Oczywiście te najpiękniejsze wakacje.
Chciałam Wam opowiedziecieć o jednym tygodniu mojego miesięcznego pobytu w Polsce. Kiedy to byłam w Beskidzie Niskim, w rejonie gdzie ingerencja człowieka w naturę jest zminimalizowana. Gdzie w pełni sezonu, na szlaku spotkać można jedną, dwie osoby, prawdziwych turystów, którzy kilometry przemierzają z plecaczkiem by obcować z naturą. W podróży towarzyszyła mi młodsza synowa i jej rodzice. Wyruszyliśmy z Katowic, a miejscem docelowym była Agroturystyka „Stara Szkoła” w Mszanie, gmina Dukla. Nie od razu jednak Mszanę zbudowano… Do celu dotarliśmy robiąc sobie krótką wycieczkę przez Zakopane i Słowację. Po emocjach „serpentynowych”, estetycznych i smakowych – „wylądowaliśmy” w Mszanie. Stara Szkoła w Mszanie była naszą bazą wypadową po okolicy. Przy czym „młodzież” (Ada i ja
) chodziła przeważnie swoimi ścieżkami, a „dorośli” troszkę innymi. Gromadnie bywaliśmy: w Bukowinie Tarzańskiej w termach, na Krupówkach (fuj…), w Dukli na fantastycznych pierogach, w Słowacji na Zamku Zborov. Są to ruiny wspaniałego niegdyś zamku, które są aktualnie zabezpieczane przed dalszym unicestwieniem. A więc wielki plac budowy.
… w Olchowcu i pewnym starym sadzie na imprezie p.t. „stoliczku nakryj się”…
[Jest w Koloni Olchowiec taka działka w kształcie serca, ze starym sadem, gdzie jest jakaś specjalna energia… Tam przechodzą migreny, a troski i problemy topią się w pobliskim strumyku… Uwielbiam to miejsce.]
Nasze „młodzieży” wyprawy były bardziej ambitne. Używałyśmy z Adą rowerów, które przyjechały z nami na dachu samochodu. Pierwszą rowerową wycieczkę odbyłyśmy po okolicznych wioskach… Start był z Koloni Olchowiec do Olchowca, Polany, Krępnej i z powrotem do Mszany. Jakieś małe 35 km. po kamienistych ścieżkach górskich i asfaltowych serpentynkach. Moja pupa, przyzwyczajona do holenderskich, płaskich jak stół śieżek rowerowych, przeżyła… Ale na drugi dzień chętnie skorzystałam z wycieczki samochodowo-pieszej do/po Dukli. Zdjęć z tego etapu rowerowego nie mam, jedynie szkic-autoportret z mojego dziennika „nie tylko wakacyjnego”.
Następna nasza rowerowa wycieczka była do Zyndranowej gdzie znajduje się Skansen – Muzem Kultury Łemkowskiej. Kultura łemkowska istnieje już tylko w takich skansenach. Ale oprowadzał nas młody człowiek, który jest pra-wnukiem Pana Pisarza w ówczesnej wiosce łemkowskiej. W głównej chacie mieszkali też jego dziadkowie i urodził się ojciec. Dopiero, gdy ojciec wybudował nowy dom (brzydki..), zorganizował na „włościach” Skansen…A pogoda była piękna tego ranka….
…A wracałyśmy w przemoczonych skarpetkach …
Dnia ostatniego wybrałyśmy się z Adą żółtym szlakiem na Baranie. Ma ponoć tylko 754 m.n.p.m. Ale dla mnie było wyczynem zdobycie polany na szczycie. Jednak cisza, przyroda, wąwozy i trele ptaków – wynagrodziły trud. Opłacało się.
Na górze zbiegają się trzy szlaki: ze Słowacji, z Polany i z Olchowca (skąd weszłyśmy my).
Na skrzypiącą wierzę obserwacyjną strach było patrzeć a co dopiero wejść…Zostałam więc na poziomie 754 m.n.p.m. Po relaksie zeszłyśmy na dół. Wieczorem nasz gospodarz urządził ognisko pożegnalne. Takie prawdziwe z kiełbaskami na patyku i kartoflami z gorącego popiołu…Czas do domu…
Na koniec (tak, żeby obudzić pośniętych) kolejny szkic-autoportret z dziennika.
Dagmarka w wianku.
Zapraszam serdecznie na moją „Żukowszczyznę” – miejsca, które kocham.
Znakomita, nastrojowa relacja! Szeroki uśmiech spod wianka pokazuje, jak dobrze się tam czułaś, i skłania czytelnika do odwzajemnienia.
Dziękuję serdecznie
W studenckich czasach brałem udział w kolarskiej trasie Rajdu Elektryka – jechaliśmy z Suchej Beskidzkiej, przez Niedzicę i Wąwóz Sobczański do Szczawnicy. Pierwszy szkic przywołał wspomnienia
Wspomnienia są super!
Po latach z usmiechem wspominamy rzeczy, które kiedyś wydawały się horrorem
Dzień dobry na nowym piętrze (bo to piętro całą gębą!). Piękne krajobrazu i detale też niezgorsze. Jedna wątpliwość, czy niewygoda jeżdżenia na rowerach nie wynika również i stąd, że to damki, miejskie rowery, przeznaczone do innych warunków (miejsko-holenderskich)?
Problem rowerowy był taki, że to był „niemój” rower. Mój posiada żelową nakładkę na siodełko, która dobrze amortyzuje zróżnicowanie terenu.
Ale to już było…i nie wróci więcej (?)…
Też mam taką nakładkę – nieoceniona rzecz!
Wspaniałe wczasy
I wspaniale opisane 

takie bezpośrednie obcowanie z naturą…
Przyjemnie się wędrowało z Tobą po tych górskich ścieżkach
Przy okazji zauważyłam, że nie tylko my z mężem nie lubimy tłoku na szlakach i jedną z głównych atrakcji jest cisza i spokój…
Witam, witam

Ten tydzień był cudnym wyciszeniem, ukojeniem i relaksem prawdziwym. Pomimo wysiłku fizycznego, którego jednak nie mam na co dzień…
To jest niewiarygodne, ze są w Polsce jeszcze tereny, gdzie w środku sezonu nie obijasz się o t.z.w. turystów. Ale jest to piękne.
Gdy weszłyśmy na Baranie, dotarły tam jeszcze dwie osoby, jedna ze Słowacji, druga z Polan. A w Skansenie oprócz nas było jakieś młode małżeństwo. I tak wszędzie.
I takie wycieczki najbardziej lubię
Leśna głusza odpowiada tylko niektórym i to mnie cieszy
Bo też tłoku zazwyczaj nie mamy…
Tutaj turyści MUSZĄ mieć pełnię wygód. Szerokie asfaltowe ścieżki, łazienki co kawałek i jeszcze jakieś miejsce, żeby można by było kupić coś do jedzenia i picia
Z wrażenia zapomniałam się przywitać

Dzień dobry
Dobry!
Bardzo dobry dzień !! Byłem dzisiaj , jak w każdą niedzielę na targu staroci, na stadionie Olimpijka na Woli w Warszawie . Wśród tłumu sprzedających różne, nikomu nie potrzebne rzeczy , było stoisko z owocami w tym z aronią i borówką amerykańską .Przy tym stoisku wywiązała się ciekawa dyskusja z której wynikało , że borówka amerykańska w porównaniu z aronią jest za tania . Amerykańskie zaangażowanie w umacnianie flanki wschodniej , powinno mieć odbicie w cenie . Zatem , powinniśmy za amerykańską borówkę płacić parokrotnie więcej , niż za aronię . Szkopuł cholera w tym , że ta amerykańska borówka , została wyhodowana na Podlasiu w Polsce .I bądz tu mądry , aby nie urazić Amerykanów … Pięterko , tak jak cały nasz Kraj- piękne…
Borówka amerykańska bardzo dobrze się uprawia w Polsce, więc jest amerykańska tylko z nazwy. Niedaleko miejsca, gdzie jeździmy na Kaszuby, jest spora plantacja (ponoć kilkadziesiąt ha), chroniona przed wyżerającymi owoce ptakami (szpakami) automatycznymi armatkami gazowymi – hukowymi tylko, żeby płoszyły, nie czyniąc szkody na ciele. Przy odpowiednim wietrze echo strzałów się niesie, nawet kilkanaście razy na godzinę.
W tym zglobalizowanym świecie , może komuś wpaść do głowy , że mimo wyhodowania borówko w Polsce , to za samą nazwę – amerykańska ,trzeba będzie płacić jak np. za tzw . patent . Czy my Polacy mamy coś takiego , że już za samą nazwę ” polskie ” można się targować ?? Trzeba poradzić się jakiegoś szlachcica z Jerozolimy
Polski bigos.
) rogale świętomarcińskie.
Polskie (a nawet poznańskie
Polsce oscypki (nazwa chyba nawet zastrzeżona).
To tak z brzegu, co do głowy przychodzi.
W Stanach chyba pierogi i kiełbasa są rozpoznawalne…
Rozpoznawalne tak, ale nie wiem, czy zastrzeżone.
Rozpoznawalna jest również polska wódka, a znawcy to może i o śliwowicy łąckiej słyszeli.
Pigwowiec japoński też jest uprawiany w Polsce, i nie jest przez to mniej japoński
A to nie z niego się robi pigwówkę? (polską całkowicie).
Na Mazurach mam jodłę koreańską , której szyszki nie zwisają , a sterczą czubkiem do góry . Azja , to jest azja nawet w przyrodzie ….
Nic dziwnego. Rośnie na półkuli wprost przeciwnej do naszej, to i szyszki z przyzwyczajenia odwrotnie. Tak samo (a nawet bardziej) by było z australijską.
Witajcie!
Tak jest, sezon sandałkowy trwa!
Dobry. Kawa w cenie od rana!
Dzień dobry;-)
Jaka miła wycieczka:)
DZieńdoberek
Ta różyczka to nie bez przyczyny. Wychodzę ja dziś na mój dachowy taras, patrzę, a moje róże się puszczają! Miały jakiś kryzys w puszczaniu się…
Bardzo słonecznie… juz 30 stopni jest….
U mnie też lato trwa
Witam wszystkich słonecznie !
Och. Tutaj po porannym deszczu ledwie ponad 20, ale nie krzywduję sobie, bo poza tym słonecznie.
Dzień dobry


Jutro przylatuje córeczka i tylko to mam w głowie
Miłego dnia
Pomyślności wszystkim u Ciebie!
Dzień dobry. Mglisty poranek – chyba będzie ładna pogoda. Cieszy to.
Witajcie!
W Krakówku mgły nawet nie było, za to pierwszy rzut oka na termometr ukazał zaledwie 10oC. Rześko!
Dzień dobry. Rano i przedpołudnie biegające i jeżdżone. Dam znać, jak wrócę.
Nie daj się rozjechać przedpołudniu!
No i jestem, może nawet chwilę szybciej, niż myślałem.
” Jesteś – to jesteś , a jak cię nie ma , to też nie wielki kram ” Miałem kiedyś współpracownika , jedynego z ważną legitymacją , ale totalnego nieroba . Coś mnie podkusiło przed Świętami grudniowymi , aby wysłać go na urlop . Nadarzyła się bowiem okazja ,bo otrzymałem zwrot opłaconego skierowania na wczasy w Zakopanem. Bez szemrania przyjął darmowe skierowanie , spakował manatki i pojechał . Po trzech tygodniach , nie pojawił się w pracy i poczta pantoflową dowiedziałem się , że w ostatnim dniu pobytu ,wreszcie przypiął narty , aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Zakopca . Przypiął narty i pojechał na złamany kark , z połamanymi nogami wprost do szpitala . Pojawił się w pracy , po czterech miesiącach , ale tak się schlał z tej radości , że znów się połamał i znów czekałem na nieroba prawie trzy lata . I kto teraz powie , że dawniej nie dało się żyć ,nic nie robiąc ??

Świetne!
Z czego wynika, że zanim się zacznie jeździć, warto wziąć parę lekcji u profesjonalnego instruktora narciarstwa!
A gdzie realizacja hasła ; Polak potrafi ??
Gdzie realizacja hasła? W szpitalu!
Miało być u MAX -11.50
I jest, te „schodki” w komentarzach tak działają
Padam na nos… Quacku, zapalisz lampkę po dobranocce?
Dobrych snów!
Tak jest, właśnie wybieram coś na dobranoc!
Ale na razie jest pięknie.
Dzień dobry
Witajcie!
Dzień słoneczny i smożny, zaczął się rześko i ma pogrzać…
Smożny? To trochę jak chwarny dzień w „Alicji w krainie czarów”
Niestety smożno a nie smaszno…
I jaszmij smukwijnych też pewnie nie ma w pobliżu?
No nie ma…
Dzień bry.

Jakieś śniadanie, czy co?
Dzień dobry.
Śnadanie. Teraz.
Dźdbry. Czekam, aż kawa zadziała.
Dzień dobry

Bo chociaż późno poszłyśmy spać, to jeszcze się nie nagadałyśmy


Córeczka przyleciała cała i zdrowa
Szkoda, że dziś idę do pracy
Miłego dnia życzę
Dzień dobry. Miłej wizyty
Dzień dobry

Na pewno będzie miła
Dzień dobry. Piękny dzień. Jeszcze piękny, oby jak najdłużej.
Witajcie!
Grillowania ciąg dalszy – tyle, że to my tkwimy na ruszcie…
Gienia, plizzz…

Dzień dobry, aczkolwiek pełen wyzwań. Będzie trochę pracy, a trochę niepracy (w sensie odcięcia od kompa). Prognozy zapowiadają burze, a być może nawet grad. Jutro zjeżdżają ostatni goście w tym sezonie wakacyjnym. Słowem, ciekawie.
Coś niedobrego dzieje się po porannej wizycie Gieni . Jo prosi Gienię o coś , w obcym języku i nie bardzo wiadomo o co i co też Gienia miała zrobić na Wyspie Faktem jest , że Wyspa jak nigdy opustoszała i trudno podejrzewać , że przyczyną jest niewłaściwe grillowanie , lub coś podobnego mającego związek z kuchnią Zagadkę może wyjaśnić Jo , ale Jo też wcięło i jest problem leninowski : co robić ? Znam kilka ulicznych sposobów na wyjaśnienie sprawy , ale ze względu na dzisiejsze uroczystości poświęcone porozumieniom sierpniowym , dam sobie z tym spokój . Jednocześnie życzę Wyspiarzom z powyższej okazji miłego wieczoru , pozbawionego solidarnościowych emocji …
Wcięło, bo matematyka mnie pokonała.
Mój starszy syn dostaje 700 zł renty.
Transport do szkoły kosztuje nas 300 zł miesięcznie.
JEDNA z terapii, ta najtańsza, 400.
Mam 1500 zł zasiłku dla matki autyzmu.
Pozostałe terapie chłopaków, to 2000 zł miesięcznie.
Ale w ogóle to żyjemy w luksusie.
Wychodzi -500 zł miesięcznie.
No właśnie z tym minusem słabo daję sobie radę psychicznie.
Dzień dobry

Chyba za dużo mam zajęć i obowiązków… szczególnie tych domowych. Nie mówię teraz, gdy córeczka jest z nami 
Przyznaję ze wstydem, że coraz mniej mnie na Wyspie
Ale to nie dlatego, że przestała być atrakcyjna, tylko czasu na internet mam jakby sporo mniej. Real pochłania mnie coraz bardziej
To tak ogólnie…
Jutro (w piątek) jedziemy do Yellowstone Lake State Park w Wisconsin. Nie wiem jak to będzie, bo syn nam przychorował. Kaszle, kicha i prycha. Mówi, że nie pojedzie, bo nie chce się „doprawić”, a przy okazji pozarażać nas tymi wirusami, które go opadły…

Niby to rozumiem… syn, to dorosły facet (ma 32 lata), ale jeszcze się nam nie zdarzyło, żebyśmy wyjeżdżali tylko we trójkę. I jest mi niezmiernie przykro
Chyba nie do końca jestem normalna, bo martwię się, jak on sobie poradzi… a przecież w maju wyjeżdżamy sami (bez dzieci) i syn zostaje sam na długi weekend. Ale teraz jest chory i chętnie bym została z nim w domu…
Dzień dobry.

Trza do roboty.
Pani Genowefo – śniadanie poproszę.
Dzień dobry. Ponuro i buro i niedobrze jest.
Witajcie!
na rozjaśnienie dnia?
To może po uśmiechu
Uśmiech rzecz cenna, pozwól, że najpierw się dobudzę. Wczoraj (dzisiaj w zasadzie) w nocy oglądałem mecz Agnieszki Radwańskiej na US Open. Wygrała, nawet bez straty seta, ale przeciwniczka (Julia Putincewa z Kazachstanu) łatwo skóry nie oddała.
Dzień dobry. Po deszczu po chmurno. Idę po kawę (po schodkach do góry, do Gieni).
Nowe piętro. Zapraszam.