Czym skorupka za młodu czyli…
…o okrucieństwie pozytywistycznych poetów.
Zima – Maria Konopnicka
Hu! hu! ha!
Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy,
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
Hu! hu! ha!
Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa…
Nasza zima zła!
Hu! hu! ha!
Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma.
Nasza zima zła!
Metaforyka powiązań między wiekiem a porami roku znana jest wszystkim, nie będzie więc chyba zbyt śmiałym twierdzenie, że i autorce wiersza obca nie była.
Gdy doda się zatem dwa do dwóch, nietrudno wyobrazić sobie tytułową zimę jako panią, w starszym nieco wieku, nie nazbyt może sympatyczną:
Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
czemu, po głębszej analizie, dziwić się trudno.
Szczególnych powodów do uprzejmości bohaterka nie ma.
Primo – po zapoznaniu się z nie tak znowu świeżymi badaniami geriatrycznymi na temat niedotlenienia mózgu, wiadomym staje się, iż skutkuje ono złośliwością, a nawet – zgryźliwością.
Secundo – obrazowo zasugerowana niepełnosprawność:
W ręku gałąź oszroniała
tymże wiekiem czy może innymi dramatycznymi wydarzeniami spowodowana wdzięczne pląsanie raczej wyklucza.
Tertio, wreszcie – bezlitosne i niehumanitarne traktowanie, czyli:
skąpienie na przyzwoity przyodziewek:
Płachta na niej długa, biała
zmuszanie do czynności nielicujących z wiekiem:
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
oraz żądanie nieludzkich posług:
A na plecach drwa…
do życzliwości nie zachęca.
Po przedstawieniu bohatera lirycznego i jego sytuacji w wierszu w sposób klarowny i niepozostawiający najmniejszych niedomówień, wypada jeszcze przyjrzeć się podmiotowi lirycznemu i jego haniebnemu manifestowi.
Nie owijając bowiem dłużej w bawełnę, wobec dalszego rozwoju sytuacji lirycznej, łatwo się zorientować, że „wredność zimy” jest pozorna:
Hu! hu! ha!
Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy
Świadczy o tym zarówno, wykorzystany trzykrotnie na początku każdej strofy, okrutny, ironiczny śmiech podmiotu lirycznego:
Hu! hu! Ha!
jak i bezczelna deklaracja:
A my jej się nie boimy
na którą trudno byłoby się temuż podmiotowi poważyć, gdyby bohaterka wiersza istotnie taka zła była.
Co za tym, zatem, idzie, nawoływanie do znęcania się nad osobą nie w pełni sprawną:
Dalej śnieżkiem w plecy zimy
mającą swój wkład w gospodarstwo (co pozwolę sobie po raz wtóry podkreślić):
A na plecach drwa…
jawi się nie tylko niehumanitarnym, ale wręcz niedopuszczalnym.
Równie karygodne jest poszukiwanie na takiej osobie odwetu, czy – nie bójmy się użyć tego wyrażenia – stosowanie gróźb:
Niech pamiątkę ma!
I powyższego nie jest nawet w stanie złagodzić, bardzo, swoją drogą, nieudolna, końcowa próba demonizowania (wzbudzającej u każdego uważnego i empatycznego odbiorcy tylko dobre uczucia) starowinki:
Nasza zima zła!
Na zakończenie warto jeszcze zwrócić uwagę na inną, wiele dającą do myślenia cechę podmiotu lirycznego, który, mając najprawdopodobniej nie do końca czyste intencje i jeszcze mniej czyste sumienie, próbuje pozbyć się choć części odpowiedzialności, samozwańczo mianując się przedstawicielem jakiejś bliżej nieokreślonej grupy:
Nasza (zima)
(A) my się (jej) nie boimy
Wykorzystanie zjawiska podmiotu zbiorowego jest w tym wypadku o tyle groźne, że nie tylko wymusza na odbiorcy współudział w niecnym postępowaniu, ale także pozwala myśleć, że za nawołującym stoi silna grupa, podobnych mu, nieczułych zwyrodnialców.
Biorąc zatem pod uwagę kontekst historyczny i brak natychmiastowych protestów po opublikowaniu utworu, śmiało można ukuć tezę, iż twórcy pozytywistyczni za nic mieli krzywdę starszych, a co za tym idzie – słabszych, więc także – dzieci i zwierząt.
Podsuwanie podobnej lektury osobom młodym, posiadającym giętki jeszcze kościec moralny zakrawa na skrajną lekkomyślność i krańcowy brak wyobraźni.
Jedyna nadzieja w tym, że powszechnie panująca wówczas tendencja do aluzyjności każe poszukiwać w bohaterze lirycznym kogoś znacznie bardziej potężnego i o wiele mniej zasługującego na sympatię…
Dzień dobry:)
Doszłam do wniosku, że zamiast katować Was własną twórczością, zaproponuję udział w pewnym, tyleż niewinnym, co przewrotnym literackim żarcie:)
Manipulacja to zabawna rzecz. Ale tylko wtedy, gdy ma się świadomość, że jest się jej poddawanym. Dobrej rozrywki w trakcie poszukiwania własnych kontekstów:)
Pozdrawiam:)
Faktycznie manipulacja to zabawna rzecz, gdy popatrzymy z dystansu i wiemy, że nami manipulują.
Bardzo mi się spodobała Twoja manipulacja Leno, a że odebrałam ją trochę szerzej to chyba o to Ci chodziło?
Gratulacje, jestem pod wrażeniem.
Witaj, Makówko.
Dziękuję.
Tak. Właśnie o to mi chodziło.
To taki mój mały protest przeciwko temu, co dzieje się wokół. Przeciwko znikającym utworom, ukrywaniu autorów nagle niepożądanych, bo z jakiegoś powodu piszących (czasem setki lat temu) nie po współczesnej myśli. A w gruncie rzeczy odpowiednie postawienie tezy jest w stanie „skompromitować” niemal każdy utwór. Nawet niewinny wierszyk dla dzieci:)
Pozdrawiam:)
Tak to odebrałam Leno. Nawet szerzej. Jako protest przeciwko manipulacji, która może zniszczyć każdą ideę, pomysł, pozytywne zamiary.
Manipulacji, która niszczy ludzi, systemy wartości.
Masz niezwykły dar pisania aluzyjnego.
Ja, cóż tylko prosta Makówka piszę co myślę wprost, ale jestem pełna podziwu, gdyż uwielbiam takie czytanie „między wierszami”.
Akurat Konopnicka uwzględniając jej życiorys to myślę nie przypadek Leno? Czy już za głęboko szukam drugiego dna? Hm…obyczajowego…
Zacznę od końca.
M. Konopnicka nie jest zbyt popularna, szczególnie u nas, choć powinniśmy się szczycić, że ta twórczyni pochodzi z naszego miasta:) Często jest dyskredytowana, nazywana mierną poetką, „pieprzoną emancypantką:)” (przepraszam za trywializm cytatu), zarzuca się jej epigonizm, a ma na swoim koncie wiele świetnych utworów, choćby „Imaginę” – genialną nie tylko moim skromnym zdaniem.
Fakt, że żyła, jak żyła, jak również niechęć do zaściankowości, Tuwimowskiego „strasznomieszczanizmu”, o których śmiała mówić głośno, nie przysparzał jej sympatyków:)
Chciałam trochę to odczarować, dlatego na pierwszy ogień poszedł właśnie jej wiersz.
Manipulacja jest paskudna. Żeruje na ludzkiej ufności i niewiedzy. Nie ma niczego wspólnego z rzetelnością, którą powinny legitymować się autorytety. Bo przeciętny odbiorca nie ma obowiązku znać wszystkiego, często musi bazować właśnie na autorytecie, jego uczciwości, jego wewnętrznej etyce, a te, ku mojemu ubolewaniu, odchodzą do lamusa:(
To, co dzieje się w tej chwili: brak wyczulenia na aluzyjność, ironię, dosłowność interpretacji ułatwia manipulatorowi działanie. A to nie tylko czyni krzywdę odbiorcy, ale także zezwala manipulatorowi na brak szacunku wobec tegoż odbiorcy i traktowanie go jak „istoty intelektualnie mniej sprawnej”.
Leno!
Taka paskudna manipulacja zawsze była, ale teraz wyjątkowo rozkwitła.
Po moich licznych rozmowach z przypadkowymi ludźmi na ulicy w ramach tzw. akcji namiotowych z przerażeniem zauważyłam jak łatwo ludzie dają się manipulować. A jakie są tego skutki wszyscy widzimy.
Przepraszam, że takie mam myśli po przeczytaniu Twojego wpisu.
Zamiast się bawić, trochę się na smutno zadumałam nad siłą wrednej i złej manipulacji.
Ostatecznie nie napisałam o niej w pierwszym komentarzu przypadkiem:)
Może to kompleks niewyżytej nauczycielki i mam słabość do oświeceniowej idei „bawiąc uczyć”:)
Mówiąc poważnie natomiast, nie znam innego sposobu na ustrzeżenie się przed takiego rodzaju manipulacją jak poszerzanie horyzontów. I to jest to, czego nam się w tej chwili odmawia. Trudno odnieść się do źródła, jeśli nigdzie nie można go znaleźć. A chodzenie do biblioteki staje się coraz mniej popularne, niestety. Internet to cudowna rzecz, ale baaardzo rozleniwia:)
Pozdrawiam:)
Leno!
Taki zwyczaj panuje na Wyspie, że na poprzednim pięterku zaprasza się Wyspiarzy na nowe.
Też tego nie wiedziałam na początku, bo ja też taki nowy Wyspiarz jestem.
Bożenka i ja wspomniałyśmy o nowym pięterku na starym, ale wyspiarski dobry obyczaj nakazuje, aby autor osobiście zaprosił.
Ja wiedziałam, ale zapomniałam.
Dziękuję za przypomnienie:)
Już się poprawiłam.
Pozdrawiam:)
Witaj, Leno! Znakomity przykład!
Przy okazji przypomniało mi się, że kiedyś wpadło mi w ręce przedwojenne wydanie „Dziadów”, gdzie (bodajże to „Ustęp”) poeta rozważa potencjalne możliwości rozwoju poczwarki, przewidując w wyniku motyla, albo ćmę. Wydawca zamieścił tam przypis, wysłąwiający intuicję poety, albowiem wkrótce ćma bolszewicka… itd.
Witaj, Tetryku.
Dziękuję.
A. Mickiewicz to cesarz (żeby nie powiedzieć – car;)) aluzyjnego imperium. Jego „mąż czterdzieści i cztery” do dziś spędza sen z powiek młodym interpretatorom:)
Pozdrawiam:)
A znasz balladę patetyczną Ejsmonda „Jej skarga”?
Musiałam zerknąć, bo ja znam ją jako „Bajkę o sprawiedliwości”.
Jeśli ten sam utwór mamy na myśli:)
A jeśli mamy, to przypomniałam sobie świetne rosyjskie opowiadanie o staruszce, która spała na ulicy z poduszką nie pod głową:)
Zapytana o przyczynę, opowiedziała historię o pewnej nietypowej posłudze, która pozwoliła na kupno między innymi tegoż piernata i dowiodła babcię do wniosku, że skoro zarabianie przez całe życie głową nie da się porównać z jednorazową pracą inną częścią ciała, tej innej części bardziej należy się polegiwanie na poduszce:)
Hm…coś w tym jest…
Być może więcej, niż nam się wszystkim, Makówko, wydaje, zważywszy wnioski płynące z konfrontacji Ejsmondowych i Mickiewiczowskich czwórek:)
Dzień dobry




To jest świetne, Leno
Od zawsze twierdzę, że każdy artystyczny przekaz rozumiany jest w zależności od odbiorcy…
Jak do tej pory, ten prosty wierszyk dla dzieci nigdy nie kojarzył mi się z negatywnym odbiorem. Pokazałaś jak może pójść czyjeś myślenie i jak z czegoś pozytywnego można ukuć negatywny odbiór
I od razu stanął mi przed oczami jeden z obecnych przedstawicieli nowej władzy… na pytanie dziennikarki, dlaczego w publicznej telewizji jest tak nachalna (wręcz głupia) propaganda odpowiedział, że rozumie iż ludziom inteligentnym może być trudno to znieść, ale ten przekaz jest nie dla nich, tylko dla wyborców tej jedynie słusznej partii
Gdybym tego nie widziała na własne oczy, chyba bym nie uwierzyła, że to powiedział… i jakoś nie zmniejszyło to popularności partii… czyli miał rację
Witaj, Miral(ko):)
Bardzo Ci dziękuję.
Lubię bawić się w takie „poszukiwania nieoczywistych interpretacji” i cieszę się, że nie jestem w tym sama:)
Myślę, że dzisiaj zatarła się granica między szczerością a bezczelnością.
Uważam, że na entuzjastów, których wspominasz, działa coś, co nazwałabym „mechanizmem wyróżnienia połączonym z syndromem przynależności”:)
A przynależenie do głupców umyka, ponieważ jest niczym w porównaniu z uczuciem towarzszącym napawaniu się własną „potęgą”.
Pozdrawiam:)
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach zatarło się znacznie więcej granic, nie tylko między szczerością a bezczelnością…
Myślę też, że ludzie przyzwyczaili się do tego, że ktoś za nich decyduje i myśli. Nie chcą widzieć, że w zasadzie dostają „ochłapy z pańskiego stołu” i to jeszcze za własne pieniądze. Niektórzy twierdzą, że ideami garnków się nie zapełni, a jeść coś trzeba…
To temat-rzeka. Co człowiek, to inny sposób myślenia (czy może w niektórych przypadkach – bezmyślności). Cwaniacy na tym korzystają…
Pozdrawiam
Moja skorupka za młodu nasiąkła lenistwem . Uczyć się na pamięć ? A komu to się przyda ? Okoliczności powojenne uczyły walczyć o przetrwanie , trzeba było szukać coś do zjedzenia i w tym młodzi kształtowali swoje charaktery . Pacierz , jako tako się pamiętało , a reszta wiedzy, to opowiadanie starszych, jak to dawniej bywało w ich świecie , często zamkniętym w jednej wsi . Niuanse w wierszach Konopnickiej , to dla mnie wyższa szkoła jazdy , która przypomina mi współpracę z młodym Chińczykiem , który próbował mi wyjaśnić fonetykę odczytywania chińskiego pisma obrazkowego Niewiele mi z tego zostało , a analizę wiersza Konopnickiej przetrawiłem do dechy . Moje gratulacje .
Witaj, Maxie.
Wnioskuję, że nie każda interpretacja wiersza daje się przetrawić do dechy:) więc tym bardziej się cieszę, że moja nie okazała się aż tak niezjadliwa:)
Pozdrawiam:)
Wyłożona została po akademicku , za co zasłużone gratulacje , a ja przy okazji przypomniałem sobie wiersz : Powrót taty , tak dla sprawdzenia swojej pamięci i nie jest zle .Pamiętam cały …
Czyli przyjemne z pożytecznym, więc naprawdę nie jest źle:)
My musieliśmy się nauczyć którejś z ballad albo jednego z romansów i ja wybrałam „Lilie”, poniewczasie zauważając, że jest chyba najdłuższym utworem z tego cyklu:)
Dobry wieczór, fajrant, przerwa.
A po powrocie przyjrzę się tej manipulacji
Witaj, Quackie.
Zabrzmiało złowieszczo:)
Pozdrawiam:)
Jestem po przerwie i muszę powiedzieć, że nie ma w tym nijakiej manipulacji. Co więcej, interpretacja ta jest doskonałym przykładem opisującym nieporozumienie międzypokoleniowe. „Szczypie w nosy, szczypie w uszy” to, rzecz jasna, dziecięcy punkt widzenia na pieszczotliwe tarmoszenie różnych części ciała (w tym – domyślnie – nieobecnych tu policzków w znanym geście „a puci puci”). Cała dalsza część wiersza to świadectwo eskalacji niechęci dzieci do Bogu ducha winnej starszej pani.
Utwór ten powinien więc stanowić lekturę obowiązkową, pokazującą, jak powstają nieporozumienia i na czym polega luka międzypokoleniowa (z ang. „generation gap”). Co więcej, wskazanym by było, żeby nauczyciel wraz z uczniami wyciągnął wnioski z tego wiersza, a w ramach ćwiczenia – zadał dopisanie zwrotki, w której dzieci godzą się z zimą i posłusznie, w bezruchu zamarzają.
Quacku, pamiętasz naszą zabawę w „odmowy redaktorskie”? To chyba jeszcze na udrach było…
O taak. Nawet jakoś przedostatnio do tego wracałem…
Może by to wystawić? Mam zanotowane 4 strony 😉
No jasne! Te moje też?
Też.
Nie od rzeczy byłoby pokusić się o inscenizację całości z obowiązkowym włączeniem zadanej zwrotki i nagrodzić najbardziej zaangażowanego młodego twórcę rolą Zimy:)
Pozdrawiam:)
A ja powiem Wam, że właśnie wracam od Jaszczurów.I nie ma w tym manipulacji.

To i ja zmykam. Jakoś dziwnie optymistycznie dzisiaj przed snem, być może dzięki temu, że Mistrz Tetryk przypomniał kawał fajnej historii, a może w połączeniu z jeszcze paroma pozytywnymi rzeczami.
Aż się boję, czy to nie pizgnie.
A od jutra wracam na chwilę (=parę dni) do poprzedniego zlecenia.
A potem abarot, do obecnego.
Miłej nocki zatem tym, którzy już w objęcia Morfeusza udać się chcą:)
Pozdrawiam:)
Dobranoc mówię i nie ma w tym żadnej manipulacji.
Witajcie!
Dałem sobie utoczyć nieco krwi i dopiero jadę do pracy 🙂
Bidulek! Z wampirką spotkanie z samego rana!
A bodaj ładna była?
Młodziutka!
Tetryku !
Jako stara baba bezczelnie zapytam.
Młodziutka = ładna?
Starsza = brzydka?
W tych pytaniach jest oczywiście trochę manipulacji, bo pojęcie ładny-brzydki jest bardzo mało precyzyjne i subiektywne.
O czym myślisz, Małgosiu? – zapytał czule Jasio.

O tym, co i ty, Jasiu… – uśmiechnęło się niewinnie dziewczę.
O TY ŚWINIO!!!
Tetryku, to jest przykład manipulacji!
Czyli w temacie wątku!
Dzień dobry z lekkim opóźnieniem.
Pochmurnie i bez manipulacji witam Państwa!
Dzień dobry w to chłodne, pochmurne południe:)
Czy wszyscy już śpią?
Nie śpią, lecz skoro się nie znają na poezji, ani na manipulacji – siedzą cicho w kąciku i czytają mądrzejszych 🙂
Mogłabym o zimie (bo wcale nie taka zła), pierwszy śnieg już spadł i góry pięknie posypał cukrem pudrem…
Witaj, Zocho.
To ja bym bardzo poprosiła o zimie:) Choćby słownie, bo o jakimś Twoim fotograficznym filigranku gór posypanych cukrem pudrem nawet nie próbuję marzyć:)
Pozdrawiam:)
Ja nie śpię, gdyż właśnie wróciłam do domu.
Wyspa, kolacja, może znów jakieś makówczyne nie na temat tzn. skąd wróciłam?
Och. Nie odmeldowałem się po fajrancie, zaraz potem była przerwa, a teraz dopiero jestem.
Czyli po dobranockę czas lecieć.
Pardon, wymiękam. Zmykam, żałując, że zostawiam dyskusję trochę bez konkluzji. Może innym razem.
Spokojnego snu panie Q.
Egzorcyzmy to temat mało nagłaśniany. Dlatego dobrze, że powstał film i książka. Bardzo Ci dziękuję, że podjąłeś dyskusję.
Dobranoc!
Miłych snów tym, którzy właśnie przewracają się na drugi bok i promiennego ranka tym, którzy niedługo wstaną:)
Pozdrawiam:)
Teraz rozumiem, dlaczego obudziłem się akurat tuż po czwartej…
Witaj, Tetryku.
Czyli do gromady zalet, z którymi nie wiadomo co robić, mogę dołączyć umiejętność zdalnego budzenia:)?
Przykro mi, jeśli w jakiś sposób zakłóciłam harmonogram Twoich snów, uznałam jednak, że przywitam się przed wybyciem z domu:)
Pozdrawiam:)
Ależ nie przejmuj się, odebrałem telepatyczne pozdrowienia i spałem dalej!
Po takich pozdrowieniach to zapewne lepiej Ci się spało?
Dzień dobry. Dzisiaj od rana masa innych obowiązków, ale już jestem.
Witajcie!
Małe zawirowania na początek dnia – i witam się dopiero przy kawie…
Pochmurne, bez zawirowań, bez demonów i bez manipulacji DZIEŃ DOBRY!
A gdzie SKOWRONEK?
Dzień dobry 🙂 Niuanse interpretacyjne w poezji , to wyższa szkoła jazdy . Trudno tu się czegoś uczepić , bez kompromitacji . Tak to już jest jak w powiedzeniu : Czy można prowadzić rozmowę mając pełno w ustach ? Nie , ale można mając pusto w głowie …
Łoj.
Aż mi głupio Maksiu, że zabrałam głos jako pierwsza (po komentarzu autorskim) zupełnie nie znając się na poezji.
Zawstydziłeś mnie i chyba jednak muszę więcej czytać (mądrzejszych), a mniej wypisywać makówczyne byle co.
Wiesz Maksiu u mnie nie całkiem pusto, bo całą główkę -makówkę wypełnia mak.
To nie było do Ciebie . Samokrytycznie oceniłem swoje możliwości . Jakbym śmiał coś złego napisać o Tobie , kiedy kwiaty i kobiety , to moja miłość nie mająca końca . Pozdrowionka .
Ależ wiem Maksiu!
Już Cię trochę poznałam (choć niestety tylko wirtualnie).
Natomiast faktycznie stale coś gadam na Wyspie, zamiast czytać mądrzejszych.
Uśmiecham się do Ciebie z różą w zębach.
„Kopernik też była kobietą!” -pamiętacie? Nieśmiertelny film „Seksmisja” też jakby w temacie manipulacji.
„To Makówka też jest kobietą?” pytam przewrotnie…
Uśmiech z różą w zębach jest sympatyczny , a Kopernik obniża trochę wiarę w nasze ideały
Tym razem uśmiecham się do Ciebie Maksiu…tak z przymrużeniem oka i z językiem na wierzchu.
A ja właśnie wróciłam po nagłym, niecierpiącym zwłoki wybyciu, więc odpowiadam dopiero teraz:)
Miewam czasem wrażenie, że na lekcjach polskiego czyni się uczniom więcej złego niż dobrego:)
Nie znam żadnego pisarza ani poety, który swoje dzieło kierowałby do literaturoznawców. Wszystkie zabiegi, które stosuje się w trakcie pisania, nie mają na celu zadziwienia rzeczoznawców, wzbudzenia w nich zachwytu ani udowodnienia, że piszący takie „myki” zna:) Używa się ich po to, by jak najdokładniej przekazać to, o czym chce się powiedzieć. Są środkiem, nie celem. Czytający wcale nie musi ich znać. Liczy się efekt końcowy, czyli to, co przeżyje odbiorca, czytając – zapłacze, roześmieje się, zezłości, zaduma, zmęczy, znudzi, zobaczy. Oczywiście, bardzo miło, gdy zwróci też uwagę na sposób, w jaki twórca go do tego przeżycia doprowadził, ale nie jest to konieczne. Powiedziałabym więcej – bardzo niemiło jest, gdy czytający zauważy wyłącznie środek, przy pomocy którego miał być do przeżycia dowiedziony, a – niczego nie przeżył:)
W swoim zamyśle analiza i interpretacja miały być wyłącznie narzędziem pomocniczym, którego można, ale niekoniecznie trzeba używać. Najważniejszymi narzędziami zawsze były mózg i… serce, a może nawet serce i mózg:)
W szkole analiza i interpretacja zostały sprowadzone do niezbędnej i jedynej słusznej metody obcowania z utworem, siejąc (uzasadniony, moim zdaniem) popłoch wśród czytających i obrzydzając im każde dzieło literackie, a szczególnie – poezję:)
Zabawa, którą zaproponowałam, miała też na celu pokazanie, że przy użyciu odpowiedniej argumentacji można na przykład z lekkiego utworku zrobić ideologicznego paskudka:)
Pozdrawiam:)
O, przypomniała mi się bardzo ładna (chyba chińska) metafora na „bardzo niemiło jest, gdy czytający zauważy wyłącznie środek, przy pomocy którego miał być do przeżycia dowiedziony, a – niczego nie przeżył”: Widzieć nie Księżyc, a palec, który na niego wskazuje.
Nie znałam – świetne:)
Jacobson nazywał taki palec „nieprzeźroczystym planem wyrażania”:)
A tego akurat nie pamiętałem, ale to do niego pasuje.
Czy kojarzycie ESD – Eksperymentalny Sygnał Dobra z powieści pani Musierowicz? To tak mniej – więcej to, co powyżej.
Oczywiście na Wyspie jesteśmy już po etapie eksperymentu 🙂
O ile pamiętam, dla niejakiego Pyziaczka wysłanie ESD omal nie zakończyło się spoliczkowaniem:)
Ale taki już los pionierów – nie zawsze bywa lekko, łatwo i przyjemnie…
A teraz idę na chórek. Pa!
A ja do kina.
Paaaaa
Yych. Fajrant i przerwa.
No to jestem po przerwie.
Wróciłam. Film pt. „Boże Ciało” zrobił na mnie duże wrażenie.
I to jest wszystko co na ten temat napiszę.
O! To dobrze w sumie.
Dobrze, że nic więcej nie napiszę na ten temat?
Nie, skąd. Dobrze, że zrobił duże wrażenie.
Tak myślałam, ale
nie mogłam sobie odmówić, aby hm nie skorzystać z okazji…
Jakoś tak to jest, że filmy o szczególnej formie manipulacji – podszywaniu się pod kogoś – mają sporą siłę oddziaływania.
„Pół żartem, pół serio” z Lemmonem i Curtisem. I Marylin Monroe!
Swego czasu w Polsce „Konsul” z Fronczewskim.
Potem „Złap mnie, jeśli potrafisz” z DiCaprio i Hanksem.
A teraz to.
(wszystkich innych po drodze nie spamiętam)
Niee, wcale Cię nie naciągam na pisanie czegoś więcej
Ten film autentycznie mną wstrząsnął. I nie traktuję go jako Dyzmę w sutannie. Przeczytałam przed chwilą recenzję, która nie oddaje wszystkich moich przemyśleń.
Ok, będę niekonsekwentna i jednak jeszcze coś napiszę.
Pada tam zdanie „pan ma władzę, ale ja mam rację!„.
W życiu jednak racja rzadko wygrywa.
Władzę rozumiem tu jednak bardzo szeroko, bynajmniej nie w sensie politycznym, gdyż to nie jest film polityczny.
Władzę nad człowiekiem.
„Lot nad kukułczym gniazdem ” mi się skojarzył, który niektórzy odbierali politycznie, a przecież w filmie bądź sztuce teatralnej można było zobaczyć znacznie więcej.
Jest również władza duchowa.
Z wczorajszym filmem i dyskusją o egzorcyzmach wszystko mi się bardzo połączyło.
Z podłymi aspektami manipulacji to też się wiąże.
Kiedyś w piątek się imprezowało.
Teraz bywa coraz częściej tak, że praca z całego tygodnia odpala rykoszetem w impulsie zmęczenia.
I dziobię nosem w klawiaturę.
W związku z czym zmykam już…
Są tacy co dziś imprezują -np. Tetryk chórkuje w miłym towarzystwie i przy różnych trunkach zapewne.
To nie ten repertuar, Makówko!
Co nie ten? Napisałeś, że idziesz na chórek. Coś źle zrozumiałam?
Nie ten do trunków…
Dobranoc!
Dobrej nocki:)
Dzień dobry
Jak ja nie lubię tych dni wolnych od pracy… zawsze się urobię… 
Są podobne, ale albo mają inny kolor dziobka, albo trochę inny kształt, albo ogólnie różnią się małymi szczególikami. Trudno zaliczyć ptaka do jednej grupy, skoro pasuje do trzech…
I tylko te szczególiki…
I jak tu znaleźć jeśli się nie zna? 
Padam na pyszczydło
Szukałam (w chwilach „relaksu”) gatunków nowych ptaków ze zdjęć. Dwóch nie znalazłam. Przeszukałam swoje albumy (między innymi potężne tomisko z „National Geographic”), poszperałam na internecie i nie znalazłam
A tak w ogóle, to w galeriach ptaków są potężne błędy! Że też nikt tego nie poprawi. Znany mi gatunek wciśnięty do zupełnie innego i jeszcze błędnie podpisany
Dzień dobry, zapowiada się pracowity weekend. Najpierw goście, potem my z nimi w gości (na niedługo, tak do wczesnego wieczora), a jutro jeszcze spotkanie branżowe. Dlatego będę jak będę.
No i właśnie goście się zjawili. To ja będę w miarę możliwości…
Witajcie!
Dziś zakręcony dzień, więc dopiero się witam!
Dzień dobry! Goście poszli w miasto, więc się melduję (na chwilę).
Wczoraj zawirowany. Dziś zakręcony.
Co Ty karuzela jesteś Tetryku?
Wieczorem mogę dać coś z życia redaktorów-recenzentów…
Brzmi bardzo ciekawie…
Kiedy dla Ciebie jest wieczorem?
Bo umrę z ciekawości…
Wolałabym Chórek -obiecałeś
Jeszcze nie mam dostępu do nagrania…
Parę godzin łażenia po Lasku w poszukiwaniu jesieni.


Pięknie było, żółto było…
Jednak ze smutkiem stwierdzam kompletny brak kondycji, gdyż ledwo się doczołgałam od autobusu do domu.
Teraz więc leżę i pachnę i czekam na nowe pięterko, na Dobranockę, na lampkę…
Nigdzie z domu się nie ruszam!
A krakowski smok(g) łaskawy dzisiaj wyjątkowo… dzień majowy, nie późnojesienny.
Toteż łaziłam po żółtych liściach, dopóki nie zapadł zmrok.
Można było i na ławeczce przysiąść tak ciepło było.
Zocha masz racje z kim dzisiaj rozmawiałam to każdy był zachwycony majem w listopadzie .Szkoda ,że nasze drogi się nie przecięły
Wieczór już jest, jest i nowe pięterko – i zaproszenie do zabawy.
Bo fantazja jest od tego…
Bardzo wszystkim dziękuję za dołączenie do zabawy i biegnę na nowe pięterko:)
Pozdrawiam:)