Po raz pierwszy miałem wakacje we wrześniu.
I chyba ostatni. Taka deszczowa pogoda podczas urlopu to chyba kara niebios za moje i nie moje grzechy. Czasem się zastanawiałem czy nie jestem Noe druga wersja:-)
Powrót z wakacji wyglądał tak:
Pod koniec była pogoda
Zachwycające miasteczka we włoskim stylu na Istrii
Niedziela (drugi dzień pobytu) na Chorwacji tak wyglądała:
A przywitała nas Chorwacja pięknym wschodem słońca w sobotę
Na Chorwacji byliśmy tydzień. Lało przez połowę pobytu. Po powrocie miałem tydzień urlopu. To wtedy gdy ogłoszono stany alarmowe na rzekach w okolicach Oświęcimia. Mieszkam 15km od tego miasta. Lało nonstop.
Ps. sorry za totalny chaos. Jak uda mi się wykroić trochę czasu to przeedytuję tę notkę tak aby to normalnie wyglądało
Ps.2. 2049 w tym tygodniu w kinach.
No cóż. Trzeba obrócić monitor przy niektórych fotkach.
Chłopisko,trzymaj fason,stój pionowo! Chłe,chłe..
Jak się zastanowić to im bliżej równika to ziemia bardziej pochyła:-)
Chłopisko,trzymaj fason!
Dzień dobry, robota jeszcze w lesie, ale mignęło mi nowe pięterko, to wpadłem. Faktycznie trzeba by poobracać zdjęcia – mnie się to kiedyś nie udało. Na szczęście monitor mam na przegubie, więc mogę sobie obracać lokalnie
PS. 2049 JUŻ? Była wczoraj zajawka, ale jakoś nie załapałem, że to już teraz. Nie za 2-3 tygodnie?
O, proszę:-)
BIELSKO BIAŁA Galeria Sfera ul. Mostowa 5
Blade Runner 2049 (2D,napisy)
05.10.2017 | 21:00 | Sala 6
rząd: 9 miejsce: 9 bilet: Rezerwacja
No faktycznie. To może pomyliłem z tym poprzednim filmem, co to byłem ze 2 tygodnie temu.
Swoją drogą idę z sentymentu. Trochę mi się te wielkie produkcje opatrzyły. Gonią się i strzelają wszędzie i zawsze:-)
Ej, ale przecież Blade Runner jest kultowy! I chwalą, że ponoć godny następca.
Założę się, że będą się gonić i strzelać. Blade Runnera czytałem chyba końcem lat 80tych.
Oczywiście że będą, to widać choćby w zwiastunach. Ale jest też coś poza tym, filozofia, idea, te rzeczy. W pierwszym filmie również Rutger Hauer umierający w deszczu z gołębiami. Dlatego film kultowy.
Wiem, wiem.
Pamiętam, że podobała mi się książka i film. Ale dla mnie osobiście kultowe książki SF to:
1. Diuna Franka Herberta
2. Niezwyciężony Lema
3. Dzienniki gwiazdowe tegoż
4. Piknik na skraju drogi braci Strugackich
5. Paradyzja Janusza Zajdla
Zaczytywałem się Sapkowskim ale to nie SF
Ja bym pewnie zestawił dłuższą listę.
Jeszcze coś Heinleina. Luna to surowa pani albo Kot, który przenikał przez ściany.
Jeszcze Gra Endera (książka, nie film. Pozostałe powieści z cyklu – niekoniecznie. Nie wszystkie)
Lem – o rany. Chyba cały jego SF.
I tak dalej.
Wszystko to razem wydaje się świadczyć, że deszcze lubią pana Z. Może trzeba się wynajmować za pieniądze i jeździć tam, gdzie susza?
Ej, ja rok temu miałam wakacje we wrześniu i było super!
I jakieś… chyba cztery… lata temu też. Prawdę mówiąc wolę wrześniowe urlopy (chociaż słowo „urlop” w moim przypadku jest zdecydowanym nadużyciem), od czerwcowych, bo jest cudnie na straganach warzywno-owocowych.
Dorzuciłem parę fotek jakby co.
Spokojnej obu paniom… a teraz idę zobaczyć te parę fotek.
Miasteczka na szczytach wzgórz – super!
Czy te fale, przelewające się przez falochron, świadczą – tak jak w Gdyni – że właśnie idzie sztorm?
To była właściwie kulminacja. Potem już fale były mniejsze.
Ale woda na jezdni z innego zdjęcia to deszcz, czy morze weszło do miasta?
To był de.szcz totalny przez dwie godziny. Inny dzień
Mieliśmy taki deszcz totalny w 3mieście. Około godziny, a potem nie tak już totalny, ale za to przed parę dni. Zagrożenie powodziowe w Gdańsku i te sprawy.
… bry

Kaaaawyyyy
Witajcie!
Na razie wybywam, będę później 🙁
Straszny z Ciebie latawiec ostatnio
Dobrze, że sznurek się jeszcze nie urwał, a i ogon powiewa z właściwej strony!
Dzień dobry. Kawka sobotnia już stoi. Ja z kolei będę biegał i wracał, biegał i wracał. Np. teraz wróciłem na Wyspę, a zaraz biegnę dalej, więc w kratkę.
Quackie z B5 na F1. I już jestem z powrotem na Wyspie
To taki bardziej konik szachowy
Jak biega, to goniec (edit: bo konik raczej skacze)
A ja dzisiaj roboty mam po czubek kokardki! Piękny weekend i wszyscy w domu, więc trzeba to wykorzystać!
Drewno noszo (i bardzo dobrze). Co jeszcze robio?
Aaa najważniejsze, że nie robio awantury, chociaż zaliczyliśmy „Nie pójdę do pizzeriiiii… Nie cierpię Dolce far nieeenteeee.” (Po czym zjadł całą pizzę bez szemrania).
Zanim przejdziemy do kolacji złożonej z calamari fritti, czeka nas jeszcze wizyta kontrona u Jaśka onkologa.
My to umiemy świętować rocznicę ślubu! Jak mało kto!
Idę dalej biegać. Z F1 na H3.
I z powrotem 🙂 🙂
To i ja.
Dzień dobry

A jest co podziwiać!!!

Gdy się wybieramy nad Lake Michigan, to właśnie takie fale lubię. Nasz Bałtyk też wolałam wzburzony. Gdy wyglądał jak stół, tracił dla mnie połowę swego uroku…
Dopiero przy takiej fali widać potęgę wody… siłę, którą człowiekowi trudno jest opanować… a wszystko co nieujarzmione, niemożliwe do wzięcia w ramy, jest przecudne 
Jakie piękne pięterko
Całe szczęście nie musiałam odwracać monitora, bo wszystkie zdjęcia są tak jak powinny
Ta zalana ulica (w drugi dzień pobytu) musiała być w jakimś dołku (a przynajmniej ten jej fragment), bo tam dalej widać, że nie jest aż tak mokra… to znaczy mokra tak, ale nie zalana
Domki na wzgórzach przecudne. Musi być stamtąd piękny widok na okolicę
A te wysokie fale, to jest to, co Miralki lubią najbardziej
A tornado?
Tornada i huragany też są cudne… chociaż to zupełnie co innego. Najczęściej niosą ze sobą czyjąś tragedię, a to już miłe nie jest
Dodam tylko, że cieszę się, że ten tydzień się skończył
Może w końcu odpocznę i wyluzuję
W moim wieku trudno być na najwyższych obrotach przez cały tydzień… Wieczorami, gdy już mogłam usiąść do kompa, nie miałam na to siły… syn śmiał się, że jednak mam coś z ptaka, bo śpię przy kompie „na dzięcioła”… czyli trykając nosem w klawiaturę 

Mam nadzieję wrócić do świata i wieczorkami sobie popisać
Jedyna córka naszych znajomych przeprowadza się do Arizony. Znalazła tam pracę i pracodawca oferuje dobre warunki. Chicagoland jej nie odpowiada, bo ona nie lubi zim, a kocha ciepełko. Podejrzewam, że w Arizonie dość szybko jej ta miłość przejdzie
Widzimy na mapie pogody jak tam jest latem
Temperatura rzadko kiedy spada poniżej 40C, a w tym roku przekroczyła nawet 50C…

Poza tym, te karaluchy wszechobecne, dochodzące nawet do 10cm długości, skorpiony i węże, włażące do domów… że o różnego rodzaju robactwie i pająkach nie wspomnę. Jak komuś to nie przeszkadza…
Mnie najbardziej przeszkadzałaby chyba ta temperatura… niby sucho (nie tak jak tutaj), ale jednak… trochę za ciepło.
Nasi znajomi jadą z córeczką, żeby pomóc przy przeprowadzce. Trochę ich nie będzie, bo przy okazji się rozejrzą po okolicy. O tej porze roku powinno być znośnie
O nie. Robale odpadają.
Na upały jest klimatyzacja (o ile nie ma przerw w dostawie prądu), natomiast robale… Najlepsza byłaby chyba jakaś broń biologiczna, owadożerna jaszczurka czy coś?
W Schiapparo miałam gekona.
Bardzo skutecznego.
40oC – to nawet dla naturystów za dużo!
Robale są paskudne, to fakt i jak pomyślę, że miałabym karaluchy w domu, to aż mnie otrząsa
Nie jest to komfortowa temperatura…
Klimatyzacja jest dobra, ale czasami trzeba z domu wyjść i dojść do samochodu, który potrzebuje czasu żeby się schłodzić. Na karoserii swobodnie możesz usmażyć jajko
Gekony na pewno są skuteczne, ale na pewno nie wszędzie dolazą, żeby wyłapać wszystkie robactwo…
A 40C (i ponad) to stanowczo za dużo nie tylko dla naturystów
Dziś mieliśmy gości
Mąż jak zwykle chciał szykować nie wiadomo co, ale sprzeciwiłam się temu dość radykalnie
Znamy ich od przynajmniej 15 lat. Jedzą tyle co kot napłakał, piją jeszcze mniej. Po co mam szykować zastawę jak na małe wesele? Nawet połowy nie spróbują

Ja rozumiem, że trunków nie należy mieszać, ale z kompotem?

I miałam rację!!! Zjedli niewiele (mamy obiad na jutro i poniedziałek 😉 ), on wypił piwo, ona kieliszek wiśniówki… jedynie kompotu trochę więcej ubyło… pozostałych trunków nawet nie tknęli
Problemem zlotów Watrowiskowych jest fakt, że dóbr wszelakich wszyscy przywożą w nadmiarze, znacznie ponad to, co sami są w stanie zjeść. I zawsze na koniec spotkania jest rozdawanie pod hasłem: weźcie i to, żeby się nie zmarnowało 😉
Tak chyba jest prawie wszędzie (a przynajmniej jeśli chodzi o Polaków)
Obawa, żeby nie zabrakło jedzenia, pcha nas w przesadę w drugą stronę i szykuje się takie ilości, że wystarczyłoby na pułk wojska
Inni nasi „cykliczni goście” wezmą wszystko, czym chcielibyśmy się podzielić, ale ci wczorajsi nie chcą nic zabrać ze sobą. Wczoraj wcisnęłam im jedynie kilka papryk, bo mam tego w ogródku jak w Moskwie rakiet i Dorota zapytała mnie, czy nie dałabym jej trochę mięty. Oczywiście!!! Nawet z korzeniami, bo to rozrasta mi się jak chwasty 

Także nie zawsze i nie wszędzie takie hasło działa
Nareszcie u nas koniec upałów

W nocy chłodniej… można spać przy otwartym oknie
Jeszcze nas czeka „Indian Summer”, czyli coś w rodzaju „indiańskiego babiego lata”, ale temperatura nie powinna przekroczyć 30C… Jeszcze żeby spadł deszcz… jest niesamowicie sucho. Podlewam swój ogródek codziennie (mały, to nie ma problemu), ale widzę jak ludziom brązowieją trawniki… trawa schnie, a ziemia pęka prosząc o wodę…
Wieczorem muszę nawet nałożyć bluzę, gdy wychodzę, bo trochę za chłodno w samym podkoszulku
Wrzesień był niesamowicie gorący i suchy… ciekawe co nam przyniesie październik? Na razie w dzień w granicach 20-24C, czyli pozytywnie
Jedni mają wody w nadmiarze, a inni (jak u nas) mają sucho… za sucho…
Dzień dobry.
Coś długo się dziś spało po wczorajszych zajęciach.
Dzień dobry, oczywiście przy niedzieli się pospało. A niedziela będzie też lekko kratkowana, ze względu na a) pogodę, b) pewną niewesołą rodzinną rocznicę.
Witajcie!
Nawet latawce potrzebują czasem pospać. Miło było!
Ale zimno!
Mieliśmy w planach prace ogrodowe, ale skończyło się na jednej szybkiej akcji tuż przed zapadnięciem zmroku. A jak słońce zaczęło zachodzić, to i temperatura usprawiedliwiła ucieczkę. Oczywiście ja zostałam z wężem z zimną wodą, a mąż dał dyla do domu, ale trudno. Przynajmniej posprzątaliśmy śmieci po drewnie, które panowie nam zwalili na patio.
Ale chociaż na słońcu mieliście ciepło? Bo tutaj wiatr skutecznie chłodził wszystko, czego jesienne słońce nie dało rady dogrzać.
W słońcu grzało. Najlepszy sposób na przeziębienie.
Ach zapomniałem. Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Wszystkiego dobrego wszystkim tłumaczom z Madagaskaru życzę!

Pięknie dziękuję.
Swoją drogą wyobraźcie sobie, jak się czuje tłumacz, współpracujący z wydawnictwem, które 30 września wrzuca na Facebooka wpis o serdecznych życzeniach z okazji… Dnia Chłopaka
No comment.
Tia…
Dzień dobry
A co z naszym Leśmianem? Czyja teraz kolej? Już drugi dzień października i można by było coś wstawić… kto chętny?
Dzień dobry. Chłodno, mgliście i pogodnie.
120sty komentarz. Równa połowa w stosunku do poprzedniego piętra. To zapraszam na nowe:-)