Kilka dni temu minęły Mikołajki – tradycyjna okazja do okładania się prezentami. Coraz mniejszy jest w tym aspekt charytatywny, nawiązujący do legendarnego biskupa Miry, coraz więcej cocacolowego konsumpcjonizmu…
Jak to było u Zenka 7 lat temu?
« Makówczyne listopadowe spacerki cz.4 | Listopadowe spacerki cz.5 » |
Kilka dni temu minęły Mikołajki – tradycyjna okazja do okładania się prezentami. Coraz mniejszy jest w tym aspekt charytatywny, nawiązujący do legendarnego biskupa Miry, coraz więcej cocacolowego konsumpcjonizmu…
Jak to było u Zenka 7 lat temu?
Aby Makówki i jej czytelników nóżki od biegania po schodach nie bolały…
Dziękuję Tetryku, bo faktycznie tam już była wspinaczka po schodkach, a ślisko jest i to mogłoby się źle skończyć.
Zabrałam się za czytanie i niestety utknęłam tzn. miałam problem z przesuwaniem.
W końcu doczytałam do końca i się ubawiłam.
Cóż okazuje się, że przy dzisiejszych sprytnych dzieciakach nawet Mikołajowi łatwo nie jest.
Jeszcze jedno zdanie szczególnie mnie ubawiło krótkie chwile wytchnienia między wymaganiami szefa i wymaganiami żony. Ależ ci mężowie bidusie są, ha, ha!
Cisza na Wyspie? Czyżby Wyspiarze zostali oblani colą i dokonali szybkiej ewakuacji ?
Fajrant i przerwa! (Nie, wcale się nie oblałem kolą. Ale owszem, ostatnio robiłem za Mikołaja u szwagrostwa w gościnie
)
I też zostałeś rozpoznany?
Jakieś studium porównawcze?
Ho ho ho…
Znaczy zdjęcie? GDZIEŚ jest, musiałbym poszukać…
Czy ktoś wie, gdzie jest Bożenka?
Dzień dobry, słońce!
Dzień dobry pośpieszne, za chwilę jadę załatwiać sprawy. Rozmaite. Przedświąteczne. A potem normalnie, pracka.
A już w autobusie.Jade…skoro słońce to wiadomo -spacer.

Witajcie!
W Krakowie alarm smogowy oświetlany z góry słoneczkiem. Już wolałbym deszcz…
Dzień dobry


Rodzice wyganiali nas do wypatrywania pierwszej gwiazdki, a gdy wracaliśmy – prezenty pod choinką były 

Tekst jest świetny
Co wcale nie dziwi u tego Autora
Jak pamiętam z dziecięcych lat u nas nigdy takiego Mikołaja nie było
Nie takie jak teraz… a o coli to nikt nawet nie słyszał
Wczoraj pracowałam bardzo długo, a dziś „powtórka z rozrywki”
Tym bardziej, że do pracy jadę prawie 100 km w jedną stronę, a to ok. godziny jazdy… 


Także na wczesny powrót nie ma co liczyć. Muszę wyjechać wcześniej i wrócę później
Miłego dnia Wam życzę
Współczuję Miralko , nie ma lekko . Jedna z moich wnuczek , codziennie dojeżdża do pracy w Warszawie z Serocka . Prawie 50 km . Ale młodość ma swoje prawa ,ale i swoje możliwości . Póki co , nie narzeka . Pracuje w Ministerstwie Finansów i bardzo sobie chwali . A Mikołajem , byłem przez parę lat do momentu , aż doświadczony już wnuczek , zerwał mi brodę i powiedział , że poznał mnie po głosie , bo w szkole Mikołaj miał inny głos . Nie ma rzeczy wiecznych . Wszystko ma swój początek i koniec . Pozdrowionka przedświąteczne 🙂
To Twoja wnuczka ma podobnie jak ja, Maksiu. Też zwykle jadę do pracy ok. 50 km (w jedną stronę) i chociaż młoda już nie jestem, to też nie narzekam
Wróciłam do domu pełna krakowskiego smogu.
Smog, nie smog, ja i tak wolę się poruszać.
Fajrant i przerwa.
Witaj, Tetryku:)
Tak to bywa, gdy młodociany wyznawca nie jest w stanie udźwignąć objawionej nagle, brutalnej prawdy…
Z drugiej strony – używanie francuskiej wersji jego imienia wydaje się jednak zbyt okrutną karą za emanowanie niepotrzebną agresją i podejmowanie nieudolnych prób demaskacji;)
Pozdrawiam:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Bardzo urwany tydzień i nic nie zapowiada, żeby miało być lepiej, więc – póki co – będę pojawiać się i znikać:)
Pojawiaj się jak najczęściej, a znikaj na krótko!
Ja dziś trochę jak Lena.
Dziecko przyszło na obiad, a za chwilę umykam na lokalne knucie.
Będę jakoś tak po 22.
Dzisiaj , pan Premier Morawiecki złożył kwiaty i oddał hołd ofiarom Stanu Wojennego w Kopalni Wujek w Katowicach . W grudniu 1981 roku pracowałem w kopalni Julian w Bytomiu . Dzięki mądrości Dyrektora pana Mariana Filipka ,grupa rewolucjonistów została przekonana o niepodejmowaniu zbrojnej walki , otrzymali gwarancję bezpieczeństwa i autokarem zawiezieni do Domu Wypoczynkowego w Wiśle .Tam spędzili Święta . Po Świętach wrócili do pracy i dziękowali za taką decyzje Dyrektorowi Filipkowi . Wspominam o tym wydarzeniu , bo dzisiaj mamy również skomplikowaną sytuację w Polsce i oby obyło się bez krwawej rewolucji
Ale znaczy co robili w tej Wiśle? Strajkowali zdalnie? Byli internowani? (chyba nie, skoro wrócili do pracy) Bo nie wiem, na jakiej zasadzie?
Odpoczywali na bezpłatnym urlopie . Był to Ośrodek Wypoczynkowy Kopalni Julian .
Dobry wieczór po przerwie.
Już po knuciu. Dzisiejszy dzień był miło intensywny.
Muszę „wyprać” zabłocone buty, przegrać zdjęcia i spakować się na jutro.
Na moje nocne gadulstwo nie ma co liczyć…
Ja się rano trochę zlazłem i jeszcze teraz staram się odrestaurować…
Pst…ja dziś i łaziłam i świętowałam…mam zdjęcia -kiedyś o tym napiszę na pięterku.
Zlezione dobranoc…
Zlezione i niedopakowane dobranoc…
Dzień dobry
Zapewniał mnie, że nie czuje się tak źle, tylko trochę kaszle. W lutym (gdy o wirusie mało kto wiedział) czuł się znacznie gorzej. Nawet do łazienki nie dał rady dojść…
Wróciłam z pracy utuptana w czarnoziem. Miałam zamiar iść wcześnie spać. Ale na Skype przeczytałam wiadomość od syna i spać mi się odechciało.
Nie czuł się za dobrze i zrobił sobie test… jest pozytywny… znowu
Inna sprawa, że nie ma jeszcze dwóch tygodni jak u nas był. Przyszedł, żeby pożegnać siostrę przed jej wyjazdem. Jeszcze się dobrze czuł i nie wiedział, że jest chory. A może „załapał” wirusa po wizycie u nas?
Sarah nie poszła do pracy, chociaż czuje się dobrze. Musi być na kwarantannie. Mam nadzieję, że nie „złapie” tego wirusa. Jak mi powiedział syn, nawet w domu maseczki nie zdejmuje i ma nadzieję, że swojej dziewczyny nie zarazi. Jak będzie – zobaczymy…
Jedno jest pewne – święta szlag nam trafił. Będziemy z mężem we dwoje, bo oczywiście syn z dziewczyną nie przyjdzie… córka nie przyjedzie…

Święta zapowiadają się smutnie…
Idę spać… u mnie zaraz północ… już nie pamiętam kiedy szłam o tej porze spać

Mam tylko nadzieję, że zaraz zasnę…
Miłego dnia Wam życzę
Witam!
Witajcie!
Miralce i rodzinie przesyłam wyrazy współczucia i otuchy. Jeśli to rzeczywiście ponowna infekcja (testy nie są 100% wiarygodne), to organizm powinien dać sobie z nią łatwiej, niż z poprzednią. Trzymamy kciuki!
Witajcie
Dziękuję Wam za trzymanie kciuków. Mam nadzieję, że będą pomocne…
Syn poszedł na testy, bo nie czuł się za dobrze. Przede wszystkim stracił węch i smak, zaczął go męczyć kaszel. Także te testy to tylko potwierdzenie podejrzeń…
Jestem matką, nic więc dziwnego, że się martwię. I to nie tylko o syna. Był u nas 5 grudnia (córka wyjeżdżała 7). 11 poczuł się nie za dobrze. Testy zrobił 15, wynik był 16 grudnia (wczoraj). Mało czasu upłynęło od chwili kiedy widział się ze swoją siostrą… ją też mógł zarazić…
Wczoraj było za późno, a dziś jeszcze za wcześnie, żeby dzwonić do córki i pytać jak się czuje… siedzę jak na szpilkach…
28 pazdziernika odwiedził mnie z małżonką wnuczek z partnerką po uroczystości ślubnej . Spędziliśmy przy kawce i ciasteczkach ponad dwie godziny . Zachowaliśmy dystans osobisty . Po paru dniach okazało się , że partnerka wnuczka ma wynik pozytywny . Oboje są już po kwarantannie i wrócili do pracy w jednej ze stacji telewizyjnych . A ja z małżonką już ochłonęliśmy po strachu . Miralko , będzie dobrze . Przesyłamy Tobie pozytywną energię . Trzymaj się w zdrowiu bez korony . Po cholerę Ci korona ?
Dzięki Maksiu za pociechę
Jak na razie nie mam 
Korona jest mi do niczego niepotrzebna… co jakiś czas macam się po głowie, czy mi nie wyrosła
Jak już wspominałam, o siebie się nie martwię… będę się martwić jak zachoruję. Nie mam charakteru do zmartwień na zapas. Dość mi tego co czasami się zdarza. Martwię się o swoje dzieci, żeby im się coś nie stało i uważam, że to normalne.
Według zapewnień, syn nie czuje się aż tak źle i jest nadzieja, że jakoś to przetrzyma. Jeszcze gdybym mogła zdobyć pewność, że córka też jest bezpieczna… to by mnie znacznie uspokoiło…
Dzień dobry. Dołączam się do komentarza Mistrza Tetryka!
Witam:)
I ja dołączam.
Trzymam kciuki, Miralko, żeby wszystko przebiegło jak najłagodniej.
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno


Rozmawiałam z córką przez telefon. Uspokoiła mnie. U niej wszystko w porządku. Żadnych objawów nie ma…
Jeszcze tylko niech syn wyzdrowieje (a jego dziewczyna się nie zarazi) i będzie dobrze
Bo dziewczynie syna też źle nie życzę. Jeśli już musi od niego się zarazić, mam nadzieję, że przejdzie przez ten koszmar możliwie bezboleśnie
Miralko trzymam kciuki, doskonale rozumiem Twoje zdenerwowanie.
Parę tygodni temu widziałam się z kolegą w piątek wieczorem, w sobotę rano zadzwonił do mnie z pytaniem jak ja się czuję, bo on ma wysoką temperaturę.
Potem okazało się, że obydwoje z żoną przez parę tygodni czuli się tak źle, że wydawało się, że bez szpitala się nie obejdzie.
Ja wtedy co poczułam się gorzej od razu łapałam za termometr,pisałam o tym na Wyspie, bo faktycznie byłam w strachu.
Dlatego jest duża szansa, że nikt z Was nie złapie, bo zupełnie nie wiadomo od czego zależy, że jeden „łapie”, a drugi nie.
Masz misie, abyście Wszyscy dobrze się czuli.
Ja mam takie kompletnie irracjonalne podejście, że korona przyjdzie niespodziewanie.
W związku z tym staram się jej cały czas spodziewać. I działać stosownie do tego spodziewania się.
Muszę przyznać, że nie tak często myślę o wirusie (w stosunku do mojej osoby). Jedynie staram się pamiętać o maseczce, gdy wchodzę do sklepu. Bez tej maseczki mogliby mnie wyprosić

Ręce zawsze myłam często, także ten wirus niczego nie zmienił. Nigdy też nie lubiłam tłoku – lubię luz i przestrzeń wokół siebie. Także to też się nie zmieniło…
Nie wierzę w działanie tych „odkażaczy” do rąk… uważam, że tylko woda z mydłem na prawdę są w stanie usunąć wszystko… każdy wirus i większość bakterii.
Temperaturę mierzą mi czasami w sklepach (termometrem bezdotykowym) przy wejściu (nie możesz wejść bez tego mierzenia), a także zawsze u dentysty (taką samą metodą jak w sklepach)… i uważam, że to wystarczy.
Co prawda trochę trwało zanim przyzwyczaiłam się, że 97F z kreskami, to normalna temperatura…
Dziękuję Makóweczko za kciuki i misie




Wiadomo od czego zależy to „złapanie wirusa” – od siły systemu immunologicznego. I wcale nie jest to związane z siłą fizyczną, ani z siłą charakteru
Znam przypadki, gdzie w jednym domu były osoby chore i zdrowe.
I tak mąż, który opiekował się chorą żoną (nawet nie mogła podnieść się o własnych siłach z łóżka), nigdy nie „załapał” tego wirusa. A przecież przebywał z żoną non stop. Tak samo siostrzenica mojej koleżanki. Jej rodzice byli chorzy, a ona (chociaż mieszka z nimi) cały czas była „negatywna”.
Widocznie systemy immunologiczne były wystarczająco silne, by zwalczyć wirusa w zarodku i nie pozwolić na jego rozprzestrzenienie się w organizmie
Mogę tylko życzyć wszystkim silnych systemów immunologicznych…
Nikomu nie życzę zarażenia się, a tym bardziej śmierci z tego powodu. Obyśmy wszyscy zdrowi byli
OBY!
Fajrant i przerwa.
Lampkowo rozświetlone dobry wieczór, Wyspo:)
Wróciłam do domu.
Zmarznięta, głodna (mimo kiełbasek z ogniska)i trochę zmęczona.
Najpierw wpakowałam się do wanny, potem coś zjadłam no i bodaj pobieżnie zapoznałam się z nowymi decyzjami rządu. Po paru godzinach odłączenia się od rzeczywistości łatwiej stawiać czoła temu co wokół nas.
Przyszedł syn, panowie rozpoczęli dyskusję o obostrzeniach, amantadynie itd. , dlatego dopiero teraz zaglądam na Wyspę.
I po przerwie!
DOBRANOC WYSPO!
Spokojnej!
Właśnie wróciłyśmy z bardzo miłego, choć nieco błotnie podmarzniętego spacerku:)
Zmęczona-m, więc dobrej nocki, Wyspo:)
Dobrej i Tobie!
Witajcie!
Ciągle szaro…
Dzień dobry, ale zaspany. Potrzebuję chwili, żeby się otrząsnąć.
Wyspane, nadspane, odespane i szare dzień dobry!
Skoro „uciekało” mi połączenie z kafejką to teraz ja „ucieknę” za chwilę z domu.
Odezwę się jak wrócę, do popotem…
Poczta, spacer, zakupy.
Wróciłam z zakupami zmarznięta i głodna.
Teraz muszę szybko zrobić coś na kształt obiadu.
Jak zrobię i zjem wrócę na Wyspę.
Może wtedy Wyspa nie będzie tak bezludna?
Fajrant i ____________________________________ przerwa
A ja od 30 minut „oczekuję na połączenie z konsultantem poczty polskiej”.
Na stronie poczty jest taka informacja, dodzwonić na infolinię się nie da.
Nadejście 2020-11-09 16:58 Terminal Przeładunkowy
Wysłano z Polski 2020-11-10 20:21 WER Warszawa
Tak, to jest uciążliwe. Przerabialiśmy to ostatnio na liniach szpitalnych, Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego i jeszcze jakiejś (a teraz już naprawdę przerwa).
Mały
…
Oczekiwanie na rozmowę z konsultantem trwało 59 min i 4 sekundy, ale w końcu się udało.
Reklamacja zgłoszona.
Informujemy, że termin rozpatrzenia reklamacji wynosi:
30 dni kalendarzowych – w przypadku przesyłek w obrocie krajowym,
3 miesiące – w przypadku przesyłek w obrocie zagranicznym.
Bieg ww. terminów liczony jest od dnia następnego po dniu zgłoszenia reklamacji.
I po przerwie.
Usiłowałam zjeść obiad.
„Mamaaaaa dowiedziałem się na poczcie, że przesyłka nie dotarła do Wlk. Brytanii i ty musisz jako nadawca się dowiedzieć”-starszy syn.
„Dobrze załatwię”.
„Co znowu nie masz czasu pogadać?”.Hm…mam, mam.
„Mamaaa co mi radzisz?” dzwoni drugie dziecko, czyli młodszy.
Radzę więc, obiad stygnie.
„Tak się nie da jak mówisz!” marudzi dziecko.
Już zirytowana mówię „spróbuj!”.
„Ale….”marudzi dalej, więc ostentacyjnie mlaskam i mówię „jem obiad”.
Po chwili dzwoni cały szczęśliwy „miałaś rację, ale mi dobrze poradziłaś, dziękuję”.
Kończę obiad -dzwoni komórka. Myślę „który ZNOWU coś chce?”. Tym razem kolega z LO nieśmiało pyta, czy TYM RAZEM mam czas pogadać. Jak mu powiedzieć, że ZNOWU AKURAT dzwoni w złym momencie? Tym bardziej że go lubię.
Obiad zjadłam, reklamację załatwiłam i myk na Wyspę.
Dzwoni WhatsApp -Danka z USA (ta, o której często pisałam) „Jestem w Denver, czekam na samolot, mam chwilkę czasu”.
I w ten sposób dopiero przed chwilą myłam naczynia po obiedzie…
W tzw. „międzyczasie” parę osób pyta „będziesz w niedzielę na wycieczce?”
Ale… W gruncie rzeczy to miłe jest, przynajmniej wiem, że żyję, że coś się dzieje…
A bałagan? Phi …są rzeczy ważniejsze jak sprzątanie.
Dobrze, że jednak udało się zjeść…
Obiad -tak.
Ale kolacji JESZCZE nie!
Miewam takie dni, niestety zwykle podczas pracy… Ale na szczęście niezbyt często.
To zupełnie co innego, bo jednak w czasie pracy to mało przyjemne jest, a dla mnie w gruncie rzeczy było miłe POTEM po chwili zastanowienia.
Bardzo zmęczone dobry wieczór, Wyspo, które jest jednocześnie dzisiejszym – dobranoc:)
Dwa w jednym! Mistrzyni zwięzłości!
Spij wydajnie, aby wypocząć!
Spokojnej!
Spokojnej nocy tym, co już śpią, a ja może sobie grzaneczkę zrobię?
Och, kusisz!
Dzień dobry



Gotowania, ciapania, doprawiania od metra. A jeszcze wymyśliłam sobie, że dodatkowo zrobię jej takie nadziewane babeczki z kruchego ciasta, bo na pewno o deserze nie pomyślała. A jeśli nawet, to te amerykańskie słodkości są obrzydliwe
Niech popróbują polskich smaków 


Prawdę mówi przysłowie, że robota głupiego lubi…
I doszłam do wniosku, że ten głupi to ja
Nie znoszę gotowania, a ostatnio całe dnie spędzam w kuchni… to jak to zrozumieć?
Margaret mnie prosiła, żeby na sobotę zrobić jej dwie sałatki (jarzynową i z tuńczyka), bo takiej dobrej jak moja, to oni nie jedli. W sobotę ma gości, więc chciałaby mieć coś dobrego na przegryzkę. Potem jeszcze dodała, że te moje krokieciki z mięsem i pieczarkami są wyśmienite i gdybym mogła zrobić i to…
No to dziś prawie cały dzień spędziłam w kuchni
No i oczywiście trzeba było zrobić obiad, co też dotyczy kuchni… myślałam, że z niej już nie wyjdę
Powinnam jeszcze umyć foremki, których używałam i naczynie w którym piekły się żeberka, ale postanowiłam wyjść i na razie nie myśleć o tym
Pracuś Miralka, ach jaka szkoda, że nie jestem Twoją sąsiadką!
Jaki tam ze mnie pracuś… na mózg mi padło i tyle

A gdybym była Twoją sąsiadką, Makóweczko, to też byś mnie wykorzystywała
Hm…oj, pewnie tak?
Tylko jak długo byś to wytrzymała?
Człowiek, to wybitnie odporne bydlę, więc pewnie bardzo długo…
Miralko, ty po prostu za dobra jesteś, jak na dzisiejsze czasy!
O tak, jestem dobra… tak dobra, że tylko do rany przyłóż… a jak ktoś przyłoży, to może się wściec

DOBRANOC!

Witajcie!
Krakowska mgła tradycyjnie szara. Pandemia zniweczyła myśli o pożytkach z komunikacji zbiorowej, podobnie jak te o eliminowaniu plastiku…
Dzień dobry, dali pospać, ale teraz cisną do roboty. Idę oprawiać choinkę
Bukowina jest piękna i niezwykła . Przyjechaliśmy do Bukowiny wieczorem , a rano obudził mnie krzyk bratanka : Wujek ! jaki tu jest kot ! Rozłożył ręce określając rozmiar kota . Zmiarkował się i po chwili dodał :ale z ogonem ! Dzień dobry 🙂
Dalej szaro, buro, nie idę dziś na spacer, jedynie na zakupy (ale pewnie ze dwa kursy).
Będę więc kobietą domową. Trochę takich przedświątecznych nudnych czynności, trochę przygotowania na jutro, ale w tzw. międzyczasie mogłabym zbudować pięterko (jak Tetrykowi wystarczająco urośnie, a nikt nie będzie miał lepszego pomysłu no i jak są chętni pospacerować ze mną listopadowo).
Jeżeli o mnie chodzi, już możesz!
Dziękuję. Jednak najpierw muszę zrobić parę innych rzeczy, zakupy, sprzątanie itd., a teraz planuję oglądać „II śniadanie Mistrzów”.
Ale dziś postaram się zbudować.
Jesteś Makóweczko jak szwajcarski zegarek .Zawsze na „chodzie” . Bierz przykład z Wyspiarza z Gdyni . Jest praca , jest przerwa i jest fajrant . Mnie zawsze , kiedy się spieszę ,to coś się przytrafia . W środę , tak się spieszyłem do serwisu samochodowego , że wyjeżdżając z garażu zaczepiłem zderzakiem o niezablokowane drzwi . Wizytę odwołałem i trochę popukałem się w czoło na swoje zachowanie . Życzę Ci spokojnych i pomyślnych zakupów i odpoczynku po zakupach przy dobrej aromatycznej kawce
Dziękuję Maksiu!
Skorzystam z Twojej rady i teraz rozwalona na wersalce będę oglądać TVN popijając herbatę.
Chętnych do pospacerowania z Tobą na pewno znajdziesz na Wyspie, Makóweczko

A Ukratkowi co miało urosnąć, to urosło. Jest w takim wieku, że teraz może rosnąć najwyżej wszerz, a na pewno nie ma na to ochoty
Miralko!
W TAKIM WIEKU? Tetryk? Tylko wszerz?
No a co, Makóweczko? Wzdłuż?
Intryguje mnie co masz na myśli Miralko?
To co napisałam, nic więcej

W czyjeś intymne sprawy nie wchodzę, bo nie chcę, żeby ktoś wchodził w moje
Dzień dobry
Jeszcze trochę i powiozę przygotowane dania do Elgin. Na razie jest za wcześnie – Amerykanie nie wstają o tej porze (jest 5:30 rano)…
A co do sprzątania przed świętami… nie mam zamiaru się wysilać. W domu brudno nie jest, porządki robię systematycznie, nie widzę powodu dla którego miałabym czyścić czyste kąty. Tylko dlatego, że taka jest tradycja? To ludzie ją tworzą, ludzie też mogą ją zmienić
Choinka oprawiona, stoi. W robocie były 3 różne piły, kliny, młotek, stojak i parę soczystych wyrażeń powszechnie uznawanych za obelżywe.
Jeszcze światełka, reszta już bez mojego udziału.
Mam od kilku lat choinkę, taką może ze 20 cm wysoką i uważam, że jak z nas to wystarczy


W domu jest tyle doniczek z kwiatami, że na dużą choinkę nie za bardzo znalazłabym miejsce.
A atmosferę świąteczną tworzymy sami, bez udziału rekwizytów…
Ale oczywiście nie mam za złe komuś, kto ustawił w swoim domu nawet największą choinkę (dobrze, że nie w moim)
Światełka powieszone, z użyciem dalszych wyrażeń.
Dalszych? Znaczy, bogaty masz repertuar…
Sam się sobie dziwię.
Dodam jeszcze, że te niepozmywane naczynia męczyły mnie niezmiernie, więc zeszłam na dół i dokończyłam swoją pracę. Tak żeby mieć to już z głowy


Potem ze spokojnym sumieniem mogłam pogadać na Skype z synem. Czuje się coraz lepiej i momentami odzyskuje węch i smak, a to znaczy, że wraca do zdrowia
Sarah cały czas czuje się dobrze, więc jest nadzieja, że się nie zaraziła i to jest bardzo dobra wiadomość
Noo, to trzymamy kciuki!
Dzięki, Mistrzu Q
To jest doskonała wiadomość Miralko!
Cieszę się bardzo!
Ja też się cieszę, Makóweczko
Jasne, że
Ukratku 
Ciekawa rozmowa Marcina Mellera z nagrodzonymi dziennikarzami (Justyna Suchecka, Wojtek Bojanowski, Dariusz Rosiek, Szymon Jadczak).
Dziś tematem II śniadania było „Dziennikarstwo w dobie pandemii”.
Makówko! Do roboty! Na zakupy!
A jeśli chodzi o sprzątanie przedświąteczne wymyśliłam, że póki można wychodzić z domu szkoda na to czasu. Jak nas zamkną w domach nadrobię zaległości!
Sprzątanie świąteczne jest jak dzida -może być przedświąteczne, świąteczne i zaświąteczne! Jak urodziny lub Imieniny! O!
Masz rację, Makóweczko! Póki można, trzeba używać życia ile i jak się da
Jeśli nie przewracasz się od progu o bałagan, znaczy – sprzątanie może zaczekać 


U mnie jest trochę inaczej (co wcale nie znaczy, że lepiej). Dużo siedzę w domu, a że nie usiedzę w miejscu, więc sprzątam, piorę, gotuję… samej nie chce mi się jechać do parku na jakiekolwiek wycieczki. Z mężem jest znacznie przyjemniej, a że on w tygodniu pracuje, nie za bardzo mamy kiedy
Pewnie też bym latała, nawet codziennie, na różne wycieczki, gdybym tylko miała taką możliwość i o porządkach w domu bym nie myślała. Ostatecznie dom to nie muzeum i nie musi tam być idealnie czysto
Kochani!
Zakupy zrobiłam, obiad zrobiłam i zjadłam i zabrałam się za budowanie, ale…co chwilę ktoś telefonuje i to nie na chwilkę, ale aby „sobie pogadać”.
Pamiętam co obiecałam, fundamenty już są.
Wyłączyć komórkę?
A ja z kolei idę na spotkanie branżowe. Na Zoomie oczywiście…
Pomogło Bożenko. Tzn. komórki nie wyłączyłam, ale odłożyłam daleko i ignorowałam sygnały Messengera, WhatsAppa, fb.
Śpieszyłam się, aby zdążyć zanim pójdziesz spać.
Zapraszam Wszystkich piętro wyżej.