« Mazury’2017 Minimalizm »

ŁĄKA

 

I
Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,
Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?
Zawołana po imieniu
Raz przejrzałam się w strumieniu –
I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.

Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,
Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem,
Przyszła sama Nieskończoność,
By popatrzeć w mą zieloność –
Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem…

Kto całował mak w zbożu – nie zazna niedoli!
Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli…
Kocham stopy twoje bose,
Że deptały kruchą rosę,
Rozróżniając na oślep chabry od kąkoli.

Niechże sen twój wędrowny zielenią poprzedzę!
Weź kwiaty w jedną rękę, a w drugą weź miedzę,
Połóż kwiaty na rozstaju,
Zwilżyj miedzę w tym ruczaju,
Co wie o mnie, że trawą brzeg jego nawiedzę.

Już słońce mimochodem do rowu napływa,
Skrzy się łopuch kosmaty i bujna pokrzywa –
Jeno pomyśl, że ci wolno
Kochać łątkę i mysz polną,
I przepiórkę, co z głuchym trzepotem się zrywa!

Idzie miłość po kwiatach – wadzi o twe ciało,
Zważaj, by ci przed czasem w słońcu nie zemdlało.
W mojej rosie, w moim znoju
Pod dostatkiem masz napoju
Dla wargi, przeciążonej purpurą dojrzałą.

Cień twej głowy do moich przybłąkał się cieni.
Wiem, że w oczach nie zdzierżysz tej wszystkiej zieleni,
A co w oku się nie zmieści,
To się w duszy rozszeleści!
Jeszcze dusza ci nieraz żywcem się odmieni.

Parna ziemia przez kwiaty żar dzienny wydycha,
Uschły motyl zesztywniał wśród jaskrów kielicha –
Oczarujmy się nawzajem,
Zaskoczeni nagłym Majem –
Maj się chyli ku nocy i miłość nacicha…

II
Nie nacicha ta miłość, co nie zna rozłąki !
Usta moje i piersi spragnione są Łąki!
Tam mój obłęd i ostoja,
Gdzie ty szumisz, Łąko moja!
Jakże pachną rozprute według ściegów pąki!

Rosą zwilżyj mi rzęsy, skostniałe od skwaru,
Zgłuchłe uszy orzeźwij falą twego gwaru,
A ja w kwiatach spodem dłoni
Nauzbieram różnej woni
I omyję twarz spiekłą w źródłach twego czaru.

Nie przeciwiąc się trawom, obnażę się cały,
Aby mnie tchnienia twoje; jak wierzbę, przewiały,
A ty paruj tym oparem,
Co pokłębił się nad jarem,
Niby przed snem zrzucony twój przyodziew biały.

Ucałować mi rąbki tego przyodziewu,
Że pełen twojej woni i twego przewiewu,
I zawiesić mi go potem
Na tej brzozie popod płotem
I zamierać pod brzozą od własnego śpiewu.

Dzisiaj chatę zamiotłem w jedno oka mgnienie,
Z czworga kątów różami wypłoszyłem cienie,
A próg, zdobny pajęczyną,
Namaściłem suto gliną
I wodą moje pylne skropiłem przedsienie.

Jużem sobie nie szczędził radosnych zabiegów,
Wypiekając chleb z mąki, srebrzystszej od śniegów,
A tę ławę, tę – dębową
Przesłoniłem chustą nową,
Co się cała zieleni, krom czerwonych brzegów.

Będą czekał na ciebie z dłonią na zasuwie,
Zasłyszawszy twój szelest, z nóg zdejmę obuwie,
Wyjdę bosy na spotkanie,
Śpiewający niespodzianie.
A śpiewając, pomyślę, że pacierze mówię.

Wyślij pierwej z nowiną co najlichsze ziele,
Potem sama się przybliż z kwiatami na czele –
Pędząc przed się wonne kwiaty,
Wnijdź do wnętrza mojej chaty,
Bo chcę tobie sam na sam opowiedzieć wiele.

III
Weszłabym do twej chaty, gdy mgły się postronią,
Lecz nie wiem, czy się zmieszczę wraz z rosą i błonią.
Pierwej z niebem posąsiaduj,
Wszystkie cuda poobgaduj,
Nim napełnisz tę chatę miłością i wonią!

Jeszczem ja w żadnej chacie dotąd nie bywała,
Wiem tylko, że przez szyby widnieję – niecała.
Jakże cała poprzez drogę
Do twej chaty wbiegnąć mogę?
Od naporu zieleni runie ściana biała!

Nie umawiaj się ze mną pod żadnym jaworem,
Bym ciebie nie dosięgła szumem a przestworem –
To, co szum wyśpiewa gwarnie,
Przestwór znajdzie i ogarnie!
A chata twoja stoi przede mną – otworem…

Mocniej zioła zapachną w cztery świata strony,
Gdy zbliżywszy je do ust, spojrzysz w nieboskłony…
Czy ta sama noc na niebie
Osłoniła mnie i ciebie,
Czy dwie noce odmienne, dwie różne zasłony?

A jeżeli dwie różne o różnym przezroczu,
Nie pokładźmy ich przeto w rosie – na uboczu,
Odmiennymi zasłonami
Powiewajmy nad drzewami,
Byśmy siebie nawzajem nie stracili z oczu!

Ja tu – na dnie zieleni, pod powierzchnią rosy,
A ty tam, kędy dla mnie kończą się niebiosy,
Czy się kończą, czy nie kończą –
Śpiewaj zowąd pieśń skowrończą,
Podzwaniając mi ostrzem rozbłyskanej kosy.

Kosą grozi twa miłość, co pożera kwiaty,
Sierpem zgarniasz do duszy mych maków szkarłaty,
Lecz miłości się nie boję,
Jeno w zgrozie ci dostoję,
Bo i Bogu jest słodki powiew mojej szaty!

Porwijże mnie ku sobie, jeślić starczy mocy!
Lecz co pocznie beze mnie ten wicher sierocy?
Chyba wstrzymam dla poznaki
Popod chatą wszystkie maki,
Aby mógł mnie, gdy zechce, odnaleźć po nocy.

IV
Nie odnajdzie cię wicher, mrokiem ociemniały!
Rozweselił się błękit, gwiazdy pomłodniały!
Opętały moją głowę
Przywidzenia kalinowe,
Że rozkwitam tej nocy, niby krzew zuchwały.

A nie było na ziemi tak zmyślnego krzewu,
Noc się chwieje na strony od jego zachwiewu –
Wonna liściem i żywicą
Stańże, duszo, nad krynicą,
Spójrz, czyś dosyć podobna zielonemu drzewu?

Przystroimy się wzajem! Śpi w tumanie rzeka,
Śpi kałuża pod płotem, śpi sad i pasieka,
Baczmyż przez ten wieczór cały,
By się okna nie pospały
I drzwi chaty znużonej, co na radość czeka.

Przyjdzie radość tym szlakiem, który jej się zdarzy –
Bądźmy zawsze gotowi i zawsze na straży.
Księżyc utkwi ponad studnią,
Gwiazdy w mroku się zaludnią
Snem, co jeszcze daleki, choć się z bliska marzy.

Za daleka mi byłaś wpośród kwiatów cienia,
Łąko – zielona Łąko, szumna od istnienia!
Chcę, byś była taka bliska,
Jak ta łza, co gardło ściska,
Kiedy w nim się zapóźni śpiew twego imienia !

Zapóźniła się miłość, szukająca łona,
A któż taką spóźnioną na rosach pokona?
Straszno łodzią w świat popłynąć
I z miłości nie zaginąć
W tych falach, gdzie się tężą piersi i ramiona!

I w północnej ochłodzie dość dla mnie upału!
Idę, Łąko, ku tobie brzegiem mego szału.
Ani zbrojny, ani konny,
Z ramion twoich wyjdę – wonny
I duchem zroszonemu uśmiechnięty ciału!

Sama chata rozwarła drzwi oścież ku wiośnie,
Wnijdźże teraz po ciemku – nagle i zazdrośnie!
Drzwi klonowe zamknę szczelnie
I zaśpiewam nieśmiertelnie,
A potem spojrzę w ciebie na wskroś i bezgłośnie!

V
Byłoż owo, nie było? Opowiedz nam, bracie,
Co się nocy dzisiejszej działo w twojej chacie?
Widzieliśmy, ludzie prości,
Niepojętość Zieloności
Za oknami – na ścianach i na twojej szacie.

Mówimy śpiewający, bo łatwiej przy śpiewie
Mówić o tym, co było, a czego się nie wie…
Psy, poległe nad potokiem,
Poglądały ludzkim wzrokiem,
I wzrok ludzki był w gwiazdach i w tym ślepym drzewie.

A zasię w naszych oczach były gwiezdne znaki,
I nie mogliśmy poznać, gdzie ludzie, gdzie maki.
Wszystko wokół było – gwiezdne
I odlotne i odjezdne,
Gromadzące się w białe nad ziemią orszaki.

I zdawało się wszystkim, że coś w niebie woła,
A zielona się światłość jarzyła dokoła,
Sny się wzajem pobudziły,
Ludzkie ciała opuściły
I pobiegły śnić w kwiaty i w najmniejsze zioła.

W nagłym pląsie skrzypnęły wszystkie kołowroty,
Zahuczały te groble, śpiewne od niemoty,
I w powietrzu było cudno,
Niby ludno, choć bezludno,
Jakby w nim się roiło od świąt i tęsknoty.

A na przeciąg tej nocy za sennym zrządzeniem
Każdy przezwał się innym wobec gwiazd imieniem,
Więc gdy świt ozłocił dymy,
Ujrzeliśmy, że klęczymy,
Nie wiedząc, jak i kiedy zdjęci zapatrzeniem.

Powiedz nam, co się stało w tym polu czy w lesie,
Że się dotąd czujemy, jakoby w bezkresie,
A wyjednaj nam u kwiatów
Rozszerzenie ziemskich światów
Aż po owe oddale, dokąd oczom chce się…

I objaśnij nam potem słów śpiewną wspomogą,
Co rozbłysło w twej chacie ponad ciemną drogą?
Czy ją naszła piękna zmora,
Wykrzesana z wód jeziora,
Czy sen owy, co śni się w polu bez nikogo?

VI
Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty,
Lecz Łąka nawiedziła wnętrze mojej chaty!
Trwała ze mną na tej ławie,
Rozmawiając głośno prawie –
Na ścianach moich – rosa, na podłodze – kwiaty…

Nie grążyłem ja w niebie ni steru, ni wiosła,
Lecz mnie radość swym prądem zmiotła i uniosła.
Wieczność ku nam znikąd zbiegła,
U stóp naszych, warcząc, legła,
A pierś moja tej nocy chabrami porosła.

I było już wiadomo, że pułap sosnowy
Wonnym deszczem, jak obłok, pokropi nam głowy,
Bo nie snem się sny płomienią,
Jeno deszczem i zielenią –
Duch mi zbłąkał się w ciele, jak wpośród dąbrowy.

Przeto Bóg, co mnie stworzył, zbladł podziwem zdjęty,
Żem uszedł jego dłoniom w tych pokus odmęty!
W kształt mię ludzki rozżałobnił,
A jam znów się upodobnił
Kwiatom i wszelkim trawom i źdźbłom gorzkiej mięty.

Nawołujcie się ludzie, pod jasnym lazurem,
Chórem w światy spojrzyjcie, zatrwóżcie się chórem!
Miłość, wichrem rozpędzona,
Wszystko złamie i pokona,
Zaś tych, co się sprzeciwią, w śnie skrępuje sznurem!

A opaszcie świat cały ścisłym korowodem,
Aby wam się nie wymknął, schwytany niewodem…
Zapląsajcie, zaśpiewajcie,
Pieśnią siebie wspomagajcie,
Toć wejdziemy w świat – próżnią, aby wyjść – ogrodem!

Niechaj dusza wam będzie błękitami czynna,
Stoi przed nią otworem ta jasność gościnna,
Czegokolwiek zażądacie,
To się zjawi w waszej chacie,
Bo nastała godzina taka, a nie inna…

Ludzie – mgły, ludzie – jaskry i ludzie – jabłonie,
Rozwidnijcie się w słońcu, boć na pewno płonie!
Dla mnie – rosa, dla mnie – zieleń,
Dla was – nagłość rozweseleń,
A kto pieśni wysłuchał – niech mi poda dłonie!

B. Leśmian, 1920

163 komentarze

  1. Tetryk56 pisze:

    Któż z nas nie chciałby rozmawiać, ba! wręcz obcować z Łąką? Nie każdemu jest dane – poeta potrafi…

  2. bexa lemon pisze:

    Na takie wezwanie nie odpowiedzieć?? Nie śmiałabym.
    Nie do końca usatysfakcjonowana formą (zaazulki), podaję dłonie. Buziaczki
    Dobrej nocy życząc tym, co może przyjdą po mnie.

  3. Zoe pisze:

    Dzień dobry w piątek. Nie podaję dłoni bo mam je zajęte pisaniem na klawiaturze. Ale za to życzę dobrego piątku wyspiarzom Happy

  4. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Poemat piękny i obszerny, co do mnie, czuję się bardzo usatysfakcjonowany.

    Dzisiaj jednak poświęcam czas gościom, więc na Wyspie będę znikomo.

  5. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Prawda, że miło obudzić się wśród łąki? Pleasure

  6. miral59 pisze:

    Piękna łąka Approve
    Od dziecka lubiłam położyć się w trawie o oglądać „mikro-życie” Pleasure Te wszystkie żyjątka, które się uwijały z nieznanych mi powodów wśród traw… To było bardzo ciekawe Pleasure
    A zapach skoszonej łąki i suszącej się trawy? Niepowtarzalny!!!
    Do dziś, jeśli podlewam swój ogródek, czuję zapach świeżej ziemi… takiej wysuszonej, która dostała to, czego potrzebuje – wody. To też jest wspaniałe Approve
    Natura jest piękna Delighted

  7. miral59 pisze:

    W sobotę rano (czyli u mnie jutro)wybieramy się do Goose Lake. Mamy nadzieję na piękne motylki… zobaczymy co z tego wyjdzie Pleasure
    W niedzielę ma padać, a to nie jest dobre na jakiekolwiek wyjazdy. Czyli wszelaka robota musi zaczekać… Pleasure

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słonecznie, a jakże! Intensywna zieleń drzew, błękit nieba poprzetykany białymi cumuluskami – sielanka! I temperatura chyżo mijająca 28oC…

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Chwilowo jestem i do popołudnia pobędę, goście wybyli na wycieczkę na Hel. W Gdyni centrum dzisiaj i jutro pozastawiane, poblokowane, bo biegają. Ja rozumiem, raz na jakiś czas, ale po pierwsze, równolegle remontują jedno istotne skrzyżowanie w okolicy i ruch już jest utrudniony, a po drugie ciężko znaleźć w te wakacje weekend, żeby nic się nie działo i można się było swobodnie poruszać po mieście. Jeżeli o mnie chodzi, cierpliwość się skończyła.

    • miral59 pisze:

      Współczuję tego zamykania ulic na imprezy Misio Szczególnie gdy są roboty drogowe i ruch kołowy i tak jest spowolniony… coś wiem na ten temat… Weary Mieszkańców coś tam trafia, imprezowicze też przeklinają, bo ani dojechać normalnie, ani wrócić po imprezie się nie da… ogólny melanż Pondering
      Trzeba dużo cierpliwości, żeby to przetrwać…
      I tej właśnie cierpliwości Ci życzę Pleasure

  10. Quackie pisze:

    No, koniec tych biegów na dzisiaj. Ruch na ulicy przywrócony.

    Goście też zaraz wracają i tyle na dzisiaj wyspowania. Jutro po południu wracam.

  11. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U nas nareszcie piękna pogoda Pleasure Nie za gorąco, słonecznie i pięknie. Oczywiście byliśmy na wycieczce na Goose Lake. Za wiele tych motylków nie spotkaliśmy, ale jadąc na drugą stronę Heidecke Lake spotkaliśmy przy drodze kojota. To znaczy nie przy samej drodze, a w pewnym oddaleniu, ale mogliśmy zrobić mu chociaż kilka zdjęć, zanim nawiał Wink Happy-Grin

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Taką temperaturę mógłbym mieć stale 🙂

  13. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Wyjechali właśnie goście mili bardzo, chociaż pewnym osobom (nie mnie) mogący wydawać się kontrowersyjnymi (szczegółu niestety, albo właśnie stety, zachowam dla się). Pewnie jutro będę sprzątał (niedużo, bo nie ma potrzeby więcej).

  14. Jo. pisze:

    Urodzinową imprezę BlueBoya przeżyłam.
    Tired

  15. Jo. pisze:

    Spaaaaać!

  16. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Miłego poniedziałku życzę Delighted

  17. Tetryk56 pisze:

    Witjcie!
    Poniedziałek. I niestety już w robocie… Weary

  18. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Witam po weekendowej przerwie odwykowej od komputera. Happy

  19. Jo. pisze:

    …bry
    Ja jednak Gienię zawezwę.
    Koffie

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Zabradiażyłem po nocy nad biografią Lema, nie powiem, do której godziny. Efekt – dzisiaj rano spałem do, hm, późniejszej godziny, a do tego potrzeba dużo kawy. No to idę do Gieni po prośbie.

  21. Quackie pisze:

    Idę sprzątać.

  22. Gimi**** pisze:

    Dzień dobry.
    Co za dzień, zapowiada się pracowity tydzień:( a na końcu za to mam nadzieję czekają przyjemności: gości przez cały długi weekend;-)
    Miłego;)

  23. Jo. pisze:

    Wściekła jestem niesłychanie, więc pójdę do łóżka z jakimś krwawym kryminałem. Może mi przejdzie. Alboco.

  24. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Bożence to dobrze! Hi1

  25. Zoe pisze:

    Dzień dobry chłodnym porankiem.

  26. Quackie pisze:

    Dzień dobry. To ja z czystego wygodnictwa poproszę panią Gienię. I od razu w przelocie złapię kawę, jak będzie przejeżdżała.

    Koffie

  27. Jo. pisze:

    Zieeew.
    Poszłam spać o trzeciej. A już o czwartej dwadzieścia urodził się BlueBoy. Siedemnaście lat temu, w co sama nie wierzę…
    Kaaawyyy
    Koffie

  28. Jo. pisze:

    A co tam kawy. Od razu szampana!
    Albo chociaż MP.
    Cheers

  29. Tetryk56 pisze:

    Najlepszego dla Jubilata! Kawa1

  30. Jo. pisze:

    Dziękuję w imieniu.

  31. miral59 pisze:

    Najlepszego Jubilatowi!!! Cheers

  32. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Miłego dnia życzę Delighted

  33. Jo. pisze:

    Dziękuję moi drodzy.
    BB ma się dobrze. Ja walczę z migreną, bo za chwilę wychodzimy na pizzę.
    Renia – kiedy Ty jesteś w Warszawie wracając?

  34. Zoe pisze:

    Słonecznie dzień dobry.
    Happy

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzisiaj grillowanie wstępne Wink

  36. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zanosi się na ciepłą i słoneczną pogodę. Pani Gieniu, jedną kawusię czarną bez cukru najuprzejmiej poproszę.

  37. Tetryk56 pisze:

    Mam wrażenie, że Łąka nam nieco przydusiła bloga. Nie ma ktoś pomysłu na nowy wątek?

  38. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Pogoda nam dopisuje, chociaż codziennie muszę podlewać ogródek, co mnie wcale nie cieszy. Jest troszeczkę za gorąco… ale tylko troszeczkę Wink
    Dziś wracałam z pracy stojąc w kilometrowych korkach Weary Wzięli się za naprawę Ill.31, czyli ulicę, którą wracałam. Gdybym wiedziała, pojechałabym dokoła. Niby trasa dłuższa, ale na pewno szybsza. Przy samym domu kolejny korek, bo z kolei wzięli się za naprawę Ill. 25, czyli na tym odcinku Rose St., czyli ulicy przy której mieszkam. Disapproval Małżonek myślał, że będą zmieniać całą nawierzchnię, a oni tylko wyciapali większe dziury i zachlapywali to asfaltem Pondering Krótko mówiąc, naprawa żadna, bo za kilka miesięcy znowu będą dziury Weary Że też im nie szkoda kasy na takie „łatanie”? Ale dzięki temu nie mogłam wjechać na nasz parking, bo na wjeździe stał walec drogowy i ciężarówka z tymi asfaltowymi kulkami Weary
    Całe szczęście mogłam wjechać następnym wjazdem i dojechać na swoje miejsce. Gdyby nie to, że nasi sąsiedzi zdjęli betonowe poprzeczki zaznaczające miejsca parkingowe, nie miałabym jak przejechać. Disapproval
    To prawda co mówią o Illinois, a szczególnie o Chicagoland – są tylko dwie pory roku – zima i „road construction” (roboty drogowe). Wink

  39. miral59 pisze:

    Środa minie, tydzień zginie!!! A już czwarteczek puka, czyli weekend blisko Happy-Grin
    Miłego czwartkowania się życzę Delighted

  40. Zoe pisze:

    Dzień dobry. U mnie burze zazwyczaj przychodzą od zachodu. Na razie się zachmurzyło. Na zachodnim horyzoncie trochę bardziej się zachmurzyło. Pożyjemy zobaczymy. Happy

  41. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Podczas śniadania obserwowałem narastające uderzenia wiatru z zachodu, spod dość ciemnej chmury. Skończyłem śniadanie, skończył się wiatr. Przecież nie mogę jeść cały dzień…

  42. Quackie pisze:

    Dobry. Wyciągam drżącą dłoń w kierunku ekspresiku…

    U nas burzy nie było, właśnie chwilę temu macnęła Gdańsk, ale nas już nie, z tym że pogoda jest taka, jakby w każdej chwili miało lunąć.

  43. Zoe pisze:

    Aha. Przy okazji jakby tutaj był jakiś Wawrzyniec to wszystkiego dobrego z okazji imienin. Pewnie nie ma tutaj żadnego takiego osobnika ale okazuje się, że Wawrzyniec ma związki z pogodą:-)
    „Gdy na Wawrzyńca orzechy obrodzą, to w zimie mrozy dogodzą”
    „Gdy do Wawrzyńca słota trzyma, do Gromnic (02.02) lekka zima”
    „Gdy Wawrzyniec i Bartłomiej (24.08) pogodą dopisują, piękną jesień obiecują”

  44. Jo. pisze:

    Burza przeszła. Gienia na posterunek. Dzieńdobry Państwu.
    Koffie

  45. Zoe pisze:

    Zapraszam na nowe, niesamowite piętro Happy-Grin Happy-Grin Happy-Grin Happy-Grin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)