« Niedziela z góry na dół Lajkonik: reedycja. Odc. 8 »

Kolory malgaskiej flory…

Dla dopełnienia obrazu Madagaskaru brakuje nam skrawków przyrody, której prezentację kiedyś zapowiedziałam. Wyspa jak wiemy jest rozległa, naturalne są więc różne strefy klimatyczne, a tym samym odmienność roślinności od wypalonej ubogiej sawanny, przez kwiaty znane nam z domowych hodowli, po kipiące zielenią lasy deszczowe.

Ikonicznym baobabom poświęciłam pierwszą po powrocie relację , ostatnia galeria niech będzie barwnym zakończeniem opowieści…

237 komentarzy

  1. Zocha pisze:

    Zanim zniknę na dłużej, oto obiecana dawno porcja kolorów Madagaskaru…

  2. Tetryk56 pisze:

    Kapitalne!
    Najbardziej podobają mi się grono dzwonków na zdjęciu 08 i ptakopodobny barwny kwiat z nru 19.
    W ogóle barwność oszałamiająca!

    • Zocha pisze:

      Zaczęłam opisywać kolejne okazy, ale…są na Wyspie znawcy „zieleniny” wszelkiego rodzaju, a mnie wystarcza podziwianie natury i utrwalanie jej ulotnej urody Tears
      Dzwonki rosły w rowie na skraju lasu, a 19-tka to moja ulubiona strelicja królewska, inaczej rajski ptak…Twoje skojarzenie jest więc trafne.
      Z ciekawostek: na 5 kwitnie bananowiec, 26 to pędy wanilii, a 32 krzew goździków, 35 owoc drzewa chlebowego (jackfruit) i 37 to palma podróżnika, czyli pielgrzan madagaskarski.

  3. Makówka pisze:

    Wróciłam właśnie z kina.
    Carte Blanche to film mądry i wzruszający.

    Z pozytywnym i optymistycznym przesłaniem. Dalej jestem pod wrażeniem. Film ten uruchomił we mnie pewne wspomnienia. Jednym jest praca z niewidomymi studentami. Krótki epizod, który był ważną lekcją pokory dla mnie.

    Drugie nasunęło mi się, gdy tytułowy Kacper „oszukuje” przy badaniu wzroku. Przypomniały mi się dzieci w sanatorium diabetologicznym w Rabce, które wzajemnie sobie podpowiadały w czasie gdy moja mama badała im wzrok. Mając cukrzycę wiedziały , że tracą wzrok i same się oszukiwały.
    Jeździłam tam z mamą i bawiłam się z dziećmi, z niektórymi zakolegowywałam. Czasami podpowiadałam im, gdyż w głupocie dziecka nie zdawałam sobie sprawy, że wyświadczam im niedźwiedzią przysługę.

    Po oglądnięciu filmu weszłam na Wyspę i przepiękne kolorowe kwiaty Madagaskaru stały się dla mnie symbolicznym dopełnieniem historii tracącego wzrok nauczyciela z filmu (również z życia, gdyż film oparty jest na autentycznej historii).

    Pomyślałam sobie, że możemy się zachwycać przepięknymi kolorami Matki Natury, podziwiać wielobarwne zdjęcia, a tymczasem są ludzie, którzy tego nie mogą zaznać.

    Zachwycę się więc jeszcze raz zdjęciami doceniając to, że mogę to zrobić.

    • miral59 pisze:

      Nie znam nikogo niewidomego, ale jeden z naszych bardzo dobrych kumpli jest daltonistą. Nie to, że nie rozróżnia wszystkich kolorów, ale czerwony i zielony są dla niego jednakowo szare. Pozostałe kolory widzi normalnie.
      Kumpel ma nawet prawo jazdy i przez jakiś czas pracował jako taryfiarz, potem jako kierowca tirów. Nauczył się i zapamiętał, który kolor na światłach skrzyżowania gdzie jest i jakoś sobie radzi. Jeszcze nie zdarzyło mu się pomylić Pleasure

  4. Makówka pisze:

    Nocnej zmiany nie ma.

    Kolorowe Dobranoc zatem!

    lulu

  5. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Zdjęcia cudne Approve Niektóre kwiaty/rośliny znajome przynajmniej z widzenia… a owoc chlebowca próbowałam. Nie mogę powiedzieć, że się nim zachwyciłam, ale zły nie jest Wink Kwestia gustu…
    Brawo Zocha!!! Brawo!

    • Zocha pisze:

      Bogaty w białko owoc chlebowca zastępuje mięso. Zawiera też skrobię, żelazo i witaminy, więc przy ubogiej diecie Malgaszy jest rarytasem.

      • miral59 pisze:

        Na pewno takie owoce mogą być rarytasem dla niektórych. Szczególnie gdy są pożywne…
        I faktem jest, że te owoce są ogromne. A przynajmniej te, które można kupić w tutejszych sklepach. Jeden taki na pewno wystarczy na rodzinny obiad Wink

  6. miral59 pisze:

    Bardzo dobry kumpel mego męża, robił wczoraj testy na wirusa. Pozytywne. I teraz sama nie wiem… mój mąż pracuje dla niego i miał z nim kontakt… ciekawe, czy też „załapał”… Weary
    A jeśli mój mąż, to i ja. I teraz mam dylemat. Czy mogę narażać swoich klientów? W większości są to ludzie starsi i schorowani. Dla nich taki wirus, to pewna śmierć. Nie chciałabym być przyczyną czyjegokolwiek zgonu… nawet pośrednią. Będę musiała każdego uprzedzić… a to oznacza siedzenie w domu i brak możliwości zarobienia Worry Pocieszam się tym, że pieniądze to nie wszystko… ważniejsze są przyjaźń i zaufanie… chociaż tym nie zapłacę rachunków Worry
    Z drugiej strony… rachunki nie są jedyną częścią naszego życia. Nie żyjemy tylko po to, żeby je płacić… Wink

    • Makówka pisze:

      To masz faktycznie dylemat Miralko!

      Chyba na Twoim miejscu zrobiłabym test.
      I to samo zaleciła mężowi.
      Przecież gdyby któraś z tych starszych osób zachorowała (nawet nie koniecznie zarażając się od Ciebie) wyrzuty sumienia dręczyłyby Cię do końca życia.
      Nie chciałabym żyć z takim poczuciem. A Ty? Z Twoim dobrym i wrażliwym serduchem?

      • miral59 pisze:

        Zrobiłabym test, ale to nie jest takie proste. Chętnych na zbadanie jest dużo, ale robią tylko tym, którzy zachorowali. My, jak na razie, nie wykazujemy żadnych objawów, więc nie wiem czy w ogóle byłoby możliwe przeprowadzenie badań.
        I na pewno masz rację. Nie chciałabym żyć w poczuciu zabicia kogokolwiek. To byłoby zbyt okropne Weary
        I nie zostaje mi nic innego, jak powiadamiać wszystkich, że mój mąż miał kontakt z osobą zarażoną. Bezpośredni kontakt. Niech sami decydują, czy chcą się narażać (podejrzewam, że większość nie chce). Co prawda to oznacza siedzenie w domu bez możliwości zarobienia, ale wolę to niż przekazywanie wirusa innym (o ile go mam). Worry

        • Makówka pisze:

          Tak bym zrobiła na Twoim miejscu Miralko -uprzedziła pozostawiając decyzję innym. Ale ja jestem idealistka, dla której lojalność jest ważniejsza od pieniędzy.
          Dlatego nie mam pieniędzy, nie zrobiłam kariery.
          Ale…mam przyjaciół.

          • miral59 pisze:

            To masz tak jak ja Happy-Grin
            Obdzwoniłam już wszystkich. Siedzę w domu, bo nikt nie chce ryzykować. I wcale się nie dziwię. Tego się spodziewałam…
            Było mi miło, gdy dziękowali za powiadomienie. Oni zdają sobie sprawę, że mogłam przemilczeć i normalnie przyjść do pracy. To tylko moja dobra wola… poinformowanie ich o kontakcie z osobą zarażoną Pleasure
            Mark powiedział mi, że tęskni do mnie i cieszył się, że przyjdę w poniedziałek i znowu razem będziemy oglądać filmy przyrodnicze. Wie, że to moje ulubione i zawsze wyszukiwał coś ciekawego… specjalnie dla mnie Happy-Grin On ma prawie 80 lat… i może to dziwne, ale uwielbia dyskutować ze mną. Na różne tematy Delighted Będzie musiał jeszcze trochę poczekać… Weary
            Margaret też uwielbia dyskusje ze mną. Ciągle mnie pyta skąd różne rzeczy wiem. Normalną moją odzywką jest „z wykopalisk”, ale nigdy nie mogę zapamiętać jak to jest po angielsku Wink Więc mówię jej, że u nas, w Polsce, uczyli tego już w podstawówce Overjoy A co? Niech trochę pozazdrości Overjoy
            I ostatnia osoba, do której dzwoniłam, to Dolores. Jest profesorem antropologii. Ona też lubi ze mną rozmawiać. Wiele lat pracowała na uniwersytecie w New York, ale gdy przeszła na emeryturę (w wieku 70 lat) przeprowadziła się do Chicago. Niby na emeryturze, ale nadal ma jakieś tam wykłady na tutejszym uniwerku, robi różne opracowania, udziela się i uczestniczy w różnych sympozjach. Wyjeżdżała to do Anglii, to do Afryki, to już sama nie wiem gdzie Pleasure Ma syna jedynaka mieszkającego z rodziną (żona i trójka dzieci) w Wisconsin, w Milwaukee. Synowa też jest profesorem i ma swoje wykłady na Uniwersytecie w Chicago. Wiem, że dwa razy w tygodniu dojeżdża.
            Do Carla nie dzwoniłam. Jest bratem Margaret (sporo starszym bratem) i ona bardzo o niego dba. On jest trochę niepełnosprawny umysłowo. Jego rozwój zatrzymał się gdzieś na poziomie dziesięciolatka (a ma już 72 lata). Nawet z czytaniem ma problem… według tego co mówi, kocha mnie bezgranicznie Overjoy Może dlatego, że nie traktuję go jak kogoś gorszego. Przecież to nie jego wina, że jest chory!!! Zwierza mi się ze swoich problemów i traktuje jak przyjaciółkę. Pleasure
            Na pewno nie chciałabym mieć nikogo z nich na sumieniu. Nawet gdybym przyczyniła się do ich zgonu bezwiednie. Jeśli mają umrzeć, trudno, niech umierają, ale beze mnie Pleasure

            • Makówka pisze:

              Miralko!

              Wiedziałam…(bo już Cię trochę poznałam).

              Brawo!

              Też miałam w życiu do czynienia z osobami niepełnosprawnymi (na wózkach, niewidomymi) i zawsze nawiązywałam z nimi doskonały kontakt, bo widziałam w nich CZŁOWIEKA i traktowałam z sercem, a nie z wyższością.
              Ale i też nie bałam się tego kontaktu, bo niektórzy ludzie unikają, gdyż nie wiedzą jak się zachować.

              No i lubiłam tych ludzi i pracę z nimi. Podobnie jak Ty uważałam, że korzyść jest obopólna.
              Z Twojego opisu wynika, że traktujesz ich z sercem (co oni odwzajemniają), a chodzenie do nich to nie tylko przymus zarabiania pieniędzy.

              • miral59 pisze:

                Cmok
                Muszę przyznać, że dopiero te osoby uzmysłowiły mi coś… pomyślałam o ochronie tych ludzi, a zupełnie pominęłam własną osobę. A przecież jeśli załapaliśmy się na tego wirusa, może on być dla nas śmiertelny. Oboje nie jesteśmy już młodzi, mam nadwagę, jestem palaczem i czasami mam kłopoty z nadciśnieniem (u małżonka tylko to ostatnie wchodzi w grę). Czyli cztery rzeczy, które są niesamowicie groźne przy zakażeniu. Ale jakoś to do mnie nie dociera w pełni Wink
                Wychodzę z założenia, że jak mam umrzeć, to umrę i nie ma co na zapas się martwić Happy-Grin Wydaje mi się, że gorzej jest żyć ze świadomością przyczynienia się do czyjejś śmierci…

                • Makówka pisze:

                  Miralko!

                  Zadziałałaś w moim odczuciu prawidłowo. Najpierw myślę o innych, potem o sobie.

                  Ale o sobie też trzeba. Gdy próbowałam się poddawać w mojej walce z guzem zdopingowałam się myślą, że jeszcze jestem potrzebna (wtedy mojej mamie) no i nie chcę być kłopotem dla moich synów, a i im (zdrowa) jeszcze się przydam.
                  Ale OCZYWIŚCIE, że chcę żyć i z tego życia korzystać.

                  Pomyślałaś o innych teraz ZACZNIJ MYŚLEĆ O SOBIE , proszę!

                  Please

                • miral59 pisze:

                  Tylko wiesz, Makóweczko… co w zasadzie mam zrobić? Przecież jeśli załapałam wirusa, to i tak nie jestem w stanie niczego zmienić. Po prostu go mam… ani się tego pozbyć, ani wyleczyć. Żadne działanie przed objawami niczego nie zmieni Pleasure
                  I pisząc, że gdybym miała umrzeć, to po prostu umrę, nie miałam na myśli, że tak śpieszno mi na tamten świat Wink
                  Jest jeszcze parę miejsc, które bym chciała odwiedzić i parę rzeczy, które chciałabym zrobić… na ile zdążę to wykonać – nie wiem. Nikt z nas nie wie, ile czasu mu zostało, ale plany różnych rzeczy też mogą być ekscytujące Happy-Grin

                • Makówka pisze:

                  Cóż ja, wszak jestem tylko Makówka, tu są mądrzejsi ode mnie.

                  Moim skromnym zdaniem możesz:
                  -nie martwić się na zapas
                  -zadbać (szczególnie teraz) o swoją odporność, czyli nie przepracowywać się
                  -nie lekceważyć jakichś objawów przeziębienia zarówno u Ciebie jak u męża.

                  Mniej pracy, więcej ptaszków!

                • miral59 pisze:

                  Akurat wszystko o czym piszesz, Makóweczko, stosuję od dawna Pleasure
                  – nie martwię się na zapas ani o swoje życie, ani o zdrowie. Jak zachoruję, będzie na to czas… chociaż i wtedy trudno mi się martwić Wink
                  – trudno też o przepracowanie, gdy siedzę w domu i mam o niebo więcej czasu na wszelakie prace domowe Pleasure
                  – objawów przeziębienia na razie nie mamy, więc nie biorę tego do głowy. Gdy się pojawią, zobaczymy jak to będzie wyglądało. Po co myśleć o tak nieprzyjemnych rzeczach? Wink
                  – całkowicie bez zajęcia bym nie wytrzymała. Bardziej by mnie to męczyło, niż sam wirus Wink A do ptaszków nie trzeba nas zachęcać. Uwielbiamy wszelakiego typu wycieczki. Nawet te najkrótsze, gdy pogoda jest kiepska, albo nie mamy czasu na długie spacery Happy-Grin
                  Także jak widzisz, stosujemy się dokładnie do Twoich rad Happy-Grin

  7. Makówka pisze:

    Witam!

    Deszcz pada, przyroda rozkwita.
    Dobry fotograf z profesjonalnym sprzętem pewnie z naszych kwiatków mógłby zrobić równie piękną galerię(choć nie tak oryginalną i egzotyczną).
    Byle nocne przymrozki nie zaszkodziły naszym roślinkom!

    • Zocha pisze:

      Ta galeria zamyka malgaskie opowieści, a większość pokazanych roślin można hodować w wersji ogrodowo-domowej i u nas.

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Połowa tych roślin wygląda jak nie z tej ziemi, jednak oderwanie geograficzne od reszty świata robi swoje. Skojarzyły mi się świecące rośliny z planety Pandora, z filmu „Awatar”.

  9. Max pisze:

    Przyroda , z którą współżyjemy od początku świata , ma ciągle jeszcze wiele tajemnic niezbadanych przez człowieka . Np. w jaki to sposób kwiatek maciejka dogadał się z pewnym gatunkiem ćmy i pachnie tylko wieczorem , wtedy kiedy ta ćma jest życiowo aktywna . Jest problem , bo ani ćma , ani maciejka nie chcą zdradzić tej tajemnicy . Pięterko piękne i edukacyjnie bardzo wskazane . Bukiet Thinking

  10. Zocha pisze:

    Zimni Ogrodnicy wybielili góry, za oknem rozbuchała się jednak wiosenna zieleń poprzetykana kiściami bzu Pleasure

  11. Tetryk56 pisze:

    Przyznaję się, że po przyjściu do domu i obiedzie padłem. Dopiero teraz powoli zaczynam udawać żywego! 😉

  12. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa.

  13. Tetryk56 pisze:

    Zajrzyjcie do Leny, warto! Pleasure

  14. Quackie pisze:

    Otóż było to tak, jak już wczoraj wieczorem skończyłem wszystko, co miałem do roboty i przejrzenia, przed spaniem zerknąłem na telefon i zauważyłem napis u góry ekranu „tylko połączenia alarmowe”.

    To się zdarza. Telefon przełącza się między stacjami komórkowymi i czasem dostanie czkawki, wystarczy wtedy chwilę poczekać. Poczekałem chwilę i nic. Wszedłem w ustawienia i zacząłem szukać sieci – pokazał wszystkie cztery, ale nie chciał się zarejestrować w macierzystej. Trochę mnie to zdziwiło.

    Wyłączyłem i włączyłem telefon. Nic. Podłączyłem się do internetu przez domowe WiFi, wszedłem na stronę, która pokazuje awarie – i faktycznie, w całej Polsce był problem. Tak naraz? Dziwne.

    Na tej samej stronie zauważyłem doniesienia o problemach z innymi sieciami. Wywołałem dane dotyczące wszystkich sieci komórkowych i faktycznie – od wczorajszego wieczoru do późnej nocy (a było już koło drugiej) problemy mieli WSZYSCY operatorzy.

    Nie powiem, oblał mnie zimny pot. Poprzednio, kiedy wyłączano telefony, był 13 grudnia 1981. Paranoja, powiecie? Być może, ale pandemiczne ograniczenia plus dobra, tfu, zmiana przez chwilę połączyły mi się w całość stawiającą włosy na głowie dęba.

    Poszedłem do telewizora i włączyłem całodobowe programy informacyjne. Ani słowa – o awarii (dziwne) i o ewentualnych wydarzeniach nagłych a niefajnych (uff). Potem wróciłem do komputera i poszukałem jeszcze w paru miejscach – nic.

    Wszystko to zajęło mi trochę czasu, więc położyłem się spać ostatecznie dobrze po trzeciej w nocy. I dlatego dzisiaj się trochę czuję padnięty.

    • Tetryk56 pisze:

      Hmmm… ja nie zauważyłem żadnych problemów, ale nie próbowałem używać telefonu. Nawet L. wczoraj wieczorem wyjątkowo nie gadała. Może właśnie instalowali te izraelskie moduły do inwigilacji? Wink

      • Quackie pisze:

        A nie wiem, ale złapałem parę zrzutów ekranu, na dowód, że to nie urojenia. Z mapami zakłóceń ok. 2.30 w nocy i z wykresami, ile osób i kiedy zgłaszało problemy.

        • Makówka pisze:

          Szłam spać po 2 w nocy i wtedy dopiero wyłączałam laptop. Miałam z tym problem, bo mi się zawiesił przy wyłączaniu i nie mogłam go wyłączyć, ale to chyba nie ma nic wspólnego?
          Komórkę też miałam wtedy w rękach, bo wyciszałam na noc.
          (O 1:40 żegnałam się na Wyspie- teraz sprawdziłam).

  15. Zocha pisze:

    Snów spokojnych Bożenko kordelka

  16. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Zocho:)

    Wszystkie zdjęcia imponujące. Pozujący modele również:)
    Najbardziej na moją wyobraźnię zadziałał „zielony humanoid” z piętnastego zdjęcia. Spokojnie mogłoby znaleźć się na okładce „Kosmosu” lub „Wszechświata” jako dowód na istnienie inteligentnego życia poza Ziemią albo jako potwierdzenie ekspansji obcych form życia na naszą planetę:)

    Pozdrawiam:)

    • Zocha pisze:

      Dobry wieczór Leno, miło ze zechciałaś przyjrzeć się moim modelom 😉 Rzeczywistość jest prozaiczna – kosmiczny humanoid to liść paproci na etapie niemowlęctwa, nasze rodzime wyglądają podobnie.
      Pozdrawiam 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Zocho, zawsze z niekłamaną przyjemnością oglądam uchwycone przez Ciebie skrawki świata:) Bardzo lubię zerkać Twoimi oczyma na dookół.

        Domyślałam się jakiegoś bobo-paprotka, ale tak przyjemnie puścić od czasu do czasu wodze fantazji:)

        Pozdrawiam:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, chciałem skomentować na Twoim blogu, ale WordPress, o dziwo, żąda ode mnie jakiegoś innego hasła niż na Wyspie, więc skapitulowałem, a chciałem tylko nadmienić pod postem z 14 maja, że ten wiersz to jest nie tylko świetna poezja, ale też znakomity materiał na piosenkę, więc jakby kiedyś jakiś muzyk mnie pytał o wiosenną piosenkę, to już wiem, gdzie go skieruję Pleasure

      • Tetryk56 pisze:

        Hasła na Wyspie to nie hasła WordPressa, tylko Wyspy. Możesz się tam logować, używając konta google, FB lub gravatara 🙂

        • Quackie pisze:

          Okej. Oczywiście do gravatara nie pamiętam hasła. Ale trudno…

          • Makówka pisze:

            Cuda, panie cuda nad cuda. Daze

            Makówce udało się coś z czym Mistrz Q miał problem!

            Napisałam komentarz dziś pod wierszem, ale i wczoraj zamieściłam jakieś tam moje wypociny, na które nawet Lena zdążyła odpowiedzieć.

            Fala

            • Lena Sadowska pisze:

              Witaj, Makówko:)

              Pół dnia robiłam wczoraj drożdżówki. Wymyśliłam sobie trzy różne rodzaje nadzienia i zabrało mi to więcej czasu, niż zaplanowałam, więc miałam lekki poślizg w odpowiadaniu:)
              Potem doszłam do wniosku, że warto pooddychać niepieczeninową atmosferą i wybyłam.
              I znowu jestem nie na bieżąco:)
              Ale właśnie nadrabiam.

              Pozdrawiam:)

              • Makówka pisze:

                Witaj Leno!

                Miło, miło być tak przywitanym o 3 w nocy. Teraz już wiem czemu mi się dobrze spało.

                Nocne spacery to coś, co też lubię, ale oczywiście w plenerze, nie po moim blokowisku.

                A co do wiersza i opowiadania mogę tylko powtórzyć za Tetrykiem, że faktycznie warto do Ciebie zajrzeć.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dzień dobry, Makówko:)

                  Lubię wędrówki po uśpionym Miasteczku, ale ostatnio zapuszczam się raczej w „niedostępne ostępy”. Znam je dobrze, więc nawet ciemność mi nie przeszkadza. Czasem mam wrażenie, że Psiunia ma większego stracha niż ja:)

                  Dziękuję, Makówko. Fajnie być docenioną:)

                  Pozdrawiam:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Quackie.

        Dziękuję.
        Bardzo się cieszę, że refleksja Ci się spodobała.
        Oczywiście. Jeśli ktoś chciałby pokusić się o napisanie muzyki, wystarczy, że da mi znać. Na pewno nie odmówię.

        Jeśli natomiast chodzi o komentarze, to nikt nigdy nie zgłaszał takiego problemu.
        Pierwszy komentarz podlega moderacji i muszę go zatwierdzić, żeby pojawił się pod tekstem. To jedyna niedogodność o jakiej wiem.
        Ale ja zdecydowanie nie jestem informatycznym guru:)

        A tak w ogóle, to równie miło czytało mi się Twój komentarz na Wyspie:)

        Pozdrawiam:)

  17. Makówka pisze:

    Wróciłam z kina. Film „Tully” zrobił na mnie wrażenie. Podobnie jak wczoraj „Carte Blanche” Niech to będzie dzisiejsze między między.
    Jednak macierzyństwo z kwiatkami jakoś trudniej mi połączyć, więc filmu nie będę komentować, żeby nie było, że wcinam się „nie na temat”.

    • Quackie pisze:

      No proszę, a na czym byłaś?

      • Makówka pisze:

        Dopisałam w tym czasie co zadawałeś pytanie panie Q. Opublikowałam pierwsze zdanie, aby zdążyć przed lampką i potem dopisywałam resztę.
        No dobra -można jakoś połączyć macierzyństwo, ale nie z kwiatkami, lecz z …ciszą. Bo chwila ciszy i spokoju to było długo coś zupełnie nieosiągalnego odkąd urodziły się moje narowiste chłopaki.

        Aha -link na ten film podesłał mi mój starszy syn…Czyżby doceniał trudy macierzyństwa?

        • Quackie pisze:

          No proszę. Czyżby próbował w ten sposób coś przekazać?

          • Makówka pisze:

            Mamy teraz więcej czasu na rozmowy na WhatsApp, gdyż zamknęli jego miejsce pracy, a i ja jestem bardziej uchwytna w domu.

            Przekonywał mnie , że może takie wyciszenie TERAZ (po śmierci mamy/babci) dla naszej rodziny było potrzebne (pisałam o tym wczoraj).

            Coś rozmawialiśmy o oglądaniu filmów w domu i on wtedy „mamuś podeślę Ci link i hasło do cda.pl, bo mam wykupiony abonament”. Ten wczorajszy film, który tak wczoraj zachwalałam też on mi podesłał.

            Moi synowie wiedzą jakie filmy lubię.

            Coś przekazać? Hm…nie wiem…

            • Quackie pisze:

              Okej, możliwe, że przeinterpretowałem.

              • Makówka pisze:

                A może jednak nie przeinterpretowałeś Q?

                Moi synowie mają podobną jak ja wrażliwość. Choć bez niej byłoby im pewnie łatwiej w życiu.

                • Quackie pisze:

                  Bardzo mi przykro, ale jednocześnie gratuluję. Takie to pomieszane Worry

                • Makówka pisze:

                  Bo życie jest pomieszane.

                  Gdyby byli przebojowymi cwaniakami bez skrupułów to zapraszaliby mamusię do wypasionych willi z basenem.

                • Quackie pisze:

                  O ile by zapraszali (jako przebojowi cwaniacy), bo z takimi cwaniakami to różnie bywa.

  18. Quackie pisze:

    Zmykam również, do jutra!

  19. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Byłam niesamowicie zajęta Tired Ale przynajmniej dowiedziałam się czemu dwa tygodnie temu była tak długa kolejka u rzeźnika Happy-Grin „Pomarańczowy prezydent” ogłosił, że w związku z wirusem znacznie spadnie produkcja i sprzedaż mięsa. No to ludzie rzucili się do sklepów, żeby nakupić ile się da Amazed Trafiliśmy akurat na „amerykańską panikę”…
    Dziś, jako że oboje w domu, najpierw naszatkowaliśmy kapusty (czas był i pora na to), a potem pojechaliśmy znowu do rzeźnika. Nie musieliśmy stać w żadnej kolejce Delighted Jedynie przy drzwiach stał facet w maseczce i każdemu wchodzącemu kazał spryskiwać czymś ręce, a potem mierzył temperaturę (bezdotykowym termometrem). Nie wiem po co pryskaliśmy te ręce, bo każdy ma obowiązek założyć jednorazowe plastikowe rękawiczki, które są rozłożone w specjalnych pojemnikach. Tak było już na długo przed wirusem…
    Nakupiliśmy mięsa jak wariaty Overjoy Potem trzeba było to wszystko posegregować, poporcjować, popakować i zamrozić. Samego schabu (do wędzenia i na kotlety) kupiliśmy ponad 35kg… Mąż śmiał się, że na całe wakacje nam wystarczy Happy-Grin
    Potem jeszcze trzeba było obdzwonić kogo trzeba… i raptem okazuje się, że czas iść spać Spanko
    Tym bardziej, że dziś wstałam przed 5 rano Delighted
    Na jutro planujemy wycieczkę, ale jeszcze nie wiem dokąd, ani jaka na prawdę będzie pogoda. Jeśli taka jak dziś, z wyjazdu nici. Bo dziś padało niemal cały dzień Weary

    • Quackie pisze:

      No proszę, a tu jedyny towar, jakiego permanentnie przez chwilę brakowało, to jednorazowe rękawiczki.

      • miral59 pisze:

        Ależ tutaj mięsa nie brakowało i nie brakuje!!! Ludzie są podatni na takie głupie podpuchy. Tak było z papierem toaletowym, mydłem, ręcznikami papierowymi, czy z chlorem w płynie (bleach). Wszystko schodziło na pniu i podejrzewam, że niektórzy mają zapasy tego na lata. Wprowadzili reglamentację i się trochę uspokoiło. A może po prostu „panikarze” obkupili się i mają ogromne zapasy, a normalni ludzie nareszcie mogą kupić to, czego im brakuje Wink
        Zapomniałam o produktach żywnościowych Overjoy W amerykańskich sklepach wykupili niemal całą suchą żywność, a w polskich – mąkę. Nie robimy takich zapasów, szczególnie od kilku lat, gdy przynieśliśmy ze sklepu ryż z molami. Wywaliłam wszystko, bo nie od razu zauważyłam te małe latające. Nie wiedziałam gdzie jeszcze mogły się zagnieździć. Gdybym miała ogromne zapasy, aż żal byłoby to wszystko wyrzucać. Worry
        Ale jak ktoś chce, niech sobie robi zapasy…

        • Quackie pisze:

          Tak, nawet na samym początku pandemii krążyła taka anegdota o panu, który zakupił 80 kg ryżu i dopiero po chwili przyszła refleksja, że to może za dużo. Radzono mu, żeby ugotował i ulepił bałwana (wobec braku śniegu zimą).

  20. miral59 pisze:

    A co do ciszy, to lubię ją. Mam chyba nadwrażliwy słuch, bo wszystkie hałasy działają mi na nerwy. Czasami gdy w samochodzie obok ktoś słucha za głośniej muzyki, mój żołądek zaczyna „podskakiwać” w rytm basów i niemal wywraca się na lewą stronę…
    Słyszę każdy szmer i często kieruję się słuchem, by wytropić jakiegoś ptaszka. Mój mąż ma dużo gorszych słuch. Często słyszę to czego on nie jest w stanie usłyszeć Pleasure
    I chyba dlatego tak lubię ciszę… nie absolutną, ale taką z ptasim śpiewem, poszumem drzew, szelestem liści, śpiewem wiatru w szuwarach, czy poszumem fal… to wycisza i uspokaja Pleasure Tego mogłabym stale słuchać… Delighted

  21. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Z przyjemnością pozdrawiam Zimną Zochę o gorącym spojrzeniu na świat! Delighted Bukiet

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry, przyłączam się do życzeń dla wszystkich Zoś!

    Dzisiaj nieco później, bo o zwykłej porze nie byłem jeszcze w stanie funkcjonować.

  23. Zocha pisze:

    Dziękuję moi mili Buziaczki
    Kubki, filiżanki, szklanki proszę podstawiać – kelnereczka podaje co kto lubi Kelnereczka

  24. Makówka pisze:

    Witajcie!

    Dołączam do życzeń dla wszystkich Zoś!

    Bukiet

    Kelnereczkę poproszę o herbatę.

    A co do ciszy mam tak jak Miralka.

    Nigdy nie lubiłam np. głośnej muzyki. Dlatego też nawet jako nastolatka nie chodziłam na dyskoteki.

    Jest jeden wyjątek -uwielbiam naszą Gieniuchnę -jej krzyk pobudza mnie do działania.

    • miral59 pisze:

      To masz Makóweczko jak ja… też nie lubiłam dyskotek, bo było za głośno. Pamiętam, że raz byłam… po kilku minutach wyszłam z potwornym bólem głowy I-see-stars

      • Makówka pisze:

        Otóż to. Mimo że na starość mam problem ze słuchem nadal nie lubię głośnej muzyki.
        Też lubię słuchać ptaków, szumu morza itd.

        Lubię ciszę, ale uwielbiam też towarzyskie spotkania. Chadzam więc do restauracji i nie mogę się doczekać kiedy je otworzą. Ale zawsze wolę spotkanie towarzyskie w plenerze od tego w knajpie.

        • miral59 pisze:

          Nie wiem, ale nie lubię restauracji. Żadnych. Od zawsze wolałam spotkania w domu, o wyjazdowych nie wspominając Pleasure
          Mój mąż z wiekiem traci słuch, ale zastępuję mu uszy jak mogę Wink Nadal słyszę bardzo dobrze. Może dlatego, że zawsze unikałam hałasu, a może mam do tego pewne predyspozycje Thinking
          Z wiekiem robię się też coraz mniej towarzyska. Kiedyś spotkania z przyjaciółmi wydawały mi się szalenie atrakcyjne. Teraz znacznie mniej. Wolę wycieczki w plener tylko z mężem. Zawsze na coś ciekawego (dla nas) trafimy. Może dlatego, że nie gadamy, a słuchamy i obserwujemy? Delighted

          • Zocha pisze:

            O tak! Takie wyprawy plenerowe w pozaczas, bez wszechobecnej kakofoni i pustej paplaniny sprzyjają foto-łowom i relaksowi. Życzę Tobie takich jak najwięcej Miralko, i w zdrowiu z małżonkiem bądźcie 🙂

            • miral59 pisze:

              Dziękuję Zocho Cmok
              Wiem, że mnie rozumiesz. Wiesz tak samo jak my, że hałas, który się tworzy rozmawiając (nawet szeptem) płoszy ptaki i zwierzaki. Jest znacznie trudniej coś ciekawego zobaczyć.
              Ostatnio zauważam w parkach nową modę. Rowerzyści, którzy nas mijają coraz częściej mają grające głośno radia/telefony. Coś mi się w środku przewraca gdy to widzę (i słyszę) Disapproval
              Jaki to kontakt z naturą? Że na świeżym powietrzu?!!! Przy okazji psują nam obserwacje, bo od tego hałasu wszystko co żyje ucieka Conceited

              • Tetryk56 pisze:

                Przypomniała mi się piosenka z dawnych lat:

                Czy pamiętasz, jak na rajdzie gdzieś w Bieszczadach
                Piękny wieczór się przy ogniu zapowiadał…
                Wtem tranzystor ktoś otwiera
                Ciebie bierze wprost cholera,
                Daję słowo, żeś pomyślał sobie tak:

                Ach, być dzikusem! Prapradzikusem!
                Maczugę mieć oraz krzepę lwa!
                Weźmiesz tylko zamach spory
                zgodnie z Newtonowskim wzorem
                Że siła to m razy a!

                • Makówka pisze:

                  Otóż to!
                  Ognisko i śpiewy przy gitarze. Natomiast za radio bym zabiła. A teraz niestety wystarczy muzyka z komórki -okropność.

  25. Max pisze:

    Kolory malgaskiej flory w ilustracjach są piękne .Piękno jednak nie da się załatwić ekspresowo . Trzeba te obrazy utrwalić w pamięci przez ich wielokrotną obserwację . A może jakiś schowek galerii foto Zochy na Madagaskarze ? Thinking

  26. miral59 pisze:

    No dobrze… robi się coraz jaśniej i tak jakby się wypogadzało. Chyba czas już ruszyć zadki i wybrać się gdzieś na łono natury Happy-Grin Jak zwykle nie wiem jeszcze gdzie, ale na pewno coś się wymyśli po drodze Delighted
    Do popotem Bye

  27. Quackie pisze:

    Fajrant po całym tygodniu i przerwa…

  28. makowka9 pisze:

    Zimno,10 stopni na zewnątrz i tyle samo w środku.
    Jestem w miejscu gdzie nie ma tv,a Internet tyle co w komórce.
    Ciszę zakłóca jedynie szczekanie psów.
    A Wyspa znów mnie wylogowała.

  29. makowka9 pisze:

    Bożenko śpij dobrze!

    Tetryku!

    Piszę jako makowka9.I tyle.Nie planuję robić pięterka, więc to nie ma większego znaczenia.
    Dlatego odpowiadam zbiorowo,aby za jednym wpisywaniem adresu mailowego itd.

  30. Makówka pisze:

    Pod ręką przyjaciół i pomocną bliskość poproszę nie tylko we śnie.
    Zresztą w tej kwestii jakoś nigdy nie mogłam narzekać,bez tej pomocnej bliskości nie wyobrażam sobie jak można radzić sobie z przeciwnościami losu.
    Przyjazne Dobranoc!
    lulu

  31. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Cały dzień spędziliśmy niezwykle pożytecznie Pleasure
    Ponieważ od rana było trochę pochmurno, najpierw „odwaliliśmy” sprawę zakupów. Jutro mnie czeka sadzenie, pielenie i kopanie… jest nadzieja, że będzie ciepło, chociaż pochmurnie Happy-Grin
    Powrót do domu, szybki obiad i na wycieczkę Happy-Grin Mąż chciał nad Mallard Lake, a mnie było wszystko jedno Delighted
    Było cudnie Approve A przynajmniej byłoby, gdyby nie mały akcydensik na samym początku Worry
    Szliśmy przez mostek, gdy nagle poczułam niesamowite pieczenie powyżej łokcia. Odchyliłam rąbek rękawka i spod niego wyleciała jakaś duża osa (a może szerszeń). Nie zdążyłam się przyjrzeć. Pieczenie było straszne. Podejrzewam, że toto ucięło mnie kilka razy. Zeszłam nad wodę i przemyłam. O mały włos, a wleciałabym głową naprzód do wody Overjoy Brzeg dość stromy, wydeptany przez wędkarzy… ale udało mi się nagarnąć trochę wody. Wiem, że woda „wyciąga” takie ugryzienia i faktycznie, po przepłukaniu odczułam znaczną ulgę. Co prawda to miejsce nie spuchło, ale mam czerwony „placek” na pół przedramienia. Musiało być solidnie jadowite, bo nie mam uczulenia na takie paskudztwa. Trochę mi to przeszkadza, ale delikatna nie jestem, więc nie ma o czym mówić Happy-Grin
    Spotkaliśmy jakieś nowe gatunki ptaków. Nie mam pojęcia co to może być i będę musiała przewertować swoje atlasy, żeby znaleźć… ale to sama przyjemność Pleasure

  32. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Sobota, więc zaczyna się od zakupów – już za mną. Za chwilę pora na śniadanko 🙂

  33. Tetryk56 pisze:

    O 10:00 na Youtube premiera nowego filmu Sekielskich…

  34. Makówka pisze:

    W Homi homini zawitały jakieś krzaczki,czy to znowu jakieś hm…ufoludki?

  35. Quackie pisze:

    Dzień dobry, spałem długo (plus), a potem niemal prosto z łóżka zostałem wyrwany (minus) również na zakupy (plus). I tak się przeplatają plusy z minusami, jedynki z zerami. (Rozchodzi się o to, żeby minusy nie przesłoniły nam plusów).

    • Tetryk56 pisze:

      Optymista z pesymistą przystanęli obok cmentarza.
      – Popatrz, ile ludzkich nieszczęść… – zaczął pesymista.
      – Coś ty! – przerwał mu optymista – Ja tu widzę same plusy!

      • Quackie pisze:

        Ach, przypomniałeś mi taki tekst, kiedyś mi się wydawało, że Jonasza Kofty, ale chyba nie. O Totolotku.

        Postaw krzyżyk przy krzyżyku
        I dostaniesz o czym marzysz,
        Bo ci szczęścia da bez liku
        Ten społeczny nasz cmentarzyk

        • Makówka pisze:

          Nie obejrzałam filmu Sekielskich -minus
          Jestem na słońcu, patrzę na kwiatki, góry i korzystam z ciiiiszy i spokoju -plus
          Spokój absolutny,bo dziecko poszło na Kudłacze ze znajomymi- drugi plus

          • Quackie pisze:

            Korzystaj ze spokoju, Makówko, ładuj baterie i chłoń otoczenie.

          • Makówka pisze:

            Wczoraj zmarzlam-minus
            Dziś jestem od rana-plus.
            To zupełnie co innego jak dopiero dziś wyjechać,robić zakupy,rozpakowywać.
            Dwa pełne dni to już odczuwalny wypoczynek.

            • Quackie pisze:

              Jeżeli zmarznięcie nie kończy się przeziębieniem, to w zasadzie też można zaliczyć na plus. Człowiek się przyzwyczaja do NIEmarznięcia na co dzień, a potem ledwie parę stopni w dół i jest problem, więc zmarznięcie od czasu do czasu też dobrze robi – w sensie przypomnienia organizmowi, że nie żyje tylko w cieplarnianych warunkach.

              Poza tym czekaj, aż przyjdą upały, będziemy jeszcze tęsknić za marznięciem Wink1

              • Makówka pisze:

                Jestem tragicznym zmarzluchem( złe krążenie,chora tarczyca) co mnie teraz już wyklucza np.z nocowania pod namiotami.Dlugo bym nie wytrzymała,ale syn od razu zaczął palić w kominku.
                A teraz wygrzewam się Lezak

  36. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Śniadanko zjedzone i po krótkim odpoczynku, wybieram się do ogródka… trzeba posadzić to, co wczoraj kupiliśmy Delighted
    Moje krzaczki rozrastają się, aż mi serce rośnie. Gałązki aż się gną od porzeczek i agrestu Pleasure
    A bez nareszcie ma grona kwiatów, jak krzak macierzysty – długie, ciężkie i pięknie pachnące Approve
    Ten bez to jakby moje dziecko Wink Kilka lat temu posadziłam do ziemi parę gałązek uciętych z krzewu. Siostra mówiła mi, że tak się bzu nie rozsadza i że nic mi z tego nie wyrośnie… a wyrosło Delighted Co roku go przycinam, bo nie chcę żeby za duży urósł (nie mam wystarczająco miejsca), ale i tak jest spory. Wiosną zawsze mnie cieszy… i cudownie pachnie Approve

  37. Max pisze:

    Obejrzałem dokument filmowy Sekielskich . Moim zdaniem , jeśli Kościół Katolicki nie wycofa się z celibatu , to opisane zachowania księży będą się powtarzały ,bo taka jest natura młodego byczka w sutannie . Protestanci i Prawosławni rozwiązali ten problem i Katolicy mogą zrobić podobnie , bo posługują się taką samą ewangelią . Thinking

    • Tetryk56 pisze:

      Nie zrobią – to podkopałoby feudalną strukturę silnych zależności, która jest istotą tej instytucji…

    • Makówka pisze:

      Najgorsze również jest to,że przestępca w sutannie jest inaczej traktowany jak każdy inny”cywilny”.

  38. Zocha pisze:

    Dobry wieczór 🙂
    Dzień spędziłam w górach = baterie naładowane słońcem, zielenią, wiosną i majem… z przyjemnością wieczór spędzę w muzeach 🙂

  39. Makówka pisze:

    Ba!
    Jak widziałeś mapkę, która rozpoczynam każda”Makówkę w Ameryce”,połaczyłes to z St.Louis,o którym ostatnio wspominałam to…wnioski były oczywiste.Eh…
    Tylko wiesz jak to jest Q- to co dla mnie jest wspomnieniem nie koniecznie będzie ciekawe dla innych.

    • Quackie pisze:

      Nie pamiętam, żeby ktokolwiek kiedykolwiek na Wyspie napisał cokolwiek nieinteresującego.

      • Makówka pisze:

        Pięknie to ująłeś panie Q!
        Bo ważna jest wymiana myśli i te przyjacielskie więzi,prawda?

        Zrobić kiedyś pięterko o drodze 66?
        Ale to kiedyś, kiedyś, jeśli już.

        Teraz rozmowa o drodze 66 to akurat „makowczyne nie na temat między między”

        • Quackie pisze:

          Zrobić! Wojtek Orliński mógł napisać (w książce „Ameryka nie istnieje”), to i Makówka może, kto wie, czy nie lepiej.

          • Makówka pisze:

            Chyba sobie ze mnie żartujesz!
            Ja mogę jedynie opowiedzieć moje wspomnienia przerywając je nędznej jakości pstryczkami.
            Jak…znajde te pstryczki,bo niektóre uległy zniszczeniu jak padł komputer.
            Jednak cokolwiek budować mogę najwcześniej w poniedziałek.

  40. Tetryk56 pisze:

    A ja właśnie wróciłem z Londynu, z Adelphi Theatre, z „Kotów”. Ech, memories…

  41. Makówka pisze:

    204 komentarze,a ja z komórki muszę po tych schodkach biegać.

    Cry

    Dobranoc!

  42. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Zrobiłam dziś wszystko co zaplanowałam Happy-Grin
    A nie powiem, nie tak często mi się zdarza.
    Mąż się ze mnie śmiał, że nie umiem tak pomału, po kawałku czegoś robić… robię, aż padnę Overjoy
    I coś w tym jest, bo po pracy w ogródku ugotowałam obiad, zjedliśmy i padłam Overjoy Spałam jak zabita, chociaż mąż w kuchni tłukł orzechy laskowe na jakieś tam swoje „wynalazki”. Nawet tego tłuczenia nie słyszałam, taka byłam „padnięta” Overjoy

    • Max pisze:

      Witaj Miralko 🙂 Nie jestem fachowcem w tych spawach , ale podobno , po zjedzeniu obiadu organizm wyłącza wiele funkcji , po to , aby przygotować się i przetrawić ten smaczny (?) obiad . W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem dla organizmu jest delikatna drzemka ,co w Twoim przypadku przekształciło się w twardy sen . Wniosek może być tylko jeden : Obiad był cholernie nie strawny i przerobienie go w organizmie wymagało wielkiego wysiłku ,stąd ta twarda drzemka . Ale jak widać , już jest dobrze , bo nawet napisałaś o tym wydarzeniu . Na zapas : smacznego … Bukiet

      • miral59 pisze:

        Overjoy
        Maksiu, Ty wiesz jak rozśmieszyć Happy-Grin
        Byłam śpiąca już w trakcie gotowania, a nawet przed. Po prostu umęczyłam się za bardzo i mój organizm wołał o relaks Delighted
        Na obiad były polędwiczki z warzywami, co prawda podsmażane, ale na minimalnej ilości tłuszczu. Mój mąż nie lubi zbyt tłustych potraw. Do tego były ziemniaki i ogórki konserwowe. To raczej nie jest ciężkostrawne? Thinking
        Jeśli już zasypiam, to zwykle śpię jak zabita. Nic mnie nie rusza Wink Żaden odgłos, czy ruch. No, chyba że ktoś mnie zacznie szarpać, to wtedy się obudzę…
        Za życzenia dziękuję, na pewno się spełnią. Dziś na śniadanie mąż planował usmażenie placków z jabłkami i na 100% będą dobre Delicious

      • miral59 pisze:

        A co do senności po posiłkach, to masz rację. Z tego co kiedyś czytałam (o ile dobrze pamiętam) senność jest związana z zwiększonym poziomem węglowodanów w organizmie. I nie chodzi tu tylko o cukier, ale też różnego rodzaju tłuszcze… organizm produkuje zwiększoną ilość insuliny, a to z kolei wywołuje senność… Delighted

        • Max pisze:

          Czyli miałem rację . Moim zdaniem , warto obserwować zachowanie naszego organizmu na różnego rodzaju przygody , bo można przy okazji czemuś tam zapobiec , albo coś tam poprawić . Ostatnio mam w zwyczaju , że po każdym posiłku , śniadanie , obiad , kolacja , dodaję na zakończenie dwa , lub trzy marynowane grzybki . Różne , maślaki , podgrzybki , opieńki ,rydze i nawet prawdziwki . W handlu jest tego do wyboru , do koloru , a organizm dziękuje bezproblemowym funkcjonowaniu . Approve

  43. Makówka pisze:

    Dzień dobry !
    No to się niedzielmy!
    Z herbatą jak tylko Gienia przyjdzie.
    Kawka

  44. Quackie pisze:

    Dzień dobry, chyba zaraz będzie pa… o, już pada.

  45. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Z tej strony Polski pogoda piękna, błękitna i słoneczna, acz bez gwarancji stabilności. Ale i tak dodaje optymizmu! Happy

  46. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    A u mnie się „zaciągnęło” i pada. To dobrze na moje świeżo posadzone kwiatki i warzywka Pleasure Co prawda ostatnio pada trochę za często, ale to chyba lepsze niż permanentna susza Delighted
    Faktem jest, że pojawiły się już ostrzeżenia przed podtopieniami. Poziom wody w rzekach i jeziorach przekracza stan alarmowy…

  47. Zocha pisze:

    Późne dzień dobry, po nocy pod gwiazdami i barwnym wschodzie słońca w plenerze dzień będę miała krótki…

  48. Quackie pisze:

    To ja zapraszam na nowe-stare pięterko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)