Dziś oprócz całej masy różnych rzeczy, kosiłam trawę w ogródku, a przy okazji podrzuciłam trochę krowiego nawozu swoim pomidorkom. Zauważyłam, że jeden z krzaczków jest niesamowicie obgryziony. I to nie tylko liście, ale i pomidorki. Od razu wiedziałam, że to gąsienica żerująca na pomidorach. Co roku je mam. Przejrzałam cały krzak, ale nie znalazłam. Była obok, na sąsiednim. Wielka!!! Tak z 10 cm! Cwaniara schowała się pod gałązką i udawała, że jej nie ma.
Oczywiście obcykałam. Ścięłam gałązkę, bo nie chciałam, żeby mi obżarła i drugi krzak…
Co roku wywalam masę pomidorów-samosiejek. W tym wywaliłam chyba ze setkę. Dwa się jakimś cudem uchowały. Pod krzakami porzeczek i agrestu nie było ich widać. Położyłam ściętą gałązkę z liszką na jednej „samosiejce”. Niech ją zje nawet w całości! Ale wydaje mi się, że jest już bliska zawijania się w kokon. Będę miała cudnego motylka w ogrodzie!!! Co prawda tylko przez moment, bo zaraz odleci… ale zawsze!
Zapraszam na „poczekajkę”


Mistrz Q obiecał, że po powrocie z weekendu opisze gdzie był i co widział.
Pięterko Bożenki zrobiło się dziwnie wysokie, no to mamy coś mniejszego
Kiedyś znalazłam jak się ten motyl (i gąsienica) nazywa, ale już nie pamiętam i nie mogę znaleźć

To chyba ten „Niemiec” do mnie puka…
Ot i cała przyroda!
A ja zapraszam do ekspresu:

Dzień dobry

Ja też sobie wypiję kawkę z rana
Dzień dobry po południu! Wróciłem już, wrażeń moc, w tym sporo całkiem nieoczekiwanych, zaraz siadam do zgrywania zdjęć i coś z tego będę komponował.
Gąsienica jak złe licho. Poza tym jak ona ma 10 cm jako gąsienica, a jaka gruba, to widać, to jaki wielki z niej będzie motyl?
Na FB podpowiedzieli mi, że to może być amerykański zawisak tytoniowy. Jeszcze bardziej podobny niż tawulec. A do tego sprawdziłam, że zawisak tawulec w Ameryce nie występuje. Tylko Afryka i Eurazja…
Na pewno będzie ciekawe… aż trudno się doczekać 
Cieszy, że będziesz coś komponował
Ten będzie nie tytoniowy, tylko pomidorowy. Ciekawe, czy to się odbije na kolorze?
Te skośne podziały i „oczka” na segmentach się zgadzają.
Pogrzebałam głębiej (jakby to nie brzmiało) i znalazłam!!! Po angliczańsku to się nazywa „tomato hornworm”, a po łacinie „Manduca quinquemaculata”. Polskiej nazwy nie znalazłam. Powinno się nazywać (analogicznie) „zawisakiem pomidorowym”

No i wygląda, że to to. I pisza, że często mylone z tym tytoniowym.
Tytoniowego znalazłabyś być może w papierosach…
Jakbym swego męża słyszała
I piszą w Wikipedii, że dzięki zielonemu kolorowi świetnie się kamuflują, więc najlepiej znajduje się je w nocy, świecąc ultrafioletem i patrząc przez żółty (buresztynowy) filtr – wtedy gąsienica będzie jasnozielona, a liście pomidorów ciemnoczerwone(!).
Piszą też, że „they [znaczy gąsienice] can be reduced by planting marigold flowers [tu mam problem – margerytki? Aksamitki? Słownik podaje nagietki?] around these plants.”
Podstawiłam tej gąsienicy doniczkę z kolejnym pomidorem, bo tamtego ogryzła niemal do ziemi. I już żre kolejny krzaczek. Nie mam zamiaru redukować, bo raz – mam tylko jedną, a dwa – to taka gąsienica też chce żyć. Także kwiatków nie posadzę

Mnie skierowało do aksamitek, gdy chciałam sprawdzić te „marigold”. I z tego co pisze Wiki, to jest tego 53 gatunki… całkiem sporo.
Och, to może chociaż na przyszłość posadzić? Bo w końcu niejedna gąsienica chce żyć, a Ty masz pomidorów trochę w ogródku, a nie wielohektarową plantację.
Tylko tych kilka krzaków i tak jest za dużo jak na moją rodzinę. Szczególnie dodając do tego te wszystkie samosiejki.
Tym bardziej, że nie tylko dorosłe osobniki polują, ale i larwy pod wodą. To też walka o przetrwanie. Larwy ważki są bardzo żarłoczne, a ich przysmakiem są larwy komara… komar, który „użarł” człowieka potrafi złożyć kilka milionów jajeczek (bez „użarcia” jest to kilka tysięcy). Nasza krew pomaga przy rozrodzie. Czyli larwy ważki mają co jeść 
Może się w końcu naje i przepoczwarzy 

A skoro te liszki są w przyrodzie, to znaczy, że są potrzebne.
W ubiegłym roku pokazywałam taką gąsienicę zainfekowaną przez kokony. Teraz już wiem, że to były jajeczka osy. Osy składają jajeczka w liszce. One rosną, wyjadając ją od środka. To dlatego nie urosła i przestała jeść. Może to okrutne, ale taka jest natura… walka o przetrwanie…
Nawet komary, których nie znoszę, są potrzebne. Gdy doczytałam, że nie tylko ptaki na nie polują, ale i ważki, polubiłam ważki
Trując komary, zmniejszamy populację ważek, a także ptaków i ssaków, które się nimi żywią. Łańcuch pokarmowy jest zaburzony…
I dlatego liszce podstawiam nowe pomidorki w doniczkach
Chyba mam „hopla” na punkcie natury, ale skoro zabieramy tereny różnym stworzeniom, to przynajmniej te, które są w naszych ogródkach, niech sobie żyją
A do czego potrzebne są osy?
Przyłączam się do pytania!
Nie jestem specjalistką od natury, ale z tego co obserwuję…


Osy mają podobną rolę jak pszczoły, czyli zapylają rośliny, a także są ważnym uzupełnieniem diety ptaków. Szczególnie zimą dzięcioły i sikorki rozdziobują ich gniazda i wyjadają uśpione owady. To wspaniałe źródło białka, potrzebne do przetrwania.
Poza tym, osy to owadzie drapieżniki. Zjadają różnego rodzaju pasożyty w naszych ogródkach. Polują na komary i mszyce. Poza tym (jak to sama widziałam)niszczą gąsienice, składając w nich jajeczka. Oczyszczają też teren z martwych „robali”
Często je widzę przy poidełkach dla ptaków. Piją wodę, a ja im nie przeszkadzam…
Podałam tylko kilka przykładów do czego osy są potrzebne, ale na pewno specjalista podałby tego więcej
Osy zabijają pszczoły.
To ja też powiem dobranoc.
Dzień dobry!

Dzień dobry. Chmury jak okiem sięgnąć. Zgłaszam się po kawę do pani G.
My wczoraj wizytowaliśmy moje rodzinne miasto, więc dziś muszę odrobić domowe zaległości. Zanim pogonię chłopaków do roboty…
To ja zaraz siadam do myślenia i mam nadzieję pisania.
Pada. Grube krople. Ale nie ma mowy o burzy.
Dzień dobry
No i ma być chłodniej
Chociaż wilgotność powietrza 70% i tak podwyższy (odczuwalnie) temperaturę…
U mnie też chmury, ale po południu mają się rozejść
Miłego dnia!!!!
I Tobie też!
Dzięki
Chciałem uprzejmie zakomunikować, że relacja się pisze, ale idzie to jakoś po grudzie. Wszakże to kwestia dnia, najdalej dwóch.
Deszcz. Deszczowo deszczuje deszczowy deszcz.
I wogle tam koło was jakoś burzowo od popołudnia co najmniej.
Pojechałem na odkryty basen do Andrychowa z małolatem w południowych godzinach i musiałem się zwijać z powodu pogody. Co za życie..Teraz też postraszyło jakimiś grzmotami. Jakby mnie odcięło od prądu to piszę już dobranoc…:)
Spokojnej i bez grzmotów!
Trochę daleko od dyskusji na temat os, ale tam już nie ma gdzie się wpisywać
Jakoś nie widać tej wojny między nimi. Może to przekonanie wzięło się stąd, że jak która pszczoła padnie, to osy ją zjadają? 

Nie ta technologia i przede wszystkim przecież chodziło o II Wojnę Światową!!! No to skąd by się ten 1844 rok wziął? 

Nie wiem, czy to prawda, że osy zabijają pszczoły. Widzę nieraz na swoich słonecznikach (właściwie ptasich, bo ja ich nie sadziłam) osy i pszczoły… razem. Jedne zbierają nektar i pyłki (przy okazji zapylając) a drugie szukają drobnych insektów (przy okazji też zapylając)
A pszczoły padają dość często i to z różnych powodów. Pszczelarze od lat biją na alarm, że całe roje pszczół giną z niewiadomych powodów i jest ich coraz mniej.
Jak żądli pszczoła wiemy chyba wszyscy. Jej żądło zakończone jest haczykiem i gdy odlatuje, żądło zostaje w zaatakowanej istocie (bo to nie musi być człowiek) i przy okazji wyrywa pszczole połowę wnętrzności. Nie ma ona szans na przeżycie. Takie jednostki służą osom za pokarm…
Z drugiej strony… pszczół i os jest tyle różnych gatunków i rodzajów, że głowa mała… Nie znam się na tym i jedynie wiem to, co widzę, albo o czym poczytam. Chociaż…
Nie tak dawno Hans mi opowiadał, że jego kumpel – wykładowca na uniwerku, co jakiś czas zmienia informacje w Wiki na fałszywe. I na ten przykład „poprawił” datę desantu w Normandii na 6 czerwca 1844 roku. Chciał w ten sposób sprawdzić, czy jego studenci są w stanie myśleć. Okazało się, że 60% nie. Przepisali, nie zastanawiając się, że 100lat wcześniej taki desant nie byłby możliwy.
Dlatego do informacji z Wiki podchodzę z rezerwą… Kto wie? Może jakiś biolog też chciał zrobić kawał swoim studentom i pozmieniał informacje na fałszywe?
To o osach killerach wiem od pszczelarzy.
Oczywiście nie zawsze i nie każda, ale generalnie w walce o terytorium osy są jak wojska Dżyngis Chana. Zresztą osy atakujące pszczołę widziałam.u siebie w ogródku.
Leje od rana, jak nie wiem.

Coś ciepłego poproszę.
Poproszę kawę, a może nawet covfefe?
Dzień dobry. Jeszcze nie leje, ale pogoda taka, że w każdej chwili może zacząć. Natomiast muszę jechać w jednej sprawie niedaleczko, a jak wrócę, wrzucam wpis, bo w zasadzie wszystko jest już gotowe. Czyli że jeszcze przed południem powinien być.
Jestem, jeszcze parę rzeczy do załatwienia z domu i zaczynam stawiać nowe pięterko.
Zapraszam na nowe piętro!