Sto lat temu byłem w Warszawie. No może nie sto ale ostatnio w zeszłym tysiącleciu. Wymyśliliśmy rodzinną, jednodniową wycieczkę Pendolinem do Centrum Nauki Kopernik
Rozpracowaniem logistycznym zajęła się małżonka. Mnie takie drobiazgi nużą, nudzą i męczą:-). Jedna drobna uwaga warta zapamiętania: jeśli chcesz jechać dużo taniej pociągiem pendolino zarezerwuj bilet przez internet równy miesiąc przed wycieczką. Wtedy są największe rabaty.
Ogólnie i skrótowo:
- Warto się przejechać pendolinem aby zobaczyć, poczuć przeskok cywilizacyjny pomiędzy koleją sprzed parunastu lat a dniem obecnym
- Warto pojechać do CNK w Warszawie aby zobaczyć jak można popularyzować naukę
- Duże miasta mnie męczą tłumem turystów i hałasem (chyba jestem stary
Poniżej kilka ze fotek ze stolicy:
Poniższe zdjęcie zrobiłem z powodu refleksu światła na elewacji:
I zabawa z ciekłym azotem w Centrum Nauki Kopernik:
PS. Na twórczości Leśmiana totalnie się nie znam. Jeśli ktoś jest bardziej w niej ogarnięty to może skasować tego PS(a) i wkleić coś adekwatnego albo i nieadekwatnego do powyższej notki.
Coś mi się pomyliło z rozmiarami fotek. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zastrzeli za to:-)
Dzień dobry. Bardzo dobrze zdjęta architektura, nie tylko refleksy światła, ale i ten PKiN w perspektywie zbieżnej. I bryła Teatru Narodowego. I Kopernik (nie tylko centrum nauki).
Miałem pisać, że Kopernik ale myślę sobie a może mam totalne zaćmienie umysłu i jest to Skłodowska;-)
Skoro Kopernik była kobietą, to Twoje wątpliwości są całkiem zrozumiałe.
Co do Pendolino, bardzo zbieżna opinia. Chociaż bezprzedziałowe wagony poza numerem 7 (strefa ciszy) bywają dość uciążliwe w towarzystwie małych, głośnych i trudnych do opanowania dzieci. No ale to dotyczy każdego bezprzedziałowego wagonu, nie tylko Pendolino.
Uuu… Bożenka pojechała i tak tu cicho o zmierzchu?
Mam gości, jeszcze do jutra, mniej więcej do południa.
Dzień dobry.

Gienia poszła szukać lampek choinkowych (żeby tak w ostatniej chwili nie przekopywać domu), to ja może chociaż kawę podam?
I herbatę.
Lampek? Czy to oznacza śnieg za oknem???
JESZCZE nie. Ale trzeba być przezornym, a do Bożego Narodzenia już przecież chwila.
Witajcie!
Lampki? i po co było je zdejmować z choinki???
Dzień dobry. Jak się wczoraj zachmurzyło i zadeszczyło, tak do dzisiaj trzyma. Goście wybyli, więc jest spora szansa, że będę na Wyspie mniej więcej na bieżąco.
Trochę się załamałam.

Właśnie odkryliśmy, że musimy wymienić BB meble. Nie dość, że na łóżku mieści się na styk, to biurko ma na wysokości szorowania kolanami.
Tu wszystko jest robione na miarę… Inaczej się nie mieści… A on urósł ponad 20 cm przez te trzy lata…
Czekaj, ale na miarę do wnętrza jego pokoju, czy na miarę do rozmiarów syna?
Both.
Nasze sypialnie mają 2,70 szerokości. U BB w pokoju jest jeszcze okno balkonowe. W rezultacie trzeba wszystko zmieścić w typowo blokowej kiszce, a on ma 186 wzrostu (albo już więcej…).
Jak się tu przeprowadzaliśmy, to stawałam na głowie, żeby w każdym pokoju zmieścić pełnowymiarowe łóżko, szafę, biurko i biblioteczki. Stolarz spieprzył nam cały Jaśka pokój, do tego stopnia, że jeden mebel musieliśmy wymieniać. Ostatecznie nie było super, ale jakoś dało się żyć, chociaż ja dostawałam ciężkiej cholery z powodu kabli nie mieszczących się ZA biurkiem. A teraz trzeba mu te meble wymienić, na miarę BB i pokoju.
Za studenckich czasów miałem taki sprytny mebel, który zawierał w jednym tapczanik, odchylany do ściany, nad nim szafki i półeczki, a dodatkowo odchylany blat dostępny przy złożonym tapczanie. Nie był to szczyt luksusu, ale może jako inspiracja?
Znam. Też korzystałam. Niestety problem długości łóżka pozostaje. I jedyne, co możemy, to zrobić łóżko i materac na zamówienie. Biurko też musi być wyższe, bo chłopię ma długie giczoły i kolanami podnosi blat.
Jak to mówią: małe dzieci – mały kłopot. Że tak się wyrażę – w tym przypadku par excellence.
Też miałem wtedy 186… a umieszczenie w jednym meblu kilku funkcji pozwala zwolnić miejsce spod n.p. biblioteczki.
Ej, ale nie byłeś rozpuszczonym aspergerowcem, nie?
No nie… Spróbuj skłonić BB do wspólnego projektowania (z uwzględnieniem finansów, of course!).
Projekcik już machnęłam od niechcenia.
Teraz trzeba by machnąć jakiś napadzik na bank.
No w każdym razie temat wyjazdu na wakacje za rok mamy załatwiony.
Pozdrowienia z Kołobrzegu
Odpozdrawiam! Cieszę się, że dotarłaś, rozumiem, że bez przeszkód.
Witajcie!
Nowy dzień. Pada. Gwiazdka coraz bliżej…
Dzień dobry.

Kawy proszsz…
Tylko po cichutku…
Po cichu, bez siorbania, wychylam filiżankę na rozruch.
Dzień dobry na paluszkach.
Otóż nabyłem wczoraj najnowszą powieść Marka Krajewskiego „Mock. Ludzkie zoo” i siadłem wieczorem do lektury, a jak skończyłem czytać (całość), to była trzecia w nocy.
Dlatego dopiero teraz się odzywam.
A powieść świetna, jak zwykle detale robią znakomite tło, fabuła natomiast chwilami dość ekstremalna – łamiąca tabu. Warto, zwłaszcza jeżeli ktoś już się wciągnął w serię o Mocku.
W ostatniej „Polityce” jest właśnie recenzowana – również pozytywnie (4/6).
Trochę za dużo zdradza, ale na szczęście to nie jedyne dno tej powieści.
Aby tradycji stało się zadość, umieściłem na nowym pięterku piękne wspomnienie lata pióra B. Leśmiana. Skryjmy się razem w zieleni ogrodu!

P.S. Poprzedni wiersz z cyklu, „Łąkę”, bardzo pięknie omówiła u siebie Ultra!