Była łąka… Ale coś nadzwyczajnego,
gdy to wszystko zakwitło w lecie!
słońcofeeria, panie kolego –
tylko kłaść się i grać na flecie
.
Łąka po prostu jak łóżko
sprężynowe, z pachnącym pledem.
I siedem zdobiło kwiatuszków
tę łąkę. Słownie: siedem:
Fiołek,
Rumianek,
Storczyk,
Dziewanna,
Róża,
i Mak,
i Półgłówek Podksiężycowy
(sublunarium idiota Sprack).
Że różne miejsca i pora
tych kwiatków, a tu są razem,
nie wińcie za to Autora,
w bajce rzecz ujdzie płazem.
I rzekł Fiołek: „O, jaka
szkoda, żem nie jest Makiem,
bo w życiu Maku (czy Maka?)
nic nie idzie na bakier.
Wszystko przez ciocię. Jako Mak
mógłbym np. wydać
poemat w dwunastu tomach.
Ale tak los chciał widać.
«O głębi mych oczu piwnych» –
taki był tytuł. Wyśmiane!!
Bo jestem taki dziwny…”
A teraz mówi Rumianek.
Rumianek: „Co do mnie, otóż
na różaną cierpię nostalgię,
bo Róża nie ma kłopotów,
a tylko pachnie i pachnie.
A ja na tej łące stoję
i – można powiedzieć – więdnę.
O, życie, życie moje
tragiczne i moczopędne”.
Zaś Róża, Róża, która
przywdziewa białą togę,
powiedziała: „Jestem ponura,
bo ja w takich warunkach,
gdzie nie ma zrozumienia
dla K-Ą-T-Ę-placji
i specyficznych natężeń duchowych,
i życia osobiście wewnętrznego,
i metafizyczności,
i wytwornego pesymizmu,
i irracjonalnej przygody w fis-moll z mruczeniem,
i tych rzeczy,
itd., itd., itd. –
w ogóle rozkwitnąć nie mogę”.
Podobnie powiedział Storczyk,
Dziewanna,
tudzież Mak
i Półgłówek Podksiężycowy
też się wyraził tak.
I podczas tych debat w wodzie
trzy razy odbił się księżyc.
Lecz po łące też Autor chodził,
Autor jak kwiat najcudniejszy.
I rzekł do kwiatków: „Panowie,
to ple-ple będzie dopóki?
Pozwólcie, że zrobię z was bukiet”.
I zrobił.
I dał go krowie.
Konstanty I. Gałczyński

Dla wszystkich grzecznych dzieci wiosenna i kwietna bajeczka od Mistrza Konstantego 🙂
Piękna bajeczka!
Cudnie Tetryku wybrałeś!
Obu panom tzn. Ukratkowi i Konstantemu dziękuje i brawo bije
jedno makówczyne dziecko, grzeczne, zawsze grzeczne…
Dzień dobry, to przepiękny wiersz dla dzieci z przewrotną puentą, którą, jestem przekonany, doceniłyby te dzieci, które najmniej dają się wtłaczać w ramy i do nich pasują.
A najważniejsze, że go nie znałem! A wydawało mi się, że znam prawie całego KIGa (no chyba że ten wiersz był w tym „prawie”).
Tak, puenta jest cudownie przewrotna!
A przy okazji nasuwa się w ramach podobnie przewrotnej puenty do całego pięterka (co nie znaczy, że po niej już nic nie może nastąpić, skądże znowu!) inny wierszyk KIGa, króciutki, z „Kolczyków Izoldy”:
„Był pewien pan z Krakowa,
który niedźwiedzie hodował
i zawsze po obiedzie
tańczył z jednym niedźwiedziem,
a właściwie to była krowa.”
Nie przejmuj się, to tylko o Chucku Norrisie powiadano, że ściągnął cały internet na dyskietkę… My, nie tak mocarni, zawsze mamy jakieś luki
Coraz większe… w pamięci.
Ostatnio około półtora dnia przypominaliśmy sobie we dwóch ze średnim Bratem Q, jak się nazywało jedno znajome rodzeństwo jakieś 30 lat temu w szkole podstawowej na naszym osiedlu…
No cóż, Wyspa dotychczas rzadko rozbrzmiewała radosnym dziecięcym gwarem, stąd i wczorajsze święto nie bywało hucznie obchodzone.
Odkrywanie dzieci w nas? To jest jakiś sposób choćby na przywrócenie rangi tego święta 🙂
Jeszcze przed północą -wypijmy więc za odkrywanie dziecka w nas!
Ja dzisiaj tylko czystą wodę. Ale wzniosę!
Ja wcześniej piłam piwo. W realu i w miłym towarzystwie.
Więc toast to tylko wirtualnie, a w realu -herbata owocowa.
Dziś już do kina nie pójdę, bo dziecko wylegiwało się do tej pory w moim pokoju kinowym (czyli jego dawnym pokoju).
Do toastu chętnie się dołączę

Byle coś zimnego, chłodzącego…
Umykam, dobranoc
Wszystkie wyspowe dzieci śpią, więc i dziewczynka Makówka mówi
DOBRANOC!
Dzień dobry


Jakie fajne nowe pięterko
Dzieci, kwiaty i… krowa
Całe szczęście jutro chłodniej, bo „tylko” 28C (dziś było ponad 35C)

Nie wiem jak kto, ale my bez mydła żyć nie umiemy. Jak się myć? Samą wodą?!!! 

Siedzę w domu, więc oczywiście klimatyzacja chodzi na okrągło… bez niej chyba bym się upiekła
Małżonek wrócił dziś wcześniej z pracy (ok. 14), no to wybraliśmy się do sklepu. Po ostatnich zamieszkach (tylko w Chicago aresztowano ok. 700 osób) duża część sklepów jest zamknięta… wręcz zabarykadowana. A nam się znowu kończyło mydło
Sieć sklepów – Target, gdzie normalnie robimy „przemysłowe” zakupy do domu, zamknęła coś ok. 200 swoich lokalizacji. Inne sieci podobnie. W końcu po długim szukaniu znaleźliśmy otwarty sklep. Co prawda wyboru nie było, ale pies ganiał… nie będę wybrzydzać. Aby było czym umyć ręce
I jeszcze coś… Wczoraj Kathy zapytała mnie czy słyszałam coś o wielkim pożarze w Chicago. Słyszałam, ale dokładnej daty nie pamiętam. Wiem tylko, że to było w XIX wieku i że Chicago było wówczas niemal całkowicie drewniane… popatrzyła na mnie dziwnie i powiedziała, że gdy zapytała o to Krysty (nie wiem czy prawidłowo piszę jej imię), która tu mieszka od urodzenia i chodziła do szkoły, ta nie wiedziała. A ja, emigrantka wiem?


Dopiero później mi wyjaśniła, że jej ulubiony kanał telewizyjny będzie kręcił dokument na temat tego pożaru i wynajęli jej dom (tylko parter) na pięć godzin, bo chcą nagrać w nim wiele scen przed i po pożarze
Ona, jako emerytowana nauczycielka, na pewno pamięta, bo tego uczyła, ale inni? Co prawda to historia tego miasta, nawet jedna z czterech gwiazdek na fladze Chicago jest poświęcona właśnie temu wydarzeniu. Tylko jeśli kogoś nie interesuje historia, to nawet jak wiele lat temu uczył się o tym, może już nie pamiętać…
Czekaj, to ten pożar, co to dojona po nocy krowa kopnęła lampę naftową?
Oraz: jeżeli chcą kręcić we wnętrzach tego domu sceny po pożarze, to brzmi, jakby nie wyglądało tam najlepiej…
Krowa została podobno wymyślona. Podobnie jak ta, co zjadła bukiet.
Też mnie zainteresowały te sceny PO POŻARZE!
Z tego co czytałam kiedyś, krowę wymyślił jakiś dziennikarz, żeby to brzmiało ciekawiej i jest to opowieść wyssana z palca

A dom jest stary, ale wygląda okazale. Jak mi tłumaczyła Kathy, oni chcą zarzucić jej stół (zabytkowy) planami odbudowy i rozbudowy Chicago. Dyskusja o tej odbudowie na tle zabytkowego kredensu wbudowanego w ścianę ma wyglądać bardziej realnie.
Kathy była bardzo podekscytowana projektem, czemu się nie za bardzo dziwię. Raz, że to jej dom został wybrany, dwa, że to jej ulubiona stacja telewizyjna nagrywa ten dokument, a trzy, za te pięć godzin użyczenia domu dostała $500, co nie jest bez znaczenia
Tamte dwa wpisy były zupełnie nie na temat… przyznaję się bez bicia



To może coś bardziej z tematem? Fragment „Lata leśnych ludzi” na temat kwiatu paproci. Rosomak tak mówił w noc Kupały…
„W baśni tkwi cała mądrość pierwobytu, i trzeba baśń w życie wprowadzić. W baśni śmiałki zdobywają królewny i szklaną górę, i żywą wodę, i taką wolę i wytrzymałość trza mieć. Zdobywają szczęście, bo ofiarowują siebie, by słabych, uciemiężonych, zaklętych wyzwolić. W baśni silny wspiera słabego, głupi dobry zwycięża silnego złego i w baśni stworzenie boże, ptaki, zwierz, gad, owad, wraca do przyjacielstwa z człowiekiem, do zrozumienia się, jak być powinno.
W baśni życia siły uzdrowienia, mądrość i jasnowidztwo dają źródła wody, krzepkość, daje zbożowe ziarno; na szczycie, na tronie zasiada pastuch rodem, ale bohater z duszy i czynu.
Kto baśń zrozumie i żyć wedle niej będzie, ten posiadł kwiat paproci. Ten ma „oczy, co widzą, uszy co słyszą”. Ten żyje mądrością przyrody”.
I tak myślę, że coś w tym jest… Jeśli wprowadzamy w życie takie proste zasady, jak dzieci, to chociaż jesteśmy dorośli, to jednak mamy wiele wspólnego z dziećmi
Potrafimy cieszyć się jak dzieci, czasami martwić głupstwami… i tak na prawdę nigdy nie dorastamy…
Ale czyż może być coś piękniejszego niż takie „podstarzałe dziecko”
Piękna interpretacja „podstarzałego dziecka”.
Wydaje mi się, że każdy z nas ma w sobie coś z dziecka, a że część jest już po sześćdziesiątce…
To jak to inaczej nazwać?
Z twórczości Rodziewiczówny (cioteczna babcia była jej zagorzałą fanką!) najwyżej cenię właśnie „Lato leśnych ludzi” oraz „Między ustami i brzegiem pucharu” 🙂
Co prawda nie jestem zagorzałą fanką Rodziewiczówny (jak Twoja cioteczna babcia), ale niektóre jej książki lubię, między innymi „Lato leśnych ludzi”
Dla mnie prawdziwy „leśny ludź” nie zabijałby puchaczy tylko dlatego, że polują na inne zwierzaki. Człowiek nie powinien się wtrącać w prawa Matki Natury. Nawet jeśli z jakimś zwierzakiem sympatyzuje, a innego nie lubi. Jest, znaczy potrzebny 
Co prawda nie ze wszystkim się z autorką zgadzam, ale jakie to ma znaczenie?
Dość gadania! Czas iść spać, bo dochodzi 22


Miłego środowania się Wam życzę
Czy to tylko mi się wydaje, czy jest takie przysłowie, że jak „środa minie, tydzień zginie”…
Witajcie!
Bliżej wtedy do kwiatków wyrastających znienacka na trawnikach, ptaków ignorujących ruch – przynajmniej dopóki nie zazgrzytają hamulce. Wtedy ptaszki spryszczają, potwierdzając kwantową zasadę że obserwacja zakłóca obserwowany proces 
Nie ma to, jak odkrywać w sobie dziecko jadące na rowerku!
Dzień dobry, jestem. Tutaj pięknie i słonecznie, ciekawe, jak długo, bo w prognozach na dzisiaj były burze.
Słonecznie witam wszystkie wyspowe dzieci!
Dzień dobry
Coś nie mogłam dziś spać i wstaliśmy przed 4. Oboje, bo i mąż wstał. Czy to ta zapowiadana burza nas wyciągnęła z łóżka? Deszcz na pewno lepiej by podlał ogródek niż ja…
Dawno przestaliśmy (być dziećmi)…i tego się nie zmieni.
I znowu mnie wylogowało…tym razem w komórce.
Fajehą i przehwa.
Dobry wieczór, jestem.
Też wpadłam na moment
Pamiętam jak to było…
Dziś usłyszałam pierwszą w tym roku cykadę. Będą ich miliony, ale trochę później. W tym roku jest wysyp tych, które siedzą pod ziemią 17 lat
Było ich tyle, że swoim wrzaskiem zagłuszały nawet samoloty startujące z O’Hare. W ogródku nie dało się rozmawiać, bo nawet własnych myśli nie było słychać. Darły się jak opętane… wiele osób owijało swoje drzewka gęstą siatką, by zapobiec dewastacji. Cykady po wyjściu z ziemi żyją dość krótko. Potrzebują tylko ciepła i wilgoci, żeby złożyć jajeczka w korze młodych gałązek. Gdy jajeczko zmienia się w larwę, przegryza gałązkę i razem z nią spada na ziemię. To w znaczny sposób amortyzuje upadek. Potem wgryza się w ziemię i tam przepoczwarza. Niektórym gatunkom zajmuje to rok, innym trzy, a te z tego roku potrzebują aż 17 lat…
I muszą po drodze tak hałasować?
One w ten sposób się porozumiewają. Dają znać innym osobnikom gdzie są. Co roku, jak jest ich znacznie mniej, da się ten hałas wytrzymać, ale jak są ich miliony!!!
TO NIECH CHOCIAŻ GADAJĄ PO KOLEI, A NIE NARAZ!
Niech zachowują bezpieczną odległość! No i maski lub przyłbice koniecznie!
To ciekawe jak by się rozmnażały… na odległość


Chciałabym to zobaczyć
Jedyna pociecha, że ptaki (i nie tylko) będą miały łatwą do zdobycia wyżerkę. Cykady są dość wolne i duże. Idealne źródło białka zwierzęcego dla młodych
A przyłbice… jeden z naszych znajomych 17 lat temu kupił sobie specjalną siatkę na głowę (przyda mu się w tym roku), bo się ich obawiał. Nie pomogło stwierdzenie, że cykady nie gryzą i nie napadają na ludzi
Także do maseczki z którą się nie rozstaje, dołoży jeszcze siatkowy hełm…
Miał jedną wątpliwość – a co będzie jak napadną i pogryzą?
Ciekawe czy uda mi się go zobaczyć w tym „pełnym rynsztunku”
Lampki długo nie było to i między między się rozrosło.
Aby więc nie było z tego pięterko w pięterku umykam do kina.
Dobranoc Wyspo!
Przygotowałam nowe pięterko, ale może jeszcze zaczekam z publikacją?

Niby pod temat tego pięterka, ale jak zwykle u mnie, o roślinności niewiele, a głównie o ptakach
Nie ma się co wahać, Miralko! 150 komentarzy przez 2 doby to nie jest wcale za mało, a na twoje pięterka zawsze czekamy!
Już 156 komentarzy. Jestem tego samego zdania jak Tetryk.
Na razie idę spać

U mnie dochodzi północ… ziewam tak, że mało dziób mi się nie rozerwie… nie chcę znowu spać przy kompie… w łóżku wygodniej i lepiej
Dobranoc, chociaż u Was dopiero zaczyna się dzień…
Witajcie!
Kolejny dzień zaczął się prawie półgodzinną szarpaniną na trasie z zakleszczonym łańcuchem. Ale znowu zwyciężył człowiek!
Łańcuch i Mistrz -jaką szansę w tej walce miał marny łańcuch?
Dzień dobry, coś dzisiaj mam kłopot, żeby się obudzić…
Witam!
Miałam kłopot, aby zasnąć, więc OCZYWIŚCIE z budzeniem też było kiepsko.
Spróbuj się uszczypnąć…
Dzień dobry

Zapraszam na nowe pięterko