos, od kiedy trafiła ze schroniska do znajomego (czyli od 3 tygodni).

              • Lena Sadowska pisze:

                Mądra. Po co strzępić język po próżnicy:)
                I jak? Trudno się jej zaaklimatyzować, czy okres adaptacji przechodzi w miarę gładko?

                • Quackie pisze:

                  Z mojego punktu widzenia bardzo gładko. Grzeczna jest, nie awanturuje się po próżnicy, wet zalecił dietę – mimo to nie naprasza się o żarcie, przytulaśna, tyle że domaga się głasków w dużych ilościach, ale trudno to uznać za wadę czy niegrzeczność. Samochodem jeździ bezproblemowo, do łóżka (jeszcze???) się nie pcha…

                • Lena Sadowska pisze:

                  Fajnie:)
                  Nie każda psinka po przejściach jest od razu taka przyjacielska.
                  To i ode mnie gratulacyjno-pokrzepiające głaski przekaż psince, proszę, jak będziesz miał okazję:)

                • Quackie pisze:

                  Jak tylko się będę widział, czyli w listopadzie, nie omieszkam!

              • Tetryk56 pisze:

                Bo dotychczas kompot zawsze był! 😉

    • Tetryk56 pisze:

      Jesteście pokropkooporne? 😉

  83. Makówka pisze:

    Lampka jest to dobranoc.

  84. Lena Sadowska pisze:

    Ponieważ wcześniejsze napomknienie o zaczęciu czegoś nowego nie było tylko czczą pogróżką i naprawdę zajęłam się czymś nowym – pożegnam się już:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  85. Quackie pisze:

    Spokojnej wszem wobec, również zmykam!

  86. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Uroczyście ogłaszam rozpoczęcie nowego dnia! Wink

  87. Makówka pisze:

    Witam więc w nowym dniu.

  88. Quackie pisze:

    Mmmbbrry.

    Zaspałem. Nie zadzwonił budzik, nie wiem, czemu. Jak sprawdziłem w telefonie, był (nadal) włączony na dzwonienie od poniedziałku do piątku. Trochę niepokojące.

    A tymczasem poproszę panią Gienię.

    Koffie

  89. Quackie pisze:

    No to koniec pracy na dzisiaj. I przerwa.

  90. Makówka pisze:

    Melduję, że wróciłysmy do hotelu.

  91. Lena Sadowska pisze:

    Naspacerkowo zamglone ale cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień upłynął pod znakiem remontu, beznetu i guziczkowania:)

  92. Makówka pisze:

    A mnie dzień upłynął na zwiedzaniu i smutku, że trzeba wracać.

    • Quackie pisze:

      Myślę, że jakbyś tam siedziała i siedziała, to byś przestała dostrzegać plusy i zaczęła minusy, i w końcu by Ci się przestało podobać.

  93. Makówka pisze:

    Tak,ale bodaj tydzień by się przydał,ale nie dało się dłużej przez moje Gliwice 27,a wcześniej też nie,bo Danka 18 przylatywała do Warszawy.
    Więc cudnie było,ale za krótko.

  94. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    kordelka
    Spanko

  95. Lena Sadowska pisze:

    Jako że z netem szału nie ma, to też się już pożegnam:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  96. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim, zmykam również.

  97. Tetryk56 pisze:

    Dobranoc wszystkim 🙂

  98. Makówka pisze:

    Witam Wyspę!

  99. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ja znów na obrotach 😉

  100. Quackie pisze:

    Dobry, dzisiaj bez sensacji z budzeniem 🙂

    Poproszę panią Gienię!

    Koffie

  101. Makówka pisze:

    Witam jeszcze z basenu,ale już na walizce

  102. Makówka pisze:

    Na lotnisku,bagaż odprawionyNie obyło się bez komplikacji

  103. Quackie pisze:

    No to koniec na dzisiaj. Przerwa!

  104. Quackie pisze:

    A ja się muszę jeszcze czymś zająć, a jak skończę, już pobędę tu.

  105. Makówka pisze:

    Z Modlina autobus, pociąg,metro i w ostatniej chwili zdążyłam na pociąg do Krakowa.
    Następnym byłabym o 2 w nocy

  106. Lena Sadowska pisze:

    Ponaspacerkowo rozchmurzone dobry wieczór, Wyspo:)

  107. Makówka pisze:

    Już bym chciała być w domu.
    Do Krakowa jeszcze kawałek,a i z dworca też trzeba dojechać.

  108. Makówka pisze:

    Dobranoc

  109. Lena Sadowska pisze:

    Dość literek na dziś – dobranoc, Wyspo:)

  110. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim!

  111. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Maczek się wyśpi, to się może czegoś o Malcie dowiemy 🙂

  112. Quackie pisze:

    Dobry, dzisiaj chyba będę musiał położyć się spać wcześniej, bo coraz częściej ostatnio czuję, że brak mi snu.

    A tymczasem madame Gienia, s’il vous plait (nie chce mi się szukać tych wszystkich akcentów).

    Koffie

  113. Makówka pisze:

    Witam Państwa ze słonecznego Krakowa.

  114. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z Mogilan.
    Piękna pogoda.

  115. Tetryk56 pisze:

    Gnam do domu, a zaaz potem zebranie w SM. 🙁

    • Makówka pisze:

      A ja przygnałam do domu i teraz obiad, zakupy, rozpakowywanie się, pranie, sprzątanie itd.
      Jak się ogarnę przegram zdjęcia z Malty i zacznę je segregować.

  116. Quackie pisze:

    Uff, robota wykonana, nawet nieco ponad 100% (a co, pochwalę się). Teraz na przerwę (i między innymi pakowanie).

    Bo od jutrzejszego popołudnia dooo… poniedziałku po południu będę wyjechany i w zasadzie poza Wyspą. No chyba że się pojawię jakoś incydentalnie.

  117. Tetryk56 pisze:

    Uff! Już po wszystkim! Happy

  118. Quackie pisze:

    Kochani, padam na dziób. Swój dziób, żeby nie było wątpliwości. Dobranoc, do jutra.

  119. Tetryk56 pisze:

    Nie wiem czemu, przy próbie dodania komentarza na Firefoxie pojawia mi się „Internal server error: 500”. Z Chrome, jak widać, dodaję.

  120. Lena Sadowska pisze:

    Och, jak przyjemnie
    wędrować szlakiem brzóz,
    gdy wokół szumi lasek
    i woda jest tuż, tuż:)

    Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Strasznie późno się udomawiasz! 🙁

      • Lena Sadowska pisze:

        Musiałam odreagować ten eseik…
        Choć na początku to był raczej episeik, który eseikiem stał się po mojej interwencji:) Odwaliłam osiemdziesiąt zbędnych procent, wyłączyłam komórkę i umknęłam:) Wyjca od autora przeczytam sobie jutro. Albo pojutrze. Albo w listopadzie.
        🙂

        Witaj, Tetryku:)

  121. Makówka pisze:

    Nie będzie pięterka.
    Dobranoc.

  122. Lena Sadowska pisze:

    I ja padam na nos, na nos,
    Wyspiarze mili!
    Na nos, na nos, na uszy!
    Do łóżeczka czas ruszyć!
    Więc dobranoc, Wyspo!
    Wyspo, dobranoc!

    🙂

  123. Makówka pisze:

    Witam Was!

    Napisałam wczoraj, że nie będzie pięterka, chcę, abyście wiedzieli, że wczoraj wydarzyły się rzeczy, nie wiem, jak to napisać…
    Paraliżujący strach o dziecko to jest co teraz czuję. Bezsilność.
    Trzymajcie proszę kciuki za mojego syna.
    Trzymajcie kciuki za mój wynik z Gliwic, bo teraz MUSZĘ być zdrowa, jestem jedyną osobą, która może mu jakoś pomóc, choć w tej chwili nie mogę zrobić nic.
    Przepraszam Wyspo Kotwico!
    Postaram się jednak coś zbudować, bo to będzie jedyna czynność, która zajmie jakoś moje myśli.

  124. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Co dzień przyniesie? Oby coś dobrego!

  125. Quackie pisze:

    Witajcie, nieco później, ale planowo.

    Kciuki trzymam, a tymczasem może Gienia zaserwuje coś na poprawę humoru?

    Koffie

  126. Jo pisze:

    Na firefoksie dalej wyskakuje error.

  127. Quackie pisze:

    Zmykam trochę popracować jeszcze przed wyjazdem.

  128. Makówka pisze:

    Wyspo! Kotwico!

    Jest źle, bardzo źle.

    Napiszę o tym w osobnym wpisie jak dam radę.

  129. Makówka pisze:

    Zapraszam na coś na rodzaj pięterka, coś na rodzaj makówczynej autoterapii.
    W kategoriach dałam organizacyjne, ale nie wiem, czy to wystarcza, aby wpis był widoczny tylko dla osób zalogowanych?
    Jo czy Ty jesteś zalogowana?

    Teraz oczywiście ktoś chętny niech buduje.
    Może uda mi się kiedyś opisać Maltę…ale nie w najbliższym czasie.

  130. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trochę się nam pogaduchy przeciągnęły, ale udało się wstać o zwykłej porze 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)