Jeździmy tam od ponad ćwierć wieku, niemal w to samo miejsce. „Nasze” jezioro na Kaszubach zawsze mnie intrygowało, bo ptaków uwijało się tu mnóstwo! Ale przez lata nie miałem czym ich fotografować, a i za bardzo mi się nie chciało… aż dzięki Mirce i jej zdjęciom połknąłem bakcyla 🙂
Cała reszta w galerii, jeszcze tylko kilka uwag wstępnych: po pierwsze, nie roszczę sobie praw do jedynie słusznej identyfikacji ptaków na zdjęciach, jeżeli ktokolwiek ma lepszy pomysł, niech pisze. Po drugie, część zdjęć jest kiepska (nieostra, prześwietlona, niedoświetlona, pod światło, z bardzo daleka…), ale i tak je zaprezentuję, przede wszystkim po to, żeby dać Wyspiarzom pojęcie o rozmaitości gatunków! Po trzecie, to mój pierwszy wpis z galerią, więc nie podzielę zdjęć tematycznie (a mógłbym, chociażby ze względu na zróżnicowane miejsca, w których je robiłem). Ale na razie się uczę.
No to zapraszam!
« Z zadartą głową... | Niedzielna wycieczka » |
17
lip 2020
No to proszę bardzo, publikacja bardzo nocna 🙂 chyba wszystko, co istotne, jest we wpisie.
Kolejność może przypadkowa, ale wyszła alfabetycznie, po nazwach plików
Cudne

Brawo Mistrzu Q
Na pewno nie wszystkie zdjęcia są z najwyższej półki, ale co najważniejsze da się zobaczyć całe bogactwo awifauny
Wystarczy się rozejrzeć i chcieć je zobaczyć 
Zresztą sam zaznaczyłeś, że nie wszystkie ujęcia są super…
Teraz widać, że nie tylko amerykańskie ptaszki są kolorowe, bo i w Polsce ich nie brakuje
Jeżeli chodzi o kolor, to najpierw mnie zauroczyły pleszki, a potem zięba i szczygieł.
Czyli te ptaszki, które mają dużo różnych odmian czerwieni

A jeszcze są żółciutkie i niebieskie… i też cudne…
Jestem przekonany, że gdybym w Bytowie miał lepsze oświetlenie, te żółciutkie na drzewie wyszłyby o niebo lepiej!
Niestety, nie zawsze mamy to co chcemy… światło też
Dodam jeszcze, że nigdy na żywo nie widziałam młodego perkoza… te „pasiaki” mnie urzekły

Jak się tak przyjrzeć ich nogom, nie dziwne, że rozwijają takie prędkości.
Młode większości ptasich gatunków można rozpoznać po żółtej obwódce u nasady dzioba. Nawet mówi się o młodych ludziach – „żółtodzioby”. To właśnie wzięło się od ptaków
Makolągwy są podobne do tutejszych dziwonii… tak samczyk jak i samiczka.
Strusie są zabójcze
Żurawie oczywiście inne niż tutejsze (kanadyjskie). Może te dwa (jeśli to była matka z dzieckiem) nie odlatywały, bo młody jest jeszcze nielotem? I nie tyle są z ludźmi oswojone, ile nie mają innej możliwości ucieczki… przynajmniej tak jest z tutejszymi. A te, które są oswojone z widokiem ludzi, pozwalają podejść do siebie bardzo blisko, a nawet same szukają towarzystwa, szczególnie w porze lunchu. Zaglądają do koszyków i podkradają co się da
Młody perkoz uczył się życia na jeziorze. Czasem było widać, jak matka(?) nurkuje, a on zostaje sam i zaczyna jej trochę bezradnie szukać, rozglądać się etc. (ale to już trudno sfotografować).
Patrzę, że porównanie makolągw i dziwonii absolutnie uprawnione, bo to jedna rodzina (łuszczakowate), znaczy rodzinne podobieństwo widać
Strusie na pewno biegają szybko, z tym że na wybiegu w Poganicach pewnie nie mają tyle miejsca, żeby się rozpędzić.
Co do żurawi, pojęcia nie mam. Faktem jest, że kiedyś nie pozwalały podejść tak blisko (to nie jest bardzo blisko, ale i tak bliżej niż kiedyś). Myślisz, że młody żuraw dorównujący wielkością dorosłemu jeszcze nie lata? Pamiętam taki rok, kiedy było dwoje młodych i na pewno nie latały, chodziła po polach cała rodzina, czwórka ptaszorów, i faktycznie uciekały na piechotę, ale było wyraźnie widać różnicę wieku/ wzrostu. Być może z czasem też się oswoją tak, żeby podejść bardzo blisko.
O perkozach czytałam sporo. Relacje między rodzicami i dziećmi są bardzo zażyłe. Gdy młode się zmęczą, bardzo często „wsiadają” na grzbiet matki i tak podróżują
Ten młody na pewno jest karmiony, ale rodzice zaczynają go uczyć jak nurkować i łapać ryby… jeszcze trochę i „pójdzie” pod wodę za matką… 



Żurawie to duże ptaki i wydaje mi się, że nie tak łatwo jest im wznieść się w powietrze. Spójrz na łabędzie. One potrzebują kilkudziesięciu metrów „rozbiegu”, żeby pofrunąć. Żuraw potrzebuje znacznie mniej, ale i tak nie jest w stanie „wystartować” z miejsca. Musi mieć „rozbieg”… Może to jest przyczyną, że nawet wyglądające jak dorosłe, ale jeszcze młode, nie są tak lotne. Z przyzwyczajenia uciekają „na piechotę”
Przy okazji… żuraw jest w stanie wznieść się nawet na 6000m. Do tego potrzebne są bardzo silne skrzydła (bo to wielkie ptaszyska). Może zanim młody osiągnie taką sprawność, trenuje na ziemi
Nie jestem ornitologiem, więc nie wiem wielu rzeczy na pewno. Jedynie to co wyczytam i sama zaobserwuję
Ooo, to żałuję, że nie udało mi się podpatrzyć, jak młody jest wożony na grzbiecie!
Ale tak jak porównuję wielkość, to być może musiałbym wcześniej przyjechać nad jezioro, żeby coś takiego zauważyć, bo ten tu jest dość już wyrośnięty, żeby jeździć na grzbiecie u mamusi.
A co do żurawi, to z jednej strony nie byłem na tyle natarczywy ani nie ruszałem się dość gwałtownie, żeby je płoszyć (małżonka proponowała, że spłoszy, specjalnie, żeby właśnie zrobić serię zdjęć z bliska, jak się wzbijają do lotu, ale nie skorzystałem), więc widziały, że jak spokojnie odchodzą w zboże, to nikt za nimi nie idzie, natomiast z drugiej strony, gdyby faktycznie ktoś je spłoszył, to tego pola za nimi było dość, żeby wystartować z rozbiegu.
Doczytałam
Młody perkoz gramoli się na grzbiet rodzica i korzysta z „przejażdżki” do trzeciego tygodnia życia. Także jeśli ten młody był starszy (a na takiego wygląda), to musiałbyś przyjechać kilka tygodni wcześniej, żeby to zobaczyć 


Doczytałam też, że młode od samego początku potrafią pływać i nurkować, chociaż są karmione przez rodziców 10 do 11 tygodni.
Żurawie są piękne i gdy słyszę ich klangor od razu rozglądam się po niebie. Czasami są tak wysoko, że ich prawie nie widać, ale słychać zupełnie wyraźnie
I w sumie dobrze, że nie skorzystałeś z pomocy małżonki… przestraszone mogły polecieć w każdą stronę i wcale te zdjęcia nie byłyby z bliska
Może i ten tutaj potrafił nurkować, ale najwyraźniej mu się nie chciało
Policzyłem, że te żurawie mogły chodzić jakieś 50-60 m od drogi (i ludzi, czyli nas). To i tak jest blisko, jak na żurawie. A poleciałyby niemal na pewno w stronę odwrotną (bo tam jest las).
Tak sobie też pomyślałam, że może zięba nie tyle jadła modrzewiowe igły, ile zbierała z nich jakieś drobne pasożyty na pokarm młodym


Z tego co wiem, to one żywią się nasionami i owocami, ale jak większość ptaków, swoje młode karmią owadami. Na modrzewiu nie ma ani owoców, ani ziarna, ale mogą być owady…
Zięby mają specjalne wola, gdzie zbierają pokarm, a potem je opróżniają bezpośrednio do młodych gardełek. A że płochliwe za bardzo nie są…
Takich szczegółów nie znałem, dzięki!
Zawsze mnie cieszy, gdy mogę coś podpowiedzieć
Wielkie brawa Mistrzu za galerię i jej temat. Ptaszkom przyjrzę się wieczorem, teraz budzenie
i do pracy!
Proszę się częstować do woli!
Witajcie!
Gratuluję udanego galeryjnego debiutu. Zdjęcia bardzo ładne i interesujące – ptaszki zidentyfikowane; ja większość z tych stworzeń mógłbym podpisać Ptak…
Dla porządku dodam, że obecnie galerię można dodawać jeszcze łatwiej – wystarczy nowowstawianemu blokowi nadać typ „NextGen Gallery” (zamiast np. Akapit) i wybrać swoją galerię z listy po nazwie (zazwyczaj ostatnia 😉 ).
Ślicznie dziękuję.
Co do technicznej strony, pewnie z czasem będzie łatwiej. No i żeby wybrać galerię, trzeba ją najpierw utworzyć (co jest do zrobienia, ale trzeba się przyzwyczaić, że wpis wymaga „osobnego” obiektu).
Dołączam do braw
; jestem pod wrażeniem jak szybko zaraziłeś się pasją Miralki. I z jakim wyśmienitym skutkiem!
Cóż ja (jak Tetryk) umiałabym podpisać jedynie to jest ptak, to jest ważka, to jest wiewiórka, O! to poznaję! -to struś!
À propos wiewiórki ubawiło mnie jej zachowanie jak gwiazdy co się odgania od natrętnego paparazzi.
A ja się cieszę z każdego „zarażonego”




Taki „wirus” jest pozytywny i nikomu nie szkodzi
I zawsze chętnie pomogę w rozprzestrzenianiu się… świat jest piękny i warto poznawać jego tajemnice… nie tylko te ptasie
Od dawna mam też w pamięci zdanie teściowej naszego Ukratka na temat ptaków. Znała dwa gatunki: „łabądź i cobądź”
A wiewiórki, chociaż moimi ulubienicami nie są, to na pewno ciekawe stworzenia…
Ta tutaj była jedna i z zaskoczenia. No i nikomu niczego nie wyżerała
więc można uznać, że zachowywała się fair.
Wiewiórka jest zawsze wiewiórką


Chociaż na pewno wolę te nasze polskie rudzielce, od tych „myszatych” szarych. Ale natury oszukać się nie da. Wiewiórki to gryzonie, a co za tym idzie zęby rosną im stale i muszą je ścierać. Dzięki temu wyrządzają szkody, gryząc co popadnie
Gdyby jadły tylko orzechy i nasiona… ale one potrafią dobrać się do ptasiego gniazda i wrąbać wszystkie jajka, a jeśli już młode się wykluły, to wrąbią i młode…
Taka wszystkożerna? Nie wiedziałem
Piszę i piszę, a nawet się nie przywitałam
Co za brak kultury!

Dzień dobry
Lepiej późno niż wcale
Bo Ty Miaralko zadziałałaś sercem -najpierw przywitałaś się z Twoimi ukochanymi ptaszkami.
Och! Nie tylko z ptaszkami
Odpowiadałam przecież na odpowiedzi… fakt, na temat moich ulubieńców, ale nie tylko… 
Ależ to nie był zarzut, lecz żartobliwy KOMPLEMENT Miralko!
Lubię ludzi, którzy kierują się sercem w tym co robią, są szczerzy, a nie zdystansowanie „uprzejmi”.
Wiem, że to był żart, Makóweczko


Dlatego dałam przymrużone oczko
Nie lubię też kłamać, czy udawać… nie mam powodu…
Popisałam, a teraz do ogródka, bo potem żar z nieba uniemożliwi jakąkolwiek pracę



Dochodzi 5:30, więc już czas
Miłego dnia Wam życzę
I do popotem…
Równocześnie napisałyśmy Miralko.
Miłego dnia!
U Ciebie żar, a u mnie -pochmurno!
No i wyplewiłam cały ogródek, podwiązałam pomidory (znowu), poobszczykiwałam zbędne pędy (też znowu), posiałam nową rzodkiewkę i sałatę, wycięłam dojrzałe „pręciki” babki (będę je suszyć na zimę) i w końcu skosiłam trawę z trawniczka. Zrobiłabym to już dawno, ale czekałam aż babka dojrzeje
Nie za dużo, bo jeszcze muszę zapeklować polędwiczkę na obiad… o podlaniu domowych kwiatków nie wspominając, bo to rozrywka 
A potem zjadłam śniadanie i mam trochę wolnego
A tak wracając do tematu… na zdjęciu pierwszym w ósmym rządku, tam gdzie Mistrz Q miał wątpliwości… moim zdaniem to samica pleszki, bo chociaż podobna do kopciuszka, ten jest taki szaro-brązowy, a samiczka pleszki ma jakby rudy nalot na brzuszku. I ten ptaszek na zdjęciu ma właśnie taki nalot
Nalot w ogóle kojarzy się z ptaszkami…
A serio, tak, też myślę, że to pleszka.
Nalot bardziej kojarzy mi się z samolotami, bombowcami…

Ale jak widać są różne rodzaje nalotów…
Witaj, Quackie:)
Pierwsza galeria?
Gdybyś nie napisał, nie zgadłabym. Gratuluję:)
Ptaszęctwo urocze. Szczególnie zięby i żurawie mnie urzekły.
Lubię pliszki, choć spacerujące zwiastują deszcz (sprawdzone:)).
U nas ze skrzydlatych inaczej – zatrzęsienie biedronek. W tym roku jakoś wcześniej. Zazwyczaj pojawiały się pod koniec sierpnia i przynosiły jesienne ciepełko:)
Pozdrawiam:)
A z pliszkami to się zgadza, w Bytowie jedna spacerowała po trawniku (mam zdjęcia, ale to z pomostu lepsze) i potem lało!
Ha!
🙂
Przelotne (bo jakież by na takim Pięterku) dzień dobry, Wyspo:)
Witaj, Przelotna!
Dobry wieczór, Tetryku:)
Wolałabym być ulotna… ale to chyba jednak nie ja:)
Pozdrawiam:)
Jak tak wszyscy latamy podreperowałam trochę moje naderwane skrzydła i za chwilę „polecę ” w kierunku Rynku Głównego „pod Adasia” na manifestację solidarności z Białorusią.
Trzeba patrzeć trochę dalej, jak czubek polskiego nosa; tak uważam.
Lecęęęęęęęę…pa!
Dzień dobry 🙂 Ja wychowanek Puszczy Białowieskiej muszę należeć do dzikiej przyrody ,bo do murów wielkiego miasta nie pasuję . Mam w Warszawie , na skraju Puszczy Kampinowskiej działkę w Ogrodzie Fosa II , ale to już nie jest to . Na Mazurach jest więcej dzikości , bo jest jezioro ,ładny las i ładna moja Hacjenda , ale czas przebywania jest raczej dorazny . Odległości , inne obowiązki i pozostaje tylko tęsknota za utraconym czasem . Zawsze wpatruję się w fotografie z życia przyrody , bo to jest nasze otoczenie i często z lenistwa nie wiemy w jakim świecie żyjemy . W warszawskim Parku Moczydło miałem ” znajomego ” dzikiego kaczora , który rozpoznawał mnie kiedy pojawiałem się na spacerze . Podlatywał ze środka stawu do ławki na której siedziałem i pozwalał się karmić z ręki .Nieudane zdjęcie zamieściłem w naszej Galerii i jeśli Quacku możesz , to dołącz do wątku jako wsparcie Twojego zaangażowania w tematykę przyrodniczą , za co serdeczne dzięki
Dołączę!
Dobry wieczór, fajrant i przerwa!
Cześć. Pozdrowienia z Olkusza. 75km na rowerach. 1500m w górę, 1400m w dół. Pożywi czekamy na pizzę w rynku. Jutro Kraków przez Tenczynek. Uff.
Trzymcie się!
Cześć Zoe

Powodzenia na trasie!!!
Dzielni jesteście!
O! Nocujecie w Krakowie? To może jakieś wspólne piwo wieczorem?
Skończyliśmy w Krzeszowicach na dworcu. Awaria rowera – wracamy pociągiem do punktu startowego.
Buuu!!! Współczuję! Trudno – może uda się kiedy indziej 🙂
Jeśli tam, gdzie byliście padało tak jak na moim osiedlu to jesteście wyjątkowo dzielni.
Deszcze nas ominęły. Niestety pękła opona. Miałem zapasową dętkę ale opony nie. Pojechałem rowerem syna do najbliższego warsztatu po zakup tejże opony. 15km w jedną stronę, 7km w drugą no i się rozsypał grafik bo jeszcze czas na naprawę i strata 2 godziny.
Współczuję
Był wiec, miałem okazję posłuchać trochę przemówień po białorusku (w zasadzie dawały się rozumieć!), potem jeszcze miłe spotkanie przy okazji -no i dotarłem do domu.
Kolacja zjedzona, dzień zaliczony?
Słyszałem, że w wojsku po takiej deklaracji odcinało się centymetrowy kawałek z miarki krawieckiej.
Ale na Wyspie niekoniecznie
Internet mi się w głuszy niespodzianie uaktywnił, więc korzystam i już teraz mówię: dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Kolacja zjedzona, deszcz pada, czas iść spać.
DOBRANOC!
Dzień dobry i pracujący (o ile to się nie wyklucza).
Jutro niepracujący, od poniedziałku do środy – pracujący, od środy po południu do soboty znów wyjazd i nieobecność, a potem już do sierpnia raczej będę.
Witam Wyspiarzy!
Pochmurnym, zamglonym niebem przywitała mnie sobota.
Może to czas na odrobienie domowych zaległości?
Dzień dobry! Ja na ten przykład pracuję, odrabiając zaległości już z przyszłego tygodnia.
Dzień dobry

Niby tak bardzo nie boli, ale przeszkadza w różnych zajęciach i chciałabym się jej pozbyć… 

Wybieramy się dziś na wycieczkę, ale dokąd, to tradycyjnie nie wiem
Trzeba trochę pochodzić, to może ta opuchlizna z kolana mi zejdzie
Oczywiście musimy wybrać się wcześniej, póki żar z nieba nie zacznie palić… no i odpada preria, bo przy 35C (w cieniu), łażenie w pełnym słońcu jakoś nas nie pociąga
Może mąż by zmajstrował jakiś przenośny klimatyzator?
Na baterię? Muszę mu podpowiedzieć…
Plecakowy może?
Proponuję klimatyzowaną lektykę.
O. Z tragarzami w bamboszkach, żeby ptaków nie płoszyli!
To jest doskonały pomysł!
Miralko co Ty na to?
A ja na to ha – ha



Ciekawe skąd byśmy wzięli tych w bamboszkach, co to by nieśli lektykę
A tak już trochę bardziej poważnie… my lubimy chodzić, więc noszenie nas w czymkolwiek odpada w przedbiegach… nawet jeśli to będzie klimatyzowana lektyka
No i kto by chłodził tragarzy?
Ajajaj. Tego nie przewidziałem
Ani ja!
A chciałam dobrze…
Och, nie przejmujcie się…



Byliśmy nad Lake Michigan i tragarze nie byli potrzebni, ani chłodzona lektyka
Pojechaliśmy rano i dopiero jak wracaliśmy zaczęli się zjeżdżać plażowicze. Nie wiem jak można wyleżeć na kamienistej plaży w takim słońcu
Minuta osiem upiekłabym się na sztufadę
Jeśli jest woda, w której można pływać to mogłabym.
Ale taka woda do pływania, nie do ochlapania się jedynie. Choć kamienista plaża to nie jest to co tygrysy (makówki) lubią najbardziej. Piasek ewentualnie trawa jest miło widziane.
Kiedyś tam był piasek, ale kolejne burze naniosły kamieni

Za każdym razem, gdy jesteśmy w Zion (a bywamy średnio co dwa tygodnie) plaża i cały brzeg wygląda inaczej. To to potężne jezioro tak zmienia linię brzegu… A pływać jest gdzie…
Witajcie!
Jeszcze przed śniadaniem zostałem wciągnięty przez córę w Wielką Akcję Sprzątania u Babci. Wywieźliśmy do Albertynów itp. ok. 10 worów ze zbędnymi ciuchami, butami, torebkami… Dlatego witam dopiero teraz.
Poważna sprawa. To i tak dobrze, że się wyrobiłeś do tej pory.
Pożyteczna akcja. Komuś te rzeczy mogą się przydać.
Jak likwidowałam mamy mieszkanie przekazałam kilkanaście worów rzeczy do DPS. Takiego DPS, gdzie są głównie osoby niepełnosprawne umysłowo od 8 roku życia zazwyczaj do końca.
To jeszcze jako uzupełnienie dodam, że chociaż pojechaliśmy rano (ok. 7), to jednak było już duszno. Temperatura też nie za bardzo, bo tak ok. 28C. Trochę za ciepło na długi spacer


Dobrze, że chociaż wiaterek powiewał, bo udusilibyśmy się
Nie tak dawno patrzyłam na termometr. Te prognozy nie są jednak dokładne… podawali, że ma być 35C, a było „tylko” 33C…
No proszę, jednak ktoś jest!
Ciekawe co mnie jutro spotka na wycieczce ? (oczywiście jak nie zaśpię)
Peleryna spakowana, bo zapowiadają burze.
„Tylko” powiadasz Miralko?
U nas też miały być burze, ale jak na razie tylko się chmurzy
Zobaczymy…

A Tobie życzę udanej pogody na wycieczce i mam nadzieję, że peleryna nie będzie potrzebna
A „tylko”… bo wiesz, Makóweczko, dwa stopnie robią różnicę
Dobranoc Wyspo!
Latam w te i nazad, bo chciałoby się pogadać na Wyspie, ale i obowiązki czekają

To latam zmieniać pranie, to robiłam ogórki w słoikach (mąż znalazł w którymś sklepie chrzan), to zaglądam do wędzarki, to pieczemy kolby kukurydzy i też trzeba zajrzeć…
Muszę też przyznać, że po dłuższym pobycie w ogródku, gdy się wchodzi do domu, to jak do lodówki
Staramy się utrzymać w domu 23C, co i tak jest ciepło, ale w porównaniu do temperatury na zewnątrz…
No to się jeszcze pochwalę



Moje ogórki zarosły na całą przeznaczoną im część płotu. Nawet się na nim nie mieszczą. Nie wiem jak długo to będzie… to znaczy wiem. Dopóki te białe, pierońskie muszki (wielkości octówki) ich nie zwęszą i nie zlecą się chmarą. Już kilka razu zabiły mi pędy ogórków. Czasami nawet nie spróbowałam ani ogóreczka i wszystko uschło
Ale w tym roku już jedliśmy swoje ogórki i nawet trochę zrobiłam w słoiki
Wyszłam na zewnątrz i zrobiłam zdjęcie…
Te, które posadziłam w doniczce, musiałam przenieść na grządkę, bo za dużo miały słońca i zaczęły więdnąć. Przy płocie wróciły do normy
Pochmurne witam!
Dzień dobry, ale przelotne, zaraz jadę iść na spacer (jadę, żeby przejść kawałek plażą).
A ja też przelotnie.Siedze,aby zaraz znów iść..
Jak w starym dowcipie o osądzonym, który dostał wezwanie do odbycia kary i po drodze na dworzec wyjaśniał znajomemu:
– Idę jechać siedzieć…
Facet stale chodzi po celi.
Wspolosadzony nie wytrzymał
” Czy myślisz,że jak chodzisz to nie siedzisz?”
Witajcie!
Jak dobrze wstać skoro świt…
Skoro świt to dziś wstałam ja.Wlasciwie w środku nocy.
Teraz siedzę,aby zaraz iść.Ognisko, kiełbaski,grzybki marynowane,serniczek i naleweczki.
Opowiem może coś wieczorem? Między między jak to na wycieczce było?
Jeśli nadmiar serniczka nie przeszkodzi, opowiadaj!
Może grzybki bardziej zaszkodzą niż serniczek
Nic mi nie zaszkodziło! (jak do tej pory!)
Jestem w domu i mogę Wam opowiedzieć jak było zanim nagle nie zasnę.
To co ja mam powiedzieć, Makóweczko? Budzę się przed świtem i wstaję. Ostatnio między 3 a 4 rano
Łoj!
Ja wolę kłaść się o 3 niż o takiej godzinie wstawać.
Dzień dobry


Coś się błyska i huczy za oknem, może będzie burza?
Wczoraj nie podlewałam ogródka, bo miało padać w nocy. Nie padało. I teraz sama nie wiem. Podlewać, czy nie?
Jest dość wcześnie, nie ma jeszcze 5:30, także mogłabym podlać… ale jak spadnie deszcz, to moja praca poszłaby na marne… po co wkładać dwa grzyby w barszcz?
OK. Wracam do swoich ptaszków
Trzeba posegregować zdjęcia… a w tym czasie mój małżonek przygotowuje śniadanie
Znowu placuszki z jabłkami 

Wczoraj liczyłam ile mam gatunków ptaków na zdjęciach… już 145! Kolekcja mi rośnie i cieszę się z tego
Jestem z powrotem. Pięć kilometrów w nogach, plecy nieprzyzwyczajone protestują, Sopot w sezonie zatłoczony, zdjęć dla odmiany zero (bo nic ciekawego nie było do fotografowania). No i po powrocie musiałem się jeszcze solidnie zdrzemnąć dla podreperowania sił.
Zgubiłam szlak,pobladxilam, idę sama ,grzmi.Jak jakoś dotrę do pociągu to chyba będzie co opisać w między między
Trzymaj się i dawaj znać.
Włączyłaś GPS-a? Może pomóc…
Dotarłam na dworzec!
Ale czynny? W sensie: jeździ przezeń jakaś komunikacja?
A może opowiem wszystko jak dotrę do domu?
A może hm…tak myślę na pięterku,a nie na między między.Tu akurat dojdziemy do 200 komentarzy.
No jak będę w stanie używalności.
Bo jutro…cd.imprezowania.
Zapraszam na nowe pięterko.
Nie będzie ani komarów, ani zajęcy, ani zebr, ani motyli.
Będzie natomiast trochę przekąszania.
Zmykam już…