Nie bardzo wiedziałam, którą z wycieczek opisać, bo według mnie na każdej zdarzyło się coś ciekawego… opisałam więc wszystkie trzy!
I tak w kolejności chronologicznej pierwsza w czerwcu (06-06) była na Goose Lake Prairie State Natural Area w Morris, Illinois. Potem pojechaliśmy dalej… Chciałam obejrzeć Midewin National Tallgrass Prairie, a to od Goose Lake o rzut beretem. Nie wysiedliśmy nawet z samochodu. Po kilku godzinach łażenia po Goose Lake w pełnym słońcu, jakoś nie pociągała nas nowa preria…
Pojechaliśmy zatem do kolejnego parku, mijanego po drodze. Nawet nie wiem jak się nazywa… z jednej strony jest Kankakee River, z drugiej Milliken Lake, a jakby zamykał trójkąt dopływ Kankakee River – Prairie Creek. Jak na nasz gust, było trochę za dużo ludzi. Przede wszystkim wędkarzy. Chociaż nad Prairie Creek też waliły tłumy. Na parkingu przy „plaży” nie było gdzie, więc ludzie parkowali w bardzo dziwnych miejscach. Jeden taki zaparkował na środku drogi i wszyscy inni musieli go mijać. To znaczy… ci, którzy wyjeżdżali musieli najpierw wpuścić tych, którzy wjeżdżali… a wszystko przez to, że Amerynkańcom tak ciężko przejść na piechotę te kilka metrów. Zaparkowałam na parkingu (były wolne miejsca), ale może z 50 m od „plaży”. Nam nie przeszkadza przejść się kawałek…
Druga nasza wycieczka (którą chciałam opisać) była 20 czerwca, nad Mallard Lake. Trochę o niej pisałam. I o wężu, którego spotkaliśmy na ścieżce i o agresywnej samiczce epoletnika krasnoskrzydłego… ale zdjęć nie pokazywałam!
I trzecia nasza wycieczka, zaledwie jeden dzień po Mallard Lake. Pojechaliśmy do Moraine Hills State Park. Byliśmy tam już wielokrotnie, ale że nie wszystkie ścieżki przeszliśmy…
Na tą z najdłuższych tras małżonek nie chciał się zgodzić. Ma ona ponad 6km długości i jak to on orzekł, nie będzie mnie niósł, bo na pewno jej nie przejdę. Tym bardziej, że temperatura rosła i miała osiągnąć ponad 30C. Szczególnie na otwartym terenie, w pełnym słońcu, faktycznie byłoby mi ciężko…
Podjeżdżaliśmy więc z parkingu na parking i chodzili wokoło. I tak było ciekawie.
Na pewno w ostatni weekend czerwca znowu się gdzieś wybierzemy… ale dokąd? Któż to wie…
Serdecznie zapraszam na wędrówkę po parkach

Mam nadzieję, że będzie to wytchnienie, taka odskocznia od codzienności…
Jak wrócę będę się zachwycać…sorki
Bo już wyjeżdżamy z Krakowa,a Twoje ptaszki wymagają komfortowego oglądania.
Ależ rozpętała się burza!!!
Po godzinie wyszło słońce, a właściwie pokazało się na zachodzie, a na niebie wykwitła piękna tęcza 
Przesiedział trochę czasu w samochodzie na parkingu. Jak mi powiedział, otworzył drzwi od samochodu, momentalnie zmokła mu ręka, więc zatrzasnął drzwiczki i czekał 

I to akurat wtedy, gdy mąż pojechał do sklepu. Wiatr przyginał drzewa, a deszcz taki, że świata nie było widać. Jakby ktoś wiadrem wodę na szyby lał
Mąż wrócił cały i zdrowy, z czego bardzo się ucieszyłam
Z parkingu trzeba przejść cały budynek, wszystkie 7 szeregówek, bo nasza jest na końcu. Byłby przemoczony do ostatniej nitki. A tak wrócił prawie suchy
Jak mi opowiadał mąż, po drodze leżały połamane gałęzie i całe drzewa… będą służby porządkowe miały co robić… muszą to uprzątnąć


Mąż powiedział mi też, że w naszym ogródku wiatr powywalał masę rzeczy… czyli ja też będę miała co robić. Trzeba będzie sprzątnąć ten bałagan
Ale dobrze, że żaden piorun w nic nie trafił i że nie dawało gradem. Po ostatnim i tak w liściach pełno dziur. Znowu by mi „naszatkowało” liści
U nas już po 22, a właściwie bliżej 23, a te wariaty dalej strzelają
Mało im było piorunów? Też strzelały…
Bry ….
Zbudził mnie budzik i grzmoty.Ulewa taka,że zmoklam zanim dotarłam na miejsce zbiórki.
W autokarze witamy się „trzeba być wariatem,aby w taką burzę wychodzić z domu”,ale z takimi jest wesoło.
Jedziemy, więc próbowałam jednak obejrzeć ptaszki,ale nidowidze podpisów no i konkurs się zaczął.
Wygrałam bransoletkę.
Lackowa bywa nazywana Góra Policyjną
.Czemu?
Dzień dobry, jestem i jak się rozejrzę wśród ptaszków, skomentuję również merytorycznie
a tymczasem miłego dnia!
Zawsze jak widzę dzikie indyki, to się zastanawiam, jak to się stało, że one jeszcze nie wymarły po tych wszystkich Świętach Dziękczynienia
(oczywiście żart, wiem, że na stoły trafiają indyki z chowu na fermach).
Wszystkie te drobne ptaszki, spizele, pasówki etc., nb. podobne do naszych wróbelków, wywołują u mnie pytanie: jak to rozpoznawać? Jeszcze pasówka śpiewna w miarę, ma taki dropiaty brzuszek, ale reszta?
Czy przedrzeźniacz faktycznie kogoś przedrzeźnia (np. inne ptaki?). W ogóle z sylwetki jest podobny do kukawki kalifornijskiej (=Strusia Pędziwiatra), tylko nogi krótsze i nie tak umięśnione. Może jest jakieś pokrewieństwo?
Błotniak wyszedł wspaniale. W ogóle wygląda jak latawiec, a nie ptak, w sensie tych wszystkich gładkich prostych i zagiętych linii. Nic tam nie odstaje, nic nie sterczy.
Próbowałem znaleźć tego ptaka, co nie mogłaś rozpoznać, ale się poddałem. Wyszukiwanie obrazem google z uporem maniaka podpowiada jakieś pszczołojady, co jest bzdurą, ponieważ po pierwsze mają kompletnie inne dzioby, a po drugie występują wszędzie, tylko nie w Amerykach (przynajmniej tak wskazuje mapka w Wiki).
Żurawie i czapla bardzo majestatyczne! Mam nadzieję, że w lipcu albo sierpniu uda mi się również złapać w obiektyw żurawie na Kaszubach (bo jedziemy dwa razy nad „nasze” jezioro).
Dopływ rzeki z kaskadami wygląda bardzo fajnie, sam bym się bawił jak te dzieci
zresztą czasem się bawię, jak jadę do Żywca i uda nam się wybrać na kąpielisko nad Sołę w Węgierskiej Górce (oczywiście z tą różnicą, że Soła to górska rzeka, więcej w niej kamieni i woda zwykle zimna).
Pani epoletnikowa fajna na drugim zdjęciu: rozsiadła się, naburmuszona, prawie słychać ze zdjęcia ten wściekły syk, o którym piszesz. A jakbyście się odwrócili tyłem, to co, faktycznie któreś mogłoby oberwać dziobem? Ptaszek nie wygląda na dużego…
Natomiast ujęcia tych ptaków z jedzeniem w dziobach absolutnie świetne, mnie się udało ostatnio zaledwie jakąś wróblicę, a i to mocno pod światło…
Trzecia wycieczka – żuraw spacerujący po ścieżce, w środku lasu, skąd chyba nie mógłby szybko uciec (duży ptak, szerokie skrzydła, a nad głową gałęzie?), wygląda jak z filmu fantasy
A ten garb u młodego żurawia to może jakiś większy kąsek? Nieduży gryzoń, dopiero co chapnięty? Skojarzenie z pterodaktylami oczywiście jak najsłuszniejsze.
Ważka na słupku wygląda nietypowo, w sensie że taka dwukolorowa, a do tego jeszcze ten cień skrzydeł – w pierwszej chwili myślałem, że to dwie ważki, np. podczas kopulacji.
Nadobniczka w skrzynce skojarzyła mi się z przedostatnim spacerem tu w Gdyni, kiedy próbowałem zrobić zdjęcie sikorce w skrzynce, ale była za szybka, w rezultacie mam sporo ładnych zdjęć… samej skrzynki.
Żółw ma skorupę jak odlaną z kawałka ciemnego spiżu.
Rybołów, ciekawa sprawa, skoro nie zagląda do Waszego stanu. Zgłosiłaś to gdzieś, do jakiegoś ciała naukowego, które się zajmuje takimi sprawami?
No i kolory przepiękne, tu błękity (indygo), tam cytrynki, nawet samiczka kardynała, mimo że nie taka czerwona jak pan kardynał, ma śliczny pomarańczowy dziób. W Polsce rzadziej się spotyka takie zdecydowane kolory.
Ojej! Ale będę miała do odpowiadania!!!
To może w miarę możności i na raty?
Witajcie!
Długo spałem (oszczędzam na niedzielę 😉 ), zakupy, dostawa dla teściowej z krótką wizytą, śniadanie i już mogłem oglądać ptaszki. Pięknie dokumentujesz bogactwo tych byłych dominantów planety!
Przepytałem wujka G o tego niezidentyfikowanego ptaszka, i jak dla mnie jest najbardziej podobny do samiczki (lub małolata) kacyka kasztanowatego Icterus spurius – ten gatunek ma bardzo silny dymorfizm płciowy…
Ważka ośmioskrzydła też mnie zaciekawiła, dopiero po chwili zrozumiałem, że to cienie
Zaskoczyła mnie spizela polna z rozpostartymi w locie skrzydłami, w szczególności szpary między piórami. Zawsze sobie wyobrażałem skrzydło ptasie jako bardziej zwarte.
Dziękuję, Ukratku


Też obejrzałam sobie tę samiczkę kacyka. Chyba masz rację. Na małolaty, szczególnie tak już duże, chyba trochę było za wcześnie, więc musi to być samiczka. Czyli mam nowy „nabytek” do naszej kolekcji, bo tego ptaka jeszcze nie mieliśmy
A skrzydła ptasie są zwarte, tylko ptak może je „rozczapierzać” w dowolny sposób. Jeśli nie zależy im na szybkości… lecą blisko i dość wolno, rozkładają te skrzydełka bardziej. Szpary między piórami dają mniejszy opór i ptak porusza się wolniej…
Dzikie indyki. W niektórych lasach urządza się na nie polowania. Ale jak mówił mi Mark, one są bardzo chytre. Poza sezonem łowieckim, plączą się po polach w pobliżu ludzkich osiedli, ale gdy zaczyna się sezon, znikają nie wiadomo gdzie i trudno je znaleźć… takie spryciule
Nie są to ptaki w żaden sposób spokrewnione z kukawką, chociaż faktycznie mogą ją przypominać (szczególnie przedrzeźniacz rudy) 





Prędzej będzie to jakiś pasożyt, który rozrasta się pod skórą…


Wiem, bo przecież należę do grupy na FB, na której różni pokazują swoje zdjęcia.
Z tymi małymi ptaszkami mam czasami problem, szczególnie tyranki różnią się od siebie takimi szczególikami, że czasami wręcz nie da się ich rozróżnić. Nigdy nie jestem pewna czy właściwie określiłam gatunek. Nawet jeśli zdjęcie jest wyraźne. Tak jak tutaj. Patrzę na zdjęcia różnych ptaków i wyglądają niemal identycznie. Różnica jest w zasadzie tylko w kolorze dziobka. W moim atlasie ptaków są czasami zaznaczone te różnice i to znacznie pomaga…
Rodzina przedrzeźniaczy wzięła swoją nazwę od tego, że te ptaki są w stanie naśladować nie tylko inne ptaki, ale i zwierzęta. Taki przedrzeźniacz ciemny idealnie naśladuje kota. Sama się kiedyś pomyliłam
W Polsce jest kilka gatunków błotniaków. Widziałam na zdjęciach błotniaka stawowego i błotniaka zbożowego. Tym większą radość sprawił mi błotniak amerykański
Mam nadzieję, że w końcu tego nieznanego ptaka znajdę. Jak na razie nie mam tyle czasu, żeby dokładnie przejrzeć swoje atlasy z ptakami…
Też mam nadzieję, że uda Ci się złapać żurawia i czaple. Co prawda w Polsce są trochę inne gatunki, ale to będzie ciekawsze… taka różnorodność
Te kaskady, to skalne płyty… woda wypłukała to co było słabsze i dlatego porobiły się takie „dziury w rzece”. Miałam szczerą ochotę przyłączyć się do dzieci, ale nie miałam stroju kąpielowego
Pani epoletnikowa aż taka mała nie jest. Epoletniki dorastają do 24cm. Niby nie tak dużo, ale zawsze…
Nie wiem czy by nas zaatakowała, gdybyśmy się ustawili tyłem do niej. Z tego co widzieliśmy, szarpała włosy faceta pazurkami i biła skrzydłami po tyle głowy
Wszystkie ptaki z jedzonkiem w dziobku, to sezonowy przebój. Wiele z nich ma młode i karmi je głównie owadami i robalami. Pisałam już o tym, że nawet te, które normalnie są wegetarianami, swoim dzieciom dają białko zwierzęce. Jest kilka wyjątków, ale one tylko potwierdzają regułę
Żuraw, wbrew pozorom wcale nie jest taki bezbronny, jakby się mogło wydawać. Właśnie jego wzrost, wielkie skrzydła i silny dziób są atutami. Ten nie szedł środkiem lasu (chociaż środkiem ścieżki). Za szpalerem drzew była skarpa o dość łagodnym zboczu i morze traw, jak widać, bardzo wysokich.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale młody ma ten garb w tylnej nasadzie szyi, a wole ma z przodu. Tak więc nie może to być większy kąsek, tylko co chapnięty
Ważki są ciekawe, ale nawet nie próbuję rozróżniać gatunków. Jest tego za dużo i tak jak ptaki różnią się takimi detalami, że chyba bym zgłupiała, starając się wyodrębnić gatunki. Ta odrobina wiedzy o nich w zupełności mi wystarczy
Z nadobniczką mieliśmy szczęście, bo wystawiła główkę i tkwiła w tej skrzynce dłuższą chwilę. Mieliśmy czas, żeby ją obcykać
Rybołów zagląda do nas czasami w trakcie przelotów z zimowisk na tereny lęgowe i z powrotem. Można go spotkać na lęgach w Wisconsin, a to stan graniczący z Illinois. Widocznie Lake Defiance jest bardzo rybnym jeziorem, skoro rybołowy zdecydowały na pozostanie nad nim i założenie gniazda. Nigdzie tego nie zgłaszałam. Raz, że nie wiem gdzie, a dwa, to gniazdo jest pewnego rodzaju atrakcją turystyczną i wiele osób je podziwia. Na pewno naukowcy wiedzą o nim.
Całe szczęście gniazdo jest daleko od ścieżek i nie za bardzo można do niego podejść bliżej (co widać po jakości zdjęć). Ptaki mogą wychowywać młode nie niepokojone przez nikogo
Mylisz się też co do kolorystyki polskich ptaków. Duża część z nich jest tak samo kolorowa jak tutejsze. Fakt, że te które mieszkają w miastach są ubożej ubarwione, ale wystarczy wyruszyć za miasto i uważnie się rozejrzeć. Pełna gama kolorów, cudne klejnociki
Ja rozumiem, że tutejsze ptaki są dla Was jakby egzotyką, tym bardziej, że wielu gatunków w Polsce nie ma… ale dla mnie te polskie są cudne i nieosiągalne. Zdaję też sobie sprawę, że nie wszyscy Amerykanie wiedzą ile i jakie gatunki posiadają… podejrzewam, że w Polsce jest podobnie. Niektórych ptaków po prostu nie widać i dopiero tacy jak my wyławiają je z tłumu
Popisałam, poodpowiadałam, a teraz czas się wziąć do pracy. Dziś już nie pada, więc może zerwę te białe porzeczki i agrest i przerobię je, jak powinnam

Do popotem
Pomyślności!
Krzak białych porzeczek obrany, nazbierałam wiaderko
Zostawiłam trochę dla kardynałów… jak się dzielić, to się dzielić
Wiem, że lubią
Zrywając zauważyłam, że bardziej w środku krzaka na kiściach została czasami jedna bubka, czasami kilka, a czasami nic
No to zostawiłam im tak bardziej w środku, niech jedzą 
Jeszcze agrest…
Nie dałam rady
Może później, jak słońce przestanie palić. Gorąc taki, że człowiek gotuje się we własnym sosie 
Och. Wracaj do klimatyzowanych wnętrz!
No to wróciłam
Kochani w tej chwili wróciłam. Koleżanka zabłądziła i musieliśmy na nią czekać.
Szybko kuknęłam na ptaszki przecudnej urody, ale na czytanie podpisów pod zdjęciami (próbowałam w autokarze, ale nie udało mi się) i Waszych komentarzy nie mam teraz siły.
Mogę po raz kolejny pogratulować Miralce ciekawego hobby i pięknych zdjęć.
Najpierw wanna, potem muszę cokolwiek zjeść, a potem jak nie zasnę w wannie albo z nosem w zupie zjawię się na Wyspie.
Wszystko w swoim czasie. Odparowuj!
Och! Przecież ptaszki na Wyspie będą, nie odlecą, ani nie uciekną
Wypocznij przed jutrem, bo to najważniejsze…
Za gratulacje dziękuję
Witaj, Miralko:)
Zdjęcia obejrzę, gdy zawitam w bardziej cywilizowane rejony.
Bez możliwości kompleksowego przeczytania wpisu czuję się trochę tak, jakbym jadła wisienkę bez tortu:)
Pozdrawiam:)
Ważne, że zajrzałaś, Leno


Powtórzę to co pisałam Makóweczce – te ptaszki nie uciekną, nawet jak do nich zajrzysz za jakiś czas
Również pozdrawiam cieplutko
Miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie na rozśpiewanej ptaszkami pięterku!
Witajcie!
Wyspałem się, dzień jest piękny! Pora na śniadanie 🙂
Patrz Pan!
Też się wyspałam, umyłam głowę i też zjadam szybko śniadanie i szybciutko do Komisji.
Musiałam odespać, dalej czuję zmęczenie po wczorajszej wycieczce.
A u mnie też piękny dzień, cuda Panie, cuda!
Dzień dobry, a ja już po
Dzień dobry

Coś mi wygląda, że dziś będzie, dla wielu z nas, bardzo pracowita niedziela
Dzień dobry 🙂 Jako były mieszkaniec Puszczy Białowieskiej , jestem niejako przez los skażony dzikością i ciągle wracam wspomnieniami do spotkań z dziką przyrodą . Miałem okazję przebywać przez pewien czas w Kazachstanie i nad jeziorem Bajkał i wtedy , w sytuacji totalnego ,słyszalnego tylko azjatyckiego zgiełku , zatęskniłem za normalną polską piosenką np :szumi dokoła las . Dzisiaj , mamy ciszę wyborczą , skończył się podobny do azjatyckiego zgiełk w polityce i może warto posłuchać ładnych polskich piosenek ?
Masz na myśli jakiś konkretny repertuar?
Może coś polskiego na Dobranockę ?
Poszukamy. Aczkolwiek jakoś parę dni temu była Helena Majdaniec i Niebiesko-Czarni? To oczywiście nie znaczy, że dzisiaj nie może być po polsku, tylko że w ogóle bywa.
Ależ oczywiście , że bywa . Można tylko np. uczcić frekwencję wyborczą ?
Po polsku i z nadzieją na dobry wynik?
Bo frekwencja jest duża,to dobrze,że ludzie nie mówią ” co mnie to obchodzi”.Jednak zmobilizowane są obie strony.
Nerwy,jednak nerwy.
Przed chwilą do lokalu wspomagana przez młodego człowieka z wielkim trudem wchodziła starsza pani.
Są kolejki, była adrenalina, jest nerwowo. Komisja w nerwach, bo zrezygnowały dwie osoby.Przew.hm…dość ostro reaguje na moją obecność.
W trakcie zrezygnowały? To grubo
Jedna wczoraj,a druga zadzwoniła dziś rano,że chora.
Głos oddany, obiad zjedzony, przygotowania na ukończeniu – jadę obserwować. Zostanę tam do nocy – prosze o zastępstwo lampkowe…
Głos oddany, więc wpadłam na obiad i wracam obserwować.
Powiedziałam w Komisji, że wychodzę, ale wkrótce wrócę.
Przewodnicząca popatrzyła na mnie wzrokiem typu „oby nie!”
Wiceprzewodnicząca z uśmiechem powiedziała „ależ oczywiście, czekamy, zapraszamy”.
Jakie czasy takie wybory!
Życzę krótkiej obserwacji i przychylnej Komisji.
Dobrze!
Potem jeszcze się pojawię, a teraz widzę ciszaaa.
A przecież nie ma już ciszy wyborczej?
Ano nie. Była burza, był deszcz, po czym się okazuje, że powietrze nadal stoi. Tu, nad morzem, gdzie dzień bez wiatru to rzadkość.
Druga tura trochę duszę ratuje, ale ciało mdłe od upału.
Wynik II tury jest bardzo niepewny.
Obecne sondaże wskazują na minimalną przewagę Dudy.
Jednak trochę jestem zmęczona.
Stres był na samym początku, gdy okazało się, że moja koordynatorka napisała mi w mailu Komisja 277, a nie 227.
Poprawiłam, ale…gdyby pani przewodnicząca sprawdzała mi dokumenty ktoś musiałby mi szybko dowieźć nowe zaświadczenie.
Na szczęścia podeszła do mnie wice od razu ze słowami „dzień dobry, pamiętam panią, też pani była obserwatorem kiedyś, podziwiam panią, że w pani WIEKU jest pani taka energiczna i chce się pani być w OKW”.
Yyy, jakby była na Wyspie i widziała, jak zasuwasz po górach i innych takich, to by sobie darowała tę uwagę o wieku.
Ależ to było z sympatią! Wszak widziała mój Pesel.
Z tym zasuwaniem po górach to przesada, na ostatniej wycieczce przywlokłam się jak cała grupa już upiekła kiełbaski i zabierali się za wygaszanie ogniska.
Myślałam, że w ramach między między coś napiszę o wczorajszej wycieczce, ale nie mam siły, choć pstryczki jakieś nawet już przegrałam na komputer.
Tymczasem całe między między tylko o wyborach piszę. Cóż -z moim synem też było śmiesznie, bo ojciec podpisał się w jego miejscu i były problemy. Kolega małżonek zeznał, że nałożono nakładkę, więc to ewidentny błąd Komisji.W końcu porównali podpisy i pozwolili synowi zagłosować.
Uff. To może jak się ochłodzi (zapowiadają, że od wtorku)?
Ja idę po lampkę i odpadam.
Na Wyspę wpadłam na razie tylko jak po ogień

Zajęta jestem jak nie wiem co i latam jak z piórkiem… chociaż prawdę mówiąc mam dość
Trudno będzie się doczekać na oficjalne wyniki wyborów… chociaż druga tura jest pewna
Szkoda, bo wolałabym żeby wygrał w pierwszej (obojętne kto) i żeby obecny prezydent poszedł na śmietnik historii. A tak nadal ma szansę na reelekcję 
Gdyby miało nie być II tury (czego dalej się boję) to koniec gry.
Wynik Dudy rośnie tak szybko, że tylko wystarczy mu trochę „pomóc”. A możliwości takiej pomocy niestety są.
Witajcie!
Czasowo nie było źle, tuż po pierwszej już byłem w łóżku. Natomiast wyniki w peryferyjnej komisji Krakowa… brrr…
Witajcie wszyscy!
Z optymizmem mocno umiarkowanym, jeszcze gramy…Jeszcze próbujemy? Musimy!
Bardzo się jednak boję, że …już nie pogramy.
Dzień dobry. Tu już się ochłodziło. Mży drobny deszczyk i jest upojnie.
Dzień dobry

Poczytałam i pooglądałam zdjęcia z wyborów prezydenckich. I z tego co zauważyłam, wiele osób ma gdzieś wszystkie obostrzenia związane z pandemią…
Jeszcze raz widać, że prawo jest ustalane tylko dla „maluczkich”. „Elyty” nie obowiązuje…
Na ten przykład Prezydent i jego świta nie powinni być na kwarantannie?
Fajrant i przerwa
Po przerwie. W międzyczasie nadeszły przeróżne poprawki do dwóch(!) wcześniejszych zleceń, do zrobienia równolegle(!!) z bieżącym.
Dlatego będę na Wyspie z doskoku, niestety również wieczorami.
Psze Państwa wracam do domu biegusiem,bo chyba znów lunie.
Mam nadzieję, że już dobiegłaś choć do autobusu…
Dobiegłam do autobusu i nawet zdążyłam zrobić zakupy na jutrzejszego grilla i dotrzeć sucha do domu.
Dobranoc!
Witajcie!
Wewnętrzny mechanizm ochronny organizmu zapobiegł wczoraj nastawieniu budzika – obudziłem się 3 kwadranse później, za to znacznie bardziej wyspany! Pogoda piękna, więc spokojnie sobie popedałowałem do pracy, trafiając jeszcze w widełki
A jak byś wypadł z widełek to przychodzi szef/szefowa i robi tak?
Dzień dobry! Piękna pogoda, jeżeli tylko nie będzie zbyt ciepło, to spędzę dzień… przed komputerem, rzecz jasna.
A jeżeli będzie, to też.
Piękna pogoda.
Jak będzie ładnie pojadę na grilla.
Jak brzydko -też.
Ważne, żeby mieć wybór!
Albo ognisko albo kominek.
Słoneczne witajcie!
Impreza dawno się zaczęła,a gospodarz dopiero przyszedł.
Wysłaliśmy mu smsa czy przychodzi na ognisko.
Fajrant (ten zasadniczy) i przerwa.
I po przerwie. Czyli podobnie jak wczoraj.
Dobranocka pięknie wybrzmiała, a Makówkę gdzieś tam nadal grillują? Czy już czas się niepokoić?
Wygląda na to, że byłam o ułamek sekundy szybsza skoro mój komentarz jest wyżej, a godzina ta sama 22:36.
Dziękuję za troskę. Makówka cała i zdrowa jest już w domu;było cudownie -ognisko -kiełbaski -ziemniaki z ogniska z MASŁEM CZOSNKOWYM,piękna pogoda, miłe, wesołe towarzystwo.

Trunki oczywiście też -to chyba oczywiste?
Może jakieś zdjątko jako między między? Takie makówczyne i zupełnie nie na temat.
Czy można usunąć podwójny komentarz? _tak się pisze z komórki równocześnie pijąc i gadając.
Najchętniej kawałek ziemniaka z ogniska z masłem czosnkowym i nie na zdjęciu, jeno w 3D, z zapachem i smakiem oryginału!
Cóż zdjęcia ziemniaków nie zrobiłam. Następnym razem zrobię.
A smak i zapach wirtualnie podsyłam.
Proszę ************************************************
Ziemniaki! Z ogniska!! Z masłem czosnkowym!!!
Płaczę.
Miralka jest gościnną Gospodynią nie krzyczy na mnie za moje byle pstryczki nie na temat, ale czy ktoś zauważył jak pięterko urosło?
213 komentarzy!
Czy ktoś, coś buduje?
Ja nie. Na pewno nie w tym tygodniu
Do 300 jeszcze daleko, tak tylko spytałam.
Mnie ostatnio prawie w ogóle nie ma w domu. Obiecałam Wolsztyn, a to wymaga wyszukania (nie wiadomo gdzie?) starych pstryczków, więc ja też nie.
Może Bożenka, jak wstanie, znajdzie coś Mistrza Waligórskiego?
Dobry pomysł!
Dobranoc!
Dzień dobry





Słaba ze mnie gospodyni
Ale nic na to nie poradzę. Dziś po pracy (a wróciłam po 18, mąż jeszcze później) szatkowaliśmy kapustę do kiszenia, a potem musiałam przełożyć gotowy dżem agrestowy do słoików
Dochodzi 21, a ja padam na dziób
I już tylko łóżeczko mi w głowie
Dodam jeszcze, że duchota u nas niesamowita i gorąc…
Mam w samochodzie termometr i wskazywał (gdy wracałam z pracy) 32C, a przecież była już 18… w dzień było cieplej…
Taż przecież parę schodków wyżej Cię chwaliłam.
Jesteś doskonałą gospodynią -odpowiadasz ZAWSZE na wszystkie pytania merytoryczne i nie krzyczysz na mnie, gdy zaśmiecam Twoje pięterko moimi pstryczkami zupełnie nie na temat.
Robię tak, gdyż na Twoim pięterku czuję się JAK U SIEBIE W DOMU.
To miłe co piszesz, Makóweczko



Mam co prawda trochę inne zdanie, ale to nie szkodzi
O zaśmiecaniu pięterka mowy nie ma, przecież każdy ma prawo wtrącić swoje „trzy grosze”. Nie ma obowiązku rozmawiać tylko na temat pięterka i w sumie ile można dyskutować na temat zdjęć ptaszków?
I to dobrze, że czujesz się jak u siebie w domu
Jutro znowu do pracy i to w nowe miejsce… do DeKalb… niecałe 100 km od domu
Co mi szkodzi? I tak siedziałabym w domu…
Mąż jest bardzo niezadowolony, bo mówi, że więcej czasu stracę na dojechanie i powrót, niż na samą pracę, ale tam jeszcze nie byłam i chcę zobaczyć