Wszyscy myślą o zbliżających się Świętach, wkrótce grudzień się skończy, a ja proponuję wrócić do listopada?
Cóż… trzeba się naspacerować na zapas, bo nie wiadomo kiedy będzie można pójść gdzieś dalej niż tylko do sklepu, lekarza czy kościoła.
Zacznę nietypowo od MARSZU OD SMOKA POD RATUSZ 21.11.20.
Pisałam o tym jak wróciłam do domu ze spacerku w komentarzach, więc nie będę się rozpisywać na temat marszu.
Zanim dotarłam do Smoka mijam Dżoka. Lubię ten pomnik, lubię tę historię, którą kiedyś żyło całe miasto.


Dla przypomnienia, na czym polegał ten rodzinny spacerek z dziećmi, wózkami, rowerami, hulajnogami dwa zdjęcia.
Pod Smokiem.

Ta sama rodzinka pod Ratuszem.

Takie było wtedy niebo; balon ładnie się prezentował.

22 listopada niebo też było ładne, ale temperatura już zimowa. Była to wycieczka w Beskid Żywiecki/Beskid Średni z dojazdem samochodami.
Oto w skrócie trasa naszej wędrówki – Stryszawa Dolna – Magurka nad Suchą – Zasypnica – Sucha Beskidzka.


Kałuże zamarznięte, trawa wygląda tak, jakby ją ktoś posypał cukrem pudrem.


My jednak znajdujemy miejsce na słońcu, robimy mały postój.

Jest okazja – koleżanka obchodzi urodziny/Imieniny, każdy dostaje kawałek tortu z kwiatkiem.

Poimprezowali, życzenia złożyli, zjedli, popili i idziemy dalej.

Po drodze mijamy kapliczki, chałupki, grzybki, dla każdego coś miłego.







W ciągu dnia niebo robi się już nie takie błękitne, słońce się chowa, zaczyna być chłodno.


Dlatego dobrze, że na naszej trasie jest trzygwiazdkowy hotel Beskidzki Raj (Najwyżej położony hotel w Beskidzie Żywieckim).
Ekskluzywny, pełen gości „na delegacji” (Bareja! Bareja!), ale bez problemu wpuszczają ubłoconych turystów, aby skorzystali z ubikacji.

Na koniec wycieczki chwila zadumy nad tym co było kiedyś, nad tym co teraz.
Były epidemie, kataklizmy, wojny, a ludzkość przetrwała. Choć czasami się wydaje, że współczesny świat zmierza w kierunku katastrofy.
Poniżej Cmentarz Choleryczny w Suchej Beskidzkiej.

W latach 1846-1847 Sucha i jej okolice zostają nawiedzone epidemią cholery, która zebrała ogromne żniwo. Zmarło ok. 1 400 osób. Wspólna mogiła ofiar tej epidemii znalazła miejsce — wówczas jeszcze za miastem – u podnóża stoku masywu Magurki.
Obecny wygląd tego miejsca stał się możliwy dzięki dofinansowaniu z UE.

Polityka już i tak „wkradła się” na to pięterko, więc zakończę spacerkiem 28 listopada z Rynku Podgórskiego pod Collegium Novum, choć na ten temat już rozmawialiśmy w komentarzach, ale tak dla chronologii i przypomnienia, może podyskutowania raz jeszcze?
Bez komentarza – tylko trzy zdjęcia.
Jedno moje.

I dwa pobrane od znajomych z fb.


Przemiła starsza pani na zdjęciu powyżej jest członkiem naszego Stowarzyszenia; chwilę szłam obok niej i rozmawiałam z nią.
Zrobiłam tej pani również zdjęcie, ale to zdjęcie powyżej z dziewczynką obok jest bardziej symboliczne niż moje.
Zostały jeszcze trzy listopadowe spacery – 24, 26 i 29 listopada, ale to już na kolejnym pięterku.
Obrazek wyróżniający – widoczek pstryknięty 22 listopada w okolicy Stryszawy.
Zapraszam do pospacerowania ze mną.
Będą i widoczki i kapliczki i chałupki i..trochę polityki.
Natomiast TYM RAZEM nie będzie fortów.
Miłe są te spacery i znakomicie relaksują wyobraźnię. Na kondycję niestety wpływają tak, jak pilotaż… z pilotem od telewizora w garści…
Ale już Szekspir zaznaczył, że „oczy wyobraźni” są ważne.
Masz na myśli kondycję tylko oglądającego, a nie tego co idzie i sapie?
Ale za to ten sapiący nieraz się ubłoci, spoci i nieźle zmęczy.
Oczywiście nie mam tu na myśli tych dwóch spacerków po Krakowie z banerami, lecz tą beskidzką wędrówkę.
Cóż, myślałem o swojej kondycji…
Ja też myślę o swojej, która jest dużo gorsza od osoby, która przejeżdża na rowerze całe miasto.
Poczytałam, obejrzałam


Piękne widoki
To że nie ma fortów, jakoś mnie nie wzruszyło
Zmartwię Cię Miralko na kolejnym pięterku znów będą.
Ależ to wcale nie zmartwienie


Obejrzę zdjęcia i wcale nie muszę się tym zachwycać…
Ostatecznie nie ma przymusu, ani oglądania, ani komentarza. Jak komuś nie odpowiada, może się wcale nie odezwać
No dobra, OPRÓCZ FORTÓW będzie coś innego, abyś mogła wybrać coś dla siebie.
Zawsze znajdę coś dla siebie
Zawiozłam Margaret te dania, które przygotowałam i aż śmiech mnie wziął. Piszczała z uciechy i od razu zrobiła zdjęcia. Wszystkiego po kolei
Powiedziała mi przy okazji, że chyba sałatki z tuńczyka gościom nie da, bo to jej ulubiona. Delikatnie zwróciłam uwagę, że ma tego sporą michę i sama nie będzie w stanie tego zjeść, zanim sałatka się zepsuje, a goście na pewno zostawią jej trochę 


Z krokiecików była niesamowicie zadowolona, bo tylko część włożyłam do żaroodpornego naczynia (do podgrzania), a resztę zapakowałam w plastiki po dwa, żeby sobie zamroziła
I pomyśleć, że ona lubi gotować, a ja nie…
Też bym piszczała z uciechy jakby mi ktoś przyniósł takie wspaniałości.
To faktycznie szkoda, że nie jestem Twoją sąsiadką… podrzucałabym Ci co nieco przynajmniej raz na jakiś czas i z przyjemnością słuchałabym Twego radosnego popiskiwania…
Ja nawet mogłabym podskakiwać!
Nawet nie przypuszczasz, ilu byś miała wdzięcznych wielbicieli!
Dobry wieczór oficjalnie(?).
Po pierwsze przez naprawdę długą chwilę zastanawiałem się, gdzie jest w Krakowie Ratusz. W wielu innych miastach wiem, gdzie są ratusze (w Gdańsku nawet dwa), w Krakowie gdzie jest wiele innych znanych budynków, też wiem, ale Ratusz? Dopiero zdjęcie mi przypomniało.
Pomnik Dżoka rzeczywiście wzruszający. Bardzo żałuję, że nie mogę mieć psa.
Natomiast spacer po Beskidach odświeżający. W linii prostej ze Stryszawy do Suchej ze 6 km, ale wyście szli pewnie nie po prostej, a poza tym jeszcze góra-dół w trzecim wymiarze.
Jak solenizantka (czy też ktoś inny) niosła ten tort? W okrągłym pudle? Po górach?
Odpowiadam po kolei.
1.Wieża ratuszowa – gotycka wieża zbudowana na początku XV wieku, znajdująca się na Rynku Głównym w Krakowie, o wysokości 70 m. Ocalała ze zburzonego w 1820 roku ratusza – wówczas głównego gmachu administracyjnego Krakowa.
Może więc użyłam skrótu myślowego, powinnam była napisać pod wieżę Ratuszową.
2.Ależ ja kiedyś targałam na Górę Ludwiki szampana i truskawki, a kolega -tort dla mnie. Oczywiście, że w okrągłym pudle.
Jutro na wycieczce też będzie tort.
3. Cd odpowiedzi. Musiałam poszukać maila od organizatora.
Jedziemy do Stryszawy (Babiarze, Kotliki) – rozstawiamy samochody pomiędzy Suchą Beskidzką, gdzie szlak czarny skręca z szosy nr 946 w boczną drogę na południe a parkingiem przy kościele w Stryszawie (Babiarze, Kotliki). Odnajdujemy szlak niebieski i za jego znakami idziemy przez Szałasiska – Kwakową (Puchowa 669 m npm) – Surzynówkę-Beskidzki Raj do Tablicy H. Zapałowicza. Dotąd mamy ok.7,5 km – 2h10’.
Wracamy za znakami czarnymi trawersem Magurki (Borsucza 872 m npm) – przez Kłapyty – Listwany – Zasypnicę do Suchej Beskidzkiej – ok. 6,4 km – 1h30’ (chyba więcej). Zbieramy samochody i wracamy do Krakowa. Cała trasa to ok. 14 km – może trochę więcej.
Uhuhu, po górach to już całkiem niezły spacer!
Otóż to -bo jednak jest to góra-dół -góra-dół. Szczególnie w Beskidach.
Tak, jak zobaczyłem zdjęcie, to skojarzyłem. Tak topograficznie, to gdzieś w pobliżu była (albo jest) rzeźba Mitoraja, o ile dobrze pamiętam.
To ja nigdy nie miałem tyle samozaparcia, żeby tachać tort w góry.
Ale z drugiej strony, jak to musi smakować w takim otoczeniu i z widokami!
Wszystko w takich warunkach inaczej smakuje.
Zwykły barszcz z torebki podgrzewany na ognisku w puszce po piwie wiesz jaki ma boski smak?
W puszce po piwie to nie wiem, ale z dużego termosu, owszem
Z termosu to już cywilizacja i NUDNY luksus.
Chodzi o to, że na ognisku podgrzewamy puszkę z piwem -wypijamy jako GRZANE PIWO, potem do puszki wlewa się wodę przytachaną w butelce, gotuje wodę, dosypuje zupę w proszku, dodaje jajko na twardo.
Inny smak, inny urok jak z termosu!
Brzmi jak mission impossible
ale jaki ma smak taka prowizorka…
Ja uwielbiam takie sytuacje i ludzi, których też coś takiego bawi.
W błocie, w deszczu, w upał, albo na śniegu. Najbardziej lubię ogniska w zimie, gdy jest śnieg wokół.
Tak, obok wieży leży wydrążona głowa Mitoraja, do której dzieciaki włażą, aby sobie popatrzyć przez dziurę po oku
Drodzy Wyspiarze jutro umykam z samego rana.
Na spacerko -imprezkę. Jak wrócę się odezwę, jak …będę w stanie, bo…to będzie impreza z wielu okazji.
Goście jutro proszę się bawcie bez gospodyni.
Pytania mile widziane -jeśli nie odpowiem jutro, to w poniedziałek.
Ja od rana jadę na cmentarz, a potem jeszcze nieduże zakupy. Potem będę.
Ja nie wiem kiedy będę. Trasa malutka ok. 8 km, ale dojazdy MPK zajmą czas no i imprezka.
Ze świadomością, że nie wiadomo kiedy i czy w ogóle będzie następna taka okazja.
Zmykam, dobranoc!
To ja też i zabieram się za pakowanie.
DOBRANOC!
Dzień dobry
A to się dziś nocna zmiana rozgadała…
A Wyspa znów mnie wylogowała…
Kiedyś mnie tak stałe wyrzucała.Teraz „padło”na Ciebie.
Sprawiedliwość musi być!
Witajcie!
Witajcie!
Kraków śpi pod szarą pierzynką, Wyspa drzemie niedzielnoporannym snem, a ja JUŻ jestem!
Jestem z powrotem. Grób uporządkowany, zakupy w jednym sklepie zrobione, w drodze powrotnej przypominaliśmy sobie, co jeszcze jest do kupienia, więc zajechaliśmy dość niespodziewanie jeszcze w jedno miejsce, w sumie mam nadzieję, że to już ostatnia taka okazja przed świętami.
Dzień dobry 🙂 Odwiedziłem bazar niedzielny na stadionie Olimpijka na warszawskiej Woli i takich tłumów na tym bazarze jeszcze nie widziałem .Nawet ogrodzenie stadionu od strony Parku Moczydło ,było obwieszone ubraniami i ozdobami choinkowymi Grała również przy bramie kilkuosobowa orkiestra i atmosfera naprawdę świąteczna . Tylko te pozasłaniane oblicza psuły radość ze zbliżających się Świąt . Dokonałem tradycyjnych zakupów i wsparłem po raz pierwszy na tym bazarze żebraka . Nigdy tego nie było .
Że taki tłok? No cóż, ludzie chcą zdążyć przed świętami i lockdownem
Witam Wyspę serdecznie w ten szary ,ponury dzień .Obym nie powiedziała w złym momencie ale mnie nic wyrzuca a nawet wyświetla się ”Już zagłosowałaś na patrona roku 2021 -dziękujemy ”.
Czyli wszystko działa. No to pięknie
U mnie tak ,dziękuje Mistrzu Q
Jak dotychczas 9 osób oddało głosy. Jeszcze 3 dni…
Witam Cię Elizo, przepraszam, że dopiero teraz, ale ja do tej pory byłam „gospodyni nieobecna”.
Przecież wiem Maczku ,że jak cię nie ma, to jesteś latem na Bagrach i pływaniu a jesienią i wiosną na wszelakich włóczęgach ” sorry”na wycieczkach krajoznawczych
I doceniam bo z tego są pożytki dla Wyspy. Tylko ostatnio jeszcze nie pokazałaś listopadowych ?Boję się ,że będziemy je oglądać póżną wiosną
Pozdrawiam i przytulam 
Racja! Jak mnie nie ma to znaczy, że „chwilowo mnie nie ma” i Wyspiarze odpoczywają od mojego gadulstwa.
Z listopadowych spacerków zostały już tylko trzy -jedno pięterko!
W grudniu było chyba 14. Może do wiosny „się wyrobię”, może szybciej jak „domowy areszt” potrwa dłużej.
Ijak Cię nie lubić

Hm…

Wróciłam!
Było mgliście, zimno i baaaardzo wesoło!
Quacku -był tort jak pisałam wczoraj.
Szczegóły będą na pięterku „Grudniowe spacerki”.
Co prawda widoki przy „mgliście” pewnie trochę ograniczone, ale skoro tort…!
Tort był nad zalewem. Dodatkową „atrakcją” było to, że było tam bardzo ślisko.
Zamglony zimowy las ma dużo uroku.
Znikam na chwilę -smażyć ryby na obiad…a potem już będę.
Tort na śliskim? I potem trzeba wskakiwać w narty i gonić swój kawałek w dół stoku, jak się wysmyknie! A na dole zalew, więc trzeba dogonić, złapać i wyhamować, bo inaczej kąpiel!
Podoba mi się Twoja wizja panie Q!.
Tam akurat było płasko, dopiero PO IMPREZIE trza było się troszeczkę wspinać no i iść dalej, ale malutko spacerkiem 8 km.
Nie byliśmy w górach, więc tej wspinaczki było tyci-tyci.
Z atrybutów narciarskich niektórzy (np. ja) mieli kijki, ale to są zupełnie inne kijki.
Ci, co mieli raczki założyli, ale ja np. nie miałam. Udało mi się dziś TYLKO RAZ glebować.
To sukces
I bardzo dobrze, najpierw nabrać energii (z tortu), a potem spalić, żeby w boczki nie poszło.
A potem doprawić czekoladkami i kaloriami w płynie-tak na poprawę nastroju!
Dobrze, że mi przypomniałaś o tych kaloriach w płynie, muszę poszukać…
Było 15 osób, większość COŚ miała.
Albo inaczej ci, co pili COŚ mieli, ci co nie mieli pili symbolicznie albo wcale.
Reasumując -było CO pić.
No zimno było przecież! (ci, co nie pili narzekali, że im zimno, ci co pili jakoś mniej).
To pisanie po omacku jak się nie widzi co się pisze to jest:
-uciążliwe?
-dodatkowym przeżyciem?
(wybieram to drugie – chyba dlatego, że byłam w tej grupie co nie narzekała na zimno).
Makówko dasz radę, to jeszcze tylko trzy dni (Tetryk napisał).
Uuu, a Tobie dalej zasłania? U mnie już normalnie!
Zasłania. Widać ja mam innego słonia (w jarzębinie).
Więc piszę w ciemno, publikuję, edytuję i sprawdzam co wyszło.
Taż przecież przeszkody są po to, aby je pokonywać!
Makóweczko zabiegana … Dzisiaj jedna ze stacji telewizyjnych podała , że w Krakowie jest około tysiąca osób bezdomnych . Przyznaję , że jestem bardzo zasmucony taką wiadomością . Taki problem nie rozwiąże żadna wigilijna ofiarność . Potrzebna jest natychmiastowa interwencja Państwa , bo będzie coraz gorzej .
Maksiu!
Dziś rano jechałam tramwajem z panem, który wyglądał (i niestety pachniał) jak bezdomny.
Wysiadł z tramwaju, wywalił się na ulicy, leżąc na ulicy popijał z butelki (domyślam się, że nie mleko). Zabrała go Straż Miejska, po którą ktoś zadzwonił. Jednak był mróz.
Obserwując tę sytuację czekając na autobus rozmawialiśmy na ten temat, że problem bezdomności to złożony problem.
Choć? W Krakowie nie brakuje noclegowni i miejsc, gdzie można zjeść coś ciepłego. Warunkiem jest być trzeźwym i tu się pętla zamyka-ci ludzie zazwyczaj są bezdomni z powodu alkoholizmu, albo wpadli w alkoholizm gdy stali się (z różnych złożonych powodów) bezdomni.
Pandemia pewnie jeszcze bardziej skomplikowała sytuację tych osób.
I niestety pandemia zacznie stwarzać grupę ludzi, których firmy splajtują a oni zostaną z długami. Często spirala zadłużenia staje się przyczyną bezdomności.
Nigdy nie patrzyłam na bezdomność w kategoriach czarno-białych. Często jest to splot życiowych okoliczności, choroba (najczęściej psychiczna) albo…ucieczka przed prawem tzn. ukrywanie się.
Koleżanka z naszego Stowarzyszenia organizowała akcje „zupa dla bezdomnych”. Rozmawiałam z nią wielokrotnie; ci ludzie często potrzebowali nie tylko ciepłej strawy, ale rozmowy i zrozumienia ich losu.
Maczku, a na którym sprzęcie ci jeszcze ankieta zasłania? Bo ten problem dawno jest już załatwiony, trzeba tylko wyczyścić lokalne bufory (na Windowsie Ctrl+F5). Tak jak kiedyś było z podmienionym jęzorkiem…
Przepraszam akurat nie zaglądałam na Wyspę, bo byłam zajęta:
-gadaniem przez telefon
-akcją pt.”nie będzie wody dziś i jutro!”
Skończyłam gadać i słyszę jakieś głosy (Makówko aż tyle wypiłaś?).
To z kuchni, w kuchni nikogo nie ma i wtedy zorientowałam się, że to głośnik na dole.
„Już lockdown?”.Nie! -to tylko awaria wody.
Szybko więc nabrałam wody, umyłam siebie, zabłocone buty, kijki, spodnie itd. A chwilę wcześniej zaległam i nie mogłam się zmobilizować.
Czyli najważniejszy jest szybki kop!
Przeczytałam dziś fajną informację… szczególnie dla pań


„Wszystkie kobiety, którym odbiło na punkcie mycia, sprzątania, pastowania – informuję, że idą święta, a nie Sanepid”
To jest właśnie to, o czym rozmawiałyśmy kilka dni temu
Zawsze tak uważałam!
Czymś innym jest brud, a czym innym marnowanie życia na ciągłe pucowanie podłogi na błysk.
A ja wybywam. Jednak te poranne wojaże i zakupy to było męczące. Dobranoc.
Miłego spania przy plumkaniu…
Witajcie!
Jeszcze trwa jedna z najdłuższych nocy…
Dzień dobry, dość pośpieszne, bo przypóźne, od rana pracowity poniedziałek…
Witam Was zimowo!
A ja właśnie wychodzę z pracy…
Spokojnego i szybkiego powrotu bez korków życzę:)
Bez korków?
Właśnie dotarłem…
Aż tak źle?
A ja od rana siedzę jak na szpilkach .Bliska sercu osoba od 6 rano próbuje wyjechać z UK. Parę godzin temu nie było kontaktu jak się odezwała przed chwilą to kamień spadł mi z serca .Zadzwoniłam do syna a on mamuś spoko za 2 godziny odbieramy Ajszę z Modlina :). Chyba muszę coś wypić tak dla spokojności
Kieliszeczek nalewki?
Czy wino?
Mam pigwówkę na owocach z działki .Nie będę napoczynać innych trunków. Bo nie wypada podać na stół dobry trunek który był wcześniej otworzony
Fajrant i przerwa. Dzisiaj będzie dłuższa, bo znów spotkanie na Zoomie. I jutro też. Dopiero w środę bez.
A ja mam jutro i pojutrze…
O Boże co za czasy ? Mistrzów nie będzie ,Lena gdzieś z Psiułą przepadła -Jak żyć
Bo widzisz Elizo to jest tak -jak wszyscy byli na Wyspie gospodyni pięterka znikła, jak gospodyni jest to znikają goście.
No ale przecież nie wszyscy! Ja do 22.30 dziś jestem, a jutro i pojutrze -raczej głównie będę, no może zniknę na krótką chwilę.
Jak dobrze ,że Jesteś -bo nie odzywa tak wiele osób ,które bardzo polubiłam i żal wyliczać -może się jeszcze nawrócą? Trzymaj się zdrowo MACZKU
Dziękuję i odwzajemniam życzenie „trzymania się zdrowo”, bo to zawsze najważniejsze, a w dzisiejszych czasach szczególnie.
Spokojnie – to będą tylko krótkie spotkania. Dziś zamilkłem, bo spotkałem się z Panem Karpiem, a potem przyszły na chwilę dzieci…
Lena też się znajdzie – za zimno na romantyczne noce nad stawem; gorąca Wyspa to co innego!
Witaj, Tetryku:)
Znalazłam się:)
Choć nie zgadłeś – wybyliśmy jednak na spacer, odetchnąć nadjeziornym powietrzem po oparach kuchennego absurdu:)
Pozdrawiam:)
Witaj, Elizo:)
Miło, że o mnie pamiętasz:)
Jestem już.
Póki co – na chwilę, ale – jestem:)
Pozdrawiam:)
A ja dziś na Whats App z siostrami Ewą i Danką z USA -czyli spotkanie „trzech bliźniaczek”.
Od 22.30 lub 23 polskiego czasu, bo każda z nas w innym czasie.
O bliżniakach nie wspominaj ,bo żle mi się kojarzą
Ale to nie te bliźniaki co ukradły księżyc, to te bliźniaczki, z którymi Wyspiarze już ze mną nieraz zwiedzali USA.
A fuj a fuj co za skojarzenie!
Wiem dobrze ,przepraszam Maczku to miał być dowcip ;).
Ależ nie masz za co przepraszać, przecież wiem, że to miał być i jest dowcip.
W tych trudnych czasach dowcip, żart i śmiech jest nam potrzebny jak mało kiedy!
Czyli już po Zoomie, wszystko, co było do załatwienia, zostało załatwione.
Wróciłam z pogawędki, która trwała ponad 1,5 godziny.
Było bardzo wesoło, starałyśmy nie mówić zbyt wiele o sprawach poważnych, choć nie udało się uniknąć rozmowy o wirusie, który dotknął jednakowo i Polskę i USA. Dodatkowo Danka i jej córka są lekarkami i obie pracują w szpitalu.
Danka była po obiedzie, wróciła ze spaceru, Ewa dopiero (gadając z nami) robiła obiad, gdyż między Oregon a Illinois są dwie godziny różnicy czasu.
A ja po kolacji, w łóżku i mlaskałam zajadając kisiel.
Jednak Internet i te wszystkie komunikatory to super sprawa jest!
Zimowe dobranoc!
Dzień dobry
Witajcie!
Z czeluści pierwszej zimowej nocy pozdrawiam już z pracy
Dzień dobry, Makówko:)
Ostatnie dni były wyjątkowo intensywne.
Wreszcie chwila spokoju, więc zajrzałam na Wyspę.
Zerknęłam na chałupki i kapliczki, popodziwiałam mroźne wyczyny pani Aury i poczytałam manifestacyjne hasła. Spacerek – jak zawsze – uroczy:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Dziękuję za miłe słowa i też Cię pozdrawiam.
Bardzo ciężkowstanne dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry, na szczęście dość przyzwoicie wyspany, nie tak jak w weekend, ale jednak.
Średnio wyspane dzień dobry!
(tak właściwie to niewyspane, niedospane i w ogóle bleee).
I tak nie zdążyłam przed deszczem, ale teraz już faktycznie idę na zakupy, takie trochę dalej, więc chwilkę to potrwa.
No jednak zbliżają się nieuchronnie Święta…
Dzień dobry




Pracuję i pracuję
Ale tylko jeszcze dziś i jutro, a potem wolne
Cieszę się z tego wolnego (całe 6 dni), bo może znajdę czas na uporządkowanie zdjęć, które odebrałam z wywołania
A jest ich trochę (484 sztuki)… głównie ptaszki, ale są też widoczki, kwiatki, zwierzaczki, czyli część z tego co pstrykaliśmy
Czy to te zdjęcia, co już widzieliśmy, czy te, które dopiero zobaczymy, czy i takie i takie?
Głównie te, które widzieliście…
Fajrant i przerwa, mam nadzieję, że dzisiaj pójdzie szybciej…
Poszło zdumiewająco sprawnie. Już jestem
Dobry wieczór, Wyspo:)
Ja już po bigosie, barszczyku i sałatkach.
W trakcie kompotu wigilijnego, a przed makowcem, sernikiem i makagigami. Ciekawe, czy sąsiedzi będą dziś mieli rumowo-migdałowe sny:)
Za to uszka, łazanki i rybę zostawiam na ostatni gwizdek – dzień Wigilii:)
Mam właśnie chwilę przerwy, więc zajrzałam.
W pierwszej chwili przeczytałem to tak, jakbyś konsumowała, a nie produkowała
Pewnie byś chętnie każdej potrawy spróbował po troszku panie Q?
Ja też!
Przy takiej wyliczance to nieuchronne (że zaczyna język uciekać)
Dobry wieczór, Makówko:)
Niestety, wysłanie dań (póki co) średnio możliwe, ale mogę w Wigilię podzielić się na Wyspie jakimś świąteczno-przepisowym wspomniątkiem. Może ktoś się skusi na pokucharzenie:)
Pozdrawiam:)
Podziel się, może się przyda na następną Wigilię.
Dobry wieczór Leno i też pozdrawiam.
Ok. Zaraz załatwię to formalną zajawką:)
Witaj, Quackie:)
Nie pomyliłeś się zbytnio:)
Przy produkcji trzeba czasem pokonsumować. Nawet jeśli nie bardzo się lubi…
Pozdrawiam:)
Och, to następnym razem do kosztowania, czy dobre, możesz mnie zaprosić, na pewno nie będzie problemu, że nie bardzo lubię!
Jasne:)
Zapraszam już dziś na zaś:)
Ostatecznie od Was do nas to tylko maleńkie osiem godzin jazdy. Wiem, bo Młode kursuje.
Osiem. No dobrze, to spróbuję jakoś z wyprzedzeniem…
Kraków zdecydowanie na przegranej pozycji. A jest nas troje -Eliza, Tetryk i Makówka!
Jeśli samochodem, to zmieścicie się w limicie:)
Ale pociągiem już ok. dwunastu godzin.
Z tym, że do degustacji oferuję nie tylko fotele, ale nawet nieco wygodniejsze miejsce do spania. Żeby nie było, że zaprosiła, nakarmiła i wysłała do domu:)
Brzmi bardzo zachęcająco. Nie kuś, bo…
To niby-wylogowywanie – zniknięcie czarnej belki menu i „zalogowano jak” przy komentarzu – znika u mnie po naciśnięciu ctrl+F5. Ta kombinacja zaczyna być uniwersalnie czarodziejska…
A jaka kombinacja będzie czarodziejska na dwie plagi -wirus w koronie i PIS? I jeszcze ten paskudny deszcz.
Dzięki u mnie też
DOBRANOC!
Dzień dobry
Jeszcze tydzień i już koniec roku… A niech sobie idzie, bo nie był najlepszy…
Oby 2021 przyniósł nam koniec pewnych plag.
I zdrowie dla wszystkich.
Dzień dobry, niestety przelotne, od rana w kieracie…
Deszczowe witam!
Witajcie!
Od rana zamieszanie jak diabli, ale już posprzątane. Cóż, praca…
Trzymaj się zdrowo a pociechą niech będzie perspektywa tych kilku dni wolnych
Wróciłam do domu obładowana dwoma plecakami zakupów.
Jak ja nie lubię tego kupowania jedzenia na zapas!
A Świąt (jak pisałam) też nie lubię.
Zgadzam się w pełni z tym, co napisały obie panie powyżej!
Przed zakupami miałam w planie króciutki spacerek na poprawę nastroju.
Lało wtedy tak rozpaczliwie, że szukaliśmy miejsca, gdzie się schować przed deszczem, aby chwilę pogadać i odbyć to przedświąteczne, przeddzidziowe, przedlockdownowe spotkanie.
Chyba będę to długo pamiętać jako symbol zwariowanych czasów pandemicznych, gdy wszystkie knajpy zamknięte.
Otóż usiedliśmy w przedsionku wejścia do bloku, gdzie znajduje się taki mały, osiedlowy DPS albo coś tego rodzaju, czyli każdy może wejść bez znajomości kodu do domofonu.
Okazało się, że co chwilę ktoś wchodził lub wychodził. Ileż ja razy dziś powiedziałam „Dzień dobry! Zdrowych Świąt!” itd.
Okazuje się uśmiech jest dobry na wszystko! Każdy nam odpowiadał, nikt nie pytał co tu robimy.
A teraz niestety trzeba się zabrać do roboty, wrrr!
Maczku dobrze wiem co czujesz ,sama wróciłam do domu obładowana a siły do roboty brak .Teraz odpoczynek i relaks i tego Tobie życzę
Maczku może dałabyś coś z tych swoich pstryczków bo urosło CI bardzo wysoko

Masz rację Elizo! Teraz fajrant i przerwa ! Od kuchni. Chwilowo.
Że se tak powiedziałam jak SAM MISTRZ Q.
Herbata, ciasteczko, Wyspa i …do sklepu!
A potem -do kuchni!A sił brak i spać się chce …
A co do tego, że mi urosło to lada moment pewnie ktoś zbuduje świąteczne pięterko.
Przepraszam ale ten ponury nastrój żle na mnie wpływa :(. A rozmawiałyśmy że Twoje pstryczki z listopada będą na wiosnę
Przepraszam 
Ok.Elizo, już się mobilizuję!

I w podskokach, o takich podskokach biegnę do sklepu.
Pstryczki z listopada (są tylko trzy spacerki -24, 26 i 29 listopada) mam nadzieję wcześniej niż na wiosnę uda się pokazać, ale to już zależy od budowniczej aktywności innych Wyspiarzy.
Co Ty tak często biegasz do sklepu ,chyba ,że lubisz
Nienawidzę WSZELKICH ZAKUPÓW! Nie lubię chodzić po sklepach nawet z ciuchami, kosmetykami, porcelaną, biżuterią itd. co niektóre panie lubią, a ja jak już muszę wpadam i tylko marzę, aby szybko kupić i wyjść.
Ale jednak jest parę dni wolnych no i te, no…Święta!
Mam ograniczone możliwości przyniesienia naraz zakupów do domu i potem jeszcze wytachania po schodach na górę (nie mam windy).
No i udało się dotrzeć do domu!
No i super
Z paroma postojami i „tylko wstąpieniami na chwilkę” po drodze?
Nie bądż drobiazgowa ,to ci nie pasuje
Fajrant i przerwa.
I po przerwie. Pod koniec przerwy udało mi się wylać pół szklanki wody na siebie i klawiaturę, głównie na siebie, ale jednak trochę wody mi stoi między klawiszami…
Łoj! Sama woda to jeszcze elektronika zazwyczaj „daje radę”, natomiast (chyba?, bo co ja się tu mądrzę) gorsze jest zalanie sokiem, pepsi, nalewką, słodziutką kawusią itp.
Tak, no więc dobrze się złożyło, że piję ostatnio z zimnych napojów wyłącznie wodę.
Ciesz się, że to była woda, a nie słodka herbata lub coca-cola!
Odłącz klawiaturę, wytrzep resztki wody i zostaw ją na noc na kaloryferze (o ile nie jest za gorący) lub w innym ciepłym miejscu…
Patrz Pan!
O coli ja też napisałam i to minutę wcześniej!
Kiedyś biegałam z otwartym aparatem fotograficznym po lotnisku szukając suszarki w wc, a tu jak na złość wszędzie ręczniki.
A jak mam teraz pisać na Wyspie?
A jak teraz napisałeś? Z telefonu?
A jak pracujesz?
O tej porze dzisiaj to już na szczęście nie pracuję.
Napisałem na tejże klawiaturze, ale gdybym ją odłączył do suszenia, tobym nie mógł pisać, o to mnie szło.
Pracusiowe dobry wieczór, Wyspo:)
Na dziś limit mieszania w garach wyczerpany.
Przyszła pora na przyjemności.
Może jakieś nocne wybycie w mniej unowocześnione rewiry…
Do pierwszej wigilijnej gwiazdki mnóstwo czasu w końcu;)
Ja tylko krótka przerwa. Dodatkowo dziecko za chwilę przyjdzie na coś, co się nazywa obiadem; teraz dopiero ma czas.
Przyjemności to ja miałam dzisiaj rano, zaraz po śniadaniu.
Na dziś już się pożegnam na Wyspie .Dzień był ciężki a błądząc po FB natknęłam się na ”Kolędę dla nieobecnych” Preisnera .Wysłuchałam i chciałabym zasnąć …
Spokojnej!
Śpij spokojnie Elizo!
Czy jeśli wstawię jutro okolicznościowy tekst (tj.: dziś po północy), to nikomu się nie wepchnę?
Nie chciałabym zniweczyć niczyich (być może miesiącami przygotowywanych) planów bezczelnym wciśnięciem się bez kolejki, a tym bardziej – poza nią:)
Nic nie ma w szkicach, więc chyba nikomu?
Tetryk mówił, żeby za bardzo się szkicami nie sugerować, więc wolałam zapytać.
Ok. Poczekam do dwu(dziestej czwartej)nastej. Jak nikt oficjalnie;) nie zaprotestuje, to dodam:)
A, jakby co, będzie na za rok:)
Ja oczywiście wiadomo, że nie przygotowuję pięterka po pięterku i jestem bardzo ciekawa co przygotowałaś.
Jestem za! Bardzo za! I jeszcze bardziej za!
O ile wiem nikt się nie zapowiadał oprócz Ciebie, nie ma żadnej kolejki, a jeśli już jesteś pierwsza w takiej kolejce.
No ale Tetryk ma decydujący głos.
PS. Jeśli o mnie chodzi nie ma konieczności czekania do północy. Ale to mój egoistyczny punkt wiedzenia, bo jestem bardzo padnięta, więc nie wiem, czy do północy dotrwam, a ciekawość mnie zżera.
Myślę, że będzie nam wszystkim bardzo miło!
Też nie widzę potrzeby czekania…
Ok. Sprężam się, ale muszę go jednak chociaż przeczytać:) Po napisaniu;)
Zasadniczo powinnaś, ale ja zazwyczaj jak już napiszę jestem tak tym zniecierpliwiona, że nie czytam co napisałam.
Ja jeszcze chwilę poczekam na nowe pięterko, ale nie wiem, czy dotrwam jeszcze 30 minut, padam na …blondi makówczyną mordkę.
DOBRANOC!
Spokojnej, i ja też dobranoc…
Nie wiem, czy ktoś się doczekał, ale – tak czy siak – po jesiennych spacerkach zapraszam na zimową wędrówkę dookoła stołu:)