Powstanie styczniowe to jedno z najważniejszych naszych powstań narodowych. Ich sens, przyczyny klęsk itd.to temat do szerszej dyskusji.
Pozostawiam to jednak Wyspiarzom. Ja podejdę do tematu „po makówkowemu” i ograniczę się jedynie do rozrywkowo -turystycznego aspektu obchodów 156 rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w OPN 26.01.2019
Zgodnie z wieloletnią tradycją odbywają się one w Ojcowie.
Wszyscy znamy pieśń „Marsz ułański” śpiewaną (po przeróbkach) przez ułanów legionów polskich.
„…Jak to na wojence ładnie,
Kiedy ułan z konia spadnie….” itd.
Jest tam fragment nawiązujący do wydarzeń powstania styczniowego i bitwy pod Skałą z 5 marca 1863 roku
„…Popamiętają Moskale
jak dostali w skórę w Skale…”
Dlatego jednym z organizatorów jest Urząd Miasta i Gminy w Skale. Pozostali organizatorzy to Ojcowski Park Narodowy oraz PTTK -Oddział Krakowski i Ojcowski -Komisja Krajoznawstawa, historii i tradycji.
To tyle tytułem wstępu. A teraz parę zdjęć.

Można było przyjechać na miejsce specjalnym autokarem, ale o ile milej jest pójść przez las

Docieramy na miejsce, gdzie odbywają się uroczystości. Makówka zagaduje, rozmawia, zdjęcia robi.




Czas coś zjeść. Na ognisku pieczemy kiełbaski, podgrzewamy piwo, a potem w puszce po piwie robimy barszcz. Wódeczka OCZYWIŚCIE też jest.


Pojedli, popili -czas na śpiewy.




Koniki kuszą, ale my jednak wybieramy pieszy spacer przez las.
W tamtym roku też byłam, więc na koniec jeszcze takie zdjęcie z 2018 roku.


Czasem wystarczy wsiąść w autobus MPK, aby miło i wesoło spędzić czas.Na uroczystości przyjechali ludzie nie tylko z Krakowa. Przy ognisku wszyscy rozmawiali z wszystkimi.
Zanikły podziały tak teraz widoczne. Na czapce (co widać na zdjęciu z kiełbasą) miałam naklejone serduszko WOŚP.
Na pytanie dlaczego nadal je mam odpowiadałam ” to mój symboliczny hołd dla jednego człowieka i wsparcie dla drugiego”.
Obchody rocznicy Powstania Styczniowego w OPN były w atmosferze, gdzie historia łączyła, nie dzieliła.
Da się jak widać!
Obrazek wyróżniający –herb powstańczy symbolizujący Polskę, Litwę i Ruś
Pamiętajmy o naszej historii, wyciągajmy z niej wnioski na dziś i jutro.
Oraz bawmy się i uśmiechajmy do siebie.
O naszych sukcesach i klęskach należy pamiętać, bo te wszystkie wydarzenia tworzą „twarz” Polski. Taką prawdziwą, nie wymuskaną, nie wygładzoną kwasem hialuronowym.. Taką, którą się kocha nie za coś, ale dlatego, że.. jest. Jest NASZA 🙂
Oczywiście jeśli się jej nie przekłamuje

Pięknie, Makóweczkp, że zrobiłaś takie pięterko! A Powstanie Styczniowe ma ” wiele twarzy”… jak zawsze, gdy dzieje się Historia .
Ucieszę się, gdy wywołam dyskusję o naszej HISTORII durnej i chmurnej;nie mam tu na myśli naszej młodości, ale historię Polski.
Jednak z HISTORII powinniśmy wyciągać wnioski.
Tymczasem Kochanowski stale aktualny:
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Dziękuję Wiedźminko, że swoją obecnością zaszczyciłaś moje pięterko.
Radam Cię widzieć zawsze!
Zapomniałam powiedzieć Dobranoc Wyspiarze!
A tymczasem nie wiedzieć kiedy zrobiła się 2:30!
Aż się boję czy będą mi się śniły kwarki, czy ułani ?
Dzień dobry

Poruszyłaś Makóweczko temat – rzekę. Historia Polski jest długa i zawiła. Im dalej od teraźniejszości, tym mniej faktów, a więcej mitów.
Zawsze mnie dziwiło, że mitologię grecką, czy rzymską przeciętny Polak zna lepiej niż naszą własną, słowiańską. Czy tamte z południa Europy były lepsze? Trwalsze?
Inna sprawa, to przekaz historyczny. Każda władza zmienia historię po swojemu. Tak jak jej bardziej pasuje. I nie jest to wymysłem obecnych władz. Tak jest od wieków. Nawet Jan Długosz nie był wolny od przekłamań, chociaż jego relacje wydają się być prawdziwą historią.
Jak nas uczy historia, z naszym narodem od wieków jest coś nie tak. W czasach zagrożenia jesteśmy w stanie się jednoczyć i walczyć. W czasie pokoju nie umiemy się ze sobą dogadać. Trwonimy wszystkie zdobycze… zawiść i próżność, lekkomyślność i to nasze polskie „jakoś to będzie”…
Tyle razy dostawaliśmy w skórę, ale nadal popełniamy te same błędy. Od nazistów ucierpieliśmy wiele, a co teraz się dzieje? Szkoda mówić… i tak wszyscy wiedzą.
Mówi się, że historia kołem się toczy… wydaje mi się, że zatacza coraz mniejsze kręgi… nie napawa to optymizmem…
Mitologia słowiańska była skazana na niebyt wraz z przejęciem władzy przez kościół rzymski. Potem z renesansem przyszły mity greckie i rzymskie. I tak to już jakoś poszło.
Poza tym jesteśmy na zachód od Wschodu i na wschód od Zachodu. Miesza nam się poczucie własnej wyższości nad Wschodem oraz kompleksy wobec tej zachodniej Europy. I jakoś odwoływanie się do rodzimej tradycji nie bardzo nam wychodzi… Bo to wiocha, a my przecie tacy światowcy.
To znaczy… chyba nie do końca jest tak, Jo
Słowianie nie byli piśmienni. Zabytki ich kultury zniszczyła kultura chrześcijańska, a pisemnie niczego nie zostawili… a przynajmniej tylko jakieś resztki. Nazwy bogów, wierzenia zostały jedynie w ludzkiej pamięci, a ta, jak wiadomo, jest zawodna. Część (i to znaczną) pogańskich obrzędów przejęli chrześcijanie, chcąc przybliżyć nową wiarę. Dzięki temu mamy taką ilość świąt chrześcijańskich, ale opartych na pogańskich obrzędach. Sama kiedyś byłam zdumiona, jak wiele ich jest.
Zrozumienie tego zajęło mi trochę czasu… kiedyś byłam niesamowicie zdumiona, że amerykańscy katolicy nie znają tylu popularnych w Polsce świąt. Katolickich… a przecież to też katolicy!!! Ten sam papież, ta sama wiara… obrzędy i obyczaje zupełnie inne…
Czytałam bardzo ciekawe opracowanie profesor Janion na ten temat. Również o chrześcijaństwie słowiańskim i wyparciu go z powodów czysto politycznych przez frakcję niemiecką, a potem terrorze niszczenia wszelkich słowiańskich pozostałości. I na tym opieram swoją powyższą wypowiedź.
Bardzo interesujące opracowanie.
Dodam jeszcze, że w czasach młodości zapamiętale czytałam cykl powieściowy Karola Bunscha. Krakowski pisarz historyczny. Pięknie pisał o naszej polskiej historii. Od czasów Mieszka I („Dzikowy skarb”), po czasy Łokietka, aż do bitwy pod Płowcami („Przełom”).
I chociaż opisuje on losy osób fikcyjnych, opiera się na faktach historycznych.
Nie wiem czy dobrze przytoczę, ale bodajże Huxley twierdził, ze z historią jest jak z pasztetem..Lepiej nie patrzeć z czego się go przyrządza (czy coś w tym stylu). To oczywiście żarcik, ale fakt jest taki, że tak naprawdę naszą historię najlepiej by napisali ci, którzy polegli 😉
To chyba jednak chodziło o politykę, nie o historię…
Kojarzę Bismarcka i powiedzenie nt. polityki i parówek (że lepiej, żeby ludzie nie wiedzieli, jak się robi jedno i drugie).
Quackie – tego nie znałam. Dobre. Czasami lepiej nie wiedzieć dla własnego samopoczucia, ale z drugiej strony – dla tego samego, lepiej wiedzieć 🙂 Paradoks.
Tetryku – głowy sobie nie dam uciąć, bo za politykę nie dam nawet paznokcia uciąć, ale poszperam i sprawdzę 🙂
No i mam cytat:
” Z historią jest jak z mięsnym pasztetem – nie należy się przyglądać, jak się go przyrządza.”
Ja dokładnie pamiętam jaką historią „karmiono” mnie w szkole i jak ją przyrządzano 🙂
Bismarck jednakże był wcześniej…
Aczkolwiek właśnie patrzę w sieci, że autorstwo Bismarcka jest niepewne. Nie upieram się.
Hmmm.. Bismarck mówił również: „Bijcie Polaków, ażeby aż o życiu zwątpili. Mam wielką litość dla ich położenia, ale jeżeli chcemy istnieć, to nie pozostaje nam nic innego, jak ich wytępić.”
Taka sytuacja.
I dlatego Otto Bismarckowi powiedziałabym von
To był oczywiście żart do tego „von” przed nazwiskiem Otto von Bismarcka 😉
Dzueń dobry.
Bardzo fajne pięterko. A lekcja historii zawsze jest w cenie. Taka „interaktywna” to szczególnie.
Ja myślałam, że mak usypia, ale Ty jesteś hiperaktywną Makówką
A serduszka to i my nosimy na kurtkach póki nie odpadną. Poza tym BB ma na telefonie, Piter na portfelu. Tak całorocznie.
Witajcie!
Nie wiem, czy to wina kwarków, czy ułanów, ale coś mało tego spania dziś było.
Pospałabym chętnie, a jakoś nie mogę…
Witajcie!
Sny o kwarkach są nieuniknione — materia jest z nich zbudowana, więc cokolwiek się przyśni, będzie to sen o kwarkach.
Bardzo ciekawe pięterko. Historię warto (żeby nie powiedzieć: należy) znać i znając, na różne sposoby kultywować pamięć.
Innymi słowy śni mi się przystony ułan co puka w moje okienko, a to i tak jest sen o kwarkach?
Też. Ale ja bym się w takiej sytuacji na pojedynczych kwarkach nie koncentrował…
Hm …a na czym? Na szabelce?
Potraktuj ułana całościowo! 😉
Dzień dobry, ale żem se pospał! A w nocy faktycznie bardzo zacne pięterko urosło. I dobrze, że obchodzący rocznicę potrafią tolerować różne poglądy na współczesność.
Swoją droga zastanawiające, kiedy kończy się ta tolerancja? Tzn. czy np. wystarczy, żeby grupa była dość liczna, żeby ujawnić najniższe instynkty? Czy bardziej podatna na manipulację (np. związana silną „plemienną” ideologią, jak pseudokibice sportowi)?
Sądzę, że nie tyle liczność, ile jednolitość zdeklarowanych przekonań jest ważna. Tu wspólnym motywem było wspomnienie o powstańcach sprzed półtora wieku. Gdyby impreza dotyczyła wydarzeń z bliższych nam czasów, zapewne łatwiej byłoby o punkt zapalny. Również serduszko jako symbol jest jednak dość neutralne — trudniej być może mogłoby być, gdyby Makówka poszła ze znaczkiem KOD-u w klapie.
Dzięki, to brzmi bardzo sensownie.
Serduszko jest neutralne, ale nie serduszko WOŚP. Opowiedzenie się za Adamowiczem i Owsiakiem już też nie jest neutralne.
Ze znaczkiem KOD-u bym jednak nie poszła. Nie wstydzę się przynależności do Stowarzyszenia, ale też uważam nie muszę się z tym obnosić na wycieczce. Choć czasami wymiany zdań na „drażliwe tematy” nie daje się uniknąć i wiem, że wielu osobom nie podoba się to co mówię.
Czy gdybym poszła ze znaczkiem KONSTYTUCJA lub w wiadomej koszulce byłby to symbol neutralny jak serduszko? Wiadomo, że nie.
Bareja chyba by jednak nie wymyślił, że najbrzydszym słowem na „K” stanie się taka mała niepozorna, a zarazem najważniejsza książeczka.
Do Owsiaka ma pretensje tylko najbardziej zindoktrynowana część pisowego ludu, większość daje na Orkiestrę, może jedynie mniej ostentacyjnie…
Albo „Czyja władza, tego religua.”. Również w kategoriach pozakościelnych.
Dlatego jednak niektórzy „prawdziwi Polacy” uwierzyli, że nie należy dawać na tego (a fe!) Owsiaka, ale np. księdza Dyrektora albo kolejny bardzo ważny pomnik, albo …cud ławeczkę.
Jednak Tetryk ma rację NADAL wielu Polaków daje na Orkiestrę.
Z ułańskim pozdrowieniem z Mogilan.
Muszę się już pożegnać na dzisiaj. Jednak moja kondycja pozostawia wiele do życzenia, a trochę mnie panicze dziś przegonili. Po sklepach, niestety…

Wypocznij!
Jo.!

Wypoczywaj (to Ci się należy).
Kolorowych i miłych snów!
Spokojnej!
Ciao a tutti… Herbatki… Ciepłej… Czy tam kawy komu.

Kawę poprsz, na pobudeczkę.
Witajcie!
wiosna to jeszcze nie, na razie zima sobie z nami żartuje…
Ponoć w Karkonoszach nadal leży śnieg. Skowronku, co u ciebie słychać?
Dzień dobry. Jestem za odwilżą, ale to chyba na razie tylko pobożne życzenia.
Zmykam, proszę ja Was, popracować.
Deszczowo witam!
Q! Jestem przeciw odwilży, jestem za śniegiem, słoneczkiem
i parostopniowym mrozem!
Ja mam dość.
Autyzmu. Aspergera. Fochów. Pretensji o wszystko. Rezygnacji ze swoich spraw, bo trzeba czas i energię przeznaczyć na kogoś innego.
Mam cholera jasna po prostu dość.
Dziękuję. Wyżaliłam się. Wcale mi nie lepiej, ale przynajmniej się wyżaliłam.
Jo.

Wyżalenie się czasem też pomaga. Nawet takie wirtualne, na odległość.
Masz prawo mieć dość. Najgorsze w tym wszystkim są te pretensje, wiem coś o tym.
I tu MUSISZ włączyć instynkt samozachowawczy i powiedzieć sobie, że to DLA ICH DOBRA, gdyż tylko zdrowa możesz im pomóc.
masz misia
Dzięki. Miś jest jak rosołek. I czekolada na gorąco.
Jak już się odizolowałam od Tatui i w pewnym sensie spacyfikowałam Madre, to mi BB odstawia takie kwiatki, że mam ochotę zamknąć go za karę w piwnicy.
Tylko ten dom nie ma piwnicy…
Wiedziałam, że czegoś ważnego mu brakuje. Oprócz ogrodu zimowego.
Jo.
Jesteś cudowna z tym swoim błyskotliwym poczuciem humoru mimo wszystko.
I bardzo dzielna i silna!
Wspaniałe w Tobie jest również to, że zachowałaś nie tylko poczucie humoru, ale i empatię dla innych i zainteresowanie tym, co dzieje się wokół.
Gdy piszę o moich (malutkich wobec Twoich) smuteczkach nie odpowiadasz, nie myślisz co ona ma za problemy wobec MOICH?., ale zawsze umiesz znaleźć dla mnie dobre słowo.
Ale piwnica by mi się przydała…
Oj wcale nie. Nigdy nie myślę w ten sposób. Ja w ogóle nie porównuję cudzych i moich problemów. No na ogół tego nie robię, bo czasami się zdarza. Przecież wiadomo, że zawsze najbardziej boli własny. I nie ma znaczenia, czy komuś nie wyszła zupa, czy się dzieci nie udały.
Czasami sobie tylko myślę: „Jezu, jakie ja mam problemy??? Jeść mam. Mieszkać gdzie też. Od wiosny do ogródka wychodzę. Własnego. Żadne dziecko mi nie leży obłożnie chore, ani podłączone do respiratora. Słowo daję, Jo., jesteś idiotką jeśli narzekasz!”
Też tak próbuję się pocieszać, jak mi źle.
TERAZ mam dobrze, bo mogę korzystać z różnych odskoczni -wycieczek, imprez, spotkań z różnymi ludźmi itd. Korzystam z tego ile się da. Póki się da…
Ano właśnie.
Koniecznie wyrzuć z siebie złość, żeby nie zalegała na wątrobie i zrób coś dobrego dla siebie, tylko dla siebie
Toż wyrzuciłam! Idę zjeść rosół.
PS.
Rosół to jest to „coś dobrego tylko dla mnie”, albowiem panicze jedli pomidorową
Ja bym chętnie zjadła i rosół i pomidorową.
Ale mam jarzynową. Jak se zrobiłam to i muszę zjeść.
Wczoraj jadłam przepyszną zupę na wędzonce z ziemniakami i koperkiem, zakwaszaną kwaśnym mlekiem.
To było w karczmie Bida w Głogoczowie, obiad z omc.s i własnym dzieckiem.
Mają tam własną wędzarnię i ta wędzonka z zupy dosłownie rozpływała się w ustach…
Ale mi narobiłaś smaku…
Ja mam teraz dwa tygodnie „ferii”. Ferie szkolne to dla mnie taka odmiana „urlopu” wychowawczego. Poza tym starszy syn od dwóch tygodni jest chory i siedzi w domu, więc kuchnia pracuje pełną parą (bo on ma dość wybiórcze menu).
No i teraz w te ferie nie mam wyjścia: śniadanie, drugie śniadanie, dwudaniowy obiad, podwieczorek i kolacja. Przerąbane… Dzisiaj była pomidorowa (i rosół) oraz kluski z serem (oraz fasolka po bretońsku – żeby nie było, że wszyscy jedzą to samo…). Jutro krupnik i kurczak pieczony. A ja siedzę i wymyślam, co na środę… A, nie – w środę idziemy do knajpy. Uff…
EDIT
Tak, oni muszę jeść tyle posiłków, ze względów zdrowotnych. Też mnie to nie zachwyca.
Dzień dobry



Kto się spóźnia, ten ma za swoje!
Przyszedłem mocno spóźniony a tu tekst o rocznicy Powstania Styczniowego, tego powstania, którego rocznicę świętowałem przez wiele kolejnych lat. Na dodatek Skała, czyli miejscowość, które wzbudza we mnie wspomnienia szalonej wyprawy studenckiej z przyjaciółmi
Dla mnie Powstanie Styczniowe kojarzy się głównie z „Górami Świętokrzyskimi” czyli coroczną wędrówką od Wąchocka, przez Wykus na Święty Krzyż, śladem Mariana Langiewicza.
„Moich” harcerzy też wciągałem do wędrówek Puszczą Świętokrzyską, przy czym oni, będący członkami młodszego pokolenia, woleli raczej historię zgrupowania mjr Ponurego (operującego w tych samych stronach, nocującego – dosłownie – na tych samych polanach co Langiewicz).
Zresztą doświadczenia z walk powstania styczniowego zostały niemal dokładnie skopiowane w walkach partyzanckich II wojny światowej.
Kochani Wyspiarze!
Jestem na Wyspie , aby dzielić się swoimi emocjami. Na temat pana Rybaka w Auschwitz media dziś dużo mówią, piszą. Nie potrafię o tym milczeć, zbyt silne wywołało to u mnie emocje, z którymi chciałabym się z Wami podzielić. Zrobię to jednak słowami Gabrysi Łazarek, czyli młodej dziewczyny, która była tam na miejscu, nie jest dziennikarką, lecz fryzjerką z Cieszyna.
Poniżej skopiowana jej relacja:
Jeszcze do wczorajszych wydarzeń w Auschwitz z udziałem Rybaka.
Zglaszalismy policji mowę nienawiści, antysemickie hasła. Dzwoniłam na komisariat. Prosiłam o powiadomienie burmistrza o zajściu, żebyWracając mógł rozwiązać zgromadzenie.
Powiedziano mi, że sama mam to zrobić(oczywiście zawsze mam przy sobie prywatny nr do burmistrza, żeby sobie w niedzielę do niego zadzwonić). Telefony urzędu były głuche.
W całej grupie policjantów, dosłownie dwóch lub trzech zachowywało się jak należy.
Naprawdę się starali i wspierali nas jak mogli.
Reszta – szkoda komentować. Byłam spychana z ulicy, z głośnym zarzutem policjanta, że się bezczelnie pcham na niego w chwili kiedy nie pozwalałam się spychać.
Po skandalicznej antysemickiej przemowie, Rybak w asyście policji w równym marszu, udał się do obozu.
My w czwórkę byliśmy trzymani całą trasę w odległości 100 m, żeby „nie zakłócać legalnego zgromadzenia”. Gdy tylko przyspieszyliśmy kroku, zatzrymywano nas, żebyśmy przypadkiem za bardzo się nie zbliżyli.
Kiedy Rybak został jak co najmniej minister, odprowadzony pod bramę, otrzymałam telefon z policji, że zgromadzenie rozwiązano.
W tej chwili okazało się, że za wejście Rybaka z całą grupą nikt nie odpowiada, ponieważ weszli jako osoby prywatne, a nie jako zgromadzenie.
Tak się drodzy państwo w tym kraju unika odpowiedzialności.
Teraz pytanie. Kto rozwiązał zgromadzenie w idealnym momencie dla Rybaka?
Kto w ten sposób zrobił mu przysługę, jednocześnie umywając ręce od odpowiedzialności?
To powyżej przeczytałam rano, teraz Gabrysia dopisała ciąg dalszy.
Od jakiegoś nacjonalistycznego „patrioty” usłyszałam, że gdybysmy tego nie nagłośnili, gdybyśmy pozwolili spokojnie Rybakowi i innym „patriotom” złożyć wieniec polskim ofiarom niemieckich zbrodni, gdybyśmy się po angielsku nie wydzierali że w Auschwitz zjawili się faszyści, świat by się teraz nie oburzał i wstydu by nie było.
To myśmy zamieszania narobili. To przez nas ten wstyd. Przez haniebny baner precz z faszyzmem.
Także wiecie już kto jest winny.
Tekst skopiowałam i zostawiam bez poprawek.
Przepraszam, że znów nie jest miło, ale to moje pięterko miało być m.in. o tym, czy Polacy wyciągają wnioski z własnej historii.
Ja tego komentować nie będę.
Jeśli zaglądałaś do Szkiców, to wiesz dlaczego.
Jo.
Rozumiem, wiem dlaczego.
Wczoraj przeczytałam w Szkicach, ale jakoś nie umiałam skomentować.
Czasami brak słów, a milczenie wystarczy za wszystko…
Się nie martw. Czasami sama nie potrafię skomentować tego, co napisałam.
Jo.To przykład na to, że to pisanie rządzi Tobą, a nie Ty pisaniem?
Oczywiście! Większością pisaczy rządzi pisanie, a nie odwrotnie!
Pamiętam, jak Chmielewska opisywała historię z Janeczką, która miała być jakimś tam szóstym tłem w Większym kawałku świata. Owszem, pojawiła się, ale wcale nie zamierzała zniknąć. Stała na tym pomoście, stała i coś z nią trzeba było zrobić, więc powstała całą seria książek dla dzieci, z Janeczką i jej bratem Pawełkiem w rolach głównych.
Zawsze tak jest. Nie zliczę ile razy miałam bardzo konkretny plan, a w trakcie pisania cała historia mi skręciła i wyszło coś zupełnie innego
Z tym, że Chmielewska była pisarzem, nie pisaczem, co oczywiste.
Prokuratura wszczęła postępowanie po analizie nagrań wideo z niedzielnej demonstracji Rybaka i narodowców.
Doszli do wniosku, że niektóre wypowiedzi uczestników tego przemarszu mogą wyczerpywać znamiona mowy nienawiści.
Niektóre?
Ciekawe, kiedy oficjalnie się dowiemy, że to Gabrysia i jej znajomi sprowokowali narodowców i im należy się kara?
Nie będę komentowała Twego wpisu (kopii), bo tego się komentować nie da. Brak słów…

To poraża i przeraża…
I ta indolencja władz…
Nie poszłam dziś do pracy. Męczy mnie ta walka ze zwałami śniegu
Jak sobie pomyślałam, że znowu mam odkopać samochód, chociaż trochę odkopać drogę wyjazdową z parkingu, zabrakło mi werwy. 

Całą noc sypało… ptasie karmniki musiałam wykopać spod śniegu. Trochę za dużo się go zrobiło
A w KRK leje.Paskudny deszcz,śnieg spłynął.Za chwilę zacznę oglądać film „Dobra zmiana”, a potem rozmowa z reżyserem.
Dzień dobry po południu. Chwilę dzisiaj chodziłem po mieście i powiem tylko jedno – odwilż faktycznie paskudna, ale jak ma od niej być mniej śniegu na chodnikach i ulicach, to ja jednak jestem za. Tylko żeby przyszło słońce i wysuszyło.
Poza tym fajrant i przerwa.
Do jutra.

Dobranoc wszystkim spaćidącym. A ja po dobranockę.
Cze…

Ka…?
Her…?
Gie…?
Kawusię poproszę, koniecznie. Trzeba by zacząć żyć, tak jakby.
Witajcie!
Minął interesujący i długi dzień. Co przyniesie dzisiejszy?
Mnie zapewne siatkę leków z apteki, bo za długo z przeziębieniem łaziłam

Dzień dobry. Jak zwykle im bliżej wyjazdu, tym więcej się pojawia spraw z nim niezwiązanych, a niecierpiących zwłoki. Żeby chociaż raz było spokojnie…
„Rajzefiber” każdego dopada

Dzień dobry. Pracujemy.
Już za chwileczkę, już za momencik – też.
Witam!
Przywitałam się o 10:31, a teraz zastanawiam się, czy nie zostałam wywołana, że powinnam się pożegnać?
Tak odebrałam wpis z godziny 10:32, który dopiero teraz przeczytałam, bo zajęłam się czymś innym.
Przepraszam.
Cóż. Mnie się wydawało, że Wyspa to miejsce, gdzie dzielimy się swoimi emocjami, opowiadamy o tym, co nas interesuje, gryzie lub cieszy.
Makówko, nie to miałam na myśli pisząc o swoich odczuciach. Po prostu zachowajmy umiar w kwestii polityki, którą jesteśmy epatowani ze wszystkich stron. Niech tu bedzie chociaż fajnie (choć zdaję sobie sprawę, że mam najmniej do gadania, bo jestem tu najmłodsza stażem).
Poza tym pomyśl, że nie tylko Ty się nakręcasz własnymi wpisami. Zapewne nieświadomie sprzedajesz złe emocje (mówię tu tylko o polityce) innym. Ja je na przykład łykam jak młody pelikan ryby i nie jest mi z tym dobrze. Dlatego napisałam swoje zdanie. Ktoś inny być może odczuwa inaczej..
Ja osobiście lubię Twoją energię i radość życia, ale polityka mnie po prostu męczy.
To ja Ci Makóweczko przytoczę pewien tekst , który opisuje wydarzenia z naszego życia : Zaczyna się od spojrzeń i rozmowy , a słowa są podobne cichym snom , a każdy rozdział ciekawy jest i nowy , majowy , kolorowy i to jest zawsze pierwszy Tom . A potem ?? A potem , pełni szczęścia On i Ona , w marzeniach swych budują wspólny dom . Płona serca i miłość jest szalona – młodzieńcza , rozmarzona i to jest drugi Tom A potem ? A potem czyjeś serce w smutku tonie i płacze ktoś …A świat się dziwi łzom…W końcu widok juz na ostatniej stronie…Ostatnie słowo :KONIEC i to jest trzeci Tom . Wszystko ma swój początek i swój koniec i jeśli to od nas zależy , to starajmy się , aby ten Koniec , nie był dla nas przykry Podziwiam Twoje zaangażowanie i życzę dobrego zdrowia , bez którego nic w życiu się nie udaje
Maksiu!
Dziękuję bardzo
Jak poczytasz moje wpisy i komentarze chyba zauważysz, że staram się, aby ten koniec był najmniej przykry.
Na ile zdrowie pozwoli, bo (masz rację!) ono jest najważniejsze.
Czekałam, aż zabiorą głos Starzy Wyspiarze, bo mimo spędzonego czasu na Wyspie, nadal miewam wątpliwości, czy powinnam zabierać głos w sprawach zasadniczych. Wydawało mi się to zbyt niegrzeczne, bo nie mam zwyczaju przychodzić do kogoś i mu ustawiać mebli. Odezwała się Bożenka, za co bardzo dziękuję.
Zanim do końca zostanie zburzony spokój na Wyspie, podpisuję się pod słowami Bożenki o powrocie do tabu. Chociaż przykre, że zostały wywołane w taki właśnie sposób.
Prawdę mówiąc pierwszy raz jestem świadkiem podobnej akcji tutaj…
Szanuję głos Starych Wyspiarzy. Przykro mi, że „sprzedawałam” moje „złe emocje”.Przepraszam.

Nieświadomie? Jednak nie, bo nie jestem pisarzem, więc mną pisanie nie rządzi jednak aż tak.
Mój wpis o godzinie 1:42 był odpowiedzią na link Zoe
z 21:11 ( PATRZ TU).
Jednak komentarz ajw był pod moim komentarzem, więc poczułam się „wywołana do tablicy”przez ajw kolejny raz i tym razem już nie umiałam nie zareagować. Przecież jak Q. pisał nie umiem być letnia.
Makówko, wrzuć na luz. Każdy z nas ma własną ekspresję i już. Wyspa jest wyjątkowa, bo każdemu pozwala być sobą. Ty jesteś spontaniczna, ja strasznie przynudzam. Każdy ma jakieś coś, co się komuś innemu nie spodoba.
Wydawało mi się, że Wyspa to nie stół przy rodzinnym obiedzie, gdzie nie da się nie słuchać tego, co mówi wujek X.
Nie każdy komentarz i nie każdej osoby jest OBOWIĄZEK czytać, a tym bardziej komentować.
Zawsze można ominąć komentarz, który zaraża „złymi emocjami” i zacząć pisać o czymś miłym.
Ta różnorodność tematów, poglądów itd. jest moim zdaniem walorem Wyspy.
Poczekam na Starych Wyspiarzy. Oprócz panów Q. i T. również bardzo wiążące będzie zdanie Wiedźminki.
Ja nie mam problemów z przyjmowaniem krytyki, więc trudno mi wejść w Twoje buty, Makówko i zrozumieć w czym problem. Zobligowana życzeniem „Starego Wyspiarza” o nieepatowaniu polityką napisałam po prostu o własnych odczuciach. Nie chciałam nikogo tym ranić, a jeśli to zrobiłam to przepraszam. Uważam po prostu, że jeśli walczymy z mową nienawiści to nie wstawiamy pod czyimś tekstem zdjęć, które podjudzają i tworzą różne kwasy (mam na myśli Twoje zdjęcia pod moim tekstem). Mnie nie interesuje czy ktoś jest z Kodu, Pisu czy z kosmosu. Chciałabym rozmawiać z ludźmi, a nie z partiami.
A co do złych emocji, to myślę, że w wielu tekstach różnych wyspiarskich autorów można by je odnaleźć. Tylko po co od razu raban robić? Można przewinąć w dół.
Dzień dobry. Moi drodzy! Nie bardzo rozumiem ten, nazywając rzecz po imieniu, ten atak na Makówkę.

Prawdą jest,że zakładaliśmy Wyspę jako miejsce wolne od polityki, agitacji i pospolitej propagandy….ale też jako miejsce na swobodną rozmowę.
Nie da się jednak rozmawiać tylko o pogodzie i problemach życia codziennego Wyspiarzy,czasem dobrze jest dotknąć tego co boli w życiu publicznym. I niekoniecznie musi to być, jak to nazwałaś AJW, epatowaniem.
Popieram Jo ! Można pominąć wątek, który się nie podoba i co najwyżej w miarę delikatnie napisać „Makówko : ” długie, powolne ruchy, nie przesadzaj, proszę”.
Nie kojarzę w tej chwili wpisów Makówki pod zdjęciami AJW i nie jestem cenzorem.
Bardzo proszę o wzajemną wyrozumiałość, bo bez niej Wyspa straci rację bytu.
Dziękuję Wiedźminko!
Dobrze, że nazwałaś po imieniu coś co ja też tak odebrałam. Kolejny raz i jednak personalnie do mnie.
Staram się wyrażać SWOJE poglądy, opowiadać czym żyję i co robię.
Imprezy, wycieczki, ale i też „walka o demokrację i tolerancję”.
Bardzo przykro mi dowiedzieć się, że podjudzam.
Nie przypominam sobie, abym personalnie krytykowała kogoś za jego poglądy, wyrażam jedynie własne.
Bardzo proszę tą co zapala lampkę, aby mi wskazała, zwróciła uwagę, jeśli będzie inaczej.
Wyspa istnieje już jedenasty rok i przewinęło się przez nią wiele osób. Każdy dał Wyspie coś od siebie. Część osób odeszła, inni trwają.

Raz jeszcze proszę, nie róbmy osobistych wycieczek, bo zrobi się nam magiel.
Nie licz Makóweczko na to,że zachowam się jak moderator i będę kogokolwiek stawiała do pionu. Ciebie tez.
Cieszyły mnie wiersze AJW, cieszyły mnie zdjęcia Zochy, Maradag, twoje wpisy i fotki, bo zrobiło się bardziej kolorowo. I niech tak zostanie, dobrze ?
Pogody ducha Wszystkim
Wystarczy Wiedźminko, gdy napiszesz:
Makówko : długie, powolne ruchy, nie przesadzaj, proszę
wtedy gdy uznasz to za słuszne.
Wszak jak Q napisał raczej nie bywam letnia, ale nie przypominam sobie, abym personalnie kogoś atakowała. Bardzo mnie zabolało, gdy dowiedziałam, że „podjudzam”. I że mam problem z przyjmowaniem krytyki, więc o taką życzliwą i konkretną krytykę proszę.
To ja proponuję
Wiedźminka,Jo z Wami zawsze!
Choć jestem w autobusie i nie wiem czy wolno?Mam nadzieję,że nie zostaniemy ostrzelani jak wczoraj tramwaj?