Dzień dobry, poniżej przypominam jeden z nietypowych wpisów o panu Ignacym. Nietypowy z paru powodów: tytułu, który wyjątkowo nie zaczyna się od „Lajkonik i…” (sam nie wiem, dlaczego; przecież mogłem napisać „Lajkonik i żywot człowieka poczciwego”), a także konstrukcji (bo składa się w dużej części z monologu pana L.) i autotematyzmu (skoro bohater sam ucina puentę wpisu o sobie?), ale i paradoksu, bo przecież mimo ucięcia puenta jest! (z państwem Waligórskimi).
« Kolory malgaskiej flory... | Mallard Lake » |
Dzień dobry, dwie uwagi:
Nostalgiczna: zauważcie, że wpis miał premierę niemal dokładnie 10 lat temu (z dokładnością do 10 dni).
Techniczna: Mistrzu Tetryku, cały blok z wpisem sprzed 10 lat jest przesunięty o kilka(dziesiąt) pikseli w prawo, w związku z czym wjeżdża toto na kolumnę po prawej. Dałoby się to jakoś inaczej wyrównać? Bo jak zwężę blok, to się z kolei niewygodnie czyta.
Nie wiem czemu, zazwyczaj obejmujesz blok dawnego wpisu tagiem „figure”, który w zasadzie do tego służy, ale powoduje taki efekt uboczny. Usunięcie tagu przed i po kodzie właściwego bloku usuwa ten efekt, nie psując niczego.
Hm hmhm. Zwykle kopiuję cały kod do wstawienia archiwalnego odcinka z poprzedniego wpisu reedycyjnego. Rozumiem, że chodzi o to „p” w ostrych nawiasach? Czy to możliwe, że WordPress sam je wstawia w którymś momencie difoltowo? (np. przy zmianie wyświetlania bloku z domyślnego na html?)
W każdym razie dziękuję! (oraz za linkę uzupełniającą)
Być może jest to złośliwość łotrpress’a…
[Edit] Nie chodzi o <p>, tylko o <figure>
Brawo panie Q.
Podoba mi się monolog Lajkonika przy robocie.
Podoba mi się taki gość.Szkoda,że nie mam brata, gdyż przydałby się taki ktoś w Stróży.
W ogóle całe pięterko mi się podoba,ale to,że pada i zrobiło się zimno już nie.
Ale masz swojego Koperka… PLUS!
Kto ma Koperka?
Znowu chyba coś pogubiłam się w schodkach,bo nie zrozumiałam do kogo ta odpowiedź i o co chodzi Tetryku.
A dziękuję. Nie ukrywam, że jest to monolog autora, poniekąd dostosowany do świata przedstawionego w opowiadaniu (jako że w świecie rzeczywistym nie mam róż, szklarni, ropuch ani oczka wodnego obłożonego kamieniami).
Ale ogródek masz. Kiedys opowiadałeś jakie to instrukcje były związane z koszeniem -tu kwiatki, tu trzeba,tam ostrożnie…
Zgadza się! I ten border też…
Powtórzę za Makóweczką… Brawo Mistrzu Q!
Gdy zrobi się ciepło (po zimie), aż mnie ręce swędzą, żeby się brać za ogródek. Co prawda mój jest malutki, a siostry Lajkonika wielki, ale chęć do pracy taka sama 

Z tego opowiadania wynika, że Lajkonik ma tak jak ja
No i radość z zajęcia…
I tu docieramy do zasadniczej różnicy między autorem a jego bohaterem!
Mnie nie swędzi na ogół, aczkolwiek jak uważam, że trzeba, to robię. No chyba, że chodzi o rąbanie drzewa, bo to lubię.
Lubię wszystkie zajęcia związane ze świeżym powietrzem. Rąbanie drzewa też
I teraz też lubię…
Ale ktoś musi to zrobić… samo jakoś nie chce… 
Kiedyś nie lubiłam pielenia, ale z wiekiem gusta się zmieniają
Uważam, że trzeba się zająć domem i chociaż nie lubię: sprzątam, gotuję, zmywam (bo nie wszystko da się wsadzić do zmywarki), piorę, szyję… i robię całą masę innych rzeczy. Bez przyjemności i z obowiązku
Lubię przebywać na świeżym powietrzu,ale gdyby jakiś Lajkonik przyszedł i wyplewił i zasadził drzewka nie miałabym nic przeciwko.
O, nie, pan Ignacy tylko ścina!
W tamtym roku stale tylko ścinaliśmy,wycinaliśmy itd,bo las całkiem wszedł pod chałupkę.Lajkonik by się przydał.
Las? Kosiarką?
Piła,siekiera,sekatorem -to my amatorsko.Dwa duże drzewa – już zawodowcy za opłatą.Jak pisałam był to srebrny swierk i modrzew.Bardzo ich było szkoda,do dziś nie uporaliśmy się z gałęziami po nich.Ale groziły zawaleniem na dach sąsiadów.
Co prawda przygotowałam nowe pięterko, ale może ono poczekać kilka dni, aż to się rozbuduje
Och. No wiesz, te archiwalne generalnie są na przeczekanie…
Nie sądzę, że Twoje pięterko jest tylko na przeczekanie. Zbyt interesujące jak na „poczekajkę”

To już prędzej moje może być tak traktowane. Tym bardziej, że moje pięterka są na ogół monotematyczne – tylko o ptaszkach… a przynajmniej w większości o nich
No ja znowu wsiąkłem w ptaszki, więc… Ale to dobrze, każdy ma coś dla siebie
O swoim mężu, sobie i ptaszkach już nawet pisać nie będę



Ale dobrze jest poczytać i popatrzeć na coś innego
A jeszcze dodam, tak w tajemnicy, że mój mąż śledzi kilka gniazd ptasich na internecie. Między innymi czarne bociany, sowy, myszołowy rdzawosterne i rybołowy. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich… gdy wraca z pracy, leci do swego komputera, żeby zobaczyć co u znajomych słychać. Powiedział mi, że kocha sowy i myszołowy, bo upolowały wiele wiewiórek
Martwił się też, że u myszołowa z dwóch jajek młode się wykluły, a z trzeciego nie. Wydawało mu się, że ten najmłodszy sobie nie poradzi i te starsze go zadziobią. Wykluł się w końcu i poradził… mój mąż odetchną
Wiesz co, to jest pomysł. Może zahodujcie sobie w domu (na dachu, w oknie, w zaaranżowanym gnieździe, gdziekolwiek się da) parkę myszołowów, i będziecie mieli naturalny mechanizm regulacyjny populacji wiewiórek?
Na pewno mój małżonek by to zrobił, żeby było możliwe. Wszystko, byle zmniejszyć populację tych gryzoni
Podsuń mu. Tylko one lubią wysoko/ bardzo wysoko.
Ale mógłby jakiś maszt z budką postawić – i założyć w nim WŁASNĄ kamerkę!
Taaa.

Na p-r-z-e-c-z-e k-a-n-i-e…
Niepełny dzień,a już 105 komentarzy.
Panie Q proszę nie udawać skromnego! Panie Mistrzu!!!
No proszę!

Przez 5 dni nikt nie zgłaszał się do budowania.A teraz kolejka budowniczych!
Super!
Samo życie
Bo Wyspa jest życiem w miniaturce.Tylko takim fragmencikiem z życzliwością.
Każdy czeka aż jedno pięterko urośnie i dopiero buduje swoje.
Bo po co się pchać i przeszkadzać sobie nawzajem? Jest znacznie przyjemniej poczekać, niż się wcinać
No jasne. Frajdą (dla mnie wyzwaniem i jednak stresem w tak szacownym gronie) jest stawiać własne pięterko i czytać pod nim komentarze.
Ale jeszcze większą przyjemnością (bo bez stresu) jest czytać czyjeś wpisy i komentarze.
I na tym polega urok Wyspy.
Przypominam, że w komórce mam problem ze wstawianiem ogonków!
Walcz z tym stresem, Makóweczko!!! Twoje wpisy nie są gorsze od moich i doskonale o tym wiesz. Nie mam jednak oporów, bo wiem, że nawet niedociągnięcia będą mi wybaczone
Ostatecznie nie ma przymusu wypowiedzi i nikt od nikogo nie żąda oceny tego, czy innego pięterka 
Tubylcy są przyjaźnie nastawieni do wszystkich i nie krytykują zbyt ostro
Walka ze stresem i brakiem pewności jest wpisana w moje życie.
Jednak jak widzisz mimo to tu jestem Miralko…
Z drugiej strony świadomość własnych niedociągnięć ułatwia (chyba?) patrzenie łaskawszym okiem na cudze słabości.
Chyba nie przepadam za zarozumialcami,którzy nie wiedzą co to empatia.
Nie tylko nie wiedzą co to empatia, ale też uważają się za najlepszych mistrzów w każdej dziedzinie. Całe szczęście u nas takich nie ma
A ja dziś robiłam obiad w…zamieszaniu.Wczoraj gdy miałam się zabierać za obiad syn zadzwonił,że za 15 minut będą jego znajomi na grillu.Jak było pisałam.
Dziś w trakcie smażenia wpadła mi tu 3 dzieci z psem.Od sąsiadów,tylko na chwilkę…
„W trakcie smażenia wpadła mi tu 3 dzieci z psem” – brzmi, jakby na obiad były hot-dogi?
Aleś mnie rozśmieszył Q!
Otóż dzieci z psem całe i nie zamienione w hot-dogi poszły sobie do swoich rodziców,a ja usmażyłam kurczaka w ziołach prowansalskich.
A potem deszcz przestał padać i wyszło słońce!
Brzmi jak plusy!
Jak o plusach mowa może ktoś mi wytłumaczy co lub kto to jest KOPEREK i dlaczego jest plusem?
O! Znowu za dużo gadałam i Wyspa mnie wylogowała!Limit ograniczający gadulstwo?
O rany, jeszcze nie było odcinka o Karolu? Siostrzeniec pana Ignacego ma takie przezwisko, bo bardzo lubi koperek.
Odkąd ja jestem na Wyspie nie było.Komentarz był pod moim, więc zapytałam do kogo ta odpowiedź.
Teraz już wiem,że nie do mnie.
Dziękuję Q!Dobry z Ciebie gospodarz!
Jako właścicielka ogródka do pielenia ustawiasz się na pozycji p. Moniki, siostry pana Ignacego – zatem w buty Koperka wchodzi twój syn…
Dziękuję Tetryku!
Czyli to jednak było do mnie?
Czy Koperek też jest nad wyraz pyskaty?
I na dodatek niezależny jak kot,nie ma mowy,aby mu mówić co ma robić?
Ale antybiotyk jednak zaczął brać, czasami słucha rad matki.
Trzy razy logowałam się,odświeżałam i dalej niezalogowana.

No jednak kara za gadulstwo.
Wracam do plewienia.
Nie kara, Makóweczko, a problem z połączeniem z komórki
Jesteście kochane Drogie Panie!
Czary,mary,w końcu się udało!
Leje od rana, więc siedzimy w domu. Właśnie gotuje mi się obiad. Miałam wyjść do ogródka narwać szczypioru, ale w taki deszcz nie pójdę
Chyba że chociaż na chwilę się uspokoi…
Bo tyle wody musi gdzieś się podziać…
I tak sobie myślę, że znowu ludziom pozalewa domy
Co za sprawiedliwość! W niektórych rejonach paskudna susza, a u nas leje co drugi – trzeci dzień i tej wody jest już za dużo
No, żeby została w gruncie, w obiegu, w warstwach wodonośnych, to szusza niestraszna. (Edit: w komentarzu żaczynam szeplenić, a właszczywie szadzić!)
Wróciłem z wizyty, usunąłem zdalnie jedną awarię internetu i idę na kolację 🙂
Na wizycie jeść nie dali?
No to smacznego Ukratku!
A ja już po kolacji,ale jeszcze w chatce.
Byle do sierpnia,byle do lata…
Posłuchałam sobie żniwnej dziewczyny, popatrzyłam w ciemność i gwiazdy i przyszło mi do głowy pytanie -czy jest piosenka o żniwnym chłopaku?
Może trzeba napisać? O żniwiarzu, byle nie ponurym… ups!
Ponury -wykluczony.
Ma być pełny optymizmu i radości życia!
Wykąpana, rozpakowana już w łóżeczku.
Karocy nie widziałam, królewicza jakoś też nie.
Zamiast srebrnych pantofelków miałam na nogach stare, wysłużone adidasy. Były ze mną w tylu miejscach, że szkoda byłoby gubić…
A jak pasują! Ani paluszków, ani pięty nie trza obcinać!
Dobrej nocy, gdyż umykam.
Śpij dobrze, niech Ci się żniwna dziewczyna przyśni panie Q!
Dobranoc Wyspo!
PS. Dyskusja o Koperku zakończyła się tak, że aż mnie samą zaintrygowało jak długo jestem na Wyspie.
No i sprawdziłam -pierwsze pięterko zrobiłam 25.09.2018 roku. Wcześniej jakiś czas komentowałam tylko.
Oczywiście jest to nic w stosunku do „starych Wyspiarzy”, ale hm…i tak dość długo.
No bo jak tu Was nie lubić?
Czyli jeszcze trochę i będziesz Wyspiarką dwa lata


Czasami wydaje mi się, że jesteś tu od zawsze
I to jest prawda, że znajomości i przyjaźnie mają nie tylko swój staż w czasie, ale i głębię
Mam bardzo zbliżone wrażenie
Jacy Wy jesteście kochani!
Wiem, że niektórzy starzy Wyspiarze mają dalej w pamięci „tamtą Wyspę”, której charakter nadawały osoby, które odeszły.
Jednak one przecież nie odeszły, gdyż „Człowiek żyje tak długo jak długo trwa pamięć o nim”.
Nie znałam (nawet wirtualnie) ani Jaśminki, ani Senatora (poprawcie mnie jeśli coś pokręciłam, o kimś zapomniałam).
Myślę jednak, że cieszą się (tam z tej jakiejś „góry”), że Wyspa nadal żyje, choć jest trochę inna.
Ale mam wrażenie, że żaden ze „starych Wyspiarzy” nie żałuje tak bardzo tych zmian
Chyba wszyscy rozumieją, że to jest nieuniknione…
Nadal Wyspa jest przyjazna wszystkim i mam nadzieję taka pozostanie. To w niej najważniejsze…
To niesamowite!!!
Woda jest wszędzie… zalało nam całe podwórko, chodniki… i ciągle pada 


Dziwne…
Dobrze, że pomyślałam o naszym zlewie w piwnicy. Już zaczęła woda z niego wybijać. Gdyby mąż go nie zatkał, do rana mielibyśmy jej po kostki. A i tak nie wiem jak będzie, bo przecież obok nikt nie mieszka i stamtąd może woda przepłynąć do nas
Jak długo jeszcze będzie tak lało?!!!
Na komórki dostaliśmy powiadomienia o podtopieniach. Nawet na swoją starą, wyłączoną z sieci, też taki „alert” dostałam… ciekawe dlaczego, przecież pod tym numerem mam podłączony nowy aparat
Rany. Czy u Was można – tak jak w Polsce – wezwać do pomocy miejscową Straż Pożarną, żeby odpompowała wodę z zalanej piwnicy?
W zasadzie chyba można. Nie wiem. Nigdy nie korzystałam z takiej pomocy

Wiem natomiast, że jak u sąsiadów pękła rura, to dzwoniłam na policję. Przyjechali, obejrzeli i zadzwonili z informacją do właściciela.
Właściwie, to jest numer alarmowy i nie ma oddzielnego na policję, straż, czy pogotowie. I tak do wezwań przejeżdża na ogół cały komplet.
Dodam jeszcze, że niemal każdy ma w piwnicy pompę. W naszym domu taka jest i wiem, że u sąsiadów też powinny być. Kanał odwadniający budynek idzie wzdłuż niego… co z tego, skoro w większości szeregówek nikt nie mieszka i prąd jest wyłączony. Także pompy na pewno nie działają…
Dzień dobry, pochmurno i padało (aczkolwiek nie tak jak u Miralki).
Witajcie!
Ech, te poniedziałki!
Witajcie!
Po weekendzie to i pogoda „poweekendowa” -błękt nieba bez jednej chmurki, 18 stopni w cieniu.
W czasie weekendu była w kratkę, ale i tak nie narzekam.
Dzień dobry
Ale słoneczko jakoś nie wyłazi, a zaraz 6 rano 


Nareszcie przestało padać
Może jeszcze wyjdzie
Trzeba optymistycznie patrzeć na życie
Trzeba, koniecznie.
Optymizm i życzliwość dla innych.
Tak być musi
Nie wolno nam tracić optymizmu (chociaż czasami ciężko)…
Życzliwym trzeba być zawsze (i z tym nie zawsze jest łatwo)…
Niby jeszcze pochmurno, ale chyba wezmę się za coś, bo już po wczorajszym siedzeniu przy kompie mam odciski na d… nie powiem gdzie, bo to brzydko



Małżonek też dziś nie pracuje, to razem na pewno coś wymyślimy
A może, jak się przejaśni, gdzieś się wybierzemy?
To niepracowanie ma swoją dobrą stronę – zawsze można się gdzieś wybrać, o ile się pokaże słoneczko
Dzień dobry, Quackie:)
Nawet najbardziej przyziemna czynność nie zwalnia od myślenia:)
Ba! Może nawet kontemplacyjnie inspirować.
Pozdrawiam:)
Nie, co więcej, przyziemna czynność niewymagająca zbyt dużo myślenia zostawia wolne zasoby na myślenie o czymś innym!
Słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Dziś po sąsiedzku feta na cześć dzięcioła i borowika.
Remontowo – znaczy.
Pozdrawiam:)
...Wraca dworzan (radca Żaczek):
– Dzięcioł puka, dziewczę płacze.
Drży, bo nie wie, dobra
Czy zła nowina…
Były jakieś nowiny Leno?
Choć to raczej nie ten kolorowy dzięcioł co jakaś paskudna wiertarka, niestety, prawda?
Dzień dobry, Makówko:)
Stukanie i borowanie dosłowne i dogłębne, bo się wszystko trzęsie.
Myśli nie można zebrać.
Ja wszystko rozumiem, ale żeby od siódmej do dwudziestej przez bite dwa tygodnie…
A dziś zaczęliśmy trzeci tydzień remontowego imprezowania.
Troszkę już wk… tego… irytuje.
Pozdrawiam:)
U mnie to samo robi sąsiad za ścianą. Mimo że na drzwiach wejściowych do bloku jest ogłoszenie, że w czasie gdy mieszkańcy pracują albo uczą się zdalnie uprasza się mieszkańców o nie wykonywanie głośnych prac remontowych.
„Typowy ogolony kark”, dużo kasy…nie ma z nim polubownej rozmowy.
U nas remont robią widma. Nikt z sąsiadów się nie przyznaje.
Podejrzewamy niewidzialną rękę spółdzielczą, ale sprawdzić nie ma jak, bo u nich jeszcze zdalne porozumiewanie się na etapie: dwa razy w rynnę, raz w kaloryfer. Telefony jakoś się nie przyjęły.
Zebrania czasem robili, ale ja nie trafiałam – praca mi przeszkadzała. Teraz nawet z zebrań zrezygnowali. I z kartek na furtkach. Więc jak w czeskim filmie:)
Pozdrawiam:)
A może to „Niewidzialna ręka” XXI wieku?
Jeśli po przejściu impulsu elektromagnetycznego to – nie wykluczam:)
Pozdrawiam:)
Dźdbry, leje. Fajrant i przerwa.
I ja umykam!
Myk, myk…śpij dobrze panie Q!
Dobranoc Wyspo!
Dzień dobry

Co prawda jeszcze to pięterko nie urosło do wielkich rozmiarów, ale zapraszam na nowe