9 listopada tamtego roku (jak ten czas leci!) opowiadając o Palma de Mallorca obiecałam, że następnym razem będzie o katedrze La Seu.
Katedra ta jest raczej symbolem potęgi politycznej niż żarliwości religijnej, gdyż miała obwieszczać światu, że w mieście władzę dzierżą chrześcijańscy koloniści.
Prace nad La Seu (po katalońsku „siedziba biskupa”) rozpoczęto w 1230, a ukończono dopiero w 1601 roku.




Wysokość nawy głównej katedry wynosi 44 metry, co czyni ją trzecią co do wysokości nawy głównej katedrą świata (po katedrze w Beauvais i katedrze w Mediolanie).
Sklepienie podparte jest 14 smukłymi ośmiobocznymi filarami.
W katedrze znajduje się 14 kaplic bocznych.
Południowa ściana katedry stała niegdyś nad samym brzegiem morza, teraz oddzielą ją od niego Parc de la Marc.


Szczególnie ładnie katedra wygląda w nocy podświetlona licznymi reflektorami.

Zgodnie z tradycją nie może zabraknąć polskiego odnośnika, najlepiej
z Krakowa i okolic.
Na hasło KATEDRA nasuwa się miejsce w sposób tak banalnie oczywisty, że zamieszczanie zdjęcia wydaje się bez sensu skoro większość pewnie była, ma własne zdjęcia itd.
Otóż nie! – będzie zdjęcie.
Bo tematem przewodnim (może nie wprost) WSZYSTKICH moich wpisów jest PRZYJAŹŃ.
W moich wspomnieniach, emocjach niezależnie czy dotyczą Mikołaja w Brandysówce, Urodzin jak dzida czy zwiedzania Ameryki lub Wysp hiszpańskich najważniejsze jest to, z kim tam byłam.
Nie CO WIDZIAŁAM, ale Z KIM DZIELIŁAM SIĘ WRAŻENIAMI, których część tu czasami nieudolnie przekazuję na Wyspie.
Na koniec więc taka składanka.

Kto czytał PRZEDDZIDZIE cyklu Wyspy hiszpańskie, kto czytał jakieś pięterko z cyklu Makówka w Ameryce, ten wie, kim są siostry Ewa i Danka. Ten wie, że wycieczka na Majorkę w moim odczuciu rozpoczęła się w Krakowie.
Na powyższej składance – na jednym zdjęciu – obie siostry i ja z Ewelinką (było o niej w Przeddzidziu), na drugim – Danka ze mną, na trzecim – najmłodszy syn Danki z żoną.
Autorem czwartego zdjęcia jest pan Zygmunt Put.
Zdjęcie pochodzi z Wikipedii.
Zdjęcie katedry La Seu w obrazku wyróżniającym pochodzi z Internetu.
________________________
A tutaj katedry z Włoch, zwłaszcza z Toskanii. Zdjęcia – Quackie, 9 lat temu.







Dla odmiany po zimie w górach może trochę upalnego lata?
Zapraszam na kolejny wpis z cyklu:
WYSPY HISZPAŃSKIE, część 1 MAJORKA
1.6 KATEDRA LA SEU w Palma de Mallorca.
Bardzo ładnie prezentuje się ta katedra. I całkowicie zgadzam się z Tobą, że te wspaniałe budowle sakralne miały obrazować potęgę ziemską, żeby nie rzec – przyziemną.

I w gruncie rzeczy chodziło zawsze o władzę i pieniądze.
Jednak jeśli rezultatem tego były tak piękne zabytki, które mogą nas cieszyć do dziś -to chwała im za to, prawda?
Niekoniecznie . W Egipcie ocalały wyłącznie pozostałości budowli sakralnych, po budynkach ” dla ludzi ” – praktycznie ani śladu, bo materiał okazał się mniej trwały niż kamienne świątynie .
Tak przy okazji : gdy zobaczyłam bazylikę św. Piotra w Rzymie – pojęłam dlaczego Marcin Luter przybił swoje 95 tez ( jak głosi legenda) na drzwiach katedry w Wittenberdze.
Niestety nie byłam w żadnej z tych miejsc.
Byłabym bardzo zadowolona gdyby tak jak z pięterkiem o zamkach Wyspiarze uzupełnili wpis swoimi zdjęciami różnych katedr.
Nie da rady, jeśli idzie o mnie. Ja te miejsca oglądałam w epoce zdjęć tradycyjnych.
Ale zawsze możesz opowiedzieć o swoich wrażeniach, bo te są najważniejsze.
Jedyne, co mnie naprawdę wzruszyło to Pieta! Cudowna rzeźba. A reszta? hm…. monumentalne rzeźby w bazylice, bizantyjski ołtarz, natłok eksponatów w muzeum watykańskim, obłędny tłum w Kaplicy Sykstyńskiej…. coś co do dziś mną wstrząsa. Zero kontemplacji… podążać za przewodnikiem biegusiem. bo inni czekają…. niech żyje turystyka.
Też bardzo nie lubię takiego zwiedzania biegusiem.
Mimo że można dużo ciekawych rzeczy usłyszeć od przewodnika to mało z tego potem pamiętam, gdyż skupiona jestem na tym, aby nie zgubić grupy.
Na Majorce byłam tak krótko, że aby zobaczyć klasztor w Lluc, Valldemossę, Alcudię, Formentor nie było innej możliwości jak skorzystanie z wycieczki proponowanej przez Biuro Podróży.
Natomiast w Palma de Mallorca byłyśmy trzy razy indywidualnie dojeżdżając miejskim autobusem.
Katedrę zwiedzałam więc bez przewodnika mając nieograniczony na to czas. Był więc czas na kontemplację oraz na dzielenie się wrażeniami z Danką.
Rzym to chyba nie. Ale z Toskanii dołożę różne, rozmaite katedry, tylko nie teraz. Jakoś w ciągu dnia albo wieczorem.
Cudnie, cieszę się, dziękuję!
Jak to jest, że katedra La Seu zachowuje tak jednolity styl, a wawelska to jednak robi wrażenie posklejanej z kawałków? Chyba to przez wojenną historię Polski
Swoją drogą właśnie dwa dni temu oglądałem dokument o konstrukcji katedry w Kolonii, z podobnymi łękami przyporowymi z boków – to jest obłędne, jak pomysłowi byli budowniczowie i jak wszystkie współczesne naukowe metody potwierdzają ich rozwiązania (chociaż przecież 800 lat temu nie mogli tego wiedzieć).
Katedra La Seu robi niesamowite wrażenie również w środku, ale nie pozwalano używać lampy błyskowej i to nie były warunki, aby moją „małpą”lub komórką można było zrobić zdjęcie.
własnych zdjęć różnych katedr.
Zresztą sam kiedyś pisałeś panie Q, że na Wyspie liczy się wymiana myśli.
Mój wpis ma na celu zachęcić Wyspiarzy do obejrzenia profesjonalnych zdjęć katedry w Internecie, do dyskusji o historii itd. oraz pokazania
A co do katedry na Wawelu…o sentymentach trudno dyskutować…z krakuską.
No ja przecież nie żądam szczegółowego omówienia!
I uważam, że ten wpis jest świetną podstawą do dyskusji.
Dziękuję za słowa ten wpis jest świetną podstawą do dyskusji.
Bardzo dziękuję, bo o to mi zawsze chodzi.
Moją intencją jest coś zasygnalizować, a szczegółowe omówienie pozostawiam Wyspiarzom.
Istniała grupa budowniczych katedr i to, co robili po części było wynikiem ” intuicji budowlanej”, bo przeciez bywało i tak, że strop się zapadał.
Co do katedry wawelskiej – o ile wiem to trzon katedry jest gotycki, natomiast kaplice ( w tym słynna Zygmuntowska) i wieże zostały dobudowane ” w trakcie dziejów
„. I myślę, że to nie tyle winna jest wojenna historia Polski, ile duma kolejnych władców, by zostawić swój ślad.
Zresztą sam Wawel jest czymś w rodzaju „warstwowego przeglądu dziejów” i niemało się tam zdarzyło. Od dni, gdy był siedzibą królów, po dni, gdy był koszarami dla austriackich żołdaków.
Czyli wszystko po kolei, od ambicji władców do losów wojennych.
Kwaku, koszarami Wawel został w wyniku ZABORÓW, a nie wojen. To mieszczenie krakowscy (chwała im za to !) wykupili Wawel za ciężki grosz od austriackich wojaków.
Siedziba władców
Polski od Kazimierza Odnowiciela po Zygmunta III Wazę (jak ja tych Wazów nie lubię!!!) zamieniona na koszary. Czyż może byź coś bardziej upokarzającego?
Ja to wiem, użyłem tych „wojen” najogólniej.
I oto przyszły czasy, gdy musimy znosić wjazdy drogą królewską tych, co na to miano bynajmniej nie zasługują.
Bardzo mi się podoba określenie, że Wawel jest czymś w rodzaju „warstwowego przeglądu dziejów”. Jest niezwykle trafne i utwierdza w przekonaniu, że to miejsce szczególnie ważne dla Polaków.
Witam:)
To ja może (w nawiązaniu do „niemało się tam zdarzyło”) dorzucę horrorystyczny odrobinkę fragmencik „Akropolis”:
„Jako rzeczono przed tysiącem laty,
tej nocy ma się duch przetworzyć;
przybyć ma Ten, co zbawiać wyrzekł światy
i powstać z martwych i ożyć.
Cichość się stała i weszło milczenie
i objęło owe mroki i cienie.
I stał się moment wielki czaru,
gdy zadrgały młoty zegaru
i północ ozwała się z wieży.
Wtedy ci, co w srebrnej odzieży,
na rąk wzniesionych podporze,
dźwigali straszydło-boże,
trumnę, — jarzmo z bark zdjęli
i unieśli nieco i dźwignęli
i umocnili samą na ołtarzu.
Słychać było – opadł ciężar święty.
Umocnion menzą kamienną
a oni się chwycili rączęty,
by odgonić precz larwę trumienną.
Ocknęli się ze snu i patrzą:
ciemno.
Wtedy jeden młody śrebrzysty
ucałował stułę, którą związan,
podjął ręką strój szerokofałdzisty
i zestąpił.”
(St. Wyspiański)
Pozdrawiam:)
Zmykam definitywnie.
Ja chyba już też.
Bardzo Wam dziękuję za ożywioną wymianę myśli i za pozostanie ze mną na nocnej zmianie.
DOBRANOC!
Lampkę już wcześniej zapaliłam. Tu jeszcze nie pora, jeszcze nie czas.
Witajcie!
Też z utęsknieniem czekam na dzień…
Czyżby dla Ciebie Tetryku 7:42 to jeszcze noc?
Trzeba było o tej porze wyjrzeć za okno…
Właśnie NIESTETY wyjrzałam, bo spać nie mogłam. I co najgorsze nie udało mi się zasnąć i w ogóle czuję się …bleeee.
Dzień dobry. Dlaczego tak ciężko rano oczy otworzyć, wie ktoś, hę?
Deszczowe witam!
Cokolwieczek dodałem zdjęć, zgodnie z umową, a teraz idę robić sami-wiecie-co.
Bardzo jeszcze raz dziękuję. Zaszczyt to dla mnie być z Tobą współgospodarzem pięterka.
Dzień dobry, ależ cudeńka i perełki architektury, które Wyspiarze na własne oczy widzieli, a dzięki temu mogę zobaczyć i ja. Poczytać historię i poszerzyć wiadomości, w miarę spotęgowanej ciekawości!
No to jeszcze raz idę się dokładnie przyjrzeć.
I dzie Ten Quckie schował dzwonnicę ? Muszę puzzle dołożyć 😉
Witaj Skowroneczku!
Witaj, strasznie niemrawa dzisiaj jestem
Ty też?
Bo ja dziś niemrawa, przymulona, rozdrażniona, marudna…
Dobry wieczór, Makówko:)
Spacerkiem z mroźnego piękna monumentalnych dzieł natury w cień równie imponującego dzieła ludzkiej myśli:)
Tak mi się skojarzyło podczas wędrówki:
„To nie katedra, to ciężar
kamieni wydźwigniętych
od oczu do lazuru –
Błysk wielosiecznych kolorami mieczy
odciął wnętrze od murów.
Nie ma mocy z granitu, której nie podważy
nikłość,
przenikliwa i łatwa,
rozpędzona nikłość promienia.
Nie ma ziemi, jest tylko
wyrzutnia do zewnętrzy otwieralnych świata,
do wielowymiaru,
gdzie rodnia gwiazd i barw i gdzie zaród
widzenia –
dokąd moja źrenica wzniosła się – i spadła.”
(„Widzenie katedry w Charteres” – J. Przyboś)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Dziękuję za wiersz.
Skoro do każdego tematu potrafisz dopasować wiersz to mogłabyś jakiś ładny o przyjaźni?
Bardzo proszę…
Bo ten wpis ma dwa tematy -KATEDRA i PRZYJAŹŃ.
Jest ich bardzo wiele:) Trudno mi zdecydować, więc Tobie też dam wybór:):
Bardzo lubię ten Emily Dickinson:
„Mój przyjaciel powinien być ptakiem –
Dlatego, że on lata!
Śmiertelny musi być mój przyjaciel,
Dlatego, że on umiera!
Kolce mieć jak pszczoła!
Ach, niezwykły frapujący
przyjacielu!”
(„Mój przyjaciel musi…”)
A ten ks. Jana Twardowskiego nie mniej:):
„można kochać i chodzić samemu po ciemku
z przyjaźnią jest inaczej – ta zawsze wzajemna
Księże Bozowski patronie przyjaźni
z nosem swym i uśmiechem ukryłeś się w niebie
ktoś dzwoni długo stuka
znów pyta o Ciebie”
(„Do księdza Bronisława Bozowskiego”)
Pozdrawiam:)
Dziękuję. Biorę oba. Wszak pod katedrą Wawelską były dwie moje przyjaciółki.
A tu fajrant oraz przerwa.
Życzę SzanPaństwu spokojnej
zanim się wykopyrtnę. Jutro też jest dzień. Ponoć.
Spokojnej. Ja sobie musiałem walnąć turbodrzemkę, 20 minut, po południu, żeby dalej funkcjonować.
Skowroneczku! Nie kopyrtaj, proszę!
Ech, Makówko, ty wierzysz w gwarancje?
Zawalcz z Maczkiem o dobre sny – i zwyciężaj!
Dobrych snów, Wyspo!
W co ja wierzę?
Miłość, przyjaźń i takie tam inne banały…
Dobranoc, zmykam do łózia…
DOBRANOC!
Witajcie!
W cieniu katedr powstał nieoczekiwanie przyjazny dzień. Niech nam będzie dobry!
Dzień dobry. Dzisiaj pracuję, ale nietypowo trochę, i za chwilę, rzecz jasna.
Witajcie!
Poproszę o mocną herbatę z imbirem i sokiem malinowym. I z dodatkiem czegoś, co daje kopa i poprawia nastrój.
Czy Gienia ma coś takiego?
Dzień dobry


Piękne pięterko
Można zwiedzać nie ruszając nogami
Witaj Miralko!
Dziękuję za miłe słowo. Można zwiedzać nie ruszając nogami i dodawać własne wspomnienia z podróży we wpisie albo w komentarzach.
Zapraszam do współgospodarzenia.
Hop! hop!
Jest tu kto?
Wszyscy się pochowali jak ta dzwonnica u Q ?
(i w ten sposób mamy okrągły setny komentarz)
Aaa, cały czas coś
Innymi słowy, dzień pełen atrakcji panie Quackie?
Mnie na dziś atrakcji wystarczy -prawie dwie godziny na fotelu dentystycznym z zatkanym katarem nosem i bolącym gardłem.
I tak to nos i gardło uwięziły mnie w domu
Nawet wspomnienie słońca na Majorce humoru mi nie poprawia…
Och.
Ja się również przygotowuję do jutrzejszego wyjazdu – sobota-robota, cały dzień na cokwartalnym branżowym spotkaniu, a w niedzielę comiesięcznie branżowe spotkanie, ale nie cały dzień. Tak się zgrało.
Moje plany były mniej ambitne.
Sobota -Walne Zebranie Członków naszego Stowarzyszenia.
Niedziela -wędrowanie po Beskidzie Sądeckim.
Co do niedzieli to
mój organizm, a on …
Jeśli chodzi o jutrzejszy dzień ładnie
nie słucha mnie!
A urlop kiedy?
A urlop od wtorku do wtorku.
Miłego wypoczynku już teraz życzę!
Właśnie wychodzę. Pa!
Paaaa chórzysto!
Już po wdzięcznej gitarowej dobranocce… a ja miałam dzień nad wyraz aktywny gościowo i było miło.
Jutro napadną mnie wnuczęta i będzie to wizytka z noclegiem. jakiś wieczorem zajrzę na Wyspę.
Wróciłem i za chwilę idę spać…
Dobranoc!
Dzień dobry
Zawsze urobię się gorzej niż w pracy
Czy pisałam już, że nie lubię dni wolnych od pracy? Nie znoszę!!!
Tysiące spraw z całego tygodnia do załatwienia, zaległe sprawy domowe… papierkowa robota z nadeszłymi rachunkami… a jeszcze małżonek wymyślił, że możemy sami kisić kapustę
Weszło (spokojnie) sześć główek kapusty. Jeszcze dobrze, że mi pomagał, bo chyba do tej pory bym szatkowała 

Fajnie, ale trzeba ją uszatkować, przetrzeć z solą, ubić porządnie i również porządnie docisnąć w słoju… a słój mamy potężny
Nigdy tego nie robiłam, więc nie wiem jak to wyjdzie… mam tylko nadzieję, że będzie smacznie
Pamiętam z dzieciństwa, jak mawiano że kapustę należy kisić do końca października, bo ta później kiszona nie jest smaczna. Czy jest to prawdą? Nie wiem, ale się od Ciebie dowiem?

Wrzuciłaś do niej kwaśne jabłka
Nie wiem, Skowroneczku, jak to jest z kiszeniem kapusty, bo robiłam to pierwszy raz. Owszem, pamiętam, że ciotka mieszkająca na wsi, kisiła kapustę jesienią. Jak tylko zebrała ją z pola. Nigdy zimą
Sok z niej jest niezbędny, a jeśli jest go za mało… sama nie wiem. Zobaczymy jak nam wyjdzie 



Na pewno dam znać jak to wyszło 
Może chodzi o wysuszanie się kapusty?
A jabłek nie dodawałam. Dodamy jak już się kapusta ukisi, do surówki
Tak w ogóle, to rozróżniam tutaj dwa gatunki kapusty, chociaż podejrzewam, że jest ich więcej. Jedna, o jakby spłaszczonych główkach, nadaje się na gołąbki. Mięknie szybko i jest smaczna. Druga, ma główki podłużne jak jaja i grube nerwy w liściach. Taka kapusta nie nadaje się na gołąbki, a nawet w bigosie musi długo się gotować. Mówię na nią, że jest pastewna, chociaż nie znam się na tym
Do kiszenia małżonek kupił najpierw trzy główki tej miękkiej i dobrej. Miała bardzo dużo soku, gdy się ją przecierało z solą. Potem dokupił jeszcze trzy główki. Tej dobrej już nie było. Była tylko ta twarda. Z niej, mimo długiego przecierania, prawie wcale soku nie było… może jeszcze puści, a może tego z tych pierwszych trzech główek wystarczy na wszystko
Zobaczymy
U mnie leje jak z cebra. Dobrze, że czas do łóżeczka



Tak jak Bożenka będę usypiać słuchając jak deszcz bębni o parapet
Miłego dnia wszystkim Wyspiarzom życzę
I udaję się do łóżeczka
Dzień dobry, jednak nie kopyrtnęłam bo przecież wiosna tuż tuż
Witajcie!
Dziś niestety większość dnia ganiana…
Witam!
Chory, chorszy i …jeszcze chorszy…będzie pewnie skoro zamiast wyleżec w łóżeczku jadę jednak na zebranie!
Coś takiego! Skowronek daje dobranockę!
Aaa… chociaż wysłuchałeś, mój ulubiony Ukratku??

To jest tylko propozycja, proszę Pana, do posłuchania
Teraz to ja już znikam również pod
Ależ oczywiście, że wysłuchałem!
Kiedyś znajoma, entuzjastka Korteza, pożyczyła mi jego płyty – jakoś się nie zachwyciłem. Ale różnorodność jest wartością…
Informuję, że jestem. W łóżeczku od prawie trzech godzin.
Wcześniej byłam na Walnym Zebraniu naszego Stowarzyszenia.
Z moim organizmem wynegocjowałam, że na wyborach władz będę, ale jednak wyjdę wcześniej i grzecznie wrócę do domu i prosto do
Obłaskawiam go obietnicą, że jutro siedzę cały dzień w domu.
Zrezygnowałam więc z części zebrania i zimowej wycieczki.
W zamian oczekuję jakiej takiej nocy, nie tak koszmarnej jak ta.
Łoj trudne to są negocjacje …
A ja wytrwałem do końca – taki los ochotnika… od 10. do ok. 19-tej…
Gdybym była zdrowa też byłabym od początku do końca jak zawsze.
Jednak mój organizm zaczął mi machać czerwoną kartką i postraszył, że dzisiejsza noc będzie jeszcze gorsza.
Bardzo, bardzo nie lubię tego mojego organizmu.
Wymieniłabym go na lepszy, ale wtedy mogłoby się okazać, że wszelkie zmiany będą na coś gorszego.
Dziękuję. Zamiast
w poduszkę będę w misia.
Zmykam spać. Jutro nietypowa niedziela – w pracy…
Niedziela w pracy?????
Taż to grzech!
No i zbawienie diabli wzięli…
Poproś Anioła Stróża. Może JESZCZE da się coś zrobić?
Tylko się zastanów czy przypadkiem ostatnio nie grzeszyłeś?
Sobota-robota, cały dzień na cokwartalnym branżowym spotkaniu, a w niedzielę comiesięcznie branżowe spotkanie, ale nie cały dzień.
Czy cokwartalne spotkanie przeszło płynnie w comiesięczne panie Q?
Albo ja czegoś nie rozumiem?
Nienienie. Cokwartalne spotkanie jest zwykle w Warszawie (co oznacza 2 x 3 h z okładem w pociągu) i zwykle w sobotę i zajmuje cały dzień albo i więcej (jak w Janowcu), a comiesięcznego czasem nie ma (np. w wakacje) i jest na miejscu w Trójmieście i zwykle w niedzielę i trwa 2-3 h. Akurat w ten weekend się zgrały.
Uderz stół…tak właśnie myślałam, że wróciłeś już z cokwartalnego i jakoś chciałam Cię sprowokować do odezwania się.
Jak wynika z powyższej odpowiedzi Maczkowi, już jestem, jutro (hem hem, po południu, może rano się przywitam) będę w miarę normalnie. Dzisiaj padam na dziób, dobranoc (dziękuję za zastępstwo dobranockowe!).
Też padam na dziób (usmarkany) i mówię DOBRANOC !
Dzień dobry
Niby dzień jak codzień…
Temperatura plusowa, więc jaki śnieg?!!! A tu niespodzianka
Co prawda liczyli chyba wysokość śniegu łącznie z tym deszczem, ale trochę go nasypało…
I pewnie ciężko będzie jechać. A tak chciałam pojechać do swego ulubionego Zion
Zobaczymy… 
Przy tak powszechnym „padaniu na dziób”, aż wstyd się przyznać, że ja tak nie do końca
Śmialiśmy się z mężem, bo zapowiadali 6 cali śniegu… mąż od rana żartował, że już jest tego śniegu na równi z płotem i nawet moich karmników nie widać
Teraz u mnie ok. 22 i jest 0C, więc na pewno ten śnieg nie poleży… w niedzielę też plusowo. Najgorzej, że będzie „chlapa”
Na niedzielne śniadanie mąż zapowiedział placki z jabłkami
Już mi ślinka cieknie… nawet był w sklepie specjalnie po jabłka 

Miłego niedzielenia się życzę
Witajcie!
Wasze raporty o padaniu na dziób (gdy ja już dawno leżałem) przypomniały mi historyjkę z repertuaru Aloszy Awdiejewa:
Miszka i Sasza poszli się zabawić. Po drodze widzą kumpla, który – już kompletnie zalany – leży na chodniku z głową w kałuży. Widok ten budzi refleksję Miszki:
– Popatrz, Sasza, ludzie już się bawią, a my dopiero idziemy…
(w zasadzie „już się skończyli bawić”?
)
Dzień dobry, druga część weekendu za chwilę przede mną.
Wszyscy oprócz Makówki korzystają z pięknej pogody?
No, poniekąd, bo spotkanie było jednak pod dachem.
Ale już jestem z powrotem.
A w sumie pogoda nie za ładna, chmury po całości, tyle że nie pada.
No właśnie. Wszyscy! Oprócz!
A miałam dziś być na wycieczce w górach …
Widzę jednak pełne pół szklanki -to TYLKO przeziębienie, które minie,
a „póki co” nie jakaś poważna choroba.
Kuruj się, niekoniecznie makowcem!
A czym radzisz?
Bo ja jako podstawę kuracji wymyśliłam na dziś NIE WYCHODZENIE Z DOMU MIMO PIĘKNEJ POGODY.
Teraz pod wieczór mogę powiedzieć, że gardło i nos są zadowolone, dusza wraz z całą Makówką -wręcz przeciwnie. Całemu Maczkowi jakoś nie umiem dogodzić!
Ojej, nie mam pojęcia, nie jestem lekarzem. Każdemu co innego pomaga, jednemu paracetamol z witaminą C, drugiemu wódka z pieprzem.
W sumie jeżeli Tobie pomagałby makowiec, to może i makowcem?
Wolałabym wódkę w miłym towarzystwie. No ale nie będę piła do lustra/laptopa!
Rutyna z witaminą C, czosnek, imbir, goździki, maść z borsuka, bronchisan, cytryna, miód, płukanie gardła solą/szałwią itd.
Panom polecam zazwyczaj okład z młodych piersi…ale nie jestem panem.
Brzmi dobrze (wszystkie akapity i każdy z osobna).
Czemu te wszystkie akapity i każdy z osobna mnie rozśmieszyły?
Czy już z gardła przeszło mi na mózg?
Pięterko ładnie się historycznie rozwinęło na początku, zaraz po północy, a teraz zdechło.
Aby je więc jakoś rozruszać, kopiuję poniżej informację, że katedra La Seu powstała w miejscu meczetu.
Według legendy, gdy król Jakub I Zdobywca zmierzał w 1229 roku w kierunku Majorki, by odbić wyspę z rąk muzułmanów, wyprawa z powodu potężnej burzy o mało nie skończyła się katastrofą. W obliczu śmiertelnego zagrożenia król ślubował Maryi Dziewicy, że jeśli jego przedsięwzięcie się powiedzie, zbuduje ku Jej czci kościół. Burza ustała, a Jakub wraz z oddziałami mógł dotrzeć na wyspę, dobijając do zatoki Santa Ponsa.
Król postanowił spełnić swoją obietnicę, jednak zdecydował, by najpierw przekształcić na chrześcijańską świątynię stary meczet Madina Mayurqa, położony w obrębie Pałacu Almudaina. Jednocześnie rozpoczęto przygotowania do budowy nowego kościoła.
Oczywiście takich przykładów na świecie znalazłoby się sporo…
Dzień dobry
Na jednym z pali od płotu powiesiłam wałek z orzechów. To dla wiewiórek, żeby trochę odciążyć karmniki dla ptaków. Wałek wisi na stalowych prętach, żeby wiewióry nie mogły go zabrać. Cienkie druty, czy plastik przegryzą minuta osiem
Z tego wałka niewiele już zostało, bo i dzięcioły, i szpaki też chętnie korzystają. Patrzyłam z podziwem na wiewiórkę, która usiłowała zabrać wałek ze sobą
Próbowała na wszelkie metody… to z lewa, to z prawa i za pierona nie dała rady. Uparta zaraza…
Ale się uśmiałam
A ten wałek jest tylko do zjedzenia na miejscu. Nic na „wynos”
No pewnie, co będzie wisiał na płocie, gdzie przychodzi i przylatuje konkurencja, jak może leżeć w spiżarni u wiewiórki!
A tak po trochu nie próbują zabierać? Jak chomiki? W policzkach czy jakoś tak, żeby i tak powynosić?
Oczywiście, że zabierają po trochu ze sobą. Ale jest różnica, gdy kilka z nich weźmie sobie tylko część, niż jedna miałaby zabrać całość. W czasie gdy jedna zakopuje w ukrytym miejscu, inne zwierzaczki też mogą korzystać.
Jasno określone zasady dystrybucji.
Porządek musi być ! -u Miralki ze wszystkim.
Chociaż w zasadzie jestem zwolennikiem równego podziału dóbr pomiędzy wszystkich
Trochę potrwało, zanim znalazłam czas na przypomnienie sobie wpisów Quackiego.
, że je czytałam moje komentarze wskazują na to, że tak było, bo to są wpisy z 2019 kiedy już byłam z Wami.
Nawet gdybym nie pamiętała
Dziękuję, dziękuję panie Q! Dobrze się spisujesz jako współgospodarz pięterka.
Tak, to ledwie sprzed roku rzeczy.
Wreszcie w domu… Po robocie udało mi się jeszcze nieco poknuć 🙂
Brawa dla Ciebie.
Knucia nigdy dość w dzisiejszych gorących czasach.
225 komentarzy. Ciekawa jestem czy do śniadania urodzi się nowe pięterko?
Jak zobaczyłam to zdjęcie z drona z dzisiejszego finału WOŚP z dobrze widocznym Wawelem pomyślałam sobie, że stanowić ono może dobre zakończenie pięterka KATEDRA.
Dobrych snów, Wyspo!
Śpij szybko i wypoczywaj intensywnie Ty co to w niedzielę i pracowałeś i knułeś!
Od jutra jakiś spokojniej u mnie ? Jest taka szansa, a co wyjdzie – się zobaczy.
Niedzielnym pracusiom i niepracusiom – spokojnej nocy
Spokoju wszystkim, a Wiedźmince -szczególnie.
(Brakowało Ciebie Wiedźminko do historycznych dysput. I tak w ogóle).
Dzień dobry
Okazało się, że jeśli ktoś pisał na moją pocztę, wiadomość dostawałam, ale już w drugą stronę nie szło. Odpisywałam, nie wracało i byłam pewna, że ludzie dostają mają odpowiedź. A tu się okazuje, że nie 

Trochę się wściekłam
Gdy Hans (ze dwa miesiące temu) powiedział mi, że nie miał ode mnie wiadomości, pomyślałam, że coś kręci. Przy Dolores się zastanowiłam… nie miała powodu, żeby oszukiwać. Z resztą przy mnie przeszukała swoją skrzynkę, sprawdziła „spam” i faktycznie nigdzie nie było. Dziś zadzwoniła Danka z Arizony. Była trochę zaniepokojona, że może obraziliśmy się, skoro nie odpowiedziałam na jej świąteczne i noworoczne życzenia. ODPOWIEDZIAŁAM!!!
Po rozmowie z nią, zadzwoniłam do Doroty. Ona też mi wysyłała życzenia. Odpowiedzi nie dostała, chociaż wysłałam.
Chyba czas najwyższy zmienić adres, bo nie wiem już sama od jakiego czasu wiadomości ode mnie nie trafiają do adresatów. Także jeśli ktoś pisał do mnie na mój E-mail i nie dostał odpowiedzi, to znaczy, że nie nie odpowiedziałam, ale moja poczta coś szwankuje.
Witajcie!
Trzynastego… nawet w grudniu jest wiosna…
Dzień dobry i normalny, chociaż nieco skrzywiony po nocce. Coś musiałem się źle ułożyć.
Fajrant i przerwa…
Taka?
Czy taka?
A może?
Lub?
Film „Boże ciało” w reżyserii Jana Komasy otrzymał nominację do Oscara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny.
Szanse raczej marne, ale przecież sama nominacja to (moim zdaniem) powód do dumy i radości.
Byłam na tym filmie i wyszłam z kina pod wielkim wrażeniem. Choć na zadane w nim pytania nie ma prostych odpowiedzi, a jeśli są, to mało optymistyczne. Bardzo aktualne dla polskiej rzeczywistości a z drugiej strony o bardzo uniwersalnym przesłaniu, jeśli na konflikt lokalny popatrzymy jak na symbol konfliktów globalnych.
Czy to jest film (jak chciał reżyser) o pojednaniu? Czy o tym jak trudne jest takie pojednanie w dzisiejszym świecie? Czy o tym czy takie pojednanie jest w ogóle możliwe?
Dziś tylko dobry wieczór, bo sama nie wiem, czy bardziej zmęczona jestem czy głodna.
Zmęczenie to u mnie stan chroniczny, więc przywykłam, ale głodna bywam wyjątkowo rzadko i tak się zastanawiam, jakiego „dziadojstwa” to może być objaw:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Tak tylko symbolicznie, bo jestem pewna, że właśnie zajadasz jakieś bardziej wyszukane i zdrowe jedzenie.
Miło, że zerknęłaś!
Ciekawa jestem o czym będzie nowe pięterko?
I kto je właśnie buduje?
Hm…
Będzie co robić na nocnej zmianie?
Już jest!
Taż przecież nie wytrzymałam z ciekawości i podejrzałam!
To może wróćmy do nastroju sylwestrowego na kolejnym pięterku?
I będziemy
????
Już biegnę!
Ja jednakże tu się pożegnam. Dobranoc!
Ja też zmykam…
Śpijcie dobrze panowie Mistrzowie!
Jeszcze chwilę zostanę na nocnej zmianie…jeśli będzie z kim?
Piosenka na dobranoc postawiła mnie do pionu po dniu spędzonym….hmm.. niestety w pozycji horyzontalnej.
A teraz już lepiej?