To był odcinek, w którym uznałem, że dałem panu Ignacemu dużo swoich cech i trzeba by go jakoś ode mnie rozgraniczyć. A najlepiej rozgraniczyć, umieszczając siebie we fragmencie napisanym przez postać. Chociaż oczywiście skoro to ja piszę całość, to ja umieszczam tam sam siebie, posiłkując się dłońmi (i klawiaturą i komputerem) p. Ignacego. Nie pamiętam już, co było pierwsze, to opowiadanie, czy reklama rutinoscorbinu, ale pomysł jest nieco podobny. Aha, a lekarz Zygmunt z drugiej strony linii telefonicznej to wpływ serialu Czterdziestolatek i przyjaciela inżyniera Karwowskiego, którego to lekarza grał Leonard Pietraszak.
__________________________________________________________
Lajkonik i autor
dedykuję Yo li, bo jej się nazbierało
Pan Ignacy Lajkonik jakiś czas temu poczuł się nieswojo. Nie żeby od razu temperatura, katar czy kaszel, co to, to nie. Ale już na przykład lekki dreszcz niepewności – owszem. Podszedł do lustra z łyżeczką, żeby przytrzymać trzonkiem język i obejrzeć swoje migdałki i przeraził się. Przetarł oczy i popatrzył jeszcze raz, uważnie. Najwyraźniej panalajkonikowe lustrzane odbicie bokami prześwitywało. Pan Ignacy chwycił samochodową latarkę i pomachał nią za plecami. Faktycznie, wyglądało, że im bliżej brzegu pana Lajkonika, tym światło latarki widać lepiej.
Pan Ignacy poszedł chwiejnym krokiem w kierunku fotela i opadł na niego. Przełknął ślinę i znieruchomiał – mlasnął językiem, z niesmakiem skrzywił usta. Sięgnął po telefon i wykręcił numer pana Zygmunta, znajomego lekarza. Przez kilka minut w przytulnym pokoju słychać było tylko głos pana Lajkonika:
– Cześć, Konik z tej strony…
– No właśnie, kopę lat, Zyguś…
– Tak, u mnie właśnie coś nowego i w tej sprawie dzwonię. Nie wiesz, co to może znaczyć, jak się człowiek robi taki bardziej przezroczysty? Tak, wyraźnie widać…
– Nie, dobrze się czuję, to znaczy, właśnie niedobrze, ale nie w tym sensie…
– I co jeszcze, w ustach, słuchaj, taki dziwny smak, jakbym gazetę próbował zjeść…
– Nie, do ust nie biorę…
– A nie, dziękuję, wzrok jeszcze dopisuje, słuch, jak słyszysz, też w porządku…
– O, a skąd wiesz? Tak, no czuję się ogólnie niewyraźnie, i wyglądam też, haha…
– Czekaj, to znaczy, że wiesz, co mi jest? No gadaj, stary, gadaj, nie oszczędzaj…
– No, to mnie pocieszyłeś, ale co właściwie można z tym zrobić? Ziółka? Antybiotyki?
– Czekaj, zapiszę sobie. Aha… Aha… No dobrze, jeżeli uważasz, że tobie pomogło…
– Tak, wielkie dzięki, oddzwonię, jak tylko będzie poprawa. Dziękuję ci, naprawdę. Cześć.
Pan Lajkonik popatrzył na kartkę, na której zapisał sobie wskazania od pana Zygmunta i głęboko się zastanowił. Potem skręcił do pokoju, włączył komputer, poszedł do kuchni, zaparzył sobie ulubionej herbaty Earl Grey, a kiedy nieco ostygła, dolał do niej soku malinowego. Objął kubek, ogrzał dłonie i wrócił do pokoju. Usiadł przy biurku, włączył edytor i zaczął pisać. Powoli na ekranie rosły kolejne akapity:
“Pan Quackie, słusznych rozmiarów blondyn około czterdziestki, wszedł na czwarte piętro i otworzył drzwi mieszkania. Pani Quackie razem z dziećmi – dwójką młodych, zdolnych i niepokornych ludzi – była chwilowo u swojej mamy. Pan Q. powiesił w przedpokoju wojskową czapkę, skierował się do salonu i otworzył drzwi na balkon. Poniżej szumiała gwarna trójmiejska ulica, wypełniona wczasowiczami, rodzinami z dziećmi, rozgrzanymi samochodami i roznosicielami ulotek. Była pełnia lata.
Pan Quackie wziął prysznic, założył świeży, ulubiony T-shirt ze Zbyszkiem Cybulskim, nalał sobie soku z grejpfruta i siadł do komputera. Zalogował się na swojego kontrowersyjnego bloga i przeczytał najnowsze komentarze. Zmarszczył brwi i po chwili już wiedział: właśnie przyszedł mu do głowy świetny, przewrotny pomysł na całkiem nowe opowiadanie.”
Pan Lajkonik odsunął krzesło od biurka i uśmiechnął się pod nosem. Czuł się teraz o wiele lepiej. W tej chwili zadzwonił telefon – to był pan Zygmunt.
– Cześć, stary, zrobiłem dokładnie tak, jak sugerowałeś…
– Znalazłem sobie nowego autora, całkiem, całkiem…
– Tak, myślę, że wszystko już będzie w porządku.
– Bardzo ci dziękuję, na początku całkiem mi to nie pasowało, ale widzę, że rzeczywiście pomogło…
– Tak, no to na razie!
Pan Ignacy odłożył słuchawkę i wziął w dłoń mapę Polski. Do Trójmiasta nie było blisko, ale i nie tak znowu daleko. A może? Po chwili jednak doszedł do wniosku, że nie ma co sprawdzać. Dobry bohater powinien mieszkać w odpowiedniej odległości od swojego autora. Wtedy nie mają okazji skonfrontować wizji z rzeczywistością… i obu wychodzi to na dobre.
A Wy, drodzy czytelnicy? Nie prześwitujecie ostatnio z brzegu? A jeśli tak, to czy zamierzacie coś w tej sprawie zrobić?
________________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany na witrynie www.kontrowersje.net oraz madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Dla porządku – wpis oryginalny, choć bez komentarzy – tutaj
Dobry wieczór na nowym pięterku, może i ono odgrzewane, ale staram się dopisać chociaż parę słów, żeby wyjaśnić, o czym kiedyś myślałem. Albo mogłem myśleć.
Nie było mnie trochę, bo zajmowałam się przelewami i zakupem biletu PKP.
Wróciłam na Wyspę, a tu wszyscy śpią, a pan Lajkonik prześwituje.
Dziecko kupiło mi ostatnio latarkę, więc poszłam sprawdzić, czy prześwituję, ale nie wiem, czy to już jest prześwitywanie, czy jeszcze nie?
Deszcz pada, ja jako klasyczne meteopatka czuję się do d..y. Znikam więc.
DOBRANOC!
Miejmy nadzieję, że żadna z Wyspiarek/ żaden z Wyspiarzy nie prześwituje i nie będzie prześwitywał/a, to byłby w przypadku realnej osoby wysoce niepokojące!
Dzień dobry, zdążyłem już być na niewielkich zakupach i załatwić parę spraw online. Poza tym zaraz wiadomo, pracka.
Witajcie!
Z tym prześwitywaniem mam takie kosmologiczne skojarzenie. Może to efekt soczewki grawitacyjnej, obserwowany wokół masywnych gwiazd, galaktyk, czy nawet gromad galaktyk?
W końcu „masywny” to kwestia względna…
Ha! Przypomina mi się ten komiks z Garfieldem, gdzie kocur staje na wadze, a ona oznajmia: „Gratulacje! Właśnie zostałeś zaliczony do planet karłowatych!”
Rozptaszone dzień dobry, Wyspo:)
Witaj, Quacku:)
Czasem zmiana autora to jedyny sposób na odzyskanie barw:)
Zdarza mi się prześwitywać. I to zarówno gdy przedawkuję niesen, siedząc od świtu do świtu, jak i przesypiając świt, po tegoż niesnu przedawkowaniu:)
Pozdrawiam:)
Oj. To koniecznie dosypiaj i dosypuj sobie barw i konturów!
Deszczowe i pośpieszne witam!
Dzień dobry

Nie prześwituję nigdzie, co jest chyba dobrym zjawiskiem
Zbyt jestem masywna…
Bardzo dobrze, twardo stoisz na ziemi, chociaż głowę masz – wśród ptaszków
Skoro twarde stanie na ziemi chroni przed prześwitywaniem to ja chyba bywa, że prześwituję czasami chyba.
Wróciłam z błotnistego spaceru po Rajsku taka jakaś na półprześwitująca.
Miałam kiedyś kolegę, który był tak chudy, że nie potrzebny był mu rentgen – prześwietlenie można było zrobić latarką…

I chyba o takie „prześwietlenia” chodzi. Ty po prostu bywasz „padnięta”, a to nie to samo co „prześwitująca”
O! Do chudej to mi brakuje kilkanaście kilogramów mniej.
Tym razem nie „padnięcie” fizyczne miałam na myśli co raczej takie jakieś zakręcenie i stan przeciwny do stąpania twardo po ziemi.
To wszystko przez te motyle. Te w brzuchu! 😉
To fakt… byle wiaterek mnie nie zdmuchnie

A zaptaszona jestem od dawna…
No to koniec pracy na dzisiaj. A teraz przerwa.
I po przerwie. Dłuższej nieco przy piątku.
Zaraz zerknę, co tam na dobranoc.
Przy kolejnym czytaniu tego odcinka naszła mnie refleksja:
Dobrze, że mój Zenek to zwykły, prosty facet i tak wyrafinowane obserwacje go nie nachodzą!
Po prostu nie zaczął prześwitywać!
Kryśka by mu dała prześwitywanie! 😉
By go prześwięciła!
Dobranoc!
Słonecznie witam!
Witajcie!
Od dzisiaj znów będę mógł jeździć na rowerze w okularach!
Dzień dobry, pospane.
Z tymi maseczkami to jest jakiś bałagan, oczywiście, że jeżeli można, chętnie się pozbędę, ale chciałbym jakiegoś jednoznacznego potwierdzenia ze strony czynników lekarskich – a docierają do mnie sprzeczne informacje. Lekarze z USA stanowczo twierdzą, że zaszczepieni nie rozsiewają wirusa (więc teoretycznie mogliby nie nosić), ale w Europie bywają już różne opinie.
Dla mnie jest raczej oczywiste, że zaszczepiony rozsiewa za znacznie mniejszym prawdopodobieństwem: raz ze względu na mniejsze prawdopodobieństwo bycia zainfekowanym, dalej – jeżeli jest zainfekowany – ze względu na słabsze namnażanie się wirusa w jego organizmie. 100% pewności nie będzie nigdy…
No, w USA maseczki były przez niektórych odbierane jako potworne ograniczenie wolności, może dlatego w pierwszej kolejności tak entuzjastycznie je znoszą.
To jest logiczne i dlatego jestem zła, że muszę czekać na II dawkę do 17 czerwca.
Dworczyk mówił o skracaniu odstępów między dawkami, ale w praktyce nic nie udało mi się przyśpieszyć ani na Infolinii, ani tam, gdzie byłam szczepiona.
Ach, bo Ty dostałaś Astrę? Bo Pfizer i Moderna szybciej.
12 tygodni. Ale Dworczyk o skracaniu dla Astry też mówił.
Jednak ktoś z moich znajomych wyczytał w anglojęzycznej prasie, że dla Astry lepsza dłuższa przerwa. Nie wiem komu wierzyć?
Wyjeżdżam 25 maja i dlatego zależało mi na wcześniejszym zaszczepieniu przed wyjazdem.
Też czytałem, że najlepsze wyniki dawało szczepienie II dawką Astry 10-12 tygodni po pierwszej.
Ale w naszej prasie czy zagranicznej? To dla mnie ważne, bo jeszcze się zastanawiałam czy nie próbować molestować w Szpitalu, gdzie byłam szczepiona. Teraz mają nadmiar Astry, bo ludzie rezygnują, więc mogłoby się udać, ale jeśli takie są zalecenia producenta to może lepiej nie?
I dawkę miałam 25 marca.
Gdybym miała II szczepienie nie musiałabym jeździć na wymaz no i na miejscu byłoby lepiej być już zaszczepioną.
Molestuj, jako i ja zamierzam… 😉
Ale gdzie zamierzasz? Bo na Infolinii odesłali do Punktu Szczepień, a w Punkcie Szczepień, że nie mają rozporządzenia.
No i że owszem, ale po 24 maja i tych, co ostatnio byli szczepieni, a to mnie nie interesuje.
Przed chwilą zadzwoniłam.
W USA też nie wszyscy lekarze są jednomyślni. Niektórzy mówią o noszeniu maseczek nawet po zaszczepieniu. Tym bardziej, że maseczka nie tyle chroni ciebie, ile przed tobą innych.
Szczepionka nie chroni cię w 100% przed infekcją – tak jak szczepionka przeciw grypie. Za dużo jest odmian tej choroby, żeby można było objąć wszystkie. W dwóch zastrzykach…
Kathy mi powiedziała, że podczas drugiej fazy szczepionki została uprzedzona, że nie ma gwarancji niezainfekowania… tyle tylko, że nie powinna mieć objawów, ale nadal może rozsiewać wirusa i zakażać innych.
Poza tym, podczas jazdy samochodem często słucham radia i tam co jakiś czas jest reklama, żeby nadal stosować środki zapobiegawcze, mimo zaszczepienia… nosić maseczkę, myć często ręce i zachować bezpieczną odległość od innych.
Także sama nie wiem, jak to właściwie jest…
Dodam jeszcze, że maseczek nie znoszę i gdybym mogła, wyrzuciłabym chętnie do kosza

Ale noszę je (chociaż z niechęcią), bo rozumiem, że to konieczność… i tak chyba pojmuje to większość…
Dzień dobry
Jeszcze nie wiem na ile dobry, bo u mnie dopiero zaczyna świtać…
Niech zaświta jak najlepszy!
Też bym chciała, Ukratku, ale zapowiadają na dziś same deszcze…

Co prawda przelotne, ale chmury mają być cały czas. Jutro ma być nie lepiej… tyle, że cieplej
W Krakowie nie pada, zrobiła się piękna pogoda na wycieczkę, ale jestem w Krakowie, bo o 14 mam knucie. Tym razem w realnej rzeczywistości.
Spotkanie z realnymi ludźmi, czyli to co Makóweczki lubią najbardziej

A wycieczek na pewno będziesz miała jeszcze wiele… ciekawych i zajmujących
Pamiętam. Będę w domu.
Mąż szykuje śniadanie, więc uciekam coś zjeść

Miłego dnia Wam życząc
Po knuciu, po obiedzie, po ciasteczku.
Kobietodomowość.
Nic nie robię i nie mam zamiaru niczego robić. Staram się zrelaksować, na ile się da
Też nic nie robię, ale się denerwuję, że nic nie robię, bo powinnam….
Tyle rzeczy powinnam zrobić, zabrać się wreszcie…
Dziewczyno, zrelaksuj się! Odpoczynek też jest potrzebny! 🙂
Niestety dopiero po zmęczeniu, adrenalinie umiem wypoczywać i wtedy rozgrzeszam się z nicnierobienia.
Dobry wieczór, Tetryku:)
Masz może dzisiaj chwilę?
Nie bardzo mi wychodzi z podanym przez Ciebie linkiem.
Pisałam na priv, ale przezorny zawsze ubezpieczony, więc pukam i tutaj:)
Pozdrawiam:)
Już domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry, jestem po przerwie!
Śpijcie dobrze Panowie Mistrzowie i wszyscy inni co już śpią albo spać idą.
DOBRANOC !
(do jutra, a właściwie do …dziś)
Dzień dobry, chociaż dość paskudny, ale to dobrze, nie będzie kusiło, żeby wychodzić.
Witajcie!
Oj, dobrze się spało! Z małym wyjątkiem: obudziłem się o 6-tej, przerażony, że budzik nie zadzwonił i dopiero w drodze do kuchni uświadomiłem sobie, że to niedziela! No to pospałem jeszcze 3 godziny…
Lubię takie dosypianie. Mam wrażenie, że smakuje najlepiej!
Wyspane i deszczowe dzień dobry!
I to lubię.
Nb. tu też pada.
Jeszcze kwadransik, jeszcze momencik…
No i …po.
Albo ? ...przed kolejnym?
Wyspowe dzień dobry:)
Wyłączyło mnie, zanim zdążyłam się pożegnać:)
Dzień dobry


Mnie też wyłączyło przed pożegnaniem
Ale jest nadzieja, że znowu się spotkamy w wirtualnym świecie
Mnie też wyłączyło przed pożegnaniem, no ale przecież dalej jesteśmy na Wyspie, na dobranoc to jeszcze trochę czasu.
Było bardzo miło

Wreszcie się spotkaliśmy twarzą w twarz
Jak na razie zrobiła się piękna pogoda… może gdzieś się wybierzemy?
Oczywiście jak tylko małżonek wróci ze sklepu…
W Krakowie już nie pada, ale już nie będę spacerować, będę kobietodomować.
U nas, w Gdańsku / Gdyni też wyszło słońce

Ale najpierw obiad
Wielkie podziękowania dla Tetryka za organizacyjne przygotowanie spotkania.
Też dziękuję wszystkim za przemiłe spotkanie, ze szczególnym uwzględnieniem Tetryka, który je nam umożliwił:)
Trochę później, ponieważ rozmawiałam ze stęsknionym dziecięciem:)
A ja nawet nie podziękowałam Ukratkowi za to spotkanie


A przecież gdyby nie jego pomoc dla większości z nas, spotkanie nie doszłoby do skutku, bo nie ukrywajmy, strona techniczna była tu najważniejsza…
Piękne dzięki
Oczywiście, że było miło i miło było zobaczyć Was wszystkich
Cieszę się, że spotkanie się udało. Obserwujcie ankiety!
Spotkanie się udało, okazało się, że nikt nie prześwituje (albo ja nie zauważyłam?), więc mam pytanie.
Czy ktoś coś buduje? Bo skoro jestem dziś domowa mogłabym coś zbudować.
Oczywiście poczekam aż Q jeszcze urośnie i jeśli nikt nie ma lepszego pomysłu.
Jestem! Fajnie było Was zobaczyć i posłuchać!
Wszyscy tak uważamy. Czy dobrze liczę, że było nas 8 osób?
Bożenka jeszcze nie poszła spać? Dobranocki jeszcze nie było?
Udało mi się więc zdążyć, zaprosić Was już teraz piętro wyżej.