« Perły przed wieprze... Daremne żale »

Nowe ptaszki i nie tylko nowe…

Dużą część tych nowych ptaków już pokazywałam, więc nie będą to takie zupełnie dla Was nowe…

Zacznę od pirangi szkarłatnej (z rodziny kardynałów). Od dawna na nią “polowaliśmy”, ale jest bardzo płochliwa i trudno ją “dorwać”. Na zdjęciu samczyk. Samiczka jest żółta (z czarnymi skrzydłami) i jak do tej pory nie mamy jej zdjęcia…

Kolejna jest pstroszka. Malutki ptaszek z rodziny lasówek. Nie mieszka na naszych terenach. Jest tylko przelotem z południa na północ, gdzie gniazduje. Żywi się różnego rodzaju insektami i larwami, a jej przysmakiem są larwy motyli… 

Tu pogoniła za komarem i od razu ją polubiłam…

Kolejny nowy ptaszek do naszej kolekcji, to lasówka rudogardła. Też tylko przelotem…

Pasówka płowa jest naszym nowym nabytkiem. Sporo się jej naszukałam, bo podobnych ptaszków jest trochę…

Kolejny to wireonek cytrynowy. Zdjęcie nie jest za dobre, ale zawsze ptaszka widać…

Lasówka rdzawoboczna – przelotem w Illinois. Głównie gniazduje w Kanadzie i północno-wschodniej części USA.

Bażanta spotkaliśmy w Goose Lake i to był pierwszy raz kiedy go zobaczyliśmy. Zdjęcie jest paskudne, ale był daleko i szybko nawiał…

Samczyk lasówki rdzawolicej przelotny…

Rybołowa spotkaliśmy po raz pierwszy w parku w Zion… a właściwie drugi, z tym że za pierwszym razem nie wiedzieliśmy, że to on…

Był bardzo daleko i w pierwszej chwili myśleliśmy, że to bielik…

Płaskonos – samiczka…

… i samczyk. Trochę za daleko były na “dobry strzał” i nie pozwoliły podejść za blisko… odleciały. U nas też tylko przelotem.

Z tym ptakiem mam problem. Po angielsku to Palm Warbler, a po polsku albo lasówka kasztanowogłowa, albo lasówka bagienna. 

To ten sam gatunek. W zasadzie powinna być bagienna, bo one żyją w południowo-wschodniej Kanadzie i północno-wschodnim USA. W Illinois tylko przelotem. Ale i do środkowego USA nam nie tak daleko…

Tego ptaszka się trochę naszukałam. A to samiczka lasówki szkarłatnej! Samczyka znamy od dawna…

Może nie jest tu aż tak wyraźny, ale różnicę między nimi widać.

Podobnie było z tym ptaszkiem – samiczką lasówki pstrej. Samczyka widzieliśmy już wiele razy…

Niby podobny, ale różnice są znaczne.

Na rybaczka popielatego “polujemy” od dawna. To ptak z rodziny zimorodków, ale znacznie większy od naszego rodzimego. Ta samiczka siedziała po drugiej stronie zatoki na Cox Hollow Lake…

Samiczkę łuszcza strojnego też znamy, ale tu pięknie się pokazała…

Indyki zna każdy, ale nie każdy widział ich taniec godowy…

Siwuszka ciemnobrewa znana jest nam od dawna.

Wiosną w Zion widzieliśmy jak budowała gniazdo…

Nawet sprytnie się urządziła. Na jednej gałęzi gniazdo, druga służy za parasol…

Karolinka z maluchami…

… i kacyk północny (samczyk) to ptaki nam znane i obcykane wielokrotnie…

… tak jak cytrynka czarnolica.

Urzekła mnie wrona amerykańska…

… a także sikora jasnoskrzydła.

Pipila rudobocznego spotykamy dość rzadko, chociaż mieszka na naszych terenach.

Malutki ogniczek… malutki i pierońsko szybki…

Rybitwa rzeczna. Polowało ich kilka w Sand Pond (Zion). Wpadały w wodę i wyskakiwały z rybą w dziobie…

Lasówkę złotawą mieliśmy na zdjęciu, ale mizernie ją było widać… tu trochę lepiej…

Starzyk brunatnogłowy (samczyk) miał jakąś jasną plamkę na plecach…

Przedrzeźniacz ciemny po angielsku ma lepszą nazwę “szary koci ptak”. Miauczy tak jak kot… można się nabrać.

Jeden z moich ulubieńców – nur lodowiec. Też przelotny…

I tak na sam koniec… młody kormoran rogaty wśród mew. Młody, bo dorosłe są czarne, a u tego jeszcze pierś jest brązowa.

Pokazałam Wam małą cząstkę tego, co wydrukowałam do swojego albumu. Trudno by mi było pokazać prawie 300 zdjęć (dokładnie 297), więc wybrałam losowo kilka…

286 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam do obejrzenia moich dobrych, ale też i nowych znajomych Happy-Grin
    Miłego oglądania życzę Buziaczki

    • Makówka pisze:

      Miralko!

      Ciebie urzekła wrona amerykańska, a mnie urzekły WSZYSTKIE Twoje zdjęcia. Jestem pełna podziwu dla profesjonalizmu zdjęć i „ptaszkowej” pasji.

      Wielkie dzięki i wielkie brawa.

      Brawo!

      • miral59 pisze:

        Dzięki, Makóweczko za uznanie Cmok
        Chciałabym dodać, że nie są to tylko moje zdjęcia, ale i mojego małżonka. Jego aparat jest lepszy i potrafi „wyłuskać” ptaszka z gałęzi. Mój „ostrzy” na różnych dziwnych rzeczach, a nie tam gdzie bym chciała Conceited To samo jest z ptakami w locie. Zanim „wyostrzy”, ptak już dawno odleci…

        • miral59 pisze:

          A o swojej „ptaszkowej pasji” piszę od dawna.
          Ptaki są niezwykle ciekawe i pasjonujące Happy

          • Makówka pisze:

            Wiem, wiem, obie rzeczy wiem. Powinnam napisać, że jestem pełna podziwu dla WASZEJ WSPÓLNEJ PASJI.

            To właśnie jest takie piękne w Waszym małżeństwie.

            • miral59 pisze:

              O tak… szczególnie, że małżonek nie jest w stanie zapamiętać nazw wszystkich ptaszków i nadaje im swoje Overjoy
              Ostatnio pochwalił się, że widział na naszym przydomowym karmniku „chudego wróbla”. Za pierona nie wiedziałam o którego ptaka chodzi Thinking Gdy zobaczyłam parkę dziwonii ogrodowej i powiedziałam mu o tym, tylko skinął głową i powiedział, że przecież mówił mi o „chudym wróblu” Overjoy
              Bo że junko zwyczajny to „czarny wróbel” – wiedziałam Happy-Grin

  2. miral59 pisze:

    Miło się gawędzi, ale na mnie już czas… muszę zbierać się do pracy Sad
    Do popotem… Bye

  3. Tetryk56 pisze:

    Bardzo piękne towarzystwo! Brawo!

    • Makówka pisze:

      I jak ładnie kolorowo ubrane!

      • Max pisze:

        A każde ubranko jest niepowtarzalne z dokładnością do jednego piórka i kto to wymyślił np. kaczora mandaryna ? Lubię, jako były mieszkaniec Puszczy Białowieskiej ,obserwować zachowania ptaszków i oczywiście ich fonetyczne możliwości . Śpiew skowronka , to mistrzostwo na najwyższym poziomie , a słowiki pomagają w rezygnacji z dobrodziejstw kołderki . W Stolicy zaobserwowałem znaczny spadek populacji gołębi , a pojawiły się gromady gawronów , które swym czarnym kolorem i denerwującym rechotem , psują dobry nastrój . Zdjęcia ptaszków Miralki , pozwalają wrócić pamięcią do dawnych lat i zdecydowanie poprawiają humor . Dziękuję Miralko , za Twoją pasję i cierpliwość w dokumentowaniu okazów przyrody na Drugiej Półkuli , które są mi bardzo bliskie . Bukiet

        • miral59 pisze:

          Matka Natura wie co robi i dlaczego jedne ptaszki stroi, a inne znacznie mniej. Kolor piór zależy od wielu czynników. U niektórych ptaków jest wynikiem załamania promieni słonecznych. U innych barwnik jest w pożywieniu, jeszcze inne „dostają” kolory w genach…
          Spadek populacji różnych gatunków, to niestety wynik działalności człowieka. I nie chodzi tu tylko o pożywienie. Ludziom przeszkadzają ofajdane parapety, więc zakładają różne pułapki, mające odstraszać ptaki. Niszczą też miejsca lęgowe. Uszczelniają domy, żeby zaoszczędzić energii, ale w miejsce zniszczonych ptasich lęgów, nie dają ptakom nic w zamian.
          Wiem, Maksiu, że Ty też jesteś wielkim miłośnikiem Matki Natury. W pewnym sensie masz podobną pasję jak my. Do dziś pamiętam Twoje sikory, które siadały Ci niemal w talerzu Wink
          Także to ja Ci dziękuję za tak miłe słowa Cmok

    • miral59 pisze:

      Też tak myślę, Ukratku Pleasure
      I to takie towarzystwo, które nic złego nie zrobi i zawsze jest miłe… Happy

  4. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Miral:)

    Dziś miałam bardzo pracowity dzień, więc tym chętniej odprężyłam się, podziwiając okazy, które udało się Wam ułowić:)
    Dodatkowym atutem jest tło, bo u nas szarawo wokół.

    Moją faworytką jest pstroszka. Nie tylko dlatego, że poleciała za komarem:) Także z powodu cudnej nazwy: ptaszka nie dość, że pstrokata, to jeszcze nastroszona:) Majstersztyk systematyzującego:)

    Pozdrawiam:)

    • miral59 pisze:

      Dziękuję Leno Cmok
      Szkoda, że nie zawsze twórcy nazw ptaków tworzyli takie majstersztyki Wink
      Niektóre nazwy są tak bezsensowne, że wolę używać angielskich Delighted

  5. Quackie pisze:

    Ależ kolekcja!

    A tutaj fajrant i przerwa. Po przerwie wypowiem się merytorycznie i szerzej.

  6. Quackie pisze:

    No, pisząc „merytorycznie” miałem na myśli, że napiszę coś o treści wpisu, a nie że tylko zaanonsuję fajrant i przerwę, która właśnie dobiegła końca 🙂

  7. Quackie pisze:

    No to do rzeczy.

    Wszystkie kardynały są faktycznie efektowne, a piranga ma jeszcze nazwę, kojarzącą się z piranią. Widać, że ta czerwień trochę jaśnieje pod skrzydłami, więc ubarwienie nie jest takie jednostajne. Swoją drogą bardzo ciekawe: zwykle ptaki i inne stworzenia starają się maskować i nie rzucać w oczy, a jeżeli stroją się w jaskrawe kolory, to zwykle ostrzegawczo: „Jestem niesmaczny/trujący” (owady i płazy). Ciekawe, co przekazuje tym kolorem piranga.

    Paski na pstroszce wyglądają po prostu świetnie – lepiej niż na zebrze Wink1

    W kwestii pasówek i lasówek jestem trochę jak pan mąż Autorki – chude wróble, trudno rozróżnialne (chyba że ktoś ma oko do szczegółów, ja, obawiam się, nie).

    Płaskonosy wyglądają świetnie, trochę jak Paszczaki na niektórych ilustracjach Tove Jansson do jej powieści o Muminkach (aczkolwiek pamiętam, że paszczaki to całkiem inne ptaki i z Australii).

    Rybaczek bardzo fajny, trochę jak (znów australijska!) kukabura, ale jaśniejszy; tak czy inaczej zimorodki wydają mi się strojniejsze (chyba że tu za dużo światła). Ale pewnie spodobałby się znajomej z Poznania, która „łowi” aparatem zimorodki nad Wartą.

    Łuszcz bardzo charakterystyczny, z tym grubym dziobem do łuskania nasion. I doskonałe zdjęcie, wydobywające te niebieskawe odcienie na krawędziach skrzydeł.

    Nastroszone indyki widywałem w Żywcu, któryś sąsiad hodował, a Tata Quackie nauczył mnie, jak poświstywać, żeby się nastroszyły (mniej więcej tak, jak na zdjęciu) i zaczęły gulgotać. Prawdopodobnie bardzo się wtedy wkurzają, ale efekt jest podobny do tego godowego Devil

    Siwuszka mała i niepozorna, ale gniazdko śmieszne, jak murowany, niski komin.

    Pipil rudoboczny skojarzył mi się z japońskimi trójkolorowymi drzeworytami. Bywa u Was w zimie? Bo na ośnieżonej gałęzi wyglądałby już w ogóle „orientalnie”.

    Rybitwa z rybą w dziobie – kosmiczna. To Twoje zdjęcie, czy małżonka? (pytam również ze względu na aparat).

    Lasówka złotawa wygląda jak część rośliny, na której siedzi, na przykład nastroszony, efektowny kwiat.

    A kormoran między mewami robi wrażenie, jakby się darł: „Co ja tu robię?! Zabierzcie mnie stąd!” Happy-Grin

    • Makówka pisze:

      Jestem pod wrażeniem tego co napisał Q.
      Inaczej -zaniemówiłam z wrażenia.
      Biję więc brawo naszemu Mistrzowi.

      Brawo!

    • miral59 pisze:

      No to mam dużo do odpowiadania Happy-Grin
      Piranga tylko po polsku tak się nazywa. Po angielsku to Scarlet Tanager, czyli z piranią nie ma nic wspólnego Wink
      Nie jest też ona całkowicie czerwona. Skrzydła i ogon ma czarne.
      Nie wiem czy zauważyłeś, ale u ptaków samiczki zwykle są mniej barwne. U samców kolor ma olbrzymie znaczenie przy zakładaniu rodziny. Im kolory są żywsze, tym lepiej odżywiony i zdrowszy jest samiec. Ma lepsze geny i jest chętniej wybierany jako reproduktor. Na ogół samiczki są mniej jaskrawe. Chociaż to też zależy gdzie mają swoje gniazda. Jeśli w dziupli, czy w zakrytym gniazdku (jak na przykład remiz w Polsce), kolor nie ma aż takiego znaczenia, bo wysiadując jajka samica nie musi się kamuflować. Kolor innych samiczek zależy od miejsc lęgowych. Chodzi o to, żeby jak najlepiej się ukryć, zlać z otoczeniem. Pleasure
      Lasówki i pasówki różnią się od siebie i to znacznie. To znaczy… trudno pomylić lasówkę złotawą z lasówką pstrą. Różnica jest ogromna. Moim zdaniem najgorzej jest odróżnić jedną tyrankę od drugiej. Te wszystkie piwiki, fibiki i empidionki różnią się od siebie to kolorem dziobka(niektóre mają czarny, inne jasny, a jeszcze inne po połowie – góra czarna, a dół jasny), to długością ogonka, to zażółceniem na brzuszku. Jak ma się tylko jedno zdjęcie, gdzie nie widać tych szczególików, ptak jest (jak dla mnie) nie do rozpoznania Weary A jeszcze na dokładkę, część z nich inaczej wygląda w okresie lęgowym, a inaczej w „stanie spoczynku”, jeszcze inaczej podlot. W książkach, gdzie pokazują tylko dorosłe osobniki, ciężko cokolwiek znaleźć.
      Nie wiem czemu rybaczki (mąż je nazywa wędkarzami) przypominają Ci kukaburę? Czy dlatego, że z tej samej rodziny? Wink Moim skromnym zdaniem, polskie zimorodki, chociaż najmniejsze w rodzinie są najładniejsze. Powiedziałabym nawet, że cudne Delighted
      Podobne gniazdka (do siwuszki) buduje koliber z tym że o wiele mniejsze. Jak pół kciuka. Podobna budowa i kolorki… Pleasure
      Pipil rudoboczny (z rodziny pasówek 😉 ) odlatuje na południe. Chociaż na południowym krańcu Illinois jest ptakiem całorocznym…
      Zdjęcie rybitwy jest małżonka. Mój aparat jest trochę za wolny (w sensie „ostrzenia”) na zrobienie porządnego zdjęcia lecącej rybitwie. Są za szybkie… Sad
      Kormorany czasami przysiadają na tej betonowej platformie w Lake Michigan. Ten o dziwo się nie darł!!! Może połknął za dużą rybę i mu w gardle utknęła? A może po prostu robił miejsce na następne ryby? Wink
      Nie na wszystkie Twoje wątki odpowiedziałam, ale komentarz byłby dłuższy niż wpis Wink I tak jest ogromniasty Amazed

      • Quackie pisze:

        Dzięki! Nie miałem pojęcia, że kolibry też budują gniazda (chociaż w sumie, czemu nie?), raczej wydawało mi się, że wiecznie fruwają.

        Rybaczek i kukabura trochę na zasadzie „chudego wróbla”, tzn. „taki większy zimorodek” Wink1

        • miral59 pisze:

          Nie ma za co Cmok
          Ptaszki to mój fioł i mogę o nich gadać godzinami Happy-Grin
          A gniazdko koliberka znalazłam kilka lat temu. Pamiętam, że wszyscy się dziwili jak można takie maleństwo wypatrzeć na tak dużym drzewie Delighted Widać można, skoro znalazłam…
          Kolibry to w ogóle ciekawe ptaki. Zużywają tyle energii, że muszą jeść co 15 minut, żeby przeżyć. Na noc zapadają w stan zbliżony do hibernacji. Znacznie zwalnia się ich bicie serca, obniża temperatura ciała. Budzą się z niej przy pierwszych promieniach słońca. Większość ludzi uważa, że żywią się tylko nektarem kwiatów, ale w ich diecie są też insekty. Takie drobne. Nie mają czym rozdrabiać pokarmu, więc muszą łykać w całości. A wiadomo jakie to malutkie ptaszki, to i insekty muszą być malutkie Delighted
          A co do zimorodków… dłuższy czas byłam przekonana, że nazwę swą mają od tego, że rodzą się zimą Overjoy Nic bardziej mylnego! W zasadzie ich nazwa to połączenie „ziemi” i „rodzenia”, bo swoje gniazda budują w ziemi, na skarpach, jak jaskółki brzegówki. Pleasure
          Ze wszystkich ptaków jakie znam, tylko papugi – mnichy, okres lęgowy mają w lutym. Wszystkie inne w cieplejszych miesiącach roku Happy-Grin

          • Quackie pisze:

            Hmm, a aleksandretty obrożne, też zielone, ale trochę inne – nie? Tzn. byliśmy w tym roku w Sewilli właśnie w lutym i sporo ich siedziało po dziuplach.

            • miral59 pisze:

              Tylko o ile mnie pamięć nie myli, Sewilla raczej nie ma śniegu i mrozów Wink Mnichy, które mieszkają w Chicago, składają jajka w lutym. Nie przeszkadzają im siarczyste mrozy. Mieszkają w koloniach, które same zbudowały. Ogromne budowle z patyków. Kiedyś nawet pokazywałam, bo byliśmy tam i trochę obcykali Pleasure
              Tak normalnie, to ptaki mają młode o różnych porach roku, ale to zależy od kontynentu… Polska i Illinois mają klimat podobny i mniej więcej o tej samej porze są wszystkie cztery pory roku Happy-Grin
              Ale weźmy na ten przykład Florydę… tam lato jest zimą. To znaczy ciepło i przyjemnie. Od lipca do listopada szaleją huragany… bywa niebezpiecznie. Worry

  8. Quackie pisze:

    Zmykam. Jutro pracka, pracka, pracka i jeszcze jedno wyjście na dłuższą chwilę…

  9. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    kordelka

  10. Zocha pisze:

    Wszyscy śpią… cicho-sza!
    Popracowałam i pierzastymi mogę się na dobranoc pozachwycać. Piękny zbiór Miralko Buziaczki

  11. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, już nie na temat ptaszków.
    Pisałam o problemie z myszami w naszym domu…
    Wspominałam, że małżonek kupił takie „cóś” co się wtyka do kontaktu i to coś wydaje ultradźwięki. Nie działało. Może trochę mniej tych myszy chodziło, ale mnie i jedna by wystarczyła Angry Jedno takie „cudo” powinno wystarczyć na 1600 stóp kwadratowych (czyli coś ok.150mkw.). Nasza szeregówka ma 1500sf (czyli ok 140mkw.). Według prostych obliczeń jedno takie „ustrojstwo” powinno nam wystarczyć na cały dom. Powiesiłam 6 (bo tyle było w paczce). Nie działało!!! Angry Doczytałam w instrukcji obsługi, że te wszystkie „cuda” powinny wisieć w pionie. A co mam zrobić, jeśli po wetknięciu do kontaktu, to jest w poziomie? Mam przerabiać wszystkie kontakty?!!!
    Wściekła wybrałam się do sklepu i kupiłam rozgałęziacze. Wybrałam takie, które mają „dziurki na krzyż”, czyli po wetknięciu mogłam zawiesić „ustrojstwa” w pionie. No i chyba w końcu zaczęło działać!!! Od dwóch dni nie mam nowych kupek mysich, ani nie widziałam żadnej Happy-Grin
    Najgorzej, że na karmniku mam coraz mniej ptaszków. Czyżby to działało aż na zewnątrz? Thinking Bo i wiewiórek jakby mniej…

    • Quackie pisze:

      Myśmy kiedyś mieli w piwnicy, taki spory, niby że przemysłowy – bez skutku. Na szczury nie działało.

      • Tetryk56 pisze:

        Szczury są mądrzejsze…

      • miral59 pisze:

        To znaczy, że w ogóle nie działało. Bo ultradźwięki działają niemal na wszystkie zwierzęta. Te „odstraszacze”, które my mamy są niewskazane gdy ma się w domu psa lub kota, czy inne zwierzątko. Wysokiej częstotliwości dźwięki nie zabijają, ale dla zwierzaków są niezwykle irytujące Weary

        • Quackie pisze:

          Ale ten generator miał całą skalę, z nazwami zwierząt, które ponoć najlepiej odstraszała dana częstotliwość. I było nastawione na szczury.

          Dlatego myślę, że to zapewne był humbug i oszustwo.

          • miral59 pisze:

            Wiele lat temu mieliśmy inny odstraszacz, ale wyrzuciłam go do śmieci po tym, jak może pół metra od niego siedziała sobie spokojnie myszka. Uciekła dopiero na mój widok. Pewnie ten Twój odstraszacz działał tak samo jak nasz Wink
            A to, że miał skalę, to nic nie znaczy…

  12. miral59 pisze:

    Mąż kupił na Thanksgiving Day gęś. Droga jak nie wiem co! Najgorzej, że w życiu czegoś takiego nie piekłam. Czy ktoś zna dobry przepis na pieczenie, który zawsze wychodzi? Wolałabym tego nie zmarnować… Worry
    Mamy też kaczkę, ale to, to mięta z bubrem Wink Piekłam tyle razy i na tak wiele sposobów, że nawet nie muszę się zastanawiać. Małżonkowi najlepiej smakuje pieczona z jabłkami i śliwkami. Delicious
    Ale jak przyrządzić gęś? Thinking
    Ktoś podpowie Please

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Miralko:)

      Piekłam gęś parę razy w życiu:) Najpierw pod czujnym okiem Ciotek, potem – sama i zawsze dawała się zjeść:)
      Może troszkę pomogę:)
      Przede wszystkim wiele zależy od tego, czy masz gęś świeżą czy mrożoną.
      Niektórzy preferują mrożoną, bo mięso jest wtedy bardziej kruche i bardziej podatne na obróbkę.
      Jeśli Twoja gęś jest zamrożona, nie śpiesz się przy rozmrażaniu, zostaw ją w lodówce albo innym chłodnym miejscu i nie zrażaj się, jeśli będziesz musiała czekać nawet półtorej doby – ostatecznie gęś to duży ptaszek:)
      Po rozmrożeniu musisz podjąć decyzję, czy chcesz piec ją w całości czy w kawałkach.
      Ja wolę w całości i taki przepis Ci podam, ale jeśli zdecydujesz inaczej, też mogę służyć przepisem.

      Przepraszam za żołnierską formę dalszej części, ale chyba opisanie w punktach będzie najbardziej przejrzyste:):

      1.Mycie gęsi:
      -zdecyduj, czy chcesz odciąć skrzydła, szyję i kuperek (ja zostawiam, ale spokojnie można z odciętych części ugotować potem rosół)
      -usuń nadmiar zwisającego tłuszczu (jeśli będzie, niektóre gęsi są już go pozbawione)
      -wyskub lub opal ewentualne resztki upierzenia
      -pozbądź się wszystkiego, co jest w środku (resztek wnętrzności, podrobów zawiniętych w pergamin:), itd.)
      -umyj i zostaw gęś na ok. godzinę w pionowej pozycji, by ociekła
      -nadmiaru wilgoci z zewnątrz i ze środka pozbądź się przy pomocy ręczników papierowych lub gazy (wolę gazę, bo dobrze wchłania i nie rwie się, pieczeń z resztkami papieru to danie dla wyrafinowanych podniebień, ja wolę tradycyjne dodatki)

      2.Przyprawianie gęsi:
      -zrób mieszankę ziołową:
      sól (daję na kilogram trochę mniej niż do wieprzowiny – ok.25 gram czyli 1,5 łyżki) + czarny pieprz + majeranek (rozmaryn, siekany czosnek – niektórzy mieszają, ja daję jedną z tych przypraw)
      -zdecyduj, czy będziesz rozcinać gęś (do jabłek nie jest to konieczne, można wykorzystać naturalne otwory:), do farszu wygodniej rozciąć, szczególnie przy pierwszych razach)
      -dobrze natrzyj gęś solą na zewnątrz i mieszanką wewnątrz (niektórzy nacierają mieszanką na zewnątrz, ja tego nie robię, bo długie pieczenie sprawia, że ziółka się przypalają, czarne piegi nie są wg mnie najbardziej wymarzoną dekoracją:))
      -włóż przyprawioną gęś do brytfanki (gęsiarki albo dużego worka foliowego) i szczelnie przykryj
      -wstaw do lodówki na 12 godzin
      -w dniu pieczenia wyjmij gęś z lodówki, ułóż w brytfance piersią do dołu i zostaw na pół godziny bez przykrycia

      3.Pieczenie gęsi:
      -wstaw brytfankę z gęsią do nagrzanego do 200 stopni piekarnika (ja używam termoobiegu, ale nie jest konieczny, opcja pieczenia: góra-dół)
      -po półgodzinie zmniejsz temperaturę do ok. 160 stopni
      -po kolejnej godzinie wyjmij gęś z piekarnika, zlej wytopiony smalec, ułóż gęś piersią do góry i dodaj farsz z jabłek (jeśli rozcinałaś gęś, możesz spiąć brzegi wykałaczkami, ja nie rozcinam, ale rozciętej też nie spinałam:))
      -przykryj brytfankę pokrywką i włóż całość do piekarnika o temperaturze 150-160 stopni (niektórzy pieką w 130 stopniach, ale czas pieczenia znacznie się wtedy wydłuża, a na efekty to się nie przekłada, przynajmniej u mnie).
      -piecz do miękkości, licząc od 50 minut do 1 godziny na 1kg pieczeni (waga = gęś + farsz:))
      -pół godziny przed końcem zdejmij pokrywkę i zwiększ temperaturę do 200 stopni, by przyrumienić skórkę (ja polewam paroma łyżkami wytopionego tłuszczu, ale nie jest to konieczne)
      -po upieczeniu wystaw pieczeń na zewnątrz i zostaw odkrytą gęś na ok. kwadrans
      -po tym czasie możesz ją rozciąć i wyjąć jabłka (gdy używam farszu, zostawiam całość)

      4.Sprawdzanie miękkości:
      -nie nakłuwam
      -chwytam gęś za skrzydła albo udka, poruszam delikatnie i jeśli są luźne, wiem, że pieczenie dobiega końca:)
      -wtedy zwiększam temperaturę do 200 stopni, by podrumienić skórkę

      5.Farsz do gęsi:
      -możesz użyć po prostu całych jabłek ze skórą i gniazdami nasiennymi, umytych, osuszonych i nakłutych, by nie wybuchły:) w trakcie porcjowania upieczonej gęsi
      -możesz też:
      obrać jabłka
      usunąć gniazda
      pokroić w ok. centymetrową kostkę
      doprawić farsz do smaku ulubionymi przyprawami (ja daję te piernikowe: cynamon, kardamon, czarny pieprz, gałkę muszkatołową, miód; niektórzy dają też rodzynki, wędzone śliwki, suszone morele, ja poprzestaję na jabłkach)
      możesz dodać dołączone do gęsi, zmielone podroby (podgotowane lub surowe – jeśli lubisz, ja podgotowuję, chłodzę, mielę i do podrobów daję pianę z białka jednego jaja ubitą na sztywno) lub inne mielone mięso

      Nie szaleję z przyprawami, przygotowując gęsią tuszkę, bo mam później większy wybór przy serwowaniu dodatków:) Lubię gęś z konfiturą z żurawiny, duszoną modrą kapustą, piure z gotowanych buraczków, niektórzy bardzo sobie chwalą konfiturę z jarzębiny, ja – niekoniecznie:)

      Nie podaję gramatury składników do farszu, bo jego ilość zależy od wielkości gęsi, ale nigdy nie napycham gęsi do oporu, zostawiam nieco luzu, szczególnie przy farszu z mięsem

      Niektórzy leją przed pieczeniem na dno brytfanki szklankę wody lub soku z jabłek w obawie przed przypaleniem, ja tego nie robię, ale nie zmienia to smaku gęsi, więc pozostawiam wybór Tobie:)
      Nie smaruję niczym naczynia, w którym ma się piec gęś.
      Nie bejcuję też dodatkowo gęsi.
      Zamiast brytfanki (gęsiarki) można użyć rękawa do pieczenia, można też piec na blasze bez przykrywania, ale trzeba wtedy ograniczyć do minimum otwieranie piekarnika:)

      Mam nadzieję, że pomogłam:)
      Smacznego:)

      W razie niejasności – pytaj, jeśli będę wiedziała – odpowiem:)

      Pozdrawiam:)

      • miral59 pisze:

        Serdecznie Ci Leno dziękuję za podpowiedź Cmok
        Na pewno skorzystam z Twoich rad.
        Gęś mam mrożoną. Do Thanksgiving Day jeszcze tydzień, więc mam czas na powolne rozmrożenie i przygotowanie wszystkiego.
        Czy ma w środku jakieś podroby – nie wiem, bo zamrożona Wink
        Do osuszania użyję ręcznika papierowego, bo tutejsze „Bounty” nie rwie się tak łatwo i na pewno nie będę miała „dodatkowego nadzienia” Wink
        Gęś waży 11 funtów, czyli ok. 5 kg. Wychodzi na to, że do upieczenia potrzebuję ok. 5-6 godzin (chociaż pewnie bliżej 6, skoro waga to tuszka + nadzienie).
        Termoobieg w kuchence mam, więc nie będzie z tym kłopotu.
        Jeszcze raz stokrotne dzięki Cmok
        Za tydzień napiszę jak smakowała Delicious

        • Lena Sadowska pisze:

          Już się zaczynam denerwować:)
          Pomyślałam sobie jeszcze, że zawsze piekę polskie gęsi, mam nadzieję, że przy innych rasach nie ma zbyt wielkich różnic np. w długości pieczenia. Szukałam czegoś na ten temat, ale nic nie znalazłam i mam nadzieję, że to dobry znak:)

          Trzymam kciuki:)

          • miral59 pisze:

            Wydaje mi się, że polskie nie różnią się niczym od tych amerykańskich. Do celów spożywczych hodowana jest chyba jedna rasa…
            Wśród moich amerykańskich znajomych istnieje przekonanie, że najpopularniejsze tu dzikie gęsi (bernikla kanadyjska) są niezjadliwe Overjoy Nie wyprowadzam z błędu. Dzikie ptactwo, tak jak i inna zwierzyna, musi najpierw „skruszeć”, żeby się nadawała do spożycia. To znaczy, musi „wywietrzeć” z niej ten specjalistyczny zapach. Jakby upolowali gęś zimą (latem mają małe, więc odpada) i powiesili ją na kilka dni za oknem, byłaby lepsza od tej w sklepie Delicious
            W sumie Twój przepis na gęś niewiele różni się od tego na kaczkę i mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę. Także nie denerwuj się na zapas Pleasure

            • Lena Sadowska pisze:

              Dzień dobry, Miralko:)

              To tylko tak się mówi – „nie denerwuj się”:)
              Ale postaram się.

              Mieszkam w regionie, w którym myślistwo ma długą tradycję, więc bywam od czasu do czasu obdarowywana dziczyzną. Więcej stresu od specyficznego zapachu przysparza mi własna wyobraźnia, bo kiedyś natknęłam się na śrut w potrawce (nie przeze mnie przyrządzanej) i mój mózg nie przyjmuje do wiadomości, że broń myśliwska nieco się unowocześniła:)

              Pozdrawiam:)

              • miral59 pisze:

                Dzień dobry Delighted
                Rozumiem Cię Leno. Nie jestem miłośniczką polowań, chociaż rozumiem, że to pewien sposób zdobywania pożywienia.
                Ale nie zawsze. Masowe wybijanie lisów, czy „sport” we Włoszech – strzelanie do skowronków, uważam za barbarzyństwo. Nie jestem w stanie zrozumieć jaką przyjemność może dawać czyjaś śmierć.
                I chociaż lubię mięso i je jadam, sama nie jestem w stanie zabić żadnego stworzenia. Nawet z komarami mam dylemat. Prędzej zgonię, niż zabiję Weary A gdy na moich pomidorach pojawiają się liszki, robię im zdjęcia i przenoszę na słabsze rośliny. Niech sobie jedzą Pleasure

    • Alla pisze:

      Noo nie.. piękne pierzaste nam Mirelko pokazałaś, a kolejne oskubane w piekarnik ?? A z puchu kordełkę, może ??? Amazed Wink
      Po przeczytaniu Leny przepisu… ( mniaaammm ) poczułam się strasznie głodna Delicious

  13. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    W sprawie gęsi niewątpliwym wsparciem byłaby Jo, która co roku piecze Gęś Niepodległości…

    • miral59 pisze:

      W zasadzie mogłabym wskoczyć na FB (dawno nie byłam) i zapytać, ale Lena już mi podpowiedziała, więc skorzystam z Jej doświadczenia Pleasure

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Dzisiaj przelotnie nieco…

  15. Alla pisze:

    Dzień dobry, się tylko przywitam stwierdzając, że za dużo zaległości w czytaniu miałam i Mirelki ptaszęta na później zostawię, tymczasem muszę zmykać.
    Pomału się wszystko normuje, zatem Maczku o cierpliwość proszę! Pani Gadulska Ozorek Cmok

  16. Makówka pisze:

    Bry….

  17. Makówka pisze:

    Zaraz będą mi krzywdę robić!

    Auuuuu….

  18. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    I lecę do pracy… sad-bye

  19. Quackie pisze:

    Uf. Fajrant i przerwa. Potem doczytam drabinkę.

  20. Quackie pisze:

    I po przerwie, idę czytać.

  21. Alla pisze:

    Dobranoc SzanPaństwu I-m-in-love

  22. Lena Sadowska pisze:

    Miłej nocki:)

  23. Quackie pisze:

    I ja zmykam, dobranoc.

  24. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Życzliwie dołączam się do Pozdrowień! Delighted

  25. Makówka pisze:

    Życzliwie witam i pozdrawiam.

  26. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaraz muszę biec dalej… Worry

  27. Alla pisze:

    Dzień dobry, no przecież wiadomo, że życzliwie życzę i równie życzliwie pozdrawiam Delighted

  28. Eliza F. pisze:

    Pozdrawiam życzliwie z okazji tego Dnia Happy-Grin ale uważam ,że na Wyspie zawsze panuje życzliwość i serdeczność Happy Fala

  29. miral59 pisze:

    Życzliwe dzień dobry Happy-Grin
    I oczywiście pozdrawiam wszystkich Delighted

  30. Alla pisze:

    Jeszcze raz obejrzałam zdjęcia uroczych pierzastych, są przepiękne i ptaszęta, i zdjęcia.
    Lasówka złocista cudnie mieni się w słońcu? Wszak nie darmo nazwano ją – złocistą, prawdaż?

  31. Quackie pisze:

    Dobra, dzisiaj był dzień biegany.
    Załatwiłem pewne formalności szpitalne (nie dla siebie).
    Przegadałem parę ważnych spraw branżowych z pewną osobą i b. dobrze, sporo rzeczy się wyjaśniło.
    Razem z nią odbyliśmy ważne spotkanie z kimś jeszcze innym, również coś wyjaśniając.
    Wróciłem i zrobiłem zakupy (również apteczne).
    Po powrocie napisałem i wysłałem parę ważnych wiadomości, częściowo odnoszących się do ustaleń z dzisiejszych spotkań, częściowo je podsumowujących, częściowo je rozwijających. To jest co prawda działalność społeczna, niedochodowa, ale uważam ją za ważną.
    Aha, jeszcze naniosłem parę poprawek od konsultantki merytorycznej, bo akurat odpisała.
    A teraz fajrant i przerwa.

  32. Quackie pisze:

    I po przerwie.

  33. Tetryk56 pisze:

    Wrócę po kolacji…

  34. Alla pisze:

    A ja po kolacji (wrrrr wyrzucę z domu małżonka!! Tak!) i rzeknę Szan.Państwu – spokojnej I-m-in-love
    Będzie rano co czytać? Pondering
    Miłej pogawędki Kochani All-I-See-is-Love

  35. Tetryk56 pisze:

    Już jest 15 po? Thinking

  36. miral59 pisze:

    Padam na dziób Tired
    Czy pisałam kiedyś, że nie znoszę dni wolnych od pracy? Nie? Nie znoszę Angry Zawsze urobię się po pachy…
    W sobotę mamy mieć gości, a w piątek długo pracuję i nie będę miała kiedy przygotować wszystkiego. No to gotowałam dziś (jak ja nie znoszę gotowania!!!). Zrobiłam dania obiadowe – polędwiczki w warzywach i klopsiki w pieczarkach. Na przekąski jajka faszerowane (z podsmażonym boczkiem i surowym szczypiorem). Na deser truskawki w galaretce i trufle z wiśniami. Do tego jeszcze robiłam obiad na dziś i gotowałam zalewę do szynek do wędzenia (wystudziłam i od razu wsadziłam wszystko w słój). Ugotowałam też kompot z wiśni. Ogromny gar… Jutro (w piątek) po pracy upiekę tylko nóżki kurczaka (zapeklowane dziś) i spokojnie mogę oczekiwać gości Happy-Grin W sobotę małżonek zajmie mi kuchnię, bo ma piec jakieś ciasta, więc nie miałam wyjścia. Nie będę siedziała w nocy, żeby ze wszystkim zdążyć Conceited
    Na sobotę mam ugotować ziemniaki, ryż (albo kaszę gryczaną) i zrobić kilka surówek. Ale to mięta z bubrem Delighted
    Żadna robota. Nie chcę, gdy przyjdą goście, padać na dziób. Ma być radośnie i miło Pleasure

    • Alla pisze:

      Proszę te dania udokumentować na zdjęciach! I tę „miętę z bubrem” też Wink No jak przedśniadaniowym Wyspiarzom takie meni rozpisać, serca nie masz? Pracusiu Wink

      • Makówka pisze:

        Wszystkie dania w wykonaniu naszego pracusia są interesujące, ale ta mięta z bubrem szczególnie.
        Cóż ja prosta Makówka zwykłam mawiać, że coś jest łatwe jak bułka z masłem. Tak banalnie, nie to, co ten bubr.

  37. miral59 pisze:

    Zajęta w kuchni zapomniałam zadzwonić do firmy gazowej Sad
    Chcą się z nami umówić by wymienić liczniki. Mają nam wstawiać takie, które będą im wysyłały informacje o zużyciu gazu na odległość. Nie będą musieli zatrudniać ludzi do sczytywania… ale wątpię czy z tego tytułu ich usługi potanieją… Worry

  38. miral59 pisze:

    Dodam jeszcze, że wściekłam się robiąc trufle Disapproval
    Normalnie sama wszystko przygotowuję. Czekolady, śmietana, masło i inne dodatki. A tym razem posłuchałam podpowiedzi jednej takiej Weary Pierwszy i ostatni raz Worry
    Kupiłam specjalną czekoladę. Owszem, stopiła się ładnie. Ale zaczęła mi tężeć w grudach, a potem w ogóle zrobiła się krucha. Nie dało się w to wsadzać wiśni, bo kruszyło się w palcach. Gdy podgrzałam w mikrofalówce, zrobiło się za rzadkie. Nie dało się formować kulek Disapproval Musiałam poczekać aż stężeje… i „zabawa” zaczęła się od początku Weary Nigdy więcej!!! Wolę sama wszystko przygotować (chociaż więcej z tym roboty), niż znowu tracić nerwy Angry
    I na dokładkę nie wiem, czy smak będzie taki sam i czy toto nie będzie za twarde Sad

  39. miral59 pisze:

    U mnie po 22, więc idę spać Spanko
    Jutro przed pracą muszę odebrać „wood panel” (takie zdjęcia na drewienku). Miałam to zrobić dziś, ale nie za bardzo miałam kiedy. Amerykanie się nie przejmują i jadą do sklepu w piżamie i bamboszach Wink Ale dla mnie, to nie do pomyślenia. Muszę się przebrać w „wyjściowe ciuchy”, a szkoda mi było czasu. Także muszę wyjechać wcześniej, żeby zdążyć do pracy w miarę na czas Pleasure
    Miłego dnia Wam życzę Delighted Chociaż Dzień Życzliwości już minął Pleasure Życzliwa Wam jestem zawsze, bez względu na święto Happy

    • Alla pisze:

      Zaczynam kochać Amerykanów, za te piżamy Happy-Grin
      Już widzę mieszkańców mojego miasteczka w piżamach i koszulach nocnych przed sklepem w listopadowy, mglisty dzień Daze

  40. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzień życzliwości na Wyspie nie kończy się nigdy! Happy-Grin

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Coś się słabo wyspałem…

  42. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted

  43. Makówka pisze:

    217 komentarzy nieśmiało przypomniała ta, której źle się „chodzi”
    (w komórce w autobusie) po wysokich pięterkach.

  44. Lena Sadowska pisze:

    Wczoraj nie było dobrej nocki, ale dzisiaj jest dzień dobry:)
    Przymrożone nieco, bo u nas na minusie, ale całkiem przyjemne:)

    Pozdrawiam:)

  45. Max pisze:

    Bez przesady z liczeniem komentarzy . Takich po dwa trzy słowa naliczyłem około 50 -ciu , zatem nie jest tak zle . Komentarze Miralki , Leny , Quackiego i oczywiście Makówki biją rekordy , ale nie narzekam , że zajmują mi drogi czas , bo oprócz grzeczności , zawierają treści warte zapamiętania . Poza tym , każde pięterko , to zwykle oddzielny temat i trochę niezręcznie jest wymiksowanie autora , bo ciężko po schodach się gania . Cierpliwości trochę . Wszak cierpliwość uszlachetnia naszą duszę (?) Bukiet

    • Makówka pisze:

      Najpierw Skowronek, teraz Maksiu zakładają na Wyspie Szkołę Cierpliwości?

      Bo, że to mogłoby być adresowane do mnie w ogóle nie biorę pod uwagę!

      ROTFL

      Albo, że mogłabym w autobusie/tramwaju patrzeć przez okno zamiast na Wyspę też jakoś odrzucam.

      A tak w ogóle -witaj Maksiu!

      Buziak

  46. Quackie pisze:

    Hrrhm. Fajrant i przerwa. I mimo to pracująca sobota w perspektywie, ale nie płaczę z tego powodu, bo i tak będzie trochę luźniejsza.

  47. Alla pisze:

    Wasze Kochani zdrowie Cheers
    i idę se bo mam okropną głupawkę dzisiaj, spokojnej I-m-in-love
    PS Basiaaaa Shout
    PS2 Będę jeszcze głośniej wrzeszczeć, uwierz!! Shout

  48. Quackie pisze:

    No i oczywiście po przerwie, w niedoczasie itepe.

    Czyli że idę po dobranockę.

  49. Tetryk56 pisze:

    Home, sweet home… 🙂

  50. Makówka pisze:

    Dobranoc !

    Spanko

  51. Quackie pisze:

    Dzień dobry szybkie i przelotne, muszę jeszcze gdzieś pojechać, jak wrócę (dzisiaj, dzisjaj) dam znać.

  52. Alla pisze:

    Dzień dobry, niech będzie dla Wszystkich Delighted
    Dzisiejszy dzień mam nieco rozlatany, bo jutro wystawiam za drzwi mężusia! Tak jak zapowiedziałam Wink
    Może ma Ktoś z SzanPaństwa wolną chwilkę i wrzuci nową wycieraczkę?

    Hmm, a Sowa Przemądrzała się nie pokazała, chyba zacznę stosować groźby karalne!! O!

    • Makówka pisze:

      Jak nikt nie będzie miał lepszego pomysłu mogę dziś zbudować pięterko -kontynuacja Wyspy hiszpańskie, to co obiecałam.
      Nie mam żadnych planów na dziś oprócz takich typowych -zakupy, obiad itd.
      Chcecie ? Nie za dużo tej Makówki na Wyspie?

  53. Makówka pisze:

    Mgliście witajcie!

    Jak zawsze herbatę poproszę.

  54. Makówka pisze:

    Sowa pewnie słyszała, ale …
    Ja szeptem (bo niektórzy już spali) też krzyczałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)