Szanowny Czytelniku, wyobraź sobie, że siedzisz wygodnie w fotelu w swoim wydawnictwie. Przed tobą leży nadesłany rękopis/maszynopis. Oczywiście, masz wiele ciekawszych zajęć niż wgłębianie się w wypociny nieznanych ci autorów, niech wiedzą, kto ma tu władzę! Ale w standardzie wydawnictwa umieszczono kiedyś zasadę odpowiadania przy zwracaniu materiałów. Zatem, do roboty!
Szanowny Panie Homer!
Trzeba być chyba ślepym,
żeby nie zauważyć, że taka kobyła jak pańska „Iliada”
nie ma racji bytu na współczesnym rynku. Owszem, opisy walki są w
porządku, czytelnicy w zasadzie by to kupili, ale już broń, jaką
posługują się bohaterowie – żenująco passé. A te narady
sztabowe, proszę Pana, co one wnoszą do akcji? Nic. Można by
ostatecznie zakwalifikować Pańską pozycję do działu „militaria”,
ale co tam robi niejaka Kassandra? Czy to komputer taktyczny, czy też
kobieca postać z zaburzeniami osobowości i czasoprzestrzeni? Bo
jeżeli to drugie, to proszę raczej zwracać się do wydawnictw
specjalizujących się w fantasy. I jeżeli Pan myśli, że
zbliżające się igrzyska Londyn 2012 pomogą sprzedać Pana książkę
tylko dlatego, że parę postaci określił Pan jako „olimpijskie”,
to nie tędy droga. A na przyszłość doradzałbym zająć się
raczej literaturą podróżniczą, czy ja wiem, może np. „Rejs
po najciekawszych zakątkach Morza Śródziemnego”, czy coś w
tym guście. Widać, że ma Pan sporą wiedzę na ten temat.
Kreślę się z poważaniem
Red.
Quackie
Szanowny Panie Mostowicz ! ( bo niby co z Pana za Dołęga ! )
Tylko faktowi uprzedniego opuszczenia tego padołu zawdzięcza Pan fakt odstąpienia przez naszą Redakcję od zamiaru doniesienia do Prokuratury o popełnieniu przestępstwa, polegającego na uprzedzającym szkalowaniu najważniejszych postaci w Państwie, a także na sprawczym kierowaniu ( poprzez szczegółowo zaplanowany i opisany przykład ) powstawaniem tak bardzo doskwierającego nam dziś układu !
W każdym razie każdą myśl o wznawianiu w naszym wydawnictwie pańskiej tendencyjnie obelżywej pozycji o karierze możesz Pan sobie wybić i zapomnieć – do piątego pokolenia włącznie !
Za Komitet Polityczny naszej redakcji –
red. T. Etryk
Szanowny panie Strugacki!
Mieliśmy
już w naszej redakcji różnych psychicznych, ale takiego z
rozdwojeniem jaźni, który podawałby się za dwóch (sic!) autorów,
jeszcze nie. Gratuluję, jest Pan pierwszy.
Ad rem
jednak; myślałem z początku, że Pańska choroba nie przeszkodziła
Panu w napisaniu praktycznego poradnika dla tych spośród naszych
czytelników, którzy cenią sobie ekonomiczne i smaczne odżywianie
w trakcie samochodowych podróży po Rosji i całej Europie. Jednak
Pańska bezczelność, przyznaję, wbiła mnie w fotel; pod tytułem
„Piknik na skraju drogi” usiłuje Pan przemycać tak
gorszące treści! Złodziejski status głównego bohatera byłby
jeszcze do przełknięcia (w końcu już Wiktor Hugo w
„Nędznikach”…), ale Pan pod pretekstem wizyty Obcych
jednoznacznie opisuje rzeczywistość poczernobylską! Jak można, i
to z czternastoletnim wyprzedzeniem! Dlaczego chce Pan namieszać w
głowach młodszym czytelnikom, dla których różnica pomiędzy
rokiem 1972 a 1986 jest czysto akademicka?
Ta próba,
proszę Pana, się nie uda. Nie w naszym Wydawnictwie, co to, to nie.
A na rozdwojenie jaźni szczerze radzę się leczyć!
Kreślę
się z niepokojem
red. Matwiej Mścisławowicz Kłakie
Szanowny Panie Wańkowicz
Kolegium redakcyjne naszego wydawnictwa z prawdziwą satysfakcją informuje Pana, iż wobec potężnego wysypu wszelkiej maści służb tajnych, mniej tajnych i jawnych niecałkowicie, w naszym wreszcie niepodległym kraju znacznie spadło zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju prywatnych wywiadowców, toteż rękopis pańskiej wyprawy „Tropami Smętka” powędrował do redakcyjnego kosza, gdyż w dobie daleko posuniętych oszczędności tańszym okazała się jego utylizacja niż odsyłanie go pod pański adres. Zresztą nieobca jest Panu nasza zasada:”tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca”!
Ponadto informujemy Pana, iż nie składamy doniesienia do stosownych organów ścigania o prezentowanej przez Pana ukrytej „opcji rosyjskiej”, kierowani jedynie przekonaniem, iż pisząc o obcych nam kulturowo i etnicznie Mazurach, skrzętnie ukrywa Pan skłonność ku „opcji niemieckiej”, co wobec nadchodzących wydarzeń może okazać się dla nas wszystkich niejako korzystne!
Bez żadnych wyrazów nienależytego szacunku
– Redaktor Naczelny Wydawnictwa Polska od Morza do Morza i Jeszcze Dalej – Jan Koryto herbu Wyrwikij (z krzyżykiem!)
Zabawa we wrednego wydawcę zapoczątkowana została na innym blogu 20.10.2011 – stąd niektóre z anachronizmów, niezamierzone wówczas. Kolejne wpisy dodawali różni autorzy, nie wszystkich w tej chwili rozpoznaję po podpisach 🙁 Przepraszam tych, których nie zapytałem o zgodę na ponowną publikację, a wszystkich serdecznie podrawiam!
Jak wam się podoba zabawa? Mam jeszcze zapisane 5 kolejnych listów, ale może ktoś z Wyspiarzy dołączy do zabawy? W komentarzu albo pod tekstem…
Perełka
więcej proszę!
Dobry wieczór, wróciliśmy z hucznie obchodzonych urodzin pięcioletniej wnuczki mojego szwagra. Przeżarci do rozpuku.
Ale już jestem, z tym że dzisiaj to już tylko woda, czysta H2O.
I mamy szeptem rozmawiać?
A może kefirek? Albo witaminki jakieś? A może troszkę elektrolitów?
Iii, nie, procentów było tak w sam raz, jeżeli jestem w stanie manewrować samochodem (NIE PO JEZDNI W OBECNOŚCI INNYCH UŻYTKOWNIKÓW RUCHU, tylko) po podwórku (bez znaczenia, że od 20 lat po tym samym) i wstawić go do garażu tak jak zwykle, to nie jest tak źle.
Brawo ten Pan!
Dziękuję, ale niesłusznie. Po tym podwórku mógłbym manewrować na ślepo, tylko przy pikającym radarze (może nawet kiedyś spróbuję – minus wjechanie do garażu, tu już muszę patrzeć).
Zaraz idę po dobranockę, tylko jeszcze przedtem to (w drugiej osobie, bo amerykańska bezpośredniość):
Szanowny Stephenie Kingu!
Nie wiem, czy studiowałeś w życiu jakąkolwiek filologię, ale tak się składa, że zaimek ma wtedy sens, kiedy się odnosi do czegoś konkretnego. Nie możesz zatytułować powieści „To”, bo nikt nie będzie wiedział, o co tu chodzi, i książka się nie sprzeda.
Żeby się sprzedała, trzeba dać jej inny tytuł, o, może na przykład „Morderczy klaun”, albo jeszcze lepiej „Wielkie czerwone balony”.
Ale umieszczenie w fabule powieści niesympatycznego instruktora kreatywnego pisania, który odrzuca powieści głównego bohatera na podstawie idiotycznych argumentów uważam za próbę prowokacji, szytą grubymi nićmi. Co, może myślisz, że wezmę to do siebie i nie odrzucę tej powieści? A właśnie że odrzucę!
Bez odbioru
Red. Quackey
Well done!
Brawa dla redaktora Quackey!
Nieśmiało kwiatka przesyła
wierna czytelniczka
Dobranoc!
Spokojnej, i ja będę zmykał.
Bardzo późny ale – dobry wieczór:)
Z przyjemnością poczytałam. Tym większą, że wiele dzieł istotnie w taki właśnie sposób bywało traktowane przez wydawców. Dziś, zresztą, też pewnie pierwszeństwo mają innego rodzaju „dzieła”:)
Pozdrawiam:)
Leno, dołączysz?
Dzień dobry, Tetryku.
Spróbuję…
Zobaczymy, co (z tego i na ile) wyjdzie:):
Szanowna pani Orzeszko!
Z niekłamaną radością śpieszymy donieść, że zagubiony (jak zgadujemy) rękopis Pani autorstwa znajdował się do niedawna w redakcji naszego skromnego Wydawnictwa Literacko-Historycznego „Hen, dążmy w świt!”
Śmiemy wysunąć, poparty wieloletnim doświadczeniem, domysł, iż całe zamieszanie powstało w wyniku fatalnej pomyłki fonetyczno-graficznej, spowodowanej kiepską jakością współczesnego inkaustu i nadmierną wilgotnością szanownych (prosimy o wybaczenie) rączek Pani.
Nasze wydawnictwo mieści się bowiem przy ulicy Raszkiewicza 23, podczas gdy interesujące Panią Wydawnictwo Limnologiczno-Potamologiczne posiada swoją siedzibę przy ulicy Baszkiewicza 23.
By zadośćuczynić wszelkim obiektywnym niedogodnościom, pozwoliliśmy sobie na samowolne podjęcie działań i, nie zważając na koszta, zdecydowaliśmy się odesłać wspomniane „Nad Niemnem” na Baszkiewicza 23 przez umyślnego.
Z wyrazami najszczerszej sympatii
Prezesi „Hen, dążmy w świt!”
Jan i Nepomucen Zdrzenliwi
Pozdrawiam:)
Ooo, jak przecudnie stylizowane! Padam do nóżek Pani Dobrodziejki!
Brawa dla Leny!
Dobry wieczór, Makówko:)
Dziękuję.
Choć brawa należą się raczej panom J. i N. Zdrzenliwym:)
Pozdrawiam:)
Dzień dobry



Świetne
Przeczytałam z przyjemnością, a także komentarze
Aż żal, że tak pisać nie potrafię i lepiej…
Dzień dobry, ja trochę w przelocie…
Witam!
Witajcie!
Popracowałem wczoraj trochę, to dziś mnie grzbiet boli. Może i prawda, że to tylko brak wprawy – ale ja się jakoś do nabywania wprawy nie palę…
Popracowaleś inaczej niż przy komputerze?Grabileś liście?
Oklad z młodych piersi jest najlepszy.A wcześniej masaż.
Ot, z młodej piersi się wyrwało…
Nie wiedzieć czemu, czeguś mnie to nie bawi… Choć cokolwiek pociesza…
Kłaniam nisko:)
Chyba cię rozumiem… 🙂
Dzień dobry raz jeszcze. To ja już mniej więcej będę.
Wróciłam i już będę tylko leżeć i rdzewieć.
Bynajmniej nie pracowałam (jak Tetryk), ale bolą mnie nogi i kręgosłup.
Wyraźnie odwykłam od chodzenia, czyli zardzewiałam.
GDZIE JEST SKOWRONEK? -ponawiam pytanie.
Ajaj, przerwa wieczorna mi się przedłużyła. Już lecę po dobranockę.
Na nocnej zmianie nikt się nie pojawił, więc mówię
Dobranoc Wyspo!
Dzień dobry po krótkiej nieobecności:)
Świt był u nas mgliwy nieco, ale teraz się rozniebieszcza:)
Pozdrawiam:)
Witajcie!
Kolejny tydzień przed nami. Damy radę?
Witam!
Czasami jednak bywa miło…w życiu.
Na przykład wtedy gdy wyszło się z kina, a teraz popija winko…
A tu cisza taka…
Pa,pa odezwę się jak wrócę…
Zerknęłam na Wyspę, bo przerwa na papierosa, a ja wolna od nałogów jestem.
A ja już kończę – za chwilę fajrant, a potem przerwa, mam nadzieję niedługa.
No i fajrant, czyli przerwa, czas start.
Wróciłam.
A dzień minął tak:
– film „VAN GOGH. U BRAM WIECZNOŚCI ” -piękny plastycznie, wzruszający, smutny, zmuszający do refleksji (to oczywiście moje skromne zdanie).
Na sali 5 osób. Można sobie siedzieć/leżeć na pufach popijając herbatę/wino/piwo/kawę.
-pogaduchy przy winku
– knucie z grupą lokalną
– wirtualny świat wielowymiarowy -krótki pokaz dobry dla osób, które nie mają lęku przestrzeni, ja na szczęście nie mam.
Wielowymiarowy – więcej niż 3?
Takie atakowanie ze wszystkich stron -na wprost, z boku, z góry, z dołu.
Mimo że wiedziałam, że siedzę na krześle na podłodze chyba nie odważyłabym się wstać z krzesła i zrobić krok do przodu, zanim nie zdjęłam okularów.
Pamiętam kilkanaście lat temu byłam we Francji na takim wielowymiarowym filmie. Ruszające się krzesło potęgowało efekt.
Chyba bym się nie odważył. Z wiekiem coraz gorzej u mnie z wyobraźnią przestrzenną (albo właśnie coraz lepiej) i z błędnikiem.
Z błędnikiem od dziecka miałam kłopot, karuzela, huśtawka to nigdy nie było dla mnie.
Dlatego drugi raz na taki film jak ten we Francji bym nie poszła, bo potem było mi lekko niedobrze, a byłam o kilkanaście lat młodsza.
To dziś było nieruchome, ale jednak poczułam się nieswojo patrząc w dół.
Nieruchome? No to jeszcze pół biedy.
Kika?
Tym razem łatwiej było Ci zgadnąć jak z wczorajszą kałużą.
Punkt dla Tetryka!
Z kim byłam w kinie i piłam wino nie powiem publicznie -ochrona danych osobowych!
Oj. Otóż zmykam, proszę państwa.
Dobranoc!
Dzień dobry. Idę budzić dzieci.
Nie wolno budzić dzieci ! Podobno zakazane . A tak z rana do pomyślenia…Czym się różni słoń od fortepianu ? Fortepian można z a s ł o n i ć , a słonia zafortepianić się nie da…
W wersji angielskiej to powiedzenie znakomicie funkcjonuje, tyle że zamiast słonia jest tuńczyk (tuna), a zamiast zasłaniania – strojenie (tune)
A dzieci budzę, bo idą na zajęcia.
Przed chwilą Premier powiedział : ” Dzieci są nietykalne „! Jest to dla Ciebie Quackie ostrzeżenie – nie budz dzieci , bo wytoczą Ci proces . Jezu ! Co ten premier wygaduje ! Nowa wojna pokoleniową ? Polskość , to Solidarność ? Totalna bzdura !
Maksiu !
Czyżby wyrok TSUE niektórym trochę popsuł dobry nastrój w realizowaniu dobrej zmiany?
Wszyscy przecież chcą DOBRZE, a tu jakieś paskudy tego nie doceniają!
Witajcie!
Skąd takie okrucieństwo u łagodnego zazwyczaj Mistrza Q.?
Bo chwilowo zastępuję pod tym względem małżonkę…
Dzień dobry
I nie wiem czy będzie, bo ma padać 
U mnie na razie ciemno jak u Murzyna w wątpiach, więc słońca nie ma
Witaj Miralko!
Czekasz aż będzie ponad 200 komentarzy, aby uwolnić Twoje ptaszki?
Nie wiem też czy już dawać nowe pięterko, czy poczekać, aż to jeszcze trochę urośnie

Miłego dnia życzę
Miralko!
Pisałyśmy równocześnie, ale Twój komentarz jest jednak o minutę wcześniej, choć mój wyżej.
Teraz wyszło trochę bez sensu to moje, ale nie będę zmieniać tylko uściślę co miałam na myśli.
To było raczej takie pytanie do ogółu.
Moje skromne zdanie jest takie, że wolałabym nie tak wysokie pięterka.
Ale to tylko moje zdanie, bo ja jednak często przewijam w komórce w jadącym autobusie.
Wobec tego zapraszam na nowe pięterko


Co prawda niedługo jadę do pracy, ale na wszystkie pytania odpowiem jak wrócę
Miłego oglądania życzę