To nasze miejsce w sieci jest przedłużeniem (protezą) naszej pamięci, wspomnień, zachwytów i przemyśleń. Upraszczając jest przedłużeniem naszego „ja”. Gdy wpisujemy, wklejamy tutaj nasze notki to nie tylko robimy to dla tej niewielkiej publiki ale również dla siebie. Żeby się lepiej poczuć, żeby poodczuwać więź z innymi piszącymi na tej stronie, oderwać widoku za oknem i przekazu telewizyjnego. Kreujemy tę naszą Wyspę wg. zainteresowań, upodobań i zachcianek. W pogawędkach pod notkami wymieniamy się różnymi uwagami. Napisałem „kreujemy” ale gdy się zastanowić to „wyspa” ma również jakiś niewielki wpływ na nasze myślenie, odczuwanie świata i postrzeganie rzeczywistości. Wyspa w jakimś stopniu nas kreuje. Pytanie – czy wyspa będąc wypadkową naszych przemyśleń, wynurzeń, wspomnień, żartów ma swój niepowtarzalny styl? Odpowiedź jest oczywistą oczywistością:-). Oczywiście ma.
Ale idźmy dalej. Co to jest inteligencja?
Wg wikipedii:
Inteligencja (od łac. intelligentia – zdolność pojmowania, rozum) – zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia. Zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w różnych sytuacjach. Cecha umysłu warunkująca sprawność czynności poznawczych, takich jak myślenie, reagowanie, rozwiązywanie problemów.
I teraz zaczyna się zabawa. Zadajmy pytanie: CZY WYSPA POSIADA INTELIGENCJĘ???
Rozkładając na czynniki powyższą definicję:
„zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia” – Wyspa posiada taką zdolność. Najpierw była umieszczone o ile się nie mylę gdzieś na stronie ONETu. Wyemigrowała stamtąd z jakichś nie znanych mi powodów (nie było mnie tutaj jeszcze wtedy). Coś się zmieniło i wyspa się zaadoptowała przemieszczając się gdzieś indziej
„Zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w różnych sytuacjach. Cecha umysłu warunkująca sprawność czynności poznawczych, takich jak myślenie, reagowanie, rozwiązywanie problemów” – Wyspa oczywiście potrafi reagować i rozwiązywać problemy (no może ułomnie ale jednak). Najprostszy przykład: problemy ze zdjęciami. Strona się zawieszała z powodu zbyt dużych fotek. „Wyspa” rozwiązała to w ten sposób, że nie wklejamy zbyt dużych zdjęć. Napiszecie, że Tetryk to rozwiązał. To ja wam powiem, że Tetryk to część zbiorowej pamięci i inteligencji Wyspy. Jeśli przykładawo ktoś zapyta na Wyspie jak zrobić aby ptaki przylatywały na balkon to Tetryk tego nie wie ale Wyspa na to pytanie odpowie (w osobie Miral).
Jednym słowem odpowiedź na pytanie napisanie wielkimi literami brzmi: TAK.
Nie jest to zapewne mocno rozwinięta inteligencja ale potrafi reagować, potrafi kreować i wpływać na osoby zaglądające w ten zakątek sieci. Powiedzmy sobie to taka malutka, sztuczna inteligencja SI.
Na pewno nie jest to taki potwór jak Facebook czy Google. Zastanówcie się czy taki Facebook od kogoś zależy? Nie. To już niezależny byt. Powiecie, że właściciele Facebooka mogą się go pozbyć. Nie mogą. Mogą go co najwyżej sprzedać ale Face dalej będzie taki jaki jest. Będzie rósł i pożerał inne miejsca. Będzie walczył w sieci z Googlem, Applem, amerykańskimi i chińskimi sieciami sprzedaży internetowej, serwisami z filmami i muzyką. To są już niezależne byty, które kreują nas. Które wpływają na nasze zainteresowania, wybory życiowe, polityczne i kulturalne. Sztuczna inteligencja już tutaj jest. My jej nie odczuwamy jako inteligencji bo nie jest ona personalnie „kimś”, nie wypowiada się w formie „ja”. Ale już kreuje świat.
A na koniec SI pozdrawia z rodzinnej wsi autora tej notki. Okazało się, że na rubieżach jest jeszcze drewniany dom. Zdjęcie zrobione 12 listopada:
O… hmm…W świetle powyższego felietonu . No to wpadłam ..Wyspę bardzo lubie. Podejrzewam jednak (pewnie znowu kompleksy się odzywają), że itd ,tu domyśłnik bo sama na siebie nie będę donosić..jeszcze raz to muszę poczytać, przetrwaić i zajrzeć do wyborczej. I pomyśleć
Dobry wieczór! To jest wielce słuszna teoria, całkowicie kompatybilna z ulubioną przeze mnie koncepcją języka jako niezależnego bytu.
Oczywiśie fajerant, ale jeszcze przez chwilę przed przerwą pobędę, bo ten tekst rozgrzał mnie intelektualnie.
No i w ogóle jest to całkowicie zgodne z teorią memów, które są de facto czymś więcej niż tylko śmiesznymi obrazkami z podpisem (chociaż nimi też) – nośnikami informacji, od najprostszej do bardziej złożonej, czasem opierającymi się na innych memach, czasem nawet bardzo piętrowo.
Zdanie z Dukaja: „Ta książka jest w 99 proc. tworem człowieka i w 1 proc. jego maszyny do pisania”. Niby absurd, a przecież – jakże ułatwiła pisanie maszyna, a jak jeszcze bardziej – komputer (edytor tekstu)! Możliwość cofnięcia się, skasowania, zamiany jednego tekstu na inny, sprawdzenia błędów (na razie tylko ortograficznych, ale…), wybrania synonimów… To już się robi więcej niż 1%. A co dopiero tzw. CAT-y – programowe narzędzia wspomagające tłumaczenie! Już nie mówiąc o całej gigantycznej, przepastnej (mimo że jeszcze nie w 100% doskonałej) bibliotece Internetu, słownikach, encyklo- i wikipediach. Czasem tłumacze zadają sobie pytanie, jak to w ogóle było możliwe, żeby sensownie tłumaczyć teksty w epoce przedinternetowej.
Witaj Kwaku ! Pociągnę to dalej, ciut złośliwie! To dlatego, między innymi Dukaj(i nie tylko on), piszę tak obszerne księgi, bo jednak jest łatwiej ?
Dzień dobry! Śmiem podejrzewać, że tak właśnie jest. Łatwiej pisać wielgachne powieści po kilkaset stron, a wydawnictwa to już w ogóle najchętniej widzą cykle (bo jak czytelnicy złapią haczyk, to się będzie sprzedawać przez lata całe! A książki grube można odpowiednio wycenić). Widać więc, jak to się przekłada nie tylko na same idee, ale także ich rynek!
Jeszcze raz Dukaj: „w tak uwarunkowanej kulturze sama kategoria „twórczości” budzi silne intuicje fałszu.”
W pewnym-miejscu-przed-Wyspą opublikowałem kiedyś wpis, oparty na całkowicie solipsystycznym założeniu, że to tylko ja jestem autentycznym, żywym człowiekiem, a wszyscy pozostali dyskutanci w tamtym-miejscu to jakieś sztuczne byty, może boty, może przejawy sztucznej inteligencji. Na szczęście na Wyspie tego wrażenia nie mam, i nawet niekoniecznie dlatego, że parę Wyspiarek i Wyspiarzy poznałem osobiście w rzeczywistości.
Dukaj: „Wystrzegajmy się antropomorfizacji sztucznej inteligencji – nie traktujmy programów jako „nadludzi”: ludzi, tylko że „bardziej”. ”
Jeżeli odrzucimy hipotezę o samoświadomości sztucznej inteligencji, to pozostaje coś w rodzaju niebywale rozbudowanego, bazującego na milionach memów (i znów – nie są to śmieszne obrazki, lecz elementy naszej wiedzy/ świadomości) INSTYNKTU. Ale jeśli jej nie odrzucimy – dopiero robi się ciekawie!
A ja czytając artykuł zablokowałem się mentalnie na pojęciu logosu. Jeśli przyjąć jego nadrzędność nad naszą wolą i rozumem, to poniekąd symetryzujemy falę ciemnoty z racjonalną nauką…
No nie wiem. Czy to nie jest właśnie kwintesencja ludzkiej kultury, wyekstrahowana za pomocą cyfrowej technologii z dotychczasowych dokonań ludzkości?
Czyż ekstrakcja polega na odrzuceniu?
To się zdaje się nazywa „odczyt niszczący”
a bardziej serio – bardziej chyba na odstawieniu na boczny tor, niech się ludzkość bawi, a poważnymi sprawami zajmie się Ktoś Inny (nie wiem, kto mianowicie).
Hmmm… Odczyt niszczący, powiadasz? Znaczy, głupek czyta dzieło naukowe (którego oczywiście nie rozumie) i uznaje, że fakt przeczytania je unieważnił?
Może to rzeczywiście tak działać…
Raczej chodziło mi o odczyt np. za pomocą lasera, odparowującego materiał i odczytującego informację z widma poszczególnych spalanych części…
Widzę, że notka trafiła na podatny grunt. Mam pytanie. Czy Wyspa może istnieć dalej bez nas. Załóżmy mija 50 lat. My znikamy, pojawiają się kolejni wyspiarze. Charakter wyspy jakoś się zmienia. Ewoluuje. Czym będzie ta wyspa. W jakimś stopniu niezależnym bytem od kolejnych wyspiarzy bazującym na ich przeżyciach, wpisach jednocześnie ukształtowanym wstępnie przez ojców założycieli i matki założycielki???;-). Czy może to jest tylko głupie dorabianie ideologii do kilkuset notek na podrzędnej stronie internetowej?
Och. Nie zaryzykowałbym, że będzie niezależnym bytem. Jednak ważne, kto pisze i jak. Zmieniając, sami też się zmieniamy.
Zoe, a przecież Wyspa ” się dostosowuje”!
Dukaj: „Tak samo jak ewolucja jako bezosobowy i bezrozumny mechanizm jest w stanie pobić w wyścigu kreacyjnym intelekty białkowe, tak sztuczna inteligencja – a najnowsze generacje programów rosną właśnie na algorytmach ewolucyjnych – lepiej od człowieka wie, co człowiekowi się spodoba i co człowiek by zrobił (stworzył), ale przecież nie odkrywa żadnego „sekretu człowieczeństwa”, nie sili się na żadne wglądy w jego duszę).”
…bo wystarczy, żeby działała – jak instynkt, na zasadzie narzędzia ewolucyjnego – w oparciu o statystykę, gdzie ludzkie gusta, preferencje, rozumiane jako wypadkowa całości, są tylko jednym z czynników kształtujących jej kulturowe (memiczne) „środowisko”.
A teraz bardzo przepraszam, jako nie-sztuczna inteligencja muszę sobie zrobić przerwę i ochłonąć.
Dobry wieczór
To prawda , że świat który nas otacza , zmienia się w tempie oszołamiającym do tego stopnia , że często wieczorem nie pamietamy co wydarzyło się wczesnym rankiem … Ale przecież sama istota ludzka , tak jak by po opuszczenia przez Adama Raju zatrzymała się w rozwoju swojej tożsamości . Przecież Mojżesz , kiedy układał się na górze Synaj z Bogiem co do kodeksu zachowań swojego plemienia , musiał mieć już bogate doświadczenie : Nie zabijaj , nie kradnij , nie cudzołóż , nie mów fałszywego świadectwa i jeszcze inne , które aktualne są do dnia dzisiejszego . A minęło już parę tysięcy lat i z treścią tego Dekalogu nikt nie dyskutuje , bo treść zapisu jest dzisiaj też aktualna . Może zatem dajmy sobie spokój z wymyślaniem czegoś , co i tak nie zmieni naszej natury , bo i tak będziemy kraść , zabijać i cudzołozyć …?? 
Ej no, Maksiu, widzę że masz już plan na resztę życia?
Czy Wyspa może istnieć dalej bez nas? Może. O ile zastąpią nas inni chętni do utrzymywania tego miejsca w sieci, i nie nastąpi jakaś kolejna radykalna zmiana która by, np. wyeliminowała tego rodzaju usługę jak hosting dla bloga…
No tak, ale jak rozumiem, kwestia jest – na ile charakter nasz i tych, którzy z nami zaczynali, a są upamiętnieni w nagłówku, przetrwa na Wyspie. Ja np. do dzisiaj się łapię na tym, że jak mam ochotę wrzucić Kaczmarskiego, to mam wewnętrzny hamulec, bo Senator nie lubił.
Oj, Kwaku, mam inne myśli…. zobacz ilu rzeczy nie ma na Wyspie, choć Senator je lubił ? Np. Magomajew ? Nie da się kopiować…bo wraz z Senatorem zniknęła jakaś istotna cząstka Wyspy.
Wyspa mnie ” ukarała” – za ni
c nie chce mnie zalogować trwale…..
Prawda.
i te jego wędkarskie opowieści!
i ukraińskie też. I homeryckie boje o historię i Wiedźmina… łza sie w oku kręci ..
Jestem zmęczony tym poniedziałkiem. Dobranoc.
Spokojnej, relaksującej! I gratulacje za tekst!
Dzień dobry


Przeczytałam wszystko
Ciekawa koncepcja
Ale wydaje mi się, że to nie Wyspa, a Wyspiarze są tą inteligencją i to głównie my kreujemy, a nie jesteśmy kreowani. Na pewno mamy na siebie jakiś wpływ, ale to się odnosi do osób, a nie komputera…
Poza tym… wydaje mi się, że charakter Wyspy się zmienia cały czas. Pamiętam, gdy parę lat temu „dopłynęłam” do Wyspy widziałam wiele opowiadań (cykli, czy pojedynczych), wierszy… pisanych przez Wyspiarzy…


Nie mam talentu pisarskiego i takiego opowiadania „z czapy” wymyślić nie potrafię 
Teraz z opowiadań mamy głównie relacje z wycieczek. Nie chcę przez to powiedzieć, że to nie jest ciekawe, czy że to coś złego. Przyjemnie się wędruje po nieznanych miastach, czy wertepach i poznaje nowe miejsca warte odwiedzenia.
Ale po cichu przyznam się, że czasami brakuje mi Zenka, Ignacego, Lukrecji czy Harpii…
I dlatego myślę, że jeśli my odejdziemy i przyjadą nowi, Wyspa znowu zmieni swój charakter i będzie dostosowana do upodobań tych nowych…
A tak w ogóle, to nie powinnam nic mówić, bo na Wyspie publikuję tylko i wyłącznie relacje z wycieczek
Witaj Mirelko ! Bardzo słuszne jest Twoje spostrzeżenia ! Ale czy mamy nad tym ubolewać ?
A tak w ogóle, to w niedzielę wybraliśmy się z małżonkiem do sklepu. Mieli dwudniową wyprzedaż, a zepsuł nam się blender i sokowirówka. Małżonek orzekł, że ta druga jest nam bardziej potrzebna, więc wybraliśmy jedną i do kasy. To znaczy… po drodze zahaczyliśmy jeszcze o parę działów
Przy kasie młoda dziewczyna. Najpierw nie wiedziała jak zdjąć sklepowe zabezpieczenia (żeby nam na bramkach nie wyło). Wezwała menadżera. Pokazał jej jak to się robi, a potem nas przeprosił za zwłokę i wytłumaczył, że ona pracuje tu zaledwie kilka dni. Oczywiście wykazaliśmy zrozumienie. Każdy musi się nauczyć… a potem się okazało, że kasa nie wybija jej tej obniżki ceny. Także ten menadżer nie zdążył odejść daleko
Przez krótkofalówkę kazał jednemu z pracowników pójść do tego działu i sprawdzić, czy rzeczywiście ten sprzęt jest na wyprzedaży. Podał mu model, markę i numer identyfikacyjny. Gościo sprawdził i powiedział, że to towar obok ma wyprzedaż i musieliśmy się pomylić. Zrezygnowaliśmy z zakupu. Poszłam na parking, a mój uparty mąż poleciał znowu między półki
Ja miałam dość. Zdążyłam przepakować kupione rzeczy do samochodu, gdy zadzwonił, żebym jak najszybciej wróciła do sklepu. Poleciałam, śmiejąc się po drodze, że na pewno chce kupić sokowirówkę po obniżonej cenie. A jak!!! Bardzo łatwo znalazł półkę, wyjął cenę z przeceną i poszedł szukać menadżera. Podetknął mu to pod nos i powiedział, że temu pracownikowi za ciężko było podejść dwa kroki dalej. I proszę! Tu jest dowód. Menadżer miał głupią minę i poprowadził męża do kasy. Ale to ja mam kartę do tego sklepu
Co prawda mąż mógł kupić za gotówkę, ale kupując na kartę mam kolejne 5% zniżki. To co będzie przepłacał
I tak mamy nową sokowirówkę 
Słusznie.
Dzień dobry. O tej porze jeszcze nie myślę. Nie napiszę niczego sensownego.
Poziom wczorajszej dyskusji przytłoczył mnie intelektualnie, więc ja może po prostu podam śniadanie:

Dzień dobry. Dzisiaj u nas pogoda, wygląda że jak drut.
Kawa na rozruch konieczna, może sztuczna inteligencja by szybciej odpaliła, naturalna ma swoje ograniczenia.
Drut, drut.
Owinięty dla pewności watą z chmur.
Wielokrotnie.
Tu wystaje ten drugi koniec, nieowinięty.
ożeszty (resztę zmilczę w głębokiej zazdrości)
Witajcie!
Dziś mam dzień biegany – wolne za święto, więc na razie zmieniłem opony (zimno już bierze!), potem idę na pogrzeb Piotra Szczęsnego, na wieczór też będzie wyjście…
Trochę niezręcznie w tych okolicznościach życzyć miłego dnia.
Góra ewidentnie jest po naszej stronie: deszcz nie padał, a z początku i potem na samo wyprowadzenie zaświeciło wcale ciepłe słońce. Ks. Boniecki miał bardzo piękne przemówienie – pierwszy raz na pogrzebie słuchałem księdza z zainteresowaniem i wzruszeniem! A nie było w tym ani słowa o polityce!
Ludzi było faktycznie dużo, jak widać na zdjęciach. Symboli politycznych nie było, było za to mnóstwo białych róż.
Podobno Boniecki miał dobre kazanie? Chyba jutro pójdę po gazetę, bo w internecie nie przeczytam.
Nie znam się, czy to kazanie, homilia, czy przemówienie, ale bardzo mi się podobało! (patrz wyżej).
Dzień dobry
A i tak te dni są coraz krótsze…
Pogoda, jaką u nas zapowiadają, też nie wygląda optymistycznie. Rano mgły, a potem chmury, czyli cały dzień ciemno
Nic tylko trzeba zapalić wewnętrzne słoneczko, żeby nie wpaść w depresję
Wczoraj wspominałem o niezmienności natury człowieka na przestrzeni tysięcy lat , podobnie jest z wiarą … Jak zawsze , wzorem do naśladowania są dla nas tzw. bracia starsi w wierze . Dla przykładu : czy wierzysz , że Mojżesz przeprowadził żydów przez Morze Czerwone ? W to , to ja wierzę , ale żeby tam było głęboko – to ja nie wierzę ! Po ostatnim Marszu Niepodległości ,pan minister od spraw wewnętrznych na zarzuty o zdominowaniu marszu przez grupy nacjonalistyczno – faszystowskie odpowiedział , że był to margines marginesu i taka drobnostka nie może odbierać chwały tysiącom prawdziwych patriotów . Jak widać pan minister zna odpowiedz na pytanie czy wierzy , że Mojżesz przeprowadził żydów przez Morze Czerwone….M
Witaj Maxiu! To właśnie jest wypieranie i to w ” ż
ywe oczy”. Bo tak im TERAZ pasuje. Ciekawe co zrobią, gdy ten ” ruch” przestanie być marginesem marginesu i weźmie także ich za łby ?
Witaj Wiedzminko
Miło mi ,że podzielasz moją opinię o słynnym już Marszu Niepodległości . Moim zdaniem , aż prosi się aby telewizje rozpoczęły emisję z pochodów niemieckich patriotów w latach trzydziestych ub.w. Jaka była dyscyplina , jakie piękne pochodnie i też hasła : Bóg jest z nami… 
Oni też ” chcą Boga”. Tylko nie mówią JAKIEGO
Dobry wieczór. Dzisiaj fajrant i przerwa zaraz. Albo za dwa.
Farciarz jeden.
Miałam dziś dzień pełen wrażeń, więc się pożegnam i udam na zasłużony odpoczynek.
Dobranoc Państwu.
Spokojnej. Ale jeszcze jestem przerywany.
Dotarłem, nieprzerwanie.
Witajcie!
W papierach październik, w kalendarzu listopad, a za oknem już jakby grudzień… szron na trawie i lekko przymrożona mgiełka…
Dzień dobry, nieco później niż zwykle.
U nas ponoć też rano był szron, ale już nie ma.
W papierach na szczęście nie październik, tylko wszystko tak, jak powinno być
Heloł. Ciężki mnie dzień czeka, chociaż po wczorajszych emocjach to cieszę się, że tylko dużo roboty.

Komuś czegoś?
Ależ oczywiście, jak zwykle kawka. Czarna i gorzka. Z góry dziękuję.
Coś dobrego poproszę. Nie wiem co…:-)
Bez względu na to, co to takiego, Gienia z pewnością poda.
Dzień dobry



Dziś u mnie ma być „ciepło”, ale deszczowo
Najchętniej zostałabym w domu, ale niestety do pracy iść trzeba
Miłego dnia życzę
A teraz, skoro fajrant, to i przerwa.
To ja jestem i pewnie pobędę, nawet jeżeli z przerwami na niezbędną działalność w domu.
Do soboty będę tu jednym okiem, bo mamy w domu akcję szpitalną.
Ale będę.
Och
zdrowia, zdrowia, zdrowia.
Nie, tym razem nie my.
Filozof na chemii w Warszawie, więc Madre u nas.
Ale dziękuję za życzenia i obiecuję zastosować
Dzień dobry. Może nawet słońce się pokaże.
Witajcie!
Miejcie nadzieję, nie tę lichą, marną…
Mgły się rozwieją. Howgh!
Ja to bym jednak coś zjadła. Dzień dobry.

Cześć. Też jestem głodny.
Bez kawy czuję się, jakbym próbował odpalić silnik przy zdechłym akumulatorze… więc poproszę.
Kiedyś w takiej sytuacji szofer wsadzał korbę w stosowną dziurkę…
O ile dobrze pamiętam, w dziurkę od przodu, więc może i tak.
Co kojarzy mi się z pewnym hasłem:
„Dobra mamusia pozwoli oblizać dziecku mieszadełka od miksera po robieniu kremu do tortu.
Mądra mamusia najpierw wyłączy mikser!”
Dzień dobry, a ja mam bieganie, potem prackę, więc będę, potem mnie nie będzie, potem zaś będę, potem przerwa. Czyli dzisiaj w kratkę.
Dzień dobry

Już za tydzień mam długi weekend
Ale jeszcze tydzień trzeba czekać…
Dzień dobry
W Warszawie znów powstał problem leninowski : Co robić … Dwóch wicepremierów Gliński i Gowin chcą zburzyć relikt ustroju słusznie minionego : Pałac Kultury i Nauki . Gowin dodatkowo jeszcze dodał , że nie tylko on tego się domaga , ale popiera go cały Kraków . Jak widać zanosi się co najmniej , na jakieś nowe powstanie warszawskie , które jak pamiętamy skutecznie zrównało miasto Warszawę z ziemią .
Pózniej , w ramach akcji , ” Cały Naród buduje swoją Stolicę ” , było co robić przez wiele lat ,,, Czy w sytuacji , kiedy w społeczeństwie jest wiecej emocji na burzenie , niż na budowanie , warto mysleć co będzie jutro ??
No na pewno nie cały…
Tak sobie pomyślałem , że niemożliwe abyś popierał wyburzenie PKN-u . Już agencje podają , że wiceminister MON-u Kownacki ,deklaruje gotowość wojska do zburzenia obiektu . Podobno będzie to doskonała lekcja szkoleniowa … Tetryku , czy to możliwe , aby tyle osób na wysokich stanowiskach rządowych, nagle zwariowało i bredzi o czymś czego ja nie mogę zrozumieć ? Wojsko w ramach ćwiczeń ma zburzyć PKN , aby uczcić 100 lecie odzyskania niepodległości ? Masz jakąś radę na poprawę nastroju ??
Mam pomysł! Jadę do domu!
No to ja wybywam z domu na spacer !!!
Dzień dobry po południu. Może teraz to będzie akcja „Cały Naród burzy swoją Stolicę”??? Ale skoro saperzy, to przecież nie cały naród – cały naród nie jest saperem, bo pomylił się już nieraz, a jak wiadomo saper myli się tylko raz.
A tak na poważnie, to widziałem w Internecie wyliczenia, z których wynikało, że o ile wyburzenie samo w sobie kosztowałoby jakieś astronomiczne pieniądze, to pozostaje jeszcze kwestia wywiezienia gruzu – i tu wyliczona liczba wywrotek była w ogóle nieprawdopodobna (a jednak – jak wynikało z obliczeń – możliwa), a jeszcze pozostawała organizacja ich przejazdu przez normalny warszawski ruch – w samiuteńkim centrum!
Dlatego sądzę, że to raczej chwytliwy temat dla prasy i opozycji, żeby ludzie mieli nad czym sarkać, podczas gdy w ciszy i spokoju sal i gabinetów kroją się jakieś nowe deformy.
Cały Kraków domaga się wyburzenia warszawskiego PKiN, a ogólnopolski sondaż wykazuje zwycięstwo Jakiego w wyborach na prezydenta Warszawy…
Ja bym jednak wolała nie.
W obu przypadkach.
Jakem warszawianka z wieloletniego zamieszkania i matka warszawiaka z Woli.
Może lepszy byłby kompromis: wyburzyć Jakiego?
O, widzisz, to jest bardzo dobry pomysł.
O tototo!!! Masz rację Ukratku! Jeśli już muszą coś burzyć? Chociaż wydaje mi się, że mieli budować i podnosić kraj z ruiny
Chyba się trochę pogubiłam…
Och nie, Miralko! To oni się pogubili!
No więc co do drugiego zagadnienia to ja bym nawet był za – niechże ogólnopolskie sondaże tak wykazują, niech się ten młody człowiek ponadyma, to potem bardziej go zaboli, jak się okaże, że Warszawa jako taka wybiera jednak inaczej.
Ktoś to skomentował, że całe szczęście – warszawskiego prezydenta wybierają warszawiacy.
Ja się tylko zastanawiam, po jaką cholerę robić ogólnopolski sondaż w tej sprawie?
Właśnie po to, żeby potem (za przeproszeniem) wymachiwać ogólnikami, „sondaż pokazał, że większość wolałaby jako prezydenta Warszawy…” a już jaka większość, jaki sondaż, jaka grupa badana, to tego już nie napiszą.
„Większość” to już nam wybrała Prezydenta. Polski. Więc ja osobiście bym wolała nie.
No, z pewnością to byłby sprawdzian dla Warszawy. To BĘDZIE sprawdzian dla Warszawy.
Fajrant, a jutro zapowiada się równie ciekawy dzień, w sensie biegania połączonego z pracą
Na razie przerwa.
I po przerwie
Idę se spać.
Od wczoraj obrobiłyśmy z Madre tyle tematów, że wieczorem obie straciłyśmy głos. Z tym, że ja bardziej. A jutro ciężki dzień przed nami. No wiecie: fryzjer, pizza, onkologia…
To ja póki co pod kordełkę. Paaaa.
Spokojnej!
A tak jeszcze coś, zupełnie nie na tematy tu poruszane





Pamiętacie? Trzy tygodnie temu miałam dostać zamówioną wagę do swoich monet. Nie przyszła i mąż dostał kasę z powrotem. Napisali mu, żeby zamówił jeszcze raz. Powstrzymałam go od tego i miałam rację
Wczoraj wieczorem (dokładnie o 21:11) ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiona poszłam zobaczyć kto to może być, bo nikogo się nie spodziewaliśmy (szczególnie o tej porze), a wszelakiego rodzaju domokrążcy już dawno zakończyli swoją pracę.
Popatrzyłam przez wizjer. Za drzwiami nikogo nie było. Jeszcze bardziej zdziwiona otworzyłam i zobaczyłam na wycieraczce paczkę (a właściwie dużą, wypchaną kopertę). Moja waga!!!
Mąż się tylko zaśmiał, że mam wagę za „free”
Nie wiem jak ta firma wychodzi na swoje, skoro zamiast dopilnować dostawców, robi klientom takie prezenty?
Dobrze, że mąż nie zamówił tej drugiej, bo na groma mi dwie wagi? Tę, którą dostałam, użyłam i teraz będzie leżała nie wiem ile, zanim znowu będzie potrzebna.
Ale monety mam już poważone, posegregowane i włożone do albumu
Dzień dobry. Deszczyk k…. deszczyk. Jak ja nie lubię listopada. Może się rozsłoneczni w drugiej części dnia (sam nie bardzo wierzę).
A u mnie wreszcie słońce!
Dzień dobry. A ja się zgłaszam dobrą godzinę wcześniej, bo zaraz jadę do Gdańska na jedną branżową okazję.
No tak – przedkawie… Powitanie wkleiłem nie tam, gdzie chciałem
To ja wybywam.
Dzień dobry.
Ja się tak nie bawię! Napiszecie taki dobry tekst, później jeszcze ciekawa dyskusja i miało być ( w zamiarze) 10 minut a zrobiła się godzinka, a praca czeka.
Uwielbiam Wyspę;-)
Miłego dnia wszystkim;)
Wzajemnie!
Dzień dobry po raz drugi już. Właśnie wróciłem z połowy bardzo fajnej konferencji branżowej na uniwerku, po drodze jeszcze parę rzeczy załatwione, teraz pracka, przerywana jeszcze innymi drobiazgami.
Dzień dobry.

Poproszę herbatę.
I windę na to piętro.
Dzień dobry, to ja też poproszę kawkę. Windy nie ma, w razie potrzeby będziem wciągać dźwigiem od zewnątrz.
Dzień dobry. Nie zaspałem, pospałem. Dzień będzie obfitował w wydarzenia w realu, więc jak będę, to będę, a jak nie – to nie. Proste.
Witajcie!
Tu pierwszy szron widziałem dwa dni temu, dziś jest cieplej i nawet nie pada; widać kawałek błękitu. Jest dobrze!
No właśnie, te temperatury z minusem pokazywali przede wszystkim u Was. No cóż, już za połową listopada jesteśmy.
Uff, no to jedna rzecz za nami. Teraz do popołudnia względny spokój.