W tym roku na plaży nad Bagrami poznałam Bogusię i jej siostrę Dorotę. Szybko okazało się, że mamy więcej wspólnego niż tylko zamiłowanie do pływania i wygrzewania się na słońcu.
Tak więc jesienią zaprosiłam do chatki w Stróży nowo poznane towarzystwo – Bogusię, Dorotę i jej męża – Roberta. Ich głośne śpiewy przy akompaniamencie gitar niosły się po wsi, co mi sławę w lokalnej społeczności przyniosło. Pisałam kiedyś o tym, że przyszły do nas dwa psy i dzieci sąsiadów, a inni mieszkańcy wsi z daleka z zazdrością słuchali i potem skomentowali „starzy, ale jarzy”.
Dla przypomnienia – zdjęcie.
Od tego wesołego, rozśpiewanego towarzystwa dostałam propozycję wyjazdu na Andrzejki do Ochotnicy.
Za kierownicą Robert, w samochodzie 4 kobiety, 2 gitary, jedzenie i trunki. Zanim dojechaliśmy, już było wesoło – śpiewy, kawały itd.
Część gości już była na miejscu. Jako jedyna nowa przedstawiam się, witam.
Pada pytanie „a ty skąd znasz Roberta?”.
„Znam to za mocno powiedziane, dziś widzę go TRZECI RAZ W ŻYCIU NA OCZY”.
„Uhmu, to z kim przyjechałaś?”
„Z Robertem!” (wszak on był kierowcą).
Facet w towarzystwie zwany Putinem rozgląda się badawczo, ale widzi obok żonę Roberta, więc oddycha z ulgą.
W sumie było 14 osób, ale na następny dzień niektórych traktuję jak moich znajomych prawie, taka panowała dobra atmosfera.
Były śpiewy przy gitarze, odstawiane skecze, tańce, wróżby andrzejkowe… zabawa do rana prawie!
Moja wróżba z wosku wyglądała tak:
Który but wyjdzie pierwszy za próg?
Otóż, wyszedł futrzany pantofel (ten z białym futerkiem).
Dla panienek oznacza to rychłe zamążpójście, a dla mężatki? Tak się zastanawiam, co to może dla mnie oznaczać?
Bo chyba już się domyślacie, kto jako dyżurny zmarzluch przebrał jedynie bluzkę i pozostał w grubych dresach i ciepłych pantoflach?
Nie wiadomo po co zabrałam spodnie i buty takie no… na elegancję.
Było zimno, gdyż zrobił się mróz, a gospodyni z Krakowa przyjechała trochę wcześniej od nas i dopiero wtedy rozpalono w kominku, ale wyziębiony dom tak szybko się nie nagrzewa.
Na noc Makówka ubrała wszystkie ciuchy, jakie zabrała, kaptur na głowę, ale i tak rano czułam, jak mam lodowaty nos.
Robimy wspólnie śniadanie z tego, co każdy przywiózł. Kieliszeczek na rozgrzewkę, a do tego:
I oczywiście gitary w ruch.
„Chałupy Welcome To” w lekko zmodyfikowanej wersji:
…Jak co roku w Chojnicach
gdy zaczyna się mróz …
znów się będą rozbierać
Miss Natura wybierać…
Makówka rozgrzana wódeczką zrzuca z siebie jedną z warstw ubranek.
Po śniadaniu mały spacer w góry.
I trochę gimnastyki na lodzie.
Dla takiej zabawy, dla poznania nowych osób warto nawet teraz chorować!
Wśród gości była jedna pani, która maluje. „Dla przyjemności i na zamówienie”. Na sprzedaż głównie anioły, Żydów i Matki Boskie, bo to się najlepiej sprzedaje. Dla przyjemności to już różnie. Ubawił mnie ten zestaw tego, co się najlepiej sprzedaje w naszym kraju.
Ciekawa jestem co na to malujący Wyspiarze?
Czy Andrzejki 2019 spędzę w Ochotnicy, czy tak jak w latach poprzednich? Czas pokaże…
Na koniec parę zdjęć z Andrzejek z innych lat.
2014
2015
W 2017 było lanie wosku w warunkach turystycznych.
Wosk podgrzewamy na ognisku w puszce po piwie, a potem lejemy do wody z roztopionego śniegu.
Na Wyspie towarzystwo z mocno rozbudowaną wyobraźnią – ciekawa jestem, co zobaczycie?
Na tych wróżbach z tego roku albo tych poprzednich?
Jak zabawa to zabawa!
Andrzejki, Mikołajki wszak są po to, aby życie trochę urozmaicić, ubarwić.
Dziś 6 grudnia, więc zakończę Mikołajem spotkanym w czasie zakupów.
Uznał, że byłam grzeczna i dał mi cukierka.
Rózgi też były, ale ja przecież grzeczna jestem, więc ja nie dostałam.
Zresztą grzeczna, nie grzeczna najważniejsze, aby pamiętać, że …
Jako przerywnik między poezję, obrazy, muzykę proponuję dziś wyjątkowo

trochę takiej zwykłego makówkowego „z życia wzięte”.
Dobry wieczór na nowym pięterku. Powiem tylko jedno: jestem pod ogromnym wrażeniem Makówkowej mobilności, szybkości podejmowania decyzji i umiejętności dobrej zabawy
W tej sytuacji chyba też bym machnął ręką na przeziębienia i całą resztę (aczkolwiek zdjęcia na lodzie w kontekście tych wizyt u lekarza wyglądają, hm, ryzykownie).
A na zdjęciach wosku z 2015 roku, na największym zdjęciu na środku wyraźnie widać zdziwionego albo oburzonego brzuchatego faceta. Nie mieliście tam jakiegoś sąsiada, któremu przeszkadzały odgłosy dobrej zabawy?
Zerknęłam na zdjęcia z 2015 roku. To były akurat Andrzejki harcerskie i faktycznie był tam jeden bardzo brzuchaty kolega.
Z nim była kiedyś śmieszna historia -był na obozie takim dużo młodszym od nas zuchem.
Kiedyś wlazł do kotła na zupę i kocioł wraz z nim zaczął odpływać na środek jeziora. To był obóz na wyspie.
Natomiast do niego oburzenie akurat bardzo pasuje, bo z malutkiego zucha wyrósł niestety na tyle niesympatyczny facet, że przestał być zapraszany na harcerskie imprezy.
Och, zgadza się aż za dobrze. To ja może już nie będę komentował…
Komentuj, bo jak się zgadza to tym bardziej. Zresztą na tym polega zabawa.
Natomiast ten brzuchaty kolega, co był na zdjęciu z 2015 roku, jak się dowiedziałam, w tym roku nie został zaproszony. Tu już wkraczamy w podziały, które niestety zaczynają dotyczyć już również życia towarzyskiego.
Wosk na pierwszym zdjęciu rzuca cień samuraja w pełnym rynsztunku, skierowanego ku tobie…
Na drugim (czyli w prawym górnym rogu), w poziomie, jakby aligator?
Niebezpieczne wróżby!
No właśnie -co mnie tu straszycie?

Zamiast zobaczyć królewicza z bajki to Wy aligator, samuraj albo oburzony brzuchaty facet!
No nie wiem, samuraj to rycerz, aligator prawie jak smok – rysuje się baśniowa historia z uratowaniem przed smokiem
Zdjęcie z tego roku wrzuciłam na fb i tam ktoś wypatrzył smoka, a ktoś inny dodał interpretację, że smok to …burzliwy związek bez przyszłości, hm…

Ojej. Napisałem już wyżej, że nie powinienem komentować i chyba się sprawdziło. To ja chyłkiem zemknę, pozostawiając dobranockę piętro niżej…
Burzliwy związek, konfitury … w marzeniach i w wyobraźni można wszystko…
Ten aligator i samuraj to macie na myśli wróżbę z 2018, czyli z Ochotnicy?
Tak, te najnowsze.
W 2015 to ja widzę wilka wyjącego, zapewne do księżyca , a na innym zdjęciu jakieś dwa kałasznikowy. Niepojęte, zważywszy Twój talent do zabawy
Wiedźminko a na tych z tego roku?
Ten największy to uosobienie tęsknoty za czymś niewiadomym, a najmniejsze to kot głaskany pod brodę
Ależ Ty jesteś cudna wariatka
Jo.
W odpowiedzi na Twój komentarz uzupełniłam moją wycieraczkę o jeszcze jedno zdjęcie.

Dzień (podobno) dobry (podobno).

Madre dziś wizytuje.
Gienia i lecę mansardę porządkować.
Kawa obowiązkowa i konieczna. Poproszę jak zwykle, dzisiaj bez charczenia.
Witajcie!
Największym urokiem wróżb z wosku jest pełna dowolność ich interpretacji, co zawsze pozwala najpierw na podłożenie pod nie spełnienia marzeń, a potem częstowania bliźnich „a nie mówiłem…”
Ja to robię i bez wosku
Dzień dobry. Dzisiaj pracowity dzień, bo jutro skoro świt wybywam(y) na urodziny do teściowej, potrójnie okrągłe (80).
Cześć. Piątek w mojej okolicy
Musimy względnie blisko mieszkać, bo u mnie też.
Dzień dobry! Zaskakująco, jakieś 3,5 tys. km dalej… też piątek 😉 I późnoporanna kawa, bo słońce tutaj wstaje bardzo przyzwoicie po 8-ej
Tak daleko też piątek? To zdecydowanie znak, żeby zacząć weekend.
Witajcie!
U mnie też piątek. Pochmurno.
Dzień dobry

Już nie pamiętam kiedy ostatni raz leliśmy wosk przez klucz… stare dzieje
Komentarze Miralki i Bożeny nasunęły mi pewne pytanie.
Jakie są Wasze sposoby na odreagowywanie stresów i problemów dnia codziennego?
Podglądanie ptaszków, kontemplowanie przyrody, uprawa ogródka, sporządzanie wyszukanych potraw, wspaniałe wycieczki te bliższe i te dalsze, bardziej egzotyczne. …
Poezja, literatura, muzyka, malarstwo. Co jeszcze?
Odkąd wpłynęłam na Wyspę, wrzucam tu moją prozę życia.
Ale i też (nieudolnie zapewne) zazwyczaj o coś mi chodzi, o przekazanie jakichś moich przemyśleń.
Do tej pory było o:
-roli przyjaciół w naszym życiu,
-potrzebie utrwalenia wspomnień o naszych przodkach,
-do czego doprowadza zgoda na brak demokracji, od której o krok do zbrodniczych systemów totalitarnych
-ekologii i walce „o planetę” (gdybym, była zdrowa brałabym udział w happeningu, związanym z zagrożeniami dla środowiska, który przeszedł dziś ulicami Krakowa)
Eh tak mi się coś bajdurzy…to z tego siedzenia w domu chyba?
Jednak ci, co potrafią, wyrażać swoje myśli w poezji, muzyce lub obrazach mają lepiej…
Knebel dla Makówki pilnie poszukiwany…

Mnie odstresowuje kąpiel w pachnącej piance z podgłówkiem i świecami, pisanie wierszy, czytanie książek, szum morza i inne odgłosy natury i miejsca wyludnione. Nie mniej jednak potrafię też zrelaksować się w fajnym towarzystwie z jajem, a nawet z dwoma
Ojej. Sam nie wiem, w kwestii odreagowywania stresów. Raczej chyba tłamszę do środka, więc pewnie któregoś dnia ta sprężynka mi pęknie od nakręcania, albo inaczej wyszczeli. Ale jakoś przędę
I do tego są właśnie „odstresowacze”, dla każdego inny…
Śmiech i zabawa nieraz odgrywa taką rolę dość dobrze.
Ja pokazałam jeden z moich, bo jak sprężynka pęknie, to zazwyczaj nic dobrego z tego nie wynika…U mnie już parę razy pękła…

Sposobów na odreagowanie mam wiele. To zależy od sytuacji i rodzaju stresu. Ale chyba najbardziej i najczęściej pomaga mi wyjście z domu do parku. Zielone drzewa uspokajają wzrok, świergot ptaków koi nerwy, a jeszcze jak się trafi jakaś przygoda, to przestaje się myśleć o problemach, bo całą uwagę się skupia na tym czymś
Problemu to nie rozwiązuje, ale pomaga oderwać się od niego… nabrać choć odrobinę dystansu.
No i jeszcze jedno. Na takie wypady zawsze jadę z mężem. Razem odreagowujemy, razem potem wracamy do problemu, bo we dwoje łatwiej jest pokonać przeciwności. Czasami któreś z nas stworzy problem, przecież i tak bywa… po wyciszeniu i uspokojeniu łatwiej dojść do porozumienia. Bez niepotrzebnych krzyków i emocji.
Fajrant i zaraz, zarutko przerwa, bo rzeczywistość domaga się uwagi, a jutrzejszy wyjazd – przygotowań. Ale zanim, to jeszcze przemknę po drabince.
No, przebieżka po szczebelkach zakończona, teraz przerwa. Idę się pindrzyć (znaczy przystrzyc brodę do cywilizowanych rozmiarów).
A to mi się kojarzy z panem Herkulesem Poirot, choc on ma przecudnej urody wąsiki ! I bardzo je pielęgnuje.
Och, nie śmiałbym się mierzyć z wąsikami Herkulesa Poirot, i nie tylko dlatego, że nie stosuje brylantyny.
Jestem już, może z lekkimi tylko przerwami.
Odstresowacze ? A to różnie, ale raczej „przeżucie problemu „, bez udziału nawet najbliższej osoby. Czyli jak Kwak…. do środka.
a czasem muzyka…
Cicho jakoś, a za oknem deszcz….
Ale na szczęście (tutaj) bez mrozu i mam nadzieję, że na całej trasie do Bydgoszczy jutro takoż!
Też myślę, że drogę będziesz miał dobrą …
Mistrzu Q!
Szerokiej….
Byle przyczepnej. Dziękuję wszystkim. Zmykam, dobranoc! I zapewne do zobaczenia w niedzielę.
Nie wiem jak tam reszta towarzystwa ale ja maluję właśnie kuchnię. Trzeba mieć nierówno pod sufitem…:)
Hm Zoe, ale sufit pewnie też malujesz?
masz czapeczkę, abyś włosów nie pobrudził!
Podziwiam i życzę szybkich postępów.
No właściwie to pomalowałem tylko sufit. Jutro (właściwie dzisiaj) będą malowane ściany. Włosy to mam prawie w kolorze sufitu. Tak więc raczej nie widać:-)
A na jaki kolor malowałeś sufit?

Trochę jaśniejszy niż włosy:-)
Dyplomata. Nadajesz się na polityka!
O tej porze ? A jak ze światłem ?
No światło to mi świeciło po oczach. Ale właśnie skończyłem. Chyba czas iść spać..Dobranoc.
Ps. Za oknem mocno pada deszcz. W sumie dobrze bo suchy rok był.
Dzień dobry

U mnie nie pada, ale dość chłodno. Jeszcze nie mróz, bo te minus 9C to nie całkiem prawdziwe mrozy… to dopiero przygrywka
Witajcie!
Sobota powoli się rozkręca 🙂
Witajcie!
Rozkręca się?
Powoli?
U mnie dopiero zaczyna…znów chyba popsuły mi się zegarki?
Witaj Makówko 🙂 No , sprawiłaś mi miła niespodziankę . Po małym „okoniu” na początku , obejrzałaś album o Warszawie i jesteś jedyną Niewiastą z Wyspy , która tego dokonała . Z przyjemnością witam Cię wśród miłośników Stolicy i proszę przyjmij z tej okazji kwiatek z gatunku moich ulubionych róż
Maksiu!
Dziękuję za kwiatka.
„Okoń” znikł, gdy Mistrz Q zalinkował, bo ja niecierpliwa i leniwa jestem -a tak klik i już mam.
Znów zadam jakieś głupie pytanie jako nowicjuszka na Wyspie -czy to Twoja strona na fb?
Ja takiej Warszawy nie znam, gdyż jeśli jako dziecko byłam w Warszawie może jakoś przejazdem z rodzicami to i tak nie pamiętam.
Dłużej w Warszawie (miesiąc) byłam na praktyce studenckiej w Zakładach Ceramiki Radiowej. Usłyszałam wtedy w jakiejś kolejce, że będą KARTKI NA CUKIER i bardzo mnie to rozśmieszyło, bo nie uwierzyłam.
W tym roku w lecie byłam w Warszawie jeden dzień. Kiedyś o tym przy okazji mogę opowiedzieć, jak będzie jakaś posucha tematyczna.

Jest to strona Znajomego z FB . Na mojej stronie , można obejrzeć galerię różnych kwiatów . Jest kilkaset fotografii . Ale nie reklamuje tego , bo jest to chaotyczny , zupełnie przypadkowy zbiór z moich ogrodów i warszawskiego otoczenia .
Dzień dobry

Wiesz Makóweczko, tak patrzę i patrzę na ten wosk… i widzę; uciekających w popłochu, tych którzy żartobliwie nazywają się – prawi i sprawiedliwi!! Amen!
Może coś w tym jest? Poniżej wklejam jeden z komentarzy na fb, który ukazał się pod tymże zdjęciem.

„Oooo, toż widzę bardzo wyraźnie obraz upadku pisu i pana Jarka na ławie oskarżonych!! Świetny odlew!!”
Każdy widzi,co chce widzieć. Ktoś inny widział smoka…na tym ta zabawa polega!
Właśnie odpowiadałam Maksiowi, gdy dziecko wtargnęło do pokoju z pytaniem „mama co jest na obiad i o której będzie?”.
„Obiad? Tak zaraz po śniadaniu?”. Dziecko wymownie popatrzyło na zegarek.
„Już po 14?”
Matka właśnie różę dostała, a ten mi tu z obiadem! A swoją drogą jak to się stało, że już tak późno? zastanawiając się w duchu, pognałam do kuchni.
Przy obieraniu ziemniaków przypomniałam sobie – obejrzałam „Drugie śniadanie Mistrzów” i odebrałam dwa telefony. Jedna rozmowa trwała ponad godzinę! Ale Kochani na koniec Makówka usłyszała „dziękuje za rozmowę, za radę….” tu padło parę miłych słów, których z wrodzonej skromności cytować nie będę…Na coś się przydałam….moje nadwątlone ego rozdęło się do wielkiego balona.
Ja tu gadu -gadu, a za chwilę sklepy zamkną. Pędzę kupić kiełbasę, ciasteczka /cukierki i wódeczkę na jutrzejsze ognisko.
I tak sobota minie. Wieczorem BYĆ MOŻE będzie jakiś miłe zakończenie soboty.
„ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy”…o ile się doczekamy…
Niepewność to nie to, co Makówka lubi najbardziej.

A co z tym obiadem??? Dziecię się doczekało czy najbliższą jadłodajnię zaliczyło
Ależ oczywiście, że się doczekało. „Szalona Makówka” jednak w pierwszym rzędzie jest Matką Polką.
Warknęłam do dziecka „za pół godziny, robię COŚ WAŻNEGO” wsadziłam różę w zęby i szybko wysłałam komentarz do Maksia. Godzina 14:26.
Potem jak widać, róż przybyło…, więc dobrze, że się pośpieszyłam z podziękowaniami.
O 16:13, gdy pisałam o obiedzie, obiad był już zjedzony, naczynia pozmywane i ja gnałam do sklepu, bo sklep osiedlowy do 17.
Mięso miałam zrobione wczoraj.
Odespać poprzednią nockę? Hmmm… może to i dobry pomysł – za krótka była!
Niniejszym zaktualizowałem skrypty Wyspy do wyższej wersji (5.0). Jak na razie najistotniejszą zmianą jest nowy edytor wpisów – opis użytkowania zamieszczę jak go wypróbuję. Na razie można uruchamiać intuicję 🙂
Intuicję? Kobiecą?

Czy tak w ogóle jakiś wyższy poziom inteligencji?
Najlepiej wszystkie posiadane zasoby, w ilości wedle potrzeb…
A jak potrzeby są większe od możliwości?
Chciałoby się mieć ZASOBY, a tu puk, puk i sam mak został…
Mak jest wielce pożyteczny i ma wielostronne zastosowania !
A Kopci
uszek wie to najlepiej.
a znasz powiedzonko :” jedz, głupi, bo z makiem ?
Makówka, weź ty się tak nie pałuj bo się cała posiniaczysz a potem będziesz wywieszać #metoo…
tylkmo trochę maku usypywałam…
Witajcie!
Deszcz pada,a makowka z plecakiem i kijkami już w autobusie.Na ognisko…hm
na temat mojej poczytalnosci możecie się wypowiadać. Wieczorem napiszę czy warto było
Witajcie!
Ranek smętnawy, ale i tak jest odrobinę lepiej niż godzinę temu. Ale przy ognisku zawsze cieplej…
Dzień dobry, już jestem, wszystko bardzo zacnie wyszło, 4-letnia prabratanica małżonki (tzn. wnuczka mojego szwagra… nooo, córka bratanicy małżonki, mam nadzieję, że jasne) ukradła całą uroczystość, ale poza dosłownie maleńkimi zgrzycikami – bardzo ładnie się zachowywała.
Mokro od Bydgoszczy do Trójmiasta, z jednym nikłym przejaśnieniem po drodze.
Nieco zwiększona ostrożność i bezpieczny powrót. Tak trzymać!
Zapraszam na nowe pięterko oraz do skorzystania z nowych funkcji WordPress’a 5.0 🙂
Mistrzu Tetryku, w kwestii tych skryptów, piszę na osobnym szczebelku, żeby nie umknęło: czy mógłbyś tylko przywrócić(?) ten jeden skrypt, co to wiesz? Bo najwyraźniej go zabrakło po zmianie?
Już szukam…
Już wszystko gra!