Nie dawno było Boże Ciało. Hucznie obchodzone w Polsce, w Niemczech.
W Holandii jakoś inaczej. Przede wszystkim nie było wolnego dnia. Procesja odbyła się w niedzielę…
Mieszkam w katolickim okręgu. W Roermond są dwie katedry i kościołów katolickich chyba z pięć. Nie wiem – wszystkich nie znam.
Żaden kościół nie został zamknięty. Być może niektóre jak ten na ul. Kapelaan funkcjonuje dzięki Polakom. Bo w tym kościele odbywają się raz w miesiącu msze po polsku… sorry ja mało zainteresowana jestem i dopiero niedawno się dowiedziałam.
Zainteresowało mnie co innego – jak bardzo różni się ten katolicyzm znany mi z Polski od tego tutaj…
Wspominałam już u mnie, że właściwie sprawami kościelnymi zainteresowałam się przez przypadek – negocjowałam z księdzem w sprawie chrztu pewnej poganki :))
Najbardziej byłam zdziwiona, że przyjął nas przesympatyczny pan w cywilnym garniturze, bez koloratki, nie chciał żadnych papierków i zaświadczeń, i wyznaczył termin Chrztu od ręki…
No dobrze, naczytałam się na Onecie o Bożym Ciele, coś mi tam mignęło w telewizji niemieckiej i nastąpiła niedziela.
Pojechałam na spacer i żeby dojechać do przystani jachtowej musiałam udać się najpierw do centrum.
I tu następny zdziw. Przez rynek szła procesja – jak bozię kocham. Pierwszy raz widziałam księdza tradycyjnie obleczonego… (co prawda, byłam kiedyś na ślubie kościelnym, ale nie mogę sobie przypomnieć jak ksiądz udzielający ślubu był ubrany…)
I jeszcze – następny zdziw – wszystkie okoliczne butiki i dyskonty były zamknięte. Na krótko – bo jak tylko procesja przeszła już w bocznych uliczkach zauważyłam parę otwartych obiektów.
O dwunastej zaczęły bić dzwony we wszystkich kościołach. Procesja sobie poszła do katedry a dzwony biły, biły… Jednak uciekłam nad Mozę. Trochę mi za głośno było.
Tyle tylko, że zainteresowało mnie żdziebko dlaczego w niewielkim w końcu Roermond tyle katolickich obiektów.
I dowiedziałam się, że Roermond liczy sobie trochę latek – pierwsze wzmianki ponoć są z 13 wieku. Wikipedia i wujek google podają szczegółowe wiadomości.
Ten kawałek Limburga długo był wasalem Hiszpanii. Potem – jak Niderlandy zdobyły się na samodzielność ten kawałek przechodził różne koleje losu – a to był niemiecki, a to belgijski bo panowie grafowie sprzedawali sobie i kupowali a Belgowie chcieli. W międzyczasie przeszły się tutaj wojska napoleońskie niosąc kaganiec wolności i wtedy jeden, jedyny raz Munsterkerk był zamknięty…
Katolicyzm trzymał się i trzyma twardo w moim okręgu. Niejaki Pierre Cuypers tu się urodził, tu działał i co mógł (a specjalizował się w budowlach sakralnych) to ulepszał, dobudowywał i rozbudowywał….
Włodarze zbudowali pomnik koło katedry, którą rozbudował, itd. Roermond jest Cuyperowskie… :))
Myślę, że każdy, kto będzie chciał znaleźć daty historyczne, szczegóły znajdzie sobie. Jest w googlach pełno informacji – a najwięcej po niderlandzku :))
Ja chciałam tylko napisać, że w moim odczuciu – ten katolicyzm tutaj jest taki jakiś ludzki… być może również protestanckie wpływy są.
Jednak nie zawsze tak było… o nie zawsze… znam ludzi, którzy tutaj się wychowali, jeszcze przed wojną, którzy na widok klasztoru, ochronki szczekają.
Znane są fakty jak heksenjagd gdzie w samym Roermond 65 czarownic spalono… hmmm…
Co kościołowi to kościołowi, co ludziom to ludziom. Kościół powinien się sam utrzymać, tak mi się wydaje. Więc dlatego wiele – jako obiekty historyczne pracują jak muzea i to jest ok.
Mam zdjęcia z tej procesji. Nie są najlepszej jakości bo ja jakoś nie najlepszy fotograf jestem. Procesja była króciutka – parę osób na wózkach, chórzystki, też jakiś większy znaczeniem ksiądz, orkiestra dęta i tyle.
Ani jednego młodego człowieka. Za to jakimś strasznie śmierdzącym kadzidłem zostałam okadzona…
Zapraszam do poczytania. Zdjęcia są fatalne ale w tle ten śliczny ryneczek
Zdjęcia nie są takie złe – mogłabyś jeszcze parę dodać 🙂
Mamo. cierpliwości .Tylko papierosa zapalę…
Taż dlatego o niej pisałam …i wolnego dnia nie było, i w niedzielę….
Więcej było fotografujących i przypatrujących się
Przepraszam – ew. zdjęcia uzupęlnie jutro. Nic innego zresztą na nich nie ma bo procesja była malutka…. Teraz sama nie wiem czy oglądać coś na kształt Ediego po niemiecku czy jednak koncert Andre Rie. Chyba obue rzeczy na raz Uwlelbiam koncert Andre RIe To do jutra kochan
Nie wiem jak jest w innych krajach, ale w USA procesja na Boże Ciało też jest w niedzielę, a czwartek nie jest dniem wolnym od pracy. Także to nie tylko u Ciebie Reno


Nie ruszając z domu tyłka możemy zobaczyć inny świat… brawo Reno!!!

Chociaż muszę przyznać, że na Jackowie procesje są bardziej liczne. Ale to chyba nie dziwi, bo Polonii w Chicago jest bardzo dużo i część z nich to zagorzali katolicy.
Poza tym, zamykanie ulic dla procesji kosztuje, a nie każdą parafię na to stać. Także idą małymi uliczkami wokół kościoła…
Nie to co w Polsce… a przynajmniej z tego co pamiętam…
Poza tym, nie wiem co chcesz od tych zdjęć? Pokazują wyraźnie to, co miały nam pokazać. Mnie się podobają
No i przy okazji można się dowiedzieć czegoś nowego. I to jest piękne
Dzień dobry.
Komu w drogę, temu czas. Wracamy do domu. Dziś pierwszy etap – do Kalsdorf. Z jednej strony trochę szkoda, bo wakacje mieliśmy wyjątkowo udane. Z drugiej – wiadomo: co za dużo, to niezdrowo. No i ogródek czeka. Ciekawa jestem jak zniósł moją nieobecność.
Kawa. Pakowanie samochodu. I w drogę!
Dobrej drogi. Oby was słońce nie spaliło na trasie
Szczęśliwej podróży!!!
Wracajcie bezpiecznie i szybko!
Jestem co nieco wystraszona
Nie wiem jak wytrzymamy te 33C z tą potworną wilgotnością
Będzie się można usmażyć (czy może bardziej ukisić) na amen… Mąż niby jest specjalistą od klimatyzacji(w zawodzie od prawie 20 lat), ale cudotwórcą nie jest. Jak coś wysiadło na amen, nie da się tego naprawić… po prostu trzeba wymienić
Tylko niech mi ktoś powie, skąd na to wziąć kasę… to nie są setki, ale tysiące… nie mieliśmy tego w planach budżetowych… 
Wysiadło nam coś w klimatyzacji, a na jutro (czwartek) zapowiadają ocieplenie
W takim razie dużo lodu życzę (w szklankach), bo chyba trudno o inne sposoby.
Witajcie!
Bezawaryjnej jazdy podróżującym, poprawy warunków dla przegrzanych i zagrożonych przegrzaniem…
Dzisiaj mam dzień biegający
Owocnego biegania!
Dzień dobry na nowym pięterku.
Być może inny stosunek do wiernych wynika z większej konkurencji, jak w USA (kiedyś popełniłem na ten temat tekst, ale nie przeniosłem go na Wyspę). Czasem mam wrażenie, że tu działają normalne rynkowe prawa podaży, popytu i konkurencji. W Polsce popyt od lat jest ogromny (czy z racji wiary, czy obyczajowości, to już inna sprawa), a konkurencja żadna, więc „obsługa klientów” wygląda tak, jak wygląda. W USA popyt jest taki sobie, a konkurencja olbrzymia (kościoły protestanckie i episkopalne, nie wspominając już o innych religiach), więc wygląda to w większości przypadków dużo sympatyczniej. Aczkolwiek w polonijnych parafiach, gdzie popyt jest zapewniony i stały, może to wyglądać bardziej jak w PL. W Holandii wydaje mi się, że popyt jest nikły, a z podażą to nie wiem, ale pewnie jest bliższa USA niż Polsce.
Nie ze wszystkim się zgadzam, Mistrzu Q. W Polsce też jest różnorodność wiar, tylko się o tym nie mówi głośno. Przyjmuje się za pewnik, że Polacy są katolikami. Na terenach, z których pochodzę jest bardzo dużo prawosławnych. Całe wsie. Jest też sporo protestantów, że o ateistach nie wspomnę. Ludzie zmieniają wiarę, ale nadal tkwią w księgach parafialnych i są liczeni jako wierni. To stąd ten wysoki procent. Nawet ci, którzy złożyli akty apostazji są liczeni jako parafianie i nikt nie zamierza wymazać ich z tych ksiąg. Chociaż ci ludzie nie mają już z kościołem nic wspólnego.
Wydaje mi się, że w Polsce ciągle działa zasada, że jak ktoś głośno krzyczy, to ma rację… a KK i jego fanatycy są bardzo głośni…
Różnorodność tak, ale nie ma takiego dostępu do nich, zwłaszcza poza dużymi miastami. No i nie zdziwiłoby mnie, gdyby w małych społecznościach osobie zmieniającej religię czyniono wstręty, np. pomalowano dom, żeby nie gorzej. Jakoś USA mi się wydały pod tym względem bardziej tolerancyjne.
Może i USA jest bardziej tolerancyjne, ale wydaje mi się, że tutaj inaczej podchodzi się do prawa. Chyba pisałam już o tym… dawno to było… chyba ze dwa lata temu. Kongres Amerykański ogłosił, że osoby tej samej płci mogą zawierać związki małżeńskie, bo mają prawo do wolności. To prawo zaczęło obowiązywać we wszystkich stanach. Nie pamiętam już dokładnie gdzie, ale urzędniczka stanu cywilnego odmówiła udzielenia ślubu parze homoseksualnej, bo to się nie zgadzało z jej światopoglądem. Wyleciała ze świstem z roboty i jeszcze na dokładkę miała sprawę w sądzie. Od razu jej się ten światopogląd zmienił
Płakała, przepraszała, korzyła się jak mogła, żeby tylko wrócić do pracy… W sumie to nawet nie wiem, czy wróciła, czy nie
Bo tutaj nikogo nie obchodzi jakie masz przekonania. W pracy masz przede wszystkim wykonywać obowiązki, po pracy możesz wracać do domu i swoich przekonań
Wspominam o tym, bo wiem jak teraz modne są różnego rodzaju klauzule sumienia… to też jest związane z religią i kościołem. Tutaj to byłoby nie do przyjęcia. Może dlatego, że jest tu zbieranina z całego świata. Różne kolory skóry, różne religie. I jest autentyczna rozdzielność państwa od kościoła… 
O tak, to by się przydało, w klinikach, aptekach…
A! I jeszcze coś…

Z tego co słyszałam, kościoły w USA mają prawnie zabronione mieszanie się do polityki. Jeśli w jakimś kościele księża zaczynają uprawiać politykę, cały dekanat musi płacić podatki, z których normalnie jest zwolniony. A nic bardziej nie boli, niż uderzenie po kieszeni
I dlatego przed wyborami (tak tutejszymi, jak i tymi w Polsce) księża namawiają do głosowania (bo to obywatelski obowiązek), ale nie mówią na kogo. Jedynie wspominają, żeby głosować zgodnie z sumieniem. I nie jest to przedmiotem kazania, ale wspomnieniem w ogłoszeniach parafialnych.
O, i to by było piękne.
Ino że mieszanie się do polityki jeszcze trzeba udowodnić, a jestem sobie w stanie spokojnie wyobrazić księży używających ezopowego języka, byle tylko nie płacić, a swoje (=politycznie zaangażowane) powiedzieć.
No i oczywiście KK w Polsce ma takie prawa podatkowe, jakie ma, poza tym, że Urząd Skarbowy w PL na pewno podchodzi do wszelkich zobowiązań Kościoła czy księży inaczej niż amerykański IRS :/
Dzień dobry,
Bardzo ciekawy tekst. Procesyjka rzeczywiście maleńka, a zdjęć więcej chętnie też bym obejrzała.
Udanego dnia;-)
Powinny być dodatkowe zdjęcia w galerii procesja . Jka się to robi dalej – nie mam pojęcia . Zrobiłam co umiałam i być może zdarzyc się ,że są duplikaty….Ja jestem jednak technicznie inteligentna inaczej
Chyba wam już opowiadałem, jak w mrokach stanu wojennego dostałem paszport służbowy i firma (wówczas pracowałem w ZETO) wysłała mnie na kurs do Belgii, do małego miasteczka pomiędzy Brukselą a Leuven. Pewnego wieczora po zajęciach poszliśmy z kolegą pooglądać miasteczko, i zwrócił naszą uwagę kościół – gotyk lub neogotyk, imponująca dość budowla. Drzwi się okazały otwarte, w środku pusto. Gdy chwilę oglądaliśmy bogate zdobienia wnętrza, podszedł do nas jakiś człowiek i nawiązał rozmowę. Dowiedział się, że tylko zwiedzamy, poopowiadał nieco o kościele, na koniec dodał, że gdybyśmy potrzebowali jakiejś pomocy duchowej, to chętnie nam służy, bo on tu jest proboszczem… Po jakichś dwudziestu minutach pojawił się ktoś jeszcze, a my spokojnie dokończyliśmy ateistyczne oględziny i poszliśmy sobie. Na rozkładzie doczytaliśmy się, że kościół był otwarty, ponieważ była to pora jedynej w ciągu doby mszy…
No widzisz – i tak jest. Fakt kościoły są zamykane , tzn przekształcane w Muzea i widziałam również reportaż jak pewien kościół słuzy za … mieszkanie kilku rodzinom a jednocześnie swoje zadanie spełnia..tzn odbywają się posługi w części kościelnej . Hmm być może to dziwne ale niegłupie wydaje mi się. W Roermond jeszcze nie słyszałam ,żeby jakikolwiek kośćiół zamykano lub przekształcano.
Dzień dobry


Na razie jest jeszcze znośnie, ale i wcześnie
W sumie to nie tyle wysoka temperatura potrafi wykończyć, co ta pierońska wilgoć w powietrzu.
He – u nas też tropik….Powoli zrywa się wiatr i zapowiadają burze…
Czuję się jak zdechły Azorek…Chyba sie zdrzemną bo powoli zaczyna nic do mnie nie docierać…Najgorsze, że rowerek dalej w przegladzie i ja muszę wszędzie pieszo…
A ten z piwnicy?
Renia, jak się wydrzemiesz, dodaj podpisy do nowych zdjęć
Przepraszam za zamieszanie – dodawałem subtelniejszą kawiarkę i strzeliłem byka
Hmm, właściwie chyba nie muszę dodawać podpisów bo jak wejdę w te zdjęcia, to znowu coś namieszam bo ja dzisiaj jakąs niekumata jestem. Pięknie uszeregowałeS jak trzeba i kazdy wie, gdzie koniec ,gdzie początek…Już wystarczająco głupot narobiłam. Jak ten deszcz nie nadejdzie to jeszcze do Dagmary musze iść.Kwiatki podlac..ech życie.
I Teryczku – dziękuję za pomoc i za cierpliwość.. 
Ach, dopiero teraz zerknąłem w galerię. Najbardziej mi się chyba podoba ksiądz z Surinamu, prawem kontrastu, bo poza nim niemal wszyscy w procesji biali!
Jeszcze nie fajrant, ale już rzutem na taśmę – blisko. Tylko że potem i tak przerwa.
Dojechaliśmy do Kalsdorfu. Jutro ciąg dalszy podróży. Wyspa mi się bardzo słabo ładuje, więc czytać będę już z domu.

Pomyślności i bezpiecznego powrotu!
Jak na razie raz zagrzmiało i spadły 3 marne kropelki…..
ja się dzisiaj pożegnam na dzisiaj bo tak jakoś mi fizycznie bele jak… Czas odejśc od kompa i czas chyba przyjąc pozycję leżącą…jakiś he romans obejrzeć…albo co
Wracamy niewyspani i w nastrojach takich sobie. Cały wieczór i noc napływały do nas relacje z Warszawy, zakończone komunikatem: „Babcia umarła.”. Wprawdziw babcia mojej przyrodniej siostry, nam niezbyt bliska, ale sami rozumiecie…
No nic. Do usłyszenia z Warszawy.
Współczuję
Zawsze to przykro… taka wiadomość, nawet jak osoba nie była nam zbyt bliska… 
Dzień dobry, chociaż pochmurny i zachowuje się tak, jakby miało lunąć w każdej chwili.
Witajcie!
Nowa kelnereczka puszcza oczko, macha ściereczką, ale ani kroku bliżej… 😉
Bo można dostać tą ściereczką po łapach?

Dzisiaj w planach Wrocław. Festiwal wysokich temperatur… Będzie się działo. Tylko trzeba tam dojechać
Dzień dobry bardzo 🙂 Oczywiście święto Bożego Ciała podobnie jak wszystkie inne obrządki chrześcijańskie zostały żywcem zerżnięte z obrządków pogańskich i twórczo zaadoptowane. Monstrancja zastąpiła Kielich Wielkiej Matki naczynie symbolizujące narodziny, śmierć i odrodzenie, święcenie ziół i przyozdabianie ołtarzy zieleniną pozostało niezmienione, a chodzenie w kółko kwadratowe zostało zapożyczone z religii buddyjskiej gdzie koło obrazuje niebo, a kwadrat ziemię 🙂
Ps. Bardzo ciekawy opis i zdjęcia, diametralnie różne od polskiej rzeczywistości.
Witaj Miśku!!!

Bo przecież każdy z nich podpiera się „Wolą Bożą”… to czy to znaczy, że ta „Wola” zależy od regionu, czy po prostu ktoś tu kantuje… 
Muszę przyznać, że w USA nie ma wielu świąt, w związku z którymi w Polsce są dni wolne od pracy. Czy to nie dziwne? Kiedyś w swojej naiwności myślałam, że skoro jeden papież, jedna wiara, to i święta jednakowe… a tu niespodzianka
O niektórych świętach Amerykanie nawet nie słyszeli (i to mówię o katolikach, a nie o protestantach), do innych mają zupełnie inne podejście i zupełnie inne zasady. Kiedyś rozmawiałam z taką „rozmodloną” i opowiedziałam o swoich wątpliwościach… odpowiedziała mi, że to jest jak z partią. Każdy „szef regionu” ma prawo ustalać własne zasady postępowania… Zgłupiałam do reszty
W przekazywaniu ludowi woli Bożej najistotniejszy jest ostatnie ogniwo łańcucha transmisyjnego… i w ten sposób owa wola dzieli się na niezliczoną ilość „bożych wólek” 😉
Dobry wieczór! Fajrant i przerwa. A na rowerowego instruktora, b. przepraszam, ale się nie nadaję.
Ziemia! Ziemia!!! – zawołał BlueBoy niemal rzucając się na kostkę brukową prosto z samochodu.
Znaczy: WRÓCILIŚMY.
A mnie odciągnięto wołami od komputera. W związku z czym jestem dopiero na dobranoc
zaraz będzie i dobranocka.
Wrocław mówi dobranoc.
Żyję!!! Ochłodziło się, a i mąż co chwilę lata i sprawdza, czy podłączony kondensator działa
Jak na razie działa…


Mówiłam od razu, żeby go podłączył (stoi u nas w ogródku chyba od dwóch lat, nieużywany), ale tłumaczył mi, że nasz „kojl” w piwnicy jest tylko „dwutonowy”, a ten kondensator „trzytonowy” i nie będą ze sobą współpracować. Proszę mnie nie pytać o co chodzi, bo się absolutnie nie znam…
Koledzy w pracy powiedzieli, że powinien spróbować, bo może zadziałać. Spróbował i działa
Wynika z tego, że żony zawsze trzeba słuchać, nawet jak się nie zna na urządzeniach
W zasadzie można by teraz otworzyć okna, bo na podwórku się znacznie ochłodziło, ale musimy sprawdzić jak to urządzenie działa… No to sprawdzamy.
Miłego weekendu Wyspiarzom życzę


Na jutro planujemy nową wycieczkę, ale tradycyjnie nie wiem dokąd
Mąż kazał mi wymyślić… sama nie wiem… chyba muszę się z tym problemem przespać i rano coś wymyślę
Nie wiem jeszcze co nam z tego wyjdzie, ale na długi weekend (czyli ten następny) planujemy odwiedziny w miasteczku na południu Illinois – Olney. To kawał drogi (405km) i trochę czasu zajmie, żeby tam dojechać… ale z tego co sobie poczytałam, to istnieje tam populacja białych wiewiórek.
To albinosy, nad którymi pieczę ma miasto. Duma i… kasa, bo przyjeżdżają turyści z całych Stanów. I oczywiście zostawiają tam masę dolarów. Populacja białych wiewiórek liczy sobie ponad 750 sztuk, czyli nie powinno być problemu z trafieniem na nie… Nie lubię tutejszych wiewiórek, ale na te białe, to chętnie bym popatrzyła
I oczywiście obcykała
Jako ciekawostkę…
Najgorzej, że na ten długi weekend zapowiadają deszcz i burze… w takich warunkach ciężko coś porządnie obcykać… zobaczymy…
…bry
Jakoś dziwnie mi. Znaczy fajnie, że w domu, tylko muszę wskoczyć w tzw. własne buty.

Póki co – śniadanie.
Och, kawa przy sobocie.
Witajcie!
Noc Kupalna minęła! Czy będą jakiś relacje o wiankach, skokach przez ogień lub nasięźrzale?
Ziiimnooo!!!
Dla mnie – aż za zimno. Chyba, że ognisko? Mam różnicę temperatur 15 stopni w ciągu 2 dni.
A, nie. Ognisko odpada, bo deszczy.
Dobry. Tutaj zdecydowanie pochmurno i chłodnawo, a do tego ulicę nam zamykają, bo kolarze się będą ścigać. Na szczęście dzisiaj nigdzie nie jedziemy autem.
Pranie. Prasowanie. Rozpakowywanie. Psa i kota odebrać z hotelu. Pranie. Pojechać z BB po prezenty imieninowe. Prasowanie. Ogród zarósł. Kot miauczy. Przełożyć pranie z pralki do suszarki.
Jezu…
A takiej czynności jak „przełożyć pranie z pralki do suszarki” nie można, że tak powiem, podzlecić? Nikt nie ma chęci/ możliwości?
A nic mi nie mów…
Dobranoc z gorącego W
rocławia
O, dziękuję.
Noc miałam średnią i dopiero wstaję. Trochę wczoraj przeholowałam. Bo i ta cała robota, i spacer do i z restauracji…
A dziś już na pół gwizdka.
Witajcie!
Po kolejnych dość szalonych dniach dziś jakby spokojniej. Czego sobie i Państwu życzę!
Dzień dobry. A ja nieco zaspałem, po czym zostałem poinformowany, że do południa będzie niedziela biegająca nieco.
174 komentarze? Rany boskie, toć ja w pół roku tyle nie zdobędę, chociaż komentatorów fantastycznych. Skąd bierzecie te uśmiechnięte, ruszające się buźki i jak je wklejacie w komentarz. Treść komentarza ważna ale dodatkowa, kapitalna zabawa, to właśnie te obrazki. Pozdrawiam wszystkich, którzy wpisywali się przede mną i tych, którzy zrobią to po mnie.
Witaj, Iwono!

Chętnie widzimy tutaj wszystkich, którzy zechcą się z nami bawić słowami (treściami też! 😉 )
Dzień dobry. Buźki i komentatorzy – to endemiczna fauna Wyspy
Witaj Iwonko

Te uśmiechnięte buźki też możesz używać, o ile klikniesz w „Zaazu Emoticons”. Otworzy Ci się i nic tylko brać i wybierać
Wymiękam.
W powietrzu zupa. Na obiad nic. Cholera, muszę coś zrobić, zanim mi tu Taki Jeden zacznie umierać z głodu… Najchętniej w ogóle wzięłabym sobie wolne, ale od rana reanimuję ogródek. A o czwartej chłopaki biegną w Color Run. WSZYSCY TRZEJ. I każą mi jechać z nimi, żeby… zdjęcia robić…
A wracając do ogródka – przez dwa tygodnie zarósł dokumentnie i mam dżunglę. Jak się pozbieram to coś napiszę w Leniwej Ogrodniczce, a teraz lecę robić torta salata, bo nic innego mi się nie chce.
To odwróć sytuację i niech w powietrzu nie będzie nic, a na obiad – zupa.
Torta salata też OK. Minimum roboty i wszyscy u mnie zjedzą. Gorzej, że przez tę pogodę (i być może podróże) moi synowie odmówili wzięcia udziału w color run, no i tego… hm… jak by to powiedzieć…
No i co, bo nie rozumiem? Że obiad szybko zniknął?
Nie. Kryzys mamy. Autystyczny.
Rozumiem, że SAMI chcieli, a potem SAMI odmówili wzięcia udziału, i że jedno z drugim całkowicie im się nie łączy?
No tak PRAWIE.
Dzień dobry


Wczoraj byliśmy w Potawatomi Woods, w Northbrook. To nowy dla nas park. Na mapie wyczytałam, że jest tam jezioro… a jakie to jezioro, które ma niecałe 2 hektary (4 akry)?!!! To taki większy staw…
Potawatomi, to nazwa plemienia indiańskiego. Mieszkali w okolicach górnego biegu Missouri. Obecnie ich grupy zamieszkują pobliskie stany, czyli m.in. Wisconsin, Michigan i Indiana. Mnie nazwa tego szczepu kojarzy się z St. Charles (Illinois)… Park jest dość ciekawy… z jednej strony jeziorko, o którym wspominałam i liczne zalewiska, a z drugiej strony Des Plaines River. Jest gdzie połazić
Och, tak, Potawatomi (albo Pottowattomi) występowali na pewno w książkach, które czytałem, dziecięciem będąc. Chyba autorstwa Nory Szczepańskiej (się mi kojarzą dwa tytuły: „Sprzysiężenie Czarnej Wydry” i „Zemsta Karibu”).
Wspomniałam o tym szczepie, bo wiem, że u nas to plemię jest jakoś mniej znane.
A książkę N. Szczepańskiej „Sprzysiężenie Czarnej Wydry” mam w swojej biblioteczce
Ach!
Niestety większość lektur z dzieciństwa (Szklarski/ Szklarscy albo Verne) po latach okazuje się nieznośnymi ramotami. Musiałbym spróbować w wolnej (ha ha ha) chwili i pani Szczepańskiej, żeby się przekonać…
A tak w ogóle, to z pogodą można czegoś dostać



Zrobiło się zimno (18C) i zaczynam domarzać
A w tym tygodniu znowu zapowiadają upały
I jak żyć? I zachować zdrowie? Szczególnie to psychiczne…
To trochę jak u nas dzisiaj. Leje – i termometr pokazuje na zewnątrz 18 stopni. Przestaje lać, wychodzi słońce i błyskawicznie robi się 25 stopni.
U nas było prawie 35C. Przedwczoraj. Te skoki temperatury mnie wykończą

Organizm przyzwyczaja się do wysokiej temperatury i potem przy normalnej (bo tak w granicach 20C, to JEST normalna temperatura!) zaczyna marznąć. A to normalne nie jest
Nosić bikini, a na to kożuszek?
Dojechaliśmy do Tętnic. Jutro skalne miasto.
Teplic.
I jak tam, barzo teplo?
Tętnice były ciekawsze.
Idę spać ZANIM mnie szlag trafi do reszty.

Spokojnej wszystkim, niezależnie od bieżącego nastroju…
Einstein zmarł i ja też już idę spać…
Oj. Ale bardzo proszę wstać jutro rano!
Witajcie!
Fakt – Gienia jest skuteczna!
…bry
O ile to możliwe.
Dobry. Słońce podsusza to, co napadało w nocy, ogrodnicy zacierają łapki, bo nie musieli podlewać.
Idę się zgłosić do Gieni.
No, trochę ogarnęłam, ale szału nie ma: podobno truskawki się powoli kończą, więc czekają mnie upojne dni nad garami.
Póki co planuję maraton. Tym razem filmowy, z okazji dzisiejszego 20-lecia Harrego Pottera. Wiem, wiem – nie oglądaliście i nie zamierzacie oglądać. Ani tym bardziej czytać. Ja wręcz przeciwnie – jestem potterromaniaczką i nie będę się tego wypierać. No i wychodzi mi na to, że trzeba urządzić kino domowe z okazji. Zaraz jak wrócimy z tenisa chłopaków.
Nie no, bez przesady. I oglądałem, i czytałem. Co więcej, czytałem (niektóre tomy) dzieciom w oryginale, zanim pojawił się w druku polski przekład, tłumacząc na polski a vista. Jako takie to było, ale jakieś było.
Jak wiesz – HP to wyjątek (obok Titchmarsha) dla którego przeczytałam coś w lengłidżu.
Jakbyś nie wiedział, to już wiesz
A maraton we wakacje może być. Ja kiedyś robiłem w domu starwarsowy, tzn. po trzy filmy dziennie (najpierw oryginalna trylogia, a potem pierwsza). Trochę głowa bolała.
Ja robiłam SW, Downton Abbey i Pottera.
Nie wszystko na raz, rzecz jasna, ale i tak hardcorowo.
Jezusienazareński!!!
LOTRa przecie robiłam!!! To był baaaardzoooo długi sylwester… Dzieci mi do tej pory pamiętają…
Hihi
Otóż wcale jeszcze nie skończyłem, ale dzisiaj wypadło parę rzeczy nieprzewidzianych, parę przewidzianych (które po prostu były, nie wypadły) i summa summarum jestem w ciemnej… puszczy. Ale na Wyspie tyż.
Komunikat dotyczący zmiany warty: Jutro po południu wybywam, a w środę dalej, będę się pojawiał mocno okazjonalnie.
A wracam… za tydzień mniej więcej.
Spaaać!
Spoko
Dobry wieczór. Wróciliśmy. Jak przemogę lenistwo i zmęczenie to uda mi się może coś wrzucić na stronę..
A przy okazji: czy ktoś z Państwa szykuje Leśmiana na lipiec?
Może to nie Leśmian. Właściwie na pewno nie ale zapraszam na nowe piętro.