Ojcowizna Emilki nie leży wprawdzie daleko od szosy, ale najbliższa szosa nie jest szczególnie ważna ani bardzo uczęszczana, a wokół rozciągają się łąki, lasy i stawy. Zocha, która pojawiła się tam kilka dni wcześniej, wykorzystała wolne chwile, aby pobuszować z aparatem po okolicy. Tym razem głównym obiektem jej zainteresowań były wszystkie stworzenia latające, na jakie można było trafić w okolicy. Żałuję jedynie, że atakujące ogród sarny nie podeszły jej pod obiektyw – one swoich rabunków dokonywały pod osłoną nocy…
Zostałem poproszony o obudowanie Zochy galerii wpisem, co niniejszym czynię – ale wszystkie zdjęcia poniżej (włącznie z ikoną wpisu) są jej autorstwa, oznakowane zresztą, i to jej przynależy zaszczytny tytuł gospodyni tego pięterka.
Z tymi dudkami to była przedziwna historia. Ja raz w życiu widziałem tego ptaka na żywo rok temu! Okazało się, że w sąsiednim gospodarstwie para dudków zaanektowała starą wierzbę z obciętym czubkiem rosnącą na podwórku(!), i w wybranym rdzeniu obciętego pnia wydrążyły sobie dziuplę, zupełnie niewidoczną z dołu. Dzięki uprzejmości sąsiada, który poinformował o zaobserwowanym ruchu i udostępnił swój balkon naszej łowczyni, możemy oglądać piękne zdjęcia.
(spisał Tetryk56)
Fruwających okołoweekendowych opowieści ciąg dalszy, czyli wieś sielska uzupełniona o brakujące Tetrykowi latające.
… a sarny Tetryku nie latały, chociaż bezczelnie pasły sie w winoroślach nawet w południe!
Wybaczcie, że nie będę nadaktywna jako gospodyni, ale wczesnym rankiem wyjeżdżam mimo niezachęcającej pogody.
Aaaa, mam atak zazdrości!!!
(ale nie zawiści)
Dzikie łąki, pola i stawy nieopodal drogi krajowej, niesłusznie zmarginalizowanej przez Ukratka (miejscowi byliby obruszeni!) sprzyjają niespiesznym obserwacjom, stąd różnorodność fruwajek.
Ja bez zazdrości, bo wiadomo -Mistrzowie!
Natomiast rozumiem czemu Tetryk napisał w komentarzu autorskim na poprzednim pięterku:
Długi weekend, krótki wpis. Niestety, ptaszki są poza moim zasięgiem…
Para Mistrzów szykowała już wtedy drugą część opisu dłuuugiego weekendu?
Opisu, w którym ptaszki znajdą się w zasięgu profesjonalnego obiektywu Mistrzyni Fotografii.
Brawa dla duetu Mistrzów.
Czy będzie trzecia część?
A bardziej rzeczowo:
Oczywiście bocian(y) i czapla natychmiast przypomniały mi wiersz Brzechwy (chociaż tam był, rzecz jasna, żuraw).
Czaple bez bocianów wspaniałe, w takiej kupie to widywałem tylko kormorany, czaple chyba zawsze pojedynczo.
Wszystkie zdjęcia mniejszych ptaszków sprawiają, że się skręcam – jak to zrobić, żeby się nie ruszały!?
A nie dość że dudek jako dudek, to jeszcze z młodymi w gnieździe (przypomina się stary, brzydki dowcip
)
No i pytanie zasadnicze: ja wiem, że to trzeba mieć gdzie zrobić takie foty, ale wydaje mi się, że trzeba też wiedzieć, kiedy. No więc kiedy je robiłaś? (O jakiej dnia porze?)
Ale cudne!!!


Te szeroko otwarte gardziołka jego dzieci!!!
Czapla siwa jest prawie taka sama jak tutejsza czapla modra
Gęgawy (chociaż dość popularne w Polsce) w locie wyglądają bardzo majestatycznie
Trudno wymienić wszystkie te fruwające klejnociki, ale na pewno dudek jest najciekawszy
I tak jak Mistrz Q, mogę napisać, że zazdraszczam
Bez zawiści…
Dudki były niekłamanym przebojem! Spędziłam na ich obserwacji sporo czasu, natomiast do remizów wracałam trzy razy. Musiały mieć ukryte w nadrzecznych krzaczorach gniazdo, kręciły sie tam o różnych porach.
Jak ja uwielbiam takie podglądanie

Ale dobrze, że nie starałaś się znaleźć gniazda remiza. Ptaki często są bardzo wrażliwe i potrafią opuścić swoje jajka, czy młode, gdy poczują się „wykryte” i zagrożone… szkoda maluchów.
Mam nadzieję, że następnym razem obcykasz i remiza
Do gniazd nie podchodzę nigdy, a remiz z bezpiecznej odległości jest na przedostatnim zdjęciu.
Aż sprawdziłam. Na przedostatnim zdjęciu jest gąsiorek (dzierzba gąsiorek). Co prawda oba gatunki są do siebie podobne, ale nie są identyczne. Gąsiorek ma zabarwioną głowę (taki bladoniebieski kolorek), a remiz głowę ma białą (oczywiście z tą czarną maską na oczach). A i sama maska ma trochę inny kształt u tych dwóch gatunków…
Ha, wiedziałam, że tylko Ty znasz prawdę! Czyli i gniazdo było gąsiorkowe, ale zwyczaje chyba mają podobne? – nasze dochodzenie było więc błędne, jedynie Tetryk dociekł sedna. Dzięki Wam obojgu, przekażę reszcie śledczych
Taki skutek, jak laicy za ptaszki się biorą…
Może Cię rozczaruję, ale remiz i gąsiorek tylko z wyglądu są podobne. Gniazda mają różne, a i dieta nie ta sama.
Remiz buduje misterną „rękawicę” zwieszającą się z gałęzi. Dzierzba ma gniazdo w formie „kubeczka”, uplecione z traw i giętkich gałązek.
Remiz żywi się owadami i nasionami. Dzierzba, to drapieżnik, który potrafi nawet mysz upolować (pomimo niepozornego wyglądu). Kiedyś widziałam, jak taką upolowaną mysz zatknął na kolec krzaka, żeby mu jedzonko „skruszało”.
No i obydwa ptaki należą do zupełnie innych rodzin.
Ale na pewno pomylić się można przy określaniu gatunku
Fajnie mieć od kogo się uczyć, a Ty bardzo ciekawie opowiadasz!
A co do laika… ja też nie ornitolog

Bardziej amator i nie zawsze uda mi się określić gatunek jakiegoś ptaka. Mam kilka takich, że nie wiem co to jest… chociaż szukałam w swoich albumach i na internecie. Profesjonalista od pierwszego „kopa” by wiedział…
Może dlatego wydaje Ci się ciekawe to moje opowiadanie, bo ja w nie wkładam dużo serca. Jak każdy w swoją pasję

Matka Natura jest tak piękna i różnorodna, że trudno jej nie wielbić… a ptaki są przecież jej częścią
Wszystko sie zgadza! Po za …ta niewazna droga! Tetryku, ja wiem, ze ona nie wyglada, ale jest …wojewodzka! I zeby nie bylo- co piatek, w sezonie oczywiscie, sunie po niej niezliczona ilosc samochodow z rejestracja …krakowska! A w niedziele po poludniu w druga strone, rzecz jasna. Gnaja nad sztuczny zalew, o ktorym dzis przeczytalam, ze odpoczywac nad nim mozna, ale nie kapac sie w nim! I na pewno nie jest to miejsce do polowania na takie cuda, jakie udalo sie zlapac Zoscie! Pare kilometrow blizej i juz jest cisza, pola, lasy i …fruwaki! Zosko, one beda czekaly na ciebie!
Kajam się pokornie za zdeprecjonowanie waszej drogi! 🙂
(ale przynajmniej się odezwałaś!)
Prowokator
Kochani, właśnie zdałem sobie sprawę, że śpię na siedząco przed komputerem.
To ja się może pożegnam. Jeżeli jutro rano się nie przywitam, to do niedzieli.
Dobranoc.
Snów sielskich panie Q. I na mnie czas, noc czerwcowa krótka, a świtem w drogę! Dobranoc więc…
Jakbyś jeszcze zajrzał, to udanego wyjazdu

Nie zawsze teściowa jest taka wredna, jak się o niej mówi i wyjazd do niej może być udany
Już miałam odfruwać do kina, gdy przyfrunął mój syn z ciepłą jeszcze pizzą.
Spokojnej nocy tym, co już śpią, albo spać idą.
Uwielbiam ten czas, kiedy obiad zjedzony (dzień zaliczony, jak to mówi Bożenka), posprzątane, ogródek podlany i można sobie spokojnie usiąść przy komputerze
A tu już wszyscy spać poszli, tylko nieliczni kończą knucie! 😉
O 1 w nocy knujesz?
Ja oczywiście spać nie poszłam, nie mówiłam przecież dobranoc.
A 5 minut temu byłam wyrzucić śmieci. Ani mi w głowie iść spać!
Prawdę mówiąc, nie chodzę tak późno spać. Przyzwyczaiłam się do wcześniejszego kładzenia się do łóżka

Może dlatego, że mój mąż śpi jak zając pod miedzą i od byle czego się budzi. A moje biurko z komputerem stoi w pokoju obok…
Mąż pracuje ciężko i musi wypocząć… nie chcę go co chwilę budzić, no to sama idę spać wcześniej
Obyś knuł z efektem, tego Ci i nam wszystkim życzę


A to, że prawie wszyscy poszli już spać? Trudno… ta różnica 7 godzin robi swoje
Ale przynajmniej mogłam na spokojnie poczytać wszystkie komentarze, nawet te, które wcześniej przeoczyłam
Ale oczywiście cieszę się, jeśli nie śpisz i możemy pogadać
Hop! Hop! Makóweczko!!! Jesteś jeszcze?
Jestem!
Natomiast obawiam się, że z Tetrykiem już nie porozmawiamy, bo on już teraz dawno knuje przez sen.
A ja robię porządek z lekarstwami, kukam na Wyspę, fb itd. i wiem, że jak się położę to będę leżeć i zatapiać się w czarnych myślach i nie będę mogła zasnąć.
Też tak myślę
Nigdy przed snem nie myślę o problemach. Stąd biorą się koszmary… wymyślam same przyjemności

I zasypia się lepiej i śpi spokojniej…
Na prawdę nie jesteś jeszcze śpiąca?
A może masz jakieś inne ciekawe zajęcie, to nie będę przeszkadzać…
Nie przeszkadzasz, ale nie mam pomysłu na temat, który będzie na temat wpisu, bo na ptaszkach się nie znam.
Tak mam, oczywiście. Mogę pogadać jakbyś chciała, bo jestem sama.
Masz tak jak na FB, czy jakiś nick?
Jak na fb, napisałam na Messenger. Albo Ty napisz na Messenger jak Cię szukać.
Dzień dobry

Dziś (w sobotę) ma być burzowo, ale popołudniu… może rano wybierzemy się jednak na jakąś wycieczkę?
Miłego sobocenia się życzę

I grzecznie idę spać
Dzień dobry, czy Dobranoc?
Tak dwa w jednym skoro pora taka dziwna…
A jednak się udało. Dzień dobry, dziękuję za wsparcie i do jutra!
Witajcie!
Późno poszedłem spać, późno pojechałem na zakupy, to i późno zjadłem śniadanie i późno się witam! Quackie już pewnie dojechał 😉
Późno poszłam spać to i późno się odzywam.
Lato przywitało nas jesiennie…)
Dzień dobry


Za oknem letnio, ale jakoś tak mglisto… czuć w powietrzu wodę. Chyba ten zapowiadany deszcz faktycznie spadnie
Chociaż raz na jakiś czas nie będę musiała podlewać ogródka
Mąż szykuje śniadanko (placuszki z jabłkami), to mam trochę czasu

Może popatrzę na mapę dokąd by się tu wybrać po śniadaniu
Dziś mamy pierwszy dzień astronomicznego lata, a jutro moja córka ma urodziny
Nawet nie napiszę które 


Poza tym, jutro jest amerykański Dzień Ojca, czyli mojego męża święto
Ale dziś placuszki może zrobić
I w sumie to przypadek, że Dzień Ojca zbiegł się z urodzinami córki.
I co najśmieszniejsze ułożyło się to nam według wieku. Bo mąż jest z nas najstarszy, a syn najmłodszy 

A tak, jako ciekawostkę Wam podam, że mój mąż urodził się w sobotę, ja w niedzielę, nasza córka w poniedziałek, a syn we wtorek
Została nam „nieobsadzona” środa, czwartek i piątek
Te nieobsadzone dni to chyba zostawione dla wnuków?
Napisałam nie widząc komentarza Bożenki, ale hm…zostawmy te dwa głosy, aby…wnuki dobrze usłyszały.
Nie wiem jak to będzie z wnukami


Nasze dzieci są w wieku, gdzie powinny mieć już swoje duże dzieci, ale się nie śpieszą. Córka w ogóle powiedziała, że dzieci mieć nie będzie, bo nie chce przekazać im genów takich czy innych chorób… tych, które ja jej przekazałam
A syn jakoś też się nie może zdecydować. I tak sobie myślę, że nie chce problemów… wiadomo, że dzieci = problemy
Ale to ich życie, więc nie naciskam…
No i po śniadanku! Placuszki były pyszne


Dochodzi 7 rano, więc czas pomyśleć o wyjeździe
Do popotem
Udanego wyjazdu i dużo zdjęć, z których pewnie będzie pięterko.
Co ja piszę -pewnie? Na pewno!
Wróciliśmy z wycieczki. Chmurzyło się, ale jakoś deszcz nie pada… a przecież zapowiadali opady
Chyba będę musiała zmienić kanał pogodowy na internecie… coś za często się mylą…
Muszę przyznać, że wycieczka była udana
Za moment już był w trawie…
Niemal na wstępie, zaraz po wejściu na żwirową ścieżkę, spotkaliśmy węża. Nie był duży… jakieś 60-70 cm. Zapychał równo. Oczywiście obcykaliśmy go
To dobrze, że wycieczka była udana i przybyły nowe zdjęcia.
Już nie tylko ptaszki, jeszcze wąż?
O! My obcykujemy wszystko co się rusza, nie tylko ptaszki
Ja najczęściej pokazuję swoje pierzaste, ale czasami też i coś innego. Jakieś kwiatki, widoczki, ważki i motylki… 
Wybacz moje chochlikowate łapanie za słówka –ruszające się widoczki mnie rozśmieszyły.
Jak się nagrywa filmiki, to i widoczki się „ruszają”
A druga historyjka, to epoletniki krasnoskrzydłe. Samiczka dostała jakiegoś amoku i napadała ludzi. Nas nie napadła
Chociaż mój małżonek starał się ją sprowokować 


A co dziwniejsze, samczyk siedział opodal na drzewie i nie reagował. Czyżby to była nie jego samiczka? 
Wracając z obchodu terenu spotkaliśmy faceta, który każdemu opowiadał, jak to ptak zaatakował jego głowę. Zrobiliśmy może ze dwa kroki i zobaczyliśmy rodzinkę. Facet szedł na końcu i to właśnie jego samiczka wzięła na cel. Widzieliśmy jak podleciała i walnęła go łapkami i skrzydłami w tył głowy
W pierwszym momencie facet był zdziwiony i chyba nie bardzo wiedział co się stało. Dopiero po chwili podbiegł do żony i powiedział, że został napadnięty przez ptaka
To wydaje mi się dziwne, bo jak do tej pory, to samiczki epoletnika najwyżej wzywały samca do obrony. Same zachowywały się spokojnie. Co jej się stało? Nie mam pojęcia. To znaczy… na pewno w pobliżu były młode. Nie widzieliśmy ich, ale tylko w takim przypadku te ptaki są agresywne
Skojarzyły mi się „Ptaki” Hitchcocka.
Te ptaki u Hitchcocka zadziobywały na śmierć, a samiczka tylko straszyła

Ale oczywiście skojarzyć się mogło…
Dodam jeszcze, że ta atakująca samiczka syczała jak wąż. Co też było dziwne, bo nigdy u tych ptaków nie słyszałam takich odgłosów… nawet nie wiedziałam, że mogą je wydawać
Wąż w ciele ptaka? To ani chybi był SZATAN!
Coś w tym chyba musi być
Po angielsku ten ptak, to „blackbird” – „czarny ptak” 
Bożenka nie powiedziała dobranoc, czy ja coś przegapiłam?
Też to zauważyłam. Może była zbyt zajęta? Chociaż na ogół jej się to nie zdarzało…
Zajęta albo jakaś awaria Internetu? Burze się kręcą po Polsce.
U mnie leje teraz.
Mam nadzieję jutro normalnie zobaczyć Gienię albo Kelnereczkę.
Zaczęło padać… czyli nie tylko mój kanał pogodowy się myli… norweski też
Jeszcze nie ma 17… a miało padać od 19 
Idę, zobaczę jak tam moja golonka (kupiliśmy dziś kilka). To ulubione jedzonko męża
Gotuje się już trochę, więc może już gotowa?
Ty golonka, a ja do spania!
Niestety, ale golonka niemal w całości poszła do kosza
Nie wiem co oni do niej dodali, a może czymś odkażali, ale nawet wywar z niej nie nadawał się na zupkę. Śmierdziało z gara jak nie wiem co… obrzydlistwo 


Nie dało się jej jeść. Śmierdziała jak szpitalny korytarz po dezynfekcji lizolem
Normalnie nie wyrzucamy jedzenia, ale to musieliśmy…
Podejrzewam, że pozostałe golonki śmierdzą tak samo i też trzeba będzie je wyrzucić
Ciekawe jak nóżki na galaretę… też jak z lizolem?
Więcej już do tego sklepu nie pojedziemy. Szkoda naszego czasu i kasy. To już lepiej od razu wywalić pieniądze, bez tego stania w kolejce i łażenia po sklepie
Golonki musimy kupić gdzie indziej…
Witam Wyspiarzy!
Bożenka sama zaparzy kawę, a ja sama wypiję herbatę.
Witajcie!
Bożenka rozbiegana, ja dopiero po niedzielnych ablucjach i po śniadaniu dopijam herbatę, na kawę przyjdzie czas za chwilę…
Dzień dobry, pojechałem, wróciłem, przeżyłem.
Super!
A ja zaczynam wracać z knucia. Też przeżyłam. Się działo!
Ja też przeżyłem i wróciłem – lekko zlany 😉
Czyżbyś Tetryku knuł na tym samym Rynku w czasie tej samej ulewy?
TEN Rynek szczyci się swoją powierzchnią, nie trudno się na nim zgubić, ulewa tworzy dodatkową warstwę maskującą
Czyżbyś Zocha była dziś na TYM Rynku w czasie TEJ samej popołudniowej ulewy?
A co do powierzchni racja -równocześnie odbywały się cztery różne „imprezy”. Wszyscy się pomieścili, nawet Policja, która dzielnie odgradzała poszczególne grupy.
Kochani, właśnie zaczynam ważne, dość niespodziewane spotkanie wirtualne.
I ja wróciłam, wczorajszy dzień wbrew różnym prognozom był pogodny aż do wieczora, kiedy to niebo upuściło zebraną wodę. Dzisiaj góry zniknęły pod grubą pierzyną chmur i wilgoci. Leje i lać ma, w mieście ogłoszono 3. najwyższy stopień ostrzeźenia przed burzami i silnymi opadami. Zalewa nas.
I po przerwie. Dostojnym krokiem udaję się po dobranockę.
Jako makówczyne między między -zaproszenie na nowe pięterko.
Dla Bożenki do śniadania, dla reszty -może jeszcze dziś?
Idę zobaczyć 🙂