« Zwyczajne życie... cz. I Tadeusz Kościuszko -bohater dwóch światów. »

Zwyczajne życie… cz.II

Zgodnie z zapowiedzią, oto migawki z fotografowania żywych obiektów w drugiej części malgaskiej podróży.

238 komentarzy

  1. Zocha pisze:

    Niełatwo pięciotygodniową podróż przez setki kilometrów zamknąć w kilkudziesięciu kadrach, ale ta namiastka jak sądzę przybliżyła Wam tytułową Wyspę.

  2. Tetryk56 pisze:

    Najciekawsza dla mnie byłą tu żaglowa łódź rybacka. Z tego co widzę, drzewce są wykonane z w miarę prostych gałęzi z żagiel uszyty chyba z worków. Dodajmy do tego, że kadłub sprawia wrażenie dłubanki…

    • Zocha pisze:

      Dłubankę w przybliżeniu znajdę, a żagle faktycznie w dużej mierze są zszywane z worków. Zwróć uwagę na ikonkę poprzedniego wpisu. Malgasze są mistrzami recyklingu!

    • miral59 pisze:

      Nie byłbyś żeglarzem, Ukratku, żebyś nie zwrócił uwagi na nietypową żaglówkę Wink
      Łódź może i jest dłubanką, ale nie wiem czy mi się wydaje, ale widzę tam wręgi. Czy w dłubance też one są? Nie znam się na tym kompletnie…

  3. Tetryk56 pisze:

    I jeszcze pytanie dotyczące ceremonii pogrzebowej: dlaczego wszyscy wsiadają na łodzie? Czy cmentarz jest na wysepce, czy wchodzi w grę marynarski pogrzeb u rekina?

    • Zocha pisze:

      Mam całą serię z tej uroczystości, ale zostawiam ją dla siebie jako dokument, podobnie jak ceremonie palenia zwłok z Nepalu.
      Zmarła była mieszkanką półwyspu, na który można jedynie dopłynąć łodziami. Na obrządek kościelny zebrali się tłumnie mieszkańcy z całego miasta, po nim na pace ciężarówki przewieziono trumnę na nadbrzeże i jedynie najbliższa rodzina towarzyszyła zmarłej w ostatniej podróży.
      Zmarli często są chowani w pobliżu domu, tak wygodniej. Żyjący mają nieustający kontakt z przodkami, a co kilka lat odbywa się obrządek wyjęcia z grobu i przewinięcia w nowy całun – famadihana. Ten rząd garów w poprzedniej części relacji, to poczęstunek dla krewnych przybywających z tej okazji z dalekich stron.

      • miral59 pisze:

        Dziękuję za wyjaśnienia Delighted
        Co prawda nie do mnie były skierowane, ale pytałam o to samo…
        Poczęstunek dla krewnych, to coś takiego jak nasza stypa.
        W sumie, jak dla nas, takie odkopywanie przodka, żeby go przewinąć brzmi trochę makabrycznie Amazed Ale rozumiem, że zwyczaje w różnych krajach, na różnych kontynentach są różne. Dobrze jest się dowiedzieć jak żyją inni Pleasure

        • Zocha pisze:

          To jest bardzo radosna uroczystość, miałam okazję ją obserwować. Trwa zazwyczaj kilka dni, bywa że rodzina mieszkająca w sporym oddaleniu spotyka się raz na kilka lat z tej własnie okazji – biesiadowanie, taniec, śpiew i muzyka są jej nieodłączną częścią.
          A przodkowie leżą na półeczkach w naziemnych grobowcach. Są też oczywiście cmentarze położone na obrzeżach osad, czy jak u nas na terenie miast.

  4. miral59 pisze:

    Świetna foto-opowieść! Gratulacje!!!
    Na pewno przybliżyła Madagaskar, który jest tytułową naszą Wyspą Happy
    Oglądając te zdjęcia, pomyślałam, że jest tam jednak obskurnie… nawet w mieście…
    Domy odrapane, z odpadającym tynkiem… rozumiem, że tak jest jak jest, bo ludzie nie mają kasy na remonty i są zadowoleni, że w ogóle mają dach nad głową… ale to w sumie smutne Sad
    Podobnie jak Ukratka, zaciekawiło mnie, dlaczego ceremonia pogrzebowa jest na łodziach? Czy tak jest na całym Madagaskarze, czy tylko nad morzem i większymi rzekami?
    I jeszcze jedno. Na jednym ze zdjęć jakiś mieszkaniec siedzi po pas w wodzie. A gdy pokazywałaś nam zdjęcia zwierzaków Madagaskaru, między innymi był tam krokodyl. Czy one są tylko gdzieniegdzie, czy po prostu ten człowiek nie bierze do głowy, że może zostać zaatakowany? Z tego co wiem, krokodyle bywają niebezpieczne…

    • Zocha pisze:

      Na tym zdjęciu nadmorski kanał. Z mojej wiedzy krokodyle żyją na wolności w rejonach północy do których nie dotarłam. A w wodzie stoi kobitka, czekała na transport chaszczy wodnych – do czego zostają używane? Nie wiem.

      • miral59 pisze:

        Nie rozpoznałam płci Amazed Wydawało mi się, że to mężczyzna Overjoy
        Ale uspokoiłaś mnie. Skoro nie ma tam krokodyli… Happy-Grin

  5. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Wyjdzie człowiek na przerwę i wraca, a tu nowe pięterko Wink1

    Paradoksalnie, w tych zdjęciach z ludźmi moją uwagę przyciągnęła… architektura. Czasem to określenie na wyrost, jak na pierwszym zdjęciu, które robi wrażenie zrobionego w dzielnicy dotkniętej wojną, czasem z tyłu widać kościół. A czasem sama architektura podkreśla różnice, jak ze szkołą publiczną i katolicką.

    Ale ludzie na ogół robią wrażenie szczęśliwych.

    • Zocha pisze:

      Dzisiaj Światowy Dzień Szczęścia, jak wspomniałam rano. Czy jest właśnie prostocie życia?

      • Quackie pisze:

        Chyba tak. Jak nie ma zbyt dużego rozziewu między chęciami (ambicjami?) a możliwościami, to i nie ma powodów do frustracji.

  6. Quackie pisze:

    Nawiasem mówiąc, dobranocka jeszcze piętro niżej.

  7. Quackie pisze:

    A, i jeszcze tak się złożyło – chyba przypadkiem – że w tym zestawie mnogość pojazdów napędzanych człowiekiem albo paliwem, jedno-, dwu- i trzyśladów, ale nie ma zaprzęgniętych w żadne zwierzę. Jakbym się nie cofnął do poprzedniej części, mógłbym przysiąc, że tam w ogóle nie ma zaprzęgowych zwierząt Wink

  8. Quackie pisze:

    Zmykam już powoli do spania. Jak mawiali Rodzice do małego Quacka – do Spajewa!

  9. Zocha pisze:

    I na mnie pora Zzzzzz

  10. Quackie pisze:

    Dzień dobry, a ja mimo soboty będę z doskoku, bo zamiast całodniowego wyjazdu (pomijając już to, że pociągi poodwoływane), będę miał dłuugą telekonferencję.

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    A ja właśnie doskoczyłem 🙂 W ten weekend nigdzie się nie ruszam i intensywnie zwalczam dokuczające mi ostatnio smarkanie…

  12. Zocha pisze:

    Gienia na dzień dobry jest dla mnie nad wyraz krzykliwa, ale dla towarzystwa… drugą kawę wypiję Kawa1

  13. Max pisze:

    Dzień dobry :)Tak sobie myślę , że chyba dałbym sobie radę na prawdziwym Madagaskarze . Lubiłem chodzić boso , a kiedy los dał mi buty nie od pary , to nałożyłem na buty wujka getry i wyglądałem wtedy nawet jak elegant . Najważniejsza jest psychika człowieka i spokojne szukanie sposobów na życiowe problemy . Atutem Madagaskaru , jest jego przyroda , raczej łaskawa dla nieporadnych osobników , ale to już nie nasza sprawa , a Opatrzności (?) Piękna wycieczka , ciekawie dobrane fotografie i dobra lekcja dla ciekawych , a co tam słychać na Madagaskarze , który miał być prowincją Rzeczypospolitej ?? Za poniesione trudy – bukiecik . Bukiet

    • Tetryk56 pisze:

      Jest w świetnym filmie „Misja” Joffé-go scena końcowa, kiedy po wybiciu przez Portugalczyków indiańskiej wioski na jej skraju pojawia się grupka dzieciaków, które przetrwały bitwę chowając się w lesie. Zamiast rozpaczać, na zgliszczach ich dotychczasowego świata zaczynają organizować sobie życie: wyciągają wpół zatopioną łódkę, zbierają porzucone narzędzia itp. W ich wieku zapewne dalibyśmy sobie radę i nie z takimi trudnościami, jak surowe życie na Madagaskarze…

    • Zocha pisze:

      Dziękuję Max, pozostała do dopełnienia wyobrażeń malgaska flora. Przyjdzie i na nią czas.

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Jestem z powrotem. Odbyłem telekonferencję przez Skype (5 h), ogarnąłem małżonce Zooma do prowadzenia zdalnych lekcji z uczniami plus przetestowałem (ale zapewne MEN się będzie chwalił, jakich to ma ogarniętych nauczycieli), obiad zjadłem gdzieś po drodze…

    • Tetryk56 pisze:

      No cóż, będzie się chwalił także ministrami, choć tu znacznie mniej podstaw do chwały Wink

      • Quackie pisze:

        Oczywiście przy tym refleksja, że na pewno są nauczyciele dysponujący mniejszymi możliwościami niż małżonka (sprzęt, łącza), i jeżeli takim ludziom, nawet mającym nie mniej dobrych chęci, będzie się stawiać za przykład tych bardziej przedsiębiorczych (ale mającym z różnych względów lepsze warunki), to ja przepraszam.

        • Tetryk56 pisze:

          I słusznie, bo nikt inny nie przeprosi!
          A do tego jeszcze kwestia dostępu dzieci w domach do sprzętu komputerowego nie jest tak oczywista, jak byśmy chcieli…

          • Quackie pisze:

            No pewnie, że nie. Już w rodzinie 2+2 może być problem ze sprzętem dla każdego. Jeżeli rodzice muszą pracować z domu, a dzieci W TYM SAMYM CZASIE uczyć się zdalnie…

            • Zocha pisze:

              Czytałam przed chwilą wypowiedź ministra od edukacji o prostym i radosnym rozwiązaniu – dzieciom będą dostarczane wersje papierowe materiałów do nauki!
              Ta kwestia szczęśliwie mnie już nie dotyczy, natomiast część zaprzyjaźnionych dzieciaków kończyła medycynę, ich z kolei nie dotyczy home office – działają teraz w oku cyklonu.

              • Quackie pisze:

                Jakaż dogodna strona bierna „będą dostarczane”! A kto będzie dostarczał i skąd weźmie, to zapewne już przepisy wykonawcze do rozporządzenia albo coś równie enigmatycznego Worry

  15. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ograniczenia w związku z wirusem pomału i nas dosięgają Weary
    Wczoraj doszliśmy do wniosku, że czas kupić nowe golonki i kopytka na galaretę. Mamy taki sklep, który jest czynny tylko w soboty w określonych godzinach. Od poniedziałku do piątku jest to hurtownia mięsna, zaopatrująca sklepy.
    Pojechaliśmy (tak jak lubimy) by zdążyć na otwarcie. Parking był pełen samochodów i już z daleka zobaczyliśmy ogromną kolejkę przed sklepem. Przy wjeździe stał jeden z pracowników. Powiedział nam, że jeszcze jedno miejsce jest wolne, pokazał nam nawet gdzie. Samochód za nami zastopował… nie było gdzie zaparkować. Nie będę dla głupich golonek stała w kilometrowej kolejce!!! Powiedziałam małżonkowi, że jak chce, to proszę bardzo, ale ja się nie piszę na taką imprezę. Był tego samego zdania. Bez golonki, czy galaretki z nóżek można żyć. Zawróciłam. Kierujący ruchem był zdziwiony, że od razu wyjeżdżamy, ale ten, który stał i czekał, zadowolony Wink
    W związku z wirusem, do sklepu nie może wejść więcej niż 50 osób. Jeśli jeden z klientów wyjdzie, może wejść kolejny.

    • miral59 pisze:

      Pojechaliśmy więc do Kenosha. Kończyły się nam różne warzywa i owoce i trzeba było odnowić zapas. Tam nie mieliśmy problemów. Zrobiliśmy zakupy i postanowiliśmy jechać do Zion, do naszego ulubionego parku Delighted
      Dojechaliśmy do bramy. Zamknięta z powodu wirusa Amazed Park? Z powodu wirusa?!!! Chyba kogoś pogięło…
      Nie zostało nam nic innego jak wracać do domu. Po drodze mieliśmy inny park i postanowiłam sprawdzić, czy też jest zamknięty. Nie był.
      Van Patten Woods Forest Preserve. To stara żwirownia, a miejsce wybierania żwiru zalane wodą stworzyło piękne jezioro Pleasure Co prawda niemal na wstępie stał wóz policyjny, ale mogliśmy wjechać bez przeszkód. Jechałam drogą przy jeziorze, gdy zobaczyłam samca bażanta pasącego się spokojnie. Zanim się zatrzymałam i sięgnęliśmy po aparaty… spryszczył Sad Szkoda… nie mamy wyraźnego zdjęcia tego gatunku. Co prawda małżonek zdążył pstryknąć kilka fotek odlatującemu, ale bardziej są to fotki dokumentacyjne i wstyd je pokazać…

      • Quackie pisze:

        W Polsce zamykają lasy, ponoć bezprawnie (tzn. żadne prawo dotyczące lasów nie przewiduje zamykania ich z powodu epidemii), ale też i zaczęło po nich spacerować ponadnormatywnie wielu ludzi, więc z tym parkiem to poniekąd rozumiem. To znaczy to jest chyba dmuchanie na zimne, że skoro zamykają inne miejsca, gdzie ludzie zwykle się gromadzą (kina, centra handlowe etc.), to zamkną i parki.

  16. Zocha pisze:

    Dzień dobry, nie tylko parki i place zabaw u nas w areszcie. Lasy i dolinki też np. te podkrakowskie. Za dużo ludzi korzystało przy pięknej przez ostatnie dni pogodzie. A wczoraj i dzisiaj mrozi…

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tutaj po nocy jeszcze na dachach i w cieniu na trawnikach biało.

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś usłyszałem, że zamknięto dla publiczności Park Śląski, a także parkingi przy bardziej popularnych miejscach rekreacji. Zakaz wstępu do Puszczy Niepołomickiej, Lasku Wolskiego…

    • Quackie pisze:

      Wczoraj ponoć zamknięto dla publiczności Łazienki Królewskie w Warszawie (znajoma się skarżyła). O tyle proste, że porządnie ogrodzone.

  19. miral59 pisze:

    Z tego wszystkiego co piszecie, widać, że nie tylko tutaj ludzie „dmuchają na zimne” Weary
    Do tej części parku w Zion nie tak wielu ludzi przyjeżdża. Do południowej znacznie więcej. Tam jest hotel, restauracja i cała masa wygód. Tu jest dziko i nie aż tak przystępnie. My wolimy taką dziką naturę, restauracja nas nie pociąga, ani hotel…
    Może gdyby to był park tłumnie odwiedzany, mniej by dziwiło…
    A tu? Na ok. 10 parkingach, nazbiera się może ze 20 samochodów. To co to jest przy tylu hektarach ziemi, przy kilometrach ścieżek tak rowerowych, jak i dla pieszych… nawet parę setek ludzi „wsiąkłoby w krajobraz” bez widocznej zmiany tegoż. Conceited

    • Quackie pisze:

      No niestety. A przecież na łonie przyrody szansa zarażenia się jest już nikła. Zresztą: jak często zdarzało się Wam w tych parkach rozmawiać z kimś z odległości mniejszej niż 2 metry? Pewnie rzadko/ wcale. No ale bezpieczniej zamknąć, przynajmniej z urzędniczego punktu widzenia.

      • Tetryk56 pisze:

        Nie odważę się zamknąć kościoły, zamknę chociaż parki… przynajmniej nikt nie zarzuci bezczynności 😉

        • Quackie pisze:

          Pewnie od tej strony też. Chociaż w USA pewnie na trochę innej zasadzie (czy tam zamknięto również kościoły?).

          • Zocha pisze:

            Daleka jestem od siania teorii spiskowych, jeżeli jednak prawdą jest, że zamknięcie Puszczy Niepołomickiej i terenów podobnych jest pretekstem, aby bezkarnie prowadzić wycinkę – przy obecnej polityce jestem skłonna w to uwierzyć Disapproval Wszak spacer w terenach pozamiejskich wydaje się teraz najbezpieczniejszą formą ruchu.

            • Quackie pisze:

              Musiałby tam ktoś wejść (mimo zakazu) i sprawdzić. Worry

            • Quackie pisze:

              O, albo dronem polecieć? Tylko musiałby mieć zasięg?

              • miral59 pisze:

                Nie wiem jak jest w Polsce, ale tutaj nie wszędzie można latać dronem. Każdy dron musi być zarejestrowany i każdy jego właściciel musi znać zasady posługiwania się nim. Są przepisy do jakiej wysokości można latać, (o ile mnie pamięć nie myli) do 50 mil (ok. 80km) od nawet najmniejszego lotniska i cała masa innych ograniczeń. Za złamanie tych przepisów grożą wysokie kary.
                Także nie wiem jak to jest w Polsce? Może nad puszczą też latać nie można Wink Byłoby to bardzo wygodne… przynajmniej co niektórym Worry

                • Quackie pisze:

                  Są jakieś przepisy, ale jestem przekonany, że nie ma problemu z lataniem nad lasami. Byle tylko zasięg sterowania dronem był.

                • miral59 pisze:

                  To chyba zależy gdzie ten las jest. Jeśli gdzieś niedaleko lotniska…?
                  A zasięg zależy od drona. Niektóre mają bardzo daleki. Wiem coś o tym, bo moje szczęście ślubne ma taki. Jak się dowiedziałam ile kosztował, mało mnie coś nie trafiło Amazed
                  Ale mój mąż lubi drogie zabawki… bo w sumie do czego innego się ten dron nadaje?

          • miral59 pisze:

            Jeśli mam być szczera, to nie wiem, bo w kościele nie byłam od lat. Także trudno mi powiedzieć czy są zamknięte, czy nie… Thinking
            A co do parków… jeśli pozamykali, to czemu nie wszystkie? Tylko niektóre? Ludzie i tak chcą wyjść z domów i się „przewietrzyć”. W mniejszej ilości parków zgromadzi się więcej ludzi. Czy to nie jest bardziej niebezpieczne?

            • Quackie pisze:

              Tę samą wątpliwość miałem odnośnie ograniczenia godzin pracy sklepów. Owszem, będzie mniej czasu i okazji do zarażenia, ale klientów będzie gęściej. Aż się okazało, że naraz w sklepie może przebywać ileś tam osób (od 1 w aptece do 30 w Lidlu). I pilnują tego. Ludzie czekają na zewnątrz w kolejce, w 2-metrowych odstępach.

              • miral59 pisze:

                To tak jak tutaj. Nie każdy od razu może wejść do sklepu. Liczą ilu jest dość dokładnie. Chociaż nie we wszystkich sklepach. Jak byliśmy w Home Depot, to nikt w drzwiach nie pilnował i można było swobodnie wejść, nawet sporą grupą. Ale też i fakt, że to sklep z różnymi częściami i nie dla każdego jest atrakcyjny Wink Artykułów spożywczych się tam nie kupi…

      • miral59 pisze:

        Czasami zdarza się nam rozmawiać z ludźmi w parkach. Na pewno się nie ściskamy, ani całujemy Overjoy Ot, rozmowa ludzi, którzy tak samo kochają Matkę Naturę i uwielbiają być na świeżym powietrzu. Rzadko natomiast prowadzimy dłuższą rozmowę. Ostatecznie idziemy do parku nie na pogawędki, ale żeby coś zobaczyć, poobcować z naturą. Rozmowa tylko przeszkadza, płoszy ptaki i zwierzaki. I rozumieją to nasi rozmówcy… Pleasure Oni też nie są w parkach dla pogawędki…

  20. miral59 pisze:

    Jutro (w poniedziałek) do pracy nie idę… ciekawe jak będzie z resztą tygodnia. Ile dni uda mi się przepracować… Sad
    I tak jak pisałam wcześniej. Chętnie bym siedziała w tym domu, gdyby tylko ktoś moje rachunki zapłacił. Nawet zarabiać bym nie musiała, bo na co mi pieniądze… Wink

  21. miral59 pisze:

    Znowu się wściekłam Angry Wiewiórki wygryzły dziurę w naszej nowej składówce. W dachu. Pewnie próbowały się dostać do środka. Trzeba będzie to jakoś załatać, bo w czasie deszczu woda będzie nam się lała do środka Bully
    Kolejna szkoda wyrządzona przez te szczurzate gryzonie Angry
    Małżonek się też wściekł i powiedział mi, że chyba będzie je truł, aż pozbędzie się wszystkich. Na razie nic nie mówię… muszę dać mu się „wysapać”. Jak złość minie, trzeba będzie po prostu dać metalowe okucia na dach. Tego ich zębale nie wezmą Happy-Grin

    • Tetryk56 pisze:

      A czym macie ten dach pokryty?

      • miral59 pisze:

        Cały składzik jest z plastiku. Dach też. To dlatego wiewióry mogły wygryźć w nim dziurę. Mamy kawałki blachy nierdzewnej i planuję wszystkie narożniki nią pokryć. Nie chcę, żeby wiewióry latały mi w środku jak u siebie. Wystarczy że się plączą po ogródku Weary

  22. Quackie pisze:

    Ha, otóż wykonałem pierwszy raz w życiu wspólnie z młodszym dzieckiem jedną ważną rzecz – ogoliłem sobie głowę. Prawie na łyso. Maszynką. Nie macie pojęcia, jak mnie wkurzały włosy, wcale nie takie znowu długie, ale wobec perspektywy zamkniętych salonów fryzjerskich moja irytacja sięgnęła zenitu. Jest to całkiem niefachowo zrobione, ale przy włosach długości milimetra albo pół nie ma specjalnego problemu.

  23. Zocha pisze:

    Tetryk wczoraj był w teatrze, ja właśnie wróciłam z Festiwalu Podróżników – opowieść i film o Mustangu, w czym miałam maleńki udział.

  24. Makówka pisze:

    Mroźne witajcie!

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry, za oknem piękne słońce, ale chłodno. Niestety odtwarzacz dalej u mnie nie gra (mimo restartu komputera). No trudno, będę wklejał kod dla tych, u których działa, a dla reszty dawał linkę.

    • Tetryk56 pisze:

      Wystarczy po uruchomieniu kliknąć napis YouTube w prawym dolnym rogu odtwarzacza, i klip otwiera się w nowym oknie lub zakładce… Nb. u mnie się dziś otwiera na Firefoksie 😉

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słoneczko świeci, ale zzzimmmnoooo!

  27. Zocha pisze:

    Dzień dobry, wczoraj pośnieżyło i w duecie ze słońcem zima nadrabia zaległości.

  28. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Wyspo:)

  29. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Zocho:)

    Z przyjemnością pooglądałam kolejne migawki z dowcipnym komentarzem:)

    Pozdrawiam:)

  30. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie też pośnieżyło… biało dokoła. Tylko temperatury plusowe, więc na pewno śnieg nie poleży Delighted

  31. miral59 pisze:

    Na ten tydzień mam siedzenie w domu. Ciekawe jak będzie w następnym… ale pewnie tak samo Weary
    I ciekawi mnie również, jak długo to wytrzymamy finansowo…
    Tak jak wtedy, gdy mąż siedział na bezrobotnym i tylko wpadaliśmy w długi? A potem parę lat z nich wychodziliśmy. Teraz ja dla odmiany siedzę na bezpłatnym… dobrze, że chociaż on pracuje. I też nie wiadomo jak długo Weary
    Czysty obłęd I-see-stars

  32. miral59 pisze:

    Ale nie ma co narzekać Delighted
    Przeciwności życiowe są po to, żeby je pokonywać Happy-Grin
    Według mego kumpla – jestem twarda jak stonka – więc muszę jakoś sobie radzić Pleasure
    I żebym miała skisnąć – poradzę Overjoy
    Miłego dnia Wam życzę Delighted

    • Tetryk56 pisze:

      Jak cię znam – nie skiśniesz, a i tak sobie poradzisz 🙂

      • miral59 pisze:

        Przez te parę lat, zdążyliśmy się poznać Wink
        A człowiek to takie bydlę, że nawet jak nie ma jak, to i tak sobie poradzi Wink1 Jak nie wprost, to na „okrętkę” Overjoy
        Muszę jakoś dać radę, więc nie ma co się nad sobą rozczulać, tylko brać się z życiem za bary i walczyć Happy-Grin

      • Makówka pisze:

        Też tak uważam, że Miralka na pewno sobie poradzi.
        I bynajmniej nie skiśnie!

  33. miral59 pisze:

    Będę musiała jechać do naszego ubezpieczenia Weary
    Kolejna instytucja w której panuje bajzel Disapproval
    Zgłosiłam kupno samochodu, tak jak powinnam. Kobitka powiedziała mi, że w związku z tym, że wartość samochodu znacznie wzrosła, podskoczy nam również składka ubezpieczeniowa. Tak gdzieś ok. dwóch stów. Spisała dane nowego samochodu, wydała mi tymczasową kartę ubezpieczeniową i powiedziała, że resztę przyślą pocztą.
    No i przyszło… ponad pięć stów do zapłacenia!!! Chyba ich pogięło Amazed To przecież miało być tylko wyrównanie!!! To ile nas wyniesie pełne ubezpieczenie? Dwa tysiaki na rok? Disapproval
    Powiem jej, że jeśli tyle ma wynosić, to poszukam znacznie tańszego ubezpieczyciela. Jest ich trochę na rynku i wcale nie musimy trzymać się jednego Conceited
    I w sumie, to paskudne, że zawsze ja muszę jechać z awanturami do różnych instytucji. Jakoś na małżonka nie pada… tylko zawsze na mnie Worry
    Ciekawe co będzie, jak ubezpieczenie też zamknięte…

    • Tetryk56 pisze:

      Pewno naliczyli ci całość zamiast nadwyżki. Czy dotychczas płaciłaś coś ponad 300?

      • miral59 pisze:

        Na pewno naliczyli mi całość zamiast nadwyżki Weary
        Teoretycznie mogłabym załatwić wszystko przez telefon. Teoretycznie. W praktyce, jak się nie pojedzie i nie pokaże dokumentów (łącznie z zapłaconym rachunkiem), to wynajdą tysiące problemów, brak zrozumienia tematu, czy jeszcze jakieś głupoty, których nie jestem w stanie przewidzieć. Nawet zdarzało się, że osoba z którą się rozmawiało, wyparła się tej rozmowy, a rozwiązanie problemu okazało się jeszcze większym problemem. Disapproval
        A tak pojadę, pokażę zapłacony rachunek ($329,81), pozostałe dokumenty i przy okazji zapytam dlaczego wyliczenie opłaty wynosi o prawie $11 mniej niż na nowym rachunku. Niby niedużo, ale chciałabym wiedzieć dlaczego więcej…
        Pojadę dopiero jutro, bo przy okazji załatwię inne sprawy (terminowe), a codziennie (jak już mam wolne) nie chce mi się latać Wink

    • Makówka pisze:

      Z każdej zarazy bywają pożytki. Delighted

      Dzięki „kaczej zarazie” poznałam mnóstwo kapitalnych ludzi.
      Fala
      Natomiast koronawirus może zmniejszy trochę biurokrację, zwiększy możliwości załatwiania spraw ” z fotela „.

      Approve

  34. Makówka pisze:

    Wróciłam, jestem w domu.MR zrobiony.
    Nie obyło się bez dodatkowych problemów= stresów, ale i też były sytuacje wręcz humorystyczne.

    No i ta sceneria szpitala- kombinezony, maseczki, gogle, pomiar temperatury…przypominała filmy katastroficzne. Pacjenci do rejestracji lub w poczekalni z zachowaniem bezpiecznej odległości, a potem w windzie stłoczeni ciasno jeden obok drugiego.

    Teraz już mogę realizować #zostań w domu, bo od ponad tygodnia testowałam na sobie wędrowanie po całym mieście komunikacją MPK z jednego końca na drugi, czyli Kraków w czasie epidemii= miasto bez korków i puste autobusy.

    Mistrzowi Q, Miralce, Lordowi W oraz Bożence za słowa otuchy dziękowałam dziś rano, ale teraz jeszcze raz.

    kiss_a_heart

    THANK-YOU

  35. Tetryk56 pisze:

    Ze złotych myśli Jonasza Kofty:
    Prawdziwi artyści zarabiają dużo więcej, ale dużo później.

    • Makówka pisze:

      Dziś miałam dzień hm… „pełen wrażeń”, więc i ciężkie myślenie. Mógłbyś więc wytłumaczyć Tetryku czy złota myśl Kofty jest à propos jakiejś wcześniejszej dyskusji pięterkowej, czy tak akurat Cię naszła?

      Thinking

  36. Quackie pisze:

    A do licha. Tak mnie dzisiaj wymaglował real z wirtualem, praca z innymi obowiązkami, że nie odtrąbiłem fajrantu, a teraz to już bliżej capstrzyku.

    • Zocha pisze:

      Od panowania nad realem żadna zaraza nas nie wybawi, przede mną intensywne dni, więc #zostanwdomu przekładam na sobotę.

  37. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Niby w domu i nie pracuję, a zajęć mam bez liku Happy-Grin
    Przynajmniej poodrabiam wszelkie zaległości Overjoy
    Wczoraj trochę mnie małżonek wkurzył. Szukał swoich tabletek od ciśnienia. Oczywiście w pierwszym rzędzie mnie się zapytał gdzie położyłam… nigdzie. Nawet ich nie dotykałam. Jakoś nie mógł uwierzyć. Jak twierdził, zostawił w reklamówce na stole (faktycznie, dobre miejsce) i musiałam gdzieś je przełożyć. Sam obszukał już wszystkie możliwe miejsca. Muszę wiedzieć gdzie są…
    Obszukałam jeszcze raz wszystkie możliwe miejsca, gdzie można je było położyć… nie ma. Małżonek wspaniałomyślnie machną na nie ręką. Stwierdził, że w końcu muszą się znaleźć. Zeszłam na dół. Zajrzałam do reklamówki, która stała może metr od jego biurka i tabletki od razu się znalazły Worry A przecież mówił, że przeszukał wszystko na dole… reklamówka była ze sklepu, w którym małżonek cyklicznie kupuje leki… sam ją zaniósł na dół…
    Czy wszyscy faceci są tak roztrzepani, że nawet nie wiedzą co i gdzie przenoszą? Disapproval I nie wiedzą jak szukać?
    Podejrzewam, że zabrał odruchowo, bo zawsze się wściekam, gdy na stole leży za dużo (moim zdaniem) rzeczy. „Tycnął gdziebądź”, zadowolony, że zrobił porządek i oczywiście nie „zarejestrował” tego w swojej pamięci… a potem szuka… Weary
    I jeszcze mnie się pyta, gdzie położyłam… Conceited

    • miral59 pisze:

      Oczywiście małżonek jest kochanym facetem, tylko czasami trochę wkurzy Wink
      Ale ogólnie nie narzekam na niego Happy-Grin
      Ja też mogę być czasami wkurzająca Wink Overjoy

    • Makówka pisze:

      Miralko!
      Nie wszyscy faceci -Makówka też tak ma. Z tą różnicą, że wtedy nie opieprza domowników, ani nie prosi o pomoc w szukaniu, lecz Makówka przemawia do Maczka. Nie będę pisać jakimi słowami, bo na Wyspie…kulturalne towarzystwo.

      • miral59 pisze:

        Widzisz Maczku… mam dobrą pamięć i jeśli coś gdzieś przekładam, pamiętam. Tym bardziej, że lubię aby każda rzecz w domu miała swoje miejsce. Nawet jak kupujemy coś nowego, to zanim dojadę ze sklepu do domu – wiem gdzie będę to trzymać. Taki głupi charakter Wink
        Małżonek często czegoś szuka, bo nigdy (no, może rzadko kiedy) nie odkłada swoich rzeczy na miejsce. Potem mnie pyta, czy nie wiem gdzie coś tam jest. Czasami bywa to męczące…
        Podejrzewam, że Tobie coś takiego się przytrafia, bo nie zastanawiasz się co gdzie wtykasz. Twój mózg zajęty tysiącem różnych spraw nie rejestruje takich drobiazgów Wink
        Jestem za leniwa, żeby spędzać czas na szukaniu różnych rzeczy… wolę po prostu sięgnąć i wziąć Happy-Grin

        • Makówka pisze:

          Miralko!

          Mieszkam w małym mieszkaniu i faktycznie jestem przykładem bałaganiarza i osoby chaotycznie myślącej i robiącej parę rzeczy naraz.
          Jednak to mnie domownicy pytają gdzie coś może być.
          Przykład? Nerwowy telefon do mnie do pracy „Mamaaaaaa! Nie wiesz, gdzie ja mogłem położyć moje świadectwo maturalne? Dziś ostatni dzień składania dokumentów na studia, za chwilę zamykają!”. I mama telefonicznie pokierowała kierując się własną intuicją,gdzie dziecko mogło to schować we własnym pokoju.

  38. miral59 pisze:

    Humor mam trochę lepszy, bo zaczynają spływać czeki. Może uzbieram tyle, żeby starczyło na rachunki… a przynajmniej jest taka nadzieja Pleasure Aż ulżyło… Delighted

  39. miral59 pisze:

    Miłego wtorkowania się życzę Delighted i idę spać Spanko
    Jutro mam kilka wizyt po urzędach i sklepach, ale sama nie wiem co będzie otwarte… zobaczę jutro Pleasure

  40. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Właściwie jest piękna pogoda i zamiast siedzieć w domu, milej by było spacerować po górach. Buuu…

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry, mocno przelotne, od rana sporo załatwiania (zdalnego, przez sieć), dopiero teraz jestem. I zaraz idę pracować. Swoją drogą, zaczynam się cieszyć, że w ogóle mam tę pracę, bo od koleżanek i kolegów po fachu spływają bardzo różne wieści.

  42. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

    Czy wirtualnie ktoś ze mną napije się herbaty?

  43. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo słoneczne i nieco mroźne dzień dobry:)

    Na wschodzie (północnym) bez zmian – koralikuję sobie:)

  44. miral59 pisze:

    Chyba czas mi się zbierać Sad
    Ptaki nakarmione, czas i siebie nakarmić Wink
    A potem w drogę… nawet jak się nie chce Worry
    Miłego dnia życzę Delighted

  45. Makówka pisze:

    205 komentarzy.
    Taka myśl mnie naszła w tym momencie.
    Czy ktoś coś nowego buduje, czy wolicie pozostać z Malgaszami, czy …macie ochotę na jakieś makówczyne pięterko?

    Taki pomysł wpadł mi W TEJ CHWILI do głowy. Pomysł związany z datą 24 marca.
    Musiałabym zebrać myśli (co przychodzi mi ostatnio z trudem), wyszukać zdjęcia…ale mogłabym coś przed północą przygotować. Jak zechcecie…

  46. Makówka pisze:

    I znów się nie da zalogować. Za chwilę się da i tak w kółko.
    Hm…zdjęcia poszukam, ale jak to się nie zmieni to i tak pięterka nie zrobię, jak co chwilę będzie uciekać logowanie.

  47. Makówka pisze:

    Na wszelki wypadek sprawdziłam, choć raczej byłam pewna odpowiedzi.
    Jako osoba, która jest nie zalogowana nie mam dostępu do biblioteki.
    Natomiast do kokpitu, gdzie jest dodaj wpis -mam, czego nie rozumiem.
    Czyli? Popisać bym sobie mogła, ale już nie dodać zdjęcia? -Teraz rozumiem jakieś siły wyższe uznały, że moją pisaninę mogą tolerować, ale pstryczki to już nie.
    Ale czemu Bożenka też miała problemy?
    No dobra pomysł był i …to powinno mi wystarczyć. Widać ten pomysł był głupi i tak miało być?

    • Tetryk56 pisze:

      Nie bardzo rozumiem, wylogowywuję się i loguję bez problemu. Spróbuj się wylogować, zamknąć wszystkie okna i zalogować ponownie…

  48. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, jestem. Już po wszystkim na dzisiaj, mam nadzieję, a w każdym razie na tyle, żeby móc się przywitać na Wyspie.

    Dzisiaj udało mi się nigdzie nie wychodzić (jutro będę jednak musiał).

  49. Tetryk56 pisze:

    A ja właśnie ustaliłem z doktorem, że się byczę do poniedziałku…

  50. Quackie pisze:

    Kochani, zmykam…

  51. Makówka pisze:

    Najpierw były problemy z logowaniem, potem dopadła mnie proza życia, ale jakoś zdążyłam, aby wpis ukazał się z datą 24 marca.
    Zapraszam więc na nowe pięterko.
    Trochę na chybcika budowałam, wybaczcie.

  52. Makówka pisze:

    Dobranoc !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)