Któregoś dnia zaczęliśmy mówić o Sylwestrze. Ktoś rzucił myśl, żeby Pataszońscy zorganizowali jakąś imprezę i wszystkim się ten projekt dosyć podobał z wyjątkiem Pataszońskich. Sprawa była prawie przesądzona, kiedy nadszedł Bezpalczyk.
– Dajcie spokój Pataszońskim – powiedział. – Na ogół takie rzeczy się nie udają. Najmilszego Sylwestra spędziłem w windzie. Zabawiłem się doskonale, ale to był przypadek. Winda stanęła między piętrami. Miałem ze sobą pół litra i słone paluszki, ta pani, która jechała ze mną, też miała pół litra, rybę w galarecie i pączki. Monter od wind miał urlop wypoczynkowy.
– Skąd wiesz – spytała baronowa.
– Dozorca nas poinformował – rzekł Bezpalczyk. – Wystukał nam to alfabetem Morse’a przez ścianę. Potem wystukał nam życzenia noworoczne i poszedł sobie.
– Głupia historia – powiedział pan Kucia.
– Pozornie – rzekł Bezpalczyk. – Przekleństwem przyjęć noworocznych jest tłok, wrzask i ogólny bałagan. Dodatkowo gra jeszcze przeważnie muzyka i w sumie trudno to wytrzymać. W windzie było zacisznie i bardzo miło.
– Znałeś tę panią? – spytała baronowa.
– Nie – odparł Bezpalczyk. – Ale poznaliśmy się. Okazała się osobą wysoce kulturalną. Rybkę miała świeżuteńką. Czy wspominałem o szampanie?
– Nie wspominałeś – powiedział pan Kucia.
– Więc ta pani miała i butelkę szampana – rzekł Bezpalczyk. – Trzeba przyznać, że była pierwszorzędnie wyekwipowana. Zresztą wydaje mi się, że przyjemnie można spędzić Sylwestra tylko w małym gronie. Nastrój jest swobodniejszy.
– To fakt – przyznał mgr Kąkulczyniański.
Pataszońscy wyraźnie odżyli.
– Czy nie próbowałeś następnego Sylwestra też spędzić w windzie? – spytała baronowa Sołowiejczyk.
– Oczywiście, że próbowałem – rzekł Bezpalczyk. – Niestety, nic z tego nie wyszło.
– Winda dojechała na właściwe piętro? – zatroskała się baronowa.
– Nie – powiedział Bezpalczyk. – W ogóle nie ruszyła z miejsca.
Wygląda na to, że Pataszońscy jednak się nie wykręcą.
MEGAN
(Anatol Potemkowski)
SZPILKI nr 1 1972 r.
« KATEDRA LA SEU. | Malgasze... » |
13
sty 2020
Sylwester wprawdzie już minął kilkanaście dni temu, ale rok 1972 minął jeszcze dawniej, a dawno już Megana tu nie widzieliśmy
Im starsze opowiadania, wiersze, piosenki, tym bardziej nam się podobają?
Zresztą wydaje mi się, że przyjemnie można spędzić Sylwestra tylko w małym gronie. Nastrój jest swobodniejszy.
Przypominam sobie TAKIEGO SYLWESTRA i całkowicie się zgadzam.
No dobra, aż tak daleko nie musiałam sięgać pamięcią, bo to był Sylwester 2018/2019. A grono było małe i faktycznie nastrój swobodny.
Natomiast 2019/2020 już byłam w trochę szerszym, choć też małym gronie. Moim zwyczajem zdałam Wam z tego relację w komentarzach.
1972 to był dobry rocznik
co prawda mnie jeszcze nie było na świecie, jak wychodził ten numer „Szpilek”, ale niedługo potem już byłem.
Rozumiem, że pięterko powinno się jutro wypełnić opowieściami jak Wyspiarze spędzali Sylwestry?
Ja najczęściej w górach z szampanem pitym pod gwiazdami.
Z wycieczką w ostatnim dniu Starego Roku, tańcami do rana…i potem wycieczką w Nowy Rok.
Potem bywały Sylwestry w Krakowie o czym pisałam już na Wyspie 27 grudnia 2018 roku.
Nie mogłabym napisać jak najczęściej spędzałam Sylwestra, bo bywało różnie. Od maratonu filmowego, spektakli w teatrze i operze, tańce w klubie po leśniczówkę w której było max.6 stopni ( na szczęście plus).
A ostatni Sylwester ? Małe grono, prosecco zamiast szampana i muzyka z płyt, bo telewizyjna wydała się nieatrakcyjna…
Też piłam prosecco w czasie Sylwestra 2019/2020, a szampana tylko symboliczny jeden kieliszek.
Witajcie!
Spędzałem Sylwestry w różnych okolicznościach, od jedno- do kilkudziesięcio-osobowych. Fakt, że najmilsze były te raczej kameralne. Masowych nie lubię…
Dzień dobry. Ostatni Sylwester był przed telewizorem w domu. W kapciach i bardzo nieformalnie. Bardzo sobie chwalę.
Dzień dobry Wyspo, odmarzam po lodowych podhalańskich wschodach słońca. Stęsknionym zimy polecam południe – mróz, śnieg i słońce w gratisie!
. Albo nad oceanem czy w Alpach, jak miniony. Zawsze w podróży, to mój sposób na zaklinanie kolejnego dobrego roku.
Sylwestry? Moje łączę z urodzinami. „Urodziny na pustyni” brzmi fajnie i takie były przez kilka ostatnich lat z rzędu
Witam Państwa!
Dzień dobry, ale za chwilę do widzenia. Tak koło 11:00 (z mojej strony).
Szerokiej drogi Quackie i wspaniałego wypoczynku!
Szerokiego pasa startowego może?
Lot ENT5099 z Gdańska, można będzie ew. śledzić np. na flightradar24.com, tak od 14:30.
O nie!
Zbyt bym się denerwowała.
Ktoś ze znajomych kiedyś opowiadał, że śledził lot dziecka i nagle znikło wszystko. Lot przebiegał bez zakłóceń, ale…
Czy to przypadkiem na Wyspie nie było kiedyś pisane? -nie pamiętam.
Poproszę o informację, że jesteś już na miejscu.
Dołączam, QUackie:
Udanego wypoczynku:)
Pozdrawiam:)
Jednak ćwiczenie cierpliwości ma swoje granice !
Postanowiłam, że czas skończyć chorowanie= siedzenie w domu i jadę dziś knuć do Wieliczki.
A Quackie …leeeeeci!
A na Wyspie -cisza!
Sylwester w samolocie to kiepski pomysł, ale w pociągu podobno super.
Był ktoś na takim Sylwestrze?
Mój syn był. Ale nie że przypadkowo utknął tylko to była zaplanowana impreza. Bilety sprzedawane z dużym wyprzedzeniem. Specjalny pociąg, jeden wagon przeznaczony na tańce.
Dziś nie knucie, ale całkiem otwarte wspomnienie Prezydenta Adamowicza również na krakowskim Rynku…
Właściwie to raczej nigdy nie jest knucie, lecz oficjalne działanie naszego Stowarzyszenia.
Dziś w Małopolsce organizowało ono parę spotkań ku czci Adamowicza w różnych miastach.
Oprócz tego w Wieliczce była debata pt. „Konstytucja: lewicowa? prawicowa? obywatelska? „ z udziałem dwóch profesorów :prof. UJ Joanny Hańderek (filozofka kultury) oraz prawnikiem -prof. Fryderykiem Zollem.Po chwili dołączył do nich trzeci profesor -filozof i matematyk.
Przed południem zupełnie oficjalnie zabierał głos w czasie posiedzenia Zespołu d.s. Praworządności w Senacie jeden z „naszych”, więc z dumą oglądałam jego wystąpienie w TVN 24.
Dobry wieczór:)
Dziś też miałam pracusiowy dzień, ale wreszcie przyszedł czas na relaks:)
Najdziwniejszego Sylwestra spędziłyśmy z Przyjaciółką w osobówce, unieruchomione w śnieżnej zaspie na drodze, która miała być przejezdna:)
Sypało niemiłosiernie, czas wlókł się bardzo, więc żeby nie zanudzić się na śmierć podczas oczekiwania na pomoc, wypiłyśmy i zjadłyśmy wszystko, co wiozłyśmy na imprezę. Jedynym, co nas trochę irytowało (na początku) był brak ciepłych potraw.
Najzabawniejsze, że nie byłyśmy na tej drodze same. Pół kilometra dalej dojechali i utknęli inni, nieznani nam, amatorzy plenerowych atrakcji.
Nad ranem małżeństwo było tak samo „zmęczone” jak my, bo też raczyło się posiadanymi zapasami. Ponoć trzymali się dzielnie, ulegając dopiero po północy, maksymalnie zestresowani naszym szampańskim wystrzałem:)
Poznaliśmy się rano, gdy okazało się, że żadne z nas nie podjęło się prowadzenia wyciągniętych aut i musieliśmy czekać na zastępców:)
Po dojeździe do reszty znajomków było już banalnie ciepło i banalnie bezstresowo:)
Pozdrawiam:)
Banalna przewidywalność to wiadomo…nudy!
Dlatego najlepiej wspominam moje studenckie Sylwestry w Lubomierzu.
Dobry wieczór, Makówko.
Dziękuję za smakołyki, które zobaczyłam dopiero dziś, bo wczoraj podzieliłam los bohatera wiersza J. Brzechwy:
„Miał zjeść kolację. Tylko ustami mlasnął.
Miał się położyć spać. Nie zdążył – zasnął.”
Pozdrawiam:)
Dobry wieczór Leno!
Ależ proszę, proszę…
Odpowiadam teraz, bo dopiero wróciłam z Wieliczki.
Odpowiedziałam Tetrykowi, choć przeplatanka nie wiem, czy zostanie mi zaliczona?
Dziś jednak nie Sylwester, nikt nie proponuje zabawy do rana, windy w moim bloku nie ma…chyba trzeba iść spać?
Dobranoc!
Witajcie!
Mam nadzieję, że Quackie już szczęśliwie doleciał i cieszy się zasłużonym odpoczynkiem!
Dzień dobry Wyspo, pora na drugą
Szybka jesteś!
Bo szybko śpię
Oj, tego ostatnio nie potrafię…
Nigdy nie potrafiłam, a ostatnio to już zupełnie.
To przywilej osób zdrowych i pozbawionych stresów.
Tak, tak, to przywilej bezstresowego życia
Tylko pozazdrościć!
Na mnie takie czynniki działają tak, że TYM BARDZIEJ nie mogę zasnąć.
Jak widzę nie tylko ja tak mam Bożenko?
To kolejny dowód na to, że pasujemy do spania w jednym pokoju, prawda?
(jeśli oczywiście w ogóle do tego dojdzie?)
Słonecznie witam i poproszę o herbatę!
Wiadomość od Quacka:
Hej, coś mi telefon wierzga, albo tutejszy Internet, w
każdym razie dolecielismy nie bez stresu, na miejscu wszystko pięknie, ciepło, słońce i woda i rafy. Przekaż proszę Wyspiarzom.
Dziękujemy i cieszymy się!
Miła wiadomość. i niech to słonce i ciepło trwa u Kwaka
Ciszaaaaaa!?
Do popotem więc.
Dziś postanowiłam zrobić sobie odpoczynek od szarej rzeczywistości i posłuchać jak dwoje młodych ludzi z plecakami i namiotem wędrowali przez 145 dni po Nowej Zelandii.
Opowiadali jak na własnych nogach przeszli ponad 3000km wędrując górami, wulkanami, rzekami, plażami, lasami, bagnami, miastami, wioskami i pastwiskami.
Już się obawiałem, że utknęłaś w tych lasach i bagnach…
Pani Joni nie podziałała na mnie nasennie. Czy szkoda ? No nie
Choinka z cukierków ? Podoba mi się…. drzewka mogą spokojnie rosnąć
Mnie też bardzo się spodobała ta choinka. Dlatego pokazałam to zdjęcie ekranu ze slajdowiska.
W ogóle to młode małżeństwo bardzo mi się podobało.
Przekazywali sobie mikrofon i opowiadali na zmianę.
Było w tym tyle wzajemnego szacunku i …miłości. Nawet jak jedno mówiło, a drugie coś dopowiadało to nie była rywalizacja. Czuło się tą ich wzajemną bliskość i to było dodatkowym atutem ich opowieści.
Miłej nocki życzę:)
Witajcie!
Misio jest piękny!!!
Karnawał w pełni i jak mówi tradycja : tańce , hulanki swawole . Kto będzie dzisiaj oglądał wnętrza kościołów , nawet tych najpiękniejszych , kiedy natura goni do damsko-męskich fajerwerków na karnawałowych balach . W planach karnawałowe stroje i kosmetyki . Ze strojami obecnie nie ma kłopotu , jest tego od cholery , nawet za przysłowiową złotówkę . Dwa razy w tygodniu , na bazarze , na platformach stosy ciuchów na każdą okazję i tłumy grzebiących nabywców . Gorzej jest w Stolicy , ogólnie z kosmetyką . Owszem , są salony fryzjerskie na wysoki połysk , gdzie umyją , ostrzygą ,ogolą z włosów i pieniędzy Ale poznikały male osiedlowe zakłady fryzjerskie , gdzie wszyscy sie znali i traktowani byli jak rodzina . Tam mieściło się osiedlowe zródło informacji , o nastrojach społecznych i o tym co w trawie piszczy . TO wszystko padło . Pozostały małe wnęki parterowe , jako wspomnienia , że kiedyś można było sobie tam pogadać i ostrzyc włosy . Było znacznie lepiej , zwłaszcza dla osób starszych

Czekanie… Ćwiczenie cierpliwości..

Pogadaloby się na Wyspie…a tu nie ma z kim.
Melduję, że teraz już piszę z laptopa, z domu.
Bo tamte pogaduszki na temat fryzjera pisałam spod kroplówki.
Wszak każda sytuacja i miejsce jest dla mnie dobre, aby kuknąć na Wyspę.
Ja rozumiem, że dziś mogło mi się wszystko poprzestawiać, ale czy mi się wydaje, że jeszcze nie było Dobranocki?
Quackiego nie ma to Wyspa małomówna i jeszcze bez Dobranocki?
Zaraz podrzucę kołysankę !
Dobranoc Wyspo
Witajcie!
Noc była nieco krótka, ale – patrząc przez okno – chyba jeszcze trwa!
Mglisto i „smogowo” witam !
Czy ktoś napije się ze mną herbaty?
Chwilowo w domu, wkrótce wybywam do wieczora. Zanim wrócę, pewnie ktoś z was wystawi dobranockę, a może i nowe pięterko?
I ja chwilowo w domu, więc buduję…
Spóźnione „śpij smacznie Bożenko”!
Choć nikogo nie ma, zaprosiłam na naszą wyludnioną Wyspę mieszkańców Madagaskaru, czekają na kolejnym pięterku.
Kuknęłam, ale nie widzę komentarza autorskiego.
Za szybko kuknęłaś …
Cóż fakt, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną jest ogólnie znanym na Wyspie faktem!
To fakt faktyczny