« Patryota Rena... »

Co się komu gdzie przelewa

Przy okazji rozważań na temat gwałtownych burz i opadów deszczu, który musi wszak gdzieś spłynąć, przypomniał mi się taki mój tekst sprzed ośmiu lat na temat metod kontrolowania tego przepływu, czyli retencji:

Przez kilka miesięcy słowo „powódź” odmieniane było w Polsce przez wszystkie przypadki. Media pomiędzy relacjami z jeszcze stojących wałów i już zalanych miejscowości pokazywały polityków i ekspertów, debatujących nad przyczynami i skutkami powodzi. Co do przyczyn, najczęściej padające odpowiedzi dotyczyły: niedostatecznie wysokich i/lub wytrzymałych wałów, niedostatecznej ilości terenów zalewowych (polderów) oraz niedostatecznej ilości zbiorników retencyjnych, zwłaszcza w górnym biegu rzek.

Jaka jest zasada działania takich zbiorników? Ano przegradzamy rzekę zaporą, przed nią (patrząc od strony źródeł rzeki) woda spiętrza się w zalew, za nią płynie sobie dalej. W samą zaporę wbudowujemy turbinę i do tego mamy z tego jeszcze prąd. A działanie przeciwpowodziowe? Proszę bardzo, przed sezonem lub w związku z ostrzeżeniem meteo, kiedy wiadomo, że w rzece będzie więcej wody (ze stopionego śniegu albo intensywnego deszczu), spuszczamy z zalewu w kontrolowany sposób tyle wody, żeby prognozowany nadmiar się zmieścił, zalew się wypełnia tymże nadmiarem, tereny poniżej zapory są bezpieczne. Hura.

Tymczasem okazuje się, że to tylko teoria. To znaczy retencja jest przydatna, ale raz, że na krótką metę, a dwa, że trudno ją dobrze zaplanować. Tak się złożyło, że wpadła mi w ręce praca dr. hab. Romana Malarza z krakowskiej AP, pod skomplikowanym tytułem „Geomorfologiczne skutki działania zapór wodnych w okresach powodziowych w dolinie Soły” sprzed kilku lat (pdf pochodzący stąd dla ułatwienia wrzuciłem na Wyspę). Przeczytałem ją sobie z fachową pomocą i muszę przyznać, że po tej lekturze moje spojrzenie na retencję się zmieniło.

Praca dotyczy Kaskady Soły, czyli kolejnych spiętrzeń na tej rzece. Wg Wikipedii pod względem zagrożenia powodzią Soła jest na drugim miejscu w Polsce (za Dunajcem). Nic więc dziwnego, że w jej dolinie, pomiędzy Żywcem a Czańcem, wybudowano w różnych okresach czasu w sumie 3 zapory (Porąbka, Czaniec, Tresna), a nad każdą z nich powstał zalew (odpowiednio Jezioro Międzybrodzkie, zbiornik wyrównawczy Czaniec i Jezioro Żywieckie). Kaskada funkcjonuje jako całość od blisko pół wieku (zaporę w Tresnej oddano do użytku w 1966 r.), a wspomniana praca jest próbą podsumowania efektów jej istnienia dla rzeki.

Wnioski po przetłumaczeniu na ogólnie dostępną polszczyznę brzmią następująco:

Zapory na Sole sprawiają, że zakłócony został naturalny przepływ wody w rzece i wszystkiego, co ta woda ze sobą niesie (kamienie, żwir, zawiesina drobnych cząstek), co sprawia, że:

1. Zbiorniki wypełniają się po części materiałem niesionym przez rzekę, więc zmniejsza się ich pojemność i możliwości retencyjne.

2. Podczas nagłych, obfitych opadów zbiorniki nie są w stanie zatrzymać nadmiaru wody niesionego przez rzekę.

3. Pozbawiona części materiału rzeka poniżej zapór działa niszcząco – w jej korycie nie powstają nowe osady (ponieważ materiał zostaje w zbiornikach), zamiast tego coraz szybszy nurt wypłukuje koryto coraz głębiej, stąd możliwość podmywania brzegów i mostów.

4. W związku z powyższym zachowanie rzeki poniżej zapór jest nieprzewidywalne, może ona podczas powodzi raptownie zmieniać koryto, co wiąże się z dalekosiężnymi skutkami również po powodzi.

Powyższe wnioski odnoszą się do Soły i jej Kaskady, ale opisane w przywołanej pracy mechanizmy dotyczą wszystkich zbiorników retencyjnych. Osadzanie się w nich sporej części najdrobniejszych materiałów niesionych przez rzekę (wg cytowanej pracy poniżej zapór przedostaje się ledwie 1/9 zawiesiny, czyli właśnie tej najdrobniejszej frakcji) pozbawia te zbiorniki ich podstawowej funkcji. Gdyby cywilizacja zniknęła z powierzchni Ziemi i pozostawiła zapory samym sobie, w szybkim tempie – kilkudziesięciu do kilkuset lat, co w skali geologicznej jest mgnieniem – zbiorniki retencyjne wypełniłyby się osadem, tworząc w biegu rzeki powyżej zapór, w miejscu obecnych zbiorników retencyjnych – rozległe płycizny.

Dlatego kiedy z mediów usłyszymy po raz kolejny o retencji jako podstawowym przeciwpowodziowym lekarstwie, pamiętajmy, że to lekarstwo niedoskonałe, a skutki uboczne ma nieciekawe. Z drugiej strony nie wszędzie da się wygospodarować miejsce na rozległe tereny zalewowe… Wszystko wskazuje więc, że w większości przypadków tam, gdzie zagrożenie powodziowe na górskich rzekach daje o sobie znać, niewiele da się zrobić dla poprawy sytuacji. Pozostaje nam tylko budować zapory.

Jeżeli jednak zmiana klimatu przyniesie częste gwałtowne opady, to powodzie podobne do tegorocznych będą zdarzać się również coraz częściej – i tu retencja niewiele da. A proszę pamiętać jeszcze o osuwiskach, które uaktywnią się pod wpływem opadów i dołożą swoje do puli ludzkich kłopotów. Krótko mówiąc, może się okazać, że w niektórych miejscach, zamieszkanych przez ludzi od setek lat, zamieszkanie na stałe stanie się niemożliwe. I tym całkiem pesymistycznym akcentem zakończmy te rozważania.

79 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Temat interesujący pewnie dla większości, jeżeli nie wszystkich Wyspiarzy, ale podejrzewam, że szczególnie dla tych z południa Polski, którzy mieszkają w pobliżu takich rzek. Albo nawet konkretnie samej Soły.

  2. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Przeczytałam dwa razy. Naukowcy przedstawili tylko geologiczne problemy, ja czytałam również o biologicznych. Zapory tamują przepływ ryb i różnego rodzaju wodnych stworzeń. Tym, które wędrują do morza w celach rozrodczych. A także tym, które wracają do swoich rejonów. To też dobre nie jest, bo zakłóca równowagę w przyrodzie, a to zawsze w jakiś sposób mści się na człowieku. Sad
    Też fakt, że człowiek nie wymyślił jeszcze skutecznego i bezpiecznego środka zaradczego przeciw powodziom. Możemy „gdybać” i „chybać”, ale teoria rzadko kiedy idzie w parze z praktyką…
    Wiem, że pod Chicago jest kilka zbiorników na wodę opadową. Tak normalnie działa to bez zarzutu, ale jeśli przyjdzie okres bardzo intensywnych opadów, woda zalewa ulice… pojemność rzędu kilkudziesięciu milionów galonów wody jest zbyt skromna jak na potrzeby. Żeby jakoś oczyścić ulice, otwierają zawory i wypuszczają taką brudną wodę do Lake Michigan. A potem plaże są zamknięte ze względu na zanieczyszczenia… Weary
    Przy mniejszych opadach, zanim wypuszczą wodę z tych zbiorników, oczyszczają ją, żeby nie zanieczyszczała jeziora. Przez te 20 lat naszego pobytu tutaj, kilka razy władze miasta musiały podjąć taką decyzję… a potem pozamykać plaże, co się ludziom też nie podobało… Weary
    Czasami ludzie zastanawiają się, jak to drzewiej bywało? Czy też były takie podtopienia i powodzie? Były, ale nie na taką skalę. Urbanizacja, tak ludziom potrzebna, zaburzyła pewne systemy działające w przyrodzie. Normalnie woda z opadów wsiąka w ziemię. Wybetonowane drogi, parkingi, postawione domy znacznie ograniczają ilości wchłanianej wody. Musi ona albo wyparować, albo gdzieś spłynąć. Proces parowania jest powolny, spłynąć nie zawsze jest gdzie, to i powstają podtopienia… nawet jeśli w pobliżu nie ma wielkiej rzeki…

    • Quackie pisze:

      Podtopienia i powodzie były na pewno, ale ludzie wiedzieli, że zdarzają się raz na jakiś czas (pewnie pamiętasz te różne „stuletnie wody”). Dopiero jak zaczęli a) poprawiać, regulować bieg rzek, b) budować na terenach zalewowych (Wrocław!), c) zabetonowywać miejsca, gdzie woda wsiąkała w ziemię i wycinać drzewa, które en masse przyczyniały się do jej magazynowania, jak napisałaś. A zanieczyszczenia, o których piszesz, to już istna wisienka na torcie.

      Niestety rozwijamy się za szybko, za gwałtownie i za bezmyślnie.

  3. miral59 pisze:

    Dodam jeszcze, że widzimy czasami jak podczas wiatrów, wody Lake Michigan zmieniają swój kolor. Niosą wtedy całą masę piasku i stają się brązowawe. Nie błękitne, jak to bywa przy pięknej pogodzie. Plaże zmieniają swój kształt… to wynik naniesionego piachu… także rozumiem, że jeśli woda, która niesie drobiny napotka przeszkodę, zostawia je tam, gdzie może.

  4. miral59 pisze:

    Jeszcze na koniec się pochwalę Delighted
    6 czerwca obchodzimy naszą rocznicę ślubu. Tym razem 37 Pleasure
    Zawsze przy tej okazji przychodzi mi na pamięć taki kawał…
    Spotykają się po latach dwie przyjaciółki. Jedna mówi
    – Wiesz, niedawno mieliśmy 20 rocznicę ślubu i czasami tego kroku żałuję…
    – A ja ciągle jestem panienką i kroku nie żałuję…
    Happy-Grin

  5. miral59 pisze:

    Miłego dnia Wyspiarze!!! Delighted
    Przekichane mam za sobą i już tylko relaksik Happy-Grin

  6. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Gratulacje dla Miralki i jej Męża i życzenia dalszych długich lat w zgodzie i harmonii!

  7. Tetryk56 pisze:

    W temacie wątku dodam, że od kiedy człowiek wymyślił sobie że Bóg oddał mu naturę we władanie, zarządza tą naturą z wdziękiem słonia w składzie porcelany albo i pijanego dziecięcia we mgle. Dopiero zaczęliśmy podejrzewać, że rabunkowa gospodarka doprowadzić może do katastrofy, a może się okazać że już jest za późno i ziemia poradzi sobie z nami jak my z gorączką – wynajdując jakiś „antyhomotyk”…

    • Quackie pisze:

      A cierpliwa jest i próbuje – dżuma, ebola, superwulkany (ponoć Toba pomógł, ale tylko na jakiś czas)…

      • Wiedźma pisze:

        Jest nas coraz więcej, powoli zbyt dużo dla Matki-Ziemi, a mnożymy się bez opamiętania. To sie dobrze nie skończy, bo jak miałaby wyglądać ewakuacja tych miliardów na inną planetę ? Worry

        • Quackie pisze:

          Ciężka sprawa. Żadne rakiety tego nie przewiozą, tylko jakaś teleportacja, zaginanie przestrzeni czy cuś. Czyli na razie czysta SF.

    • miral59 pisze:

      To prawda… Matka Natura próbuje nas trochę „przetrzebić”, żebyśmy nie zniszczyli Ziemi do końca. Mistrz Q część sposobów wymienił… dodam jeszcze homoseksualizm. Czytałam nie tak dawno – badacze stwierdzili, że na terenach gdzie występuje za dużo jakiegoś gatunku, rodzi się bardzo dużo osobników homoseksualnych. Populacja się zmniejsza, bo wiadomo – ci ze zmienionym genem nie rozmnażają się, a starsze osobniki umierają. Gdy populacja zmaleje, ilość homoseksualnych zmniejsza się niemal do zera. Badacze nie potrafili stwierdzić skąd natura wie kiedy i jak tym sterować… Thinking
      Stwierdzili natomiast, że tak to działa…

      • Wiedźma pisze:

        Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tezą …. a jesli tak to działa, to wśród białych nie powinno być zbyt wielu osób orientacji homo.

        • miral59 pisze:

          To chyba nie zależy od koloru skóry… Thinking
          Wydaje mi się, że bardziej chodzi o populację ludzi jako takich. Nie znam się na tym, więc trudno mi się zgodzić lub nie…
          Powtarzam tylko to, o czym przeczytałam.

      • Quackie pisze:

        Pierwsze słyszę, może i tak jest, ale wydawało mi się dotychczas, że odsetek osób homoseksualnych jest w ludzkich społeczeństwach mniej więcej taki sam i wynosi 7-10%.

        • miral59 pisze:

          Nie wiem jak to z tym jest. Po prostu przeczytałam artykuł i powtarzam to co w nim było. Ale chyba jest coś na rzeczy, skoro homoseksualizm staje się coraz bardziej popularny. Czy dlatego, że są większe możliwości ujawniania się (przynajmniej poza Polską) i nie grozi to karami? Nie liczę krajów arabskich, bo tam nadal za to można dostać karę śmierci.
          Poza tym, nigdy dokładnie nie wiadomo jaki jest procent homoseksualistów, bo nie wszyscy się ujawniają. Pewien procent zakłada rodziny hetero, chociaż nie czuje się w nich dobrze. To nacisk środowiska i konieczność posiadania „normalnej rodziny”… także sama nie wiem…

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry, to ja poproszę panią G. na poranną sesję.

    Koffie

  9. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry kochani Hi Przeczytałam tekst i dyskusję. Dorzucę jeszcze, że kraje zachodnie ” odbetonowują” swoje rzeki ( Ren jest tu przykładem).
    Do Ukratkowego,że władamy ziemią z wdziękiem słonia wrzucę stare brzydkie porzekadło „Daj chłopu zegarek, kłonicą będzie nakręcał”…. Pleasure

    • Wiedźma pisze:

      ..dzieckiem będąc nie miałam pojęcia co to jest kłonica. W końcu mi wyjaśnili ROTFL

      • miral59 pisze:

        Hihihi!
        Mam rodzinę na wsi, to wiedziałam. Happy-Grin
        Ale już mój syn, który co prawda odwiedzał z nami wujostwo na wsi, ale był jeszcze małym dzieckiem i nazwy narzędzi rolniczych były mu całkiem obce…
        Pamiętam, że byliśmy już tutaj, a on miał może z 15 lat… Czasami mówimy o kimś bardzo prostackim, że jest jak „dynamitem od pługa oderwany”. No i syn nie wytrzymał i zapytał – a co to właściwie jest ten pług? Oczywiście wyjaśniliśmy, ale po dziś dzień, jak córka chce mu dokuczyć, to mówi „pług?” Overjoy

    • Quackie pisze:

      Och, moi Rodzice mawiają (parę razy zresztą faktycznie w kontekście prawdziwego zegarka), za przeproszeniem PT Wyspiarzy: „Gówno chłopu, nie zegarek.”

  10. Sobiepan pisze:

    Felieton o „spiętrzaniu wód” jest ciekawy i POTRZEBNY, bo od wielu,wielu lat w Polsce mamy problemy z wodą. A będą jeszcze większe. Wbrew pozorom – Polska jest jednym z biedniejszych krajów w Europie, jeżeli idzie o zasoby wody – tak „pitnej” jak i dla celów przemysłowych lub energetycznych. Stąd budowa zapór wodnych jest KONIECZNA i wcale nie niszczy przyrody – wprost przeciwnie.Nie od dzisiaj wiadomo, że rzeki niosą muły i tzw.rumosz skalny – już starożytni Egipcjanie potrafili to wykorzystywać i wykorzystują nadal. Mieszkańcy zaś Mezopotamii tego nie potrafili – dlatego ich cywilizacja zanikła (dorzecze Tygrysu i Eufratu). Spiętrzanie polskich rzek zaczęło się już przed II wojną światowa Jezioro Rożnowskie – na Dunajcu i zapora na Sole w Porąbce i BARDZO DOBRZE, że się tak stało oraz, ze w czasach PRL zbudowano „kaskadę Soły oraz największa w Polsce zaporę na Sanie (Myczkowce). Zapomniano jednak OBECNIE, ze skoro rzeki niosą muł + piasek + rumosz skalny, to należy SYSTEMATYCZNIE powstałe zbiorniki oczyszczać i pogłębiać, zaś muły rzeczne z wielka korzyścią wykorzystywać dla celów rolniczych oraz na terenach przemysłowo zdegradowanych. Samo się nie zrobi. Co do kaskady Soły – należy jeszcze dodać zbiornik na Górze żar i powstała tam elektrownię szczytowo-pompową oraz fakt, ze w zbiorniku Czaniec zainstalowano gigantyczne pompy, które tłoczą wody z Soły – na Śląsk do sieci wodociągowej. I jeszcze jedno – dr hab.Roman Malarz z krakowskiej AP, nie jest autorytetem w Polsce, jeżeli chodzi o jej „nawodnienie”.POzdrawiam !

    • Tetryk56 pisze:

      Witaj, Sobiepanie!
      Jedyne jezioro zaporowe, jakie znam osobiście to Rożnowskie. Mogę tylko potwierdzić, że ogromna część pierwotnego jeziora jest już zapełniona osadami i porośnięta zielenią. Nie wiem, o ile zmniejszyła się pojemność zbiornika, ale powierzchnia wody zmniejszyła się znacznie w ciągu ostatnich ca. 40 lat – mimo, że cały czas muły są przerzucane przez zaporę…

      • Sobiepan pisze:

        Tetryk56 !!! :-))))) Tetryku – Jezioro Rożnowskie zawiera aktualnie około 1,6 miliona metrów sześciennych mułów i osadów dennych i jest znacznie wypłycone – można tam jeszcze zgromadzić około 193 mln.metrów sześciennych wody. Błąd jaki tam popełniono a następnie „powielono” przy kaskadzie Soły, polegał na tym, ze pozwolono tamtejszym „góralom” wyciąć w pień lasy (prywatne w większości) na okolicznych zboczach. Lasy te „trzymały płytka warstwę gleby i zapobiegały jej wypłukiwaniu. Stad też mamy w okolicach tego jeziora wiele przykładów osuwania się gleby i zawalania się budynków. Tamtejsi „górale” – przywiązani do „tradycji” chcieli mieć pastwiska dla swoich „łowiecek” no i tradycja „góralska – budowanie drewnianych chałup. Podobnie dzieje się w „dolinie Soły”. Lasy wytrzebiono prawie doszczętnie. Znam te tereny od pól wieku – bo tam budowałem dwa ośrodki wypoczynkowe dla mojego zakładu pracy i tam spędziłem tysiące godzin „nad wodą” – łowiąc ryby na wędkę.Kliknij sobie „ośrodek wczasowy „Ondraszek” w Międzybrodziu Żywieckim. To MOJA ROBOTA – rok budowy 1993/4. Budowałem także ośrodek wypoczynkowy w Rajczy, ale nie wiem czy jeszcze istnieje.Wydaje mi się, ze znam dość dobrze problemy wodne, hydrogeologiczne i przyrodnicze tych ziem i historię ich powstawania oraz bieżące problemy. Dzisiaj – wszyscy by chcieli korzystać, ale nikt nie ma pieniędzy na infrastrukturę !!!!

        • Quackie pisze:

          To prawda, że się nie czyści i nie pogłębia, a do tego osuwiska w Międzybrodziu, zresztą niedaleko Żaru, wzięły się dokładnie stąd – z wycinania drzew i budowania w tym miejscu domów, a przecież całe to miejsce od dawna nazywało się „Łazy”, co powinno dać budowniczym do myślenia – ta nazwa wzięła się od zŁażącej na dół ziemi.

          Nie wyrokuję, czy prof. Malarz jest autorytetem, czy nie. Natomiast niewątpliwie w kwestii osadów zgoda.

  11. Zocha pisze:

    Odmulenie Jez. Żywieckiego to konieczność wybrania 2,7 mln. m3 osadów naniesionych przez lata. Maleńka w porównaniu z opisanymi zapora w Dol.Wapienicy powstała w latach 1929-32 jako zbiornik wody pitnej dla rozwijającego się Bielska. Obecnie po raz pierwszy podjęto prace przy odzyskaniu pierwotnej pojemności zbiornika, trzeba usunąć 0,5 mln m3 naniesionego rumoszu. Jest jeszcze zbiornik w Goczałkowicach.
    Nie znam się na retencji, faktem są silne zjawiska atmosferyczne towarzyszące zmianom klimatycznym. Czynnik ludzki dołożył swoje.
    Stąd moja uwaga pod wcześniejszym postem. O wielkich powodziach słyszymy, a nierzadkie lokalne podtopienia przeżywamy tylko tutaj w górach.

  12. Quackie pisze:

    A ja się, proszę Szanownych, udaję na przerwę…

  13. Quackie pisze:

    …i po przerwie!

  14. Tetryk56 pisze:

    Dobrej nocy!

  15. Wiedźma pisze:

    Nie znam się na hydrologii, ale skutki wyrąbywania lasów widziałam na własne oczy. Bezmyślność i pazerność to straszna para.

    • Quackie pisze:

      Tak, i ciągłe przesuwanie granic. Trochę jak biali osadnicy w Ameryce Płn. i Indianie – zajmiemy tyle ziemi, ale dalej już nie – i zawieramy wieczysty pokój. Ale parę lat minęło i przesuwamy granicę dalej i następny wieczysty pokój, itd. aż do Pacyfiku.

      • Wiedźma pisze:

        Ostatnimi czasy mam podły nastrój, bo co chwilę coś sie objawia. Na przykład zamiar wyasfaltowania szutrowej drogi przez Puszczę Białowieską, bo to ma skrócić drogę między z Białowieży do Narewki. I ma to być z korzyścią dla przyrody. ….. słów brakuje.

  16. Quackie pisze:

    Niestety nie bardzo udało mi się wyspać, ale wiedziony poczuciem obowiązku nie zaspałem.

    Natomiast wiem, że bladym świtem w sobotę na jakieś 3/4 weekendu wybywam, więc będę z powrotem w niedzielę po południu/ wieczorem.

  17. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Lato wraca! Cieszymy się?

  18. Zoe pisze:

    Z Sasina dojechaliśmy na rowerach do Białogóry. 25km. Teraz musimy wrócić. Uff.

  19. Quackie pisze:

    Dobry wieczór! Fajrant i przerwaaa…

  20. Tetryk56 pisze:

    Ze smutkiem zapraszam na nowe pięterko…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)