« Świątniki Górne Addio, pomidory! »

Coś niecoś z naszych wycieczek…

I znowu nietypowo, ale to ma być tylko „przeczekajka”…

Pokażę Wam część swoich (i męża) zdjęć z naszych wyjazdów. Na pewno niektóre już pokazywałam…

Wybrałam z tych, które znalazły się w moim „papierowym” albumie…

Na początek zdjęcia z Wisconsin i znad Lake Michigan…

ale też z okolicy – tej bliższej i dalszej…

Może trochę „poskakałam” po różnych parkach, ale to przecież nie ma znaczenia…

261 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na wycieczkę po parkach, w których byliśmy Delighted
    Oczywiście to tylko mała cząstka tego co oglądaliśmy, ale na „poczekajkę” i tak się nada Happy-Grin

  2. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Sądząc po miniaturach, kapitalne zdjęcia – ale nacieszyć się nimi będę miał czas dopiero w domu…

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry, przepiękne, tak mi przyszło do głowy, że swobodnie wybrałoby się 12 z nich do kalendarza, gdyby ktokolwiek miał zapotrzebowanie!

    Nie wiem dlaczego, ale szczególnie mi się podoba wyspa na rzece Wisconsin, zaraz następne z kanionem w parku Wyalusing i zimowe z betonową platformą (do czego ona służy?), a z drugiego zestawu oczywiście lodospad, ale i zimowe zdjęcie Mallard Lake coś w sobie ma (co to są te kopki, stojące rzędem przy brzegu?).

    • miral59 pisze:

      Witaj Delighted
      Dziękuję Cmok Na kalendarz mam całą masę innych zdjęć, nie tylko tych… ale ponieważ trudno mi jest wybrać, nie robię go Wink
      Wyspa na Wisconsin River jest jedną z wielu. Ta rzeka łączy swe wody z Mississippi River gąszczem takich wysepek.
      Kanion był na trasie „Sweet Maple Tree”, ale nie schodziliśmy do niego, bo już byliśmy porządnie zmęczeni Tired Trasa wiodła cały czas pod górę. To jedna z najdłuższych tras w Wyalusing State Park…
      Platforma w parku w Zion, nie wiem do czego służy, a może służyła? Wiem, że w czasie wojny tam był poligon. To chyba pozostałość po nim.
      „Lodospad” w Matthiessen State Park zrobił na nas ogromne wrażenie. Tego na zdjęciach nie widać, ale wodospad, chociaż nie za bardzo szeroki, to jednak swoją wysokość ma… w całości był zamarznięty Pleasure
      Te kropki, stojące rzędem przy brzegu na Mallard Lake, to głazy. Nie wiem przez kogo przyniesione i tak ułożone. Często siadają na nich ptaki, ale do czego te głazy mają służyć, to doprawdy nie wiem…

      • Quackie pisze:

        Ten poligon, o którym piszesz, to miał coś wspólnego z Fortem Sheridan na następnych zdjęciach? (Bo jak taki przekrojowy wpis, to trudno wyczuć, które zdjęcia są skąd) Bo wtedy faktycznie możliwe, że jakieś zastosowanie militarne.

        A głazy to może jakiś falochron, ułożony z naturalnych elementów?

        • miral59 pisze:

          Prawdę powiedziawszy to nawet dokładnie nie wiem Thinking A nie chcę zmyślać Wink
          W Fort Sheridan stacjonowała regularna jednostka. Są nawet koszary, zupełnie inne niż w Polsce. Co prawda przerobiono je na luksusowe domy i jednostki dawno tam nie ma, ale został cmentarz (opisywałam go kilka lat temu). Budynki są stare, unowocześnione trochę, ale widać, że wiekowe. Z tego co wiem, była tam jednostka lotnicza, z działami przeciwlotniczymi. Żołnierze ćwiczyli strzelanie i latanie (stąd te pasy dla samolotów).
          Poligon w Zion był dla sprzętu ciężkiego. Różne tam czołgi i wozy bojowe. To bardzo piaszczysty teren, więc ten ciężki sprzęt mógł ćwiczyć jazdę w trudnym terenie… więc chyba Fort Sheridan z poligonem w Zion niewiele miał wspólnego.
          A co do głazów… nie wiem czy to falochron, bo na Mallard Lake nie ma aż tak wysokich fal, żeby mogły zagrozić brzegom. Tym bardziej, że te głazy są tylko przy północnym brzegu. Z innych stron ich nie ma…

  4. Makówka pisze:

    Wyspane dzień dobry!

    Przepiękne te zdjęcia. Brawa dla państwa Miralków.

    Brawo!

    Quack ma rację byłby z nich bardzo ładny kalendarz.

    • miral59 pisze:

      Witaj Delighted
      Dziękujemy, Makóweczko Cmok
      Niemal z każdego parku mogłabym znaleźć zdjęcia „czterech pór roku” na kalendarz… ale po co mi tyle kalendarzy? Wink

      • Makówka pisze:

        Ależ tylko jeden na dany rok!

        Ja jestem jednak starej daty i nie zapisuję w komórce, ale jednak lubię mieć kalendarz na ścianie, gdzie wpisuję np. wizyty u lekarza, wyjścia do teatru lub tym podobne. Na ten rok mam Krajobrazy Polski.

        • miral59 pisze:

          Ja też mam kalendarz. Taki duży, na biurku. Zapisuję w nim wszystkie ważniejsze daty i mam cały harmonogram pracy. Tylko jest to kalendarz „roboczy”. Bez żadnych obrazków. Wink

        • Quackie pisze:

          Tutaj też zapisujemy w kalendarzu, o ile się da (tzn. o ile jest miejsce na kalendarium).

  5. Makówka pisze:

    Teraz obejrzałam jeszcze raz tak już dokładniej Twoje zdjęcia i oprócz zachodów i wschodów słońca zachwyciłam się Salt Creek Forest Preserve.
    To zdjęcie jest takie malarskie, zauroczyło mnie.

    Natomiast Twoje zdjęcie Ujście Wisconsin River do Mississippi River przypomniało mi miejsce, gdzie łączą się Missouri i Mississippi.
    Byłaś tam Miralko? Nie pamiętam czy pisałam na Wyspie o ekspedycji Lewisa i Clarka w moim cyklu “Makówka w Ameryce” ? Byłam w paru miejscach z tą ekspedycją historycznie związanych, jednym z nich jest zbieg rzek Missouri i Mississippi.

    I tak swoim wpisem wywołałaś we mnie sentymentalne wspomnienia. Gdyby nie pandemia to…eh …tak mi się marzy znów „wycieczka do Ameryki”. Choć spacerki blisko domu też potrafią być ciekawe to jednak chętnie poleciałabym za Ocean.

    • miral59 pisze:

      Nie. Nie byłam w miejscu złączenia tych dwóch rzek. Jak chyba zauważyłaś, nie podróżuję po całych Stanach, a jedynie po sąsiednich. Co prawda byłam w Michigan, Indianie, Iowa i Wisconsin, ale niezbyt daleko. Nie mam czasu, ani kasy na długie wycieczki…

      • miral59 pisze:

        Do siebie chętnie zapraszam. Bożenkę zapraszałam już wielokrotnie, ale jakoś nigdy nie wyraziła chęci odwiedzenia mnie Worry
        Mam co prawda tylko jeden pokój gościnny, ale jakoś byśmy się pomieściły Happy-Grin
        Wiosna lub jesień to pory na najlepsze odwiedziny u mnie. Zimą jest zimno, a latem gorąco. Mama zawsze odwiedzała mnie wiosną… Majeczka przyleciała pod koniec sierpnia i była cały wrzesień.
        Ale to stare dzieje…
        Na pewno zawiozłabym Was do różnych parków, pokazała znajome kolonie ptaków… czapli, kormoranów, ślepowronów (chociaż w zasadzie to też gatunek czapli)…
        Pomarzyć dobra rzecz… Happy

      • Makówka pisze:

        Ja po USA trochę popodróżowałam, ale w Polsce (jak widać z moich wpisów) też kręcę się blisko domu.

        • miral59 pisze:

          W Polsce, to jeździłam do wielu miejscowości, nie tylko blisko domu. Jeździłam z Klubem Krwiodawców przy parowozowni PKP Białystok. Zdawaliśmy krew nie w PCK, to mieliśmy trochę kasy. A że przy okazji mieliśmy bardzo obrotnego prezesa…
          Mieliśmy swój wagon socjalny i podróżowaliśmy Pleasure
          I na ten przykład byliśmy w Żywcu na piwie. Z Białegostoku to kawałek, ale co tam… Happy-Grin

  6. Quackie pisze:

    Po pracy, a teraz na przerwę.

    • miral59 pisze:

      A ja latam jak z piórkiem. Teraz jest pora gotowania obiadu, a poza tym, większość tygodnia spędziłam albo w łóżku, albo w łazience, więc dom zrobił się zaniedbany. Czuję się dobrze, więc muszę go „odgruzować”, doprowadzić do stanu używalności Tired
      Już nawet mąż zauważył, że jakoś teraz inaczej w naszym domu wygląda niż zwykle Overjoy No to doprowadzam do normalności… Wink

  7. Tetryk56 pisze:

    Bardzo piękne zdjęcia, Miralko! (wiem, nie jestem oryginalny 😉 )
    Trudno właściwie ustawić je w jakąś hierarchię — mnie najbardziej urzekły przesycone ciekawą zielenią widoki z wzgórz Morraine, zwłaszcza zalewisko i poprzednie. Fantastyczny klimat!
    Gratulacje! Brawo! Buziak1

    • miral59 pisze:

      Dziękuję Ukratku Cmok
      Tutaj trudno o oryginalność, bo tyle jest pięknych zdjęć (nie piszę o swoich), tyle ciekawych pięterek, że człowiek mimo woli się powtarza lub powtarza za innymi Happy-Grin
      W Moraine Hills jest łażenia na kilka godzin. Te zdjęcia, które tak Cię urzekły, były robione rok temu lub więcej. W tym roku (2021)niemal wszystkie zalewiska wyschły i niewiele zostało z uroków tych miejsc. A szkoda, bo to piękny park i ogromny. Nawet jak jest trochę ludzi, nie tak często się ich spotyka… parkowe ścieżki są w stanie „wchłonąć” setki i można iść bardzo długo nie spotykając nikogo Happy-Grin

  8. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Miralko:)

    Że parasz się fotografią dokumentalną, zdążyłam się zorientować, ale nie wiedziałam, że także artystyczną:)
    Zdjęcia są piękne i tak nasycone treściami, że niemal do każdego dałoby się napisać opowiadanie. Słowem – bardzo działają na wyobraźnię.
    Nie sposób wymienić wszystkich, które mi się podobały, więc wspomnę tylko o kilku:
    Ottawa Lake w Wisconsin (2-I) – niczym narodziny nowego świata,
    zachód słońca nad Ottawa Lake (4-I) – jak wyścig chmurolotem,
    Wisconsin River (6-I) – trochę podróż sentymentalna do czasów, gdy wszystko było prostsze,
    Salt Creek Forest Preserve (10-II) – sielska zapowiedź czegoś niepokojącego,
    Zima w Elgin…(19-II) – urzekający początek historii, także dlatego, że to zdjęcie ma zupełnie inny charakter niż pozostałe,
    Crabtree Nature Center (27-II) – jak kadr z filmu o kolonizowaniu nieznanej planety,
    Mallard Lake zimą (33-II) – ostatnie chwile przed wielką przeprawą.
    Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię swoimi skojarzeniami:)

    🙂

    • miral59 pisze:

      Witaj Leno Delighted
      Dziękuję za tak miłą ocenę naszych „pstryczków” Cmok
      Nie param się fotografią artystyczną, a jeśli zdjęcia wydają się takie, wyszło to samo z siebie. Może to po prostu urok miejsc? Thinking
      Na pewno nie znudziłaś mnie swoimi skojarzeniami. To faktycznie jak tytuły opowieści. Nawet nie pomyślałam, że te pstryczki mogą się tak skojarzyć Delighted No, ale Ty masz bujną wyobraźnię, więc to nic dziwnego… Happy

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Ponoć dobra fotografia nie tylko pokazuje to, co się zdarzyło, ale także to, co mogłoby się zdarzyć jeszcze:)

        Wybacz, wyleciało mi z głowy, że to Wasze wspólne dzieło i wyrazy uznania należą się duetowi:) Gratuluję więc Wam obojgu:)

  9. Lena Sadowska pisze:

    Śliżdżące dobry wieczór, Wyspo:)
    I śliszczące też:)

  10. Lena Sadowska pisze:

    Też się już pożegnam: dobrej nocki, Wyspo:)

  11. Makówka pisze:

    Przyszłam na Wyspę, a tu wszyscy już poszli spać?

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzisiejsza aura przypomniała mi aniołka trzeciej kategorii z opowieści Lukrecji. Miał on dźwięczne imię Psiapora…

  13. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tutaj znów nie psia pora, tylko pogoda taka, że żal psa na dwór wyrzucić. Wiatr, deszcz, a w perspektywie śnieg.

    Ale jakoś wstałem i nawet dość na czas dzisiaj.

  14. Makówka pisze:

    Witam!

  15. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    A u mnie śnieg sypie i nawet sporo go jest. Biało wszędzie… Delighted
    Z jednej strony to dobrze, bo zakryje wszystkie brudy, ale z drugiej… znowu będę musiała czyścić samochód Weary

  16. Makówka pisze:

    Melduję, że wróciłam. Z deszczowego spaceru i z zakupami.
    I teraz już nikt i nic mnie nie wygoni z domu!

  17. Quackie pisze:

    A ja po pracy na dzisiaj.

    A na przerwę koło 19.00. więc chwilę pobędę.

  18. Lena Sadowska pisze:

    Wietrzyste dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      O tak, tutaj też wiało, zwłaszcza w nocy.

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Quacku:)

        Teraz jeszcze rozpadało się taką marznącą kaszą.
        Sorki za jedzonkowe skojarzenia, ale kluczowe rozkopki i ta buła z kiełbachą (z niżej) sprawiły, że poczułam się głodna, a to nie zdarza się często:)

  19. Quackie pisze:

    [przerwa]

  20. Lena Sadowska pisze:

    Pewnie bardzo trudno będzie zgadnąć, kto pół godziny temu upuścił klucze pod domem i, ryjąc w iglakach, przy akompaniamencie walącego w kaptur marznącego śniegu oraz pomlaskiwań rozradowanej Psiułki, która wygrzebała skądś bułę z kiełbachą (jechało czosnkiem), desperacko kombinował, jak by tu się urządzić na klatce do Wielkanocy…
    😉

    • Makówka pisze:

      Zagadka wydaje się dość łatwa do rozwiązania.
      Czas przeszły sugeruje szczęśliwe zakończenie. Czy tak?

      • Lena Sadowska pisze:

        Dość łatwa?
        Niemożliwe;)

        Tak.
        Na krótkie spacerki (takie do godziny) nie zabieram komórki, więc skoro napisałam – znaczy z domu:)

        Dobry wieczór, Makówko:)

        • Makówka pisze:

          Ja komórkę zabieram nawet na krótkie spacerki, więc nawet nie brałam ewentualności zostawienia komórki w domu.
          Jednak wersja -jedną ręką szukasz kluczy, a drugą nam o tym piszesz uznałam za mało prawdopodobną. Szczególnie w warunkach marznącego śniegu.
          No i jednak ten czas przeszły…

          • Lena Sadowska pisze:

            Jedną ręką szukam kluczy, drugą wyrywam bułę, trzecią piszę…

            Nie zabieram komórki, bo na tych spacerkach i tak mam co robić.
            Muszę pilnować, żeby czegoś się nie najadła, nie obszczekała jakiegoś rowerzysty płci męskiej, nie przepędzała innych psiaków z „jej” trasy, nie zerwała się do ucieczki z jakiegoś tylko dla niej zrozumiałego powodu (cienia nie z tej co zwykle strony, przypiętego roweru, który nigdy wcześniej przypięty tam nie bywał, łopocącej reklamówki, ryku silnika).
            Ona ma traumę i jest trudna na spacerach w mieście. Dlatego przeważnie wybywamy w dzicz. Chyba, że naprawdę nie mam czasu albo siły.

    • Tetryk56 pisze:

      O! To niewdzięczna Psiółka zamiast ci pomóc niuchała za kiełbasą? A to paskuda moralna!!!

  21. Lena Sadowska pisze:

    Dybra, lecę do moich serwetek (ostatniej:)), ale będę jeszcze zaglądać na Wyspę.

  22. Quackie pisze:

    A ja w takim razie oddam się lekturze, też w pobliżu Wyspy. Biograficzna książka Krzysztofa Umińskiego „Trzy tłumaczki”, o Joannie Guze, Marii Skibniewskiej i Annie Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, przepiękna polszczyzna, znakomite portrety wymienionych Pań, a przy okazji szeroka panorama epoki (jej kulturalnego oblicza) od tużpowojnia do dzisiaj.

  23. Makówka pisze:

    A ja w takim razie wypiłam bronchial i się pożegnam.

    Dobranoc!

  24. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  25. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  26. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Śniło mi się sporo rzeczy, ale pamiętam tylko ten sen sprzed chwili – byłem w mieście przypominającym Sewillę, ale wszyscy mówili po polsku (i nic dziwnego, bo nie znam hiszpańskiego na tyle, żeby symulować we śnie bycie w hiszpańskojęzycznym środowisku). Poszedłem kawałek od centrum i znalazłem hostel z wieloosobowymi pokojami, który wyglądał, jakby go urządzono w byłej szkole. Mieszkało tam sporo młodych ludzi, którzy przy okazji urządzili sobie imprezę w jednej z sal. Jak wychodziłem, spotkałem starszego faceta, najwyraźniej zarządcę, który usiłował mi delikatnie zasugerować, żebym zapłacił za pokój (widocznie wziął mnie za mieszkańca). Po czym po wyjściu okazało się, że z centrum szedłem dosłownie kilka minut, ale z powrotem do centrum były jakieś niewymowne kilometry. A ponieważ nie miałem ochoty iść, to się obudziłem.

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Proste rozwiązania bywają najlepsze!

    • Makówka pisze:

      To może zaśnijmy wszyscy równocześnie i potem obudźmy się w lepszej rzeczywistości ? Bez Putina, JK, bez wojen, bez nienawiści i agresji itd.
      Czy to jest PROSTE rozwiązanie?

  28. Quackie pisze:

    Chwila przerwy z mojej strony, muszę załatwić parę spraw.

    A po południu wybywam na urodziny kolegi.

  29. Makówka pisze:

    Z tym prostym rozwiązaniem sprowadziliście mnie na ziemię do szarej rzeczywistości, eh:)

    Umykam więc na mały spacer w realu. Wczorajszy stan podgorączkowy nie wiem skąd się wziął, ale (chyba?) jest już ok.

    Do popotem…

  30. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Mój młodszy brat ma dziś urodziny (nie napiszę które, bo ludzie tak długo nie żyją 😉 ). Zadzwoniłam, żeby złożyć mu życzenia. Miałam to zrobić wcześniej, ale jakoś za dobrze mi się spało Wink Wstałam troszeczkę przed 5…
    Jakie miałam sny – nie pamiętam… widocznie nic ważnego Wink

  31. miral59 pisze:

    Miłego dnia Wam życzę Delighted
    Dziś pogoda ma być „w miarę”, więc pewnie gdzieś się wybierzemy… Pleasure
    Jak zwykle nie wiem jeszcze dokąd, ale grunt, że ruszymy zadki na przewietrzenie Wink

  32. Tetryk56 pisze:

    Wstałem w piękny, mroźny poranek, zrobiłem zakupy, zjadłem śniadanie — i poczułem tak okrutne zmęczenie, że jeszcze godzinkę pospałem…

  33. Tetryk56 pisze:

    Informacja techniczna: zainstalowałem kolejną aktualizację WordPress-a.

  34. Quackie pisze:

    Za jakieś 20-30 minut wybywam…

  35. Makówka pisze:

    Melduję, że jestem w domu.

  36. Lena Sadowska pisze:

    Zawieruszone dobry wieczór, Wyspo:)

  37. Quackie pisze:

    (Lecz właśnie wybywam)

  38. Tetryk56 pisze:

    Ja za chwilę też wybywam — na spotkanie z panem Kandydem 😉

  39. Tetryk56 pisze:

    Do wieczorka! Buziaczki

  40. miral59 pisze:

    A ja wróciłam ze spacerku Delighted
    Byliśmy w Elgin, bo tam spodziewałam się spotkać bieliki amerykańskie… i nie zawiodłam się. Było ich chyba ze sześć. Młode, starsze i dorosłe Pleasure Oczywiście obcykane.
    Były też krzyżówki i bernikle kanadyjskie (w wielkich ilościach), oczywiście mewy (też „na pęczki”), a także spore stadko gągołów krzykliwych… i też wszystkie obcykane Happy-Grin
    Słońce wylazło zza chmur, gdy tylko wróciliśmy do domu… czyli jak zwykle… Worry
    A może jeszcze się gdzieś wybierzemy? Na ten przykład do sarenek? Thinking Zobaczymy…

  41. Lena Sadowska pisze:

    Porządnie nas owiało, jeszcze porządniej osypało, ale już jesteśmy w domciu, wykąpane (niektóre), obie pod kocykami (różnymi), popijające herbatkę z rumem (niektóre) i wreszcie nam ciepło (obu).
    A w lesie biało, biało…

  42. Makówka pisze:

    Wracam do domu.
    Wspólne oglądanie „Kandyda”, potem rozmowy przy winie…jak bardzo ładuje to akumulatory.
    Szczególnie gdy jest się w gronie osób ze Stowarzyszenia, w gronie osób mających ten sam system wartości.

  43. Tetryk56 pisze:

    Znakomity spektakl na Scenie dla Dorosłych Teatru Groteska. Fantastyczna uniwersalność, forma, umiejętności aktorskie i wokalne.
    Czy ktoś z was potrafiłby zagrać rybkę przepływającą przez scenę?

  44. miral59 pisze:

    Byliśmy u sarenek Delighted
    Tym razem wzięłam ze sobą kilka jabłek, przekrojonych na pół, żeby sarenkom łatwiej było jeść. Na końcu parkingu była jedna sarenka z młodym. Trochę daleko… ale małżonek je zawołał… zawróciły, a jak zaczęłam sypać jabłka, to nawet podbiegły Happy-Grin
    Widać, że głodne…
    Raz odeszły, bo jakiś gnał na nartach i je wystraszył. Ale nie odeszły daleko, dały tylko przejście facetowi i zaraz wróciły. Potem szła rodzinka z psami i sarenki odbiegły znacznie dalej, a że zjadły co im wysypałam, to już nie wróciły Worry
    Poszliśmy dalej. Widziałam całe stadka ptaków… a gdy podeszliśmy bliżej – przestałam się dziwić. Ktoś wysypał (chyba sarnom) jakieś melony, suche bułki i kokosa (całego). Nie wiem czy ktoś robił porządki w spiżarni, czy co, ale bułki i melony były całe… przecież taka sarna też ma ograniczoną możliwość otwarcia pyska i na pewno tych dyń by nie rozgryzła. Nogami porozbijaliśmy co się dało i zanim zrobiliśmy kilka kroków do tyłu, już całe stadko junków nadleciało na ucztę Delicious Zjawiły się też kowaliki karolińskie i pasówka (z tego co zauważyłam – białogardła)… po drzewie śmigał dzięciur czerwonobrzuchy i przysiadały drozdy wędrowne (których nie powinno tu być, bo odlatują na południe). Gdy wracaliśmy do samochodu, pojawiły się też sarenki. Ale będą miały ucztę!!! Delicious
    Tylko kokosa na pewno nie ruszą, bo ma za twardą skorupę. Żaden z tutejszych zwierzaków nie jest w stanie tego przegryźć… dzięcioł mógłby wykuć dziurę, ale dla niego nie ma w takim kokosie niczego ciekawego… Chyba że jakiemuś człowiekowi uda się toto rozbić (nam się nie udało)…

  45. Lena Sadowska pisze:

    Cieplutkich snów, Wyspo:)

  46. Makówka pisze:

    Ja w końcu dotarłam do domu. Pełna wrażeń, ale głodna.
    Zjadłam kolację, wlazłam do łóżka i jeszcze chwilę będę.

  47. Makówka pisze:

    Nikogo nie ma, więc znikam.
    DOBRANOC!

  48. Makówka pisze:

    Pochmurne i wietrzne dzień dobry!

  49. Quackie pisze:

    Dzień dobry, nawet jako tako po imprezie Wink

  50. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wyspany, wypluskany i najedzony — ale wiatr wywiewa zachwyt nad rzeczywistością… 😉

  51. Quackie pisze:

    Chwila przerwy, idę poodkurzać.

    • Makówka pisze:

      W świętą niedzielę? Quacku?
      (Ja właśnie puściłam pralkę, ale z …wyrzutami sumienia)

      • Tetryk56 pisze:

        Pierzesz sumienie? Amazed

        • Makówka pisze:

          A co w tym dziwnego? To jak odpuszczenie grzechów.
          Wypiorę i znów będzie czyste jak łza.

        • Quackie pisze:

          A ja, jako się rzekło, odkurzam. Sumienie również.

          • Makówka pisze:

            To ja może też odkurzę?

            Albo zrobię porządek na zagraconej ławie pełniącej rolę stołu, biurka i miejsca, gdzie leżą rzeczy czekające na odłożenie na właściwe miejsce (w tym BARDZO WAŻNE PAPIERY).

            Hm…niech pomyślę, czy warto…

            Wink1

            • Quackie pisze:

              Otwórz okno i niech wiatr zrobi porządek Happy-Grin

              • Makówka pisze:

                Z moimi BARDZO WAŻNYMI PAPIERAMI?
                Taż przecież mówię, że są bardzo ważne!

                • Quackie pisze:

                  No tak. To musisz wybrać, czy papiery ważniejsze, czy Twoje poczucie, czy warto Wink

                • Makówka pisze:

                  Uznałam, że nie warto, ale TRZEBA!
                  Natychmiast wpędziło mnie to w zły humor!

                • Quackie pisze:

                  Ze mną też tak jest. Co prawda zwykle nie dochodzę do wniosku, że trzeba (ale małżonka zazwyczaj tak, i pośrednio wtedy ja też Wink1 ), ale jak już się za coś wezmę, to zwykle mam zły humor.

                  Przerwa wieczorna.

                • Makówka pisze:

                  Mnie nie ma kto motywować niestety, więc za ten GŁUPI POMYSŁ ROBIENIA PORZĄDKÓW mogę być zła tylko na siebie.

                • Tetryk56 pisze:

                  No tak! Ty, biedactwo, nie masz żony! Weary

                • Makówka pisze:

                  Nie dość, że nie ma mi kto ugotować obiadu to jeszcze mało kogo obchodzą porządki w moich rzeczach.
                  Może więc to błąd, że mam męża, a nie żonę?

  52. Lena Sadowska pisze:

    Zwichrowane dzień dobry, Wyspo:)
    U nas dziś smarkata pogoda – sypie mokrym śniegiem, topnieje i mlaska:)

  53. Lena Sadowska pisze:

    Straszne u nas wietrzysko i zawieja, że świata nie widać.
    Wciąż są przerwy w dostawie prądu, więc jakbym się dłużej nie odzywała, znaczy, że siedzę przy świecach i czekam na światło(ść):)

  54. Quackie pisze:

    Zmorzyło mnie jednak. Umykam, pa!

  55. Makówka pisze:

    Jednak już nawet Leny nie ma, więc i ja umykam.

    Dobranoc!

  56. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tutaj od rana piękna pogoda, uspokoiło się, wysoko na niebie drobne chmurki, poza tym słońce.

  57. Makówka pisze:

    Pochmurne i smutne dzień dobry!

  58. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie pogoda (wczoraj) w kratkę… to słońce, to chmury.
    Małżonek (jak rzadko) zażyczył sobie pojechać znowu do Elgin. Całym niebem świeciło słoneczko i doszedł do wniosku, że bieliki lepiej się będą prezentowały Delighted
    Zanim dojechaliśmy – słońce schowało się za chmury i zrobiło się tak samo jak w sobotę Overjoy

  59. miral59 pisze:

    Przy okazji zaobserwowaliśmy coś zabawnego Delighted
    Mewa złapała rybę, chyba trochę za dużą jak na nią… upuściła ją na lód na rzece. Zanim zdążyliśmy podnieść do oczu nasze aparaty, pojawił się bielik… pruł powietrze jak szatan, w locie grabnął rybę (nawet nie przyhamował) i odleciał Delighted
    To było, jak mówią Czesi, „na oka mrzyk” Overjoy

  60. miral59 pisze:

    Na sobotę zapowiadają słońce – moglibyśmy pojechać do Starved Rock, bo tam o tej porze roku bielików całe tabuny (przy takiej pogodzie), ale kto wie jak to będzie… jeszcze prawie tydzień i prognozy mogą się zmienić Worry
    Dawno w tym parku nie byliśmy…

  61. miral59 pisze:

    Miłego dnia Wam życzę… Delighted
    … i idę zbierać się do pracy Weary
    Chociaż u mnie jeszcze wcześnie… dopiero 4:30…

  62. Tetryk56 pisze:

    Ech, poniedziałkowe wirki są okrutne!

  63. Makówka pisze:

    Ja dziś całkiem domowa.
    Jedyny spacer to po osiedlu w drodze do sklepu spożywczego.
    Na trasie nie spotkałam niestety nic ciekawego, żadnych mew, ani bielików.

  64. Tetryk56 pisze:

    Jutro luty. Czy ktoś ma pomysł na Starszego Pana?

  65. Lena Sadowska pisze:

    Zaciszne dobry wieczór, Wyspo:)

  66. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, dzień trochę wariacki, ale do przodu Happy A teraz przerwa.

  67. Lena Sadowska pisze:

    Nie samą liryką człowiek żyje, więc po nastrojowym pięterku Miralki zapraszam na lutowe Jeremiaszki:)

    Bez obrazka wyróżniającego wprawdzie, bo zaginął, oraz bez kategorii, bo się nie otwierały, ale za to – z muzyczką:)

  68. Quackie pisze:

    To ja się jeszcze tu pożegnam, a na pomidorach napiszę jutro. Dobranoc!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)