Na początku lipca wybrałem się do Rodziców Quackie do Żywca. Rezydują tam oni mniej więcej przez połowę roku w domu po żywieckich Dziadkach (po mieczu) i chętnie goszczą progeniturę. Przy domu jest spory ogród, niedaleko Soła i różne tereny zielone, toteż ornitofil ma na czym zawiesić oko. Pewnego dnia wybraliśmy się również do Kuzynki Quackie, która mieszka niedaleko, pod Żywcem, i okazało się latają tam nie tylko ptaki!
« Eskapizm i pech | Kwitnie mak » |
27
lip 2021
Witam w Żywcu i okolicach!
Aczkolwiek teraz już udaję się na spoczynek, jutro rano na pewno się pojawię.
Wskoczyłam chętnie na nowe pięterko.
Zachęcona tym bardziej znanymi mi okolicami.
Chyba nawet coś tam z okolic Żywca opisywałam kiedyś na Wyspie?
Niestety mam problem z czytaniem podpisów pod zdjęciami z komórki.
Jutro (tzn.juz dziś) wracam do Krakowa i wtedy obejrzę i przeczytam z laptopa.
Dobranoc!
Witajcie!
Gratuluję licznych ptasich fotodebiutów! Bardzo mi się podoba twój styl zwiedzania miasteczka i okolic 🙂
Dzień dobry! Dziękuję za wyrazy uznania
styl zwiedzania wyglądał oczywiście nie tylko tak, ale zdjęcia robiłem głównie podczas innych części tegoż (zwiedzania).
Słonecznie Witam Państwa!
Trochę mi zeszło w powrocie na bosaka do mazurskiej Hacjendy i przegapiłem święto z okazji Imienin Mirosławy .Nadrabiam zaległości i przesyłam Miralce życzenia wszelkiej pomyślności i bukiecik kwiatków nie wymagających podlewania
Dziękuję Maksiu
Dzień dobry

Wczoraj padłam jak kawka po strzale i nie miałam okazji obejrzenia nowego pięterka… ale dziś nadrabiam zaległości
A ptaszki Quackiego będę podziwiał po powrocie do Stolicy . Tu gdzie jestem ptaszków w tym sezonie gdzieś wywiało . Pozdrowionka satelitarne z Mazur
Pozdrawiam również!
Hm, co do wywiania ptaszków, aż mi się nie chce wierzyć, gdzie nie pojadę, mnóstwo się kręci. Ale czasem gdzieś bardziej płochliwe niż gdzie indziej.
Zdjęcia są piękne, Mistrzu Q
Widać po nim łagodność i przytulność… aż chciałoby się zanurzyć ręce w tę puszystą sierść 


Nie tak często spotykam łabędzie nieme, a już całą rodziną – to rzadkość… zazdraszczam 




Widać, że okolica jest ciekawa i obfita w interesujące zwierzaki. Koty są cudne, chociaż to drapieżniki i sieją spustoszenie wśród ptasiego narodu.
Pies jest przecudnej urody
Ptaki… trudno mi powiedzieć, który był najpiękniejszy, bo wszystkie są interesujące.
Napuszony młody drozd… cudo!!!
Nurogęsi latem nie spotykam, a już na pewno nie w takiej ilości. Jedynie zimą pojedyncze sztuki – także zazdraszczam
Pliszka ciekawa i na pewno młoda. Dorosłe mają czarne łebki i białe „policzki”…
Sójka zawsze kojarzy mi się z modrosójką… chociaż u sójki tylko skrzydełka są trochę niebieskie
Szpaki są takie same jak tutaj, co nie jest dziwne, bo do USA trafiły z Europy…
Łabędzia rodzinka – urocza
Gatunków mew nie podejmuję się rozróżnić, chociaż ta młoda śmieszka jest dość charakterystyczna.
Gratulacje za szczygła. Pomału dojdziesz do tego, że coraz mniej ptaków zostanie Ci do wyraźnego obcykania
Mimo twierdzenia gospodyni, wydaje mi się, że to jednak pani pleszka, a nie kopciuszkowa. Ale oczywiście mogę się mylić… nie jestem specjalistką…
Krzyżówki są wszędzie, chociaż jestem trochę zdziwiona, że samczyk nie wypierza się i siedzi obok samicy. O tej porze roku, to raczej dziwne…
Kapturka z kolei, bardzo przypomina mi przedrzeźniacza ciemnego. To samo szare ubarwienie z ciemną czapeczką na głowie… tylko przedrzeźniacz ma jeszcze rdzawe podogonie. Gdyby nie to, byłyby identyczne
Ogólnie rzecz biorąc, obejrzałam zdjęcia z zainteresowaniem, poczytałam podpisy do nich z uśmiechem. Moje szczere gratulacje Mistrzu Q
W ogóle to fajrant. Przerwa jeszcze za chwilę.
Syn przyjechał, zabraliśmy się za prace ogrodowe i po chwili lunelo.
Wcześniej coś tam dłubałem sama,ale lepiej robi się razem
Nie mógł ten deszcz chwilę poczekać?
Popatrz pozytywnie: podlewanie macie z głowy!
Z tym ostatnio nie ma problemu.Codziennie coś pada.
To czas przeznaczony w rozkładzie dnia na podlewanie możecie poświęcić na te roboty, co przerwał deszcz. Jak przestanie padać, rzecz jasna.
No cóż… zwykle prace ogródkowe odwalam sama. Gdybym czekała na męża, ogródek zarósłby niemiłosiernie

Drobny deszczyk mi nie przeszkadza, ale jak się robi zbyt ulewny – uciekam do domu
Perzerwa.
No i mamy kolejną wersję skryptu…
Ale od strony użytkownika coś się zmienia? Nie widzę?
Czy mógłbyś blondi makówce wyjaśnić jakiego skryptu?
Skryptu WordPress-a, na którym działa nasza Wyspa.
Jako m/m poinformuję, że jestem jeszcze kobieta chatkowa,ale już nie samotna,bo syn przyjechał,aby zabrać mnie do Krakowa.
Jeszcze dzisiaj zabrać, tak po nocy?
Makówka właśnie wróciła.
I teraz idzie
Ale się błyskało jak jechaliśmy!
U nas padało i błyskało (z grzmotami) tylko rano. Gdy mąż wychodził do pracy (o 5:30) właśnie przestawało padać

Przynajmniej nie muszę podlewać ogródka… co prawda w dzień była niesamowita „parówka” (wysoka temperatura+wysoka wilgotność powietrza), ale można się przyzwyczaić 
A zaczęło padać ok. 4:45, czyli prawie godzinę po tym jak wstałam
I tak może być codziennie
Dobranoc!
Z pracy wróciłam późno i poszłam do ogródka sprawdzić, czy nie trzeba podlewać. O mało mnie coś nie trafiło
Poobgryzane słoneczniki (nawet te, które tylko kwitły i nie miały jeszcze nasionek), a przy okazji zniszczona moja papryka… wydarta do korzeni… a były już na niej kwiatki… Mizernie mi rosła, a gdy się w końcu ruszyła, wiewióry załatwiły ją bez mydła 

Czyż można się nie wściekać!!! Co prawda mam inne sadzonki, które mają nie tylko kwiatki, ale i duże owocki… mimo wszystko coś mnie trafia
Oj, na wiewióry to chyba tylko szklarnia. Albo jakaś metalowa siatka
Metalową siatkę mam na truskawkach. Nie sądziłam, że papryka też jest zagrożona…


Najchętniej to bym wszystko podłączyła do prądu, niechby wiewióry „popieścił” gdy się dobierają do mojego ogródka
Ale nie wiem jak to zrobić…
A tak w ogóle, to powinnam wziąć się za robotę. Obiecałam Kathy, że przygotuję album z ptakami dla jej bratanic i bratanka. To jeszcze małe dzieci (bliźniaczki – 9, chłopczyk -12 lat), ale kochają ptaszki i wszelakie zwierzątka. Zdjęcia ptaków (a może nie tylko) pogłębią ich fascynację. I to mi się podoba

Te dzieci mieszkają na farmie. Ich ojciec hoduje konie. Od wczesnego dzieciństwa, rodzice uczą jak się nie bać żadnych stworzonek i dzieci są w stanie wziąć wszystko do rąk…
To mi się mniej podoba, bo niektóre „robale” mogą ugryźć
Rozmawiałam z nimi i ich ulubieńcem jest drozd wędrowny. Może dlatego, że wybudował gniazdo na ich farmie. Dzieci znajdowały martwe pisklaki wyrzucone z gniazda. Ktoś im powiedział, że to ze względu na wysoką temperaturę, ale ja nie jestem o tym przekonana. Prawdopodobnie swoje jajko złożyła samica starzyka brunatnogłowego… wykluty pisklak wyrzuca z gniazda wszystkie inne młode… zostaje sam i tylko jego się karmi. Dzięki temu rośnie szybko… ale czy takie wiadomości przekazuje się dzieciom? Niech myślą, że to od temperatury…
O, to ewenement jak na USA, gdzie (niektóre) dzieciaki myślą, że mleko bierze się z supermarketu. Gorąco popieram ideę albumu!
Nie trzeba jechać do USA, żeby to usłyszeć

Mój syn, gdy pierwszy raz zobaczył jak moja ciotka doi krowę, zapytał: „To krowa daje mleko tak… piersiami?!!!”, a potem odmówił spożywania tegoż. Powiedział, że woli mleko ze sklepu…
Fakt, że miał wtedy coś ze 3-4 latka i był jeszcze małym brzdącem…
Dzień dobry, kolejny gorący dzień się szykuje, a miało być 24-25 stopni, czyli znośnie. A tu już czuć, że będzie cieplej.
Witajcie Wyspiarze!
Witajcie!
Na razie żyć się daje, po nocnych deszczach sporo kałuż musiałem omijać. Napotykane ptaki – gołębie, wrony i kawki – z wyraźną niechęcią ustępowały mi drogi. Czyżby przeczuwały już koniec prymatu Homo S.?
Dzień dobry


Znowu pada
Czyli znowu nie muszę podlewać ogródka
Korzystając z faktu, że jestem „przy laptopie” zaczęłam przeglądać zdjęcia z Żywca.
Pierwsze zdjęcie -kot i polowanie. Hm …ostatnio miałam okazję obserwować jak kot poluje na mysz. Niewinnie wyglądający kot, a okazywał się „seryjnym mordercą” znęcającym się nad ofiarą. Nie był to miły widok, ale cóż…przyroda wcale nie jest tylko sielankowa.
Zarówno w Czajowicach jak i w Gruszowcu takie scenki odbywały się na moich oczach.
Ba, w salonie na dywanie!
Salony tylko na pozór są obszarami sympatii i wyrozumiałości…
I hm bywały również miejscem morderstw. Nie tylko na myszach.
O! A ja wczoraj obserwowałam koteczkę, która wprosiła się do mnie cichcem i próbowała ukraść sękacz:) Był zafoliowany i większy od niej.
Niesporo jej szło, więc rozerwała folię, podgryzła spory kawałek (taki na pół siebie) i wytaszczyła przez okno na zewnątrz. Na werandzie czekały na nią dwie wygłodniałe latorośle, które zdobyczą nie pogardziły. Musiały jednak trochę się zapchać, bo po konsumpcji przewróciły mamusię i, mrucząc, zabrały się do popijania:)
Po wszystkim zwiały, a koteczka zatachała resztę uczty w krzaki i znikła w nieprzebranym gąszczu:)
Psiuła była tak oniemiała całą akcją, że nie zareagowała nawet piśnięciem. Przysiadła na tylnych łapkach i wgapiała się w kocie ekscesy z zapartym (jak sądzę) tchem. A potem z wyzwaniem w oczach (Co? Obcych karmisz, a mi nie dasz?) też zażyczyła sobie sękacza:)
Odniosłam wrażenie, że smakował jej bardziej niż surowe żeberko poprzedniego dnia.
No świetna scenka! Ten koniec prymatu homo sapiens, wspomniany przez Tetryka wyżej, wydaje się faktycznie nadchodzić
🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Nie wiedziałam, że w Żywcu taki urodzaj na koty:)
Gratuluję nowych trofeów.
Bardzo podoba mi się szpaczy pejzażyk (12). Obrazek niemal zimowy, przynoszący ulgę załzawionym oczom w tym rozsłonecznionym czasie:)
Pozdrawiam:)
Dzień dobry, w tym ogrodzie pojawiają się cztery sztuki, z czego na zdjęciach są trzy, plus jeszcze jedna kotka-trikolorka.
Patrz, obrazek niemal zimowy, a robiony w potwornym upale. Magia fotografii jednak!
Poburzowe dzień dobry, Wyspo:)
Pogodne dzień dobry, Leno!
U nas też już pogodnie. I wietrznie, co przy dwudziestu siedmiu stopniach daje odrobinę wytchnienia:)
Całą noc hulała burza, taka z kompletem przyjemności – niedoborami prądu, piorunami bijącymi w Jezioro, porywaniem rattanowych mebelków i rwącymi potokami w wąwozach:) Fajnie się na to patrzyło z ciemnego domu;)
Akompaniujące wycie Psiułki robiło dodatkowy klimacik. Z lekka upiornie było, ale ja lubię pouczestniczyć w horrorku;) Od czasu do czasu, więc dziś postanowiłam się trochę ucywilizować.
Dzień dobry, Tetryku:)
Ja też pogodnie witam Leno!
Słońce, ciepło, trochę chmurek.
Trochę mnie korciło, aby pojechać na Bagry, ale nie było mnie parę dni w domu, więc odrabiam zaległości, e-recepta nawołuje do odwiedzenia apteki itd.itp.
A czasu mało, bo o 17 impreza na ulicy …Rozrywka. (Krakusy wiedzą, dlaczego to jest zabawne).
Byle z umiarem… sama wiesz…
Z gruzińskim winem pod pachą zaraz umykam w kierunku Rozrywki.
Przejazd przez całe miasto w tym upale, brrr.
A potem …wiem, wiem, z umiarem…
Dzień dobry, Makówko:)
Mnie też korci, by wrócić na łono natury, ale – póki co – trzymam się dzielnie i nie ulegam:)
Ja bym chciała nad ciepłe morze…ale to se mogę tylko chcieć:)
Obejrzałam teraz wszystkie ptaszki, kotki, pieska, spadochroniarzy, poczytałam zabawne i pouczające podpisy.
Cóż…merytorycznie nie umiem się odnieść, wstyd się wygłupiać w takim towarzystwie znawców ptaków i przyrody.
Każdy ma trochę inne skojarzenia. Góra Żar wywołała u mnie miłe wspomnienia, bo byłam na niej wielokrotnie. Nie miałam okazji podziwiać spadochroniarzy, natomiast oglądałam szybowce.
Ach, no pewnie, szybowce i całe lotnisko poniżej tego stoku, to osobna bajka. Teraz na Żarze, a także na okolicznych górkach, których nazw nie pomnę, a nie chcę wprowadzać w błąd, ćwiczą również paralotniarze, startujący z odsłoniętych zboczy. Jedna dalsza znajoma swego czasu bardzo sobie chwaliła te okolice właśnie pod kątem paralotniarstwa.
A w ogóle – pewnie o tym już kiedyś pisałem, no cóż, powtórzę się – na szczycie Żaru jest sztuczny zbiornik, trudno go nazwać „jeziorem”, do którego pompuje się wodę, jak niewielu odbiorców używa prądu, a potem się ją spuszcza z powrotem na dół, żeby dorobić prądu, jak jest na niego większe zapotrzebowanie. Czyli elektrownia szczytowo-pompowa. Kiedyś zwiedziłem z rodziną tzw. bebechy, czyli schowaną pod ziemią część elektrowni z pompami i turbinami, czułem się tam jak w amerykańskim schronie przeciwatomowym pod górą Cheyenne, czy gdzie on się tam znajduje.
Pokazywałam ten zbiornik na jakimś tam makowczynym spacerku.
Prawda! I zdaje się tam dyskutowaliśmy o tym!
Tak. Jakieś zdjęcie Makówki przy szybowcu też pokazywałam.
Albo przy ultralekkim samolocie?
Masz zdjęcia jak zwiedzałeś „bebechy”?
Nooo, musiałbym poszukać, a najpierw zidentyfikować, kiedy tam byłem…
A teraz na przerwę.
To ja znów w czasie m/m melduję,że zaczynam wracać.
Trochę to potrwa,bo to z jednego końca miasta na drugi.
Ale nie przeszkadza Ci to być na Wyspie
Bo w autobusie ma czas!
Hmm, ostatnio też coraz więcej czytam w podróży…
Otóż to. Dawniej czytałam książki przemieszczając się komunikacją, teraz siedzę z nosem w telefonie to i zaglądam na Wyspę.
Dobranoc, Wyspo:)
Spokojnej. Też powoli będę się zbierał.
Po takim „prezencie” od samego Mistrza też już się pożegnam.
DOBRANOC!
Witajcie!
Przejażdżka zaliczona, herbatka się już kończy, czas się wziąć za robotę…
Dzień dobry, nas też zaraz czeka przejażdżka, tym razem po samochód (miał konserwowane podwozie w warsztacie).
Dzień doberek Wyspiarzom!
Bagry póki jest pogoda…
Dobry wieczór, to był wyczerpujący dzień pracy, najpierw samochód, potem zakupy tak na 200% (w stosunku do tego, co było w planach) i w końcu gonienie normy dziennej. Powiedzmy, że na 90%.
Czyli że przerwa.
Dla jednych przerwa, dla innych powrót do domu i pichcenie czegoś na kształt obiadokolacji.
A, to w sumie masz 290%! To prawie jak Pstrowski!
Wiadomości lokalne:
Jak donosi Al Jazeera, cztery dni temu udaremniono zamach na prezydenta Madagaskaru…
Uf, przerwa się przedłużyła.
No to idę po dobranockę.
W ramach m/m poinformuję, że tym razem nie wracam dopiero do domu, ale wykąpana, najedzona jestem już
I na dodatek jestem zmęczona i śpiąca.
Znaczy spokojnej?
Chyba tak.
Podejrzewam, że mój organizm meteopaty reaguje na te jakieś spodziewane burze.
Spokojnej, bezburzowej!
Może nie tyle na burze, ile na gwałtowne zmiany ciśnienia atmosferycznego. Mam podobnie

Czasem nawet nie pada, ale ciśnienie gwałtownie spada i czuję się wtedy zmęczona, przeżuta i wypluta… nic tylko położyć się spać
Ale i z zaśnięciem czasami mam kłopoty…
Tak miałam wczoraj. Byłam padnięta, ale zasnąć nie mogłam i budziłam się w nocy.
Czyli dokładnie tak jak u mnie…
Dzień dobry



Skończyłam ten album dla dzieci i jestem zadowolona
Zamówiłam taki na 200 zdjęć, bo wydawało mi się, że to strasznie dużo… ale i 300 by było za mało
Tym bardziej, że wsadziłam tam nie tylko ptaszki, ale i część zwierzątek… wiele mi się nie zmieściło.
No cóż… na te parę tysięcy zdjęć…
Ale mam wszystkie pogrupowane rodzinami i podpisane… tylko zanieść
Wielkie brawa dla naszego pracusia !
Brawo!
Dziękuję Wam

Inna sprawa, że takie zajęcia to ja lubię
U mnie się ochłodziło


Temperatura spadła do dwudziestu kilku stopni, w dzień… a w nocy jest już mniej niż 20C!
Można otworzyć okna i nie będzie parówy…
Co prawda nie na długo tego „oddechu”, ale trzeba się cieszyć, że w ogóle jest
Pochmurne, deszczowe dzień dobry!
Dzień dobry, dzisiaj sobie pozwoliłem pospać do oporu, jako że brak przesłanek do wstawania wcześniej
Pogoda nieco pochmurna, ALE śniło mi się wcześniej, że wstaję, a za oknem leje.
Witajcie!
U mnie prawie jak u Makówki 😉 Ale śpiący jestem, jak niedźwiedź w styczniu!
Prawie? I też jestem śpiąca i niedospana jakaś.
Co za zbieg okoliczności!
Byłem na niewielkich zakupach, potem trochę uładziłem w samochodzie, tzn. przed pozostawieniem go na kilka dni w serwisie wyjęliśmy wszystkie rzeczy ważne/osobiste, a teraz trzeba było je z powrotem powkładać na miejsce.
Wpada gość spóźniony do biura i tak się tłumaczy:
– Wybaczcie, koledzy! Spóźniłem się nieco, ale w drodze do pracy zdążyłem zatankować, opłacić na poczcie ubezpieczenie auta, umówić się na przegląd rejestracyjny, dopompować koła, umyć szyby… No w życiu bym tego tak szybko nie załatwił, gdybym nie miał samochodu!
Że też nigdy nie mogłam się TAK tłumaczyć!
O, śliczne!
Nad Gdynią wykluła się niewielka burza, ale już odchodzi nad Zatokę.
Niemniej dość przyjemnie się ochłodziło.
A tak przy okazji — czy ktoś ma jakiś pomysł na Patronkę?
Las rąk w górze?
Polska sztafeta ze złotym medalem!
Mój ojciec pewnie by się cieszył.
Bieg na 100 metrów i sztafeta 4X 100 to było to, co robił, amatorsko, tylko w AZS, ale na pewno te dziedziny sportu były bliskie jego sercu, więc i jakoś i mnie.
Jestem po spotkaniu z Kneziowiczanami. Czas na kolację…
Wszyscy w Tokio?
Nie. Zostałem wyciągnięty na bulwar, pobrylować latem na piwku/ drinku. Ale już jestem.
A coś się tam dzieje godnego uwagi?
Czas wracać do domu…
Też tak myślę.
No to na 20 minut przed północą zapraszam na nowe rocznicowe piętro.